Skocz do zawartości
Forum

Brak akceptacji mojego syna przez moją partnerkę...


Gość Przemek2333

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Przemek2333

Witam. Musze się z tym podzielić w koncu bo zwariuje. Tak na prawde to wiem od czego zacząć. Moze na początek od tego co skłoniło mnie do napisania tutaj, czyli od wydarzeń obecnych...Moj syn ma 6 lat. Z moja partnerką jesteśmy ponad 2 lata. Więc co się wydarzyło teraz. Syn byl chory przez 2 tygodnie i siedział w domu ze swoja mamą, moja byłą żoną. Więc nie zajmowalem się nim przez ten czas( byla żona wzięła opiekę). Przez tej czas moja obecna partnerka byla wyraźnie szczęśliwa, wyjaśnię to później lub samo sie wyjaśni. Po tej chorobie syn wrócił do przedszkola na 5 dni i zachorował znowu. W ciągu tych 5 dni dwa razy odebralem go z przedszkola i spędziliśmy czas razem. Więcej nie mogłem akurat bo pracuje w służbach mundurowych i akurat miałem sluzby w kolejne trzy dni.Gdy znowu zachorowal powiedziałem mojej partnerce ze chciałbym zaopiekowac się nim na przyklad przez 3 dni. Mieszkamy w małym mieszkaniu, ona ma dwójkę dzieci i gdy biore syna na noce to jadę z nim do dziadkow i tam nocujemy. Jesteśmy na etapie szukania domu lub mieszkania, tak aby bylo duzo miejsca. Gdy to usłyszała, od razu zmieniła swojej zachowanie. Zaczęła byc nieprzyjemna oschla i czepiala sie wszystkiego. Mówiła ze jak to tak ja zostawię na tyle dni. Mowilem tłumaczylem, prosiłem zeby tak sie nie zachowywała. Ze wcale jej nie zostawiam, ze przecież tak na prawdę tylko jeden dzień nie będziemy sie widzieć, bo moga przyjechac do moich rodziców ze było by super jakby przyjechala z córka ( jest w wieku mojego syna i sie super dogaduja, drugie dziecko, syn ma 16 lat). Niestety bylo coraz gorzej tylko. Prosiłem zeby nie stawiala mnie w takiej sytuacji ze ja niby ja zostawiam i jestem z synem. Mówiłem ze raz ze jest chory i chce sie nim zajac, a dwa że juz dlugo nie nocowal ze mna i tęskni mu sie i Bardzo chce pobyc ze mna dłużej. No i zaczęło sie. Jak juz go wziąłem to zaczęła sie awanturowac. Ze tylko on jest priorytetem, ze tylko on najważniejszy, ze nie będzie nigdzie przyjezdzac, ze mnie informuje ze nie musze go odwozic w piatek bo ona chce mieć weekend wolny i zapewne isc na imprezę. Ze nie chce zadnych zobowiązań zaręczyn i slubu. Jeszcze mówiłem jej w dzień gdy bralem syna ze zawioze ja i córkę na tance, ze posiedzimy sobie moze gdzies albo pójdziemy na spacer a pozniej one przyjadą do nas. Ale tylko sie nasluchalem ze co to ma byc tak na chwilkę, zebym sobie robił co tam chce i dal jej spokój. Starałem sie rozmawiać, pytac czy na prawdę nie widzi nic zlego w swoim zachowaniu, ze robi mi wyrzuty ze bede sie opiekowal chorym dzieckiem, ze to tylko trzy dni, ze mozemy tak zrobić żeby w ogóle nie odczuc tego ze będziemy osobno. Ale uslyszlem zeby sie odwalil bo próbuje zagluszyc wyrzuty sumienia ze ja zostawiam bo ona mnie nie zostawia. Tłumaczyłem ze jak będziemy mieli wlasny duzy dom to ten problem zniknie bo byl zarzut ze tak Bedzie zawsze nawet gdybysmy mieli wspólne dziecko. Ze bede ja zawsze zostawial. Ale niestety nic nie docieralo. Stwierdziła ze to ja mam problem a nie ona. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Bo za kazdym razem gdy jestem z synem czy biore go na noc to sa ciągle wyrzuty awantury. Bardzo duzo musiałbym opisywać i pewnie nie jedna osoba nie uwierzy mi i stwierdzi ze wymyslam... Niestety ja juz nie wiem co robic. Jak sie zachować. Zadne rozmowy tłumaczenia , nic nie zmieniają.

Odnośnik do komentarza

Opisując swoje życie poniekąd sam sobie dałes odpowiedz. Ona chce Ciebie na wylącznosc. Ona jest roszczeniowa, bo mając Ciebie na wyłącznosc jednocześnie ma Ciebie dla swoich dzieci-pewnie młodszej córeczki, bo starszy to juz się zamartwia jak chodzić swoimi drogami bez mamusi, tatusia i szykującego się ojczyma.Czyli Ty masz dla niej dac z siebie wszystko. Zauwaz dla niej i dla jej dzieci. A ona z siebie nic nie chce i nie musi dac Twojemu synkowi. Nawet nie chce zwolnic od swojej osoby troszkę swojego czasu. Gdy juz dojdziecie do większych metraży i bedziesz swoje dziecko sprowadzal czasowo do Was może byc dla niego niemiła, czepialska i po prostu wredna.

Ona swoimi fochami ustanawia rozkład sił między Wami. Albo będzie jak ja chcę, albo nie będzie wogóle. Jesli masz trochę silnej woli i umiejętności walki o swoje ,to tez zacznij się zachowywac albo zrozumiesz, ze ja to czasowo komplet ja i mój syn (tak jak ja rozumiem, ze ty To komplet ty i twoje dzieci) albo nie mamy co czasu tracić dla siebie, bo nie masz dośc zrozumienia jak ukladać patchworkową rodzinę. I po prostu odwróc się na pięcie. Ona teraz nie akceptuje Twojego syna, zaraz zacznie się burzyć przeciw Twoim rodzicom a na koniec tak Cie wychowa, ze sam się nie poznasz.

Odnośnik do komentarza
Gość Przemek2333

Tak na prawdę to juz slyszalem pare razy gdy jechałem pomóc rodzicom w czyms czy dziadkom bo maja po prawie 90 lat zrobic zakupy nanieść wegla itd, że znowu jade pomagać, że tylko licza sie wszyscy ale nie ona. Stwierdziła ze takie pomaganie co chwilę to chyba cos nie tak. Ze bez przesady. Zaznaczę ze zadnej przesady nie ma. Awantury więc juz były ze jade pomoc rodzicom.
Dla mnie to straszne jest. Okropne. Nie umiem sobie z tym poradzić.
Mimo ze mam swiadomosc tego co sie dzieje. Ciągle ma jakieś pretensje uwagi, wstawki gdy cos mowie o synku. Nawet byla awantura o to ze zapisalem go na treningi piłki nożnej ktore sa dwa razy w tygodniu i stwierdzila ze jak ja sobie to wyobrazam, ze niby dwa razy bede go woził , za tak nie moze byc. Tlumaczylem ze czemu robi problen z niczego skoro był narazie na jednyn treningu i wszystko bedzie sie rozwijalo, ze zobacze jak i co , że i tak ktos będzie musial czassmi go wozic gdy bede w pracy. Ale oczywiście juz sie nakręcila i awantura. Praktycznie nie odzywa sie do mojego syna. Wspólne wakacje to byl dramat i dwa lata temu i w tym roku. Na przyklad dwa lata temu awantury robila ze marudzi przy jedzeniu, ze boi się wejść do morza, ze niby specjalnie zachodzi jej droge złośliwie, a najgorsza awantura gdy robiliśmy zdjęcie razem i zobaczyła ze bylem bardziej przytulony do syna niz do niej...A w tym roku na wakacjach zrobiła awanture ze polozylem sie koło niego gdy plakal w nocy... Tłumaczę jej ze to ona jest dorosła, to ona powinna układać relacje z dzieckiem a nie na odwrót. Ze za relacje z dzieckiem odpowiedzialny jest tylko dorosły a nie dziecko. Ale to nic nie daje. Straszny dramat przeżywam .

Odnośnik do komentarza
Gość Przemek2333

Ona twierdzi że to ja mam problem, że jestem nadopiekunczy, ze moje relacje z synem sa chore. Ze decydując się na rozwód itd to moglem miec świadomość ze nie będę spędzał tyle czasu z synem, a tym bardziej gdy zdecydowałem sie na nowy związek. I to jedno pytanie do mnie: jestem najważniejsza dla Ciebie??? Wręcz zmuszala mnie zebym powiedział ze jest najważniejsza osobą dla mnie. To jest chore! Mówiłem ze niepotrzebnie szuka rywala w dziecku bo ja z dzieckiem sie nie zestarzeje, tylko z nią, ale to nic nie daje... Dochodzi czasem do tego ze oszukuje ją zeby zobaczyć się cz synem, odebrac z przedszkola czy cokolwiek...

Odnośnik do komentarza

"Straszny dramat przeżywam ."Zapewniam, ze większy jeszcze dramat będzie jak się z nią zwiążesz węzlem ślubnym, zakupem wspólnego mieszkania, czy tez wspólnym potomstwem.

Zazdrość o przytulenie się do synka widoczne na zdjęciu lub awantura o nocne uspokajanie dziecka mówi o tym jakim człowiekiem jest Twoja wybranka.

Kazdy jest kowalem swojego losu. Ona juz Ci pokazała jakiego rodzaju kobietą jest a Twoja decyzja czy ten związek kończyć lub umiec postawić na swoim czy isc w to coś co wygląda na bagno.

Odnośnik do komentarza

Faktycznie, kobieta bez serca...
Ona Ciebie nie kocha, jeśli by kochała, to również uczuciem darzyła by
Twoje dziecko i nie zachowywała się tak jakby ono było gorsze.
Wręcz odwrotnie, dbała by dziecko jak najmniej odczuwało rozłąkę rodziców, bo jest już wystarczająco pokrzywdzone.

Pewnie Ty ją kochasz, mimo to powinieneś odejść, żeby dodatkowo nie krzywdzić dziecka, a miłość do niej Ci przejdzie z czasem.

Gdybyś miał inną kobietę, w takiej samej sytuacji, moglibyście stworzyć fajną rodzinę,
z obecną nie da się żyć.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Przemek2333

W sumie to nie umiem odpowiedzieć na pytanie czemu tkwie. Prawdopodobnie dlatego że wierzyłem że się cos zmieni... Jestem pedagogiem z wykształcenia, psychologia też nie jest mi obca i mam ogromną cierpliwość, uwazam że zmainy wymagaja czasu wysiłku i ogromnej cierpliwości i wrażliwości. A moja obecna partnerka miała bardzo bardzo ciężkie przeżycia w poprzednim związku i starałem sie i staram byc bardzo delikatny w tłumaczeniu itd. Ale widzę ze mimo upływu ponad dwóch lat nic nie zmienia się. Byc moze jest tak juz wypaczona ma tak psychike wypaczona przez bylego ze nie da się dotrzeć i wytłumaczyć nic. Tłumaczę ciagle ze dziecko to nie jest jej rywal. Ale ona sie zafiksowala ze ja jako ojciec zachowuje sie nienormalnie i juz. Ze jestem nadopiekunczy itd.. I nie da sobie wmówić ze tak nie jest. Teraz oczywiście nie odzywa sie, chce mieć wolny weekend, zapewne zeby isc na imprezę z koleżankami. Ciezko mi to wszystko ogarnac. Nie umiem tego zrozumieć i sobie poradzić. Niestety :( Próbowałem ze wszystkich sil sam to ogarnac ale juz nie umiem.

Odnośnik do komentarza

onkaY czasem cięzko zauważyc, z wlasnej perspektywy, że jest sie zwiazanym z toksyczna osoba. Byc moze autor tak ma, skoro pisal parę razy,że to byc moze on ma problem a nie ona.
Faktem jest,ze owa kobieta jest egoistką i to niezlą po tym co widac. Byle pod jej dyktando wszytko bylo i tak jak ona chce. A miala też swiadomosc z kim sie wiąze,że Przemek tez ma dziecko i ze ono bedzie obecne w ich zwiazku tak jak z reszta jej dzieci. Ale jej dzieci moga byc obecne bo sa jej. To nie wporzadku ale ona tego nie chce widziec dlatego brnie w zaparte.
Teraz kwestia nalezy do Przemka, albo bedzie w tym dziadostwie trwal, niszcząc siebie i niestety krzywdzac poniekad syna albo... albo zakonczy to i sie wyprowadzi. Byloby to z korzyscią dla niego i syna. Trzeba tylko -albo az- podjąc meska decyzje. Ale tego nikt za niego nie zrobi.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

~Przemek2333
Ale widzę ze mimo upływu ponad dwóch lat nic nie zmienia się. Teraz oczywiście nie odzywa sie, chce mieć wolny weekend, zapewne zeby isc na imprezę z koleżankami.

Tu masz dwa choćby bardzo dobre powody dlaczego powinienes zakonczyc zwiazek z ta kobieta.
1. Nie zmienia sie i wcale to nie nastapi. Chyba ze na gorsze.
2. Nie odzywa sie - tak najlepiej... zamiatac pod dywan. Ma to gdzies co myslisz i jak sie czujesz. Ona chce zeby wyszlo na jej,masz zmieknąc bo inaczej foch.

Mało Ci? Jak dlugo jeszcze bedziesz zwlekał?

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

A nie pomyslales nigdy, ze po pierwsze ona nigdy nie byla az tak święta jak mówila o swoim byłym związku, ze tam pewnie tez dużo żle się ukladalo poprzez jej egoistyczny stosunek do świata. A po drugie wlasnie w tym związku o ile dlugo trwał, to może nauczyła się niewlasciwych manier, ktore trenowano na niej i teraz ona skutecznie je wypraktykowuje na Tobie?

Ładnie mówisz, ze potrzeba czasu, ze trzeba ją powoli przyzwyczajac, przyuczać, bo Ty jestes pedagogiem i wiesz, ze to dziala. Może dziala, ale na młode osobniki dorastające, ktore w procesie dorastania się ksztaltują, ktorym może nikt nie pokazal dobrej drogi.

Ona dosonale zna dobre drogi, tyle, ze nie chce ich używać, bo nie ma z tego az tak duzej korzysci jak wybieranie dróg Cię raniących. Oprocz przyuczania kogoś do czegoś trzeba tez widziec po prostu charakter drugiej strony. A charakter Twojej partnerki jest destrukcyjny dla Waszego związku i dlatego ciągle jest zasadne pytanie dlaczego tkwisz w tym związku i się zamartwiasz? Ona jest naburmuszona (Ty się martwisz, jest Ci nieswojo) i w ramach tego naburmuszenia spokojnie z koleżankami pójdzie gdzies porządzić, bo z Tobą juz jej po prostu nudno. Jestes zbyt porządny i przewidywalny, za malo szalony.

Czyli dalej jest jak ona chce. Chce pójśc się zabawić z koleżankami to znajdzie na to sposob.

I nie wierz az tak bardzo w traumy jakie ją spotkaly. W tamtym czasie pewnie jej bylo żle, bo nie skończylaby jako rozwodka. Tyle, ze ona sobie świetnie radzi w tej roli, bo to ona dyktuje Ci warunki a Ty masz zludzenie, ze może kiedyś ona się zmieni pod Twoim wplywem. Pamietaj, ze w przypadku osob doroslych nikt drugi się nie zmienia pod naszym wplywem Jedyne co jest możliwe, to my się trochę możemy zmienić, zeby się przypasowac bo bardzo np tego chcemy. Czyli wg mnie to ona nic a nic ,się nie zmieni. Czyli pytanie dlaczego z nia jestes ,jesli uwiera Cię jej egoistyczny charakter dalej jest zasadne.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem dlaczego autor w tym wciaz tkwi choc co nieco zdaje sobie sprawę ze sytuacja stoi w miejscu i na nic jego tlumaczenia.
Owszem, albo jest tak zdesperowany, albo myśli nie tą częścią ciała, co trzeba lub tez po prostu boi sie odejsc i cos go powstrzymuje. Chyba ze chce dawac jej "czas na zmianę" w nieskonczonosc.
To jego życie i to on decyduje jak ono wyglada. Tu juz dosc zostalo mu napisane jak naprawde wyglada jego sytuacja.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Często tak jest, że tkwimy w związku, mając nadzieję, że partner się zmieni, dotyczy to przemocy czy alkoholizmu czy jeszcze innej dewiacji,
bo przecież tak się staramy, żeby on się zmienił..., im bardziej się staramy tym jest gorzej, dlatego trzeba się postawić.
W taką pułapkę wpadają zarówno kobiety i mężczyźni.

Dlatego postaw się,
albo albo, zmieniasz diametralnie stosunek do mojego syna lub koniec naszego związku, konsekwencja jest najważniejsza.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

zmieniasz diametralnie stosunek do mojego syna lub koniec naszego związku

Swoja drogą ciekawe co by wybrala jego wybranka gdyby postawil ja przed takim wyborem. Choć w sumie mozna sie domyslic.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Ale z ciebie d..pa nie facet.! Baba ci wlazla na głowę i tupie po niej a ty się tlumaczysz. Kompletnie brak ci testosteronu i wynikającej z tego pewności siebie.
Rozwodnicy wchodząc w nowy związek, robią test aceptacji swojeg dziecka, przez nowego partnera. Twoja pani go nie zdała ,a ty uczony pedagog i psycholog jesteś tak naiwny ,że wierzysz ,że tłumaczeniem i cierpliwością,coś wskórasz. Jak by to miało pomóc, to by już dawno pomogło,ale widocznie uczennica jest zbyt tepa ,żeby coś zrozumieć z sytuacji ,w której się znalazła.
Powiedz ,w czym ona jest taka wyjątkowa,że wbrew wszelkiej logice,,dalej z nią jesteś. Dla mnie jesteś żałosny.

Odnośnik do komentarza
Gość Przemek2333

Nie jestem ani zdesperowany, ani też nie myślę inna częścią ciała. Chyba że sercem. To nie jest wszystko takie proste... Nie jestem też żałosny to nie to. A już na pewno nie brak mi testosteronu... Ktoś powiedział kiedyś ze mam za dobre serce. A nikt by sie nie spodziewał po mnie ze takie mam, bo otwieram sie przed bliskimi. Na zewnątrz mam opinię nieustępliwego, twardego faceta. Ale przy bliskim poznaniu okazuje sie ze jak mi to ktos powiedział ze jestem za dobry. Nje mylic z cieplymi kluchami. To nie ten typ. I to jest problem może. Moze za bardzo chce za bardzo wierzę, za bardzo kocham i za bardzo ufam. Staram sie wszystko sklecic zeby bylo dobrze.

Odnośnik do komentarza
Gość Przemek2333

Usłyszałem pewnego dnia ze ona nie lubi mnie jak jestem z moim synem, bo jestem wtedy inny. Więc tlumacze ze gdy jesteśmy razem sami moge jej poświęcić tylko uwage natomiast gdy jesteśmy z dziećmi to chyba normalne ze trzeba dzielić uwage. I dla siebie trzeba wyrywac chwile, bo dzieci bardzo absorbuja nasza uwage. Chyba normalne. Ale nic nie dociera. Prosze mi wierzyć to nie chodzi o to ze mysle inna czescia ciała. Bo raczej nie mialbym problemu zeby zaspokoic swoje potrzeby i proszę nie zrozumieć mnie zle, opacznie i ze jestem cwaniak czy mam o sobie niewiadomo jakie mniemanie.

Odnośnik do komentarza

Ale może autora nie mozna tak w czambul potępiać? Może jego byla żona uklada sobie życie z jakims jego następcą i Przemek wie, ze jego syn na co dzien ma zupelnie dobry męski wzorzec?Może z tamtym panem ma bardzo dobre relacje? Czyli tylko trochę czasu potrzebuje ze swoim rodzonym ojcem? I Przemek wciąż się łudzi, ze te troszkę czasu jakos oblaskawi tę swoją egoistyczną kobietę? A jej nadzieja jest taka, ze chlopiec dorastając coraz bardziej się przyzwyczai do swojego ojczyma i jej się uda dziecko wyrugowac z ich życia?

Odnośnik do komentarza

~Przemek2333
Ktoś powiedział kiedyś ze mam za dobre serce. A nikt by sie nie spodziewał po mnie ze takie mam, bo otwieram sie przed bliskimi. Na zewnątrz mam opinię nieustępliwego, twardego faceta.

Jak się ma dobre serce, to trzeba mieć twardą ....
Dobrze by było jakbyś potrafił być taki wewnąrz jak na zewnątrz.

Nigdy partnerki nie będą szanowały Ciebie i Twojego zdania.
Zakładam, że jak partnerka by miała drugiego na boku, też będziesz przy niej tkwił i tłumaczył latami, że robi źle...
Jesteś jaki jesteś, my Ciebie nie zmienimy, zniszczysz sobie i dziecku psychikę, na własne życzenie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Przemek2333

Moja była żona nie ma nikogo z tego co wiem przynajmniej, więc syn nie ma żadnego innego wzorca męskiego. Czy jestem naiwny? Hmm pewnie po części to prawda. Starałem się jej tłumaczyć jej zachowanie na zasadzie zeby odwróciła sytuacje i pomyślała chwile jakby sie czula gdyby ktoś tak sie zachowywal w stosunku do niej i atakował ja jako matkę. Ale umiejętności empatii ma raczej znikome..
Zawsze mi mowi ze absolutnie nie chce mnie odciagnac od syna bo przecież wie ze to moj syn, ale ze bez przesady... Twierdzi ze jestem inny będąc z synem i że wtedy nic sie nie liczy. Oczywiście jest to bzdura totalna. Ale ona tak uwaza i koniec. I twierdzi ze zachowania mojego syna nie wytrzyma nikt, że nie uloze sobie z nikim zycia bo nikt nie zniesie zachowania mojego syna. A tak na prawdę moj syn nie odbiega niczym od zachowania innych dzieci, czasami jest niedobry, uparty, sfochowany, niezadowolony, itd itd każdy wie o czym mówię. Ale dla niej to jest nie do wytrzymania. I twierdzi, gdy mowie jej zeby troche starala sie z nim kontaktu złapać, ze nie zamierza mu nadskakiwac bo juz wystarczy ze wszyscy mu nadskakuja. Kiedyś mi tez powiedziała, że jej dzieci nie maja takiego ojca jak ja, który zajmuje sie interesuje itd, ze jest jej przykro i zal swoich dzieci i jest zła przez to. Powiedzialem jej ze przez to nie moze wyżywac sie na mnie i moim synie i ze przecież sie staram dla córki byc taki sam , bo syn to inna bajka jest duży i nigdy nie bede dla niego tym kim moge byc dla corki. Ale nic nie dociera. Jeszcze mowi ze przeze mnie ona czuje sie zla matka bo ja mam cierpliwość umiem rozmawiac bawic sie itd. Zeby byla jasność, ja nie pozwalam żeby ona w obecności mojego syna awanturowala sie robila mi wyrzuty i krytykowala jego i mnie. Oczywiście probowala ale szybko i kategorycznie to ucinam. Dopiero pozniej wszystko do mnie wyrzuca...Wszędzie widzi problem, kazde zachowanie syna które jej sie nie spodoba jest wyolbrzymiane ponad miarę.

Odnośnik do komentarza

Skoro kobiecie ,która sama jest matką, trzeba tłumaczyć najbardziej podstawowe rzeczy o relacji rodzic dziecko i ty to robisz ,a do niej nic nie dociera,tylko dalej ma swoje wydumane żale do ciebie,to ja wnioskuje ,że coś w tej waszej patchworkowej rodzinie nie gra.
W domu w rodzinie ludzie są zwyczajnie, razem a nie dzielą się na pary. W sensie teraz ja poświęce czas tobie ,a później tobie. Nie możecie po prostu być i robic coś wspólnie,razem.
Ja, ty i twoje dzieci i moje dzieci.? Żeby mieć poczucie,że jesteście rodziną.Czy ty nie poświęcasz uwagi jej dzieciom,nie zajmujesz się nimi,nie odwozisz na zajęcia czy do szkoły.? Może tu leży problem,że ona jest zazdrosna też o to.
Takie rodziny,to zawsze ciężkie przypadki. Szkoda dzieci, które muszą żyć i funkcjonować ,w różnych konfiguracjach ,w więcej niż jednej rodzinie. Gdzie tu miejsce na stabilność i poczucie bezpieczeństwa. Rodzicom się odwiedziło bycie razem, bo byli nieodpowiedzialni,podejmowali złe decyzje ,czy jeszcze co innego.
Ja podejrzewam,że trzymasz się ,tak kurczowo tego związku,bo boisz się kolejnej porażki. Za wszelką cenę chcesz udowodnić sobie i innym,że tym razem ci się uda.
Ale się nie udaje.

Odnośnik do komentarza
Gość Przemek2333

To skomplikowana sprawa z rozwodem. Ale nie dało się żyć razem. Uwierzcie.
A teraz najgorsze , że obecna parterka nie widzi nic zlego w swoim zachowaniu w tej chwili. Nie odzywa sie w ogóle od środy. Ja jestem teraz z synkiem jeszcze u rodziców. Była mowa ze jestem z nim do piątku. A teraz pewnie czeka co zrobie gdy go odwioze. Bo uwaza zapewne ze przyjadę jak tylko Go odwioze. Stwierdziła przecież ze ja ja zostawiam na tyle dni. A to nie prawda bo mowilem zeby przyjechaly do rodziców i w czwartek i środę. Nie wiem nie rozumiem, przecież można powiedzieć, kochanie pewnie zajmij sie synem, bede tęsknić, przyjedziemy posiedzimy razem, Dzieci sie pobawia. Przecież ja nie jade na zadna imprezę trzy dniową. Gdzie tu problem????

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czego tu nie rozumiesz, przeczytaj jeszcze raz wszystkie posty,
wydaje się, że my lepiej ją znamy niż Ty i nie dociera do Ciebie to, co o niej piszemy,
a dziwisz się, że Twoje argumenty, nie docierają do niej.
Osobowości i charakteru jej nie zmienisz, niczego też nie nauczyły te wspólne dwa lata,
jeśli Ty się nie postawisz i nie zmienisz postępowania w stosunku do niej, nic się nie zmieni.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...