Skocz do zawartości
Forum

Bezradny..


Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry, 

Od dłuższego czasu nie układa mi się w życiu, z pozoru wszystko wygląda pięknie, praca, żona (4 lata po ślubie) dziecko, ale ja się w tym wszystkim gubię, czuję się zdesperowany, nie jestem szczęśliwy, nie spełniam się jako mężczyzna, nie spełniam swoich marzeń... 4 lata temu ożeniłem się, zamieszkałem z żoną u jej rodziców na wsi, gdzie w najbliższej okolicy 50- 100 metrów mieszka jej cała rodzina.. i tutaj się w zasadzie wszystko zaczyna. 

Straciłem swoją wolność, straciłem swoją swobodę, straciłem wszystko, to co lubiłem, to co sprawiało mi przyjemność, stałem się mało słowny, śmieją się ze mnie znajomi, że dałem z siebie zrobić takiego pantofla, a przecież każdy pamięta o mnie, że zawsze wszystkim pomagałem, zawsze gdzieś byłem, zawsze się angażowałem.. teraz nawet rzadko kiedy ich odwiedzam, bo moja żona nie bardzo toleruje moich znajomych, i nie chce się z nimi spotykać, a z kolei jak ja chcę się z nimi spotkać, pogadać napić się piwa, to robi mi z tego tytułu problemy. 

Czuję się okropnie zdesperowany faktem, że mieszkam z teściami, że po sąsiedzku mieszka rodzina mojej żony, że spędzam z nimi praktycznie cały czas, że jestem odizolowany od znajomych, przyjaciół, że kompletnie nie dogaduję się z moją żoną, męczę się rutyną dnia codziennego, prawie nic mi nie sprawia przyjemności przez to, że jestem praktycznie na każdym kroku blokowany i nie czuję swobody w swoim funkcjonowaniu. Mam ochotę czasami po prostu spakować się i wyjechać gdzieś pod namiot na 2-3 dni aby pobyć sam ze sobą, odpocząć, przemyśleć pewne rzeczy, i zwyczajnie chodzić swoimi ścieżkami. 

Niczym się ożeniłem, to bardzo dużo jeżdziłem w góry, spałem pod namiotami, w ośrodkach, zdobywałem szczyty i sprawiało mi to bardzo dużą przyjemność, było to moje hobby, a teraz to ja się muszę prosić aby pojechać w góry na dzień, już nie mówić o tym aby zostać na noc gdzieś.. ja nawet jak do rodzinnego miasta jadę raz na pół roku spotkać się ze znajomymi i zostaję spać w domu rodzinnym u Mamy, to mam awantury z tego powodu.. nie daję już rady psychicznie jestem mega zmęczony tą sytuacją, wstyd mi przed samym sobą, że sam też nie mam odwagi za bardzo wykrzyczeć z siebie że mam tego wszystkiego dość. Wiecznie tylko te spędy rodzinne na wsi, rozmowy o dzieciach, pracy, przesiadywanie pod domem i patrzenie się w pola z całą rodziną i plotkowanie o tym kto jak w kościele był ubrany, albo co się na wiosce dzieje itp ... to nie jest kompletnie mój świat. 

 

Ja mam 35 lat, pracuję, nie mam żadnych nałogów, kończę pracę o 15 i dzień w dzień od 4 lat( tyle ma lat moja córka) spędzam czas z moją córką od prawie godziny 16 do jej zaśnięcia... Uwielbiam swoją córkę, jest dla mnie wszystkim, darzę ją ogromnym uczuciem, miłością, uwielbiam spędzać z nią czas,  ale nie będę ukrywał, że czasami też jestem zmęczony i potrzebuję chwili dla siebie, trochę jakiejś odskoczni, spotkać się ze znajomymi, wyjść z tego domu w którym czuję się jak w ulu. Niestety, moja żona tego nie rozumie.. kiedyś nawet pokłóciliśmy się o to, miała pretensje że ja potrzebuję trochę odskoczni i mam potrzebę wychodzenia z domu... ehh ręce mi opadają czasami i naprawdę nie potrafię z nią rozmawiać, w ogólnie nie potrafimy ze sobą rozmawiać, dwa inne światy, i gdyby nie nasza córka, to nie mielibyśmy o czym rozmawiać. 

Chodź mimo wszystko jest to matka mojego dziecka, jest to dobra kobieta, szanuję ją, jest mądra, ale niestety po tych 4 wspólnych latach dusimy się ze sobą, nie uprawiamy sexu, nie rozmawiamy ze sobą, oddalamy się od siebie mam wrażenie każdego dnia, ja sam już chyba nawet nie chce walczyć o ten związek, bo widoczne jest gołym okiem, że nie pasujemy do siebie.

Moja żona, była ze mną od ślubu z 2 razy w towarzystwie moich znajomych i widziałem jak potwornie się męczy, nie rozmawiała z nimi kompletnie nic, ani słowa, ani co słychać, więc stwierdziłem że szkoda żebym i ja się męczył patrząc na to jak ona się meczy, po czym zresztą i tak zrobiła mi awanturę, bo mówiłem że posiedzimy do 23 a siedzieliśmy do 23:30 ... 

Smutno mi, że muszę się tłumaczyć cały czas z tego co robię i czy mogę coś zrobić, uważam że sam siebie zapędziłem w kozi róg w którym się strasznie męczę, nie potrafię już dłużej tak funkcjonować, bo boję się, że odbije się to na moim zdrowiu.. osłabiam sobie organizm ciągłymi nerwami, coraz częściej mam bóle głowy, kiepskie poczucie humoru.. 

Jak jechałem do rodzinnego miasta (raz na pół roku) spotkać się w końcu ze znajomymi których przez swoją żonę ciągle okłamywałem, że nie mogę przyjechać bo muszę coś zrobić, gdzieś ingdziej pojechać, nie mam czasu bo coś tam.. historii było mnóstwo, bo przecież nie powiem że żona mnie nie puści.. i jak jechałem i miałem humor dobry, bo cieszyłem się że w końcu się z nimi spotkam , pogadam, to nawet o to potrafiła się przyczepić.. że mam humor. 

 

Żeby była jasność, ja nie jestem typem człowieka który ciągle potrzebuję kontaktu ze znajomymi, a potrzebuję wyjść z domu od czasu do czasu, nie myślcie sobie państwo czytając to, że jestem typem imprezowicza i w głowie mi tylko imprezy i znajomi.  Ja już się pogubiłem w swoim życiu, i czuję że po prostu wszystko konsekwentnie tracę, bo żona mnie odizolowuje od wszystkiego co w życiu sprawiało mi przyjemność. 

 

Wiem, najlepsza opcja to się wyprowadzić z żoną i dzieckiem na swoje, ale niestety póki co fundusze mi na to nie pozwalają, a druga rzecz jest taka, że moja żona raczej się z domu rodzinnego nie wyprowadzi, co już mi zakomunikowała.  

Czy ja robię coś źle, czy ja mam prawo do swojego życia i prywatności, czy grzechem jest, ze chce jechać w góry i pobyć sam ze sobą ?? 

ja wiem że nie, ale nie potrafię dojść do mojej żony, i na pewnie nie zmienię jej mentalności.. a mentalność ludzi na wsi( oczywiście kompletnie nie chcę obrażać) jest troszkę inna, zabobonowa, stereotypowa, staroświecka.. 

 

Odnośnik do komentarza

Jak dałeś się wziąć pod pantofel to tak masz. 

Masz prawo do odskoczni, masz prawo do spełniania swoich potrzeb. 

Niech się awanturuje, jak zobaczy, że nie przynosi to efektu, też zmieni front. 

Poinformuj gdzie i kiedy jedziesz i nie pytaj o pozwolenie, bo nie jesteś dzieckiem, inaczej uduszisz się w tym związku. 

Dlaczego nie uprawiacie seksu? 

Zastanów się czy jest sens wogóle ciągnąć to małżeństwo. 

Odnośnik do komentarza

Oj współczuję bardzo. Dałeś się załatwić przykładnie. Po żonie widać iż ma przypadłość którą potocznie nazywam rodzinną pępowiną...każdy kto nie jest z jej rodziny będzie zły itd. Jej mentalności nie zmienisz, tacy ludzie rodzą się tacy i tacy też umierają.

Skoro masz tego typu myśli iż widzisz, że nie ma sensu tego ciągnąć to sugeruje wykonać dzisiaj swoje obowiązki względem córki żeby nie było, że nie pomagasz po czym zapytać żony czy jedzie z tobą w góry ? Jeśli nie to spakuj i jedź sobie sam w te góry pod namiot.

Masz pełne prawo do swoich hobby i swoich zainteresowań. Jeśli nie są wspólne to masz pełne prawo wykonywać je osobno.

Nastaw się na grubą furię i aferę ale pamiętaj aby na krzyki i fochy nie reagować. 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, mjur1 napisał:

Czy ja robię coś źle, czy ja mam prawo do swojego życia i prywatności, czy grzechem jest, ze chce jechać w góry i pobyć sam ze sobą ?? 

Nie robisz  niczego źle. Masz pełne prawo do tego. Zawsze będziesz miał.

Przychylam się do opinii powyżej. Zadbaj też o siebie. O swoje potrzeby. Możesz się realizować sam jeśli nie ma wsparcia i chęci   małżeństwie.  Żona faktycznie jest zbyt związana z rodziną stąd takie jej zachowanie, ale tego już nie zmienisz. Ona taka jest. Faktycznie żona ma Cię trochę  w garści. Jesteś tam sam totalnie sam, odizolowany.

Naprawdę rozważ swoje małżeństwo. Dajesz odczuć że masz wszystkiego dość, i naprawdę się męczysz.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Podobnie bezradny

Ja mam prawie identycznie. Mieszkamy u jej rodziców którzy mają zasady takie na pokaz,że mąż z żoną zawsze razem muszą wszędzie iść, bo małżeństwo to instytucja święta a broń Panie Boże żebym ja sam.gdzies pojechał i odwiedził np.rodziciw czy znajomych. Podobnie jak autor postu żona męczy się w sporadycznych spotkaniach z moimi znajomymi, do rodziców moich też rzadko najlepiej wcale. Mowy nie ma o tym żebym sam przyjechał z dziećmi do moich rodziców bo zaraz awantura. Męcze się, dusze się. Mowy nie ma żeby się wyprowadzić bo mamy dwójkę dzieci i tak wygodnie żonce bo dziadki pomagają w wychowaniu dzieci a matka obiadek uszykuje a żonce do głowy z nudów różne fanaberie i pomysły przychodzą.

Odejść? Jak? A dzieci? 

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

Jak dałeś się wziąć pod pantofel to tak masz. 

Masz prawo do odskoczni, masz prawo do spełniania swoich potrzeb. 

Niech się awanturuje, jak zobaczy, że nie przynosi to efektu, też zmieni front. 

Poinformuj gdzie i kiedy jedziesz i nie pytaj o pozwolenie, bo nie jesteś dzieckiem, inaczej uduszisz się w tym związku. 

Dlaczego nie uprawiacie seksu? 

Zastanów się czy jest sens wogóle ciągnąć to małżeństwo. 

Oddaliliśmy się od siebie, ja i moja żona na ten moment to dwa inne światy w sposobie myślenia, patrzenia na świat i przechodzenia przez nie… po prostu nasze swiaty się kłócą.. nie ma tej chemii, nie ma uczucia i naturalnie oddaliliśmy się od siebie.. zdarza się, ze czasami sypiamy, ale to jest takie bez uczuć, naciągane, bez szału… oby  sie szybko przespać i tyle. Od dłuższego czasu, uważam ze nie ma sensu tego ciągnąć, gdyby nie moja córka z którą mam bardzo dobry kontakt, to pewnie już by mnie tu nie było.. rozważam to cały czas, bo nie dam rady tak dłużej żyć, nie potrafię, nie umie i nie chcę.  

Odnośnik do komentarza
13 godzin temu, laurette napisał:

Nie robisz  niczego źle. Masz pełne prawo do tego. Zawsze będziesz miał.

Przychylam się do opinii powyżej. Zadbaj też o siebie. O swoje potrzeby. Możesz się realizować sam jeśli nie ma wsparcia i chęci   małżeństwie.  Żona faktycznie jest zbyt związana z rodziną stąd takie jej zachowanie, ale tego już nie zmienisz. Ona taka jest. Faktycznie żona ma Cię trochę  w garści. Jesteś tam sam totalnie sam, odizolowany.

Naprawdę rozważ swoje małżeństwo. Dajesz odczuć że masz wszystkiego dość, i naprawdę się męczysz.

Dokładnie tak jest jak piszesz.. mam dość, dusze się, jestem na granicy swojej wytrzymałości czasami.. czuje się tutaj okropnie odizolowany, po mimo ze jest t dużo osób, ale jest to rodzina mojej żony z którą tez nie mam jakiegoś mega fajnego kontaktu, bo ile można siedzieć z rodziną i słuchać na okrągło jedno i to samo. 

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, luukas napisał:

Oj współczuję bardzo. Dałeś się załatwić przykładnie. Po żonie widać iż ma przypadłość którą potocznie nazywam rodzinną pępowiną...każdy kto nie jest z jej rodziny będzie zły itd. Jej mentalności nie zmienisz, tacy ludzie rodzą się tacy i tacy też umierają.

Skoro masz tego typu myśli iż widzisz, że nie ma sensu tego ciągnąć to sugeruje wykonać dzisiaj swoje obowiązki względem córki żeby nie było, że nie pomagasz po czym zapytać żony czy jedzie z tobą w góry ? Jeśli nie to spakuj i jedź sobie sam w te góry pod namiot.

Masz pełne prawo do swoich hobby i swoich zainteresowań. Jeśli nie są wspólne to masz pełne prawo wykonywać je osobno.

Nastaw się na grubą furię i aferę ale pamiętaj aby na krzyki i fochy nie reagować. 

Dzięki za odzew i dobre słowo.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, mjur1 napisał:

Dokładnie tak jest jak piszesz.. mam dość, dusze się, jestem na granicy swojej wytrzymałości czasami.. czuje się tutaj okropnie odizolowany, po mimo ze jest t dużo osób, ale jest to rodzina mojej żony z którą tez nie mam jakiegoś mega fajnego kontaktu, bo ile można siedzieć z rodziną i słuchać na okrągło jedno i to samo. 

To  zrozumiałe, że nie masz jakiegoś super kontaktu bo to mimo wszystko nie Twoja rodzina, tylko do niej dołączyłeś przez więź z żoną. 

Jeszcze zależy jacy to są ludzie, bo niektórzy naprawdę super potrafia traktować synowa lub zięcia, także człowiek może się czuć jak w drugim domu. U Ciebie niestety nie jest tak dobrze. Oni są ze sobą zzyci, a Ty się w tym nie odnajdujesz.

Myślę że rozmowa z żoną za wiele nie da. Dobrze byłoby gdybyś do niej dotarł argumentami że Ty naprawdę się męczysz i Dochodzisz do swoich granic wytrzymałości. Gdyby żonie zależało na małżeństwie to jest to na tyle mocny argument że powinna się tym przejąć i coś zrobić . Zawsze może też być inna reakcja lub nawet jej brak albo wyśmianie.

Ale wówczas masz jasną sytuację, żonie nie zależy i chyba pora zrobić radykalny krok. 

Pozdrawiam.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Samotny32

Stary, z jednej strony rozumiem w pełni co piszesz, ale z drugiej strony jednak ciesz się, że masz rodzinę. Uwierz mi, wiem o czym pisze.

Ja niedługo 33 lata i ciągle sam jak palec. Chciałbym z kimś być, ale nie mam powodzenia i wiecznie sam. Samotnie idę przez życie, nikt się mną nie przejmuje, nikomu na mnie nie zależy, nie mam do kogo wracać jak gdzieś wyjadę, itd. To jest potworne uczucie gdy gdzieś wyjedziesz na dłużej np. do pracy za granicę i wiesz, że nikt na Ciebie nie czeka, nie tęskni. Przerąbane takie życie. Nie raz już byłem blisko... wiadomo czego.

Także jeśli chodzi o Ciebie to rozumiem, że masz "duszno" czasami i chciałbyś zmian. Ale uwierz, że gdybyś powrócił do czasów sprzed kawalerskich to szybko byś dostrzegł, że to błąd i chciał powrotu rodziny.  A kumple? To tylko iluzoryczne szczęście, kumplom na nas nie zależy i potrzebują nas tylko gdy się nudzą, dla zaspokojenia potrzeby towarzyskiej, nic więcej. Taka jest z nimi prawda. Znajomi nigdy w żadnym wypadku nie zastąpią rodziny. 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Samotny32 napisał:

Stary, z jednej strony rozumiem w pełni co piszesz, ale z drugiej strony jednak ciesz się, że masz rodzinę. Uwierz mi, wiem o czym pisze.

Ja niedługo 33 lata i ciągle sam jak palec. Chciałbym z kimś być, ale nie mam powodzenia i wiecznie sam. Samotnie idę przez życie, nikt się mną nie przejmuje, nikomu na mnie nie zależy, nie mam do kogo wracać jak gdzieś wyjadę, itd. To jest potworne uczucie gdy gdzieś wyjedziesz na dłużej np. do pracy za granicę i wiesz, że nikt na Ciebie nie czeka, nie tęskni. Przerąbane takie życie. Nie raz już byłem blisko... wiadomo czego.

Także jeśli chodzi o Ciebie to rozumiem, że masz "duszno" czasami i chciałbyś zmian. Ale uwierz, że gdybyś powrócił do czasów sprzed kawalerskich to szybko byś dostrzegł, że to błąd i chciał powrotu rodziny.  A kumple? To tylko iluzoryczne szczęście, kumplom na nas nie zależy i potrzebują nas tylko gdy się nudzą, dla zaspokojenia potrzeby towarzyskiej, nic więcej. Taka jest z nimi prawda. Znajomi nigdy w żadnym wypadku nie zastąpią rodziny. 

No rzeczywiście warto z powodu samotności dać się wykastrować i zamknąć w klatce, i siedzieć z cudzą rodziną która ma na ciebie wywalone.

To ja bym chyba wolał już tą samotność

 

Odnośnik do komentarza
29 minut temu, Gość Gosc napisał:

No rzeczywiście warto z powodu samotności dać się wykastrować i zamknąć w klatce, i siedzieć z cudzą rodziną która ma na ciebie wywalone.

To ja bym chyba wolał już tą samotność

 

Punkt widzenia zależy zawsze od punktu siedzenia. Tu idealny przykład.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Samotny32
45 minut temu, Gość Gosc napisał:

No rzeczywiście warto z powodu samotności dać się wykastrować i zamknąć w klatce, i siedzieć z cudzą rodziną która ma na ciebie wywalone.

To ja bym chyba wolał już tą samotność

 

No ja autorowi współczuje sytuacji bo jak pisze nie odnajduje się w relacjach z żoną. W sumie jest mocno zaborcza i powinna mu dać więcej luzu. Przydałaby się może jakaś terapia rodzinna. Z tego co pisze autor to ma tego życia rodzinnego... aż za bardzo. Trzeba znaleźć równowagę. Żona powinna dać mu się wyszaleć raz na jakiś czas.

Ale ucieczka od rodziny w samotność byłaby dużym błędem. Po 30-stce samotność naprawdę już człowieka zaczyna rozwalać. 

Z tego co widać ludzie mający na głowie rodzinę i utrzymanie jej marzą często o tym aby być samemu i wolnymi. A ci co są singlami, wolni i mogący robić co chcą... marzą często o tym aby mieć rodzinę. Tak jak ja. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Samotny32 napisał:

No ja autorowi współczuje sytuacji bo jak pisze nie odnajduje się w relacjach z żoną. W sumie jest mocno zaborcza i powinna mu dać więcej luzu. Przydałaby się może jakaś terapia rodzinna. Z tego co pisze autor to ma tego życia rodzinnego... aż za bardzo. Trzeba znaleźć równowagę. Żona powinna dać mu się wyszaleć raz na jakiś czas.

Ale ucieczka od rodziny w samotność byłaby dużym błędem. Po 30-stce samotność naprawdę już człowieka zaczyna rozwalać. 

Z tego co widać ludzie mający na głowie rodzinę i utrzymanie jej marzą często o tym aby być samemu i wolnymi. A ci co są singlami, wolni i mogący robić co chcą... marzą często o tym aby mieć rodzinę. Tak jak ja. 

chcemy tego czego nie mamy ?

sam wiele lat spędziłem w samotności i twierdzę, że każdy powinien w życiu takie coś obowiązkowo przejść ponieważ obserwuje, że wiele osób skacze z jednego związku do drugiego i tak naprawdę ciągle gonią króliczka ale nie wiedzą dlaczego i po co ? no ale wracając do tematu. 

 

Owszem z Twojej perspektywy jak już siedzisz tak bardzo długo sam to jest to irytujące i frustracja narasta więc się nie dziwie, że z chęcią byś wskoczył do tej klatki, jednak jestem prawie pewien, że po 5 latach w takiej klatce i jeżeli odnoszę dobre wrażenie jakiego typu jest rodzina żony autora to sam byś już wtedy chciał się wypisać bo uczucie bycia 5 kołem u wozu jest gorsze od samotności. 

 

Samotny32 chcesz coś zmienić ? 

zapisz się na jakieś zajęcia które Cię interesują, czy to sporty walki, czy to tenis czy to też siłownia. Zdziwiłbyś się, że dopiero w momencie kiedy zaczniesz robić coś dla siebie i będziesz czerpać z tego przyjemność to dopiero wtedy uda Ci się przypadkiem poznać ludzi którzy się szczerze tobą mogą interesować. 

Odnośnik do komentarza

Korzystając z okazji, chciałabym złożyć życzenia urodzinowe które się szykują już nie długo naszemu redakcyjnemu monitorujacego naszą stronę abc zdrowie. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin to już pyklo 1 rok wiecej? magiczna data magiczne życie, tak jest niech się dzieje ??????? Zyczmy mu 100 lat, proszę się dołączyć do tych życzeń ponieważ to niezwykły człowiek i zasługuje na extra życzenia. ?

Odnośnik do komentarza
Gość Samotny32
5 godzin temu, luukas napisał:

Samotny32 chcesz coś zmienić ? 

zapisz się na jakieś zajęcia które Cię interesują, czy to sporty walki, czy to tenis czy to też siłownia. Zdziwiłbyś się, że dopiero w momencie kiedy zaczniesz robić coś dla siebie i będziesz czerpać z tego przyjemność to dopiero wtedy uda Ci się przypadkiem poznać ludzi którzy się szczerze tobą mogą interesować. 

Coś w tym jest. Ciągnie nas do ludzi mających pasje i zainteresowania. Trzeba zacząć coś działać.

Odnośnik do komentarza
W dniu 31.07.2021 o 13:01, laurette napisał:

To  zrozumiałe, że nie masz jakiegoś super kontaktu bo to mimo wszystko nie Twoja rodzina, tylko do niej dołączyłeś przez więź z żoną. 

Jeszcze zależy jacy to są ludzie, bo niektórzy naprawdę super potrafia traktować synowa lub zięcia, także człowiek może się czuć jak w drugim domu. U Ciebie niestety nie jest tak dobrze. Oni są ze sobą zzyci, a Ty się w tym nie odnajdujesz.

Myślę że rozmowa z żoną za wiele nie da. Dobrze byłoby gdybyś do niej dotarł argumentami że Ty naprawdę się męczysz i Dochodzisz do swoich granic wytrzymałości. Gdyby żonie zależało na małżeństwie to jest to na tyle mocny argument że powinna się tym przejąć i coś zrobić . Zawsze może też być inna reakcja lub nawet jej brak albo wyśmianie.

Ale wówczas masz jasną sytuację, żonie nie zależy i chyba pora zrobić radykalny krok. 

Pozdrawiam.

Powiem szczerze, ze już raz taką rozmowę podjąłem, próbowałem wytłumaczyć czy potrzebuje trochę przestrzeni, trochę luzu … no ale nie dotarło to do niej, wręcz przeciwnie miała do mnie pretensje.. podejmowałem tez rozmowy na temat ewentualnej naszej wyprowadzki na swoje, ale oznajmiła mi ze nie wyprowadzi się z domu rodzinnego… teraz mam urlop, będę próbował porozmawiać raz jeszcze i dojść do jakiegoś porozumienia.. ja sam mam problem żeby z nią nie raz normalnie porozmawiać, ale przez jej zaborczość i przewidywalność co mi odpowie, często ją informuje o czymś na ostatni moment, bo zwyczajnie nie potrafię z nią rozmawiać. Problem pewnie tez jest we mnie, bo wydaje mi się ze mam za miękkie serce, dusze w sobie to co mnie boli, nie mówię jej o dużo rzeczach, bo wiem ze dla niej są to trochę rzeczy nie zrozumiałe… i tak w tym tkwię po uszy.. zbieram się w sobie żeby z nia porozmawiać w każdym razie.. ale wiem ze w przyszłym tygodniu będę dym, bo chce jechać w góry na 2 -3 dni… masakra na sama myśl, trochę  takie samozaoranie z mojej strony…

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...