Skocz do zawartości
Forum

Dziecko po moim powrocie do pracy


Gość ola999

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem mama półrocznej dziewczynki. Pracę straciłam w ciąży, ponieważ pracowałam jedynie na umowę zlecenie. Mąż zarabia 4 tys. miesięcznie i po prostu przejął się, że zostanie na dłużej jedynym żywicielem rodziny, że nie podoła, że woli, bym szybciej znalazła pracę. Tak więc, gdy dziecko miało 5 miesięcy znalazłam prace, ale od tamtej pory czuję nieustanna depresję, jestem ciągle rozdrażniona, nie potrafię sobie poradzić z obowiążkami pracowniczymi i wychowaniem dziecka, które po posłaniu do żłobka ciągle choruje. Dziecko stało się strasznie marudne od czasu mojego powrotu do pracy, nocami płacze, a była dzieckiem, które nie było aż tak płaczliwe, rozdrażnione. Boli mnie, ze nie spedzam z córką wystarczająco dużo czasu. Miałam problem ze znalezieniem pracy, gdy na rozmowach mówiłam, że moje dziecko jest tak małe, w końcu znalazłam. Jest to praca fizyczna, dosyć ciężka, po której zasypiam po powrocie do domu na stojąco, noce sa słabo przespane, co powoduje moje gorsze samopoczucie. Mąż mówi, ze się przyzwyczaję, ze to kwestia organizacji, że wszystkie kobiety-matki pracuja i ogarniają. Przed ciążą pracowałam i nie było problemu,a teraz po prostu ledwo daję radę- szczególnie przez zmęczenie. Nie mamy tu nikogo z rodziny do pomocy

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, Gość ola999 napisał:

po prostu przejął się, 

Chyba ważniejsze jest dziecko, więc nic by się nie stało jakbyś zaczęła pracę jak dziecko pójdzie do przedszkola. 

Zaangażuj męża do pomocy, skoro nalegał, żebyś pracowała, niech też wstaje w nocy do dziecka, pomaga w codziennych obowiązkach, zobaczy co to znaczy opieka nad dzieckiem. 

Poszukaj też lżejszej pracy. 

31 minut temu, Gość ola999 napisał:

Mąż mówi, ze się przyzwyczaję, ze to kwestia organizacji, że wszystkie kobiety-matki pracuja i ogarniają.

Cwaniak ten Twój mąż, powiedz mu, że mężowie też więcej pomagają w domu i przy dziecku. 

 

Odnośnik do komentarza

Bardzo Ci współczuję. Uważam, że to okropne oddać 5-miesięczne dziecko do żłobka. Niepotrzebnie uległaś mężowi. Rozumiem, że 4 tyś zł +500+, na 3-osobową rodzinę, to niewiele, ale nie tragicznie. Te pół roku mogliście jakoś przebiedować. Twoje zmęczenie, jak sądzę nie wynika tylko z ciężkiej fizycznej pracy, ale też z powodu stresu na zaistniałą sytuację. Czy nie możesz zatrudnić się tylko na pół etatu? Mogłabyś więcej czasu spędzać z dzieckiem. Teraz ono jest najważniejsze, nie pozwól zdominować się mężowi. Powołując dziecko na świat musiał mieć świadomość tego, że przez pewien czas nie będziesz mogła pracować, a nie oddawać maleńkie niemowlę do żłobka.

W ostateczności zacznij chodzić na zwolnienia lekarskie, nawet, jeśli zwolnią Cię z pracy, to i tak odetchniesz. Dziwię się też kobietom, które decydują się na dziecko nie mając wcześniej pracy na etacie. W Polsce nie brakuje pracy, a zasiłek macierzyński przez rok, to jednak jest jakiś zastrzyk finansowy. 

Odnośnik do komentarza

My przez lata nie moglismy mieć dziecka, nie zabezpieczałam się i nie zachodziłam, przyzwyczailiśmy się do faktu, ze dzieci miecc nie możemy, ciąża więc była niespodzianką. Chciałam pół etatu, ale nie było możliwości. Maż w domu pomaga, zmywa, nawet czasem coś ugotuje, ale wolę, by tego nie robił, bo nie da się tego potem zjeść. Ja do pracy wstaję o 4 rano, dziecko najczęściej nie daje spać do 1 lub 2 w nocy. Chciałabym nie pracować przynajmniej ze 2 lata, ale przy mężu to nie przejdzie, on wciąż martwi się o finanse, choć nie mamy kredytów, pożyczek, długów. Poza tym dla niego to zawsze było nie do pomyślenia, by kobieta nie pracowała, w sumie dla mnie kiedyś też, ale teraz dziecko jest najważniejsze i boli mnie, że je po prostu zaniedbuję.

Odnośnik do komentarza

Na dziecko mamy 500 plus i zasiłek miałam 1000 zł na rok tzw kosiniakowe, ale to odebrali, gdy poszłam do pracy. W pracy zarabiam 1600 brutto. Mąż stwierdził, ze mieć te 600 i nie mieć to spora różnica. Mąż tez cięzko pracuje, bo jest górnikiem, ale dopiero od kilku lat, więc nie zarabia więcej niż 4 tys. póki co

Odnośnik do komentarza

Dopisałaś o kosiniakowym. Nie powinnaś ulegać mężowi.  

Teraz sobie przypomniałam, że pisałaś wcześniej. Nie wiesz nawet dokładnie ile mąż zarabia i jest dusigroszem, jak stwierdziliśmy wcześniej i to trzeba tylko potwierdzić. 

Jak mógł w tej sytuacji zmuszać Cię do pracy, brakuje słów. Masz na co się zgodziłaś. 

 

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Gość ola999 napisał:

Poza tym dla niego to zawsze było nie do pomyślenia, by kobieta nie pracowała, w sumie dla mnie kiedyś też, ale teraz dziecko jest najważniejsze i boli mnie, że je po prostu zaniedbuję.

Ok, ja także jestem zdania, że kobieta powinna pracować zawodowo, choćby ze względu na niezależność i swoją przyszłość. Cały "problem" polega na tym, że to kobieta rodzi dzieci i po porodzie pracować nie może. To jasne jak słońce, jak widać nie dla każdego męża. Pozwoliłaś się zdominować i uległaś mężowi, kosztem własnego dziecka.

Czy Ty boisz się męża, że nie byłaś w stanie postawić mu się? Na Twoim miejscu po prostu zwolniłabym się z tej pracy i zajęła dzieckiem. Nie chcę Cię dobijać, ale godzisz się na jego krzywdę, po to, żeby dogodzić mężowi. Domyślam się, że przestałaś karmić piersią, jak mogłaś zgodzić się na to? Przeanalizujcie budżet, na pewno nie umrzecie z głodu. 

Godzinę temu, Gość ola999 napisał:

nie potrafię sobie poradzić z obowiążkami pracowniczymi i wychowaniem dziecka, które po posłaniu do żłobka ciągle choruje. Dziecko stało się strasznie marudne od czasu mojego powrotu do pracy, nocami płacze, a była dzieckiem, które nie było aż tak płaczliwe, rozdrażnione. Boli mnie, ze nie spedzam z córką wystarczająco dużo czasu.

Na co czekasz, dziecko jest teraz najważniejsze, a jeśli mężowi brakuje kasy, to niech bierze nadgodziny. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość ola999 napisał:

Na dziecko mamy 500 plus i zasiłek miałam 1000 zł na rok tzw kosiniakowe, ale to odebrali, gdy poszłam do pracy. W pracy zarabiam 1600 brutto. Mąż stwierdził, ze mieć te 600 i nie mieć to spora różnica. Mąż tez cięzko pracuje, bo jest górnikiem, ale dopiero od kilku lat, więc nie zarabia więcej niż 4 tys. póki co

Czegoś  tu nie rozumiem . Jak nie pracowałaś to miałaś w sumie 1500 zl . A jak pracujesz ,to zarabiasz 1600 brutto, czyli ok 1200 netto. Nawet jeśli to pomyłka, a to jest twoja placa netto, to i tak różnica między tym co miałaś a masz teraz wynosi 100 zł. Gdzie te mityczne 600 zl więcej o których piszesz.?

Twój mąż to zwykły tchórz, który boi sie wszystkiego,  chociaż nie ma ku temu powodu. Kosztem nędznych kilku stówek więcej, chociaż nie wiem jak to policzył, chce sprzedać ciebie i wasze dziecko. Jego strach przed wzięciem odpowiedzialności za rodzinę  jest dla niego ważniejszy niż ty, twoje zdrowie oraz rozwój i szczęście dziecka. Tak ten świat jest stworzony, że kobieta ma urodzić i wychować dziecko, a mężczyzna musi zadbać w tym czasie, o ich utrzymanie. Ale teraz wszystko jest postawione na głowie i nie ma już prawdziwych mężczyzn. A kobiety takie jak ty, chcą wchodzić w ich tradycyjna rolę. Urodzić dziecko, wychowywać i zarabiać jednocześnie. Masz co chciałaś, bo jesteś zwyczajnie głupia, że dałaś sie przekonać tchórzowi i tyle w temacie. 

Odnośnik do komentarza
15 minut temu, Gość Margo napisał:

Czegoś  tu nie rozumiem . Jak nie pracowałaś to miałaś w sumie 1500 zl . A jak pracujesz ,to zarabiasz 1600 brutto, czyli ok 1200 netto

Tego 500 zł mąż nie brał pod uwagę, bo teraz też to ma. Czyli jak Ola ma teraz nawet 1300 na rękę, to obecnie ma 300 zł więcej, jak opłaci żłobek to pewnie wyjdzie na 0, albo jeszcze dopłaci... 

Nie do pomyślenia, jak można siedzieć tak pod butem męża. 

Mąż to, mąż tamto, a gdzie w tym jest Ola!? Ciebie Ola tam nie ma, zadaj sobie pytanie kim jesteś w tym związku, bo wygląda, że mąż jest Twoim treserem, nie mężem. Do cyrku go wyślij? Czas najwyższy się zbuntować i stawiać na swoim, w sprawie dziecka i swojego zdrowia psychicznego. Dziecko teraz zaczyna ząbkować, będzie przez to bardziej marudne, więc rzuć tę robotę, postaw męża przed faktem dokonanym. 

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, chodziło mi o kwotę netto, na rękę dostaję 1600 teraz i jest to pewne, a kosiniakowe skończyłyby się po roku. Poza tym jest jeszcze inna sprawa, tamte pieniądze były dziecka, za swoją wypłatę teraz moge sobie np. iśc do dentysty prywatnie, kupić coś dla siebie- jakiś ciuch, podstawowy kosmetyk, natomiast nie mogłam tego zrobić za pieniądze, które są na dziecko, bo to dziecka pieniądze były, na jego potrzeby. Tak samo teraz- 500 plus nie ruszam, to na wydatki na dziecko- jak nazwa przewiduje. Głupio było mi się prosić męża, by mi dał na głupi szampon, lub prezent na urodziny np. cioci, dlatego lepiej mieć własne pieniądze chociażby nawet przez to. Brakowało mi tego przez 10 miesięcy,gdy nie pracowałam.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że lepiej mieć swoje pieniądze, ale chociaż do roku powinnaś być z dzieckiem. A mąż powinien Ci dawać na wydatki. 

W sumie masz parę złotych więcej, mając te 1500 zł też nie musiałaś się prosić o każdą złotówkę. 

34 minuty temu, Gość ola999 napisał:

natomiast nie mogłam tego zrobić za pieniądze, które są na dziecko, bo to dziecka pieniądze były, na jego potrzeby.

Nie bądź śmieszna, nie ważne z jakich pieniędzy co jest kupione, w rodzinie pieniądze są wspólne. Ale pewnie mąż tak Ci powiedział, a to wyrocznia dla Ciebie, bo nie masz własnego zdania. 

Masz co chciałaś, co mąż powie, to dla Ciebie święte, więc teraz nie narzekaj, słuchaj męża i cierp?

Nie wiem na co liczysz, tu pisząc. 

Odnośnik do komentarza

Strasznie pozwoliłaś się zmanipulować. Dla 600 zł oddałaś maleńkie dziecko do żłobka i mimo, że widzisz fatalne tego skutki, nadal tańczysz tak, jak mąż Ci zagra. Biedne to Wasze dziecko.

1 godzinę temu, Gość ola999 napisał:

za swoją wypłatę teraz moge sobie np. iśc do dentysty prywatnie, kupić coś dla siebie- jakiś ciuch, podstawowy kosmetyk,

Nie przesadzaj, na to miałaś właśnie to kosiniakowe, a że trochę mniej? Trudno, najwyżej nie kupiłabyś sobie przez rok nowego ciucha, chyba przeżyłabyś? Naprawdę Twoje argumenty są co najmniej dziwne.

1 godzinę temu, Gość ola999 napisał:

Głupio było mi się prosić męża, by mi dał na głupi szampon, lub prezent na urodziny np. cioci, dlatego lepiej mieć własne pieniądze chociażby nawet przez to.

Nie, to Ty głupio kalkulujesz. Mąż ma obowiązek zapewnić utrzymanie rodzinie, gdy w domu jest maleńkie dziecko. Żadna to łaska z jego strony. O jakim prezencie dla cioci piszesz, jeśli podobno nie masz rodziny na miejscu i co to za argument.

Z powodu jakiegoś ciucha, czy prezentu dla cioci, skazałaś dziecko na stres, narażasz na choroby, pozbawiłaś go naturalnego pokarmu, a siebie nieocenionego kontaktu z własnym dzieckiem. Kontakt z matką w pierwszym okresie życia jest niezbędny, czyżbyś nie wiedziała o tym? Straszne i głupie jest to, co robisz.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Margo napisał:

Jak nie pracowałaś to miałaś w sumie 1500 zl . A jak pracujesz ,to zarabiasz 1600 brutto, czyli ok 1200 netto. Nawet jeśli to pomyłka, a to jest twoja placa netto, to i tak różnica między tym co miałaś a masz teraz wynosi 100 zł. Gdzie te mityczne 600 zl więcej o których piszesz.?

Do tego odchodzi kasa na żłobek, wg mnie są stratni! Czy tu chodzi o pieniądze, czy raczej o to, żeby żona nie siedziała w domu, bo niby praca przy dziecku to nie praca tylko lenistwo?

Autorko> weź mu przekalkuluj i udowodnij, że jesteście w tej chwili stratni ? A do tego dziecko cierpi i zapytaj czy kocha swoje dziecko skoro skazuje je na cierpienie. Ja wiem, że to szantaż emocjonalny i zwykle jestem temu przeciwna, ale on tez Cię nie szanuje, o ile się domyślam. Miej własne zdanie, nie daj sobą pomiatać. Kobieto- szanuj się!!!

Natomiast co do poniższego cytatu: wiem dlaczego Ci głupio, bo wiesz, że on Ci to wypomni, albo okazuje wyraźne niezadowolenie a może łaskę. W małżeństwie takie rzeczy się nie dzieją. To się nazywa przemoc finansowa-podobno. Poza tym kosiniakowe jest tez Twoim dochodem, dopóki się dzieckiem zajmujesz, a więc miałaś dochód.

1 godzinę temu, Gość ola999 napisał:

Głupio było mi się prosić męża, by mi dał na głupi szampon, lub prezent na urodziny np. cioci, dlatego lepiej mieć własne pieniądze chociażby nawet przez to.

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Mnie to się nawet juz nie chce tych durnot komentować, bo ta Ola ze swoim mężem, to jak garnek z przykrywką. Każdy ma tam swoją kase...nawet niemowle. Przy jej rozumowaniu, to nic dziwnego,że poszła do pracy, za marne grosze, bo nie czarujmy się  że 1600 zl ,to są pieniadze  dla których warto tak się poświęcać . No ale ,to są jej pieniądze a nie męża, czy dziecka, więc może coś wydać na siebie. A tak nic nie mogla biedaczka i chodziła z tłustymi włosami, bo szamponu nie było za co kupić. Ma co chciała, bo dla niej to też ważniejsze niż wszystkk inne. 

Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać. 

Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, Gość Margo napisał:

Przy jej rozumowaniu, to nic dziwnego,że poszła do pracy, za marne grosze,

Problem w tym, że to może nie być jej rozumowanie, tylko szanownego małżonka, którą ją sobie po prostu urabia wdłg własnego schematu. Jeśli nie ma rozdzielności majątkowej to nie istnieje coś takiego jak moje i twoje pieniadze-są wspólne i to jest podstawowa kwestia jakiej chyba nie omówili przed ślubem. Podejrzewam, że mąż trzyma kasę w domu i wylicza każdy grosz, dlatego autorka czuje skrępowanie prosząc nawet o szampon. Pracowałam kiedyś z kobietą, która tak miała w swoim małżeństwie. Musiała męża prosić nawet o kasę na podpaski, a on kazał jej przynosić paragony za wszytko. Gdy zgubiła, to siedziała w pracy i ryczała, bo co ona mu powie. No żesz ? Dlatego musiała pracować gdziekolwiek, nawet sprzątając za najniższą, bo on jej wyliczał każdy kosmetyk. Wypominał, że czemu taki kupiła, bo są tańsze, a czy musi się malować i wydawać niepotrzebnie kasę. To się nazywa przemoc finansowa. Coś czuję, że małżeństwo autorki było typowe z rozsądku i chyba nawet nie znali swoich poglądów na życie i teraz dopiero wychodzi szydło z worka. Kobieta stłamszona, zalękniona, prawdo podobnie z b.niskim poczuciem wartości trafiła na dziada sknerę, bez szacunku do kobiet i dzieci. Najgorsze, że pewnie jest za słaba psychicznie i już na tyle owinięta wokół jego palca, że się już z tego nie uwolni ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Nie da się uniwersalnie odpowiedzieć, bo każde dziecko jest inne. Jedno pozwoli normalnie pracować, a u innego nie będzie takiej opcji. Natomiast ja mogłam działać. Poza tym teraz istnieje sporo opcji działania online, wiele na ten temat macie tutaj - https://digitalx.pl/praca-w-domu-z-dziecmi-jak-to-zrobic/ A ogólnie ja radzę wszystkim pracować na tym etapie, jeśli jest taka możliwość. Nie wypada się z rytmu, jest łatwiej finansowo, a później też prostszy jest powrót do normalnej pracy. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...