Skocz do zawartości
Forum

Marzę o wiecznym śnie


Rekomendowane odpowiedzi

walczę,próbuję,ale mi się to nie udaje.Zycie straciło dla mnie sens.Kiedys smialam się z tego,że są ludzie ktorzy zabijaja sie albo zastygają w marazmie z powodu nieszczesliwej milosci.Ta moja nieszczesliwa milosc nie jest bezposrednim powodem,dla ktorego odechcialo mi się żyć,ale w duzym stopniu przyczynila się do tego.Wlasciwie to cale zycie czuje sie niespelniona,samotna i nie wiem po co zyje.Na chwile poczulam szczescie,potem je stracilam.Mam skonczoną 30-tke na karku i widzę,ile owo zycie jest warte.Nic.Nie mam dzieci,nie mam ukochanej osoby,i juz takiej nie bede miala,nie wiem,nie umiem wytlumaczyc skad moje swięte przekonanie na ten temat,ale wiem to.Zresztą walkuję ten temat ciagle w jednym wątku,tutaj na forum...Nic mnie nie cieszy,zaniedbalam jakiekolwiek zainteresowania.Ostatnio nawet wypady związane z hobby tu czy tam tez nie pomagają.Nie ma tyg.bym się nie upila,malo spię albo wcale.Nie mam z kim pogadac,jedynie przyjaciolkę zamęczam,ale ona ma juz dosc mojego pesymizmu,jak to nazywa.Kobieta jak ja to bezwartosciowa osoba,zyję z dnia na dzien,i gdyby nie fakt,ze nie chcę by rodzina się przeze mnie wstydzila,cierpiala nawet,bo pomimo ze kazdy zyje w swoim zyciu,to wiem ze nie zniesliby mojej smierci.Inaczej dawno by mnie tu nie bylo,Nie mogę pozbyć się tej mysli,na przemian z myslą o Nim,o moim beznadziejnym zyciu.To tak bardzo kusi,żeby zasnąć na zawsze.

Odnośnik do komentarza

Musisz czuć się naprawde zagubiona i samotna. Ale ja nie wiem jak można tak pesymistycznie myśleć. Gdybyś zadbała o siebie wystroiła się poszła na randke czy nawet gdzieś potańcyć. Ludzie nawet przez internet się poznają. Wiem że jest ci ciężko widać. Ktoś musiałby ci pomóc uwierzyć że jesteś atrakcyjna

Odnośnik do komentarza
Gość monika123_2

A ja również marzę o wiecznym śnie. Czuję się wypalona, czuję że nic dobrego mnie już nie spotka...Wszystko przez chorobę. Zazdroszczę ludziom, że potrafią cieszyć się dosłownie wszystkim-mnie już nic nie cieszy. Czuję, że w ciągu ostatnich miesięcy, kiedy się leczyłam(i nadal leczę), posunęłam się psychicznie wiekiem. Wydaje mi się, że mam już 90 lat.

Odnośnik do komentarza
Gość Aprilla

Niemamnie tuż przed 30 rozstałam się z moim narzeczonym. Na 3 miesiące przed ślubem. Byłam tak samo załamana jak ty. Też myślałam, ba byłam pewna że nikogo już nie znajdę, że będę sama... rok po moich 30 urodzinach spotkałam pewnego Pana, 3 lata ode mnie starszego i tak się zaczeło. Teraz jestem po ślubie już, w pierwszej ciąży. Tak więc nie trać nadziei, gdzieś tam jest ktoś kto Cię pokocha, kogo spotkasz w najmniej spodziewanym momencie

Odnośnik do komentarza

Niema osób bez wartościowych, ponieważ każda z nich posiada zalety, również w przypadku gdy ich nie dostrzega lub po prostu nie chce ich dostrzec. Z pewnością rozstanie z osobą którą uważało się za jedną jedyną przez długi czas będzie piętnem a wyzbycie się tego i spojrzenie na to z innej perspektywy potrwa zadając ból, gorzkie łzy bądź przynosząc sobą pustkę i niepewność. Z tym spełnieniem jeśli go brak to zawsze jest trudno, chyba najprościej można byłoby się odnieść do tego by nauczyć się cieszyć tymi najdrobniejszymi rzeczami stawiając małe kroki jednak prowadzące do przodu i nie zrażanie się tym, że czasem przystanie się w miejscu. Tutaj zawsze ciężko wypracować zasady, szczególnie wtedy gdy czuje się obumarcie a wszystkie zabiegi działają wolniej, jednak z pewnością z czasem przyniosą efekt, chociażby przyniesienie tego dystansu który zapewne pozwoli egzystować w mniej bolesny sposób a może i przyniesie z sobą nowe perspektywy. Wiem co wnosi z sobą alkohol, jednak by dostrzec nowe możliwości i zagoić rany trzeba się go wyzbyć i zostać tym sternikiem pokonującym trasę życia w świadomy sposób, choćby starając się kierować życiem niż pozwolić na bezwładne poruszanie się licząc na to co przyniesie sobą los, lub godząc się na obecny stan zagłuszając nim resztkę chęci do zmian. Niekiedy jest tak że frustrują schematy z góry narzucone, czasem to przyzwyczajenia nie pozwalają do samorealizacji, najczęściej chyba to jednak własne plany i założenia powalają na kolana kiedy. Zawsze jednak pojawia się impuls, dający nadzieje i odrobinę sił, trzeba go łapać i wykorzystać do odbudowy, nawet jeśli miała by być ona od podstaw tym bardziej, że ma się już odrobinę doświadczenia i może to nie jest zbytnie pocieszenie, lecz 30tka to nawet nie półmetek więc iskra nadziei jest.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...