Skocz do zawartości
Forum

Ciągle mi się obrywa za błędy innych katolików


Gość katoliczka

Rekomendowane odpowiedzi

Aha, odnośnie Boga, to ja już nie szukam go, ja to po prostu czuję więc nie jestem ani ateistą ani agnostykiem. Napisałam o ateizmie ponieważ najbardziej to przemawia do innych.
A w internecie ta anonimowość jest pozorna. Tak naprawdę jak ktoś zechce to bez większego problemu zlokalizuje drugą osobę i to w literze prawa.
Dyskusja czy kk to sekta będzie jeszcze trwać jakiś czas. Nie chcę już się wypowiadać w tej kwestii, każdy ma w tej kwestii wybór i mi nic do tego. Jeśli jednak ktoś wstawia post i sytuacja zamiast się klarować to się wyostrza coraz bardziej to będę pisać adekwatnie do sytuacji a nie na przekór.

Odnośnik do komentarza

"TakaJakas7
Ehhhh, znów o tej dyskryminacji. No ok, niech będzie że dyskryminujemy, nie podoba Ci się to, i co dalej?"

Zglaszam takie posty do usuniecia.
Tutaj gdzie mieszkam autorka postu moglaby wytoczyc ci sprawe sadowa i uwierz mi, wygralaby. Musialbys jej zaplacic odszkodowanie.
Szkoda ze nie znasz wlasnej konstytucji, Autorka powinna zglosic lamanie art 53.

Odnośnik do komentarza

Jak ja chciałam dowiesc Ci, ze niesłusznie sie oburzasz, bo nikt tu rzekomo nikogo nie dyskryminował to przypomniałam Ci, co zostało usuniete. Jak chciałam Ci powiedziec, ze dałas się poniesc freworowi dyskusji to Ci przypomniałam jak początkowo życzliwie umiałas autorce doradzić a potem jakos tak wyglądało jakbys najbardziej słuszne uważała wnioski tych co głosno krzyczą w stylu "przemyśl to, co napisałem i podziękuj jak zmądrzejesz!!!!" to po prostu zwykłymi cytatami z Ciebie samej to przedstawilam.

Jesli Ty uwazasz, ze sposób pisania autorki wątku bardzo sie zmienia i jest zaostrzający lub autorka jest sprzeczna w swoich wersjach to w ten sam sposób cytatami z jej wypowiedzi to zobrazuj. Piszę tak, poniewaz pewnie dlatego iz jestem sama katoliczką nie zauwazyłam jakis niestosownosci wypowiedzi autorki (no moze oprocz zapytania czy chciałaby sie kreowac jak pierwsi chrzescijanie na osobę ciemięzoną). Ja czytając jej wypowiedzi rozumiem, ze jest katoliczką, kiedys o tym powiedziała w pracy i wobec wszystkiego co dzieje sie w aktualnych realiach, w naszej rzeczywistości jej koledzy w biurowej kuchni pozwalają sobie na złosci wobec katoli i ona jako wg mnie nadwrazliwa osoba przyjmuje to bardzo do siebie. Umie powiedziec, ze nie wszystko czy w klerze czy u katolików jej sie teraz podoba a jednak krytykę kolegów sama bardzo żle znosi. Poniewaz jest nadwrazliwa i zle to znosi ,to naturalną reakcją obronną jest przyjrzenie sie tym, którzy głoszą widac bolesne dla niej poglądy. I dlatego pozwala sobie na niejakie w jej oczach deprecjonowanie tych osób, bo zarzuca im ze albo są dwulicowi, bo katolicyzm jest "be" a jednak śluby koscielne biorą czy dzieci do komunii posyłają. Zastanawia sie tez, czy moze odchodzą wlasnie powoli od wiary i zakładam, ze logiczne jej sie wtedy bardziej wydaje, ze głosno muszą przeciw tej wierze sie wypowiadac aby moze samemu sie utwierdzac w porzekonaniu iz dobrze robia jak teraz robią i moze patrzec jaki jest odzew srodowiska na ich nowe poglądy.
Rozumiem, ze ta krytyka osób , które ją, osobę nadwrazliwą ranią ,odbywa sie w jej myslach i swoimi przemysleniami z nami sie dzieli. Poniewaz wyraznie z wypowiedzi odczytała, ze czesc osób niewierzących uznała jej przemyslenia, jej bolączki za prowokację w sprawach wiary to grzecznie sie wycofała, ze ona wierzy, ale nic nikomu narzucac nie chciala, ani tego nigdy nie robiła wczesniej.

O ile wątek jest prawdziwy, a ja mysle, ze jest, to uważam, ze jesli faktycznie jest tak wrazliwa jak przedstawia, to tę dyskusję tutaj bardziej odchoruje niz "rozmowy kuchenne".
Tak myslę, bo mimo, ze mnie rozbawila na początku tę ewentualną kreacją na cierpiętnicę ,to naprawdę zaskoczył mnie sposób dyskutowania o wierze i innych poglądach jak przypuszczam w większosci u mlodych ludzi. I niestety winię za taką eskalacje napięc tych, ktorzy obłaskawianiem pewnej domyslnej partii młodych ludzi wprowadzili taki poziom postępowania wszędzie wsród zwykłych zjadaczy chleba.

Odnośnik do komentarza

Ok, załóżmy że to prawda, a więc podam. Nie cytaty a po prostu system zachowań. Ty widzisz to w tym świetle, w porządku, akceptuję to. Nie narzucasz, przedstawiasz racjonalnie, ze swojego punktu widzenia i to jest fajne, mniej więcej tak widzę katolika. Natomiast ze swojej perspektywy widzę to tak: z jednej strony jest katoliczką, w porządku, tak wybiera i to jest ok.
Kieruje się chrześcijańskimi zasadami jednak tu sobie przeczy nadając na innych. Pojawia się też częste narzucanie swojej wiary. Jak? Poprzez zachowanie. Nie wiemy nic jak się zachowuje w takich sytuacjach ale skoro leci skarżyć do szefa zamiast POKAZAĆ znajomym że jednak wyciągają nietrafne opinie to już dużo pokazuje.
W dodatku chyba niemal w każdej wypowiedzi pisze że kocha i szanuje bliźniego, że nie narzuca swojej wiary co paradoksalnie sprawia iż przeczy sobie ponieważ nie tylko ja ale i inni zdają sobie sprawę iż nie słowa a czyny świadczą o człowieku. A w czynach, powtarzam, leci na skargę lecz bez skutku. Dlatego inni mianowali ją ,,katolem" gdyż systemem swoich zachowań pokazuje że się nie mylą.
Nie wygląda też na to aby reagowała na ich gadki więc prawdopodobnie trzyma się z ubocza jedynie słuchając co inni mówią a skoro takie rozmowy ją uwierają, utożsamia się z nimi to i musi się spinać.
Także reasumując. Jest katoliczką, teoretycznie jest jaka jest więc wg logiki jest naturalna a jednak uważa że inni jej dokuczają? Ja tu widzę że to ona się narzuca, oni tylko wyrażają swoje zdanie którego ona nie akceptuje. W dodatku trzyma się z ubocza, spina się, leci na skargę do szefa a tymczasem tu na forum przedstawia siebie w pozytywnym świetle. Jaki wniosek? Ja swój przedstawiłam, ze świadomością że w niektórych przedobrzyłam.
Nie wiem czy coś zostało usunięte czy nie, nie zwróciłam na to uwagi, zwróciłam jako jedyna uwagę że w ostatecznym rozrachunku post wychodzi jako świadoma prowokacja. Jeśli inaczej wyjdzie to publicznie przeproszę lub inaczej zadośćuczynię, jednak w zaistniałej sytuacji na to najbardziej wskazuje. Na tym zakończę, dziękuję za dyskusję.

Odnośnik do komentarza

@Taka jakaś. ..Ty chyba pracujesz za granicą ,o ile sie nie mylę.
Co bys powiedziała, lub jak bys sie czuła, gdyby miejscowi ,na przerwie w pracy, opowiadali sobie kawały o Polakach ,wyrażali sie o nich pogardliwie ,lub obraźliwe. Mowili o nich ,że to pijacy i zlodzieje. Na pewno takie sytuacje maja, czy miały miejsce, wiec nie jest to założenie, czysto hipotetyczne.
Pytam wiec, jak bys sie czuła, jako Polka ,bo sytuacja jest analogiczna, do tej opisanej przez katoliczke.

Odnośnik do komentarza

"zwróciłam jako jedyna uwagę że w ostatecznym rozrachunku post wychodzi jako świadoma prowokacja." pewnie max.kolorowy tez ma poczucie wyjątkowosci swoich spostrzeżeń "Gdyby nie sprowokowała, to by jej nikt nie atakował, poco pisze w negatywny sposób o osobach które jej nie popierają, poco tworzy tutaj temat prowokacyjny"

Czy jest to świadoma prowokacja czy nie, tego jak sądze nigdy sie juz nie dowiemy a to zwyczajnie i po prostu dlatego, ze musiałaby nam tej odpowiedzi udzielic sama autorka, która nam umknęla. A i tak po czasie i po tych "przeżyciach" z tej dyskusji juz nie musi nam odpowiedziec szczerze i uczciwie.

Nie zauważasz, czy cos niknie czy nie a Twoj własny post w którym cytujesz kris40, uwiecznia fragment jego wypowiedzi, gdy juz nigdzie nie znajdziesz "sympatycznych" wypowiedzi krisa, bo moich wypowiedzi do Admina juz zupełnie nie musisz pamiętac, bo dałas sie porwac emocjom.

"Nie wiem czy coś zostało usunięte czy nie, nie zwróciłam na to uwagi"- to o czym piszesz: "Owszem, w przypływie chwili zapomniałam o tamtym wpisie, dałam się ponieść." Czysbys stosowała system wyparcia?

Rozumiem, ze zadziwiająca jest decyzja rozmowy z szefem o problemach wiary i komentarzach (stad mój żart czy autorka chce życ w aureoli cierpiącej za miliony). To tak trochę jakby moze miała nadzieję, ze szef, skoro i rząd stawia na katolicyzm będzie poprawny politycznie i pogrozi kolegom paluszkiem. Tyle, ze tego nie wiemy na pewno. Może ona tylko ujawniła, ze jest katoliczką a reszta zespołu folgując swoim frustracjom, które wynikają z realiów , które sie wokól nich dzieją wygłaszali swoje poglądy specjalnie często, tylko w jej obecnosci, znajdując sobie żywą osobe, której posrednio mogą dokuczyć za to co dzieje sie wokół. Może nie była dość "wygadana" aby dac odpór większej częsci grupy to poleciała do szefa. Szef postarał się rozmyć sprawę, to zapytała nas co uważamy. Tak dywaguję, bo przecież mechanizm odreagowania za to dzieje sie wokól , za te złe realia życia codziennego zaobserwowałam zaskoczona w tej własnie dyskusji. Jak inaczej nazwac tę napastliwość wobec kobiety,która przynajmniej nam nie wciskała swojej wiary , tylko opowiadała co sie dzieje u niej w pracy?

Odnośnik do komentarza
Gość katoliczka

Mój post nie miał absolutnie na celu wywołania sporów, ani nienawiści w jakąkolwiek stronę. Napisałam go na tym forum ponieważ, chciałam zasięgnąc opinii ludzi niekoniecznie wyznania katolickiego (dlatego też nie napisałam na forum dla katolików). Nie miałam również na celu prowokacji, ani tym bardziej narzucania komuś wiary, po prostu jest to forum psychologiczne, gdzie przychodzą ludzie z różnymi problemami i rozterkami, więc uznałam, że i ja spróbuję swój problem tutaj poruszyć i spojrzę na niego z perspektywy odpowiadających. Co do osób niewierzących wypowiadajacych się tutaj, to oczywiście akceptuję Wasz punkt widzenia i to, że nie potrzebujecie wiary, religii lub macie wiele do zarzucenia Kościołowi (tak, ja też mam), myślę, ze ważne jest to, jakimi ludźmi jesteśmy, co soba reprezentujemy, a wiara w tym kontekście nie ma nic do rzeczy, bo przecież nie trzeba być wierzącym w Boga, by być człowiekiem dobrym. Wiara jest także czyms indywidualnym i delikatnym- dlatego też trudno o niej mówić publicznie i nie mówię o niej nigdzie indziej poza grupą np. kościelna, gdzie wiem, że to robić mogę. W pracy takze nie obnosiłam sie z wiarą, wyszło to przypadkiem, że uczestniczę w życiu Kościoła. Absolutnie nie chcę, by ktokolwiek z Was piszących poczuł się dotknięty moimi słowami lub poczuł, ze chcę mu coś narzucić, bo nie chcę. Nie jest mi miło patrzeć także na to, jak sie kłócicie z mojego powodu tutaj na forum i chciałabym coś zrobić, by ten konflikt tutaj zażegnać. Myślę, ze kazdy z Was jest człowiekiem wartosciowym, wszyscy także idziemy w jednym kierunku- czyli po prostu chcemy żyć szczęśliwie, szukamy właściwych dróg. Droga każdego z nas jest indywidualna i to, czy pojawia się na niej wiara, czy też nie jest mało istotne. Kto wiary potrzebuje, komu wiara daje siłę- to wierzy. Mnie wiara wiele w życiu pomogła, gdy np. moi rodzice przed laty bardzo ciężko chorowali, gdy byłam u kresu sił opiekując sie nimi, byłam zuepłnie sama z tym wszystkim, wiara wtedy mnie podbudowywała, Bóg dawał siłę, której nie mogłam nigdzie indziej znaleźć. Ale nie każdy tego potrzebuje przecież, ktoś może znaleźć tę siłę gdzie indziej- np. uczęszczając na jakieś zajęcia, tworząc itp. Różnice między ludźmi odbieram jako coś pieknego, bo przecież gdybyśmy wszyscy byli tacy sami, takie same wartości preferowali, to świat byłby nudny, a tak kazdy z nas ma jakieś zadanie do spełnienia, kazdy z nas coś wnosi, ubogaca świat. Nie ma sensu się kłócić między sobą o wiarę, o orientację seksualną itp.

Odnośnik do komentarza

~antyanty
Przeciez nikt jej tu za wiarę nie dyskryminuje, a za to, ze chce nam ta wiarę wcisnąć i nie może zrozumieć, że jej współpracownicy nie chca by ona im tą wiarę wciskała, namawiała ich. To jasno wynika z jej postów przeciez, nie napisała tego wprost, ze wiarę wciska, ale czytajac jej posty widać że i tu przyszła sprowokowac i zmuszać ludzi do swojej wiary!

Nie wywnioskowałam z ani jednego postu autorki, że wciska wiarę innym. Raz tylko przyznała się, że praktykuje katolicyzm i co z tego? Ja pracowałam z jehowymi, ale ich nie beształam, ani oni mnie. Dało się wspólnie pracować bez wytykania wyznania. W którym miejscu napisane jest, ze naciska i wciska swoja wiarę? Jasny cytat poproszę!
Czujesz się sprowokowany/a, to Twoja sprawa. Widać coś Cie boli. Tak samo jak autorka czuła się sprowokowana słowami "katole". Tez ją to boli. Widać jasno, że tu chodzi o osobiste bolączki i o nic więcej. Szukacie pretekstu i tyle.

Ja nie czułam się sprowokowana ani przez autorkę, ani przez tych co się źle wypowiadają na temat kościoła. Ciekawe dlaczego?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Ja mysle ze w pracy fala sie rozlala po marszu w Bialymstoku. Ludzie w pracy wzieli sobie ciebie na cel do dokuczania. I tym wlasnie powinien zajac sie manager, taka jest jego rola.
A on umyl rece udajac ze nic sie nie stalo, i powinien poniesc konsekwencje. Jesli mozesz, wydrukuj art 53 konstytucji o wolnosci wyznania, i zapytaj co on zamierza z tym zrobic. To jest korporacja z tego co napisalas, a to znaczy ze jest filia innej, duzej, zachodniej firmy. Kazda korporacja ma code of ethics a jednen ze standardow jest brak dyskryminacji. Jesli manager nic z tym nie zrobi, idz wyzej. Manager musi dzialac zgodnie z polityka firmy, jesli nie potrafi, nie nadaje sie na managera.
Szczerze, gdyby ktos zartowal w taki sposob tutaj gdzie jestem w Irlandii, wylecialby z pracy. Tu bardzo powaznie traktuje sie takie sprawy.
I dotyczy to kazdego wyznania.

Odnośnik do komentarza
Gość katoliczka

Tak, właśnie to zaczęło sie po sytuacji w Białymstoku, wczesniej wiedziałam, ze współpracownicy są przeciw wierze, Kościołowi itp, bo czasem coś na ten temat rzucili, ale nie było w tym widać celu wymierzonego we mnie, wiec i nie ruszało mnie to. Po wydarzeniach w Białymstoku odebrałam ich zachowanie tak, jakby mnie utożsamili z tym, co sie tam wydarzyło, że ja, jako ktoś, kto przynależy do tej instytucji ponosze także odpowiedzialność. Oczywiście, ja się wstydzę za to, ze ludzie związani z Kościołem robią takie rzeczy, nawołują do nienawiści, do agresji wobec osób np. LGBT, no ale wiadomo, zazwyczaj ocenia się ogół danej grupy za dane poczynania- stąd zapewne takie uwagi, podśmiewanie itp. w mojej obecności. Nie chcę nic z tym robić, nie chciałabym, by te osoby miały problemy z racji tych uwag, a już tym bardziej nie chciałabym, by np. straciły pracę, dlatego nie idę z tym "wyżej", nie jestem do nich źle nastawiona i nie chciałabym, by były "ukarane". Liczę, ze wszystko wróci do normy. Do szefa poszłam jako do osoby, z którą mam dobry kontakt i to głównie po radę, a nie, żeby współpracownikom zaszkodzić lub z nimi wojować. Liczę, ze wszystko się z czasem unormuje.

Odnośnik do komentarza

Dlaczego uważasz, że są agresywni katolicy ? Wszyscy jesteśmy ludźmi a to w jaki sposób mówi o katolikach strona przeciwna ma się nijak do rzeczywistości. Patrząc na to wszystko to ci wszyscy strajkowicze wykazują się agresywna postawą. Agresywni są ci którzy ciebie atakują w pracy ,może to i katolicy ale tylko z nazwy lub z zapisów w kościele bo z wiarą nic wspólnego nie mają. Osoba wierząca nie będzie nigdy w stosunku do nikogo agresywna. Ofiaruj te sytuacje Bogu i nie zajmuje się tym.  Osoby wierzące będą prześladowane , tak jest zapisane w apokalipsie i w wielu przepowiedniach. Mamy czasu ostateczne , to co kiedyś było obrzydliwe dziś staje się normą. Haslo przewodnie "Róbta co chceta" Nigdy nie powiedziałabym tego osobie którą kocham ( dziecko, mąż, rodzina) bo życie wg tej zasady zniszczyło by mi rodzinę. 

Odnośnik do komentarza
30 minut temu, Gość Giebo napisał:

Dlaczego uważasz, że są agresywni katolicy ? Wszyscy jesteśmy ludźmi a to w jaki sposób mówi o katolikach strona przeciwna ma się nijak do rzeczywistości. Patrząc na to wszystko to ci wszyscy strajkowicze wykazują się agresywna postawą. Agresywni są ci którzy ciebie atakują w pracy ,może to i katolicy ale tylko z nazwy lub z zapisów w kościele bo z wiarą nic wspólnego nie mają. Osoba wierząca nie będzie nigdy w stosunku do nikogo agresywna. Ofiaruj te sytuacje Bogu i nie zajmuje się tym.  Osoby wierzące będą prześladowane , tak jest zapisane w apokalipsie i w wielu przepowiedniach. Mamy czasu ostateczne , to co kiedyś było obrzydliwe dziś staje się normą. Haslo przewodnie "Róbta co chceta" Nigdy nie powiedziałabym tego osobie którą kocham ( dziecko, mąż, rodzina) bo życie wg tej zasady zniszczyło by mi rodzinę. 

Twój pryncypał niejaki Jarosław k jako przykładny katolik ten nie jest agresywny?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...