Skocz do zawartości
Forum

Jak mam od Niego odejść?


Gość Saragossa

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem w związku ze swoim chłopakiem od 3 lat. Raz nam jest lepiej, raz gorzej - jak to w życiu. Czasem wydaje mi się,że chciałabym z Nim założyć rodzinę, mieć dziecko - bo czuję też już taką wewnętrzną potrzebę...ale potem myślę sobie,że tak naprawdę to jestem z Nim tylko dlatego,że nie chcę być sama...że chcę już mieć rodzinę...i gdy zaczynają nękać mnie wątpliwości powtarzam sobie, że wszystko będzie dobrze,że jakoś się ułoży...Bo tak naprawdę to ten nasz związek jest bardzo jednostronny...Ja daję z siebie dużo, angażuje się mocno i staram się, a On łaskawie godzi się na to wszystko...I wszystko dookoła mówią, że ma ze mną za dobrze,że nie jest mnie wart,że zasługuję na kogoś lepszego, kto będzie się o mnie troszczył, dbał o mnie i angażował się całym sobą w ten związek...I tylko nie potrafię zrozumieć samej siebie, dlaczego nie umiem znaleźć w sobie siły aby to wreszcie zakończyć, spakować się i odejść i tylko tak biernie czekam aż On w końcu zdecyduje się na ten krok bo coraz częściej odnoszę wrażenie,że już Mu się znudziłam,że Mu nie zależy, a nadal to trwa bo ja nie mam odwagi, a Jemu jest po prostu ze mną baardzo wygodnie... I chociaż jestem już tym wszystkim coraz bardziej zmęczona i jest mi coraz bardziej ciężko i źle...nie potrafię się zdobyć na ten krok...:(

Odnośnik do komentarza

hej. doskonale Cię rozumiem,ja również tkwię w takim beznadziejnym związku i nie mam w sobie dosc siły aby raz a dobrze to zakończyć. Mamy prawie po 34 lata,nie mieszkamy razem,nie mamy dzieci. W ogóle jak tak ostatnio myślę to przez tyle lat nic wspólnie nie udało nam sie osiągnąć. Wszystko to do mnie dociera a nie potrafię tego przerwać .I to jest tragiczne.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Generalnie nie wiem co jest najgorsze i tym samym najbardziej tragiczne, co wpływa i zabija zdolność logicznego myślenia i oceny sytuacji: czy ogromna siła przyzwyczajenia, zwykła głupota czy też paraliżujący strach przed zostaniem znów sama i co gorsze...zaczynaniem znów wszystkiego od nowa...po raz kolejny niestety...:/ Męczy mnie to okropnie i sama do siebie mogę mieć tylko pretensję...

Odnośnik do komentarza

Ehh,żeby to było takie proste...Problem jest też w tym,że On w ogóle nie widzi problemu...Niejednokrotnie starałam się z Nim o tym rozmawiać, mówiłam,że jest mi źle i męczę się strasznie,że jestem na granicy załamania ale On wszystko to po prostu bagatelizuje, dla niego jest ok, za dobrze Mu jest, zbyt wygodnie, żeby dobrowolnie chciał z tego zrezygnować...Poza tym po takim czasie bycia razem jednak czuje się z Nim jakoś związana - nie tylko przyzwyczajona - i mimo wszystko chcę wierzyć,że jest dla nas jakaś przyszłość...nie tylko w czarnych barwach...Ale naprawdę czuję się rozdarta wewnętrznie...im dłużej to rozważam i analizuje - tym większy mam mętlik w głowie...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Saragossa biorąc całą obecną sytuację pod uwagę spróbuj się zastanowić jak może wyglądać Twoje życie z obecnym partnerem za 5, 10, 15 lat. Spisz też na kartce wszystkie cechy, który w nim kochasz i lubisz oraz czynniki, które Cię przy nim trzymają.
Możliwe, że trudno Ci jest odejść ze względu na lęk przed samotnością lub po prostu szkoda Ci jest tak zwanych utopionych kosztów. Może gdy przeprowadzisz autoanalizę uzyskasz pewność, co do własnych uczuć.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witaj!
Powiem Ci coś szczerze może jestem młoda bo mam 21 lat ale bardzo dobrze Cie rozumiem byłam w podobnej sytuacji. Byłam z chłopakiem około 1.5 roku i tkwiłam w tym związku z litości i wspóloczucia. to był chory związek po pół roku bycia razem on miał wypadek bardzo poważny na szczęście wyszedł z tego ale jego osobowość i spojrzenie na świat bagatelnie się zmienił i ja także wmawiałam sobie że bedzie lepiej ze to wszystko bedzie jak dawniej ale to było błędne myślenie było tylko gorzej ja byłam coraz bardziej nieszczesliwa ale z powodu jego złego stanu zdrowia nie mogłam go zostawić bo bałam sie ze nie dojdzie wpełni do zdrowia a tego nie chciałam...byłam z nim od tego wypadku jeszcze przez 9 miesiecy, ale potem powiedziałam koniec czas na prawdziwe szczescieto moje zycie a my mamy je tylko jedno i nie wiadomo jak długo bedziemy sie nim cieszyć . Pewnego wieczoru rodzice otworzyli mi oczy ze ja jestem z nim tylko dla litości, współczucia że nigdy nie bede z nim szczesliwa nigdy ze marnuje sobie tylko życie i szanse na cos nowego lepszego teraz aktualnie jestem szczesliwie zakochana i nie żałuje tego co zrobiłam owszem musiałam zaryzykować i dac sobie szanse to nie było łatwe on nie chciał mi pozwolic odejsc straszył mnie... wiem że odejscie od kogoś z kim planowaliśmy całe życie rodzine nie jest łatwe ale bycie w takim zwiazku nigdy nie da ci szczescia skoro masz juz teraz watpliwosci to bedzie tylko gorzej od tego odejsc zostawic to... wiec odwagi masz prawo do szczescia prawdziwego szczescia i miłości... on nie jest tą droga którą powinnaś iść dalej.
powodzenia...
opowiedz na mojego posta

Odnośnik do komentarza

ona246
Witaj!
Powiem Ci coś szczerze może jestem młoda bo mam 21 lat ale bardzo dobrze Cie rozumiem byłam w podobnej sytuacji. Byłam z chłopakiem około 1.5 roku i tkwiłam w tym związku z litości i wspóloczucia. to był chory związek po pół roku bycia razem on miał wypadek bardzo poważny na szczęście wyszedł z tego ale jego osobowość i spojrzenie na świat bagatelnie się zmienił i ja także wmawiałam sobie że bedzie lepiej ze to wszystko bedzie jak dawniej ale to było błędne myślenie było tylko gorzej ja byłam coraz bardziej nieszczesliwa ale z powodu jego złego stanu zdrowia nie mogłam go zostawić bo bałam sie ze nie dojdzie wpełni do zdrowia a tego nie chciałam...byłam z nim od tego wypadku jeszcze przez 9 miesiecy, ale potem powiedziałam koniec czas na prawdziwe szczescieto moje zycie a my mamy je tylko jedno i nie wiadomo jak długo bedziemy sie nim cieszyć . Pewnego wieczoru rodzice otworzyli mi oczy ze ja jestem z nim tylko dla litości, współczucia że nigdy nie bede z nim szczesliwa nigdy ze marnuje sobie tylko życie i szanse na cos nowego lepszego teraz aktualnie jestem szczesliwie zakochana i nie żałuje tego co zrobiłam owszem musiałam zaryzykować i dac sobie szanse to nie było łatwe on nie chciał mi pozwolic odejsc straszył mnie... wiem że odejscie od kogoś z kim planowaliśmy całe życie rodzine nie jest łatwe ale bycie w takim zwiazku nigdy nie da ci szczescia skoro masz juz teraz watpliwosci to bedzie tylko gorzej od tego odejsc zostawic to... wiec odwagi masz prawo do szczescia prawdziwego szczescia i miłości... on nie jest tą droga którą powinnaś iść dalej.
powodzenia...
opowiedz na mojego posta

Gratuluję Ci odwagi i tego,że Ci się udało zostawić za sobą to co złe i zacząć od nowa, jak sama piszesz warto było i teraz tylko to jest ważne...Zazdroszczę Ci i tak sobie myślę,że dużo winy i poważny problem tkwi chyba przede wszystkim we mnie samej, że pozwalam na to, aby cała ta beznadziejna sytuacja ciągle trwała...Bo zazwyczaj sama sobie tłumaczę,gdy czasem ogarnia mnie rozpacz, że może jest dla nas jednak jakaś szansa, że On generalnie ma trudny charakter, ale przy mnie zmieni się na lepsze, że dzięki mojej cierpliwości i zaangażowaniu wreszcie mnie dostrzeże i doceni, tak jak na to zasługuję... I tylko żyję nadzieją oby nie nastąpiło to zanim będzie już za późno... Kilka lat temu byłam zaręczona z chłopakiem. Zostawił mnie dla innej 3 miesiące przed ślubem...To był dla mnie szok, nic nie podejrzewałam...Byliśmy razem od szkoły średniej i gdyby wszystko poszło zgodnie z planem teraz pewnie mielibyśmy już co najmniej dwójkę dzieci... Moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej... Rozpaczałam po Nim tydzień... A potem odżyłam i wszyscy stwierdzili,że rozstanie wyszło mi to tylko na dobre i że bym sobie z Nim życie zmarnowała... Teraz z perspektywy czasu przyznaję im rację i wiem,że dobrze się stało... Także raz już diametralną zmianę w życiu przeżyłam i wyszło mi na plus (chociaż to On podjął tę decyzję!), więc teoretycznie teraz powinno mi chyba być łatwiej... Szczególnie,że nie planujemy ślubu (choć mieszkamy razem) i związek też jest zupełnie inny, spokojniejszy, poza tym rozstanie byłoby tu dla mnie naturalną konsekwencją tego co się dzieje pomiędzy nami i nie powinno nawet nikogo za bardzo zdziwić...Bo przecież niby do trzech razy sztuka...?!:(

Odnośnik do komentarza

Jeżeli czujesz że nie jest ok., mówią ci to twoi znajomi to o czymś to świadczy. Jest bardzo dużo kobiet, które chciałyby być na twoim miejscu by móc skończyć związek, bo w tej chwili są po latach trwania nieudanego małżeństwa, mają dzieci, wspólny majątek itp. a w takiej sytuacji to jest dopiero problem z rozstaniem. Ty jeszcze masz wybór. Jeśli masz duże wątpliwości i wyraźnie widzisz że nie jest ok., to nie zwlekaj z decyzją. Każda doświadczona kobieta powie ci, że z biegiem lat w związku lepiej już nie będzie niż jest teraz. Wyobraź sobie życie z tym człowiekiem za kilkanaście lat i odpowiedz sobie czy będziesz szczęśliwa.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...