Skocz do zawartości
Forum

Jedzenie mój wróg


Gość fasola

Rekomendowane odpowiedzi

Staram się pomóc sobie sama. Przemówić do siebie. W końcu powinnam mieć jakiś wpływ na swoje postępowanie i myślenie. A jak na razie sprawiam przykrość bliskim tym swoim "nieszczęściem" i brakiem zdrowego rozsądku. Moje nastroje odbijają się na otoczeniu. A tego naprawdę nie chcę.

Odnośnik do komentarza

Też kiedyś miałam problemy z odżywianiem, ale wyszłam z tego sama, bo uświadomiłam sobie w porę, że robię sobie krzywdę. Mężczyźni nie lubią chudzielców! Rozmiar 34, to jakaś masakra, nie wiem jak wy możecie chcieć mieć taki chudy tyłek.
Dziś ważę 55-57 kg przy wzroście 162-163 cm i nie będę zła jeśli jeszcze mi się przytyje, nawet się ucieszę :) mój ideał to rozmiar spodni 38 (noszę 36) :D niektóre są dobre, ale rzadko ;p uwielbiam swój krągły tyłek, swoje lekkie boczusie itd :) mężczyźni kochają kobiety, które mają krągłą pupę i pełne piersi. Popatrzcie na to w ten sposób. Marzę o tym, żeby wyglądać jak kobiety z teledysków Pitbulla :). Wiem wiem, możecie mi się dziwić, ale swoje przeszłam, byłam pośmiewiskiem, bo byłam chuda i tym samym brzydka, jeździłam do psychologa i psychiatry, co dla mnie było jakimś kosmosem, bo to nic nie daje. Nikt mnie nie chciał. Właśnie to mnie zmotywowało do tego, żeby przytyć. Dziś faceci tylko marzą, żebym choć chwilę była ich, ale nie dla psa kiełbasa, jestem młodą żonką i tak jest mi dobrze :)
Dodam, że wypieranie się choroby przez autorkę tego postu, to kolejny objaw choroby.

Odnośnik do komentarza

Wszystko zaczęło się dawno temu ( ok. 4 lata temu)kiedy postanowiłam schudnąć. Z pozoru niewinna dieta zamieniła się w swego rodzaju uzależnienie. Teraz nie umiem już myśleć normalnie, wszystko koncentruje się na jedzeniu, no tym ile, co i kiedy zjadłam, czy aby nie za dużo i czy było to zdrowe. Z mojej diety wykluczyłam całą listę produktów na czele ze słodyczami i tłuszczem(którego mówiąc szczerze boję się jeść nawet w najmniejszej ilości) . Cały czas chudnę, ale najgorsze jest to, odsunęłam się od znajomych, unikam ludzi i okazji do spotkań. Nikt nie zdaje sobie sprawy z tego co dzieje się w mojej głowie,że odmawiam jedzenia ze względu na wyrzuty sumienia i poczucie wstydu, które dosłownie nie dają mi spokoju. Wszyscy myślą, że jestem kolejną głupiutką blondynką, która wiecznie się odchudza. A ja już nie wiem co mam ze sobą zrobić, bo czuję że jest coraz gorzej...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Toito, natrętne myśli o odchudzaniu, koncentracja na jedzeniu, poczucie winy najprawdopodobniej sugerują zaburzenia odżywiania.
Pytasz, co masz zrobić - moim zdaniem powinnaś poszukać specjalistycznej pomocy, zanim to wszystko poważnie odbije się na Twoim zdrowiu fizycznym. Ile masz lat i jak dużo schudłaś?
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Czy bulimia? Nie sądzę. Przecież oczywiste jest to, że jeżeli zjemy ogromną ilość jedzenia, wymioty same się pojawiają. A jak tu widzę tych ich nie prowokujesz, nie przeczyszczasz się, żadnych tabletek moczopędnych też nie widzę, więc? Niska samoocena, ogólne zaburzenia odżywiania i swojego obrazu. Na forum możesz dostać jakieś podpowiedzi, nie zawsze trafne. Najlepiej jakbyś mogła sobie pomóc to wybrać się do Psychologa.
Trzymaj się.

Odnośnik do komentarza
Gość ala123456

Witam. Przedstawię całą moją sytuację. Mam 160 cm i ważę...no właśnie. W tamte wakacje ważyłam 50 kg. Potem w ciągu miesiąca doszło do 51 kg. Jakoś tak jeszcze na przestrzeni kilku miesięcy doszłam do 53 kg. Nie ważyłam się póżniej wcale. Od lutego br. jestem pod ciągłym stresem związanym z moimi problemami. Na początku marca waga pokazała 50,9 kg. Byłam zdziwiona. Zaczęłam się "odchudzać". Tak jakby. Moje odchudzanie polegało na kilka dniowych głodówkach, napadach, głodówkach. Potem kilka tygodni "normalnego jedzenia", czyli pochłaniania dużej ilości jedzenia. Potem pojawiały się kilkudniowe głodówki, napady i tak w kółko. Błędne koło. Dotarłam raz do 47 kg, które szybko znikło z wagi i pokazywało się długo 48 kg. Teraz już nie umiem się głodować. W sumie to jest tak różnie. Jem, nie jem, jem, nie jem. Waga się waha. Teraz jem już tak w miarę normalnie od kilku tygodni. Nie wiem ile ważę, ale chyba znów 50 kg, bo czuje że przytyłam. Wszyscy powtarzają mi, że jestem chuda, że to tamto. Wcale tak nie jest. Widzę siebie jako gruba świnia. Nic na to nie poradzę. Waga wpływa na moje samopoczucie i jest ono bardzo niskie. Nie ważyłam się, ale jak zważę to czuję, że znów zacznę głodówki i wszystko będzie tylko wokół jedzenia, kalorii. Obsesja wręcz. Nie umiem siebie zaakceptować. Jem gdy jest mi żle, nawet jak nie jestem głodna. Myślałam o prowokowaniu wymiotów, w sumie to już próbowałam z 234567 razy po napadach. Nie udało mi się, ale w sumie dobrze, bo wtedy wciągnęłabym się w taką formę. Rozmyślam aby zdobyć tasiemca, tabletki przeczyszczające, chciałam sobie poparzyć przełyk, zszyć usta. Wszystko by nie jeść i schudnąć. Mam słabą wolę. Jestem leniem i nic mi się nie udaje. Moje życie zależy od mojej wagi. Boję się, że przytyje. Strach jest tak wielki, że nie mogę normalnie funkcjonować. Wiecznie porównuje się do innych dziewczyn, do anorektyczek. Patrząc na osobę otyłą, wiem, że jestem grubsza. Nie mogę dłużej tak tego ciągnąć. Przeżyłam próbę samobójczą, okaleczam się. Nic nie pomaga. Rozmawiałam już z kilkunastoma psychologami, psychiatrą. Nic nie pomaga. Szczerze to nie rozmawiałam o odżywianiu i tych problemach, ale o próbie i samookaleczaniu. Wiedzą, że mam niską samoocenę, nie wiedzą o obsesji na punkcie wagi. Chcę pomocy. Chcę normalnie jeść. Nie wiem co robić. Nikt mnie nie rozumie, wręcz przeciwnie, mają mi to za złe. Albo mówią, że wymyślam niepotrzebnie. Ale to mi siedzi tak długo w głowie, że zrobiłabym wszystko by być chudą. Waga się waha, a ja zabijam psychicznie.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Alu koncentracja myśli na wadze, zaburzony obraz ciała, poszukiwanie różnych sposobów na utratę wagi, głodówki, lęk przed przytyciem, autoagresja - to wszystko sugeruje zaburzenia odżywiana.
Dlaczego nigdy nie rozmawiałaś z psychologiem na temat ciała, wagi i jedzenia? To jest sedno Twojego problemu - jeśli nie poruszysz tego tematu, to trudno będzie Ci pomoc.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość ala123456

Nie rozmawiałam o tym z psychologiem, bo nie mam odwagi. I czuje, że jednak by mi nie pomógł. Ja bym chciała pomoc od psychiatry, nie wiem czemu, ale czuje, że on by mi bardziej pomógł. Raz zdarzyło się, że moja mama wspomniała o tym, że liczę kalorie, powtarzam że jestem gruba itd, ale psycholog obliczył moje BMI, pokazało że prawidłowe i darował sobie dalszego dążenia w tym problemie. Dlatego otóż wolę psychiatrę. Najlepszym w sumie dla mnie rozwiązanie było by zamknięcie mnie w jakimś ośrodku, gdzie bym była kontrolowana w jedzeniu. Niestety nie wiem czy coś takiego istnieje, czy mogłabym się zaliczać do tych placówek, bo w sumie nie mam konkretnego zaburzenia. Ale chciałbym, żeby już nie tyć.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...