Skocz do zawartości
Forum

Czy powiedzieć partnerowi o liczbie wcześniejszych kochanków?


Gość mirranda

Rekomendowane odpowiedzi

jasne, od razu kompleks.. moim zdaniem to nie wychodzi z żadnych kompleksów(chyba że dla kogoś to jest kwestia życia lub śmierci, to faktycznie wtedy podpada). nikt nie wpadł na to, że to po prostu jest ciekawość ukochanego człowieka? nie sądzę, aby będąc z kimś kupę lat, ktoś nie wiedział ile partnerów miał jego małżonek (chyba że został okłamany), i aby nie chciał tego wiedzieć (chyba że wisi mu życie uczuciowo-seksualne małżonki/małżonka, a raczej tak nie jest, chyba że w skrajnych przypadkach). Sama bliskość z drugim człowiekiem, doświadczenia życiowe, skłaniają do rozmów między innymi na ten temat, do szczerości. Chyba każdy też chce wiedzieć z kim jest, a seks jest bardzo ważną sferą każdego człowieka, która wiele o nim mówi. Jasne, że jak ktoś jest zakochany, to ma gdzieś to co było i też często to co będzie, i oleje sprawę przeszłych związków czy przygód seksualnych zarówno swoich jak i tej drugiej osoby. Jednak to zakochanie z czasem przeradza się w miłość, która już się rządzi zupełnie innymi zasadami. Jeśli chce się z kimś przeżyć życie, to normalnym odruchem wtedy jest że czuje się potrzebę wiedzieć jakie miał problemy w przedszkolu, w jakim wieku się pierwszy raz pocałował, jakie miał relacje z rodzicami/rodziną, i z płcią przeciwną również, i chce się też tak samo odtworzyć na te sfery. Jak się ma prawdziwie kogoś kochać, skoro się go nie zna? A kocha się w tej drugiej osobie nie tylko to jaka jest teraz, ale też to jaka była i jaka będzie. Spłycanie tego wszystkiego do jakiś kompleksów jest nie na miejscu.

Odnośnik do komentarza
Gość Czekoladowa1

Austeria, to jasne że chce się wiedzieć jak najwięcej o człowieku z którym się jest. Kiedy informacja o ilości partnerów jest podyktowana jedynie ciekawością, to wychodzi naturalnie podczas jakieś rozmowy. Kiedy jednak partner specjalnie o to wypytuje i nie daje za wygraną mimo że oględnie odpowiadamy na jego pytania, to znaczy że coś jest nie tak. Ciekawość w tym temacie jest jak najbardziej zdrowym objawem, obsesja już nie. Faceci wypowiadający się w tym wątku są dla mnie przykładem właśnie takiej obsesji.

Odnośnik do komentarza

~Czekoladowa1
To tylko przeszłość, ważne jest to co jest teraz. Jeśli nie musisz to w ogóle nie dyskutuj na ten temat.

Heh, a potem wychodzi na wierzch choroba, jakiś wirus, albo zdrada! Jeśli ktoś miał już x partnerów, to nigdy nie będzie wierny, zawsze będzie zmieniał ich jak rękawiczki. Może się raz, dwa, trzy razy nie udać. Ale jak ktoś miał o wiele, wiele więcej to nie świadczy to o nim dobrze.

Dlatego takie pytania powinny być w każdym związku zadawane obowiązkowo, bo nigdy nie wiadomo co to za jeden, albo co to za jedna!

Odnośnik do komentarza

Tarja
Nie uważam, żeby to było strasznie dużo. To wychodzi średnio 1 partner na rok, a będąc z kimś rok, wiele par decyduje się na współżycie. Dla mnie to nie jest dużo, wiadomo, że jakoś tam to tkwi że ktoś miał iluś tam czy ileś tam, ale to przeszlość. Było minęło, nawet jeśli był to błąd, jakiś jednorazowy wyskok - nieważne, było minęło, po co do tego wracać? Jesli facet o to nie pyta - nie mów. Chyba, że jest to dla niego ważne, albo Ciebie w jakiś sposób gryzie i nęka aby powiedziec, powiedz dla własnego spokoju. Lepiej, żebys to zrobiła teraz niż poźniej, bo nie wiesz w sumie jak to odbierze, ale jesli on miał przed Toba partnerki, nie powinien miec Ci tego za złe. Kazdy ma jakies doswiadczenia seksualne sa tacy dla których 1 prtner przed slubem oznacza puszczalstwo, dlatego komentarze ze jestes łatwa sa po prostu płytkie i niestety swiadcza o autorze. Twoje życie Twoja sprawa.

Fuj, skąd się biorą tacy ludzie? Żebyś chociaż miała odrobinę honoru i nazywała puszczalstwo puszczalstwem. Ale nie, dzisiejszy człowiek może w rok bzyknąć stu partnerów i za każdym razem będzie mówił: ''to przeszłość, było minęło, jestem wierny/wierna itd.'' Zastanówcie się jak to o was świadczy?

Co za hipokryzja! Gdzie są prawdziwi ludzie w tych chorych czasach?

Odnośnik do komentarza

~Czekoladowa1
Pozwolę się nie zgodzić z większością użytkowników. Mignęła mi kiedyś "mała Czarna" z Dr psychologii Katarzyną Korpolewską. Twierdzi ona, że partnerowi nie należy mówić o ilość poprzednich związków nawet jeśli jest to dla niego bardzo ważne. Ponieważ jeśli prześladuje nas takim pytaniem to znaczy, że ma kompleksy na punkcie własnej męskości i nie odpuści nam czegokolwiek się dowie. Psycholog twierdzi, że należy bezwzględnie ucinać takie tematy. Zgadzam się z nią w całej rozciągłości.

No tak, współczesne uczelnie to wylęgarnia wszelkiej maści skrajnie lewicowej ideologii, Nic więc dziwnego, że psycholodzy bredzą takie głupoty.

Czyli mam kompleksy na punkcie własnej męskości, bo nie chcę się niczym zarazić od kobiety, która mogła mieć stu różnych faceów przede mną? Tylko ograniczona umysłowo i zboczona feministka może wygłaszać takie chore osądy!

Przeszłość świadczy o przyszłości. Jeśli ktoś ukrywa swoje czyny z przeszłości to znaczy, że pewnie je powtórzy, gdy nadaży się okazja! Dlatego zawsze chłopak musi pytać dziewczynę ilu miała przed nim i na odwrót!

Odnośnik do komentarza

Andy30
A ja myślę, że sama nie wiesz czego chcesz i dlatego miałaś 6 facetów.Twojemu obecnemu facetowi współczuje.Powiedz tamci byli zbyt biedni, że tak często ich zmieniałaś?:/
czesto?? bez przesady niestety i moja liczba tyle wynosi a nie mam 25 lat wiecej i tak juz nie wyniesie bo jestem mezatka a mojemu mezowi nie przeszkadza to w zaden sposób i nie gadaj tu o biedzie jakiejs ze z bieda nie ma zwiazku bo my oboje groszem nie smierdzimy a szczesliwi jestesmy

Odnośnik do komentarza
Gość Czekoladowa1

Heh, a potem wychodzi na wierzch choroba, jakiś wirus, albo zdrada! Jeśli ktoś miał już x partnerów, to nigdy nie będzie wierny, zawsze będzie zmieniał ich jak rękawiczki. Może się raz, dwa, trzy razy nie udać. Ale jak ktoś miał o wiele, wiele więcej to nie świadczy to o nim dobrze.
Dlatego takie pytania powinny być w każdym związku zadawane obowiązkowo, bo nigdy nie wiadomo co to za jeden, albo co to za jedna!

Jak to nie wiadomo co to za jeden/jedna ? Przecież ludzie nie poznają się w próżni tylko w określonych okolicznościach, w określonym środowisku ( praca/uczenia). Zazwyczaj mają wspólnych znajomych lub dorabiają się ich w krótkim czasie. Zresztą po to się z kimś spędza czas, chodzi za randki żeby się dowiedzieć kim jest i czy nam odpowiada. Przeszłość seksualna człowieka to tylko mały wycinek tego kim jest i co sobą reprezentuje.

To czy partner zarazi nas chorobą weneryczną lub HIV nie zależy od tego ilu miał wcześniej partnerów tylko od tego czy odpowiedzialnie uprawiał seks i nie wystrzegał się badań. Zresztą można zachorować na chorobę weneryczną wcale nie uprawiając seksu, to samo tyczy się wirusa HIV. Na przykład rzeżączką można się zarazić korzystając ze wspólnej toalety z osobą zarażoną albo z tego samego ręcznika, kłykcinami kończystymi - przez wspólne ręczniki i kąpiele ( niekiedy dzieci zarażają się od rodziców ). Także nawet to, że dziewczyna jest dziewicą się daje Ci gwarancji na to że jest zdrowa jeżeli zaniedbuje badania gdy coś ją niepokoi.

Może się raz, dwa, trzy razy nie udać. Ale jak ktoś miał o wiele, wiele więcej to nie świadczy to o nim dobrze.

A czy we wszystkie związki wchodzi się z założeniem że to ma być już do końca życia ? Gdyby tak było to można by mówić o pomyłce, ale tak nie jest. Czasem ludzie decydują się na bycie ze sobą choć wiedzą że związek może nie wytrzymać próby czasu np. gdy jedno wyjeżdża na studia do oddalonego o wiele kilometrów miasta, albo gdy wyjeżdża na stałe za granie. Pewne związki też są dobre gdy ktoś ma siedemnaście czy dwadzieścia kilka lat ale gdy człowiek dojrzeje przestają się sprawdzać i ludzie się rozchodzą. Mało jest naprawdę małżeństw wynikłych z licealnych czy wczesnostudenckich miłości. Ale to nie znaczy, że te związki były błędem, po prostu były dobre na pewien okres życia, były nauką i przygotowaniem do kolejnych, dojrzalszych i poważniejszych. Zresztą człowiek może zmienić się na lepsze lub gorsze w dowolnym momencie życia, a ta druga osoba może nie umieć lub nie chcieć za nim nadążyć (zmiana wiary, celów życiowych, nałogi ). Także wydaje mi się że można mieć spokojnie kilka związków za sobą nie będąc przy tym osobą rozwiązłą czy niestabilną emocjonalnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Czekoladowa1

~eh...
Heh, a potem wychodzi na wierzch choroba, jakiś wirus, albo zdrada! Jeśli ktoś miał już x partnerów, to nigdy nie będzie wierny, zawsze będzie zmieniał ich jak rękawiczki. Może się raz, dwa, trzy razy nie udać. Ale jak ktoś miał o wiele, wiele więcej to nie świadczy to o nim dobrze.
Dlatego takie pytania powinny być w każdym związku zadawane obowiązkowo, bo nigdy nie wiadomo co to za jeden, albo co to za jedna!

Jak to nie wiadomo co to za jeden/jedna ? Przecież ludzie nie poznają się w próżni tylko w określonych okolicznościach, w określonym środowisku ( praca/uczenia). Zazwyczaj mają wspólnych znajomych lub dorabiają się ich w krótkim czasie. Zresztą po to się z kimś spędza czas, chodzi za randki żeby się dowiedzieć kim jest i czy nam odpowiada. Przeszłość seksualna człowieka to tylko mały wycinek tego kim jest i co sobą reprezentuje.

To czy partner zarazi nas chorobą weneryczną lub HIV nie zależy od tego ilu miał wcześniej partnerów tylko od tego czy odpowiedzialnie uprawiał seks i nie wystrzegał się badań. Zresztą można zachorować na chorobę weneryczną wcale nie uprawiając seksu, to samo tyczy się wirusa HIV. Na przykład rzeżączką można się zarazić korzystając ze wspólnej toalety z osobą zarażoną albo z tego samego ręcznika, kłykcinami kończystymi - przez wspólne ręczniki i kąpiele ( niekiedy dzieci zarażają się od rodziców ). Także nawet to, że dziewczyna jest dziewicą się daje Ci gwarancji na to że jest zdrowa jeżeli zaniedbuje badania gdy coś ją niepokoi.

Może się raz, dwa, trzy razy nie udać. Ale jak ktoś miał o wiele, wiele więcej to nie świadczy to o nim dobrze.

A czy we wszystkie związki wchodzi się z założeniem że to ma być już do końca życia ? Gdyby tak było to można by mówić o pomyłce, ale tak nie jest. Czasem ludzie decydują się na bycie ze sobą choć wiedzą że związek może nie wytrzymać próby czasu np. gdy jedno wyjeżdża na studia do oddalonego o wiele kilometrów miasta, albo gdy wyjeżdża na stałe za granie. Pewne związki też są dobre gdy ktoś ma siedemnaście czy dwadzieścia kilka lat ale gdy człowiek dojrzeje przestają się sprawdzać i ludzie się rozchodzą. Mało jest naprawdę małżeństw wynikłych z licealnych czy wczesnostudenckich miłości. Ale to nie znaczy, że te związki były błędem, po prostu były dobre na pewien okres życia, były nauką i przygotowaniem do kolejnych, dojrzalszych i poważniejszych. Zresztą człowiek może zmienić się na lepsze lub gorsze w dowolnym momencie życia, a ta druga osoba może nie umieć lub nie chcieć za nim nadążyć (zmiana wiary, celów życiowych, nałogi ). Także wydaje mi się że można mieć spokojnie kilka związków za sobą nie będąc przy tym osobą rozwiązłą czy niestabilną emocjonalnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Czekoladowa1

~eh...
No tak, współczesne uczelnie to wylęgarnia wszelkiej maści skrajnie lewicowej ideologii, Nic więc dziwnego, że psycholodzy bredzą takie głupoty.
Czyli mam kompleksy na punkcie własnej męskości, bo nie chcę się niczym zarazić od kobiety, która mogła mieć stu różnych faceów przede mną? Tylko ograniczona umysłowo i zboczona feministka może wygłaszać takie chore osądy!
Przeszłość świadczy o przyszłości. Jeśli ktoś ukrywa swoje czyny z przeszłości to znaczy, że pewnie je powtórzy, gdy nadaży się okazja! Dlatego zawsze chłopak musi pytać dziewczynę ilu miała przed nim i na odwrót!

Dr Katarzyna Korpolewska jest Panią koło 50-tki, także chyba kondycja współczesnych wydziałów psychologii nie ma tu nic do rzeczy.
Masz kompleksy na punkcie własnej męskości bo prześladuje Cię myśl, że jakiś facet mógłby okazać się lepszy od Ciebie. Zarówno w łóżku jak i poza nim. A im więcej byłoby tych facetów, tym gorzej mógłbyś wypaść na ich tle. Strach przed zdradą właśnie stąd się bierze, że uważasz, że byle kto jest wartościowszy od Ciebie i wystarczy chwila nieuwagi a już kobieta prześpi się z tym przypadkowym gościem przewyższającym Cię we wszystkim. Osoby ze zdrową samooceną nie mają ani obsesji zdrady ani obsesji liczby partnerów. Co do chorób to jak Ci już tłumaczyłam wcześniej nawet dziewica może mieć rzeżączkę, kłykciny kończyste czy HIV.

Odnośnik do komentarza

Pikaczu
eh pytanie a ile ty miałeś lub miałaś partnerów/partnerek?

Czyli zgodnie z ideologią neoczłowieka nowej ery mierzysz człowieka miarą seksualną? Jeśli ktoś nie uważą wolnego dupczenia i zdrady za normalkę jest zacofańcem, faszystą, itd.?

NWO wyprało wam mózgi!

Odnośnik do komentarza

[quote="~Czekoladowa1"][quote]
A czy we wszystkie związki wchodzi się z założeniem że to ma być już do końca życia ?
[qupte]

A nie?????? Skąd się urwałaś? Z choinki? Z palmy?

Jeśli ktoś się z kimś wiąże, to powinien rozpatrywać partnera w kategoriach przyszłego męża/żony, rodzica dzieci itd. Współcześni, neoludzie tego nie robią. Wiążą się ze sobą dla seksu i kasy, a potem są zdrady rozwody itd. Wiek XXI to epoka totalnego ogłupienia!

~Czekoladowa1][quote

Gdyby tak było to można by mówić o pomyłce, ale tak nie jest. Czasem ludzie decydują się na bycie ze sobą choć wiedzą że związek może nie wytrzymać próby czasu np. gdy jedno wyjeżdża na studia do oddalonego o wiele kilometrów miasta, albo gdy wyjeżdża na stałe za granie. Pewne związki też są dobre gdy ktoś ma siedemnaście czy dwadzieścia kilka lat ale gdy człowiek dojrzeje przestają się sprawdzać i ludzie się rozchodzą.

Czyli są nierozsądni. Nie mają się do kogo przytulić, bo ich rodzice mieli w d**pie i dlatego bzykali się za dzieciaka. A potem zauroczenia minęły jak grypa.

To o czym napisałaś to nie związek! To uczuciowe zauroczenie i erotyczne napalenie się! Związek opiera się na miłości, a miłość jest wtedy, kiedy chce się dobrze dla kogoś, nie dla siebie!!!

~Czekoladowa1][quote

Zresztą człowiek może zmienić się na lepsze lub gorsze w dowolnym momencie życia...

Człowiek to nie bryła lodu, która topnieje przy temp. powyżej 0 stopni C.
Nikt się nie zmienia! Ludzie się tylko potrafią kamuflować, ale prawda zawsze z nich wyjdzie na wierzch! Prędzej, czy później!

~Czekoladowa1][quote

wydaje mi się że można mieć spokojnie kilka związków za sobą nie będąc przy tym osobą rozwiązłą czy niestabilną emocjonalnie.

Wydaje... Kto dzisiaj ma za sobą kilka związków bez uprawiania seksu? Wskaż choćby jedną osobę, a świnie będą latać i ptaki pływać z rybami pod wodą ;)

Odnośnik do komentarza

~Czekoladowa1][quote~eh...

Dr Katarzyna Korpolewska jest Panią koło 50-tki, także chyba kondycja współczesnych wydziałów psychologii nie ma tu nic do rzeczy.

Przecież żyje i jest aktywna zawodowo, więc jest współczesnym naukowcem, a więc ''dzihad'' lewicowej ideologii nie jest jej obcy. Odwiedź UG, UW, albo prywatne uczelnie w moim mieście. Pogadaj sobie z wykładowcami mającymi rożne stopnie naukowe. Ich poglądy niczym od siebie nie odbiegają! To jedna masa. Tak jest na Zachodzie, tak i w Polsce. Każde środowisko, grupa zawodowa i społeczna ma swoją ideologie i swoje przekonania. Tego tak ad hoc nie zmienisz! Elity intelektualne + ludzie zamożni i pracujący w mediach to lewicowi fundamentaliści. Tak już jest po prostu. Jakieś rodzynki się wśród nich znajdą, ale to niewielki %.

~Czekoladowa1][quote~eh...

Masz kompleksy na punkcie własnej męskości bo prześladuje Cię myśl, że jakiś facet mógłby okazać się lepszy od Ciebie. Zarówno w łóżku jak i poza nim.

Zatem każdy mężczyzna w dawnych latach rodził się z kompleksami na punkcie włanej męskości. Twoim zdaniem (i zdaniem neoczłowieka XXI wieku) męskość oznacza zdolność do bzyknięcia jak największej ilości kobiet od jak najmłodszego wieku. Muszę cię zmartwić. To nie jest męskość. Prawdziwy mężczyzna to nie alfons, ani maczo, który obraca co tydzień inną laskę, to też nie pijak, ani cwaniaczek, ani ciota, ani gender, który udaje kobietę!
Prawdziwy mężczyzna to szanujący siebie, odważny, odpowiedzialny i pewny siebie chłop, który jest szczery do bólu, prawda jest dla niego prawdą, białe białym, a ciemość ciemnością. Nie owija w bawełnę, nie jest dwulicowy i tchórzliwy! To jest mężczyzna, a nie jakiś tam babiarz i laluś, albo żul! Tak było przez tysiąclecia, aż nastał XX nowa era i nowy porządek świata, który wywrócił naturę do góry nogami!
Więc trzeba nazywać puszcalstwo puszczalstwem, głupotę głupotą, dobro dobrem, a zło złem i już! Możesz sobie po mnie pojechać, jaki to ze mnie nietolerancyjny moher, zacofaniec, cham itd. Spływa to po mnie jak woda po blaszanym dachu! Ale nie masz prawa wmawiać mi że czarne jest białe, a białe czarne, tak jak to kiedyś w emocjach błędnie wykrzyczał pewien szalony polityk.

~Czekoladowa1][quote~eh...

A im więcej byłoby tych facetów, tym gorzej mógłbyś wypaść na ich tle. Strach przed zdradą właśnie stąd się bierze, że uważasz, że byle kto jest wartościowszy od Ciebie

Jaki znowu strach przed zdradą? Czy ty nie widzisz co się dzieje na świecie? Do czego ta lewacka ''nowoczesność'' doprowadziła? Giną całe narody, rozkładają się społeczeństwa, rodzina to już prawie śmietnik historii! Ludzie pochwalają głupotę, a potem się dziwią, że jest tak, a nie inaczej. Zło nazwano dobrem, a dobro złem. To dotyczy wszystkich. Nikt nie może powiedzieć, że go to nie dotyczy. Ludzie są zepsuci moralnie i prędzej czy później każdy będzie miał do czynienia z takim zbokiem - hipokrytą. Będzie jeszcze więcej rozbitych rodzin, patologii itd. a to wszystko (uwierz mi lub nie) odbijać się będzie na sytuacji ekonomicznej! Przez gromadę lemingów cierpią też i ci, co myślą, dlatego z chęcią uszczęśliwiałbym ludzi na siłę!

~Czekoladowa1][quote~eh...

Osoby ze zdrową samooceną nie mają ani obsesji zdrady ani obsesji liczby partnerów

Hehe! Twierdzisz, że osoba ze zdrową ''samooceną'' to taka, która przyzwoliłaby swojej drugiej połówce na zdradę? To nie jest poziom człowieka, tylko zwierzęcia!

Odnośnik do komentarza
Gość Czekoladowa1

Eh.., dyskusja z Tobą nie ma sensu, bo Ty nie przyszedłeś na to forum podyskutować tylko wyłożyć maluczkim swoją "światłą" ideologię. Nie słuchasz tego co my, forumowicze mamy Ci do powiedzenia, celowo albo złośliwie przekręcasz sens naszych słów, przypisujesz nam poglądy których wcale nie głosimy. Przydałoby się podszkolić umiejętność czytania ze zrozumieniem a także przestać widzieć zepsucie tak gdzie go nie ma. Pytanie Pikaczu na które tak się obruszyłeś jest zasadne, bowiem jeśli nigdy nie byłeś w związku i nigdy nie uprawiałeś seksu to jakie masz kompetencje żeby się o tym wypowiadać ? Skoro nie wiesz czym jest miłość, skoro jej nie doświadczyłeś to jak możesz oceniać czy coś co czują inni ludzie jest miłością czy nią nie jest ? Co Ty o tym wiesz ? Dodatkowo jeśli jesteś prawiczkiem który nigdy nie był w związku to bardzo prawdopodobne, że działa u Ciebie mechanizm racjonalizacji, tzw. kwaśne winogrona - zdeprecjonuje, obrzydzę sobie coś czego i tak nie mogę mieć. Wtedy nie będę czuł się gorszym i nie będę zazdrościł innym ludziom. Tak więc biorąc pod uwagę powyższe uważam, że dalsza dyskusja nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza

~nextuz
zajebiscie dużo !!!! wynika z tego, że jesteś łatwa. ale wiesz co to fajnie, ze też są takie dziewczyny chociaż ja osobiście takiej nie chciałbym miec (chyba że na krótko;)

Rzeczywiście staroświeckie poglądy.
A jak u ciebie z ilością partnerek u faceta? skoro facet bzykał 6 to też musi być łatwy.

Odnośnik do komentarza

Andy30
A ja myślę, że sama nie wiesz czego chcesz i dlatego miałaś 6 facetów.Twojemu obecnemu facetowi współczuje.Powiedz tamci byli zbyt biedni, że tak często ich zmieniałaś?:/

Chłopcze...coś ci mówi- Seks bez zobowiązań czy nie bardzo?
Jeśli nie,to zajrzyj do wujka Google i tam się dowiesz co to jest taki seks i na czym on polega.

Odnośnik do komentarza

Dziwi mnie ta cała dyskusja. Autorka miała jakieś tam życie i tyle. Przynajmniej jest doświadczona i pewnie coś tam już potrafi. A widzę, że tutaj panuje przekonanie, że najlepiej mieć dziewicę, ale oczywiście taką, co zna wszystkie sztuczki i potrafi faceta zaspokoić. Powodzenia panowie :]

Odnośnik do komentarza

jeśli chodzi tylko dziewczynę to ona pewnie nie bedzie ta pierwszą i jedyna ktora chlopak mial dlatego nie ma to az tak wielkiego znaczenia ilu ich miała przede mną, ale jesli chodzi o żonę to na pewno wolałbym dziewicę, bo jak mam w pełni kochać kobietę którą wcześniej obrabiało iluś tam facetów:/ dla mnie to jest upokorzenie taka prawda i każdy facet to powie, lepsza kompletnie nie doświadczona, zielona z seksu dziewica niż przeleciana przez paru facetów kobieta....

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...