Skocz do zawartości
Forum

Mąż boi się odejść od swojej matki


Rekomendowane odpowiedzi

Dziękuję jak zawsze.
Jesteś moja droga ogromnym wsparciem dla mnie. Wiem że masz rację, chciałabym mieć takie życie jak TY bo sądząc po wypowiedziach, masz wspaniałego męża i ogromną siłę do życia.
Mąż na razie przyjeżdża, ale w niedzielę mam imprezę "chrzciny bratanicy", zobaczymy jaka będzie sytuacja, czy wogóle pojedzie.

Odnośnik do komentarza

Iga napisałaś że Twój mąż jest alkoholikiem który jest pod wplywem leku do września.Ma wszyty esperal/ przepraszam jesli pomyliłam nazwę / bo tylko to mi przychodzi do głowy.Mialam sąsiada któremu wszywano co jakiś czas esperal i wtedy mieli spokój, dgy mijał termin zaczynał pić na umór...Czy Twoj mąz chodzi też na jakąś terapię np do AA?
Rzeczywiście masz trudny orzech do zgryzienia.Kredyt bankowy i to na duża sumę, przy takiej niestabilnej sytuacji jest niesamowicie ryzykowny.Naprawdę musisz dobrze rozwazyć i brać wszystkie możliwe warianty które mogą mieć miejsce.Ja szczerze mówiąc po tym co do tej pory napisałaś np o sytuacji w firmie męża którą dopiero rozkręca bałabym się zaryzykować.Tak czy siak jesteście w trudnej sytuacji ale dopóki widzisz szansę na wspólne życie to nie macie innego wyjścia jak wypracowac wspólny kompromis.Iga ,dązenie do szczęśliwego życia często rodzi tylko frustrację,bo tylko dla nielicznych jest ono osiągalne, dlatego normalne życie niech będzie najpierw Twoim celem, a jak zdarzą się chwile szczęścia to juz będzie cudownie.

Odnośnik do komentarza

Właściwie to nie wiem jak się lek zwie, ale tak jest to wszywa. Ma ja poraz drugi i nie mam pewności czy po jej zakończeniu przestanie pić, zaszyje się ponownie i czy wogóle wyciągnie wnioski. Nie wiem, nie ufam mu na tyle bym była pewna jakie życie nas czeka.
Jedno wiem napewno kocham go i córeczka równiez, on też widać że daje z siebie o wiele wiecej niż dotychczas, bo bardzo mało się widzimy a jeśli to dopiero wieczorem. Mąż prowadzi działalność od kilku lat, nie jest świeżynką, ale rozbudowuje udoskonala, a to niestety jeszcze sporo pochłonie, ale jak dotąd zarobił na to. Tyle tylko że zbyt był pochłoniety rozbudową by nas w tym wszystkim zauważyć, teraz musiało się aż tyle wydażyć by zaczął dostrzegać to czego wcześniej nie widział a byłyśmy na wyciągnięcie ręki.
Ale po tych wydarzeniach wiem też, że nie poszedł by chyba za mną w ogień, przystaje przy swoim rozumiem, wiele lat ciężko pracował by ten dom starcić, ale mimo wszystko przecież moze starcić też nas, i co założy sobie drugą rodzinę? To wszystko jest cholernie trudne.
Mąż chodził do AA ale niestety praca jaką wykonuje i fakt że w miejscu zamieszkania nie pozwoliła mu uczęsczać tak często do grupy i w którymś momencie odpuścił, ale był bardzo zadowolony, szkoda ze nie został. Ale cóż ja za niego nie pójdę, ja mam również ciężkie przeżycia z dzieciństwa i wiele przeszłam, dlatego nie pozwolę by taka super teściowa jeszce mi podcinała skrzydła i mnie poniżała bo cięzko pracowałam na swoją pozycję, skończyłam studia, mam pracę, dobrą bracę, powinna to docenić, ale żadne jej dziecko nie skończyło nawet matury i może dlatego tak mi dokucza. Choć pozycje jej córek nie są najgorsze ale zawsze mnie porównuje.
Mam mętlik w głowie, ale jeszcze decyzje mogą się odwrócić, bo mamunia coś z tym zapisem kombinuje. Dopóki nie zrobi tego z klasą i w końcu zrobi podział jak się należy, to pewnie będę oczekiwać na dalsze kroki.
EEEH boję się tak naprawdę podjąć jaką kolwiek decyzję. Wiem że moja rodzina w tym momencie widząc że to ja najbardziej walczę, ma już swoje zdanie i pewnie się nie mylą, i jeśli faktycznie nam się nieułoży to ja już nie będę miała wyjścia.
Boję się i czekam co będzie.

Odnośnik do komentarza

Nie mogę zgodzić się z tym, że szczęście jest dostępne tylko dla nielicznych. To tak, jakby Ci nieliczni byli lepsi od innych. Nie wierzę w coś takiego. Natomiast w dalszym ciągu wierzę, Iga, że masz szansę, tak jak każdy, być szczęśliwa. I tego Ci właśnie życzę:)
Co do tego AA, to racja. Zgadzam się z tym, że lepiej byłoby, gdyby Twój mąż dalej tam uczęszczał.

Odnośnik do komentarza

Iga, na samym wstępie, to ja muszę pogratulować Ci tego,że potrafiłaś podjąć taką decyzję. Moim zdaniem, lepszego wyjścia (możliwego) z obecnej sytuacji, to nie było. Ciężkie masz doświadczenia. Męża kochasz, ale potrafiłaś mimo tego co czujesz do niego, odseparować się. Twoje "bycie" tam, nic dobrego by nie dało. Tobie samej... A po tym , co napisałaś,że przeszłaś, to musisz o siebie zadbać. Trudno cokolwiek doradzić, bo sytuacja nie jest łatwa. Ty zrobiłaś duży i ważny krok. Zależy Ci na rodzinie, ale nie możesz też pozwolić, ciosać sobie kołków na głowie. Gdybyś wróciła, to wydaje mi się,że sytuacja nie zmieniłaby się na lepsze,ale to moje supozycje, nic więcej. Nawet to,że mielibyście "swoją górę", to niczego tak naprawdę nie rozwiąże na dłuższą metę i na dobre, no chyba,że spojrzenie męża na wiele spraw się zmieni. Moim zdaniem, powinno. Skoro jego matka jest ,jaka jest... ok. Ktoś wcześniej napisał,że ona też się boi. Ma do tego pełne prawo, tym bardziej,że między Wami obydwiema, jest nie za ciekawie.
Widzę to tak,że rozmowa zainteresowanych, byłaby konieczna (szczera). Mąż powinien szanować i liczyć się ze swoją matką, owszem,ale z Tobą przecież też. W koncu to Ty , jesteś dla niego kimś wyjątkowym i Wasze dziecko. Wy powinnyście być dla niego priorytetem. Iga, on musi do tego "dorosnąć", do takiego myślenia. Musi miec jasność czego tak naprawdę chcę i co jest dla niego najważniejsze. Nie słowa... musi to czuć i okazywać. Wiem,ze go kochasz i tęsknisz... to normalne. Ale Twoja miłość i tęsknota oraz chęć bycia z nim, jego samego nie zmieni. To musi wyjść " z niego". Postąpiłaś rozsądnie , silna jesteś :) Życzę Ci powodzenia i trafnych decyzji. Nie poddawaj się pod wpływem emocji. Jak robi sie krok do przodu, a tym bardziej tak duży, to nie można się cofać. Jak to się mówi,że 1-wszy krok najtrudniejszy,a Ty masz go za sobą. Teraz, to już czas pokaże czym Cię obdaruje. Zdajesz sobie sprawę,ze na siłę nie zrobisz niczego... Dla świętego spokoju, też nie warto robić nic,a do tego czekać,że jakoś się tam może ułoży. Masz jasny cel, musisz do niego dążyć. Życzę Ci siły, dużo więcej siły :)

Odnośnik do komentarza

iga1983

Po prostu w sobotę zawaliło mi się wszystko, przez pół nocy płakałam. Rano postanowiłąm podziekować meżowi sms-em za cudowne śniadanko i wspólne Święta, spakowałyśmy sie i wyjechałysmy.

Wcale Ci się nie dziwię, po tym wszystkim, co Cię spotkało i dalej spotyka ze strony tej rodziny. Nic, tylko współczuć...

iga1983
No a u mnie w końcu odmiękło, boję sie tam wrócić, chocbym miała tu mieszkać nawet przez ten czas co bedziemy budować góre i wejść od razu na górę. Boję sie, bo co w sytuacji gdy mąż postanowi sie odegrac za to ze sie wyprowadziłam i wywarłam taka presję by był zapis zebym mogła wrócić.

To nie wracaj. Iga, NIE WRACAJ po prostu! Posłuchaj mnie i mnóstwa innych ludzi, którzy Ci to już mówili. Przecież nic złego nie robisz, nie wracając tam. Nie daj sobie wmówić tej...dziwnej rodzinie, że jest inaczej!

iga1983
Bo co jesli matce lub jemu lub mnie się odwidzi, bo mogą mnie nadal psychicznie wykańczać, tak było dotąd, wiec nie bardzo wierzę by sie cos zmieniło, co wtedy????

No właśnie. Co wtedy??? Dlatego jeszcze raz Ci mówię: choćby nie wiem co, NIE WRACAJ TAM!

iga1983
Najbliżsi, znajomi serdeczni mi przyjaciele którzy znają sytuację mojego małzeństwa i wspólnego życia z tesciową, odradzaja mi powrót tam. Wszystko tylko nie tam, bo jeśli sie cos nie ułoży będę juz bez wyjścia.

No właśnie. Bardzo mądrze Ci mówią. Skoro są życzliwymi Tobie ludźmi, to tym bardziej powinnaś wziąć ich zdanie pod uwagę, i NIE WRACAĆ TAM.

iga1983
Po prostu nie wiem czy ja pownnam dać u jeszcze jedną szansę???

Może i tak, ale nie w tamtym miejscu.

I nie daj się straszyć tym, że macie kredyt, sama wcześniej pisałaś, że jesteście młodzi, i jak na razie stać Was na kredyt. Tak dokładnie napisałaś. Więc może bez przesady z tym. A poza tym żadne pieniądze nie są warte tego ryzyka, o którym sama ostatnio pisałaś. Tak jak napisała stess:"Zrobiłaś już duży krok do przodu, to teraz się nie cofaj". Nie cofaj się Iga, olej wszystkie zapisy, jakie zrobiła i może jeszcze zrobi teściowa, i powiedz stanowczo NIE. Te wszystkie zapisy nie są warte Twojego życia. Wreszcie przestaniesz zadręczać się, bo cała sytuacja rozwiąże się, w ten, czy inny sposób.
PS. Przepraszam, że tak dosadnie piszę, ale jak widzę, jak się łamiesz i się zadręczasz, to zaczynam się obawiać, że znowu wpakujesz się w to bagno, w którym tkwiłaś przez tyle lat. Na samą myśl o tym... Uuuuuuch....

Odnośnik do komentarza

Ja też jak jeden z przedmowcow uwazam ze kredyt w nieustabilizowanej sytuacji jest jest ryzykowny.Tym bardziej ze po pierwsze maz ma problem alkoholowy i esperal to jest tylko' straszak',nie ma wartosci terapeutycznych. I nie ma zadnej gwarancji ze maz nie wroci do picia. Poza tym piszesz, ze do tej pory maz nie łożył na zycie, wiec teź nie wiadomo jakby to wygladalo.Konkludujac, tez zalecalbym daleko idaca ostroznosc.
A co po niektorym, ostroznosc w radzeniu, pamietajac o tym ze to autorka watku ma podjac ostateczna decyzje sama i nie ma nic do rzeczy jak duzo ludzi cos pisze.Twoje zycie Iga, Ty decyduj.

Odnośnik do komentarza

~aaaaa

A co po niektorym, ostroznosc w radzeniu.

To znaczy mi, konkretnie? Ciekawe, bo właśnie radzę Idze ostrożność, aby znowu nie wpakowała się w tarapaty, w których już była. Może Ty bądź bardziej ostrożny w tym, co piszesz, bo przez takie gadanie, jak Twoje ona może znowu w to wpaść, i męczyć się kolejnych wiele lat, płacąc cenę o wiele wyższą, niż jakiekolwiek pieniądze. Ona się będzie męczyć, a nie Ty.
Co do kredytu, to jakoś sama Iga pisała inaczej, niż Ty. Ale może Ty lepiej od niej wiesz, jaką ma sytuację finansową?

Odnośnik do komentarza

franca
No właśnie. Sama przyznajesz, że go bronisz, i uzasadniasz to tym, że go kochasz. Jednak miłość nie ma nic wspólnego z usprawiedliwianiem złych rzeczy, które robi dana osoba. Właśnie trzeba nazwać te rzeczy po imieniu po to, żeby ukochana osoba miała szansę na to, aby za nie żałować, i zmienić się. Twoja teściowa rzeczywiście nie jest normalna, ale to nie usprawiedliwia w żaden sposób postawy Twojego męża wobec Ciebie. W dalszym ciągu uważam, że zbyt wiele czasu na niego zmarnowałaś. I że nie ma sensu, żebyś marnowała dalszą część swojego życia. Naprawdę myślisz, że coś się zmieni? Przecież sama piszesz, że mąż już nieraz obiecywał, że będzie dobrze, i nic z tego nie wynikało. Dlaczego teraz miało być inaczej?

No coz jesli ktos tak sugestywnie,wrecz wsciekle zacheca autorke do rozwodu to naprawde trudno nie reagowac.To jest niedopuszczalne wrecz zeby takie procedery mialy miejsce na forum.Bierzesz droga kolezanko odpowiedzialnosc za czyjes zycie.Ty jestes bardzo agresywna w swoich radach.Ty nie proponujesz,Ty wrecz moja droga rozkazujesz.Jestes w swoch radach nadzwyczaj stanowcza.Nie przyjmujesz zdania innych forumowiczow. Ja tylko zauwazam i proponuje,nie nakazuje.Nie smialbym nawet.Wnioskuje ze robisz to po prostu z braku doswiadczenia zyciowego.Zapamietaj sobie raz na zawsze moja droga ze rozwod to ostatecznosc.Zastanow sie nad tym co napisalem zanim bulwersujaco odpiszesz.

Odnośnik do komentarza

~aaaac

No coz jesli ktos tak sugestywnie,wrecz wsciekle zacheca autorke do rozwodu to naprawde trudno nie reagowac

Słucham? Chyba jesteś bardzo nie na czasie, bo od dawna ją do tego nie zachęcam, tylko do zupełnie czegoś innego. A do czego? Wystarczy przeczytać chociażby mój ostatni post. Dobrze, podpowiem Ci: do tego, żeby nie wracała do tamtego domu.. Następnym razem staraj się być na bieżąco z wątkiem, zanim wypowiesz się na temat innych osób biorących w nim udział.
Nie wiem poza tym, co rozumiesz przez wściekłość i agresję, bo ja jakoś w przytoczonym przez Ciebie poście tego nie widzę.
Ja rozkazuję? Chyba Ci się coś przyśniło. Trudno powtarzać w kólko "według mnie", bo nie dałoby się tego wszystkiego czytać. Piszę więc:"Nie wracaj", tak jak pisali inni. Czemu więc ich też się nie przyczepisz?

Odnośnik do komentarza

Przykro mi bardzo ale dialog z Toba nie ma sensu.Przeczytalem caly watek i z calego watku wyciagnalem taki wlasnie wniosek.Mam do tego swiete prawo.To nie ma znaczenia kiedy namawiasz do rozwodu, ale namawiasz.Poza tym moja droga czy tesciowa jest nienormalna nie Tobie jest oceniac stan psychiczny tej kobiety.Meza Igi takze ani calej jego rodziny.Z tego wzgedu ze po prostu nie znasz ich.Za duzo sobie pozwalasz. Wiecej wyczucia i pokory.Co moze Iga nie mozesz Ty.

Odnośnik do komentarza

~aaaad
Przykro mi bardzo ale dialog z Toba nie ma sensu.Przeczytalem caly watek i z calego watku wyciagnalem taki wlasnie wniosek.

To po co ze mną rozmawiasz?

~aaaad
To nie ma znaczenia kiedy namawiasz do rozwodu, ale namawiasz.

Owszem, ma, bo najważniejsza jest obecna sytuacja, a teraz tego nie robię. Nie pojmuję więc, po co to wyciągasz? Nie ma to żadnego znaczenia teraz, a robi niepotrzebne zamieszanie.Najważniejsze jest przede wszystkim to, żeby Iga znowu nie wpakowała się w tę chorą sytuację. A Ty swoim zachowaniem możesz sprawić, że kompletnie się pogubi, i znowu będzie miała toksyczną teściową na karku. Ale Ciebie to nie obchodzi. Nie Twoja teściowa, nie Twój problem. Nie Ty będziesz cierpiał.

~aaaad
Poza tym moja droga czy tesciowa jest nienormalna nie Tobie jest oceniac stan psychiczny tej kobiety.Meza Igi takze ani calej jego rodziny.

Nie oceniałam stanu psychicznego męża Igi. Znowu mi próbujesz coś wmawiać. A jeśli chodzi o teściową, to co Ci się nagle na jej obronę zebrało? Rzeczywiście, potrzebne to teraz jak dziura w moście. A co do oceniania... Owszem, mam prawo oceniać wszystko, co wiąże się z tematem wątku. A po co Twoim zdaniem osoba, która go zakłada, opisuje swoją sytuację, często bardzo szczególowo? Właśnie po to, żeby móc ją ocenić i skomentować. I wyciągnąć wnioski na podstawie poczynionych spostrzeżeń. Inaczej funkcjonowanie forum nie miałoby żadnego sensu.

~aaaad
Co moze Iga nie mozesz Ty.

No nie wiem... Skoro sama Iga w dosadnych nieraz słowach komentowała tutaj swoją teściową, to czemu miałaby czuć się urażona, że robi to ktoś inny? Ja przynajmniej mam nadzieję, że tak się nie poczuła. A Ty robisz z tego nie wiadomo jaki problem. Chyba ciągle zapominasz, co tu jest najistotniejszym problemem: to, że przez 5 lat Iga przechodziła przez piekło i to, żeby znowu nie dopuścić do tej sytuacji. Tak trudno to zrozumieć?

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie moi drodzy.
Chciałam zauważyć, ze przepychanki w niczym nie pomogą, doceniam rady kazdego z Was, długo zastanawiałam sie czy założyc taki wątek, teraz wiem ze pomógł mi przetrwać naprawdę trudne chwile i z niecierpliwością czekałam na każdy nowy wpis. Cenię każdego z Was, ale z pewnością przepychanki w niczym nie pomogą.
W kazdym razie niby teściowa sie zdecydowała zrobić zapis tyle tylko, że zarządała od męża by mi rodzice również zrobili zapis działki która mam dostac (od razu dodam ze jest to nieciekawy rejon na budowę, bo również rozważaliśmy by tam postawić dom- ale to inne województwo, wiązało by się ze zmianą pracy bo do aktualnej za daleko- a tam panuje bezrobocie, także ten rejon odpada).
No i co przecież to jej teraz powinno zależeć byśmy jednak tam zostali, a ona mi warunki stawia, przecież ja wcale nie mam ochoty tam wracać, tylko dlatego że mąż którego bardzo kocham chce tam dalej tkwić i on w końcu zaczął walkę o nas i z matką o zapis, wiec jednak mu zależy.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich! Iga Ja rowniez nie wrocilabym do tego toksycznego domu bo nie sadze zeby Twoja tesciowa nagle sie zmienila. Sama widzisz ,ze znowu stawia jakies warunki (mam na mysli ten zapis). Twoj maz powinien skupic sie bardziej na Waszych problemach i poswiecic Ci wiecej czasu jesli chce wszystko naprawic a nie tlumaczyc sie ciagle praca. Bo mam takie wrazenie ,ze odwiedza Was tylko wtedy jak mu sie podoba.Pozdrawiam i zycze powodzenia:)

Odnośnik do komentarza

iga1983
Witam ponownie moi drodzy.
Chciałam zauważyć, ze przepychanki w niczym nie pomogą, doceniam rady kazdego z Was, długo zastanawiałam sie czy założyc taki wątek, teraz wiem ze pomógł mi przetrwać naprawdę trudne chwile i z niecierpliwością czekałam na każdy nowy wpis. Cenię każdego z Was, ale z pewnością przepychanki w niczym nie pomogą.

Masz rację Iga, to był błąd z mojej strony. Tylko czasem, gdy sytuacja w danym wątku jest poważna, to ciężko komuś, kto to obserwuje, tak kompletnie sie od tego zdystansowac, i spojrzeć chłodnym okiem. Nie chciałam Cię urazić.

iga1983
przecież ja wcale nie mam ochoty tam wracać, tylko dlatego że mąż którego bardzo kocham chce tam dalej tkwić i on w końcu zaczął walkę o nas i z matką o zapis

No to, skoro tak naprawdę nie chcesz tam wracać, to czemu to rozważasz? Wiem, ze Twój mąż teraz zupełnie inaczej się zachowuje, ale on Ci nie może zagwarantować, że teściowa będzie od tej pory traktowała Cie jak należy. Jesli chodzi o mnie, to podobnie jak adzik(i wielu innych), nie wierzę w jej przemianę. Zapisałaś Was na terapię-to bardzo dobrze. Ale to Ty i Twój mąż na nią pójdziecie, a nie teściowa. To może poprawić Wasze relacje, ale nie relacje z teściowa.
Właśnie, co do tej terapii, to przyszedł mi właśnie pewien pomysł do głowy. Moze odczekaj z jakąkolwiek decyzja do jej rozpoczęcia? Teraz Twój mąż najwyraźniej nadal nie rozumie, dlaczego boisz sie tam wracać. Jednak, gdy opowiesz o wszystkim, co tu pisałaś psychoterapeucie, to jest szansa, że on dostrzeża problem, a zarazem pomoze Wam sie ze soba dogadać. Przyda Wam sie taka bezstronna, niezwiązana z nikim osoba, która pomoże Wam to wszystko uporządkowac. Co Ty na to?

Odnośnik do komentarza

Ja wiem, ze Wy wszyscy macie rację, ze teściowa nigdy się nie zmieni, poznałam ja na tyle dobrze że sama w jej przemianę nie wierzę i mężowi również to powtarzam, jednak nie chcę go też stawiać pod takim murem żeby całkowicie podporządkował się moim decyzjom, bo zawsze się mówi o kompromisie, i choć bardzo sie do tej pory upierałam to wiem ze gdzies miedzy nami nmusi być porozumienie i właśnie na terapeutę liczę, by ten obraz tylko potwierdził mojemu mężowi. Choć po dzisiejszej rozmowie wydaje mi się ze w końcu zaczyna mu coś świtać, bo najpierw było że matka sobie nie poradzi, potem że dom starci i wszystko co mu się należy, potem ze ja nie dobra i go buntuję czyli wszystko to co mu mamunia wszczepiała przez tyle lat i teraz gdy mnie nie ma również temat drąży. Teraz jest inny powód, mamunia i siostry próbują mu wmówić ze to ja jestem głupia i chcę ich omamić, ze dązę do zapisu po to by ich wszystkich wycyckać. A ja mam to gdzieś bo mieszkanie 32 m kupię nawet za 100 tys, a tam przynajmniej ze 150 tys trzeba i jeszcze muszę się z babsztylem mijać i nie daj Bóg znowu żreć. No i mąz mówi ze pewnie się boja bo skoro stać mnie było na taki krok by się wyprowadzić, to kto wie jak będzie gdy będę należeć do wszystkiego.Takze wiem ze ona niczym dobrym nie pachnie i pewnie już nigdy nie będzie, w tym kierunku raczej będzie jeszcze gorzej. No i mój mąz widzi w końcu ze prubuja go odwlec od decyzji, stwierdził ze jak sie wkórzy to postawi nowy dom obok na gruncie tyle tylko ze zupełnie w oddali od ulicy w głab podwórza bo to wąskie działki. No i będzie dziwna lokalizacja.
Tylko to i tak nic nie zmieni i podejzewam ze jeszcze sporo się wydarzy zanim dojdzie do jakiegokolwiek zapisu.
Takze zanim pójdziemy na terapię a to już w następnym tygodniu, i tak nie zapadna decyzje a raczej rozpętają burzę bo on już zaczyna drążyć matce, ze skoro tak bardzo chciała by tu został to niech zdecyduje jak ico dalej.
Jedno jest pewne, te relacje które kiedyś były mimo ze była do mnie okropna, i relacje z siostrami nigdy się nie odbudują, bo nadal ida za mamusią wspaniałe córeczki, które też musiały kiedyś wyjść z domku bo z nia nie wytrzymały i poszły za mężami którzy również mieszkać nie chcieli. Tyle tylko ze teraz upłynęło wiele lat i juz zapomiały jak to jest, a to pzrecież ich matka, a dla mnie obca osoba.
Dodam też, ze poszedł z nami mężuś na rodzinną imprezę i naprawdę wszyscy byli bardzo mili, mimo iż każdy doskonale wiedział jaka jest sytuacja, jednak nikt nie zrobił mu wyrzutów i pretensji. Było całkiem miło i nawet bracia mile szwagra pzrywitali bez upzredzeń, choc wiem jakie zdanie sobie juz wyrobił, po tym jak przestał o nas walczyć.
Oby ta sytuacja znowu go nie przerosął, a mamunia by nie nakładła mu za dużo zbnowu do głowy.
Teraz widujemy się codzień, on zawsze pracował do późna i raczej tego nie zmienię, ale pzryjezda do nas.

Odnośnik do komentarza

No to dobrze, zemąż codziennie do Was jeździ. A terapia już za tydzień? To tym lepiej. I może faktycznie pomoże.
Tylko czemu piszesz, że nie chcesz stawiać męża pod murem? Przecież nie zostawisz go w sytuacji bez wyjścia, nie godząc się na powrót. Może zawsze zamieszkać z Wami, co za problem? Piszesz też o kompromisie. Ale czy w tym przypadku nie chodziłoby o kompromis z Twoim zdrowiem psychicznym? Chyba nie nalezy iść na kompromis akurat z tym zdrowiem. A jest bardzo prawdopodobne, że teściowa bedzie je Tobie podkopywać. Twój mąż równiez powinien mieć to na względzie.
Tak ogólnie, odnosnie różnych terminów, i powiedzeń, to nieraz ludzie używają ich, nie zastanawiając się nad tym, o co im tak naprawdę chodzi. Tak jak na przykład ze słowem "kompromis", powiedzeniem, "wina zawsze jest obustronna", itd, itd. Lepiej na to uważać, zeby nie wpaść w jakieś pustosłowie. Trzeba zawsze sie zastanowić, co takie słowo oznacza w sytuacji, którą akurat przezywamy, i co konkretnego do niej wnosi.

Odnośnik do komentarza

No cóz jak dla mnie kompromis to kompromis, choć wiem ze ja zawsze gram 1 skrzypce i ustępuję. Szkoda mi starcic małzeństwa, choć wiele łez wylałąm i być moze jeszcze wyleję, kocham męża. Jednak mój maż nie jest osobą jakaś uczona, nigdy nie przykładał wagi do madrosci, do powiedzeń, do terminów urodzin czy rocznic. O tym trzeba było mu przypominać, ale wydaje mi sie ze w kazdym związku można pewne nawyki wypracować, ale jeżeli matka zawsze sprowadzałą go na ziemie i skutecznie przypominałą np w dniu matki ze matkę ma sie jedną, to niestety, nawet jesli ja skąłdałam jej zyczenia, to ona na dzień dziecka nie i mężowi również skutecznie przypominała ze ona jest tu najważniejsza. Więc ja w pewnym momencie równiez przestałam dbać o to by dać jej upominek na imieniny lub na dzień Matki, czy jakies podobne okolicznosci.
I tu jest dowód na to ze gdybyśmy byli sami, to takie nawyki możemy sobie wpoić, nauczyć się swoich oczekiwań względem siebie, ale niestety będąc z nia, wciąż byliśmy napiętnowani, wciąż gumowe ucho za ściana, ani pokłócić się ani dobrze pokochać.
Oczywiście ze wszystko idzie nie po jej myśli. Za chwilę minie 3 miesiace jak tam nie mieszkam i już wiele razy było tak ze mężulek jest z nami, a ona szybko i skutecznie przeciągałą go na swoją stronę, wiec nadal nie mam pewności czy i tym razem tak nie będzie.
Dzis nawet siostra go wyś miała ze kredyt planujemy wziąść. Ale to że spłącam ja sama kredyt za remont to oczywiście nie raczyła dostrzec, no bo co mamunia jest świeta i nie pamieta jaka do niej była, ważne że teraz jej dzieciom dupki uciera.
Od dawna tak było ze matka jednak bardziej lgnie do swoich córek i ich dzieci, ale ja mam róniez mamę i nie zauważyłąm aby to wąłsnie mnie obdarowywałą najwiekszą pokorą. Ma w tej chwili 3 wnuczki od 2 synów i widzę ze każdej poświeca i daje tyle samo miłości. Synowe tez bardzo kocha i choć wiele razy wspominałą ze coś jej się nie podoba, to nigdy nie wtrąciłą się do zadnego zwiazku.
Takze szanuje mame za to właśnie, ale ja na każdym kroku słyszałam ze to włąśnie moja mama jest buntownikiem w tym naszym kieracie. A doskonale wiem ze to nie prawda, bo ona wolałą nawet nie odwiedzać nas tu gdyż nie chciała się naarżać wspaniałej teściowej któa nigdy nie widziałą i nadal nie widzi swojej winy. Dla niej wszyscy wokół sa beznadziejni, tylko ona jest super.
Mija mi trochę złość na tę kobietę i pewnie za jeszcze dłuższy zcas nie będę sie gniewać, ale nie wrócę do relacji jakie były. Moi drodzy ja bałąm się zadzwonić do mamy czy brata, bo zaraz był modpowiedni komentarz. Bałam się kogoś zaprosić bez upzredzenia bo zaraz było ze swoja rodzinę to zapraszam ale od niej to już nie. Wciaz pretensje o co kolwiek, takze nie chciaąłbym mieć więcej doczynienia z tą kobietą, jeśli już to tylko okazjonalnie.

Odnośnik do komentarza

Przykre, ze te siostry i teściowa cały czas tak niesprawiedliwie Cię traktują, i ciągle do Ciebie pretensje maja. Tym bardziej nic nie wskazuje na to, zeby ich podejście do Ciebie miało sie zmienić.

iga1983

I tu jest dowód na to ze gdybyśmy byli sami, to takie nawyki możemy sobie wpoić, nauczyć się swoich oczekiwań względem siebie, ale niestety będąc z nia, wciąż byliśmy napiętnowani, wciąż gumowe ucho za ściana, ani pokłócić się ani dobrze pokochać.

No właśnie. O to chodzi, że w takich warunkach mielibyscie szansę być szczęsliwym małżeństwem, i wielka szkoda by była z takiej szansy rezygnować.

Odnośnik do komentarza

Najgorsze jest to ,ze One wiedza jaka jest twoja tesciowa i zamiast pomoc bratu poukladac i odbudowac relacje z zona to jeszcze dolewaja oliwy do ognia. Ja dlatego nie mam kontaktu i ze swoja szwagierka i z tesciami i mam swiety spokoj a maz rozumie moja decyzje szanuje ja a ja nie mam problemu z tym,ze on kontaktuje sie z rodzina.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...