Skocz do zawartości
Forum

Mam dość zycia


Gość Bezsilny

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 22 lata, i chce sie zabic, wiem ze nie ma dla mnie szans na przyszłosc, nie daje juz rady psychicznie, czuje sie coraz gorzej, mam juz plan jak odebrac sobie zycie, nie mam apetytu i checi do zycia, strasznie odciąlem sie od rodziny i bliskich, moje mysli sie nasilaja, wczoraj byłem tak skołowany ze wziałem jakis ostry plastik i ciałem sie po rece, niestety tylko pociał mi skore, to był odruch, wieksza chwila słabosci, nie wiem co mam robic bo czuje ze coraz gorzej ze mna a boje sie juz kogolowiek prosic o pomoc... czy ktos miał podobnie? jak sobie z tym poradzic? Nie widze wogole sensu zeby zyc dalej, jestem obojetny na ludzi i na niczym mi juz nie zalezy. Prosze o rady co robic?

Odnośnik do komentarza
Gość zagubiony czas

Rozumiem trochę co czujesz również wiele razy planowałem swój ostatni dzień dlatego wiem jak trudno odnaleźć wewnętrzny spokój prawda jest taka że nie ma konkretnej odpowiedzi na dwoje pytanie każdy człowiek jest inny jednemu wystarczy rozmowa z lekarzem innemu przepisane leki w moim przypadku problemy narastają co raz bardziej powoli tracę kontrolę nad racjonalnym myśleniem na forum wiele osób dało mi jedną konkretną radę rozmowę z lekarzem poprosili żebym wydrukować moje przemyślenia które napisałem na forum i tak właśnie zrobię choć przyznaję że nie jest łatwo powiedzieć mam problem w moim przypadku potrzebowałem wiele czasu żeby poukładać myśli i poprosić o pomoc dlatego wiem jak drudno przełamać barierę ochronną i powiedzieć mam problem

Odnośnik do komentarza

Wiem, czytałem twoj wątek i tez wiem ze nie masz dobrze, co prawda u mnie ten stan z dnia na dzien staje sie coraz gorszy, zeby sie zabic chce wziac leki, chce je przedawkowac, ale sa trudno dostepne, i szukam innego wyjscia, to prawda trudno jest powiedziec mam problem innym, isc do lekarza lub cokolwiek w ta strone, ale probowałem pomocy znajomych, i zamiast mnie wzmocnic osłabili mnie i uswiadomili mi ze niepotrzebnie prosiłem ich o pomoc, bo jak to powiedziała jedna z osob ( jestem egoista, probuje tylko sie zabawic ich kosztem i co ja sobie mysle... ze jak sobie cos zrobie to onibeda zyc z tym do konca zycia ze mi nie pomogli... ) i teraz wiem ze nie potrzebnie im to mowiłem... winie sie za to bo to moja wina... Jedyne wyjscie jakie widze to smierc...

Odnośnik do komentarza

"Jedyne wyjscie jakie widze to smierc..."- to raczej NIE MASZ SZEROKIEGO spojrzenia na swoje życie.

W dobie specjalistów o pomoc zwróciłes się do amatorów i masz żal, ze nie dośc byli bystrzy i fachowi. Rozumiem, ze skoro czujesz sie winny, to masz żal sam do siebie, ze niepotrzebnie się odsłoniles i znów przypisujesz sobie zdanie- co działanie to porażka.

A dlaczego młodzi ludzie tak szybko chcą sie wycofac z życia?Czy dlatego, ze jeszcze go nie posmakowali dobrze, ze nie poczuli jego barwy, ze nie stworzyli oni w życiu lub ono im nie przyniosło ekscytujących sytuacji ,dla których rozumieliby dlaczego chce się żyć?
Czego to jest wina.?Dostępu do ekranu, który jest bezduszny, wyswietli wszystko a nie da nawet namiastki odczuc smaku życia? Nieumiejętnosci dostrzeżenia perspektyw w życiu?Braku wytrwałosci w osiąganiu najprostszego celu a potem umiejętnosci cieszenia sie tym celem. Braku umiejętnosci dostrzeżenia drugiego człowieka, niesienia mu pomocy, ulgi?Braku umiejętnosci tworzenia więzi międzyludzkich?

Odnośnik do komentarza

Mam dosc, poniewaz wszystko mnie przytłacza, dziecinstwo miałem bardzo ciezkie, ojciec alkoholik ktory sie powiesił, znecanie sie w rodzinie, ciagły strach, bicie i straszenie, dwa miesiace temu do tego doszło zakonczenie zwiazku, jestem oszukiwany na kazdym kroku, nawet przez najblizsze osoby, nikomu nie mozna zaufac, wszystko mnie dobija przez co ciagle mysle o smierci i samobojstwie... i czuje ze nasila sie to z kazdym dniem, probowałem z tym walczyc, ale jedyne co widze to czarna przyszłosc, i brak nadzieji na cokolwiek...

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna5077

to powinieneś skorzystać z terapii psychologicznej jeżeli jest tak jak piszesz to możesz mieć syndrom DDA lub DDD lub PTSD co sprzyja rozwoju depresji. Powyższych syndromów i niechcianych zachowani czy spojrzenia na wszystko w ten a nie inny sposób można się pozbyć poprzez psychoterapię, tylko niektórzy sobie myślą że taka psychoterapia to coś prostego a to bardzo złe stwierdzenie na psychoterapii ciężko trzeba pracować, trzeba przepracować nieraz całe życie wszystkie te tragiczne chwilę trzeba je na nowo przeżyć w towarzystwie psychoterapeuty, po prostu wszystkie te niemiłe przeżycia muszą przejść z nieświadomości do świadomości i powinny zostać przepracowane odtworzone i na nowo przeżyte nad całym procesem powinien czuwać dobry specjalista który by cię ukierunkował. Tylko tak jak mówię to ciężka praca więc najpierw trzeba się zastanowić czy ja naprawdę chcę się zmienić i zmienić swoje życie...

Odnośnik do komentarza

"dwa miesiace temu do tego doszło zakonczenie zwiazku,"

Poprzez trudne dzieciństwo jestes jakby mniej odporny na przeciwnosci losu.

Ojciec się powiesil. Ale to nie oznacza, ze i Ty powinienes wybrac drogę samounicestwienia.

Zakończyl Ci się zwiazek i jestes w dołku jak prawie kazdy w takiej sytuacji gdy związek się konczy, bo druga strona to ogłasza a my jeszcze bysmy tę znajomosc ciągnęli.

Na związek ktory się zakończył trzeba umiec spojrzec z dystansem.Ten związek to była faza osobistego rozwoju Twoja i Twojej bylej dziewczyny. Kazde z Was dowiedziało się, ze jest w stanie zainteresowac sobą drugą plec, ze chodzenie na randki, spotykanie się może byc interesujące, ze płeć przeciwna jest trochę inna niz my, ze umiemy się w taką znajomosc zanurzyc cała swoją duszą.

Problem jest wtedy gdy znajomosc wg nas konczy się za wczesnie. My jeszcze byliśmy w fazie zauroczenia, w fazie ogromnej chęci do spotykania się a tu druga strona mówi stop. Było miło, ale się skończyło. I im mniej mamy własnej osobistej pewnosci siebie, wiary w to, ze jestsmy interesującą osobą tym bardziej postrzegamy przedwczesne wg nas roztanie jako nieszczescie i jako ogólne podważenie wartosci naszej osoby.

Nie bierzemy pod uwagę, ze jestesmy w wieku poszukiwania swojego partnera na cale życie, ale to nie jest prawie nigdy takie szybkie. Trzeba zazwyczaj byc w paru związkach , następujących co jakis czas po sobie,aby poznac samemu swoje oczekiwania, aby rozeznac się czego oczekuje od nas pleć przeciwna.Musimy nauczyc się rozrózniac fascynację urodą, cialem dziewczyny ale i tez zauwazac, czy jej cechy charakteru mają szansę się wpasowac z naszymi.

Takie spotykanie się z dziewczynami to tez taka nauka, szkoła zycia jakby. A chodząc do szkoły zaczynamy od przedszkola, aby spokojnie przejsc przez następne etapy edukacji, podstawówka, gimnazjum czy srednia...

Jak zwiazek się kończy to trzeba podziękowac losowi, ze choc na jakis czas mozna było spotkac wspaniała dziewczynę. I wierzyc, ze skoro ta nie była nam pisana, to znaczy, ze gdzies czeka na nas inna, nam pisana. Tylko trzeba miec dośc cierpliwosci aby umieć z czasem znalesc do niej drogę.
Czego oczywiście serdecznie Ci życze.

Odnośnik do komentarza
Gość zagubiony czas

Co raz bardziej ciebie rozumiem mamy identyczne myśli obaj uważamy że śmierć jest najlepszym wyjściem ale czy na pewno ? Z jednej strony chcemy żyć z drugiej strony pragniemy odejść w myślach powtarzany że wkoncu poczujemy spokój którego tak bardzo pragniemy poprzednia osoba nie za bardzo rozumie na czym polega nas problem napisała że nie rozumie dlaczego młoda osoba pragnie śmierci zamiast cieszyć się życiem i się bawić ja rozumiem i to bardzo wiem jakie to uczucie jednego dnia czujesz jakbyś mógł góry przenosić uśmiechasz się a następnego dnia spadasz z góry próbując zrozumieć co się dzieje zupełnie jakby był dwiema osobami w jednym ciele

Odnośnik do komentarza

Dziekuje za miłe słowa i wsparcie... ale według mnie zakonczenie zwiazku nie ma tak duzego wpływu na to co chce zrobic ale całe moje dziecinstwo (zycie) poniewaz to tak jakby mnie wkoncu ta sytuacja odblokowała a zarazem dobiła i dała mi inne spojrzenie na swiat, ( nie chce juz cierpiec bo mam dosc bolu z zyciu) ponieważ probuje z tym walczyc, ale wszystko wraca i to coraz bardziej, bolesne wspomnienia, mysli o skonczeniu ze soba itp... poniewaz kazdy z moich znajomych widział ze nigdy w zyciu sie nie poddawałem lubiłem pomagac innym w ich problemach... ale nagle to znikło, ale... ile w zyciu mozna sie nie poddawac wkoncu człowiek opada z sił i nie ma checi na nic...

Odnośnik do komentarza

,,Zagubiony czas,, to do CIEBIE ciesze sie ze rozumiesz, i patrzac na to co piszesz tka naprawde masz racje, jeszcze tydzien temu miałem tak ze jeden dzien bylo dobrze dobry humor i wgl, kolejnego brak checi do czegokolwiek nawet do zycia, ale mysli o smierci nigdy mnie nie opuszczały... i sa ze mna do teraz... nawet nie zalezy mi na rodzinie ani na bliskich... jestem obojetny na wszystko... a teraz codzinnie jestem przygnebiony i nie wiem co jeszcze... jesli poprawi mi sie humor, to trwa to moze z godzine a czasami nie...

Odnośnik do komentarza
Gość zagubiony czas

Doskonale rozumiem co czujesz myśli samobójcze mam bardzo często trwają nawet kilka miesięcy tobiero po pewnym czasie uświadamiam sobie że minęło już sporo czasu i taki stan rzeczy trwa już ponad dwadzieścia lat . Wystarczy zwykła rozmowa małe problemy a ja tracę kontrolę nad racjonalnym myśleniem nie potrafię odnaleźć się w życiu choć pragnę zmiany dlatego napisałem że czuje jakby był dwiema osobami nie będąc pewnym która następnego dnia przejmie kontrolę nad kierownicą wybierając dwie drogi śmierć lub życie . Czasem próbuje odnaleźć się w życiu zadaję w myślach pytania do Boga prosząc o pomoc jakąś poradę pytam dlaczego moje życie wygląda tak a nie inaczej pytam dlaczego nie potrafię odnaleźć w sobie tyle odwagi żeby w końcu przekroczyć granicę życia i zaznać spokoju , może to głupie pewnie sam sobie odpowiadam w myślach na zadane pytanie ale zawsze słyszę jedną odpowiedź po pragniesz żyć

Odnośnik do komentarza

Autorze jestes pokiereszowany życiowo, bo co prawda w genach się nie dziedziczy nakazu śmierci. Niemniej ojciec przez swoje samobójstwo dał Ci jakby informację, ze człowiek jak sobie nie radzi z życiem to ma wybór : furtka z napisem śmierc. Twoi rowiesnicy, jeszcze nie rozumieli słowa śmierc a Ty juz rozważałes dlaczego on to zrobił.

Alkoholik tez swoją osobą kształtuje moze nawet nieswiadomie postawy swoich dzieci. Są problemy, są trudnosci, co mam zrobic, jak zaradzic? Najlepiej sięgnąc po butelkę.

To są takie nauki niewerbalne, jakie dają nam nasi rodzice. I trzeba duzo pracy nad sobą aby umiec się wyzwolic z takich nauk. Trzeba jakby zaskoczyć, ze w rodzinie obok zycie wygląda ciekawiej, radośniej. Pominąc żal, dlaczego mi nie przyszło urodzić się w szczęsliwszej rodzinie. A zadac sobie pytanie czy to ze przyszedlem na swiat w tak feralnej rodzinie musi determinowac moje dalsze życie?

Dlatego uwaga poprzedniczki, ze dobry terapeuta i cięzka własna praca na przepracowanie wszystkich traum to jest droga do życia i do czerpania radosci z życia.

Odnośnik do komentarza

Autorze wydajesz się wartościową osobą, szkoda by było.. Wiesz, że Twoje myśli dyktuje depresja, czyli stan od Ciebie niezależny? Ciężko się z nim walczy, w sensie, że ciężko się z niego samodzielnie wychodzi, natomiast czy wiesz o tym, że wielokrotnie pomagają leki? Jeżeli teraz budzisz się i masz doła, nie masz chęci do życia, to leczenie mogłoby przywrócić Ci energię. Winę za Twój stan ponosi w dużej mierze złe neuroprzekaźnictwo w mózgu.

Odnośnik do komentarza

Czytajac to wszystko ci piszecie... moze jest w tym troche racji wedlug mojego mniemania, ale... nie wiem czy potrafie... mowiac o tym znajomym poczułem sie odrzucony i ze zawiniłem... wydaje mi sie ze wysiadła mi juz psychika... staram sie z tym walczyc, ale juz nie umiem, chciałbym powiedziec o tym mamie ale boje sie reakcji i to bardzo, od wczoraj zaczeły mi przychodzic jakies drgawki dzwine i moje ciało drzy najbardziej to rece i nie wiem skad to sie wzieło... Powiadacie ze leki pomoga... ale ja mysle o lekach jako o rzeczy przez ktore moge ze soba skonczyc po przedawkowaniu... co chwile mam jakies nawroty i nie wiem juz nie ogarniam nic... chocbym chciał... nie potrafie przestac myslec o smierci... i chcac nnie chcac bardzo mnie ciagnie do tematow o smierci itp...

Odnośnik do komentarza

~Bezsilny
Powiadacie ze leki pomoga... ale ja mysle o lekach jako o rzeczy przez ktore moge ze soba skonczyc po przedawkowaniu... co chwile mam jakies nawroty i nie wiem juz nie ogarniam nic... chocbym chciał... nie potrafie przestac myslec o smierci... i chcac nnie chcac bardzo mnie ciagnie do tematow o smierci itp...

Za przeproszeniem weź przestań:) To wygląda jak nerwica lękowa i stany depresyjne, a już lekarz na pewno by wiedział co Ci poradzić

Odnośnik do komentarza

TO prawda, ale tak jak wspomniałem wczesniej, znajomi uswiadomili mi ze nie potrzebnie im to mowiłem, poniewaz jesli ja sobie cos Sobie zrobie, to oni beda sie winic ze nie mogli temu zapobiec i nie beda mogli z tym zyc,bo ja zaznam spokoju a oni beda drzeczeni myslami dlaczego to zrobilem... wiec postanowiłem juz nikogo z rodziny ani bliskich osob nie wciagac w moje problemy...

Odnośnik do komentarza

nie wiem juz co sie dzieje ze mną... ale mysli o popełnieniu samobojstwa mnie nie opuszczaja... wczoraj miałem chwile słabosci i tylko miałem jakis kawałek ostrego plastiku obok wiec... tylko troche mi poprzecinał skore... na szczescie albo i nie niestety, juz nie ma sladu ale reka mnie piecze...

Odnośnik do komentarza

Jeśli dalej będziesz się źle czuł, to przygotowuj się już do myśli, że należało będzie iść do lekarza- do jakiegoś kompetentnego lek. pierwszego kontaktu albo do psychiatry. Lekarze to normalni ludzie. Nie ma co się męczyć.

Odnośnik do komentarza

Do lekarza powiadasz? tylko nie wiem czy bede potrafił, nie wiem, czy bede potrafił zaufac... juz raz udałem sie po pomoc myslac ze znajomi chociaz troche pomoga, wiem ze nie sa specjalistami... ale oni mnie tylko uswiadomili w przekonaniu ze nie warto prosic o pomoc

Odnośnik do komentarza

Jeśli będziesz się źle czuł, to mógłbyś.
Może zwykła rozmowa by Ci pomogła, może tego Ci trzeba? wtedy by wystarczył jakiś terapeuta, pedagog, psycholog. Ktoś kto by Cię wysłuchał (może to by pomogło) i być może doradził, co dalej.
Natomiast jeśli by Cię prześladowały pesymistyczne, nawracające myśli, to tu najlepsze rozeznanie miałby psychiatra.. Tak to wygląda.

Odnośnik do komentarza

No własnie... mnie cały czas drecza mysli samobojcze, pesymistyczne egoistyczne, moze masz racje, ale tak naprawde boje sie prosic o pomoc, lekarza a tym bardziej rodziny, nie wiem juz co tak naprawde jest nie tak... nigdy taki nie byłem...ale zycie mnie przerosło i to co mnie w nim spotkało, a przyszłosc? jakos nie widze jej w kolorowych barwach...

Odnośnik do komentarza
Gość zagubiony czas

Żądze że tak miałeś małą depresję teraz potrzebujesz odrobinę spokoju rozmowy . Zadałeś odpowiednie pytanie czy zemną już wszystko ok ? poczułeś wewnętrzny spokój ale doskonale rozumiesz że może być tylko chwilowy dlatego podobnie jak ja i pozostali na forum zadajesz sobie w myślach pytania próbując odnaleźć odpowiedź wiesz jak postępuje choroba boisz się huśtawki nastrojów dlatego mam tylko jedną radę dla ciebie jeżeli masz jakieś pytania to pytaj wyłącznie na forum . rodzina i przyjaciele nie to końca rozumieją co czujesz mogą nieświadomie źle odebrać twoje słowa

Odnośnik do komentarza
Gość Psychoaktyw

Spróbuj tak spatanicznie ale zgodnie z własnymi myślami napisać swój autorski Plan na swoje życie. Tzwn. Jak byś otrzymał zadanie na temat planowania życia. Zrób go anonimowo dla siebie a jak zaplanujesz możesz dać znać. Może wyjdzie z tego nowy temat do podyskutowania.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...