Skocz do zawartości
Forum

kłamstwo w związku - ona


Gość develey

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Mam problem z narzeczoną która cały czas mnie okłamuje. Jesteśmy ze sobą 4 lata, mamy wspaniałą córkę. Jakiś czas temu narzeczona poznała sobie kolegę. Teraz cały czas sobie z nim pisze za moimi plecami jak jestem w pracy. Wie doskonale, że sobie tego nie życzyłem - dużo sie wydarzyło pomiędzy nami w tej kwestii nie bede juz sie rozpisywał. Sytuacja jest teraz taka , że ona sobie z nim pisze, gdy pytam czasem czy coś pisała z nim to mówi że nie. Tyle, że ja wiem ze to kłamstwo. Bo przeczytałem jej rozmowę. `Nawet pisała tam, że przyjedzie z kawą do niego do pracy, gdzie do nie mnie nigdy nie przyjechała. Wiem, że jestem okłamywany, wiem że pisze sobie z innym facetem, i nie mogę jej tego powiedzieć żeby nie wyszło ze przeczytałem. Macie jakiś pomysł?
Tylko nie w stylu " gnojek z ciebie bo czytałeś rozmowę" , mogę tylko dodać , że nie pierwszy raz odkryłem pisanie z facetami. Stąd moje czytanie.

Odnośnik do komentarza

Ewidentnie córeczka nie wypelnia czasu Twojej narzeczonej. Nudzi się i przy dziecku i przy Tobie, szuka sytuacji ekscytujących.

Może czas zagonić do pracy- połączenie obowiązków matki i pracownika, może trochę ukróci bezmyślne szukanie przygód?
Może trzeba zafundować andrealinę w związku i porobić awantury o przysłowią zbyt sloną zupę aby nie była taka pewna Ciebie i Twoich uczuć?

A może masz niestety partnerkę taką, ze zawsze i wszędzie będzie patrzyła gdzie, jak i kiedy przyprawić Ci rogi- wtedy pewnie kiedyś się rozstaniecie. Macie jednak dziecko to probuj rożnych pośrednich sposobów aby utemperować jej chęc "zwiedzania" innego świata niz Twoj i jej. Może dorośnie i zrozumie co jest ważne w życiu.

Odnośnik do komentarza

To co mówisz o pracy jest jak najbardziej prawdą, tyle że pracy trzeba szukać tak żeby znaleźć a nie żeby nie znaleźć.
Awantury nic nie dadzą, próbowałem. Mówi wtedy, że jestem chorobliwie zazdrosny, że żyć się ze mną nie da, że zabierze córkę i się wyprowadzi. PAT...
Już nawet myślałem, żeby robić podobnie, żeby wzbudzić właśnie jej zazdrość i pokazać ze to co robi jest krzywdzące. Ale nie wiem czy to coś da..

Odnośnik do komentarza

jaki PAT ?

chłopie weź się w garść. PAT jest dlatego, że się na to zgadasz. Doskonale ona wie, że nic nie zrobisz więc Ci wchodzi na głowę.
zabierze córkę i się wyprowadzi ? proszę bardzo pozwól jej, niech popracuje chwile na siebie to zobaczy jak to fajnie. Inaczej bez tej cennej lekcji możesz spisać ją na straty gdyż w końcu skoczy gdzieś w bok.

Odnośnik do komentarza

No masz racje, że to znakomicie wykorzystuje. Wie, że zależny mi strasznie na córce w domu dlatego uważa , że może wszystko robić a ja się nie odezwę. Stąd pat. Bo jak się odezwę i powiem co mi nie leży to stracę córkę bo tak to obwinie że to ja wyjdę na zazdrośnika , a jak się nie odezwę to wychodzę na jelenia...
Dlatego tu napisałem, bo ja sam nie wiem co mam robić.

Odnośnik do komentarza

Awantury nie o pisanie z innym facetem a punktowanie że jesteś niezadowolony z wypełniania jej obowiązków domowych.Tu nie posprzątane.tu nic nie ugotowane lub ugotowane niesmacznie. A jak nie awantury bo strzeli focha.to ignorowanie jej osoby.Chlopaku ona z Tobą pogrywa to i Ty masz prawo z nią pogrywać aby zrozumiała.ze Tobie już opadły różowe okulary odnośnie jej osoby.I jak chce w zgodzie z Tobą żyć to musi być lojalna,w porządku wobec Waszej córeczki i Ciebie. Ona nie z tych co zrozumie perswazją

Odnośnik do komentarza

Nasuwa się pytanie: czy Twoja narzeczona wnosi coś do Waszego związku poza tym, że po prostu „jest” i „ładnie pachnie”?

Problem w tym, że dałeś się zdominować i postawić w roli ofiary. Masz przekonanie, że znalazłeś się w patowej sytuacji. Przede wszystkim postaraj się zmienić to nastawienie. To bardzo istotne, bo – tkwiąc w fałszywym przekonaniu – wiele nie ugrasz. Dziecko nie jest jej – jest WASZE. Nie pozwalaj narzeczonej pogrywać córeczką i szantażować, że zabierze dziecko i wyjedzie. Partnerka trochę Cię sobie urobiła i żyje jak przysłowiowy pączek w maśle. Fakt, że zamiast zajmować się domem i dzieckiem, przeznacza swój czas na utrzymywanie kontaktu z mężczyzną, którego nawet nie znasz, nie świadczy o niej zbyt dobrze. Warto się zastanowić, czy w ogóle potrafi być dobrą żoną, skoro nie sprawdza się już na etapie narzeczeństwa. Siłą nie zmusisz jej jednak do bycia lojalną. Jeśli masz dostęp do jej rozmów z obcymi mężczyznami, zbieraj je na wszelki wypadek – ale rób to po cichu. Nie afiszuj się przed partnerką, nawet gdy znajdziesz w nich bulwersujące Ciebie treści. Ciekawe, czy ich znajomość ogranicza się do kontaktu przez Internet. Trzymaj rękę na pulsie.

Postaraj się znaleźć jej jakieś zadania. Ale nie jakieś hobby, które byłoby tylko pretekstem do wybywania z domu i umożliwiało schadzki z tym czy innym gościem, lecz jakieś prace w domu. Jak rozumiem, narzeczona jest na Twoim utrzymaniu, masz więc prawo wymagać od niej jakiegoś wkładu. Stanowczo odradzam Ci próbować wzbudzić w niej poczucie zazdrości, bo w ten sposób dałbyś jej do ręki poważną broń. Będzie argumentowała, że ona może i miała kogoś na boku, ale Ty nie byłeś lepszy. Trudno będzie dojść kto, kiedy i po co. Zamiast tego bądź lojalnym partnerem, ale stawiaj wymagania i egzekwuj je.

Odnośnik do komentarza

Pana narzeczona traktuje córkę jako "kartę przetargową", a to bardzo nie fair. Ktoś słusznie zauważył, że dziecko nie jest tylko Pana narzeczonej, ale również Pana. Dlatego w sytuacji, gdy Pana partnerka użyje szantażu w stylu: "Odejdę i zabiorę dziecko", niech nie boi się Pan powiedzieć, a idź, ale z opieką nad dzieckiem nie bądź taka pewna. Myślę podobnie jak poprzednicy, że chyba Pana narzeczona ma zbyt dużo wolnego czasu, dlatego poszukuje wrażeń, pisząc i flirtując z innymi mężczyznami. Gdyby solidnie zadbała o dom i córkę, a do tego podjęła pracę zawodową, myślę, że nie miałaby siły na inne amory. Proszę nie dać się manipulować partnerce i zacząć stawiać warunki. Na razie narzeczona czuje, że może wodzić Pana za nos, co dokładnie wykorzystuje. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Wasze opinie także eksperta są zgodne z jednym - że to co robi jest krzywdzące i nie powinno mieć miejsca. Pokrywa się z moim ostatnim myśleniem, że to bez sensu cały czas pilnować narzeczonej. Życia może mi się wystarczyć na to , nic to nie da, a szczęścia już wcale.
Przy normalnym trybie życia- praca, dziecko, dom wydaje mi się , że rzeczywiście nie miałaby czasu na takie sprawy. Problem w tym, co napisałem wyżej - szuka tak żeby jej nie znaleźć. Teraz gdy dziecko poszło do przedszkola ma jeszcze więcej czasu, pytanie co z nim zrobi. Nawet nie mam jak tego sprawdzić, muszę pracować żeby mieć na utrzymanie domu i dziecka.
Mogę teraz już dodać, że to nie pierwszy taki "kolega" narzeczonej. Poprzednio po wielu awanturach udało mi się skasować z życia jegomościa , ale nie myślałem ze tak szybko pojawi się inny, następny. Tyle to dało, że teraz ja jestem na przegranej pozycji - wyszedłem na zazdrośnika chorobliwego , który zabrania jej kontaktów z innymi facetami (kolegami) ,a wg niej to ona tego potrzebuje. W efekcie jestem w takiej sytuacji jak napisałem - jak pokaże kolejny objaw zazdrości to mam zagwarantowaną wyprowadzkę i pożegnanie z dzieckiem. I macie racje, że tego najbardziej się boje. Bo nie wiem do czego jest zdolna, a z drugiej strony nigdy nie będę szczęśliwy tkwiąc w tym co jest teraz.

Odnośnik do komentarza

" Problem w tym, co napisałem wyżej - szuka tak żeby jej nie znaleźć"- bo w domu jest za duzo pieniędzy z ktorych ona wygodnie korzysta, bo tylko Ty musisz dużo pracować na rodzinę.

Ludzie wyraznie Ci mówią przykręc kurek z pieniędzmi. Jesli macie wspólne konto , to na to konto przelewaj mniej pieniędzy a utwórz drugie, (może i w innym banku) tylko Twoje, bez wyciągow przychodzących do domu. Przeciez ona nie ma zmartwienia z pieniędzmi, tylko Ty masz. Trzeba tak się ustawić, zeby jej zaczęło doskwierac, ze pieniędzy nie ma i inne kobiety idą po te pieniądze do pracy to i ona znajdzie motywację aby znaleść pracę.Skoro ona może wogóle nie pracować a wydawać pieniądze na przedszkole to Ty możesz pracując mniej zarabiać, bo przeciez ona rozumie, ze rynek pracy jest dziś bardzo trudny, skoro szuka pracy i żadnych pieniędzy nie umie zarobić, to chyba dobrze, ze Ty umiesz jakieś zarobić, a że teraz mniejsze, no cóz takie są realia. Przeciez kochanie i tak się cieszymy, ze z trudem ale na opędzenie rachunków starczy a bez innych rzeczy jakoś się obejdziemy.

Gorzej Ty pewnie sobie myślisz, ze jak malo będziesz mial kasy to ona szybciej Cię porzuci bo taki slabo zaradny jesteś. Ale juz zauważyleś. że "bez sensu cały czas pilnować narzeczonej. Życia może mi się wystarczyć na to , nic to nie da, a szczęścia już wcale. " Niestety taka prawda. Ona nie chce docenić tego co ma, to powoli trzeba jej po trochu odbierac to ,co powoduje, ze ma w nadmiarze i tego nie ceni. Nie ceni Twojej uwagi, Twoich uczuć, Twojej atencji dla siebie. To nie bądz wiecznie zadowolony z wykonywania jej obowiązków. To tylko "bywaj" czasem w dobrym humorze, aby ona zatęsknila do czasów, kiedy Tobie się swiat podoba.

Ona Ci wydziela swoją osobę i osobę dziecka- jak nie będzie jak ja uważam to odejdę. To odwróc role- jak nie będzie jak ja uważam, to Ty sama nie będziesz miała czego u mnie szukać.

I nie bój się , ze poleci za innym bardziej kasiastym. Ona i tak juz szuka wrażen. A nawet jak poleci w świat to przynajmniej nie będziesz się mial za idiotę, ktory cięzko pracowal i na swoje umiejętności i możliwości usuwał jej pyłek spod nóg a ona rozglądała się za innymi.

W normalnym związku dziecko dla obojga rodziców jest elementem wiązącym i spajającym. Ona z dziecka probuje robić straszak. Nie daj się wmanewrowywać w taką sytuację, bo ona właśnie za to Cię nie ceni.Ona myśli, ze jest sprytna i w życiu będzie się bawić na Twoj koszt. Do milosci nie jesteś w stanie jej zmusić, ale do zrozumienia, ze nie jestes jeleniem to i owszem.Tylko niestety, trzeba ją w procesie nauczenia pewnego szacunku do Ciebie i zrozumienia, ze nie dasz sobie w kaszę dmuchać zastosować podstępne dzialania wojenne- nie to co czuję i co chcialbym zrobić i oferowac swojej kobiecie. Należy twardą i wyrachowaną bezczelnośc pokazywać- przynajmniej jak będzie dalej chciala Cię robić w konia to będzie się musiała więcej natrudzić.
A jak zobaczy mniej pieniędzy to i pomyśli, ze jak przyjdzie jej odejśc to niestety z mniejszymi alimentami niż sądzila. Czyli choć mniej oficjalnie będzie szukała nowego kolegi i podwyższy pulap finansowy Twojego następcy, bo zabawa juz nie będzie na Twój koszt. Czas Ci pokaże czy to tyko niewinne "nudzenie się" czy co innego. Jak zastosujesz twardszy "wychów" narzeczonej to szybciej się sytuacja wyjaśni i też będziesz wiedział na czym stoisz.

Odnośnik do komentarza

Develey, nie pisz, że jesteś na przegranej pozycji i że wyszedłeś na zazdrośnika. Wmawiasz to sobie ma podstawie fałszywych stwierdzeń, którymi karmi Ciebie partnerka. Prawda jest taka: jesteś odpowiedzialnym ojcem i narzeczonym, który martwi się o przyszłość swojego związku i ma słuszne obawy, widząc poczynania swojej ukochanej. Te bzdury o chorobliwej zazdrości włóż między bajki – im prędzej, tym lepiej – i jak najgłębiej. W słowach Twojej partnerki jest jednak zapewne ziarno prawdy: być może rzeczywiście potrzebuje ekscytacji związanej z utrzymywaniem wątpliwych kontaktów z obcymi mężczyznami. Tylko po co w takim razie wchodziła w związek narzeczeński z Tobą i po co decydowała się na dziecko?! Przypuszczalnie po to, aby mieć kogoś uległego, który będzie zarabiał na jej zachcianki i zapewni jej byt finansowy – i przy kim będzie mogła sobie skakać w bok. Ale tak nie można. Albo stabilizacja, albo ekscytacja obcymi facetami. Bredniami o rzekomej zazdrości narzeczona usiłuje zmanipulować Cię tak, abyś przyzwalał na jej wyskoki. Nie daj sobie tego wmówić, bo wówczas będziesz rzeczywiście na straconej pozycji.

Nie chodzi o to, abyś pilnował swoją narzeczoną. Prędzej upilnujesz wór much aniżeli partnerkę, która ma zamiar Cię zdradzić. Chodzi o to, abyś w dyskretny sposób zebrał dowody jej niewierności (przypuszczam, że do tej pory doszło z jej strony przynajmniej do zdrady emocjonalnej). Masz obecnie dwie możliwości. Albo będziesz użalał się nad swoim losem i bezsilnie patrzył, jak narzeczona krok po kroku rujnuje Ci życie, albo złapiesz byka za rogi i zaczniesz walczyć o swoje. Stawką jest Twoje całe dalsz życie, wiec warto. Ale decyzja należy do Ciebie. Jeśli więc zdecydujesz się wziąć sprawy w swoje ręce, takie dowody, o których piszę powyżej, mogą Ci się jeszcze bardzo przydać. W moim przekonaniu trzeba mieć takie zabezpieczenie – jeśli chcesz mieć przyznaną prawnie opiekę nad dzieckiem. Dzięki niemu wykażesz, że partnerka nie jest odpowiedzialną matką. Licz się też na to, że w razie ewentualnej batalii o dziecko, partnerka wytoczy przeciwko Tobie najcięższe działa. Może posądzać Cię nawet o molestowanie seksualne córeczki. Wszystko zależy od tego, jak bardzo będzie chciała Ci zaszkodzić.

Żalisz się, że partnerka szuka pracy tak, aby nie znaleźć. Ależ to oczywiste, że tak robi. Nie ma zamiaru skalać swoich rączek pracą. Od zarabiania pieniędzy ma w końcu Ciebie. A gdy Ty harujesz na jej zachcianki, ona ma wolny czas na kontakty z obcymi mężczyznami. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Praktyczne, nie? Na dodatek, żeby mieć jeszcze więcej czasu, wysyła dziecko do przedszkola (z Twoich zarobków, jak domniemam). Po co babrać się w wychowywanie dziecka, jak może wychowywać się samo?!

Narzeczona wykorzystuje Cię, jak tylko potrafi, bo się dajesz – jesteś dla niej zbyt dobrotliwy i pobłażliwy. Przez ten cały czas wychowałeś sobie darmozjada. Zrób to, co Ci wszyscy radzą – przykręć kurek z kasą. Zaoszczędzone pieniądze jeszcze Ci się pewnie przydadzą na adwokata. Partnerka nie pracuje zawodowo – niech pracuje w domu. Niech daje coś z siebie. Tyle samo, ile Ty. Wszystko ma błyszczeć na pico bello, pyszny obiadek ugotowany, koszule pachnące, uprasowane. Jak zagonisz ją do takiej pracy, sam zobaczysz, jak szybko znajdzie sobie płatną posadę. Aby tylko nie wykonywać tych wszystkich prac domowych i – uwaga! – mieć znowu kontakt z obcymi mężczyznami. W końcu nie ma to jak gorący romansik w pracy!

Twoja narzeczona ignoruje fakt, jak powinien wyglądać związek dwojga ludzi. A choć nie macie jeszcze uregulowanej sytuacji prawnej (i tym lepiej dla Ciebie, bo inaczej partnerka odeszłaby, zabierając Ci połowę Twojego majątku), nieformalnie tworzycie rodzinę. Twoja narzeczona powinna pójść po rozum do głowy i zacząć funkcjonować jako członek rodziny, zamiast obskakiwać obcych facetów. Nie dawaj więc już więcej wciskać sobie kitu, że jesteś chorobliwie zazdrosny – powtórzę jeszcze raz: to kompletna bzdura! Zadbaj o swoją rodzinę, zabierz ich gdzieś w niedzielę, okazuj uczucie i przywiązanie, ale jednocześnie wymagaj. Masz do tego pełne prawo. Walcz, chłopie, póki jeszcze jest o co.

Odnośnik do komentarza

Ktoś napisał - że kwestia kasy jest dla mnie drugorzędna, i ma racje. To, że przykręcę kurek z kasą niewiele zmieni. Narzeczonej nie będą potrzebne pieniądze , żeby się spotykać czy pisać z innymi "kolegami" jak ich słodko nazywa. Do tego nie potrzeba pieniędzy tylko czasu i pomysłu jak to zrobić. Ona twierdzi , że potrzebuje kontaktów z nimi bo ze mną nie ma o czym rozmawiać - nasze tematy ograniczają się do o córce. Na tym tematy się kończą, natomiast z kolegami rozmawia o wszystkim - o tym co w domu, o Naszej córce, nawet o tym co się śniło jej. Dla mnie to abstrakcja totalna...myślę ze podobnie wszyscy myślą.
Wracając do pieniędzy, mówicie że ma dużo czasu bo dziecko jest w przedszkolu. W wcześniejszych rozmowach było tak - jak córka pójdzie do przedszkola to ja poszukam pracę i pójdę zarabiać. Super podejście sobie pomyślałem, mając na uwadze, że przedszkole to kolejny wydatek - ale akurat nie żałuje tych pieniędzy bo dzięki temu córka się wspaniale rozwija, uczy i ma kontakt z dziećmi. Ale minął rok, teraz drugi i pracy jak nie było tak nie ma dla narzeczonej. Tak jak piszecie - nie śpieszy się jej bo ja opłacam rachunki,paliwo , itd. Zrozumiałe.
Ktoś napisał , że mam zabierać na wycieczki , wyjazdy w niedziele. Coś dodam, po pracy chodziłem do drugiej pracy (np na miesiąc, dwa -trzy razy w roku) żeby zabierać właśnie rodzinę gdziekolwiek - wakacje za granicą latem, nawet narty zimą, basen . Poświęcałem czas z córka, zdrowie żeby móc potem wyjechać. A wiecie co słyszałem - po co? lepiej będzie nie wyjeżdżać , siedzieć w domu bo będę w nim - z nią. Żeby pomóc jej w sprzątaniu domu, czy opieką nad córka. Tak tak, Ona siedząc cały dzień teoretycznie w domu nie zawsze znalazła czas na sprzątanie domu, więc po całym dniu pracy jeszcze słyszałem , że trzeba dom posprzątać i czy pomogę. Myślałem- skoro też w nim mieszkam to pomogę, a po drugie inaczej bym siedział w brudzie. Teraz wiem , że to złe podejście bo tylko pogorszyłem sobie sprawę.
Tyle, że jak już jestem w tym domu to Ona potrafiła wyjechać sobie do koleżanek i nie wiem gdzieś jeszcze tak, żeby w tym domu nie być ze mną - bo mówiła, że nie ma ochoty siedzieć w domu....błędne koło, człowiek głupieje zupełnie co jest lepsze.
Co do dowodów na jej pisanie, czy kontakty z innymi facetami to ciężki temat - bardzo rzadko uda mi się zobaczyć rozmowy - narzeczona nawet kąpać się chodzi z telefonem. Oczywiście niby przypadkiem bo akurat z kimś pisała. Jasne , że pisała tylko nie wiadomo z kim. Można się tylko domyślać.
Cały czas, łapie ją na kłamstwie. A tak na prawdę nie wiem ile razy mnie okłamała. Myślę, że nawet połowy nie wiem.
Także nadal nie wiem co robić, w która stronę iść.

Odnośnik do komentarza

Sorry- wychodzi do koleżanki jak jesteś w domu a w domu dużo można by palcem wskazac, co trzeba zrobić?

A nie słyszałes, ze można otworzyć szafę i wyrzucić rzeczy na srodek pokoju, bo jest ich za dużo. bo są nie posegregowane i wrzeszczeć lub... perfidnie cichym i spokojnym tonem mówić jak to ktoś jest NIEMOTĄ. bo nie umie wokól siebie utrzymac porządku nie mając obowiązków zawodowych. Juz 10 letnie dzieci są przyuczane do podstawowego porządku a tu dorosła osoba i to kobieta nie umie się ogarnąć. I tak ględzić w kólko, aż drugiemu od tego gadania flaki na wierzch wypływają?

A nie słyszałes o męzczyznach, którzy wracają z pracy i przeciągną ręką po szafie u góry czy żyrandolu i znów obrzydliwa dyskusja jaki tu syf (choć tak wlasciwie jest raczej w domu posprzątane)?

A nie słyszałes o facetach, którzy potrafią głośno myśleć, ze większość kobiet to myśli, ze facet to ten jeleń i jego kobieta mu na grzbiecie pojedzie. Zechciała się pozornie z nim związać i niby bywa z nim w domu, ba, czasem nawet spólkuje i myśli, ze facet ma obowiązek do końca jej dni ją utrzymywać. A sama nie umie ugotować porządnego obiadu, posprzątać, ogarnąc dziecka, nie wspominając, ze taka gamotowata, ze kazdy pracodawca się na niej z góry poznaje, bo jeszcze jej nikt na próbę nawet do pracy nie zaprosił.I tak można beznamiętnie ze 3 godziny ględzić.

A chce wychodzić do innych, zeby sobie pogadać- o nie, własnie wpadłem do domu to pogadajmy i dalej jej głowę suszyć jak wspaniale ją widzisz i ile to ma "zalet".

Ciągle nie rozumiesz, ze jej nic nie brakuje (dośc pieniędzy, dośc Twojej uwagi i atencji,dośc Twojej delikatności) jest za spokojnie i w związku z tym szuka wrażeń poza domem. Jakbyś w domu dostarczał jej więcej niemiłych wrażeń to wręcz modliłaby się żebyś jutro z pracy wrócił w ugodowym humorze.

Przeciez nie upilnujesz jej, jak będzie chciała sobie pójć do innego to i tak pójdzie. Ma dziecko i musi sobie znaleśc następnego frajera, gdzie będzie podskakiwała na jego rachunek. Jak jej swoim wrednym zachowaniem wytłumaczysz pośrednio, ze żaden frajer nie jest wiecznym frajerem to może się zastanowi jak sobie układać życie aby i ona była zadowolona i aby jej bilet do wygody był naprawdę długotrwały.

Do pewnych rzeczy zarówno w domu ojciec czy matka, w pracy pracodawca a w domu mąz żonę lub żona męża "wychowują".
Jak na razie ona trafiła na dobrze wychowany materiał, czyli Ciebie i jeszcze sprytnie go sobie podkroiła na swoje potrzeby.

Ona nie musi wyjeżdzać na wakacje, bo to nie jest ta emocja, której ona potrzebuje.I ona sobie nie ceni, ze bierzesz drugą pracę, aby wszystko było. A jak nie będzie miala po prostu zwyklego "swiętego spokoju" to albo się zastanowi do czego dązy, albo sobie szybciej od Ciebie odejdzie i szybciej będziesz widział na czym stoisz.

Zapewniasz jej zbyt dużo- i to materialnie i emocjonalnie- ona zawsze jest pewna Ciebie i potrzebuje dla rozrywki pogadać o swoim śnie. Odbieraj jej tę pewnośc, ze ona zawsze ma i Ciebie emocjonalnie , mentalnie i zawsze ma Twoją kasę. Ona juz uważa, ze tak jak jest, to musi być całe życie a tylko pytanie w czym ona sobie to życie urozmaici. Ona nie widzi, ze to się może w kazdej chwili skończyć, bo CIEBIE już to nie bedzie bawić. Ona jest przekonana, ze ona to w każdej chwili może skończyć ( pogrozić może zawsze) tylko musi sobie wypatrzeć innego jelenia. I czas traci na szukanie go, oraz na bywanie u koleżanek i kolekcjonowanie wrażeń u której koleżanki w jakiej dziedzinie jest jeszcze lepiej i wygodniej niż u niej.

A przecież można człowiekowi zrobić takie piekło,na ziemi, ze i do koleżanek się odechciewa iśc.Ona nie mówi sobie, ze moj to jest taki i taki ( to co jej uwiera) ale jednak w tym i tamtym jest lepszy niż jakiś partner koleżanki. Jak się boisz, ze stracisz kogoś, to zaczynasz się dopatrywać co możesz stracić. A ona się nie boi, ze Ciebie straci, to biedna jeszcze "nie zauważa" co jest wygodne i piękne i zdrowe w waszym związku. Ona ma problem, byłes zapracowany i nie miała Ci kiedy opowiedzieć o swoim śnie a Ty nie pochylileś się nad jej opowieściami.Ona Ci jest w stanie wcisnąc każdy kit a Ty nie umiesz zacząc ją twardo porządkować i wytykać, wypunktowywać od rana do wieczora co Ciebie uwiera lub potencjalnie mogłoby uwierać? I najmniej wskazywac innych facetów (bo jej się będzie wydawało, ze jest gwiazdą, za którą kazdy samiec poleci).

Choć bardzo wredni faceci umieją powiedzieć, idz i szukaj wrażeń do innego, tylko nie zapomnij kasy z tego przynieśc aby był jakiś pożytek z Twojego wyjścia- tyle, ze to juz dno w stosunkach międzyludzkich- spokojnie chyba już sobie można taki związek odpuścić.

Odnośnik do komentarza

Develey, wszyscy Ci dobrze i szczerze doradzają, a Ty nadal nie wiesz, co robić. Piszesz, że przykręcenie kurka z kasą nic nie zmieni, bo na tajne schadzki z kolegami potrzebny jest czas, nie pieniądze. W tej kwestii się bardzo mylisz. Paliwo, bilety, kosmetyki (żeby się dla „kolegi” odstawić) i nowe ciuchy (przecież nie będzie przed nim cały czas w tych samym paradowała) – to wszystko chyba nie jest za darmo, prawda? Ubezpieczenie samochodu i obowiązkowe przeglądy kontrolne u diagnosty także kosztują. No ale jeśli Ty gnasz z jednego etatu na drugi, aby zapewnić Waszej rodzinie lepszy byt, a po pracy jeszcze dajesz się wkopać w prace domowe partnerce, która sama nic palcem nie tknie (jak piszesz, inaczej byście tkwili w brudzie), to nie dziwię się, że narzeczona doi Cię, jak tylko może – wybacz kolokwializm, ale trudno tu użyć bardziej wzniosłych słów.

Pomijając moralność Twojej wybranki (narzeczony i córka w domu, a ona z „kolegami”), warto rozważyć, jak te jej spotkania wyglądają z punktu widzenia tych mężczyzn. Po co spotykają się z Twoją narteczoną i co sobie w trakcie tych spotkań myślą, o czym rozmawiają, jakie wspólne tematy mają itd. Wiesz, przyszła mi do głowy pewna myśl. Czy jesteś na 100% pewien, że jesteś biologicznym ojcem Waszej córki? W tym momencie, kiedy zacząłem sobie wszystko składać w całość, dotarło do mnie, że wcale nie musi tak być. I jeśli ta myśl okazałaby się słuszna, będziesz nadal oczywiście kochał to dziecko, ale przynajmniej będziesz znał prawdę. Masz do tego prawo. Nie zwolniłoby Cię to jednak z obowiązku łożenia na dziecko – musiałbyś zakwestionować swoje ojcostwo w ciągu pół roku od narodzin.

Skoro partnerka ucieka przed Tobą, twierdząc, że nie ma z Tobą tematu do rozmowy, pokazuje Ci, że między Wami już pozamiatane. Daje Ci jasno do zrozumienia, że jesteś już tylko jej sponsorem. Napisałbym, że w kwestii zbierania dowodów, mógłbyś szybko fotografować ekran z jej rozmowami i nagrywać dyskretnie rozmowy, w których Cię okłamuje, ale w zaistniałej sytuacji… chyba pozostaje Ci już tylko droga do adwokata (o tym pisała szczegółowo onkaY, więc nie będę powielał tematu). Pisałeś, że problem polega na jej kłamstwach i kontaktowaniu się z obcymi mężczyznami, a teraz widać, że jest jednak znacznie większy. Możesz spróbować rzucić wszystko na jedną szalę, ale nie wiem, czy jakiekolwiek próby ratowania związku mają jeszcze jakikolwiek sens. Oceń sam. Jeśli partnerka traktuje dom wyłącznie jako hotel i bazę wypadową, a Ciebie jako maszynkę do robienia pieniędzy, to jaka relacja emocjonalna panuje między Wami? Z tego, co piszesz, jest ona jednostronna. Myślę, że potrzeba tu przysłowiowego uderzenia pięścią w stół i poważnej rozmowy. Albo Twoja partnerka ogarnie się, zacznie spełniać swoje obowiązki i przestanie uganiać się za obcymi, albo ustalacie drogą prawną wysokość alimentów i prawa opieki nad dzieckiem. Innej drogi tu nie widzę. Próby przekonywania narzeczonej do czegokolwiek, argumentowanie i przemawianie jej do rozsądku – wszystko to jest z góry skazane na niepowodzenie. Pozwoliłeś swojej ukochanej tańczyć sobie na głowie i tylko mocny wstrząs byłby w stanie coś zmienić w Waszej sytuacji. Pokaż się partnerce jako mężczyzna, który przejrzał na oczy i nie będzie więcej dawał nabijać się w butelkę. Okaż rozsądek, stanowczość i zdeterminowanie. Szczerze mówiąc, w opisanej sytuacji nie widzę wielkich szans na poprawę, ale to nie znaczy, że masz pozwalać na robienie Cię w balona przez całe życie.

Odnośnik do komentarza

Gdyby myślenie Carlo było jakkolwiek prawdziwe to jest sposob na "wycofanie się" z ojcostwa, mimo, ze minęło "magiczne" 6 miesięcy: "Zgodnie z Kodeksem rodzinnym i opiekuńczym, zaprzeczenie ojcostwa przez prokuratora może nastąpić w terminie dowolnym, ale nie po śmierci dziecka. Jeśli więc matka lub mężczyzna chcą zaprzeczyć ojcostwo po latach, jednak ich terminy już minęły, mogą wnieść pismo (wniosek) do prokuratora, aby to on wytoczył pozew. Prokurator jednak nigdy nie stoi po żadnej stronie, a jego zadaniem jest jedynie dbanie o to, by stan prawny był jak najbardziej zgodny ze stanem faktycznym. Pozywa on matkę, prawnego ojca oraz dziecko – nie ma znaczenia, kto wniósł pismo."

Oczywiście nie jest problemem pobranie materiału genetycznego Twojego i córeczki. Chyba ta mysl zasiana przez kolegę jest dla Ciebie jak uderzenie obuchem. Nie myślisz jeszcze dzis tak. ale jutro przy poszukiwaniach nowego "kolegi" i Ty móglbyś to wymyśleć.

Odnośnik do komentarza

zazwyczaj jestem daleki od siania tak silnego zwątpienia u osoby która i tak ma ciężko, jakkolwiek sam fakt, że partnerka wyraża się do ciebie w taki sposób...nie ma o czym rozmawiać wskazuje, że faktycznie mogłeś być stabilna opcją złapaną ponieważ ojciec nie był wypłacalny.

znam rozwiedzione małżeństwa które lepiej się do siebie odnoszą bez takiego chamstwa a co dopiero, że wy podobno trwacie w związku

Odnośnik do komentarza

@onkaY: Poddaje w wątpliwość to za dużo powiedziane. W zaistniałej sytuacji uważam, że taka okoliczność może mieć miejsce. Zważając chociażby na fakt, że narzeczona autora rozmawia z nieznanymi mu mężczyznami o ich dziecku, na dodatek wyjawiając im szczegóły (co jej się śniło itd.). Przecież to nie są ich wspólni znajomi, ani ludzie którzy znają to dziecko – snucie przy nich takich opowieści wydaje się co najmniej dziwne. Jeśli dodać do tego jej skrajnie lekceważące odzywki… Coś mi w tym po prostu nie gra. Oby ta myśl okazała się tylko dmuchaniem na zimne. A autorowi życzę, aby wszystko poszło po jego myśli.

@Kikunia55: owszem, masz rację – jest jednak jeden warunek na podstawie którego prokurator może wytoczyć powództwo o zaprzeczenie ojcostwa – robi to tylko wtedy, gdy wymaga tego ochrona interesu społecznego lub dobro dziecka. I w tym problem, bo wystarczy, że cwana partnerka zezna, że nie ma środków finansowych na utrzymanie dziecka (w jej przypadku to wiarygodne, bo przecież nie pracuje). Wówczas prokurator powództwa nie wytoczy, bo naruszyłby prawo, godząc w dobro dziecka. Prokurator wszczyna postępowanie tylko wtedy, gdy uzna je za zasadne. Nie jest do tego zobligowany prawem – jak wspomniałem powyżej, czyni to tylko wtedy, gdy jest to korzystne dla dziecka lub dla interesu społecznego.

Odnośnik do komentarza

Co do mojego ojcostwa - to jestem pewien , że nim jestem. Córka wygląda jak ja właściwie, ma moją grupę krwi itd. Ponadto na początku nie miała takich skłonności do "kolegowania się" abym mógł nie być ojcem. To odpada i nie należy tutaj się czegoś doszukiwać.

Wcześniej żyliśmy normalnie, wychodziliśmy do kina, restauracji , spędzaliśmy razem czas było o czym rozmawiać, bo tak jak napisałaś zawsze jest. Tylko trzeba chcieć. Problem polega na tym, że narzeczona nie ma ochoty rozmawiać. Woli opowiadać to wszystko innym, w tym kolegą- jej zdaniem koledzy zawsze ją wysłuchają i nie są zazdrośni . Skoro koledze potrafi mówić wszystko tak sama od siebie to tak samo może mi to mówić. Racją jest, że nie da się budować i trwać w związku gdzie nie ma zaufania. Bo skąd mam mieć zaufanie skoro wiem , że jak tylko może to mnie okłamuje.To jest punkt tej dyskusji całej.
~onkaY - Faktycznie jesteś przesadnie zazdrosny i zaborczy, przesadzasz i wyolbrzymiasz kontakty narzeczonej z "kolegami", lekceważysz ją i nie chce Ci się z nią rozmawiać, bo nie masz o czym?
Jestem zazdrosny, każdy facet jest. Ale jest to do czasu, bo jest różnica między zazdrością o kobietę , która podoba się innym , a okłamywaniem partnera. Z kłamstwa do kolejnego kłamstwa coraz mniej mam ochotę na cokolwiek - rozmowę, przebywanie, stało mi się to obojętne.Teraz poświęcam czas na zabawę z córka , rower. I wydaje mi się, że nic w tym dziwnego. Jak wiesz, że jesteś okłamywany zupełnie bez przyczyny tylko dla własnego jej interesu to jak mam się zachowywać? Być szczęśliwy z tego powodu? Przejść z tym do porządku codziennego i powiedzieć sobie - no cóż ?
Taka sytuacja: siedzimy razem, oglądamy coś w tv. Narzeczona cały czas z telefonem w ręku pisze...tylko. Nie odzywa się, bo jest pochłonięta rozmową- nawet jak córka coś się zapyta to zero kontaktu lub nerw że przeszkadza mamusi w rozmowie. Ty siedzisz i myślisz z kim tym razem. Zapytasz to usłyszysz w nerwach - a z kimś! lub z koleżanka. Tak na "odwal się". To jest budowanie zaufania? Skoro po walce o pierwszego kolegę jasno było powiedziane między Nami , że ma być szczerość. To gdzie ona jest? Polega na kłamstwie i kasowaniu tego co jej nie wygodne żebym zobaczył?
Napisał ktoś, o budowaniu zaufania i na poleganiu. Ufałem, do czasu gdy nie pojawił się znikąd pierwszy kolega. Nigdy nic nie sprawdzałem, nie kontrolowałem. Bo nie sądziłem, że tak sie zachowa. Poleganie - zawsze byłem pomocny, zawsze jak zostałem poproszony o pomoc nigdy nie odmówiłem. Czy jechać do lekarza, dzownić gdzieś w jakieś sprawie narzeczonej , pomoc w sprzątaniu domu, jechaniu na zakupy, po coś na co miała ochotę nawet w nocy. Zawsze, mogłbym tak wymieniać długo. A nigdy nie usłyszałem dziękuje, nawet więcej była zła gdy coś nie było po jej myśli. Patrząc w drugą stronę, gdy ja potrzebowałem pomocy - to już było ciężko, nawet tak że była zła. Prosty przykład: zamówiłem coś, co miał przywieźć kurier. Poprosiłem skoro jest w domu, żeby to odebrała. To miałem potem do wysłuchiwania nerwy, że ona musi siedzieć w domu i czekać na kuriera, a to było jej nie w myśl bo miała plany żeby w domu nie być. To musiałem prosić czasem rodzinę i obcych żeby mi np paczkę odebrali. Takich przykładów było wiele, trudno opisywać. Pokazuje, jak mogłem polegać...

Na dzień dzisiejszy to nie mam żadnych dowodów zdrady. Bo skąd. Wiem, że mnie okłamuje co do kontaktów z kolegami, to wiem na 100%. Pytanie jak to się dalej będzie miało. Nie wiem co ma w głowie i co planuje. Czy robi to specjalnie żeby mi pokazać że ona może wszystko a ja mogę sobie tylko patrzeć. Nie wie, że doskonale zdaje sobie sprawę z jej kłamstw.

Od wczoraj nastąpiła nagła, zastanawiająca zmiana. Narzeczona próbuje być miła, o co od dawna prosiłem. Nie wiem czym ta zmiana jest spowodowana bo na pewno nie jest wynikiem jej woli. Zastanawiam się czy chodzi o to , że coś zrobiła - na takie moje pytanie mówi , że nic. Czy może domyśla się, że jednak wiem ze mnie okłamuje.
A jak wy myślicie? Bo to nie jest normalne zachowanie...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...