Skocz do zawartości
Forum

Śmierć jedynego dziecka a rozwód


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie
Borykam się z ogromnym problemem , otóż ponad 2 lata temu zginął tragicznie mój Jedyny Syn. Wiadomo tragedia nie do ogarnięcia. do tego jeszcze doszły problemy z męzem, ma totalny dołek mimo iz bierze leki , ciągle są kłótnie i awantury o nic ale zycie tym bardziej stał się nie znośne. Już nie mam sił go słuchać a tym bardziej żyć. Może ktoś przeżył podobne doznania, może ktos podpowie mi jak sobie z tym radzić i jak z tym żeć. Myslałam o rozwodzie ale wiem , ze mój mąż nie poradzi sobie sam. Co mam robić?

Odnośnik do komentarza

Śmierć dziecka to ponoć najgorsze doświadczenie dla rodzica. Wielu rodziców przechodzi załamanie i nie potrafi wrócić do życia, jakie prowadziło do tej pory. Na tym forum już jest wątek o śmierci dziecka, jednak o samobójstwie: 3 mamy chyba i 3 chłopców - może z nimi znajdziesz więź i porozmawiacie:
http://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/224450,jak-poradzic-sobie-po-samobojstwie-syna

Jeśli chodzi o Twoje relacje z meżem - moim zdaniem nie rozwód jest rozwiązaniem a terapia małżeńska u psychologa. Musicie nauczyć się zyć po stracie dziecka Twój mąż i Ty też potrzebujecie wsparcia specjalisty. Bardzo Ci współczuję to ogromna strata ale wiedz, że musisz być silna dla Twojego syna, bo on jest przy Was i chce Was widzieć szczęśliwych.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Zgadzam się z Przedmówczynią - myślę, że rozwód w Waszej sytuacji byłby ucieczką. Spróbuj przekonać męża do wspólnej terapii. Możecie również spróbować grupy wsparcia dla rodziców w Waszej sytuacji. Taka grupa dałaby Wam możliwość wymiany doświadczeń, zrozumienie oraz możliwość rozładowania emocji.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Tak przymierzam się do rozmowy z psychologiem bo ja zawsze ratuje się jak moge natomiast mój mąż twierdzi , że on tego nie potrzebuje, konkretny problem to , że duzo pije a ja nie mam kontroli nad tym, stracił pracę, siedzi cały czas w domu i nic nie robi kompletnie nic. Jestem bezradna co do niego ale myslę, że siła przy pomocy rodziny zmuszę go do psychologa.
pozdrawiam i dziękuję

Odnośnik do komentarza

Tato Szymona pomyśl o tym czy Wasz syn chciałby oglądać taki rozłam Waszego małżeństwa,na pewno NIE.Każde dziecko kocha Swoich rodziców,i każde dziecko bardzo martwi się jak ludzie którzy powinni się kochać i w ciężkich chwilach wspierać,oddalają się od Siebie,wzajemnie się raniąc....Toteż na pamięć Swojego jedynego Syna, weż żonę za rękę i wspólnie poszukajcie pomocy dla Siebie....
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość perskikocur

Moim zdaniem, budowanie szczęścia "dla dziecka", ktorego juz nie ma jest bezsensu. Drodzy rodzice nie potraficie ze sobą wysiedziec i to widac po wpisach, Tato Szymona skoro ona jest glupia slucha rodziny ma ego to co sie trzyma jeszcze? Brak dziecka oznacza powrót wolności, takie są fakty.

Nie musicie siedziec razem dalej ze wzgledu na dziecko ktorego juz nie ma, bylo minęło . Ja wiem ze to tragiczne, ale tak jest, mozecie jeszcze kazde z was odnalezc swoja milosc.

A ojciec dziecka niech sie wstydzi, nie pracuje, pije, zona mu wszystko robi, a ten jeszcze siada na komputerek i narzeka, czlowieku wez sie ogarnij i stan na nogi, przez te 2 lata szlochania mogles wiele zrobic, a ból kiedys i tak minie, a czasu nie zwrocisz

Odnośnik do komentarza
Gość perskikocur

Aha czyli uwazasz że to jest powód by nic nie robic, żalić sie, i jeszcze bardziej pogrążać sytuacje rodzinna i znaiedbywac zone?

Jakbys sie wzial do roboty juz bys mial nowe dziecko, zrozum to ze taki jest cykl zyciua, rodzimy sie i umieramy. Chcesz reszte zycia płakać na kanapie?

Zaniedbałeś żone, a powinienes byc dla niej najwiekszym oparciem, a nie jeszcze zbednym balastem, kobieta wszystko sama musi robic, myslisz ze jej nie jest smutno? Żeby sobie nie otworzyła piwka, usiadla obok ciebie i plakala? Tragedia to tragedia, i nawet jesli jest ciezko, to pracowac i zyc dalej trzeba. Kogos nie ma, jestes ty, codzien tak jest. Wiec koleś niepierd*l tylko doprowadz sie do porzadku, bo sam jak dziecko jestes, rusz do prozdu gra toczy sie dalej

Odnośnik do komentarza

perskikocur-człowieku,myślisz trochę,co piszesz?!Jak nie umiesz komuś doradzić,to gęsi zacznij paść.Bezczelny i wulgarny typ.Ludzie dziecko stracili,a on komuś ubliża i wyzywa.Powinno się blokować takich bezmyślnych ludzi.

Odnośnik do komentarza

Ja rozpoczęłam ten wątek, licząc na dobre porady i pomoc niestety mój mąż mnie inwigiluje i dlatego nic nie piszę ale chciałam tylko napisać dla tych którzy nie znaja skali tragedii pochowania dziecka aby nie dawali durnych rad typu "mogłeś mieć drugie" .Dziecko to nie zwierzątko, które zastępuje się jedno drugim. Zwierzatka kochamy, przyzwyczajamy się ale to tylko dodatek do domu. Natomiast Dziecko kochamy miłoscia rodzicielską a to jest olbrzymia róznica. Pochowanie własnego dziecka to jest największa tragedia dla rodziców i proszę nie pisać , że ból z czasem minie znam rodziców którzy pochowali dziecko 10 lat temu i ból nie mija wręcz przciwnie im dalej tym ból i tęsknota sa większe więc jesli ktos twierdzi, że czas goi rany to oznacza , że tak naprawdę nie kochał bez końca. W tej sytuacji czas nie goi ran tylko coraz bardziej rozdziera ale to może powiedzieć tylko ktos kogo taka tragedia dotknęła.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Skad wiem , że mie inwigiluje a no stad że mamy niezmienne IP i gdzie się nie pojawię w necie to może wszystko sprawdzić. Zakładając ten wątek byłam w szoku gdy po godz. poinformował mnie , że go załozyłam. Ale jakos zaczynamy się dogadywać. U psychologa bylismy-pomyłka. Pani psycholog zachowywała się jakby wszystkie rozumy pozjadała do tego chwaląc się nowym kotkiem. Co mnie interesuje jej kotek kiedy ja straciłam Jedyne Dzieko w wieku 19-lat.Zero pomocy z jej strony. Trzeba naprawdę trafic na dobrego psychologa, który rozumie a przynajmnie stara się zrozumieć naszą tragedię a nie usłyszałam od niej nic czego bym do tej pory nie wiedziała. Psychiatra owszem lepsza od psychologa bo mało , ze zapisze tabletki to jeszcze wysłucha i nie wymadrza się jakimis radami typu bedzie lepiej, czas goi rany. Ja wiem, ze tej rany nic nigdy nie zagoi a jedynie czas nauczy nas z tym życ. Tego nawet Pani psycholog nie powiedziała czyli moge powiedzieć , ze mam większą wiedzę od niej. Myślałam , ze znajdę kontakt z rodzicami po stracie i z takimi problemami, gdzie wspólnie będziemy starać się rozwiązywać problemy powstałe po takiej stracie. Nic z tego ale dziękuję za opinie bo one też sa dla mnie ważne.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Śmierć dziecka = rozwód.
Jest to jedyne rozsądne wyjście bo po takiej tragedii nie ma dla rodziców ani wzajemnego życia ani współżycia.
Jest tylko życie obok siebie z wiecznymi pretensjami do całego świata.
Szkoda że nie wiedziałem tego wcześniej.
Po latach takiej udręki nabawiłem się nerwicy i zawału serca przed kilkoma dniami.
Nie popełniajcie mojego błędu idźcie każde w swoją stronę.
Andrzej

Odnośnik do komentarza

witam serdecznie.
Mija właśnie półtora roku, od tragicznej śmierci mojego jedynego , ukochanego syna. Te rany wcale się nie zabliźniają, tęsknota jest coraz większa.Jedyne pocieszenie dla mnie jest to,że relacje z mężem są lepsze niż kiedykolwiek, okazujemy sobie więcej ciepła, ale według mnie za mało rozmawiamy o tym co każde z nas czuje, może mężczyźni inaczej to przeżywają i nie chcą rozmawiać. Mój mąż również nie chciał korzystać z fachowej pomocy, ja natomiast leczę się u psychiatry i chyba tylko to pozwala mi jakoś funkcjonować.W dodatku mam poczucie ,że nikt z mojego otoczenia nie rozumie tak do końca jaka to jest tragedia dla rodziców. Wiem,że tylko może nas zrozumieć ten, kto to przeżył, dlatego napisałam do Pani. Bardzo Pani współczuję , bo tak samo cierpię jak Pani. Pozdrawiam i życzę Pani wsparcia ze strony męża, bo to jest ogromnie ważne, trzeba nad tym pracować, może więcej rozmawiać ze sobą, może udać się na wspólną terapię...ale na pewno nie rozstawać się , bo kto inny nas zrozumie w naszym bólu...
Małgorzata

Odnośnik do komentarza

Witaj.
Mężczyźni inaczej wszystko przeżywają i raczej nie uzewnętrzniają swoich emocji. Dla Ciebie sposobem na przeżycie jest rozmowa a dla niego milczenie. Jeśli będzie do tego gotowy to na pewno o tym z Tobą porozmawia.
Weź pod uwagę także to, że ojciec mimo szczerych chęci ma mniejszą więź z dzieckiem niż mama. To Ty nosiłaś go w brzuszku a nie on. Postaraj się być bardziej wyrozumiała i nie traktuj jego milczenia jako ignorancji.
Powiedz, dlaczego nie staracie się o drugie dziecko?
Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...