Skocz do zawartości
Forum

Czy powinnam wyjawić mężowi swoją przeszłość seksualną?


Gość monika32

Rekomendowane odpowiedzi

Gość monika32

Wyrzuty sumienia nie pozwalają mi normalnie żyć. Mam męża od 2 lat i małego synka, jestem bardzo szczęśliwa w małżeństwie, męża ogromnie kocham i nie widzimy poza sobą świata. Problem jest w tym, że nie powiedziałam mężowi na poczatku o swojej przeszłości seksualnej. Gdy się poznawaliśmy mówiliśmy o swoich doświadczeniach, mąż miał jedna kobietę przede mną i był z nią w związku, ja także byłam w jednym związku i on o tym wie, ale jako osoba dość młoda zagubiłam się i eksperymentowałam. Uprawiałam seks bez zobowiązań z moim kolegą przez rok, miałam epizod homoseksualny. W wieku 24 lat zaszła we mnie jakaś zmiana, zmieniłam środowisko ludzi, odkryłam, ze można żyć inaczej niż na warszawskiej Pradze byłam nauczona. Zaczęłam okropnie żałować tego, co wyrabiałam jako młoda dziewczyna, zapragnęłam miłości i założenia rodziny, do czasu poznania męża żyłam już w celibacie i byłam dumna z tego powodu, ze zerwalam z przeszłością. Poznałam na studiach mego męża, zakochałam się z wzajemnością i zamiast wyznać mu prawdę o tym seksie bez zobowiązań z przyjacielem i pieszczotach z przyjaciółką w wieku 18 lat, ja to ukryłam i powiedziałam tylko o tym, ze byłam w związku, który się rozpadł. Bałam się, bo wiem, jak on podchodzi do tego typu zachowań, bałam się, ze go stracę przez moją przeszłość, więc ukryłam to i bardzo żałuję, bo wiem, ze wszystko należy wyjawić, gdy się wchodzi w związek. Chodzę ostatnio coraz bardziej struta z powodu wyrzutów, że skrzywdziłam męża zatajając swoją przeszłość seksualną przed nim. Co powinnam zrobić, czy przyznać się, ze miałam tego przyjaciela do seksu bez zobowiązań i ten epizod eksperymentu homoseksualnego? Mam ogromne wyrzuty i chciałabym zmienić przeszłość, przeżyć swoją wczesną młodość raz jeszcze i to jako porzadna dziewczyna, a nie  tak, jak przeżyłam z tymi eksperymentami

Odnośnik do komentarza
2 minuty temu, Gość monika32 napisał:

Mam ogromne wyrzuty i chciałabym zmienić przeszłość, przeżyć swoją wczesną młodość raz jeszcze i to jako porzadna dziewczyna, a nie  tak, jak przeżyłam z tymi eksperymentami

Cześć monika. Przeszłości nie zmienisz. Sama też nie wiesz czy mąż tak do końca wszystko ci powiedział. Załużmy że tak. I tym sposobem obydwoje macie jakieś doświadczenia życiowe. To co było w przeszłości powinno pozostać w przeszłości. Ludzie mają różne doświadczenia przed małżeńskie. Ale prawde mówiąc nie warto mówić wszystkiego drugiej połówce jeżeli wie się że to może źle wpłynąć na małzeństwo czy związek. Zostaw przeszłosc w przeszłości. Żyj tym co teraz i mysl o pprzyszłości swojej i rodziny. Nie mów o tym co było. Potraktuj to jako doświadczenie. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość monika32

Czuję jakbym go zdradziła nim się jeszcze poznaliśmy. On mi powiedział wszystko o swoim życiu seksualnym, miał tylko tę kobietę, mnie pytał na początkach związku, z iloma seks uprawiałam, ja odpowiedziałam, zę z jednym- tym moim chłopakiem, a przecież jeszcze był ten przyjaciel bez zobowiązań i ta koleżanka, z która eksperymentowałam. Jeszcze przed poznaniem męża chciałam zapomnieć o swojej przeszłości, o swoim ówczesnym podejściu do ludzi, do spraw seksu, do używek, które wtedy stosowałam, ale wciąż ciągnie się to w mojej pamięci.

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Gość monika32 napisał:

więc ukryłam to i bardzo żałuję, bo wiem, ze wszystko należy wyjawić, gdy się wchodzi w związek.

Nie, nie należy wyjawiać, ta wiedza do niczego nie jest jemu potrzebna, nie obciążaj go swoją przeszłością. 

13 minut temu, Gość monika32 napisał:

Chodzę ostatnio coraz bardziej struta z powodu wyrzutów, że skrzywdziłam męża zatajając swoją przeszłość seksualną przed nim.

Skrzywdzisz go, jak teraz mu wyjawisz, bo wasze szczęście może runąć jak domek z kart. Nie bez powodu wcześniej bałaś się tego ujawniać. A przeszłości nie zmienisz. 

Mąż to nie terapeuta czy przyjaciółka na takie zwierzenia. 

13 minut temu, Gość monika32 napisał:

Mam ogromne wyrzuty

Pozostaje wybrać się do terapeuty, jeśli nie radzisz sobie z przeszłością, chociaż nie była jakaś tragiczna, a Ty ją jeszcze wyolbrzymiasz. 

Nie wiesz do końca ile mąż miał  partnerek, wiesz  tylko to co Ci powiedział, tak jak Ty jemu, bo nie musiał i nie powinien wyjawiać wiedzy zbytecznej.

Odnośnik do komentarza

Monika, nie mogłas zdradzic męża bo z nim wtedy nie byłaś. Mówienie o czymś co tak naprawdę jest nieistotne dla twojej rodziny, dla jej dobra, ja uwazam że z tego co byo wyciągnij wnioski, pogódź się z tym co było i złego i dobrego i potraktuj to jako doświadczenie. Ja uwazm że mąż może źle przyjąc to co było. Mężczyźni mają problem gdy dowiadują sie że kobieta była z kims przed nimi, a taka wiadomosc że ich żona i matka dziecka nie dośc że miała więcej jak jednego to jeszcze miała przejścia biseksualne i miała nie tylko facetów ale i kobietę. Więc też mąż może ci nie uwierzyć że tylko tylu partnerów miałaś. Moze też przez takie wyznanie z twojej strony zacząć myślec o tym, analizować i zaufanie moze szlag trafić. Nie wiesz jak on zareaguje, ale tym co jest niepotrzebne juz w tej chwili zostaw dla siebie. Przestań życ przeszłością na to co było już nie masz wpływu. A jak koniecznie chcesz z kim o tym pogadać to lepiej jakbyś poszła do psychologa. Ale meżowi nie mów. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
2 minuty temu, Gość Loraine napisał:

Mężczyźni mają problem gdy dowiadują sie że kobieta była z kims przed nimi, a taka wiadomosc że ich żona i matka dziecka nie dośc że miała więcej jak jednego to jeszcze miała przejścia biseksualne i miała nie tylko facetów ale i kobietę. 

Dokładnie, ale dziewczyny myślą, że jak mąż kocha, to wszystko można mu powiedzieć.

Stare porzekadło mówi, mężowi się wszystkiego nie mówi, tym bardziej jak ta wiedza nie jest mu do niczego potrzebna. 

Pisał tu, swego czasu, facet z dwójką czy trójką dzieci, któremu żona w przypływie szczerości, powiedziała, że seks uprawiała nie od 16 lat, tylko chyba 14, dokładnie nie pamiętam. Tak go to zabolało, że biedak dłuższy czas musiał korzystać z terapii. 

Tak, że to mężowi nie jest potrzebna Twoja szczerość, a Tobie, nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji. 

Odnośnik do komentarza

Nie mów, w żadnym wypadku, na 100% popsujesz swoje małżeństwo, a raczej nie zależy Ci na tym. Z wyrzutami sumienia, moim zdaniem nie potrzebnymi, musisz poradzić sobie sama.  Mogłabyś drżeć, że on się dowie, gdybyś np prostytuowała się, ale nic takiego nie zaszło. Nie zrobiłaś niczego złego. Zachowaj swoją przeszłość dla siebie, nie masz powodu do wyrzutów sumienia.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły
25 minut temu, Yonka1717 napisał:

Ty nie kwalifikujesz sie do żadnej z tych kategorii.

Wiem, źe chciałaś mi dopiec, ale tylko poprawiłaś mi nastrój

Bo wolę nie kwalifikować się do żadnej z tych kategorii niż do drugiej

Nic gorszego człowieka nie może spotkać, całe życie w kłamstwie i związku bez prawdziwej miłości

Odnośnik do komentarza
17 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

Bo wolę nie kwalifikować się do żadnej z tych kategorii niż do drugiej

Wolisz, czy nie, nie ma żadnego znaczenia, ty nie masz żadnych szans, ani możliwości.

19 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

Nic gorszego człowieka nie może spotkać, całe życie w kłamstwie i związku bez prawdziwej miłości

W jakim kłamstwie? Jest różnica między nie ujawnianiem całej swojej przeszłości ze szczegółami, tym bardziej, gdy nie zataja się żadnego przestępstwa, a kłamstwem z premedytacją. Po za tym autorka kocha swojego męża i on ją też, wiodą szczęśliwe życie, co jest solą w oku takich, jak ty.

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość BógJestZły napisał:

Prawdziwy ogień miłości to był do bad boyów w młodości. 

Mąż to zbiera ochłapy. 

Nigdy nie zazna tego co kipiący testosteronem bad boye. Tego zwierzęcego oddania. 

Swoją "wiedzę" ? czerpiesz oczywiście nie z autopsji, tylko z całych tomów pseudo naukowych "dowodów". Tak trzymaj ?...i nie pocieszaj się, mąż nie zbiera ochłapów, ma kochającą żonę, synka, świetny seks i dlaczego miałby nie "kipieć testosteronem"? Znasz go, robiłeś badania? ...czyli ma wszystko to, o czym ty nawet nie możesz marzyć frustracie. 

Przy okazji; podniecasz się, ślinisz, masz wytrysk, gdy tak barwnie piszesz o tym seksie z bad boy'ami, o tym "zwierzęcym oddaniu"??? Jesteś żałosny do bólu. 

 

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość monika32 napisał:

On mi powiedział wszystko o swoim życiu seksualnym

A skąd ta pewność? Ja bym taka pewna nie była ?

Osoby z takimi dylematami - z tego co zaobserwowałam- mają tendencję do oddawania siebie w 100%. Tymczasem życie polega na tym, że wiążąc się z kimś nie zmieniamy się w niego. Nadal mamy inny charakter, swoje nawyki, inne poglądy i inne doświadczenia życiowe. Jesteśmy razem ale jakby osobno, bo każdy jest indywidualnością samą w sobie i naprawdę nie warto dążyć do tego by się odsłaniać na 100%. Co nam zostanie dla nas samych? Trzeba mieć przestrzeń osobistą, prywatność, jakieś wspomnienia zachowane tylko dla nas samych. Dopóki tego nie zrozumiesz to moim zdaniem będziesz mieć bezpodstawne wyrzuty sumienia.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość monika32

Co do miłości do mojego męża, to kocham go bardzo, wiedziemy dobre życie, niczego nam emocjonalnie, fizycznie nie brakuje. Problemem jest tylko moje kłamstwo, ze mu powiedziałam, zę uprawiałam seks tylko z tym jednym, natomiast ja miałam dwóch partnerów w łóżku i pocałunki z koleżanką w wieku 18 lat.  Boję sie, zę gdybym mu wyjawiała prawdę, to on by to mógł przeżyć, ze zepsułoby to szczęście między nami, ale z drugiej strony żyję ze świadomością, zę go okłamałam, czuję sie z tym podle! Zrobiłam z siebie osobę, jaką chciałabym być- czyli bez tej przeszłości z lat młodości.

Odnośnik do komentarza

Bo najlepiej w ogóle nie wdawać się w szczegóły przeszłości seksualnej, nie pytać, jak już to poprzestać, np. mamy mniejsze czy większe doświadczenie w tym zakresie, ale nie będziemy o tym rozmawiać bo to nieważne, czy coś w tym stylu, wtedy nie byłoby problemu z kłamstwem. 

Nie dociera do Ciebie, że mąż też nie musiał powiedzieć prawdy, po pewnego w życiu to nic nie ma, oprócz śmierci i podatków... 

Zadręczasz się całkiem niepotrzebnie, przestań o tym myśleć. Nie wyciągnęłaś żadnych wniosków z tego co piszemy. 

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły
2 godziny temu, Javiolla napisał:

A skąd ta pewność? Ja bym taka pewna nie była ?

 

Pewność stąd, że każdy normalny facet wie, że to wcale kobiecie nie przeszkadza tylko imponuje, im więcej wyroochał tym lepiej. One lubią roochaczy z burzliwą przeszłością i doświadczeniem, a gardzą prawikami śmieciami. Więc po co miałby to robić. No chyba, że nie wiedział.

2 godziny temu, Gość monika32 napisał:

Co do miłości do mojego męża, to kocham go bardzo, wiedziemy dobre życie, niczego nam emocjonalnie, fizycznie nie brakuje. Problemem jest tylko moje kłamstwo, ze mu powiedziałam, zę uprawiałam seks tylko z tym jednym, natomiast ja miałam dwóch partnerów w łóżku i pocałunki z koleżanką w wieku 18 lat. 

Nie martw się, teraz to praktycznie każda puszcza sie z bad boyami pełnymi testosteronu za młodu. Porządnych, przyzwoitych facetów ma w doopie, a potem znajduje porządnego frajera ze strachu przed samotnością i tak sobie żyją.

To jest nowoczesna strategia kobiet jak mieć ciastko i zjeść ciastko.

Nie ma już związków, gdzie dwie osoby są swoimi pierwszymi i ostatnimi partnerami. Każdemu imponuje roochanie na prawo i lewo. Dlatego nienawidzę tego świata.

Przecież teraz cnota to jest taka wada, że jakbym gdzieś publicznie ściemnił, że jestem prawy to by mnie wyśmiano, pobito i zlinczowano. 

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Gość monika32 napisał:

Bałam się, bo wiem, jak on podchodzi do tego typu zachowań, bałam się, ze go stracę przez moją przeszłość,

Monika, sama się nakręcasz, nie masz innych problemów, że szukasz dziury w całym? Piszesz "moja przeszłość", jakbyś prowadziła co najmniej rozwiązłe życie. Miałaś jednego partnera więcej niż się przyznałaś, w sumie dwóch, to żadne przestępstwo. Jeśli uważasz, że Twój mąż mógłby odrzucić Cię z tego powodu, tzn że nie jest a nim wszystko ok. Nie wkładaj kija w mrowisko, żyj dalej ciesząc się szczęściem rodzinnym i nie zatruwaj sobie życia wspomnieniami.

18 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

każdy normalny facet wie, że to wcale kobiecie nie przeszkadza tylko imponuje, im więcej wyroochał tym lepiej. One lubią roochaczy z burzliwą przeszłością i doświadczeniem, a gardzą prawikami śmieciami.

 

19 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

eraz to praktycznie każda puszcza sie z bad boyami pełnymi testosteronu za młodu. Porządnych, przyzwoitych facetów ma w doopie

Ulżyłeś sobie? to idź do łazienki (jeśli posiadasz) i się obmyj.

20 minut temu, Gość BógJestZły napisał:

Nie ma już związków, gdzie dwie osoby są swoimi pierwszymi i ostatnimi partnerami. Każdemu imponuje roochanie na prawo i lewo. Dlatego nienawidzę tego świata.

To widać, słychać i czuć. Wypłyń na bezludną wyspę, albo wystrzel się w kosmos. Wszyscy na tym skorzystają.

Odnośnik do komentarza
Gość BógJestZły
5 minut temu, Yonka1717 napisał:

Ulżyłeś sobie? to idź do łazienki (jeśli posiadasz) i się obmyj.

Ileż pogardy wobec słabego samca, markowanej pretekstami, a tak naprawdę chodzi o to, żeby dowalić facetowi za to, że nie urodził się z genami wysokiego bad boya, cwaniaka, pewnego siebie ekstrawertyka.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość monika32 napisał:

Co do miłości do mojego męża, to kocham go bardzo, wiedziemy dobre życie, niczego nam emocjonalnie, fizycznie nie brakuje. Problemem jest tylko moje kłamstwo, ze mu powiedziałam, zę uprawiałam seks tylko z tym jednym, natomiast ja miałam dwóch partnerów w łóżku i pocałunki z koleżanką w wieku 18 lat.  Boję sie, zę gdybym mu wyjawiała prawdę, to on by to mógł przeżyć, ze zepsułoby to szczęście między nami, ale z drugiej strony żyję ze świadomością, zę go okłamałam, czuję sie z tym podle! Zrobiłam z siebie osobę, jaką chciałabym być- czyli bez tej przeszłości z lat młodości.

Ty masz problem ze swoją przeszłością i akceptacją tego co było, idź do psychologa. Po co się biczujesz przeszłością. Bez sensu.
"Masz prawo zachować milczenie. W przeciwnym razie wszystko co powiesz może zostać przeinaczone i wykorzystane przeciwko tobie" J.Shalvis

Odnośnik do komentarza
Gość monika32

Bardzo chciałabym już o tym zapomnieć, uznać, ze to nieistotne, ale to powraca jak jakieś natręctwo- to, ze go okłamałam. Był to jeden jedyny raz, bo nigdy w żadnej sprawie nie okłamałam męża, no ale ciężar tego kłamstwa jest tak duży, że mam to w głowie od przebudzenia do późnej nocy, przez co chodzę zamyślona w domu i pracy, zupełnie utraciłam tez ochotę na sex, co zdziwiło mojego męża, ale po prostu podczas zbliżeń włączają mi się obrazy, jak to z innymi byłam, z ta koleżanką, jak to dzwoniłam do przyjaciela, by przyjechał do mnie w wiadomym celu. To wszystko sprawia, ze czuję jakby natręctwo, a wyrzuty mam tak silne, jakbym męża zdradziła obecnie, teraz. Kocham męża, jest takim wspaniałym człowiekiem, świata poza mną i dzieckiem nie widzi, ja poza nim i dzieckiem także. Mamy bardzo udane życie rodzinne, towarzyskie, niczego nam nie brakuje, tylko te moje myśli i wyrzuty sumienia. zaczynają coraz bardziej mnie dekoncentrować w relacjach z mężem , współpracownikami itp.

Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, Gość BógJestZły napisał:

Hehehehe...

Najpierw przygody z bad boyami

Potem spokojny frajer do stabilizacji.

Po co to napisałeś? Zastanów się dobrze zanim przeczytasz dalszą część tego posta.

Zrobiłeś to po to żeby potem napisać to:

9 godzin temu, Gość BógJestZły napisał:

Ileż pogardy wobec słabego samca, markowanej pretekstami, a tak naprawdę chodzi o to, żeby dowalić facetowi za to, że nie urodził się z genami wysokiego bad boya, cwaniaka, pewnego siebie ekstrawertyka.

Najpierw prowokujesz pogardę poniżając się i pisząc o swoich kompleksach w taki sposób żeby obrazić kobiety, a potem tłumaczysz ich reakcję pogardą wobec słabych. Robisz z siebie ofiarę, samemu prowokując atak, manipulujesz i pchasz się w centrum uwagi. Na BS powiedzieliby, że zachowujesz się jak typowa kobieta, ale to nie jest mechanizm typowy dla kobiet, tylko dla przegrywów. Kobiety mają tendencję do bronienia słabszych i to wynika z instynktu macierzyńskiego. Dzieci są słabe i bezbronne, a rolą kobiety jest otaczanie ich opieką. Same są słabsze od mężczyzn i dlatego często są przeczulone na punkcie ataku i solidaryzują się żeby wyeliminować przewagę fizyczną, która jest po stronie facetów. Kobiety odbierają Cię jak inną kobietę, która jest zazdrosna i chce pokazać swoją wyższość przez poniżenie się do roli ofiary. To jest także symptom, że w razie zagrożenia ze strony innego kolesia byłbyś pierwszy do ucieczki. Ty to odbierasz jako atak na słabszych bo uległeś lewicowej propagandzie, tylko próbujesz ją odwrócić na korzyść słabych kolesi. Masz dążyć do tego żeby nie być wśród słabych i znać swoje aktualne miejsce w szeregu. Dla mężczyzn jesteś wkurzający dlatego, że nie stać Cię na obiektywizm, usprawiedliwiasz cechy niezgodne z jakąkolwiek moralnością, jesteś przemądrzały i walisz kloce do własnego gniazda zamiast go bronić. Nie szukasz rozwiązania, tylko usprawiedliwienia i kozłów ofiarnych do zwalenia na nich winy. Nie należysz do grupy bo sam się z niej wypisałeś na własne życzenie. Nie wnosisz nic pozytywnego do społeczności, w której uczestniczysz, ale byłoby Ci wybaczone gdybyś siedział cicho i znał swoje miejsce w szeregu albo aktywnie dążył do zmiany. Ty usprawiedliwiasz nieudaczników i niedorozwojów mimo tego, że posiadasz sprawny rozum. Zachowujesz się jak żul, który bluzga na przechodniów, którzy nie dali mu drobnych na alkohol, który w ich mniemaniu należy im się za to, że są skrajnymi alkoholikami. Gdyby ktoś stanął po Twojej stronie, to ani jedna osoba niczego by nie zyskała, a nawet opowiedzenie się przeciwko Tobie jest dla Twojego dobra bo gdybyś sam stanął przeciwko sobie, to już byłbyś kimś mądrzejszym i przydatnym społecznie. Chciałbyś zachować przywileje dziecka jako dorosły facet bo potrzebujesz ludzi, którzy zrobią wszystko za Ciebie i nie radzisz sobie z dorosłością. Męskość jest dla Ciebie ciężarem, potrzeba relacji z kobietami przyczyną cierpienia w życiu, męscy mężczyźni obiektem zazdrości, a nie ziomkami, kobiece kobiety goownem, które chciałbyś wszamać i dlatego są winne Twojej koprofagii, brzydkie kobiety są gorsze niż goowno, ale ogólnie wszystkie kobiety są złe bo brzydzą się facetami smakującymi i pachnącymi goownem.

Zarzucasz kobietom, że ciągnie je do bad boyów, ale to nieprawda. Po prostu ci bad boye mimo swoich minusów, które odrzucają większość kobiet, mimo tego znajdują atrakcyjne dziewczyny i mają coś pożądanego. To Ciebie ciągnie do pustych kobiet, które są 8/10 w makijażu i nie doceniasz żadnych zalet związanych z ich osobowością, dobrem i sposobem myślenia. Pewnie żałujesz, że kobieta nie ma dodatkowej dziury, do której wkładasz banknot i masz ją na godzinę ? Jedyne zalety jakie mógłbyś mieć to Twoim zdaniem czubek głowy kończący się 3 cm wyżej i wysoki poziom testosteronu. Sprowadzasz ludzi do poziomu prymitywnych zwierząt i twierdzisz, że we wszystkim masz rację, ale Twoja wiedza jest bezużyteczna. Ani razu nie wykorzystałeś jej na swoją korzyść. Nie znasz perspektywy odpowiedzialnego dorosłego mężczyzny, który walczy do końca nawet wiedząc, że i tak musi przegrać, a potem chwali się, że nie walczył.

Łykasz te redpillerskie halucynacje, a nie zadałeś sobie trudu żeby zapoznać się z ideą, z której ewoluowały. Chwalisz BS, a nie wiesz co wcześniej robił pan Marek. Po kolei. Incele i redpillerzy podpięli się pod ideę MGTOW, która w oryginale nie była nastawiona przeciwko kobietom i miała służyć powrotowi do męskości w czasach lewicowej zarazy. Zauważono, że coraz więcej mężczyzn to tzw normicy czyli ludzie nieposiadający cech wiążących się z męskością i bezrefleksyjnie podporządkowani odgórnie przyjętemu porządkowi społecznemu z jego normami, regułami, typowymi zachowaniami i zwrotami oraz sposobem myślenia ukształtowanym zgodnie z wolą ukrytych światowych elit, które sprawują realną władzę i inscenizują społeczno-gospodarczy matrix. Zauważono, że normictwo psuje mężczyzn i wymagania kobiet, a sama romantyczna idea związków miłosnych na całe życie to nic innego jak nowa forma religii zastępująca tradycyjną wiarę i odkopanie przetrawionej idei zniewieściałych pseudopoetów. Grooming mężczyzn przez centralnie planowane państwa opiekuńcze oparte na socjaldemokracji i zanik konserwatywnych wartości, które są manifestacją męskości, prowadzą w prostej linii do wymierania społeczeństw i ślepego poddania losów ludzkości mechanicznym procesom przemian w miejsce odpowiedzialnych decyzji. Obecne czasy będą w przyszłości nazwane erą domina albo algorytmizacją wolnej woli. Ludzie rezygnują z wolności i własnej niepowtarzalnej indywidualności po to żeby dopasować się do odgórnych wymogów i robić to czego się od nich oczekuje.

MGTOW miało z początku przypomnieć facetom, że mają jaja, a ich naturą jest wolność i odpowiedzialność. W związku z tym MGTOW nie może im niczego narzucać i może najwyżej przypomnieć ogólne i uniwersalne priorytety. Problem w tym, że taka idea nie ma wyznawców, a jej zwolennicy nie mają wspólnych interesów i nie potrzebują się grupować. MGTOW nawołuje przede wszystkim do uwolnienia się od nienaturalnych, cudzych idei przyjętych z przyzwyczajenia. Nie jest też przekonująca bo niezależni mężczyźni byli tacy przed sformułowaniem jej założeń, a pozostali przyjmując te założenia zmieniliby zdanie pod wpływem założeń MGTOW czyli na starcie zaprzeczyliby idei, że facet ma być niezależny i myśleć samodzielnie. Nawet jeśli ktoś zrozumie ten paradoks, to w kolejnym kroku odrzuci i MGTOW skoro odrzuca wszelkie odgórne idee na rzecz kierowania się własnym zdaniem. Ten kto go w ogóle nie posiada, potrzebuje jednak podpięcia do idei narzucającej mu jak żyć i do decyzji innych ludzi. Potencjalnie pusta idea skazana na zapomnienie znalazła jednak swoich odbiorców, którzy zrozumieli ją opacznie i przekształcili pod własne potrzeby. Ustalili jaki powinien być mężczyzna i byli zgodni co do tego jakie są kobiety i to im się nie zgadza z tym jakie ich zdaniem powinny być. Zamiast odrzucić ideę romantycznych związków miłosnych na całe życie i idealizację tych relacji w celu wypełnienia pustki życia wynikającej z braku wolnej woli, obwinili kobiety o niespełnianie ich nierealnych oczekiwań dotyczących miłości i o impotencję męskiej woli. Incele zaczęły się zrzeszać i tak powstał redpill, który stał się projekcją kompleksów analogiczną do feminizmu. Jest to lewicowy, nihilistyczny ruch, który nie ma na celu żadnych pozytywów. O ile MGTOW jest ideą konserwatywną i konstruktywną, która nie narzuca nikomu żadnych postaw ani przekonań i odwołuje się do indywidualizmu, to wywodzący się z tego redpill jest zbiorem autorytarnych dogmatów, w które wierzy większość jego zwolenników. Ich celem jest uwolnienie się od ciążącej im odpowiedzialności w związku i niskiej samooceny poprzez projekcję swoich cech na wszystkie przedstawicielki płci przeciwnej, a celem MGTOW jest wzięcie odpowiedzialności za swoje życie i zbudowanie samooceny na zdrowych filarach. Nie chodzi w tym o unikanie związków, tylko o to żeby związek nie był celem samym w sobie, sensem życia, sposobem na wypełnienie pustki, spełnianiem oczekiwań partnerki, obowiązkiem ani ograniczeniem.

Marek Kotoński został samozwańczym ekspertem od kobiet i jednym z pionierów redpill w Polsce, z dnia na dzień zmieniając "branżę". Wcześniej pisał blog na onecie o wdzięcznej nazwie "Księga Sukcesów", w którym opisywał swoje porażki życiowe i dawał recepty na szczęśliwe życie. Wykładał swój światopogląd przekonując innych argumentami żeby myśleli tak jak on i przekazywał wiedzę psychologiczną związaną z rozwojem duchowym, z którą zapoznał się dzięki książkom mistyków czerpiących z idei oświecenia, buddyzmu i karmy. Znalazł swoją niszę, w której był dobry i szczery, ale kilka rzeczy mogło budzić niepokój i zapalać lampkę ostrzegawczą. Pierwsza to wylewność w necie, zamieszczanie prywatnych zdjęć, pisanie o swoich intymnych sprawach i kompleksach. Na pierwszy rzut oka niby fajnie, ale to świadczy o braku bliskich relacji i zdesperowaniu. Przecież tak ładnie pisał o mocy pozytywnego myślenia i dystansie do siebie. Druga lampka ostrzegawcza to przekonywanie do własnych poglądów, które wychodziło daleko poza teksty na blogu. Odpowiadał na wszystkie komentarze i chociaż często miał rację, to kiedy jej nie miał, nigdy nie przyznawał racji rozmówcom. Negatywne wpisy sprawiały mu realny ból jakby każda obca osoba należała do jego rodziny i miała znaczące zdanie. Ta cecha przyciągnęła różnych trolli i każdy ich wpis był dla niego realnym problemem. Każdy hejt miał być dziełem jednej osoby, którą Marek obwiniał o nasilenie objawów swojej choroby IBS, przez co miał problem z kobietami bo bał się wychodzić z domu, a zapraszanie ich do mieszkania wiązało się ze stresem przed atakiem biegunki, bąków i bulgotania w brzuchu w trakcie intymnych chwil. To już trzeci sygnał ostrzegawczy bo ta choroba ma podłoże psychiczne i robi człowiekowi piekło z życia. W związku z tym MK przeniósł swoje życie do internetu, ale jego formuła z czasem się wyczerpała. Czwarta lampka - interesował się sposobami manipulacji żeby być na nie odpornym, ale sam stosował manipulacje, których się nauczył. Piąta lampka - jego wpisy zdradzały zazdrość ludziom sukcesu i parcie na sukces. Chciał coś znaczyć i pragnął podziwu pięknych kobiet. To była jego główna obsesja nasilająca lęk i problemy z brzuchem. Miał wobec nich wyolbrzymione wymagania, traktował je jak pozaziemskie istoty i chciał im imponować, ale chcąc odgadnąć ich intencje niebezpiecznie nawiązywał do socjodarwinizmu, a mężczyzn tłumaczył nawiązując do teorii mistyków. Wg naukowych teorii psychologicznych sposób myślenia tych autorów wiąże się z osobowością schizoidalną typu A czyli teoretycznie zdrowym typem zaburzenia osobowości, które polega na samowystarczalności, ascezie i rezygnacji z głębszych relacji z ludźmi. MK nie jest schizoidem, ale przyjął ten sposób funkcjonowania za wzór moralny, do którego dąży rozwój duchowy. Może nawet stałby się kimś takim, ale przeszkadzało mu pragnienie miłości, którego nie umiał zaspokoić. Nie był pogodzony z odrzuceniem. Wertując internet natknął się na anglojęzyczne strony redpill i w jednym momencie zwietrzył swoją szansę na osiągnięcie sukcesu (rozwiązania skopiowane z USA zwykle pojawiają się u nas z opóźnieniem i zdobywają popularność), bycie mistrzem nauczającym ludzi swoich poglądów, zrobienie dużego kroku w przód w rozwoju osobistym i pomocy incelom i mężczyznom, którzy faktycznie zostali skrzywdzeni, zdradzeni i wykorzystani.

Czas na rozwiązanie zagadki. Jak myślisz, dlaczego MK oskarża kobiety, a nie ludzką naturę? Dlaczego nie pisze, że związki są iluzją winną większości rozczarowań z powodu nierealnych oczekiwań, tylko iluzją działającą na rzecz kobiet i przeciwko mężczyznom? Przede wszystkim dobrze oszacował rynek. Incele są jego głównymi odbiorcami, a on przyznawał się do zaliczania lasek dla samego seksu. Jakoś musiał to wytłumaczyć, a incele nie gardzą związkami, tylko nienawidzą kobiet i obwiniają je o złe związki i własne nieszczęścia. Jeśli incel uzna, że związki nie są ok, ale kobiety są dobre, to stanie przed problemem, że i tak nim się nie zainteresują i będzie ich wina. Poza tym na krytykę podejścia ludzi do związków wystarczy 50 stron i temat będzie wyczerpany, a o kobietach można pisać w nieskończoność. Zrobienie z kobiet winowajczyń szybko trafia do inceli i przyciąga ich na BS, a poza tym ta grupa jest tak zacietrzewiona, że sama nagania nowych członków i nie ma różnicy zdań w najważniejszych sprawach. Pan Marek ma dzięki temu grupę wyznawców, dla których jest autorytetem, źródło utrzymania, pracę, hobby i usprawiedliwienie braku partnerki. Tak myślę, ale być może tego nie planował i naprawdę wierzy w swoje teorie, a manipulacja jest nieświadoma. Może tak, ale ja w to nie wierzę i moim zdaniem Marek K. przestał być szczery od kiedy pisze o kobietach, a jego książki to zbiór nienaukowych bredni i stereotypów jak stwierdzenie, że kobieta reaguje instynktownie bo ma gadzi mózg. Powiedział to dlatego, że on nie zdobywa fachowej wiedzy, tylko wykorzystuje talent do pisania do manipulacji innymi i posługuje się skrótowo z powierzchownie zasłyszanymi wiadomościami i zdarza mu się wszystko przekręcić. Gadzi mózg to część odpowiedzialna za instynktowne odruchy i jest typowy dla ssaków jako ewolucyjna pozostałość po gadach.

Edytowane przez Mario B.
Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Gość monika32 napisał:

Bardzo chciałabym już o tym zapomnieć, uznać, ze to nieistotne, ale to powraca jak jakieś natręctwo- to, ze go okłamałam. Był to jeden jedyny raz, bo nigdy w żadnej sprawie nie okłamałam męża, no ale ciężar tego kłamstwa jest tak duży, że mam to w głowie od przebudzenia do późnej nocy, przez co chodzę zamyślona w domu i pracy,

Ciężar tego kłamstwa jest bardzo mały, ale słusznie wstydzisz się, że to zrobiłaś. Chodzi o sam fakt, że to ukryłaś, a nie o wyrządzenie mu krzywdy. Wyrzuty sumienia dzielą się na żal za krzywdy wyrządzone żywym istotom i to wynika z empatii i jest formą samoukarania oraz wyrzuty ego, które wynikają z poczucia kompromitacji i bycia gorszym. W tej sytuacji nie ma pokrzywdzonego więc nie chodzi o empatię i skrzywdzenie męża. Mogłabyś go skrzywdzić gdybyś się teraz niepotrzebnie przyznała. Dobrze, że to odpokutowałaś, ale może już wystarczy bo co za dużo to nie zdrowo. Masz nauczkę, ale to znaczy, że zrozumiałaś. Szczerość jest podstawą w związku, ale skoro już nie cofniesz czasu żeby zmienić tamtą decyzję, to teraz nie zaprzątaj sobie głowy takimi rzeczami. W przeszłości byliśmy innymi ludźmi, a wracanie do tego przed innymi jest nie na miejscu. Po co to zataiłaś?

Faceci też mają wiele tajemnic. Nikt nie opowiada obecnej lub potencjalnej partnerce o zaliczonych dziwkach. Co byś zrobiła gdyby powiedział Ci znienacka, że Cię okłamał bo tak naprawdę nie zaliczył ok 20 dziwek jak mówił na początku, tylko dokładnie 57 i właśnie znalazł na strychu notes, w którym to dokumentował? Co by to teraz zmieniło gdyby był Ci przez cały czas wierny? Mogłabyś oskarżyć go o zdradę i pomyśleć, że powiedział Ci o tym bo niedawno zdradził i ma wyrzuty sumienia. Przestałabyś mu ufać.

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość monika32 napisał:

ale ciężar tego kłamstwa jest tak duży, że mam to w głowie od przebudzenia do późnej nocy, przez co chodzę

 

10 godzin temu, Gość monika32 napisał:

tylko te moje myśli i wyrzuty sumienia. zaczynają coraz bardziej mnie dekoncentrować w relacjach z mężem , współpracownikami itp.

To już sprawa robi się poważna, nasze rady nic nie dadzą, musisz wybrać się psychoterapeuty. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...