Skocz do zawartości
Forum

Zagubiony22

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Personal Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miasto
    Chojnice

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Zagubiony22

0

Reputacja

  1. Dzień dobry. Mam 22 lata i jestem uzależniony od marihuany i amfetaminy, mam bardzo duże długi i czuje jak z dnia na dzień mój stan psychiczny się pogarsza. Biorę amfetaminę od 6 lat lecz zawsze wydawało mi się, że potrafię nad tym kontrolować i brałem co jakiś czas, nawet wytrzymałem prawie dwa lata bez tego. Od roku biorę znowu, od 2 miesięcy może przez dwa tygodnie nie wciągałem i czuję, że tracę resztki kontroli nad sobą. Marihuanę pierwszy raz zapaliłem 9 lat temu, nigdy nie wierzyłem, że piękna MJ uzależnia i potrafi zniszczyć życie... Na początku paliłem bo "znajomi" palą a przecież nie mogłem być gorszy. Później przeistoczyło się to w "palenie okazjonalne". Nie zdawałem sobie sprawy, że to ostatni moment żeby uratować swoją przyszłość... Zanim pogłębiłem się w uzależnieniu miałem bardzo dużo znajomych i przyjaciół. Nigdy nie byłem sam, zawsze miałem na kogo liczyć. W szkole miałem średnie oceny, lecz nie miałem problemów z przejściem do następnych klas. Pod koniec 3 gimnazjum nauczyciele i psycholodzy mówili, że jestem inteligenty i zamiast to wykorzystywać do osiągnięcia życiowych celów to wpadam w złe towarzystwo i podejmuje złe decyzje, ponieważ jestem łatwowierny i podatny na głupie pomysły innych, daje sobą manipulować przez co ja najgorzej zawsze kończyłem. Tak naprawdę tłumiłem w sobie prawdę co tak naprawdę czuję i co się ze mną dzieje. Pojawiła się u mnie depresja po śmierci dziadka w pierwszej gimnazjum, były momenty jak chciałem odebrać sobie życie.. Dopiero w 3 gimnazjum wyjawiłem prawdę swojej pierwszej prawdziwej miłości i to ona zaalarmowała psychologa szkolnego a ten następnie rodziców. Moja mama wtedy uświadomiła sobie, że mam problem ale nie wiedziała jak ma mi pomóc a ja znalazłem "zaspokojenie" w marihuanie mimo tego że miałem idealny kontakt z rodziną, zawsze mogłem na nich liczyć. Przez ostatnie 6 lat palę codziennie, od 4 lat palę jak tylko się obudzę i póki nie zasnę, nie potrafię funkcjonować bez THC. Zniszczyłem związek z dziewczyną, która tak naprawdę uratowała mi życie. Z dnia na dzień coraz bardziej oddalałem się od przyjaciół i rodziny. Straciłem jakiekolwiek zaufanie w rodzinie i u moich rodziców. Rzuciłem szkołę i mam skończone tylko pierwszą klasę technikum. Ogarnięcie skuna i zaspokojenie głodu stało się jedynym celem.. Zacząłem brać różne pożyczki i chwilówki, później spłacałem jedne drugimi bo już nie mogłem dać rady załatwiać wystarczająco dużo pieniędzy żeby starczyło mi jeszcze na działkę. W tej chwili mam prawie 60 tysięcy zł zadłużenia i same wezwania do zapłaty czy do sądu... W pierwszym tygodniu stycznia tego roku uświadomiłem sobie w jakiej jestem tak naprawdę sytuacji. Przez 10 dni brałem tzw. kryształ, przez następny miesiąc nie potrafiłem dojść do siebie. Stany lękowe, wpadanie w panikę podczas snu, ogromne problemy ze spaniem, ciągłe zawroty głowy i inne rzeczy przez ten czas uświadomiły mi, że w tej chwili nie mam nikogo, zostałem sam. Bez znajomych, bez rodziny, szkoły, pracy, perspektyw na życie, bez jakiejkolwiek przyszłości i chęci życia. Postanowiłem spróbować sobie pomóc. Zgłosiłem się do poradni leczenia uzależnień gdzie dostałem natychmiastowe skierowanie na detoks a następnie miałem wyjechać do ośrodka na leczenie. Miałem wyjechać jeszcze tego samego dnia. Psychiatra podkreślił na skierowaniu, że jestem pacjentem pilnym, którego nie przyjęcie spowoduje znaczne pogorszenie stanu zdrowia i psychicznego. Po wyjściu z poradni już nie byłem taki pewny tego. Odłożyłem to na następny dzień i tak minęły 3 miesiące i ze strachu nigdzie nie wyjechałem. Uzależniłem się jeszcze bardziej od amfetaminy, marihuany, mam zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, zwidy, słyszę dźwięki których nie ma, coraz bardziej gubię się we własnych myślach, obwiniam się za te wszystkie problemy, nie potrafię sobie wybaczyć tego że wyciągnąłem wszystkie pieniądze rodziców na ciągnięcie nałogu. Ja już sam nie potrafię stwierdzić co tak naprawdę się ze mną dzieje. Nie mogę wyjechać na leczenie bo nie chce obarczać komornikami moich rodziców, ale nie robię też nic w tym kierunku żeby to jakoś spłacić, nie mam motywacji i tak naprawdę nie widzę już sensu żebym cokolwiek starał się naprawiać. Tyle razy próbowałem i za każdym razem przegrywałem walkę z samym sobą. Bez ćpania nie potrafię wytrzymać połowy dnia, nie ma chwili żebym nie myślał jak ogarnąć pieniądze na działki. Wiem, że powinienem najpierw się wyleczyć a wtedy zacząć pracować i spłacać długi ale bez sensownie szukam wyjścia które da mi możliwość wyleczenia się a jednocześnie spłacenie długów a następnie naprawy relacji z rodziną i rozpoczęcia nowego rozdziału w życiu. Boję się wyjechać bo potrzebuje rodziny a wiem, że jak wyjadę to nie będę miał już gdzie wracać ponieważ komornicy i reszta długów zniszczą moją rodzinę na której mi zależy najbardziej w życiu a bez niej nie mam dla kogo naprawiać błędów. Proszę pomóżcie mi w jakikolwiek sposób, ponieważ czuję od dłuższego czasu, że jeżeli nic nie zrobię to moje życie się skończyło... Nie potrafię już wierzyć, że kto kolwiek chciałby mi pomóc, już nie wierze w samego siebie....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...