Skocz do zawartości
Forum

Dziwne objawy przy podejrzeniu nerwicy


Gość Ewe.

Rekomendowane odpowiedzi

Gdy mialam ok 6-7 m-cy, lekarz napisal notatke w ksiazeczce zdrowia: ''dziecko siedzac miarowo uderza glowa o oparcie''. Od zawsze tak bylo.Siedzac, ''stukalam glowa'', bujalam sie czy jak to nazwac. Objawy nasilaly sie zwlaszcza wtedy, gdy czyms sie martwila, czegos sie balam lub cos silnie przezywalam, zazwyczaj negatywne przezycia.W czasie studiow mieszkalam sama, objawy nasilaly sie do tego stopnia, ze siedzialam po kilkanascie godzin kiwajac sie na sofie...tak mocno i dlugo, ze bolaly cale plecy i glowa, myslalam, ze zwariuje. Czulam sie z reszta jak stuknieta. Nie umialam przestac, zaniedbywalam przez to nauke, obowiazki i zycie towarzyskie.
Do tego depresja sie pokazala, wstyd i poczucie winy.
Wizyta u psychiatrow- jeden chcial wyslac mnie do szpitala na oddzial nerwic, nie zgodzilam sie, dostalam leki. Nikt by mnie tam nie odwiedzil w tym szpitalu, rodzina za daleko. Leki odstawilam sama po okolo 7-9 miesiacach (Asertin)
To bylo jakies niecale 4 lata temu. Wyjechalam za granice, do najblizszej rodziny(mama i rodzenstwo), w nowym mieszkaniu(mieszkam sama) nigdy nie skladam lozka, zeby powstalo oparcie. Czasem mysle o tym, zeby sobie ''postukac glowa'', pokiwac sie, ale samej przed soba jest mi wstyd. W zamian za to zaczelam objadac sie w nocy. Regularnie co noc budze sie i zabierwm ze soba do lozka, co tam wpadnie- jogurt, baton, orzeszki. Czesto budze sie rano i nie pamietam, skad ten papierek. Ciagle napiecie i leki, zwlaszcza, gdy siedze w domu sama.
Obecnie jestem od kilku dni na lorazepamie na sen, citalopramu nie biore, mimo ze lekarka przepisala. Zle znosze objawy zazywania takich lekow.
Bardzo chcialabym dowiedziec sie, czy istnieja osoby o podobnych objawach ''bujania sie'' ???? Nawet jak zasypiam to najczesciej kiwam sie z boku na bok, troche tak, jakbym sama chciala sie ululac :)
Zgloscie sie, jesli macie podobny problem. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mam teraz 25 lat. Nie moge spac po nocach, ciagle sie boje, wymyslam rozne rzeczy, ze robie ciogle cos zle, ze ludzie mnie nie lubia i tylko udaja, ze darza mnie sympatia. Czasem mam wrazenie, ze ktos mnie sledzi, albo dziwnie obserwuje, patrzy. Czasami nie wychodze po kilka dni z domu, co powoduje stany depresyjne, bo sie czuje jak w wiezieniu, i ze nie robie nic pozytecznego ze swoim zyciem. Ale boje sie porazki, z gory zakladam, ze to sie nie moze udac, bo jestem na to za glupia, za malo kreatywna etc. Nie mam na nic energii...to pewnie przez ciagly brak slonca...Jest mi smutno, bo nie tak ma wygladac moje zycie do cholery :(

Odnośnik do komentarza

chyba nie potrzebnie odstawiłaś leki. Potrzebna ci jakaś terapia, bo to wygląda na depresję. Jeśli chodzi o to bujanie się, to mój kuzyn miał tak od małego, to chyba potocznie nazywa się choroba sieroca. U niego objawiało się to identycznie. Teraz on ma 26l, ale nie wiem czy tak jeszcze robi, natomiast w czasie rozmowy jest dosyć niespokojny tzn gestykuluje, zmienia pozycje, no może czasami bujnie się tak do przodu i do tyłu. Jest dosyć nerwowy. Chyba też nie jest mu łatwo, bo wiem że chodził do psychologa.

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem to wszystko co opisujesz może być nerwicowe. Ja kiedyś też obudziłam się z okruchami, jadłam w nocy, a zapomniałam o tym. Czytałam gdzies o tym, że tak niektórzy reagują na stres. Jedni nie mogą jeść, a inni jedzą więcej, nawet właśnie w nocy budzą sie, żeby coś zjeść.

Uważam, że powinnaś zgłosić się do psychologa, brałas niby leki, ale odstawiłaś je bez konsultacji. A co jak za wcześnie odstawiłaś? A może oprócz leków i terapia by się przydała, bo tu trzeba podejść do problemu z dwóch stron. Do tego widzisz, masz uczucia, że ktoś Cię śledzi, albo obserwuje - zdecydowanie nie powinnas tego bagatelizowac, bo kiedyś zorientujesz się, że choroba Tobą zawładnęła i zamknęła Cię w domu, z którego nie możesz wyjść, bo np. masz lęki albo po prostu źle się czujesz na myśl o wyjściu z domu. Masz rację nie tak powinno wyglądać życie.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Na wstepie chcialabym podziekowac za zainteresowanie, nie spodziewalam sie jakiegokolwiek odzewu szczerze mowiac. Pierwszy raz odslaniam swoje problemy na publicznym forum, nie jest to latwe.
Wracajac do tej sytuacji sprzed ok.4 lat- bylam wtedy u psychiatry(prywatnie), lekarka byla ok, wywiad dosc szczegolowy sporzadzila, stwierdzila, ze nie spotkala sie dotychczas z podobnymi zachowaniami (to bujanie sie). Po czym skierowala mnie do psychologa(juz na panstwowe ubezpieczenie). To bylo tylko siedzenie w kolejce kilkugodzinne i kilkuminutowa wizyta, w ktorej pani psycholog bagatelizowala moje problemy(takie odebralam wrazenie), zrobila test osobowosci (osobowosc schizoidalno-jakastam), zaproponowala pisanie pamietnika...Nie pojechalam tam wiecej. Stwierdzilam,ze sama dam rade. Wczesniej, jeszcze inna pani psychiatra stwierdzila nerwice wlasnie, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne.
Jesli chodzi o leki, ktore bralam wtedy, byl to asertin, po ktorym przez pierwsze 2 tyg. chyba, chodzilam jak nacpana, odczuwalam tez bardzo silny ucisk w klatce piersiowej, az dech zapieralo. Ale jakos to przetrzymalam i potem nie bylo tak zle...ale rece mi sie strasznie trzesly, nie umialam sie skoncentrowac, zaspalam nawet raz na egzamin na studiach, bo przez te ''dziury w glowie'' jakos zapomnialam,ze mam ten egzamin. Taki wstyd. Do tego przytylam do 92 kg, co mnie totalnie dobilo, zwlaszcza ze od zawsze borykalam sie z nadwaga. Ale wtedy to juz byla przesada. W miedzyczasie jakos popadlam w klopoty finansowe(ojciec przestal wysylac pieniadze na szkole i utrzymanie), ale na szczescie znalazlam prace w restauracji. Ciezko pracowalam po kilkanascie godz., czasem ze zmeczenia plakac mi sie chcialo. Ale pozytywy- wlasne pieniadze, niezaleznosc finansowa, podbudowane ego, ze daje sama rade, no i schudlam ponad 12kg :)
Jakos w tym czasie, gdy zaczelam prace, odstawilam leki, bo nie mialam po prostu czasu na uzalanie sie nad soba, naprawde duzo pracowalam.
I potem spontaniczna decyzja o wyjezdzie za granice. W trzy dni sie spakowalam i wyjechalam- do mamy i rodzenstwa.
Pytalas, aanielkaa, jakie mam relacje z rodzicami- otorz z matka i rodzenstwem ok, natomiast z ojcem nie mam kontaktu juz ok 3 lat(czyli od wyjazdu z Pl), i nie mam zamiaru miec, bo to zdegenerowany alkoholik, ktory zniszczyl swoje malzenstwo i rodzine. Juz jak bylam mala, to pamietem ten wezel strachu i nerwow w brzuchu, gdy ojciec przychodzil do domu pijany i rzucal sie do mamy. To takie banalne, tyle osob cierpi z podobnych powodow-alkoholizm najblizszych. Pamietam, jak ojciec kiedys porabal siekiera drzwi wejsciowe, boazerie i porecz drewniana w mieszkaniu i korytarzu. Albo kiedys pobil wszystkie naczynia szklane w kuchni- doslownie wszysciutko, co nadawalo sie do pobicia. Bardzo chcialam siku, pamietam, jak szlam boso pomiedzy tymi szklami do ubikacji, musialam przez ta kuchnie przejsc wtedy. O tym, ze grozil mamie nozem, to nie wspomne. Kilka razy zabierala go policja, kilka razy uciekalismy z domu w srodku nocy,raz zima pamietam.
Tak wiec moje marzenie o tacie, ktory wzialby mnie jako mala dziewczynke na kolano, pochwalil za cos....nigdy sie nie spelnilo, a i jako mloda kobiete pozbylam sie nadziej, ze on sie zmieni. Mieszka teraz ze swoja mama, zyje z jej renty, nie pracuje..ma niecale 50 lat. Wrak czlowieka.
Ale pewnych krzywd sie nie wybacza, jak nas bil, ponizal mame.
To tyle mojej historii z dziecinstwa. Ale mama zawsze o nas dbala i tak jest do dzis oczywiscie, zawsze starala sie zrekompensowac nam te przykre wspomnienia i ojca psychopate.
Inez31- powiedz mi, co sie dzieje na dzien dzisiejszy z Twoim kuzynem? Pokonal te dolegliwosci? Bierze jakies leki?
Tarja- czy u Ciebie to objadanie- podjadanie nocne bylo tylko jednorazowym incydentem, czy trwalo dluzszy okres czasu? Jak z tym walczylas? Masz jakies rady? Ostatnio obieram sobie marchewke i jablka- z dwojga zlego lepsze to niz jakas czekolada, po ktorej rano mi niedobrze. Tarja- piszesz, ze nie powinnam bagatelizowac...ale u mnie tak jest, zauwazylam, ze moje zycie ma takie jakby cykle- czasem przez naprawde dlugi czas jest wszystko w porzadku, sporadycznie dzien chandry, czy dwa, takie obnizenie nastroju, ale czuje wewnetrznie wowczas, ze to nic groznego, kazdy tak ma czasem. Ale od czasu do czasu przychodza okresy, kiedy te wszystkie leki i podejrzenia wlasnie nabieraja na sile, co jest tym bardziej przykre i dobijajace, bo wiem, ze ludzie mnie ogolnie lubia, a tu sama sobie wmawiam, ze to klamstwo, ze oni udaja a tak naprawde sie ze mnie nabijaja lub lekcewaza.
Przepraszam, ze tak dlugo sie rozpisalam, ale inaczej nie umien tego opisac w skrocie.
Z gory dziekuje, jesli ktos z Was ponownie sie tym watkiem zainteresuje i znajdzie chwile na przeczytanie tego i ewentualnie napisze jakis komentarz, porade, dobre slowo, cokolwiek.

Odnośnik do komentarza

A i jeszcze a propos psychoterapii- kiedy dwa tygodnie temu bylam u mojej lekarki domowej (jest to Polka), przepisala mi leki, z ktorych biore tylko Lorazepam malutka dawke (1mg).
Lekarka pytala mnie, czy chce isc na psychoterapie. Jednak zastanawiam sie, czy to ma sens, po poprzednich doswiadczeniach z psychologami....eeee,nie dzieki.
Poza tym, mimo ze mieszkam w duzym miescie w Niemczech, chyba nielatwo bedzie znalezc psychoterapeute mowiacego po polsku, a moj niemiecki, mimo ze calkiem dobry, nie bedzie wystarczajacy, zeby mowic o problemach, o ktorych mi po polsku ciezko sie wypowiedziec. Tak wiec terapia odpada chyba...

Odnośnik do komentarza

Bardzo mi przykro i bardzo ci współczuje, przeczytałam Twoj wątek i uważam że powinnaś skorzystać z psychoterapii. nic nie tracisz a możesz zyskać. Bo nawet jeśli nie będziesz zadowolona z terapii to po prostu nic się nie zmieni. A może akurat znajdziesz taką która ci pomoże? Musisz spróbować, moim zdaniem warto

Nie możemy być odporni na ból, jeśli mamy coś, co żal by nam było utracić

Odnośnik do komentarza

PawiePiorko- moze masz racje...ale swiadomosc tego, ze bede musiala po raz kolejny to wszystko od nowa rozdrapywac i analizowac przyprawia mnie o dreszcze. To bedzie chyba za trudne. A poza tym moze ja to wszystko wyolbrzymiam?! Moze nic mi nie jest, tyle jest chorych ludzi na swiecie, tylu ma powazniejsze problemy, bardziej realne, a nie tylko wyimaginowane strachy i leki. Sama nie wiem, ale czuje, ze nie tak mialo wygladac moje zycie, cos tu trzeba zmienic, tylko mi brakuje motywacji i wytrwalosci. Nawet jedzenia nie umiem rozsadnie ograniczyc, a co dopiero reszta :(
Moze samo minie, moze nie trzeba sie tak roztkliwiac nad soba...? Sama nie wiem.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...