Skocz do zawartości
Forum

Nerwowa atmosfera w domu (ojciec policjant)


Gość Severusss_1

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Severusss_1

Jestem chłopakiem 15 letnim. Postanowiłem napisać, bo męczy mnie sytuacja w domu. Nie jest dobrze, a od początku roku jest coraz gorzej. Ogólnie jesteśmy normalna rodzina, żadna patologia, tzn ani matką ani ojciec nie chleją i itp, ale atmosfera w domu jest kiepska i nerwowa. Ojciec pracuje w policji, co się trochę odbija na nas wszystkich. W takim sensie, że tata jest nerwowy bardzo,impulsywny, często wychodzi z siebie. Ostatnio rodzice kłócą się prawie codziennie, często o pierdoły, bo mama np ma inne zdanie, i już jest awantura. Do mnie ojciec też często się czepia, chce znać wszystkich moich znajomych, gdzie wychodzę , bardzo chce mnie kontrolować. Muszę mówić o której będę i trzymać się tego, bo inaczej będzie wojna domowa. Z nim też w sumie kłócę się codziennie, ale i tak najgorsze są te awantury między nim a mama. Często chamsko do niej mówi np ,,zamknij się wreszcie", w ogóle często wyzywa, normalką są dla niego słowa na k, ch, p, i nie to, że rzuci raz w złości takim słowem, tylko chyba to traktuje jak przecinki w zdaniach.
U mnie znalazł ostatnio fajki (pale, ale rzadko, dosłownie jednego papierosa na dzień albo i rzadziej), a i tak miał pretensje i zapowiedział, że jeszcze raz, a dostanę w pysk od niego. Reakcja co najmniej taka, jakbym dawał w żyłe. To nie jedyna taka akcja. Jak wspomniałem, chciałby znać wszystkich moich znajomych. O niektórych mu nawet nie mówię, bo wiem, że chyba by mnie zamknął w domu na amen. Staram się zaciskać zęby i go olewać, ale najbardziej żal mi mamy. Widzę, że jest załamana, nie taka żywiołowa, jak kiedyś. Ale i ojciec się zmienił. Nie był kiedyś taki. A od paru miesięcy jest kiepsko, a boje się, że będzie jeszcze gorzej.
Może jest tutaj ktoś, kto też ma nieciekawa sytuację w domu. Jak dajecie sobie radę? Jak funkcjonować, żeby ojciec miał jak najmniej powodów do awantury (sęk w tym, że jego byle głupoty wkurzają)? Może głupie pytania, ale taka atmosfera na co dzień wykańcza bardzo

Odnośnik do komentarza

Ogólnie to porozmawiałbym na twoim miejscu z twoją mamą. Mój ojciec był podobny, ten sam despotyczny charakter (chociaż na szczęście nie pracował na psach - sorry, ale twój stary uprawia obrzydliwy zawód, idealny dla socjopaty). Mama się z nim w końcu rozwiodła i teraz ma spokój. Wiem, że rozwód jest trudny, bo destabilizuje relacje, ale naprawdę musisz się zastanowić razem z mamą, czy naprawdę chcecie znosić codziennie mieszkanie pod jednym dachem z socjopatą, który nie umie inaczej zaspokoić prymitywnej agresji. 

Odnośnik do komentarza
Gość Severusss_1

Też coraz częściej myślę o tym, że lepiej byłoby, gdyby mama rozstała się z ojcem. Jest teraz nie do zniesienia w domu, rzygać mi się chce, jak mam w nim siedzieć. Atmosfera taka, że coraz gorzej jest żyć w nim. I jest tak od początku 2020 roku, coś się zmieniło u ojca w zachowaniu. Nigdy nie był cierpliwy czy jakoś super spokojny, ale nie było też takich akcji. Teraz dzień w dzień wyzwiska (non stop rzuca urwami i ujami), pretensje i awantury o najmniejsze pierdoły, do mamy dowala się codziennie, mam wrażenie, że wręcz szuka za wszelką cenę czegoś, do czego mógłby się przyczepić. Do mnie też się rzuca (akcja z papierosami), jak wychodzę, a staram się w wolnej chwili jak najwięcej być poza domem, a on akurat też jest w domu, to zaraz przesłuchanie. Czasem mam ochotę go olać i nie wrócić do domu tak, jak mówiłem, ale mam świadomość, że źle by się to dla mnie skończyło (skoro za fajki grozi, że jeszcze raz, a dostanę z liścia.. ). Nie wiem, co stało się tacie. Stres robi swoje, ale mam wrażenie, że nie tylko o to chodzi. Jak tak dalej pójdzie, to chyba zwariuje (mama tym bardziej, bo ma najwięcej awantur), bo taka atmosfera niszczy psyche i to równo. Z ojcem ciężko pogadać teraz na spokojnie. Szczerze to największy spokój mamy, jak jest w pracy 

Odnośnik do komentarza

Witaj Severusss_1. Miałam kiedys kolegę którego ojciec był Milicjantem w czasach PRLu. Gdy wracał do domu wyżywał się na jego matce i na nim. Kolega mi opowiadał jak potrafił się zachowywać. Miał białą pałę, wtedy milicja nosiła białe pałki i nimi pałowała ludzi którzy nie chcieli się podporządkowywać tamtej władzy, mieli inne poglądy. Ojciec kolego też był bity tą jego pałą i jego matka też. Były wyzwiska i bardzo przykre (delikatnie mówiąc) sytuacje. Przekleństwa były na porządku dziennym, wydzieranie się, kłótnie. Bo niestety ludzie tak jak wtedy tak i teraz w Policji mają bardzo spaczoną psychikę. Wielu jest po prostu psychopatami, nie odczuwają emocji, empatii. To ludzie którzy pracę i zachowania w Policji przenoszą do domu. Oczekują całkowietego posłuszeństwa, kontrolują, manipulują, często grożą. Takie zachowanie twojego ojca jest niebezpieczne bo nie daje tobie dobrego przykładu na życie. Nie pokazuje ci jak rozwiązywać problemy, jak rozmawiać. jedyną możliwością jaką zna to groźby i kłótnie w momencie gdy ty czy ktoś inny np. twoja mama nie mają takiego samego zdania jak on, takich samych poglądów, nie chcą się do niego dostosować. W pewnym momencie ci ludzie tak jak twój ojciec tracą panowanie nad sobą, zaczynają pozwalać sobie na więcej. Czyli jeżeli grożą uzyciem siły do ciebie czy matki, to można się spodziewać że niedługo zastosują te groźby w praktyce. Policja, Wojsko, Mundurowi to specyficzne środowisko ludzi którzy wymagają od każdych, rodziny także i to o wiele bardziej, że podporządkowanie albo będzie albo będzie kara za niedostosowywanie się do ich reguł zyciowych. Dlatego twój tata się tak zachowuje. Dla ciebie najlepsze wyjście byłoby abyś jak najszybciej się usamodzielnił gdy skończysz 18 lat. I warto porozmawiać z mamą o tym że nie chcesz tak żyć. Jeżeli twoja mama uważa że takie życie z takim tatusiem dla ciebie to pełnia szczęścia, to warto abyś jej powiedział czego ty chcesz dla siebie i dla niej. Wątpię abyś chciał przez kolejne długie lata wysłuchiwać jak ojciec wulgarnie obraża twoją mamę oraz ciebie czy grozi. I nie daj cie panie aby te groźby zrealizował. Jednak z tego co często słychać i z tego co wiem od znajomych tacy tatusiowie w końcu wyciągają łapy po to aby "tresować" domowników na swoje potrzeby. Pogadaj z mamą. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

.

Niestety, to so trudne klimaty... U Ciebie jeszcze nie ma grubego hardcoru - ale tam gdzie juz sie dzieje to zony policjantow sa naprawde w biedzie- srodowisko jest bardzo solidarne z oprawca.

Zreszta wszedzie gdzie ludzie sa wplywowi trudno o staeiane granic.

Gdy zaczniesz sue rzucac, on Cie wykonczy, to odruch z pracy- tak robia z bandziorami. Wiec nie mozesz sie wystawiac, ale musisz ochronic swoja integralnosc, nie dac sie stlamsic.

On to robi ze strachu, nie kontroluje..

Ja osobiscie twierdze, ze Ci ktorzy sa impulsywni najbardziej - sa po pristu slabi. (psychopata  znosi napiecia doskonale, agresja jest u niego najczesciej   zaplanowana -  a nie w afekcie).

policja, slyzby to instytucje totalne- majace wplyw nad pracownikami pelny. To samo replikuja do domu, przy wiekszym stresie.

 

Co jeszcze... Bycie w takiej instytucji hamuje rozwoj emocjonalny. O tym czy cos jest dobre przeswiadcza to czy cos jest "od do", czy ktos wykonal polecenie - to swiat pozbawiony normalnych ludzkich niuansiw.

Swiat zdyscyplinowania, pozbawiony tych wszystkich odcieni, i swiat przestepstw - prawdziwych patoli. Inny przyklad sluzba wiezienna, wszedzie, wszedzie jak swiat dlugi i szeroki, rodziny dzwigaja konsekwencje...

 

 co zrobic?

Jesli ojcu siada na psyche, to z nim nie dyskutuj, nie wykladaj co z nim nie tak, bo go nie ustawisz.Opracuj jaka strategia jest dla Ciebie. OOdpowiedzialnoscza sytuacje musi wziasc matka, Ty sie nie wystawiaj bo oberwiesz, powiedz jej ze tego od niej oczekujesz.

 

Inna sprawa co sie dzieje w ich malzenstwie- cokolwiek jednak - to Ty sie w to nie wtracaj, z gory pogodz sie ze ich problemow nie rozwuazesz. Pilnuj swoich priorytetow. I swojego miejsca w tym rodzinnym stadzie...

 

Odnośnik do komentarza

Cyt.  książka "Mądrości Psychopatów" - Kevin Dutton. (polecona przez mnie).
"Właściwie należałoby powiedzieć że związek pomiędzy antyspołecznym zaburzeniem osobowości  a psychopatią jest asymetryczny : Na każde cztery osoby  u których zdiagnozowano APD , przypada jeden psychopata, ale każdy psychopata posiada APD."
* APD - American Psychiatric Association (Antyspołeczne zaburzenie osobowości) - "Antyspołeczne zaburzenie osobowości określa sę jako "utrwalony wzorzec braku poszanowania i pogwałcenia praw innych który pojawia się w dzieciństwie lub wczesnej adolescencji utrzymuje się w dorosłości". "

"- Ludzie sądzą że [psychopaci] są bezduszni i pozbawieni strachu - mówi Newman.- Ale moim zdaniem to co więcej. Gdy skupimy ich uwagę na zagrożeniu, osobnicy psychopatyczni okazują normalną reakcję [emocjonalną]. Ale jeśli skierujemy na coś innego, stają się całkowicie niewrażliwi na emocje."

 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Agu napisał:

esli ojcu siada na psyche, to z nim nie dyskutuj, nie wykladaj co z nim nie tak, bo go nie ustawisz.Opracuj jaka strategia jest dla Ciebie. OOdpowiedzialnoscza sytuacje musi wziasc matka, Ty sie nie wystawiaj bo oberwiesz, powiedz jej ze tego od niej oczekujesz.

 

Inna sprawa co sie dzieje w ich malzenstwie- cokolwiek jednak - to Ty sie w to nie wtracaj, z gory pogodz sie ze ich problemow nie rozwuazesz. Pilnuj swoich priorytetow. I swojego miejsca w tym rodzinnym stadzie...

 

Severusss1, również tak uważam. . To co się dzieje w małżeństwie twoich rodziców nie powinno przkładac się na ciebie. Nie ty jesteś od rozwiązywania problemów rodziców. Oni są dorośli. Ojca nie zmienisz, ale z mamą możesz porozmawiać o tym co się dzieje i jak się ojciec zachowuje. To jedyne co możesz. Jeżeli twoja mama nie będzie na to reagowała, uda że problem nie istnieje to musisz się skupić tylko na sobie. Doczekać do pełnoletności i starać się robić tak aby nie mieć w tym czasie za duzo kontaktu z ojcem. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość Severusss_1

Dziękuję za odpowiedzi na temat. Chciałbym już mieć 18 lat skończone, bo wtedy zawsze faktycznie mógłby spróbować się wyrwać z domu, ale to niestety jeszcze trzy lata. A czuje, że dobrze nie będzie, skoro już jest jak jest. Na początku myslałem, że ojciec ma gorszy okres, na zasadzie więcej stresu i zaraz mu minie, ale widzę, ze nie ma szans. Ani mnie ani mamy nigdy nie uderzył, ale boję się, że mama może od niego dostać pewnego dnia. Bo jak już jest kłótnia, to na całego, ojciec się rozkręca na maksa, każde słowo nie po jego mysli, a wybucha coraz bardziej. Chciałem kiedys pogadać z nim, ale wiem, ze to nie ma najmniejszego sensu. On bardziej burczy niż gada, więc człowiek traci ochotę na jakiekolwiek gadki, które pewnie i tak by nic nie dały. Porozmawiać z mamą - ale jak zacząć rozmowę? Mysle, że mama widzi, że mnie to dobija, zresztą powiedziałem jej parę razy, że ojca coraz bardziej mam dosc, ze go nie znoszę i wolę, jak jest poza domem, więc wie, ze dla mnie to nie jest super komfortowe życie. Ona tez powiedziała, że ją to męczy, ale usprawiedliwia go w pewnym sensie, że praca itp. Liczę się, ze zarobię z liscia od niego, bo boję się, ze kiedys też wybuchnę. Jak tylko mogę, to zaciskam zęby i staram się nie słuchać, ale czasem rozsadza mnie od srodka, jak go słucham. Wiem, ze na wiele rzeczy wpływu nie mam czy nie rozwiążę problemów matki/ojca/ich wspólnych, ale ile mozna żyć w takiej atmosferze?  A przecież teraz nie wyjdę z domu i parę lat jeszcze jestem skazany na życie pod jednym dachem z ojcem.

Odnośnik do komentarza

Twój ojciec, nie jest ani psychopata ,ani socjopata. Nie wiem, po co było zahaczac o takie tematy i generalizowac, że skoro policjant, to musi nim być, a gdyby miał inny zawód ,to nikomu nie przyszło by do głowy żeby o tym pisać.  

Zachowanie ojca to wynik przeciążena pracą,  jej specyfiki ,być może kłopotów z przełożonymi ,czy wspolpracownikami.  Może ominął go awans na który liczył  ?  Albo to wszystko razem .

On wyraźnie sobie nie radzi z emocjami i nie umie rozładować napięcie inaczej, niż poprzez awantury z żoną ,czy z tobą. W pracy musi trzymać się zasad i np nie da w mordę bandycie ,który będzie go wzywał czy zniewazal. Musi wykonawcy rozkazy, czy polecenia przełożonych, choćby się z nimi nie zgadzał, czy uważał inaczej. Jego system nerwowy jest stale bardzo obciążony, bo żyje w napięciu. Dlatego gdzieś to wszystko musi mieć ujście ,bo człowiek chce odreagować. .Niby policjanci mogą korzystać, ze wsparcia psychologów, ale nie każdy się na to decyduje. Twoja mama powinna porozmawiać z tatą ,że widzi że on się męczy i nie daje sobie rady z emocjami, co ma wpływ na wasze życie. Powinien wziąć urlop,wyluzować się trochę, pójść na terapię kontroli agresji, albo najlepiej zmienić pracę.  W końcu są rzeczy ważne i ważniejsze. Praca to tylko praca, a rodzinę ma się jedną i trzeba o nią dbać . Jeśli ojciec tego nie zrozumie,że was krzywdzi i nic nie będzie chciał z tym zrobić, to faktycznie mama powinna się zastanowić nad rozwodem. 

Odnośnik do komentarza

Mój ojciec na moją mamę podnosił łapy. Ja też od niego dostałam w twarz. Też się zachowywał jak twój ojciec. Mój nie był policjantem, wojskowy i t.p. Ale zachowanie miał takie jak twój ojciec. Zupełnie nie radził sobie z emocjami, chyba nawet nie chciał, zawsze miał rację, zawsze jego musiało być na wierzchu, jak coś było nie tak to były awantury. Nie był dobrym ojcem i człowiekiem. Ja się zawsze bałam gdy wracał do domu. Moja mama nie chciała się z nim rozstawać bo zawsze chciała mieć pełną rodzinę. Uważała do pewnego momentu że mimo wszystko może jeszcze się poprawi, zmieni się.Też go usprawiedliwiała ale przyszedł taki moment że już do ojca nie mieliśmy szacunku. Jedynie strach że będzie awantura, że wystartuje z łapami. Ja bardzo długo czekałam aż rodzice wezmą rozwód, i jeszcze dłużej prosiłam mamę żeby to zakończyć. Długo mi zajeło aż ja sama się od niego uwolnię, z tego co robił, jak się odzywał, jak nas traktował. Bardzo bym nie chciała aby ciebie kiedykolwiek uderzył twój ojciec i też bym chciała aby twoja mama jak najszybciej zrozumiała że zachowanie twojego ojca jest w dłuższej perspektywie niedobre i niebezpieczne dla was. dla waszej przyszłości - twojej i twojej mamy. W pewnym sensie twoja mama jest chyba uzależniona od twojego  taty. To usprawiedliwianie ze strony twojej mamy to takie zakłamywanie rzeczywistości. Skoro już jej o tym mówiłeś i to nie raz że lepiej jest jak ojca nie ma , ale myślę że twoja mama uważa że jednak ojciec się jeszcze zmieni. Ja uważam że ludzie się nie zmieniają. Nie wiem czy to jest jakieś wyjście ale może masz dziadków i babcie na których w jakimś stopniu możesz liczyć. Może masz możliwości aby zapisac się na jakieś zajęcia np. sportowe. Tak abys miał zajęcie żeby nie siedzieć w domu. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, Gość balotelli napisał:

Ale co no comment?

Nie mozna z tobą dyskutować bo masz swoje racje. Ja uważam że książka K. Duttona jest napisana przez niego w którą zaangażowałli się naukowcy, lekarze specjaliści. Są w niej podane przykłady róznych ludzi, badania naukowe na psychopatach. A ty uważasz że to bzdura ponieważ kierujesz się opinią jakiejś pani która napisała książkę bardzo przeciętną i chciała się wybić na krytyce książki Duttona. Zyskała rozgłos i sama dostała opinie o swojej książce. Warto przeczytać więcej opinii innych ludzi na temat książki nie jednej Duttona aby wiedzieć że ta krytyka jest zwykłym hejtem aby zarobić i wybić się ze swoją książką. Warto też przeczytać książkę ponieważ aby krytykować to trzeba wiedzieć co się krytykuje. A ty Panie Balotelli wyszukujesz jakiekolwiek haki aby tylko zdeprecjonować moje zdanie czy wielu innych osób na forum. Jeżeli chcesz podyskutować to załóż swój własny wątek lub napisz w wątku HydePark, a nie prowadzisz bezsensowną dyskusję w cudzych wątkach bo masz jakąś chorą potrzebę bycia mądrzejszym od wszystkich naukowców i lekarzy razem wziętych.  A no comment jest do ciebie bo nie czytasz.  Czytasz tylko opinie i to te które tobie najbardziej pasują i tylko to przyjmujesz do wiadomości. Próbujesz manipulować, tyle że nie każdy jest podatny na twoje "dzieła literackie" i wywody. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość balotelli napisał:

Psychopaci się nie zmieniają, ale nie wiadomo czy to psychopata.

Napisałam że jego mama może miec nadzieję że jeszcze jego tata się zmieni. Są różni psychopaci. Są ci którzy siedzą w więzieniach , są psychopaci którzy siedzą w różnych instytucjach na szczeblu Państwa (politycy),  także w instytucjach wojskowych i policji. Nikt z nas nie stwierdzi na pewno czy tata Severussa to psychopata ale wiadomo jak reaguje w stosunku do rodziny. I jak Severusss oraz jego mama  reaguje na ojca. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Gość Severusss_1

Margo, ja nigdzie nie napisałem, że mój ojciec jest psychopatą czy socjopatą, to ktos inny napisał.

Loraine, sęk w tym, że mój ojciec kiedys taki nie był. Nie aż tak porywczy czy wulgarny. Tzn tak jak wspomniałem, oazą spokoju czy super cierpliwosci też nie był, ale i nie zachowywał się tak, jak teraz. Wczsniej nigdy nie słyszałem, zeby mówił do mamy (nawet w kłotniach) ,,zamknij wreszcie pysk'', teraz owszem. Niestety. Mnie też nigdy nie straszył. Ja może nie tyle, że się go dosłownie boję, ale też czuje taki niepokój, jak on jest w domu czy jak jest między nimi awantura, coraz czesciej mysle, czy kiedys nie będzie tak, że całkiem wyjdzie z siebie i mamę uderzy czy cos. Po osiemnastce mogę zrobić wypad z domu, odciąć się od ojca czy choćby ograniczyć kontakty do minimum, ale teraz jakos muszę z nim żyć. Postaram się go ignorować, na ile się da. Chociaż czasem ledwo wytrzymuje, jak słyszę, jak nadaje. Porozmawiam jeszcze raz z mamą, jak będziemy sami, na spokojnie, chociaż czuję, że ona zmian nie będzie chciała. A ja jakos już nie wierzę, ze ojcu się odmieni. Na lepsze, bo na gorsze to zawsze może.

Odnośnik do komentarza

Wiem, że nie Ty i nie o tobie pisałam, tylko o innych komentujących twój post, że idą  w kierunku  psychopatii twojego ojca.  Jasno dałeś do zrozumienia, że sytuacja z jego zachowaniem, mocno się pogorszyła, od jakiegoś czasu. Dlatego uważam, że albo jest na granicy wytrzymalosci psychicznej ,albo stalo się coś,  z czym nie daje sobie rady. Najpewniej jedno i drugie, ma związek z jego pracą .Ojciec potrzebuje pomocy choć to Ty i mama jesteście ofiarami. Problem w tym, że trudno pomoc osobie, która nie rozumie, że tej pomocy potrzebuje. Spróbujcie mu to uświadomić i zasugerować terapię i zmianę pracy.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Severusss_1 napisał:

Loraine, sęk w tym, że mój ojciec kiedys taki nie był. Nie aż tak porywczy czy wulgarny. Tzn tak jak wspomniałem, oazą spokoju czy super cierpliwosci też nie był, ale i nie zachowywał się tak, jak teraz. Wczsniej nigdy nie słyszałem, zeby mówił do mamy (nawet w kłotniach) ,,zamknij wreszcie pysk'', teraz owszem. Niestety. Mnie też nigdy nie straszył. Ja może nie tyle, że się go dosłownie boję, ale też czuje taki niepokój, jak on jest w domu czy jak jest między nimi awantura, coraz czesciej mysle, czy kiedys nie będzie tak, że całkiem wyjdzie z siebie i mamę uderzy czy cos. Po osiemnastce mogę zrobić wypad z domu, odciąć się od ojca czy choćby ograniczyć kontakty do minimum, ale teraz jakos muszę z nim żyć. Postaram się go ignorować, na ile się da. Chociaż czasem ledwo wytrzymuje, jak słyszę, jak nadaje. Porozmawiam jeszcze raz z mamą, jak będziemy sami, na spokojnie, chociaż czuję, że ona zmian nie będzie chciała. A ja jakos już nie wierzę, ze ojcu się odmieni. Na lepsze, bo na gorsze to zawsze może.

Hej Severusss_1. Uważam że pewne sytuacje zmieniają to jak ludzie się zachowują. Natomiast pewne cechy charakteru mogą takie zachowanie spotęgować.Jak jesteśmy mali to w pewien sposób chcemy aby nasi rodzice byli najlepsi, nie chcemy lub nie umiemy ich złych zachowań przypisać. Napisałam ci o moim koledze, napisałam ci też troche o moim ojcu, a włąściwie o zachowaniach tych obydwu ojców po to abyś wziął pod uwagę że twój ojciec może z rękoma wystartować do ciebie czy mamy. Że jego zachowanie staje się coraz bardziej agresywne. U mojego ojca też bylo podobnie ale falami to jego zachowanie agresywne przychodziło i się potęgowało. W pewnym momencie gdy te kłótnie w domu zamieniły się w rękoczyny byłam już na tyle dużą dziewczynką aby umieć powiedzieć "tato przestań". Ale to nic nie dało. Dlatego też myślę że twoja mama może się i bać i jednocześnie nie chce przyjąć do siebie że taka sytuacja, atmosfera w rodzinie nie jest normalna, że twój tata ciebie i ją trakuje włąśnie w ten sposób, że tak się odzywa. To jest pewien zaczątek do tego na co twojemu ojcu twoja mama może jeszcze pozwolić. Twój tata nie musi być psychopatą, mój też nie. Ale te zaburzenia aspołeczne o których też napisałam są przyczynkiem do zachowywania się ludzi w pewien sposób. Bo widzisz, twój tata jest policjantem, mojego kolegi ojciec był milicjantem, mój natomiast nie. I chyba Margo napisała słusznie że to nie jest ważne kto jaki zawód wykonuje. Ale są zawody gdzie  tacy ludzie przeważają i pracują zgodnie z prawem. Każdy może być psychopatą, lub mieć zaburzenia antyspołeczne. Z tym że każdy psychopata ma te zaburzenia, a nie każdy kto ma zaburzenia jest psychopatą :) Dobra, temat psychopatii kończę. Natomiast jak najbardziej popieram Agu która napisała że powinienes myśleć o sobie. Ty dla siebie powinieneś być priorytetem. Słuszne myślisz żeby porozmawiać na spokojnie z mamą. Nawet jeżeli skończysz 18 lat i się wyprowadzisz to z mamą miej dobry kontakt. Myślę ze twoja mama nie zdaje sobie sprawy z tego że przez takie akceptowanie zachowania, słów wobec niej i wobec ciebie twojego taty, pozwala mu na więcej takich zachowań. Czyli granice są przesuwane bo twój tata nie widzi że go faktycznie chcecie/możecie w jakiś sposób pohamować więc może tak być(ale nie musi) że za jakiś czas oprócz krzyknięcia, wyzywania, wulgaryzmów pojawią się rękoczyny. Ja widziałam jak moja mama przezywa to i nie umie sobie poradzić, zaakceptować faktu że mój ojciec na coraz wiecej sobie pozwala. I to  w stosunku do niej, do brata i do mnie. Ty się tego boisz  że "dostaniesz z liścia", ale liczysz się z tym bo widzisz na ile twój ojciec sobie pozwala już teraz. Tak naprawdę jesteś nieletni i wszystko zalezy od twojej mamy, od tego na ile ona twojemu ojcu będzie jeszcze pozwalała. Jeżeli w pewnym momencie powie STOP, to może twój ojciec się trochę uspokoi, ochłonie. Natomiast myślę że twój tata ma też charakter specyficzny, bo praca w Policji niestety ma swoje wymagania co bardzo czesto przekłada się na to co dzieje się w domu. Wszystko zależy od psychiki człowieka. Ja tobie życze abyś starał się czymś zajmować, tak abyś się rozwijał, ale nie miał tak czestego kontaktu z ojcem. I także życze ci aby rozmowa coś dała z twoją mamą, aby przejrzała na oczy bo jest za siebie i ciebie odpowiedzialna. Oby zaczęła myśleć o dobru twoim i swoim, a nie tylko o twoim ojcu. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Tak , agresja nie zatrzymana w pore, to juz pedzaca lawina, ktorej nie da sie zatrzymac.

I u mnie byl ten wariant, sydrom sztokholmski wszyskich i krolojacy tatus, ktorego wszyscy chronia, amortyzuja, przytakuja...malo tego zabiegaja o uwage, jak w jakims despotycznym kraju, jak wyjscia innego nie bylo.

 

Bo tatus nie u mnie przyjmowac konfrontacji, bo tatus jest nieelastyczny, tatus potrafi tylko wywierac wplyw. Nie umie wchodzic w relacje wiec kontroluje.

---

To jest po prostu inny stan swiadomosci, dlugoletnia ofiara traci obiektywizm. Reagowac trzeba na poczatku.

Dzis nie mam kontaktu z Tym ojcem. Nie zadbal o to on. I to jest smutne, ale takie to jest.

Zabawne ze dzis dzien taty. 

To nie byla relacja corka-ojciec, wiec nie ma czego swietowac.

Najgorsze jest dla mnie ze potencjal tej relacji zostal zniweczony. Nie zawsze byl agresywny, to sie zaczelo w ktoryms momencie i nikt tego nie zachamowal. Nikt nie postawil mu granic.

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Byl juz kiedys post na taki sam temat. Poszukaj w lupce.

Nie wiem co ci doradzic. Sama mieszkalam w domu gdzie szwagier byl oficerrem dyzurnym i klotnie z moja siostra czyli jego zona byly czyms normalnym.

Z moich obserwacji po wielu latach wynika ze kazde z ich dzieci ma jakas traume. Troje z czworki rodzenstawa pali ziolo bo nie moga zniesc zycia, jeden wiecznie szuka sensu tego co go spotykalo. U nich bylo jeszcze gorzej, pobudki o 7 mej rano, plan dnia itp.

Teraz sa dorosli, a mimo to nie potarfia radzic sobie w zyciu. Nie bez powodu policjanci moga odejsc na wczesniejsza emeryture w wieku 42 lat. 

Jedyne co moge powiedziec, to uciekaj z tego domu jak tylko bedziesz pelnoletni. Dla wlasnego zdrowia psychicznego. 

Odnośnik do komentarza
Gość Severusss_1

Wielkie dzięki za zainteresowanie moim tematem,to ważna dla mnie sprawa. Serio, słowa nie oddają tego, co człowiek w takiej sytuacji przeżywa wewnętrznie, takie życie się odbija na wszystkim. Takie nerwy ryją psychikę na maksa.
Właśnie, też dotarło do mnie, że dzisiaj dzień ojca, ale ja nie przywiązuje do tego żadnej wagi.
Tak zrobię, będę chciał wyprowadzić się jak najszybciej, żeby nie wylądować w psychiatryku czy na sznurze, ale to parę lat jeszcze, i te parę lat muszę jakoś żyć z tatą w jednym mieszkaniu. Łatwo nie będzie, ale pewnych rzeczy nie przeskoczę. Porozmawiam z mama na pewno, ale mało prawdopodobne, żeby to coś dało. Ja, nawet jskby w końcu mnie strzelił w twarz, to przeżyje, nie umrę, ale wolałbym, żeby od matki trzymał się z daleka. W takiej rodzinie jak nasza, nawet jakby doszło do przemocy fizycznej, to w sumie stoi się w martwym punkcie; zgłaszanie na policję, że bije mąż policjant.. Chyba nie muszę mówić, co to daje (wielkie g.. w większości wypadków).

Odnośnik do komentarza

No tak, ale dzieki temu ze napisales , przezywamy tez siebie i przerabiamy.

 

20 minut temu, Gość Severusss_1 napisał:

Serio, słowa nie oddają tego, co człowiek w takiej sytuacji przeżywa wewnętrznie, takie życie się odbija na wszystkim. Takie nerwy ryją psychikę na maksa.
 

Ja nawet nie wiem, jak ja to przetrwalam u mnie to bylo od mojego  10 - 18 lat. Iteraz zdalam sobie dprawe ze tyle samo trwala moja terapia.

Bestialstwo. Jedno slowo

Nie wyobrazalne jacy my ludzie potrafimy byc.Nie wiem jak ja to przezylam... Dla mnie to jest cos takiego jak ludzie opowiadaja o czasie wojny... Nie bylo nikogo z kim bym mogla wtedy porozmawiac. Po prostu trwalam, z dnia na dzien, jak w jakims obozie.

I jeszcze na tamten czas sie tego wstydzilam. 

---

Musisz dbac o swoj kregoslup. O to, co w czlowieku osiowe.

To odcisnie na Tobie pietno, ale jesli zachowasz swoj "kregoslup", to dzieki niemu bedziesz sie mogl w odpowiednim czasie wyprostowac.

Sztuki walki ucza trzymac energie ( w sobie) takie  keep temper,  wykorzystywac energie przeciwnika ...i sytuacji , ktore w zyciu sie nam przytrafiaja.

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Dammar napisał:

Troje z czworki rodzenstawa pali ziolo bo nie moga zniesc zycia, jeden wiecznie szuka sensu tego co go spotykalo.

Jprdl, co xddd Co ma palenie zioła do eskapizmu? Xd Dawno czegoś tak boomerskiego nie czytałem. Młodzi ludzie palą zioło, bo to modne i przyjemne. Nie dorabiaj do tego swojej głupiej filozofii, bo to zwyczajne niezrozumienie zachowań młodzieży. Masz 80 lat czy co? 

Loraine, ale ty, kurwa, pierdolisz xd Miałaś kiedykolwiek na studisch coś takiego, jak zajęcia z logiki? Na większości uczelni są na pierwszym roku, polecam. Wiedziałabyś wtedy, że to, co piszesz, nie ma za grosz sensu. "Nie możesz krytykować książki, którą ja polecam, bo ma ona do niej stosunek krytyczny, co znaczy, że czytasz tylko te krytykę, która pasuje Ci do tezy". Kurwa, co za bzdety. O tobie można by powiedzieć to samo, że nie dopuszczasz do siebie krytycznych poglądów i zamykasz się w swojej bezpiecznej bańce. Właściwie o każdej krytyce można by tak powiedzieć. Dlatego właśnie ona istnieje, żeby można było dyskutować - dyskusja z krytyką to krytyka krytyki i tak dalej, i tak dalej. Vicious circle much? Nie podałaś ani jednego logicznego kontrargumentu. Jeśli uważasz, że krytyczne opracowanie książki, którą polecasz, jest do dupy, to wypunktuj dokładnie, co jest z nim nie tak. Wątpię, czy umiesz to zrobić. Po prostu nie zgadzasz się z tą krytyką, bo burzy ci pewien światopogląd, dlatego zamiast podejść do tego na chłodno i sama opracować krytykę krytyki, zamykasz swój ciasny umysł jeszcze bardziej i podchodzisz do sprawy emocjonalnie - wiem, wiem, to trudne pogodzić się z tym, że czasem nasz światopogląd jest chuja wart. Ale polecam nabrać pokory trochę.

PS. Ja pierwszy zasugerowałem socjopatię, więc nie ściągaj ze mnie, basically powtarzając to samo, co ja, tylko że w mniej skondensowanej formie. Rusz głową i wymyśl coś własnego. To nie jest turniej na lizanie sobie dupy nawzajem.

Odnośnik do komentarza
W dniu 22.06.2020 o 23:16, Gość Loraine napisał:

. Zupełnie nie radził sobie z emocjami, chyba nawet nie chciał, zawsze miał rację, zawsze jego musiało być na wierzchu, jak coś było nie tak to były awantury. Nie był dobrym ojcem i człowiekiem.  .

 

 

 Tacy ludzie maja potrzebe kontaktu, ale ze maja emocje z ktorymi sobie nie radza,  wykorzystuja innych do ich zaspokajania/ przezywania.. Deleguja je poprzez kreowanie  k o n f l i k t u.( Nieustanne)

Wiklaja najrozmaitszymi sposobami w kontakt poprzez napastliwosc: uderzyc  po twarzy(doslownie lub w przenosni), a. slowna,  manipulacje o wyrachowanym stopniu, dyskusje na niekonczace sie racje- wszystko z  cecha wspolna: pomijanie uczuc innych, gdy te sie tylko pojawiaja lub sa zglaszane.

 

Na terapii grupowej to  pierwsi , ktorzy wychwytuja slabosci innych, brak empati sprawia, ze sa pierwszymi , ktorzy w nie uderazaja. Nie odpuszczaja. Maja haki na wszystkich.

 

Klopot i dylemat jak reagowac.Na terapiach, jesli osoba nie moduluje zachowania, usuwa sie  ja, " grupa" ponosi zbyt duze koszty, by utrzymywac taka osobe...  Predzej czy pozniej dzialaja tez sane mechanizmy stadne  ktore ewakuuja... brak receptywnosci na uczucia staje sie sie zbyt widoczne,

 

.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Agu napisał:

 

 

 Tacy ludzie maja potrzebe kontaktu, ale ze maja emocje z ktorymi sobie nie radza,  wykorzystuja innych do ich zaspokajania/ przezywania.. Deleguja je poprzez kreowanie  k o n f l i k t u.( Nieustanne)

Wiklaja najrozmaitszymi sposobami w kontakt poprzez napastliwosc: uderzyc  po twarzy(doslownie lub w przenosni), a. slowna,  manipulacje o wyrachowanym stopniu, dyskusje na niekonczace sie racje- wszystko z  cecha wspolna: pomijanie uczuc innych, gdy te sie tylko pojawiaja lub sa zglaszane.

 

Na terapii grupowej to  pierwsi , ktorzy wychwytuja slabosci innych, brak empati sprawia, ze sa pierwszymi , ktorzy w nie uderazaja. Nie odpuszczaja. Maja haki na wszystkich.

 

Klopot i dylemat jak reagowac.Na terapiach, jesli osoba nie moduluje zachowania, usuwa sie  ja, " grupa" ponosi zbyt duze koszty, by utrzymywac taka osobe...  Predzej czy pozniej dzialaja tez sane mechanizmy stadne  ktore ewakuuja... brak receptywnosci na uczucia staje sie sie zbyt widoczne,

 

.

 

 

 

Zdecydowanie do tej pierwszej zaznaczonej przeze mnie kwestii dodam jeszcze że te manipulacje, dyskusje (przechodzące najczęście w obrażanie i awantury) racje mają prawo być tylko ich i tylko oni muszą mieć swoje na wierzchu. Reszta osób to idioci. Bardzo dobrez znam to zachowanie i dziękuję że już ten t.zw. ojciec odszedł.
W drugiej zaznaczonej kwestii nie wiem jak to jest z terapią grupową takich osób, ale myślę że dla obcych osób są otwarci, bardzo pomocni, uprzejmi, nie chcą pokazać swojego prawdziwego JA. Więc z jednej strony myślę że raczej dla nich taka grupowa terapia to by było granie jak w teatrze, udawanie. Natomiast co do rodziny to jest włąsnie kwestia tego że widzą że mogą na wiele sobie pozwolić tak samo na przemoc psychiczną jak i z czasem fizyczną. To że zbierają haki na wszystkich to może być i na grupowej terapii jednak wtedy łatwiej takie osoby "wyłapać" i pokazać im co robią. Ale w tak samo takie osoby robią w życiu codziennym w stosunku do rodziny, w pracy czy w grupie znajomych. Zauważyłam też że obrażanie innych (łącznie z rodziną jest ich w pewnym sensie czymś co stanowi ich tarczę ochronną.

Co do trzeciej kwestii to własnie grupa może z czasem sama "wyłapać" takie osoby lub psychoterapeuci. Ale to i tak potrzeba czasu. Jeżeli takie osoby są pozbawione empatii, krytukują niby żartem ale ironicznie lub chamsko to będzie to z czasem coraz bardziej osoby na grupie wkurzało bo ta terapia nie będzie szła do przodu. I ten brak uczuć bedzie się coraz bardziej ujawniał, tak jak w zyciu codziennym takiej osoby (w jej stosunku do rodziny, współpracowaników i t.d.). Takie osoby chcą za wszelką cenę uniknąć sytuacji kiedy ktos może odłonić ich parwdziwe JA. wtedy stają się agresywni i wulgarni. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...