Skocz do zawartości
Forum

Kłótnie po ślubie i brak zainteresowania ze strony męża


Gość ju...85

Rekomendowane odpowiedzi

Gość ju...85

Witam!

Mam 27 lat.Jestem rok po ślubie. z męzem mamy 8 miesieczna corkę. niestety od kiedy sie pobralismy jest coraz gorzej.podejmujac decyzje o slubie klocilam sie z moim przyszlym mezem.mąż nie chcial brac slub przed urodzeniem corki ze wzgledow finansowych.ja oraz moi rodzice postawilismy na swoim i slub byl. teraz tego zaluje bo mimo ze sie zgodzil ciagle to jest mi wypominane, ze przezemnie maz juz nie jestem takim romantykiem, ze nie chce wspominac dnia slubu mimo ze swietnie sie na nim bawil i wszytskim dookola mowi jak bylo super, ze problemy finansowe sa przez ten slub itd.nie mowi ze mnie nie kocha twierdzac ze pokazuje to..klocimy sie o byle co..ja chcialabym spedzac z nim wiecej czasu a wg mnie mu na tym nie zalezy..w ciazy ciagle plakalam,po urodzeniu dziecka zakochany jest w corce a uczucia do mnie zeszly na bok.twierdzi ze ma za duzo stresu jak na swoj wiek ( ma 23 lata) ze powinnam przewidziec ze po slubie juz nie bedize taki jaki byl..kiedys maialam wrazenie jak mowil do mnie o mnie ze nie zasluguje na mnie,czul sie dumny ze z nim jestem..a teraz brak komplementow, mowienia o swoich uczuciach, twierdzenie ze jestem malo ogarnieta zyciowo itd..mieszkamy z jego mama co doprowadza do tego ze maz zaczol traktowac mnie jak jego matke- jestem bo jestem i nic wiecej..nic nie robimy wspolnie.bo albo ja robie obiad albo tesciowa..jemy przewaznie osobno bo ma 3 zmianowa prace, sprzatam ja albo tesciowa.zakupy tez robi tesciowa z nim bo mamy problemy finansowe i ona utrzymuje dom. przez slub nie toleruje moich rodzicow..jest przy nich grzeczny a przy mnie ciagle ich krytykuje ze wchodza butami w nasze zycie..jestem zmeczona!!chcialabym zeby byl taki jak kiedys..czuje sie jak po 20 latach malzenstwa, mam czasami ochote odejsc,ze zasluguje na cos lepszego ale go kocham i ciagle mam nadzieje ..co mam zrobic zeby znow widzial we mnie wyjatkowa kobiete?:(((

Odnośnik do komentarza

Przede wszystkim źle zrobiłas, że zmusiłaś go do ślubu. Małżeństwa które pobierają się ze wzgledu na dziecko i często to dziewczyna w ciąży naciska na ślub, zwykle przegrywają walkę z czasem. Zrobiłaś źle, postawiłaś chłopaka pod murem, że ma wziąć ślub przed narodzinami dziecka i koniec. Nie wiem czy teraz uda Ci się coś zmienić, bo Twój mąż ma świadomość, że wziął ślub z Tobą bo Ty chciałaś, a nie on. Myślę, że lepiej by było gdybyście zamieszkali razem bez teściowej. Może to by Was do siebie zbliżyło, wiedzielibyście, że jesteście tylko Wy, Wasza rodzina i nie ma osób trzecich. Myślę i mam taką nadzieję, że to polepszy Wasze relacje. Spędzajcie czas we troje z córką ale i we dwoje. Np. w weekendy wychodźcie do kina czy na kolacje. Staraj sie, aby Twój mąż nie widział w Tobie tylko matki ale także kobietę jaką byłaś przed ślubem, żeby wiedział, że macie świat dla Was, nie tylko dom i obowiązki.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Moim zdanie powinniście iśc na terapię małżeńską. moze pod okiem specjalisty dało by radę rozwiązać wasze problemy, bo sami to nie wiem czy dacie radę. Zaproponuj to mężowi, wyjaśnij że chcesz aby było jak dawniej, że go kochasz i nie chcesz być dla niego obcą osobą. Może dotrze to do niego

Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem
Nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu
Nigdy więcej nie zatruwaj słów gorycz

Odnośnik do komentarza

Witam,
Z tego co piszesz w swoim poście dopatruję się w pewnym sensie "zalążka" toksycznego trójkąta - Ty sama kontra on z mamą. Byłaś dla niego zapewne ważną osobą... ważną ale tylko przed ślubem. Okazywał Tobie zapewne swoją czułą i pełną miłości - do Ciebie - duszę romantyka. Ale w pewnym momencie wizja wspólnego życia po ślubie z dzieckiem jego przerosła i legła w gruzach.
Był ślub, dziecko przyszło na świat, jest ta trzecia osoba między wami - teściowa utrzymująca dom - bo z tego co widzę, to nie kwapi się Twój M, by wziąć na swoje lub też Wasze wspólne jako małżeństwa "barki", ciężar zarówno swojej nowej rodziny - rodziny, którą to Ty pragnęłaś z nim założyć i odwrotnie - jak i finansowych "długów" i wspólnymi siłami z tego wybrnąć.
Teraz poprzez ślub ma Ciebie w garści, wrócił do swojego "standardowego" stylu życia pod własnym dachem, a Ty poszłaś w odstawkę. Jesteś dla niego i Ich trybu życia tłem - jesteś z nim (nimi) bo jesteś - jak sama mówisz.
Bez urazy ale stałaś się kobietą "do garów i bzykania" mówiąc brutalnie i chce zawładnąć całym Twoim życiem - nie tolerując i odcinając Ciebie od Twojej rodziny, Twojego kręgu znajomych itd.
Tak jak mówią moi poprzednicy, że wyprowadzka od teściowej, pójście do wynajmowanego, ciasnego ale własnego mieszkania i terapię małżeńską to praktycznie najlepsze wyjście dla Was w tej sytuacji, by jeszcze ratować to co zostało z Waszego związku.
Kolejny krok - gdy Twój M nie zgodzi się na żadną z w/w opcji, to pójście samej do psychologa, nawet jako singielka do poradni małżeńskiej.
Bo tak na zdrowy rozum to pozostaje mi jedynie zaproponować Tobie jedną opcję, którą mi polecił psycholog jako wskazówkę - deskę ratunkową dla mojego toksycznego małżeństwa.
Otóż zatrzymaj się na chwilę w tym małżeńskim kołowrotku jaki serwuje Ci mąż; popatrz z boku - okiem szarego człowieka z ulicy - na swoje małżeństwo. Usiądź wygodnie w fotelu, zamknij oczy i przenieś obecną teraz sytuację swojego związku oczami wyobraźni za te powiedzmy 10 lat.
I zadam Ci teraz pytanie, na które tylko sama sobie odpowiedz: Co widzisz?? dalej taka "słodka" sielanka jak była przed ślubem, "tu i teraz" po ślubie.
Prawda już na teraz zaczyna się okazywać brutalna. Jesteś Ty, jest mąż, Wasze dziecko ale nie ma tego najważniejszego - MAŁŻEŃSTWA. Jest przerwane ogniwo związku. Tobie się marzy mąż sprzed ślubu, masz(macie) dziecko, on jest zapatrzony w dziecko a zamiast Ciebie jest jego matka -żywicielka i finansowa "opiekunka" domu.
Nie widzę ze swojego punktu widzenia w tym ogniwie miejsca dla Ciebie.

Pozostaje Ci wziąć go na stronę, w 4 oczy wywalić wszystkie swoje żale do niego jak karty na stół, co Cię boli i jak sobie to małżeństwo TY wyobrażałaś. Postawić sprawę jasno. Albo TY i Wasze małżeństwo albo mama i jego świat. Jak się będzie motał między jednym a drugim, spakuj swoje rzeczy i dziecka i wyprowadź się od nich. Jak przejrzy na oczy, zrozumie co stracił i zacznie mu kogoś brakować, to szybko przyleci do Ciebie prosząc na kolanach byś wróciła do niego.

Przeczytaj sobie forum toksyczni teściowie... nieodcięta pępowina... na netkobiety.pl a zobaczysz, w co się możesz wpakować albo już nieświadomie tkwisz i zaczynasz dostrzegać ten problem. Tam masz doskonałe wskazówki co zrobić, by od tego po części toksycznego trójkąta razem z mężem odciąć albo wybrać tą bardziej bolesną opcję ze względu na dziecko i wraz z maleństwem całkiem się uwolnić od nich.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
W każdym małżeństwie, niezależnie od jego stażu pojawiają się różnorakie kryzysy. W Twojej sytuacji, moim zdaniem, można wyróżnić jego dwie główne przyczyny. Pierwsza to poczucie Twojego męża, że został "zmuszony" do ślubu, w momencie, który był dla niego nieodpowiedni. Druga, to pojawienie się pierwszego dziecka. Rodzice, zaangażowani w opiekę nad dzieckiem odsuwają się od siebie, spychając jedno drugiego tak jakby "na boczny tor" życia. Pojawia się zatem tęsknota za przeszłością, a także zazdrość, żal i wzajemne pretensje.
W takich sytuacjach najczęściej zaleca się tak zwane "sesje wentylacyjne", które umożliwiają każdemu z małżonków przedstawienie swoich oczekiwań, racji. Określcie wspólnie jej miejsce, porę i maksymalny czas trwania. Niech każdy z Was ma szansę wypowiedzi przez określony czas (na przykład po 3 minuty) i mówcie do siebie na zmianę, nie przerywając jedno drugiemu. Pomoże to oczyścić atmosferę między wami.
Warto także zastanowić się nad terapią dla par.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

mąż nie chcial brac slub przed urodzeniem corki ze wzgledow finansowych.ja oraz moi rodzice postawilismy na swoim i slub byl

egoizm samolubnosc nie poszanowanie cudzego zdanie i nie liczenie sie z nim... wspolczuje Twojemu mezowi wpadl w toksyczne towarzystwo Twoje i Twoich rodzicow

"Kiedy jest smutno, kocha się zachody słońca..."Mały Ksi

Odnośnik do komentarza

szczerze mówiąc to ja nie współczuję Tobie tylko jemu. Zmusiłaś go do ślubu, on nie wytrzymuje tej świadomości. Rozumiem go. Nie pozwoliłaś mu wziąć Cię za swoją żonę z miłości tylko rozkazałaś bo miałaś swoje jakieś wymysły. To jest jedna z najważniejszych decyzji w życiu a Ty i Twoja rodzina zachowałyście się jak w dawnych latach kiedy zmuszano do ślubów ze względu na ciążę.

Odnośnik do komentarza

O mamo, tu nie chodzi kto jest winny, a kto nie, lecz jak zaradzić temu. Co się stało się nie odstanie, ale nad pewnymi rzeczami można popracować. To co mi rzuciło się najbardziej w oczy to Twoje pragnienie romantycznej miłości. Wybacz, ale romantyczna miłość to motylek, piękny i krótkotrwały. Motylki w brzuchu, haj i zaćmienie umysłu potrzebne są by po utracie rozsądku począć potomstwo. Potem przychodzi szara rzeczywistość. Jeśli nad nią popracujecie, to da się całkiem fajnie ubarwić, ale motylki odleciały w dal siną. Druga sprawa to różnica wieku między wami. Gdybyście byli po trzydziestce to nie byłoby problemu. A tak? Młody chłopak inaczej patrzy na obiekt swojego zaspokajanego pożądania, a inaczej na... obowiązek. Wiele osób ostro Cie potraktowało za zmuszenie chłopaka do ślubu. Ja nie zamierzam, ale i Ty się nie dziw, że jego romantyczne porywy zniknęły jak sen jaki złoty. Mam wrażenie, że kiedy zdasz sobie sprawę z tego, że romantyczna sielanka nie trwa wiecznie i że nad związkiem trzeba pracować, Twoje życie stanie się lepsze. Jest ogromna ilość książek, poradników, które naprawdę mądrze radzą jak zmienić SIĘ, by uzyskać poprawę życia. Np. Projekt szczęśliwe małżeństwo Hala i Jenny Runkel.

Odnośnik do komentarza
Gość PorannaRosa

no ja mu trochę się dziwię... ok źle zrobili że wzieli ślub ale skoro go wzieli to teraz wypadało by o niego powalczyć. Pójść na terapię, wyprowadzić się, zrobić coś ze swoim życiem, jeśli to nie pomoże to w ostateczności spakować walizki i iść. Jak to się mówi odejść zawsze zdążysz

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...