Skocz do zawartości
Forum

Potrzebuje pomocy..


Gość Marta

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, nigdy nie pomyslalabym,  że znajdę  się na tym forum i będę prosiła o pomoc i wsparcie psychiczne..  Ale nie daje sobie już rady, czuje że z dnia na dzień jest coraz gorzej. Może zacznę od początku. 

W wieku 16 lat poznalam o (8 lat starszego od siebie faceta). Typ melanzowicza, wydający pieniądze na alkohol, imprezy,  który żył z dnia na dzień, nie martwił się o to,  co będzie jutro. Bez żadnych perspektyw i planów na życie..  żył po prostu chwila..  to, co zarobił to wydal, mieszkał u mamusi,  o nic nigdy się nie martwił.  Bardzo specyficzny gość.  Lubił opowiadać niestworzone historię na swój temat  i swojej rodziny.  Typowy "bajkopisarz "..   Z biegiem czasu nawet uświadamiam sobie fakt,  że nigdy nie spotkałam  się z taką osobą, która pogratulowałaby  mi wyboru faceta..  wręcz przeciwnie. Każdy mówił,  że on na mnie nie zasługuje.    Bylam nim tak zauroczona, że nie zwracalam  na to w sumie uwagi..   przez 3 lata pracowal za granica.. co zarobił, odlozyl  na urlopie w Polsce wydawał..  wracal tam zawsze kompletnie splukany. Wtedy zaczęłam zastanawiać się nad tym wszystkim.. czy to w ogóle ma sens.. wyjechal w konkretnym celu. Miał zarobić na mieszkanie,  prawo jazdy, samochód..  Wtedy myślałam,  że może nasze wspólne życie..   on po prostu wyjechal, bo  miał  miał taką okazję, okaże do zarobienia większych  pieniędzy niż w Polsce. Żył tam swoim życiem  nie przejmując się tym, że zostawił mnie tutaj sama i nasz związek? Wisi tak naprawdę na włosku... później z czasem zaczęło brakować mu domu, znajomych i jak twierdzil mnie ( bo  nie ma sie do kogo przytulic i takie tam..) jednak  wiem, to jest 100%  pewne, że miał tam kobietę..  więc tym bardziej nie wiem dlaczego to wszysyko ciągnąl,  a ja z racji młodego wieku i tego, że zglupilalam  na jego punkcie, bo byłam przekonana, że to miłość na zawsze  na pewno nie odwazylabym  się od niego odejść  tylko cierpliwie  czekałam na jego i jego powrót..   chwilę przed planowanym powrotem na stałe do Polski  przyleciał na moja studniówkę,  po czym (jak już wrócił do pracy) dowiedzialam się o ciąży.. poinformowałam  go, wylewajac  przy tym  może łez..  (młoda dziewczyna,  przede mną matura,  w domu się nie przelewa,  plany na przyszłość, studnia..) mój świat się zawalił..  on przyjął  to w uśmiechem,  w sumie później to jedno trzymało mnie przy życiu..  że dla niego to żaden dramat, ma świadomość  tego co zrobiliśmy i weźmie to na swoje "barki ".. jednak w rzeczywistości było inaczej.  Stwierdził,  że w związku z tym  że jestem w ciąży,  musi zostać trochę dłużej  tam za granicą, bo chce zarobić  i dołożyć  jak najwięcej pieniędzy  na nasze nowe, wspolne zycie.  Zostalam sama ( wtedy w najgorszym mkmencie mojego życia) musiałam sama powiedzieć rodzicom,  o tym,  że za 9 miesięcy będą dziadkami,   zmierzyć się z falą hejtu  w moja stronę,  cisza zagrożona  od samego  początku jakieś problemy, komplikacje, za kilka miesięcy matura,  wszystkie bliskie mi osoby się ode mnie odwrocily..  Wtedy zostałam kompletnie sama.. jeden wieki dramat, a on w tym czasie "korzystal z ostatnich miesięcy wolności "  co weekend  zdjęcia z imprez , barów, basenów..  nie wysyłał mi żadnych pieniędzy, niby pytał, czy czegoś nie potrzebuję,  ale za każdym razem kiedy pisalam, że tak, potrzebuje na leki, witaminy, większe ciuszki,  badania prenatalne na przykład..  udawal, że nie ma tematu, albo wyśle kiedyś tam.. A póki co,  niech pieniądze pożycza  mi rodzice..   już wtedy zaczęłam zastanawiać się na tym, czy to asciwy facet  i czy to odpowiedni materiał na ojca..  wrócił na stałe jak byłam  w 6 miesiacu ciszy..  przez przez pierwszy tydzień wielki szał..  spędzaliśmy  każdą chwilę  razem, widać było to szczęście,  że cieszy się z tego faktu,  że spodziewany się dziecka.. kompletowanie  wyprawki, zakup wózka i łóżeczka..  we wszystko był bardzo zaangażowany..  Ale cóż..  radość i zaangażowanie  nie trwały długo.. Po chwili mu przeszło. Skończyły się pieniądze  (starczyło na podstawowe rzeczy dla dziecka) I tyle..  A gdzie mieszkanie?  Rozpoczęcie  kursu na prawo jazdy? Zakup  auta?  To byk ten okres,  że nie miał nawet na paczkę papierosów..  żebym mogła kupić witaminy, albo (później chodziłam prywatnie do ginekologa -50 zł wizyta)  musiał pożyczać pieniądze od swojego brata..   już wtedy zrozumiałam, że ten przedłużony pobyt na granicą nie był po to,  żeby zarobić i dołożyć jak najwięcej pieniędzy, bo po prostu przyjechał  praktycznie splukany.  Po tygodniu sielanki, całe dnie, wiecziey, noce  spędzał że znajomymi, z dala ode mnie..  wracal tylko popołudniami,  na chwilę i znowu uciekał..   brak jakiekolwiek zainteresowania moim samopoczuciem, czy faktycznym stanem zdrowia.. (bywało roznie)  podejrzenie cukrzycy,  zagrożenie przedwczesnym  prodem,   nakaz leżenia..  nic sobie z tego nie robil,  wychodził z założenia.. Ty musisz  leżeć, ja nie muszę,  muszę korzystać z życia, póki jeszcze moge.. bawil się za pożyczone pieniądze od brata,  nie podjął żadnej pracy, nie ogarnął żadnego mieszkania, wizyty u ginekologa, ktg  to nie jego sprawa! Wolał się wyspać niż wstać i jechać tam że mną (mimo tego, że wielokrotnie prosiłam go  żeby był choć raz  tam że  mna.. w skrócie..  Żył z dnia na dzień, znajomi, alkohol, imprezy..  nie mając świadomości tego, że za chwilę będzie dziecko na świecie..  moi  rodzice przwrwali  milczenie  i zadecydowali, że po porodzie  zostaje u nich  z dzieckiem,  pomogą mi we wszystkim, ale ja po prostu muszę wyrzucić  to że swojego życia..  to było ciężkie..  Po długich rozmowach z nim i moimi rodzicami  podjęliśmy decyzję, że dajemy sobie tą  szansę (dla dobra dziecka) I zamieszkamy razem u moich właśnie rodziców. Urodziłam córeczkę..  skurcze zaczęły się o 24.. meczylam się do godziny 10.. o 10:30  córka była już na świecie..   rodzina, moja  mama  siotra, a nawet mój tata który wtedy byl w pracy za granicą wiedzieli już o pojawieniu się małej na wiecie.. ( przez ten cały czas od 24 byli wszyscy że mną w stałym kontakcie..  ) on w tym czasie miał wyłączony telefon.. ( był na imprezie)  od samego rana, do południa wykonałam do niego z milion połączeń,  wciąż był nieaktywny  (mimo tego,  że wiedział,  że trafiłam na oddzial,  z racji trgo ze ciaza przenoszona  i narodziny dziecka to kwestia chwili tak naprawdę..   Miał to w nosie.. przyjechał jeszcze pijany,  w wielkim szoku,  że to już..  ledwo utrzymał dziecko na rekach..  Po wyjściu że szpitala  (przyjechali po niego znajomi) jak się dowiedziałam..  doputywali, jak mała, ile waży, czy zdrowa  odpowiedzial,  że sam w sumie nie wie,  bo jeszcze nie wytrzezwial  i zaczął się śmiać i opowiadać o jakiej tam gierce  ( aktora grał 24h na dobę)..  to był szok! Przez 2 dni, walczylam z kamieniem. Nie umiałam małej przystawiac  do piersi,  mała też niechętnie chciała pić..  nie wiem, może to przez ten stres..  moja rodzina jak zwykle w stałym kontakcie, moja mama nawet  w środku nocy dzwoniła, bo wiedziała, że i tak nie śpię..  i rozmawiała że mną, pytała jak malutka, a on wpadał tylko na chwilę..  posiedział,  odjechal  i biegusiem  do towarzystwa!   Po wyjściu ze szpitala   przez pierwszy tydzien byl troskliwym tatusiem,  czulam jego pomóc pod każdym względem.. i tu znowu. Radość i fascynacja dzieckiem nie trwała zbyt długo..  zaczęło się wychodzenie.. na początku były wymowki typu  "idę pobiegać "  idę na siłownię " "idę pograć w piłkę " "wychodzę na ryby..  Z 2 wyjść w tygodniu zamieniło się to na codzienne wyjscia,  podjął pracę, wrócił z niej,  szybka kąpiel,  obiad i uciekał z domu, wracal wieczorem,  kąpiel,  kolacja i kladl się spać,  twierdząc, że jest zmęczony..  nie liczył się kompletnie z tym co ja czuje, że  jest mi ciężko..  (mimo pomocy mojej mamy) że chciałabym w spokoju się wykąpać, zjeść coś, a ja ciągle wszystko w biegu..  Po raz kolejny już..  w skrócie..  duszą towarzystwa mimo  tego, że został tatusiem, wyjazdy do klubów, imprezy, domowki, nawet w środku tygodnia potrafił wrócić w środku nocy kompletnie pijany. Brak jakiejkolwiek pomocy przy małej..  wstawianie do dziecka?  Gdy tylko prosiłam o pomoc.. bo po 2 godzinnym uspakajaniu dziecka często miałam już dość.   Brak poduszkę, koc i wynosił się do drugiego pokoju, twierdząc, że musi sie wyspać,  bo jutro musi wstać o 6 do pracy..  (A wracanie  o 4, zalanym w trupa  i wstanie po 2  godzinach  do pracy  wcale mu nie przeszkadzało.. zaczely sie klotnie, awantury.  Zaczęłam wprost mówić o tym, co mi przeszkadza, co mnie boli,  czego od niego oczekuję.. był moment w którym obwinialam  się za to,  że nie zamieszkalismy  razem, bo może wtedy byliby jbaczej? Ale to przecież nie moja wina! Co lepsze..  później zaczęły się wrecz  ucieczki z domu..  ja od urodzenia małej zapomnialam już jak to jest wyjść z domu, pobyć w towarzystwie,  napić się piwka,  cokolwiek, po prostu odprężyć..  dla mnie zjedzenie ciepłego  obiadku to była niesamowitą przyjemność! Bo też zapomnialam jak to jest..  albo załatwienie się w spokoju ?  po roku czasu stwierdziłam  że mam dość takiego życia..   mam dość jego... kompletnie nie nadawał się do bycia ojcem, mała mało co interesowała..  albo zainteresowanie trwało 10/15 minut za chwilę  zbalazl powod dla ktotego to ja mjsze zajsc sie nala, bk on  musi zrobić to, albo tamto..  (zazwyczaj grał w gierki,  słuchał muzyki,  albo po prostu spał.  Wyniósł się  ( z wielką ulga  i uśmiechem na twarzy.) Wrócił do swojej mamy  (ogólnie  jej temat to też temat rzeka )  i wtedy już calkowicie popynal..przyjeżdżał do małej kiedy chciał  i na jak długo chciał..  znowu wymowki typu  "muszę jechać coś załatwić " A tak naprawdę odsypial nieprzespana noc po imprezie.. moje życie w 100% podporządkowane mojej córce,  a on traktował mnie i mała  tak z doskoku.. zero odpowiedzialności.. porzucil  nas, zostawil nas tutaj  u moich rodziców, ograniczał się do jakiejs tam kwoty która płacił mi na Mała..  wszystki było i jest nadal na mojej głowie..  od siebie nie kupił nigdy dziecku pampwrsow,  czy bucikow .. uważał, że to co mi daje na mała w zupełności wystarcza  na wszystko.. rodzice wzięli wszystko na swoje barki.. nie dorzucalam  się do niczego..  pieniądze od niego i 500 plis mogłam wtedy w 100 % przeznczać wtedy na mała..    nic sonie nie kupowałam,  on jako facet widział,  ze  chodzę w zniszconych  butach, albo znoszonych  spodniach i nigdy nie wyleciał z imicjatywa  zakupow czy kupienia mi czegokolwiek..  ( o to też dbali rodzice) tata zawsze dawał mi kilka groszy.. żebym mogła zrobić coś wreszcie z 10cm odrostem, albo żebym mogła kupić sobie nową ciepłą  kurtkę na zimę  (bo w starą się nie mieszcze)..  także..  kompletna olewka  sprawy. Jemu zylo się wygodnie z dala od nas, był wolny, nie był ograniczany  w żaden sposób, nie czuł się do niczego zobowiazany.. jego mama to utrzymywała, opłacalna rachunki,  robiła zakupy..  on to  co zarobił to wydal  i co miesiąc dają kwotę  dal  na dziecko i tyle..  w czerwcu podjął decyzję że wyjeżdża za granicę. Bo nie chce tak żyć. Chce zarobić wkoncu na mieszkanie, wspólne życie..  że ta sutuacja już to męczy..  wyjechal.. za chwilę minie rok odkąd pracuje za granicą..  i przyjeżdża raz na jakiś czas..  rzadko kiedy dzwoni,  ciągle ma jakieś wymówki  typu "mam słaby internet "  " jestem w pracy ". A wiem ( jego brat też nim aktualnie pracuje) że pracują tylko 3 dni w tygodniu.. resztę czasu spędzają poza mieszkaniem,  chodzą na imorezy, jakieś domowki. Także czasu ma dużo..  tylko nie dla dziecka..  mała w ogóle  o nim nie mówi,  ucieka wtedy, kiedy widzi to na kamerce .. on też jakoś nie szuka z nią kontaktu, ma możliwość rozmowy  A praktycznie wcale się nie odzywa po drugiej stronie telefonu.. co do pieniędzy płaci..  i chyba na tym jego zaangażowanie się kończy..  2 miesiące temu przyjechał na święta..  oznajmił mi, że poznał inną kobietę,  będzie płacił kase,  bral mała tylko do siebie i tyle.j że nie chce mieć że mną nic wspólnego..  (kobieta  poznana  za granicą, w pracy).. zalalam  się łzami. Nie mogłam z nieść tego upokorzenia..  Po kilku dniach wycofał się z tego..  twierdzi,  że nadal chce być z nami, ale pogubil się..  ( za każdym razem przyjeżdża tu splukany) więc wymyslil,  że ma dużo długów (z przeszłości) że jest mu ciężko, mam dac mu czas, stanie na nogi  i wkoncu zamieszkamy razem.. było jako tako,  doszło do kolejnek kłótni , jeszcze święta spędziliśmy razem, później codziennie kłótnię  o to,  że za mało czasu spędza z nami,  powiedziałam mu wszysyko to  co mnie boli i mi w nim przeszkadza,  postawilam sprawę jasno i powiedziałam wprost  że mam dosyć..  Chce się od niego uwolnić..  jest niestety emocjonalnie,  jest niedojrzały,  nieodpowiedzialny ... i tyle. Z hukiem  wyszedł z domu, na drugi dzien rano dowiaduje się,  że noc spędził z dziewczyną ( która ma 4 letnie dziecko)   na stacji benzynowej, cała noc pili, calowali się.. wielki romans! W całe się w tym nie kryli zresztą..  przyjechał pod wieczór do malej,  zaczął kłamać, że nigdzie nie był, z nikim nie pił, z nikim się nie całował , po czym przyznał się  ale jak stwierdzil  "byliśmy pijami " ona dla mnie nic nie znaczy... na drugi dzien dostaje wiadomość, że jechał z nią w kierunku mieszkania swojej mamy. Pojechalam tam , nakrylam  ich..  wyrzucil  mnie praktycznie z domu..  powiedział wprost przy niej, że mnie już nie kocha  i między nami nic nie ma.. wyszłam splakana.. przez 3 dni nie mieliśmy kontaktu. 4 dnia przyjechał wieczorem  mówiąc że chce zobaczyć się z mała  " bo jutro wyjedza  na 3 miesiace  znowu ".. rozmawialiśmy 2 godziny..  tlumaczyl  że ona dla niego nic nie znaczy..  że się pogubil,  że nie wie czy mnie jeszcze kocha  ale w sumie tylko że mną chce być..  że on cudzego dziecka wychowywać nie będzie..  i ona dla niego nic nie znaczy. A spotkał się z nią tylko po to (zaprosił do swojego mieszkanka) bo fajnie im się rozmawiało i tyle.. prpsil czy dam mu jeszcze jedna szanse, ze on sie zmieni..po tym zawjnal się  i cala noc spędził z nią. Na drugi dzień przyjechał dosłownie na 10 minut.  Pożegnał się z mała  i odjechał. Wiem  że są w stałym kontakcie..  wychodzą teraz takie intrygi z ich strony, że szok..  on wmawia mi teraz ,że jednak nie chce do mnie wrócić,  bo i obgaduje go do wszystkich ( tak nagadala mu ta dziewczyna)..  ze nje moze mi juz zaufać,  ze ciahke tyllo sie z nim kloce, ma mnie dosyc.. i tyle.  (Zero skruchy,  za wszystki obwinia mnie).. boli mnie to,  że odszedł ode mnie i dziecka..  nigdy nie dał nam szansy na normalne życie..  wszystko inne ważne, tylko nie my. Skrajnie nieodpowoednialny, niedojrzaly,  a mimo to,  na własne życzenie pakuje  się w związek z dziewczyną i dziecko. Chodzą pogłoski,  że sam wszystkim chwali się ,  że będzie jej dziecko wychowywał..  i że czuje ulgę że ode mnje odszedl. Z nią (póki co na odległość) jest szczęśliwy. Mają normalnie kontakt. Wiem też  (chwalił się) że niedługo wraca, kupuje mieszkanie.. także..  nie wiem co mam myśleć..  nie wiem co mam robić. Moje życie i życie mojej córeczki od 2 lat to jakich dramat. On w perfidny sposób zniszczyl mi życie..  teraz układa je sobie na moim nieszczęściu..  i nieszczęściu swojego dziecka. Wiem też, że biologiczny ojciec małej  (córki jego parnterki) mu tak łatwo nie odpuści. Ps.jego kobieta jest podobny typem do niego..  dziecko jest zawsze ba którymś tam miejscu, jest non stop pod opieką, babci, prababcii,  a ona ciahke poza domem,  alkohol, narkotyki, a teraz funduje dziecku nowego tatusia,  skrajnie nieodpowiedzialnego.. Ale..  trafił swój na swego.. nie wiem co mam robić tak naprawdę.  Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzic.. jak pozbyć się tego człowieka z głowy?  

Odnośnik do komentarza

Uff, przebrnęłam, przez Twoją długaśną, ale jakże schematyczną opowieść, którą można by zawrzeć w kilku słowach: zadałam się z niewłaściwym facetem, zaszłam w ciążę, a teraz jestem samotną matką i cierpię.

47 minut temu, Gość Marta napisał:

W wieku 16 lat poznalam o (8 lat starszego od siebie faceta). Typ melanzowicza, wydający pieniądze na alkohol, imprezy,  który żył z dnia na dzień, nie martwił się o to,  co będzie jutro. Bez żadnych perspektyw i planów na życie..  żył po prostu chwila..  to, co zarobił to wydal, mieszkał u mamusi,  o nic nigdy się nie martwił. 

Czyli już wtedy dostrzegałaś z kim masz do czynienia.

48 minut temu, Gość Marta napisał:

Z biegiem czasu nawet uświadamiam sobie fakt,  że nigdy nie spotkałam  się z taką osobą, która pogratulowałaby  mi wyboru faceta..  wręcz przeciwnie. Każdy mówił,  że on na mnie nie zasługuje.    Bylam nim tak zauroczona, że nie zwracalam  na to w sumie uwagi..

Ekhm, rozumiem, że osobą, która Ci gratulowała (naiwności) był ona sam ?? Cóż, od początku miałaś świadomość tego z kim masz do czynienia, a jednak w to weszłaś. Do nikogo tak naprawdę nie możesz mieć żalu. 

Nie ma sensu rozbijać historii Waszego chorego związku na czynniki pierwsze. Wiedziałaś od początku jaki on jest i skrajną naiwnością było wierzyć, że zmieni się dla Ciebie. Nigdy zresztą tego nie zrobił, po za nic nie znaczącymi obietnicami.

Nie pozostaje Ci nic innego, jak pogodzić się z sytuacją, przestać patrzeć w jego stronę i śledzić jego życie. Jesteś samotną matką, masz (o ile dobrze się doliczyłam) około 21 lat, ciesz się, że masz wsparcie w rodzinie, więc zamiast miotać się i cały czas oczekiwać cudu (że on się zmieni), zamknij ten rozdział życia i idź do przodu.

Jedyne co możesz zrobić, to ustalić sądownie kontakty ojca z dzieckiem, a w razie nie wywiązywania się złożyć na niego skargę w sądzie rodzinnym, jednak do miłości i odpowiedzialności nikogo zmusić nie można. Osobiście pogoniłabym takiego faceta, który pojawia się raz na ruski rok i robi dziecku wodę z mózgu. Dziecko jest jeszcze małe i najważniejsza jest dla niego matka. Brak tatusia nie będzie aż taką traumą, ważne, żeby miało kochającą i dbającą matkę. 

Nie pisz tylko, że dziecku potrzebny jest ojciec. Owszem, ale nie każdemu dane jest to szczęście. Sama zafundowałaś swojej córce tatusia-palanta, więc lepiej, żeby mała miała stabilną sytuację życiową z jednym rodzicem, niż niezdrowe emocje i wieczną tęsknotę za  byle jakim, olewającym tatusiem.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Marta napisał:

jak pozbyć się tego człowieka z głowy? 

Musisz wybrać się do psychoterapeuty, bo nie uwolnisz się z tej chorej relacji sama, skoro tego nie zrobiłaś przez lata. Toksyczny związek ponoć bardziej uzależnia, dlatego tak Ci trudno, choć dla postronnej osoby jest to niezrozumiałe. 

Bo każdy zada sobie pytanie jak można być tak zaślepionym, wierzyć w jego bajki. Dzisiaj by przyjechał, powiedział, że to jednak Ciebie kocha, Ty szczęśliwa byś mu dalej wierzyła. Nie wiem jak mogłaś mu ufać, skoro stale Cię oszukiwał i będzie to robił przy każdym spotkaniu z dzieckiem. 

Na początek nie wierz w nic co mówi, rozmawiaj jak już tylko o dziecku, nie o was, bo was już dawno nie ma i nigdy nie będzie. 

 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
37 minut temu, Yonka1717 napisał:

Uff, przebrnęłam, przez Twoją długaśną, ale jakże schematyczną opowieść, którą można by zawrzeć w kilku słowach: zadałam się z niewłaściwym facetem, zaszłam w ciążę, a teraz jestem samotną matką i cierpię.

Czyli już wtedy dostrzegałaś z kim masz do czynienia.

Ekhm, rozumiem, że osobą, która Ci gratulowała (naiwności) był ona sam ?? Cóż, od początku miałaś świadomość tego z kim masz do czynienia, a jednak w to weszłaś. Do nikogo tak naprawdę nie możesz mieć żalu. 

Nie ma sensu rozbijać historii Waszego chorego związku na czynniki pierwsze. Wiedziałaś od początku jaki on jest i skrajną naiwnością było wierzyć, że zmieni się dla Ciebie. Nigdy zresztą tego nie zrobił, po za nic nie znaczącymi obietnicami.

Nie pozostaje Ci nic innego, jak pogodzić się z sytuacją, przestać patrzeć w jego stronę i śledzić jego życie. Jesteś samotną matką, masz (o ile dobrze się doliczyłam) około 21 lat, ciesz się, że masz wsparcie w rodzinie, więc zamiast miotać się i cały czas oczekiwać cudu (że on się zmieni), zamknij ten rozdział życia i idź do przodu.

Jedyne co możesz zrobić, to ustalić sądownie kontakty ojca z dzieckiem, a w razie nie wywiązywania się złożyć na niego skargę w sądzie rodzinnym, jednak do miłości i odpowiedzialności nikogo zmusić nie można. Osobiście pogoniłabym takiego faceta, który pojawia się raz na ruski rok i robi dziecku wodę z mózgu. Dziecko jest jeszcze małe i najważniejsza jest dla niego matka. Brak tatusia nie będzie aż taką traumą, ważne, żeby miało kochającą i dbającą matkę. 

Nie pisz tylko, że dziecku potrzebny jest ojciec. Owszem, ale nie każdemu dane jest to szczęście. Sama zafundowałaś swojej córce tatusia-palanta, więc lepiej, żeby mała miała stabilną sytuację życiową z jednym rodzicem, niż niezdrowe emocje i wieczną tęsknotę za  byle jakim, olewającym tatusiem.

A co z jego nowym związkiem? Jak myślicie? Czy taki ktoś, jak on  dla tej innej dziewczyny będzie w stanie się zmienić? Stanie na wysokości zadania, wychowa nieswoje dziecko? Ta myśl nie daje mi spokoju..   

Odnośnik do komentarza
38 minut temu, Gość Marta napisał:

A co z jego nowym związkiem? Jak myślicie? Czy taki ktoś, jak on  dla tej innej dziewczyny będzie w stanie się zmienić? Stanie na wysokości zadania, wychowa nieswoje dziecko? Ta myśl nie daje mi spokoju..   

Najpierw odpowiem Ci na to. Czy się zmieni? NIE. Nigdy w to nie wierz że taki ktoś jak on mógłby sie zmienić. To typ imprezowicza w dodatku lubiące alkohol narkotyki kobiety. Masakryczny typ. Absolutnie się nie nadaje na faceta a co dopiero ojca. Musiałaś to widzieć wcześniej? On całe życie tak przeżyje! Jestem pewna. A jeśli będzie deklarować zmianę to tylko na pokaz.. on już pokazał na co go stać.

A wracając do twojej wypowiedzi i historii. Współczuję Ci poniekąd. Bo jesteś sama teraz. Sama z dzieckiem. I tak będzie. Im prędzej wyrzucisz typa z waszego życia tym lepiej. Chroń przed nim córkę. Mimo że tm jej ojciec. Tylko z nazwy. Tylko. Pamiętaj o tym. 

Współczuję poniekąd tylko dlatego że sama sobie tego piwa nawarzyłas. Spójrz też prawdzie w oczy..

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
34 minuty temu, Gość Marta napisał:

A co z jego nowym związkiem? Jak myślicie? Czy taki ktoś, jak on  dla tej innej dziewczyny będzie w stanie się zmienić? Stanie na wysokości zadania, wychowa nieswoje dziecko? Ta myśl nie daje mi spokoju..   

Tacy jak on nigdy się nie zmieniają, a tym bardziej dla kobiety. Kobieta dla nich to tylko czasoumilacz, a jak zaczną się jakiekolwiek problemy, zmyje się nie oglądając się za siebie. Nikt i nic poza nimi samymi nie ma żadnego znaczenia. Przestać o nim myśleć, bez terapii w kierunku podniesienia własnej samooceny, na pewno Ci się nie uda. Zadbaj o siebie i dziecko, zabezpiecz sobie alimenty, idź na terapię. To najlepsze co możesz teraz zrobić. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Yonka1717 napisał:

Uff, przebrnęłam, przez Twoją długaśną, ale jakże schematyczną opowieść, którą można by zawrzeć w kilku słowach: zadałam się z niewłaściwym facetem, zaszłam w ciążę, a teraz jestem samotną matką i cierpię.

Czyli już wtedy dostrzegałaś z kim masz do czynienia.

Ekhm, rozumiem, że osobą, która Ci gratulowała (naiwności) był ona sam ?? Cóż, od początku miałaś świadomość tego z kim masz do czynienia, a jednak w to weszłaś. Do nikogo tak naprawdę nie możesz mieć żalu. 

Nie ma sensu rozbijać historii Waszego chorego związku na czynniki pierwsze. Wiedziałaś od początku jaki on jest i skrajną naiwnością było wierzyć, że zmieni się dla Ciebie. Nigdy zresztą tego nie zrobił, po za nic nie znaczącymi obietnicami.

Nie pozostaje Ci nic innego, jak pogodzić się z sytuacją, przestać patrzeć w jego stronę i śledzić jego życie. Jesteś samotną matką, masz (o ile dobrze się doliczyłam) około 21 lat, ciesz się, że masz wsparcie w rodzinie, więc zamiast miotać się i cały czas oczekiwać cudu (że on się zmieni), zamknij ten rozdział życia i idź do przodu.

Jedyne co możesz zrobić, to ustalić sądownie kontakty ojca z dzieckiem, a w razie nie wywiązywania się złożyć na niego skargę w sądzie rodzinnym, jednak do miłości i odpowiedzialności nikogo zmusić nie można. Osobiście pogoniłabym takiego faceta, który pojawia się raz na ruski rok i robi dziecku wodę z mózgu. Dziecko jest jeszcze małe i najważniejsza jest dla niego matka. Brak tatusia nie będzie aż taką traumą, ważne, żeby miało kochającą i dbającą matkę. 

Nie pisz tylko, że dziecku potrzebny jest ojciec. Owszem, ale nie każdemu dane jest to szczęście. Sama zafundowałaś swojej córce tatusia-palanta, więc lepiej, żeby mała miała stabilną sytuację życiową z jednym rodzicem, niż niezdrowe emocje i wieczną tęsknotę za  byle jakim, olewającym tatusiem.

A co z jego nowym związkiem? Jak myślicie? Czy taki ktoś, jak on  dla tej innej dziewczyny będzie w stanie się zmienić? Stanie na wysokości zadania, wychowa nieswoje dziecko? Ta myśl nie daje mi spokoju..   

Odnośnik do komentarza

Najzabawniejsze  w tym wszystkim jest to,  że ta dziewczyna  ma świadomość tego jakim jest człowiekiem..  wszyscy jesteśmy z jednej wsi.. tu kazdy  o każdym wszystko  wie..  A o nim od dawna krazy zla opinia,  takze wie, czym pachnie.. a mimo to nadal w to brnie. Jeszcze chwile temu  wykopala  że swojego życia (ojca dziecka/partnera), który tak samo jak ojciec mojego dziecka okazał się niedojrzały..   i po raz drugi pakuje się w to samo.. jest mega desperatka.. kolejna sprawa..  niezłych historyjek  jej na mój temat naopowiadal, żeby ja uwieść,  a ona głupia mu w to wierzy..mimo, że (ja kiedys) wie jaka jest jego prawdziwą twarz.. macie rację, muszę skupić się na sobie i dziecku,  a on może jeszcze kiedyś zaplacze nad swoim losem.. mam nadzieje, że karna do niego  wróci..   musze teraz przebrać  przez to wszysyko.. po swojemu..  choć nie ukrywam,  że jest mi strasznie  ciężko..  Ale mam dla kogo żyć..

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Marta napisał:

A co z jego nowym związkiem? Jak myślicie? Czy taki ktoś, jak on  dla tej innej dziewczyny będzie w stanie się zmienić? Stanie na wysokości zadania, wychowa nieswoje dziecko? Ta myśl nie daje mi spokoju.. 

Tego to on sam nie wie?

Jest tak skrajnie nieodpowiedzialny, że długo nie zagrzeje miejsca przy żadnej, choć dziwi, że to dziewczyny z niego nie rezygnują, a on z nich... 

19 minut temu, Gość Marta napisał:

Najzabawniejsze  w tym wszystkim jest to,  że ta dziewczyna  ma świadomość tego jakim jest człowiekiem..  

Dokładnie jak Ty...

 

21 minut temu, Gość Marta napisał:

ona głupia mu w to wierzy..mimo

Jej się dziwisz, a sobie nie?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Marta powiedz, spojrzałaś prawdzie w oczy? Mówisz tu o tamtej a Ty jak wtedy postąpiłaś? Wtedy byłaś zauroczona jak to nazwałaś. Ty się od niej tak naprawdę nie różnisz.

Ale najtrudniejsze zobaczyć swoje błędy. Łatwiej u kogoś. Jesteś tutaj modelowym przypadkiem.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Marta napisał:

A co z jego nowym związkiem? Jak myślicie? Czy taki ktoś, jak on  dla tej innej dziewczyny będzie w stanie się zmienić? Stanie na wysokości zadania, wychowa nieswoje dziecko? Ta myśl nie daje mi spokoju..   

Hmm, ja zadałam sobie trud i przeczytałam całą Twoją historię, a Ty zdaje się nie przeczytałaś mojej odpowiedzi, więc jeszcze raz spytam: po jakie licho interesujesz się jego życiem i tym, jak mu się układa z tamta dziewczyną? Was już nie ma i tym lepiej dla Ciebie. Popełniłaś wiele błędów, ale masz szansę na wyjście na prostą. Tymczasem nie widać, że naprawdę tego chcesz, bo z Twoich postów wynika, że zazdrościsz tamtej dziewczynie i chętnie przyjęłabyś tego dupka z powrotem.

2 godziny temu, Gość Marta napisał:

wszyscy jesteśmy z jednej wsi.. tu kazdy  o każdym wszystko  wie..  A o nim od dawna krazy zla opinia,  takze wie, czym pachnie.. a mimo to nadal w to brnie.

Dokładnie tak, jak Ty, wcale nie jesteś od niej lepsza. Widać na tej Waszej wsi niezbyt mądre panny mieszkają. Walczą o byle jakiego chłopa, bo choćby pił, choćby bił, byleby był.

2 godziny temu, Gość Marta napisał:

i po raz drugi pakuje się w to samo.. jest mega desperatka.. kolejna sprawa..  niezłych historyjek  jej na mój temat naopowiadal, żeby ja uwieść,  a ona głupia mu w to wierzy..mimo, że (ja kiedys) wie jaka jest jego prawdziwą twarz..

Wcale nie jest lepszą desperatką od Ciebie. Przecież Ty ciągle walczysz, mimo, że znasz jego prawdziwą twarz. Ma facet branie i pewnie jeszcze niejedna taka naiwna mu się trafi i jeszcze niejedno nieplanowane dziecko, które następnie porzuci.

Dziewczyno, dziecko masz już odchowane (w sensie, że już nie niemowlak), masz pomoc i wsparcie w domu. Kobieto, idź do pracy, na studia, buduj swoją przyszłość, może zmądrzejesz po drodze, poznasz nowych ludzi. Może spotkasz kogoś w życiu, choć z dzieckiem zawsze trudniej, ale najpierw zmądrzej, żebyś nie wpakowała się w kolejne kłopoty.

Po prostu zmień swoje życiowe priorytety, bo jak na razie wygląda na to, że żyjesz tylko tym, co robi Twój były i z kim.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...