Skocz do zawartości
Forum

czy dam radę zapomnieć


Rekomendowane odpowiedzi

Od roku nie jestesmy razem, spotykalam sie z innymi ale nie wyszlo, za kazdym razem myslami wracalam do ex. Miedzy czasie pojawial sie wlasnie on, wracal i znikal, dalej nie jestesmy razem. Od miesiaca byl za granica, pisal do mnie ze wciaz o mnie mysli, nie umie zapomniec, caly czas siedze w jego glowei itd, na nowo dal mi nadzieje ale kiedy przyjechal na święta do Polski , ja zeszlam na bok.. czuje sie znow rozczarowana, tyle razy mnie zawiodl i zranil a ja znow dalam sie nabrac. Uslyszlam za to ze sie boi, ze nie wie co ma robic, ze chcialby sprobowac tak na probe zeby zobaczyc czy to wszystko dojrzalo, albo ze znow bedzie o mnie sie staral a pojawi sie ktos inny a ja go zostawie. Wedlug mnie jest emocjonalna kaleką, niestabilnym facetem ktory dzis mowi jedno a jutro drugie, frajer ktorego wciaz kocham. Są swieta a ja wracam myslami do naszych wspolnych magicznych chwil. Mimo ze widze ze jest ostatnim ch... bo wychodzi na to ze zabawil sie znow moimi uczuciami , ja wciąz dystansuje go licząc ze wroci z podwojna sila. Nie umiem sobie poradzic ze swiadomoscia, ze spotyka sie z kims, ale oczywiscie - chyba bez zobowiazan, Mnie tez tydzien temu zlozyl propozycje wspolnego "romantycznego wieczoru.... "- zrozumialam ze to tez bez zobowiązan, Nienawidze tej dziewczyny i z jednej strony zycze jej takiego piekla z nim jakie ja musialam przejsc, z drugiej zycze tez krzywdy jemu- za to wszystko co mi zrobil... Tyle razy mnie rozczarowal, narobil nadzieji, a ja wciaz chce go miec obok. Gdzies w srodku jest we mnie nadzieja ze on sie opamięta, ze w koncu wyjdziemy na prosto ale jak pomysle o moim zalu ktory we mnie tkwi... Teraz przyslonil sie pragnieniem obecnosci jego osoby ale gdy by on jednak wrocil to wtedy wroca wspomnienia, przede wszystkim te smutne. Zlamal mi serce i te zlamane kawalki jeszcze porozgniatal, miesiąc temu umieralam gdy dowiedzialam sie ze wyjechal sobie na weekend odpoczac, wyjechal z rodzina, znajomymi i na pewno z nią... caly tamten czas bralam leki uspokajające, bo nie radzilam sobie ze soba. Chcialam spac i nie myslec o nim... 2 miesiące temu zabral ją na weekend za granice, tam gdzie pracowal... My tez mieszkalismy razem, pojechalam do niego dopiero po 2 latach związku a on zabral jakąś szmate po kilku miesiącach! Boze jaka we mnie jest straszna rana , ktora on mi zadal i chyba tylko on moze wyleczyc, dlatego ja wciąz z tego nie wyszlam. Nie umiem chyba zapomniec. Kocham go i nienawidze. Nienawidze tez jej i zycze jej piekla na ziemi, takiego przez ktore przechodzilam przez nich. Niech będzie przeklęta i nie zazna szczescia, bo perfidnie mnie skrzywdzila razem z nim.

Odnośnik do komentarza

Daj sobie szansę, aby o nim zapomnieć. Nie kontaktuj się z nim i nie reaguj na jego próby kontaktowania się (spław go lub okaż mu, że jest Ci całkowicie obojętny). W miarę możliwości pozbądź się wszystkich rzeczy, które Ci o nim przypominają. I w podobny sposób zacznij go wyrzucać z głowy. Staraj się o nim nie myśleć, a gdy nachodzą Cię natrętne myśli, przypomnij sobie, jak wiele złego Ci uczynił. Nie życz mu źle, bo wówczas automatycznie o nim myślisz. Przestań mu czegokolwiek życzyć. Nie myśl ciągle, jakim jest palantem, bo tak wracasz myślami ciągle do niego. Docelowo ma go nie być w Twojej głowie. Uświadom sobie, że ten człowiek był wielką pomyłką i że nigdy nie ułożysz sobie z nim życia. Z obecnym nastawieniem nie zapomnisz o nim, bo nie pozwalasz sobie uwolnić się od niego. Zamknij ten rozdział swojego życia. Ucząc się na błędach, nie popełnisz więcej podobnej pomyłki. Myśl pozytywnie. Pozwól sobie od niego odpocząć.

Nie spotykaj się z innymi z zamierzeniem zapchania miejsca po byłym. To nie zadziała. Spotykaj się z tymi, którzy rzeczywiście Cię zainteresowali. Nie porównuj ich do byłego. Skup się na tym, czym oni Cię intrygują. Byłego nie ma. Nie ma i nie będzie. Niech idzie sobie własną drogą, a Ty ciesz się, że jego obecność w swoim życiu masz już za sobą. Ale ciesz się coraz mniej, bo... – pamiętasz – z czasem ma zupełnie zniknąć z Twojej głowy.

Nie nienawidź dziewczyny, z którą teraz się spotyka. Jaka jest jej wina? Odbiła Ci go, wiedząc, że jesteście razem? Raczej nie wynika to z Twojego opisu. Nie wiadomo, co jej naopowiadał. Nie wiadomo, jak długo będzie z nią i jak ją na koniec potraktuje. Właściwie... powinnaś być jej wdzięczna, bo teraz ona przejęła na barki problem związany z jego osobą. Ale... – powtórzę się po raz kolejny – także ta wdzięczność powinna coraz rzadziej gościć w Twojej głowie, abyś wreszcie pozbyła się wszelkich myśli o swoim byłym.

A jeśli te rady nie zdadzą Ci się na nic, i nadal będziesz nurzała się w pragnieniu bycia u jego boku, kontaktuj się z nim nadal i zabiegaj o jego względy – tak długo, ile swoim traktowaniem nie udowodni Ci wreszcie, że nigdy nie będziesz z nim szczęśliwa.

Odnośnik do komentarza

Nie znosze gdy ktokolwiek jej broni!! . Rok temu na jednej z imprez okolicznosciowych potrafili ze soba tanczyc 8 piosenek pod rzad. Nie miala skrupolow! A ja patrzylam na to . Czy to jest fair zachowanie wzgledem mnie ? A w sylwestra jeszcze naiwnie tej szma*ie skladalam zyczenia. Nigdy nie wybacze im tej krzywdy. I choc bede chciala sie odciac, to jej zycze takiej krzywdy jaka ja dostalam od losu. Dlatego ona nie jest bez winy, on tez nie. Spotykalam sie z kims, a on uporczywie probowal to zniszczyc . No i zniszczyl , caly czas sie pojawial i nie pozwalal o sobie zapmniec, perfidnie niszczyl kazde moje spotkanie z nim no i utwierdzil mnie w przekonaniu ze go wciaz kocham:( i kiedy mu o tym powiedzialam to nie wiedzial co robic. Niby chcialby byc razem ale sie boi, nie chce nikogo skrzywdzic, boi sie tez ze ja go skrzywdze albo ze znow beda miedzy nami klotnie . Najgorsze jest to ze dal mi nadzieje a teraz sie zachowywuje jakgdyby nigdy nic

Odnośnik do komentarza

Zauważ, jak relacja z tym chłopakiem Cię zmieniła, sprawiła, że jesteś kobietą zgorzkniałą, smutną, pełną żalu i nienawiści. Zdaję sobie sprawę, że jest Ci bardzo źle, czujesz się smutna i samotna po tym, jak chłopak Cię zostawił i związał się z inną. Ale czy ta nienawiść rzeczywiście cokolwiek Ci da? Czy życzenie komuś źle sprawi, że Ty poczujesz się lepiej? Myślę, że nowa partnerka Twojego eks chłopaka może do końca nie być świadoma sytuacji i tego, jaki charakter ma chłopak? To Twój były zachował się jak palant - zostawił jedną kobietę (Ciebie), by zaraz wejść w związek z inną. I ma jeszcze czelność kontaktować się z Tobą i sugerować jakąś dziwną reaktywację związku bez zobowiązań. To jest dopiero kpina! Jeśli chcesz się wyzwolić z tej toksycznej matni, to przestań o nim myśleć, rozmawiać z nim, śledzić go, sprawdzać jego zdjęcia na portalach społecznościowych itp. Zapomnij o tym chłopaku i daj sobie szansę na inny, lepszy, udany związek. Twój eks jest niedojrzałym chłopczykiem, który rani Twoje uczucia. Nie pozwól na to. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Z tego co powtarza to w zadnym zwiazku nie jest. Ale rozumiem ze sie spotykaja a na jakich zasadach to nie mam pojecia. Probojac rozbic moj nowy zwiazek tlumaczyl sie zazdroscia i proba odzyskania mnie. Wuec dlaczego nie walczyl dalej gdy zrezygnowalam z tego chlopaka ? Tylko wbil mi szpile w serce tlumaczac sie tym ze narobil jej nadzieji, i jest teraz miedzy mlotem a kowadlem .Owszem jest we mnie bardzo duze poczucie krzywdy i nienawisci ale ktozby go nie mial po tym co zrobili? Emanuje od niego straszna niedojrzalosc i niestabilnosc emocjonalna. Dzis mowi tak jutro inaczej . A ja szukam stabilnosci, spokoju . Czego on ode mnie oczekuje ? Chcialby probowac byc razem to czemu nie proboje ?

Odnośnik do komentarza

Twój chłopak to taki "pies ogrodnika-sam nie zje i drugiemu nie da". Jak zobaczył, ze może już się po nim pocieszylas inną relacją, z innym facetem to szybko Ci siebie przypomniał a Ty naiwnie uwierzyłas, ze jak się rozstaniesz z tym nowym, do którego jeszcze nie przywyklas, jeszcze dobrze go nie poznałas ale go porzucisz, to Twój były chłopak zmieni się w takiego jakim Ty pragnęłabyś go widzieć. Nie zmieni się, bo niestety, Ty kochasz piękne wyobrażenie o nim, a on jest prostaczek, który lata z kwiatka na kwiatek i przegląda się w wielu kobiecych oczach i to mu imponuje.

"szukam stabilizacji" -to zmien adres tych poszukiwań, ten chłopak nie zamierza dać Ci tej stabilizacji.

Masz w sobie tyle pretensji do niego, do swojej następczyni a chyba jesli już masz charakter łatwo wpadający w pretensje do świata to NAJWIĘKSZE PRETENSJE powinnas miec do siebie. Chyba ulokowałas uczucia w niewłasciwej osobie a co najgorsze nie umiesz, nie chcesz, nie potrafisz wycofac się z tej emocjonalnej chuśtawki i tej niepotrzebnej zazdrości. To nie jest facet dla Ciebie, to czemu go nie poblokujesz, nie powyrzuczasz z telefonu, FB czy innych komunikatorów. Jak on mógł Ci wejśc w drogę w Twojej próbie nowego związku, w jaki sposób do tego dopuściłas? A może chciałaś i zależało, Ci aby on wiedział i poczuł się zazdrosny? Takie gierki rzadko kiedy są praktyczne, co potwierdza się i w tym przypadku. Niby wrócił, poopowiadał co chciał, upewnił się ze jeszcze jest dla Ciebie ważny i sobie znów dał z Tobą święty spokój.A Ty dopiero teraz dostajesz wariacji zamiast teraz zając się sobą swoimi zainteresowaniami, poprawą swojego imagei uwierzyć, ze gdzies na Ciebie czeka Prawdziwy Mężczyzna, ale niestety (wg. mnie to na szczęście) to nie jest ten, o którym się tak rozpisujesz.

Odnośnik do komentarza

Ja nie rozstalam sie z nowym chlopakiem tylko dlatego ze chcialam zeby byly wrocil. Po prostu sie w tym nowym zwiazku meczylam bo nie zapomnialam o ex, a jak on sie caly czas pojawial to podwojnie bylo mi zle. Nie wytrzymalam i zerwalam. Bylo mi zle. Przemyslalam wszystko i doszlam do wniosku ze wciaz go kocham. I powiedzialam mu o swoich uczuciach. Po tym co robil, jak zniszczyl moj krotkotrwaly zwiazek liczylam na to ze w koncu sie nam uda ale on nie rzucil sie mi w ramiona. Wydawalo mi sie ze to byla zemsta za to ze wczesniej wybralam innego , ze bylam z nim . Tym odrzuceniem mnie dobil.

Odnośnik do komentarza

" Po prostu sie w tym nowym zwiazku meczylam bo nie zapomnialam o ex" i "Po tym co robil, jak zniszczyl moj krotkotrwaly zwiazek".

Czy Ty sama siebie czasem czytasz? Byłas w nowym związku i sama stwierdziłas, że coś Ci nie pasuje i jak piszesz " Nie wytrzymalam i zerwalam. " a jednak go oskarżasz, ze on zniszczyl Twoj krótkotrwały związek. Jak on mógł zniszczyć skoro to Ty sama uznałas, ze nowy facet Ci nie pasuje?
Nie umiałas się odnaleśc w nowej znajomości i oskarżasz byłego. Chyba tylko na tej podstawie, ze to przez niego swiat Ci się nie podoba- tyle, ze może kiedyś w całej Waszej znajomości wyciągałas fałszywe wnioski i oskarżałas niesłusznie czy nielogicznie?

Ponadto nie wiem jak można tęsknic tak nieodparcie za facetem o którym piszesz, ze w czasach jak z nim byłas to on na tańcach przetańczał 8 kawałków pod rząd z inną. Czemu wyciągasz jako wniosek uwagę, ze wtedy Cię pokrzywdził i to jeszcze z tą z która tańczył. On po prostu dał Ci jasno i wyrażnie znać, ze jestes dla niego nieważna. Należało, w głowie formułować wniosek- on mnie nie potrzebuje- to czy ja potrzebuję takiego faceta- chyba nie i obracam się na pięcie i znikam z jego życia bez żalu. Bo niby kogo żałować, faceta co skacze z kwiatka na kwiatek.

A Ty formułujesz wniosek on i ona mnie pokrzywdzili. Nie pokrzywdzili, tylko on się wyrażnie i czytelnie dla Ciebie i świata się odsłonił- jestem facetem, który bez problemu skacze z kwiatka na kwiatek. To pewnie było niesympatyczne i przykre, ale po przełknięciu gorzkiej pigułki już niczego Ci nie brakowało aby poprawnie ocenić sytuacje, ze to nie jest facet dla Ciebie. Tylko tyle i az tyle.

Odnośnik do komentarza

Kikuknia widze ze jestes strasznie malo tolerancyjna wzgledem mnie. On ewidentnie niszczyl ten "zwiazek" bo jezdzil za nami, sledzil nas, potrafil przerwac nam randki swoim niespodziewanym wejsciem albo jechac do niego do domu i opowiadac co o nim kiedys mowilam. To nie jest niszczenie ? A gdy pytalam czemu to robi to odpowiada ze nie radzil sobie z zazdroacia . Prawda jest tez taka ze nie potrafilam pokochac tego nowego, w sercu byl ex i gdy sie pojawial na nowo budzil emocje ktore ja probowalam wyciszyc, dlatego nie wytrzymalam w koncu i przy pretekscie powaznej klotni zerwalam w koncu. Nie zaluje, jest mi tylko troche lzej

Odnośnik do komentarza

"Kikuknia widze ze jestes strasznie malo tolerancyjna wzgledem mnie."

A dlaczego głaskać po głowce dziewczynę, która nie umie lub nie chce choć w podstawowy sposób zadbac o siebie?

Czy myślisz, ze jak się jest już zoną, to tez bezkarnie można sobie pozwolić aby ktoś ciągle właził Ci na głowe, ranił Cię a Ty mu odpuszczasz? Małżonkowie związani dzięki miłości mają raczej dar stosunkowo bezproblemowego dogadywania się. Ale to zależy i od nich charakteru i od trudności zewnętrznych, które niesie życie. Czasem trzeba tupnąc nogą i skończ
A Ty jesteś w jakimś amoku. Od roku nie jesteście razem a Ty ciągle rozpatrujesz jego osobę. Czy Ty wogóle rozumiesz czego chcesz od życia. Ty pragnieszc słodkich chwil, ktore były na początku Waszej znajomości, kiedy w naturalny sposób obie strony rozponając się, chcą być dla siebie miłe , interesujące, uważne. Po czasie jednak wychodzą naturalne cechy charakteru. Twoje są takie, ześ pamiętliwa i jak coś nie jest po Twojej myśli to złorzeczysz konkretnie osobom, które Ci podpadły. Niektorzy tak nie postępują, bo głęboko wierzą, ze takie konkretne złorzeczenia, wypowiedziane w złej chwili wracają potem do nich lub do ich bliskich i kochanych osob.

Ty nie rozumiesz, ze wspaniałych i słodkich chwil początkowych, które wspominasz z rozrzewnieniem nie bedzie juz nigdy, bo początki już byly. Po początkach okazało się, ze on lubi wiele kobiet i żeby ich nie ranić opowiada, zae nie nie jest z innymi w poważnych relacjach- czyli furtkę do ogródka lubi trzymac uchyloną. Ponadto nie wiem czy na stałe czy czasowo, ale pracuje za granicą, czyli każdy jego związek z dziewczyną z Polski jest na odległośc. A związki na odległośc bywają zazwyczaj b. trudne i osoby powinny być twardego pewnego charakteru. Powinny być dośc pewne siebie, aby wieczór bez bliskiej osoby i cień myśli co on/ona robi dzis wieczór beze mnie nie psuł mu humoru. A nie popsuje humoru, gdy sami wierzymy w siebie, ze jesteśmy dla drugiej strony atrakcyjnym partnerem ( czyli on/ona nie mają powodu szukać mojego zamiennika, bo tak wielu świetnych ludzi po świecie nie biega). Ponadto musimy też wierzyć, ze umiemy poprawnie oceniać ludzi i raczej zawsze otaczamy się ludzmi rzetelnymi. Czyli nawet jednak jak przydarzyłoby się, ze moj aktualny partner obejrzałby się za moim zamiennikiem, to jest na tyle w porządku, ze mnie o tym poinformuje, ze jego uczucie do mnie się wypaliło, bo zazwyczaj postępuje fair wobec bliżnich. Nie będe robiona w ciula i nie bede żyła w nieświadomości.
Ponadto w miłości na odleglośc jednak istotne jest aby dązyć do bycia razem, bo całe życie nie da się bezkonfliktowo przejśc w praktycznej rozłące.

Jesli nie jesteśznim od roku to na jakiej podstawie pozwolilas sobie na jakies nadzieje. Nie jesteście ze sobą razem ,to on już nie powinien nic Ci sączyć do ucha, bo nie sam nie powinien się do Ciebie zbliżac (jesteś jego byłą porzuconą przez niego)- jeśli jednak jest na tyle głupi, ze tego nie rozumie to Ty sama powinnas na jakies jego gierki reagowac gwałtownie na "nie" róznymi możliwymi blokadami. A Ty o siebie po prostu nie dbasz. To jak Ci pomóc? Człowiek powinien się nauczyć prostej prawdy- umiesz liczyć, licz na siebie. Facet Cię zawiódł, wymienił na inną, rozmienil Waszą znajomośc na drobne a jego postępowanie samczyka, który widzi, ze traci wygodne zaplecze jakby cos mu u innych nie wyszło odbierasz jako wstęp do czego? Do dalszego ciągu w którym on znów będzie nielojalny? On już bardzo wyrażnie swoim postępowaniem dał Ci do zrozumienia, ze nie jest Wam po drodze. Co by teraz w przypływie innych myśli sobie opowiadał, wiesz już, ze zawsze będzie nieprawdą. Dlaczego się nie bronisz psychicznie przed nim i go po prostu nie blokujesz? Gdyby juz Ci z głowy wywietrzał to mogłabys bezkarnie słuchac jego andronów i spokojnie przewidywać dzis gada tak, jutro inaczej a pojutrze jeszcze postąpi tak i tak. Obserwować go spod oka ,jako taką psychologiczną gierkę- znam kogoś i umiem przewidziec jego postępowanie krok czy dwa do przodu. Taka fajna zabawa, przewidziałam, bingo, znam go jak zły szeląg. Ponieważ on Ci nie wywietrzał, a juz życie Ci pokazało, ze Wam nie po drodze razem, to nie ma innej metody jak twarde NIE dla wszelkich wiesci o nim, wszekich kontaktów. Inaczej to takie powolne harakiri, ktore sama na sobie stosujesz. Skoro stosujesz to dobrowolnie na sobie , dla swojej własnej krzywdy, bo to Ty cierpisz a nie nikt inny ,to dlaczego ja mama być tolerancyjna dla Ciebie? Może powinnam głaskać Cię po głowie za to, że nie uczysz się na własnych błędach? Wykaż się pewna inteligencją wobec siebie samej, odpuśc sobie naprawdę tego faceta i zajmij się sobą. Zacznij miło spędzac czas z innymi znajomymi- i to niekoniecznie mężczyznami, bo siebie i swoje uczucia trzeba mieć uporządkowane, aby mieć czyste i otwarte serce na nowy związek. Na razie bywaj z fajnymi kolezankami, pomysl co zawsze lubilaś robić, a na co nie miałas czasu- fotografika, taniec, zajęcia na basenie, siłowni, karate, spiewanie, malowanie...

Zajmij się sobą na tyle intensywnie abyś uwierzyla, ze życie to nie tylko marnotrawienie czasu na bezproduktywne myślenie o byłym już chłopaku. Zycie może być dużo ciekawsze i sama sobie to udowodnij.Wiem, ze jak zechcesz to Ci się to uda. I za to trzymam kciuki!+

Odnośnik do komentarza

Tu nie chodzi tylko o tego chłopaka. Bardzo szubko sie angażujesz, być może również jeśli chodzi o seks, zanim jeszcze zdążysz poznać chłopaka.

Staraj się spotykać ale bez szybkiego angażowania. Wtedy ta sytuacja się nie powtórzy. Z nowym chłopakiem dużo rozmawiajcie bo dzięki temu wytworzy się miedzy wami uczucie. Prawdopodobnie brakowało ci normalnych rozmów z tamtym chłopakiem i pchałaś to na siłę czekając aż wreszcie będzie normalnie.

Odnośnik do komentarza

kikunia uparcie probojesz zrownac mnie z ziemia. I tak zgodze sie z Toba ze jestem w amoku, z ktorego ja niestety nie potrafie chyba wyjsc. Nie umiem chyba zapanowac nad swoja psychiką. I to mnie przeraza ze nie ma dla mnie ratunku a moje zycie jest pasmem cierpien, i wszystko przez jeden przeklęty dzien kiedy go poznalam.

onkaY dziękuje za rady. Zeby tylko udalo mi sie wprowadzic je w zycie. Bym odzyskala godnosc, poczucie wlasnej wartosci i wiare ze pojawi sie ktos kto bedzie ukojeniem kazdej mojej lzy , ktora wylalam i niestety jeszcze wylewam przez mojego bylego. Dodajcie mi nadzieji ze bede kiedys szczesliwa, bo juz dawno zapomnialam co znaczy to slowo...

Odnośnik do komentarza

"On nie jest szybki w deklaracjach. Nie umie sie zdecydowa".

Bylas z nim iles czasu, od roku nie jestescie razem a Ty sie zamartwiasz- a jesli on sie jej nie zdeklarował, a mnie pilnuje, jak kims się zainteresuje, to go ode mnie odgania, to moze jednak ja jestem dla niego ważna i po głebszym przemysleniu do mnie znów wróci i będzie pięknie.

Może i na chwilę wróci, lub uda, ze zastanawia się czy wrócić jesliby moze znów zauważył, ze furtka u Ciebie się zamyka. Ale pięknie nie będzie nigdy. Z tym facetem żadnej nie będzie pięknie i to juz wiesz. Skoro to wiesz, to czemu wylewasz morze łez?

Dlaczego nie wytłumaczysz sobie, ze spotkałas go aby dowiedziec się, ze jestes zdolna do pięknych i wznioslych uczuć, ze wogóle na to Cię stać. Na początku było pięknie i miło. Potem juz mniej. I zawsze z kazdym będzie mniej, bo emocje normalnieją. Ale wtedy może się okazać, ze będzie bardziej interesująco, ponieważ będziesz bardziej spokojna i pewna siebie, bo jakiś inny ,ma taki charakter, ze umie się tak zachować, ze rozpatruje się jego cechy charakteru w kontekscie wspólnego pożycia, wychowywania dzieci, pewnej zaradności, dbałości o przyszły dom, wzorców moralnych, poglądów na życie. Ale podstawą do tych rozpamiętywań jest jakieś wewnętrzne przekonanie, ze ja dla niego jestem ważna i tylko mnie widzi ( no może czasem na ulicy zerknie na "duże niebieskie oczy"). Zeby iśc spokojnie przez życie tego poptrzebujemy.

A ten facet, pewnie ma jakies zalety ( bo dlaczegoś kiedyś się nim zainteresowałas), ale nie ma tej podstawowej, jak piszesz. Nie umie dac poczucia, ze kobieta jest dla niego ważna. Nie umie, bo może jeszcze nie spotkal swojej ( czyli to ani Ty ani ta Twoja następczyni) albo ma taki w tej kwestii ułomny charakter i zawsze , w kazdym wieku kobiety nie będą mogly być z nim szczęsliwe.

Po pewnym zastanowieniu się i tak wychodzi, ze powinnas go sobie odpuścić, bo nigdy Ty od niego nie dostaniesz tego co jest podstawą związku- pewności, ze Ty to Ty dla niego. On już Ci to pokazal dośc wyrażnie i wiesz to od około roku. Nie uważasz, ze w związku z tym, ze Twoja glowa nie umiała tego przerobić przez tak długi czas to trzeba przejśc na "odwyk" racjonalnie i użyciem silnej woli, tak jak proponuje Yonka?

Trzeba wrócic do siebie samej. Znalesc radośc życia , poczucie szczęscia, ze się jest młodą, ładną i cały świat przed Tobą. I wszystko jeszcze może się zdarzyć ( ale nie z tym facetem). Możesz być w swoim miescie, możesz z niego wyjechać, możesz mieszkać w Polsce, możesz sprawdzić jak jest tam gdzie Ciebie nie ma. Wszystko możesz. Poczuj wolnośc i radośc życia a wszystko Ci się uloży. Człowiek swoje szczęscie nosi w sobie i tym szczęsciem przyciąga do siebie innych. Czas porzucić frustracje, niepokoje i otworzyć się na to życie i zobaczyć co ono jeszcze ma w zanadrzu wobec Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Czasem mam wrazenie ze zniszczyl moje poczucie wlasnej wartosci, zawladnął moją psychika dlatego ja jestem tak zalezna od niego i nie potrafie sie odciąc, on wciąz wraca. Bylo mi lzej kiedy w moim zyciu pojawiali sie jacyś interesujący faceci ale gdy ich nie ma, nie czuje sily w sobie. Rozmawialam z nim ostatnio, z ciekawosci zapytałam co robi w Sylwestra, mowi ze ma na oku jedna impreze ale jeszcze nic nie potwierdzil, wtedy poczulam ze chyba nawet powaznie nie jestem traktowana. Nie uwzględnil mnie w swoich planach. Zrozumialabym jeszcze to ze nie chce sie ze mna publicznie pokazywac, bo wszystkim oglosil ze nie jestesmy razem ale wystarczylby mi wieczor we dwoje, nawet pod golym niebem na rynku.

Kikunia55 dziękuje za te slowa :

"Czas porzucić frustracje, niepokoje i otworzyć się na to życie i zobaczyć co ono jeszcze ma w zanadrzu wobec Ciebie. "

Nawet nie wiesz jak pragnę w to uwierzyc. Wciąż balam sie i boje sie ze zycie nie da mi juz nic dobrego. Mając lada dzien 23 lata, czasem mam uczucie ze zmarnowalam 4 lata czyli cząstke najpięknieszej chwili mlodosci. Mam jakąś nadzieje ze z Nowym Rokiem jednak wyjde z tego bagna, bo on pokazal mi ze nie zasluguje na mnie, nie zasluguję na takie szczere uczucie jakim go darze, prawdziwa miloscią powinni cieszyc sie dobrzy ludzie a po tym co on mi zrobil nie wiem czy do dobrych ludzi nalezy. Daj Boze, zebym to jeszcze wprowadzila wszystko w zycie.

Odnośnik do komentarza

Zadzwonilam zeby sprawdzic jego
obecne podejscie do mnie. Na ile jest szczery. Logiczne ze czlowiek, ktoremu zalezy bedzie kombinowal zeby ten czas spedzic razem, wiec chcialam sie zrazic jeszcze bardziej do niego. I chyba sie udalo. Wczoraj mielismy sie spotkac, chcialam wszystko z siebie ostatni raz na koniec wyrzucic mu a takze poprosic o jedną rzecz, ktora musi wzgledem mnie zrobic, jest mi to winien. Ostatecznie nie doszlo do tego spotkania, bo nie wyrobil sie czasowo, przeprosil stwierdzil ze jest bardzo zmeczony i czy damy rade dzis. Wydaje mi sie ze mogl sie z nia spotkac bo wylączyl chyba internet a telefonu nie odbieral. Dopiero pozniej nagle oddzwonil i wiadomosc tez dotarla, tak jakby wrocil do domu ...? Mam podejrzenia niebezpodstawne. Tlumaczyl ze sie przebudzil i oddzwania... slabe to wszystko... Oczekuje od niego jeszcze tylko jednej rozmowy, wyrzucenia z siebie ostatni raz tego co mysle i tego by spelnil to co obiecal . Spotkanie mialo byc przelozone na dzis, ale z powodu mojej nijakiej reakcji w jego strone, (dzwonil po poludniu, ale bylam zajęta, prosil zebym oddzwonila pozniej ale delikatnie mowiac zlalam to, więc odezwal sie wieczorem ironicznie zyczac mi milego wieczoru, bo on jedzie do brata zeby mu pomoc bo nic innego nie ma do roboty skoro ja mam to wszystko gdzies. Więc ok, moja wina pewnie ze dzis nie wyszlo. Trudno, biore to na siebie,

Powtarzasz ze nie jestesmy razem od roku, tak nie jestesmy ale my sie ciągle spotykalismy. Niby razem nie jestesmy ale tak na prawde nie rozstalismy sie. A on teraz dal mi nadzieje mowiąc mi ze nie moze o mnie zapomniec i ze proboje to jakos ratowac a ja tego nie doceniam wiec dziwisz mi sie ze liczylam na bycie fair wzgledem mnie? Tymbardziej ze 2 tyg temu poszlam na prywatke do znajomych i na drugi dzien od razu byla zlosc, ze juz pozamiatalam, zebym sie dobrze bawila i ze dziękuje za wspolprace czy cos takiego. To byla ewidentna zazdrosc z jego strony. Nie splynelo to mnie jak po kaczce :(

Odnośnik do komentarza

Od roku nie jestescie razem, ale ciagle jako znajomi gdzies sie widzicie i ciagle on ma coś reaktywować. Przeciez to dla takiego faceta co lubi grac na iles frontow swietna sytuacja. Jakby co, to my nie jestesmy razem i nie masz o co i o kogo się pluć. A jak jemu nudno a zobaczy lub usłyszy, ze na jakiejs impezce dobrze się bawilas to od razu pretensje, ze on własnie w życiu wszystko uklada powoli tak aby być z Tobą a Ty jestes taka niecierpliwa, nie umiesz tego uszanowac i wszystko psujesz. No i powiedz, ze to nie pies ogrodnika. Ja sobie pobiegam gdzie chce, obwącham wszystkie apetyczne kobietki a Ty tu waruj i czekaj, może kiedyś na moment uznam i ze i Ciebie trzeba zaszczycić. Piszesz, ze od 4 lat marnujesz sobie życie.

Chyba żle liczysz - pierwsze 3 to pewnie poznanie się ,obłaskawianie się , strojenie piórek ,próba wpasowania się w siebie, jakiś rodzaj związku. Rok temu on ogłosil nie Tylko Wam ale i znajomym, ze nie jesteście parą i odtąd po mojemu jest czas zmarnowany przez Ciebie. Po tym fakcie trzeba było poplakać, pokrzyczeć, pozłościć się, obrazić się na cały świat a na niego w szczególności, odprawić żałobę . Po tygodniu, miesiącu, czy tam podobnym terminie wynurzyć sie z matecznika, może jeszcze troszkę ze sztucznie uśmiechniętą twarzą i ruszyć do życia, ale nie w kręgu znajomych wspólnych. Chyba , ze byliby taktowni i w Twoim towarzystwie, nie epatowali by wiedzą o nim i nie musialabyś go spotykać. Z tej prostej przyczyny, ze zostałas przez niego odrzucona i nie potrzebujesz dalej solą sypać ran, które nie chcą się zabliżnić.
A Ty stwierdziłas, ze tak kochasz, że nie umiesz się od myśli o nim uwolnić, ze fajnie choć będzie go oglądac co jakiś czas jako znajomego, jako wspólnego kolegę. Nie jestes jego dziewczyną, ale możesz być koleżanką, niech Twoja następczyni się denerwuje czy na pewno jesteś tylko koleżanką. I w takiej mętnej wodzie- nie dziewczyna, może koleżanka, ktoś kogo dobrze znam- facet plawi się jak chce, i umiejętnymi tekstami buduje napięcie w Tobie, nic Ci nie dając z siebie. Ciągle tylko sprawdza, czy jakby zapragnąl znów wrocić do roli Twojego mężczyzny to go przyjmiesz- tylko ta świadomośc, ze jest panem sytuacji jest mu potrzebna do szczęscia- innych wrażeń szuka u innych kobiet.

I czy Ty nie widzisz, ze od tego momentu,gdy odtrabiono koniec zwiazku, Ty sama siebie krzywdzisz? Rozumiem,ze wtedy mogło być Ci żle, moglas nie rozumiec dlaczego to się już skończylo, skoro wg Ciebie moglo jeszcze trwać. Zawsze jak zwiazek się rozpada, to ktos pierwszy zauważa, ze jednak to to nie jest jeszcze to. Ten, ktory może widzial ulomnosci relacji, ale mimo wszystko jeszcze chcial ją ciagnąc- ten cierpi bardziej- bo jakby mu podcięto galąz na której siedzi i spada z hukiem w otchlan zdziwienia, bolu, zawiedzenia. Tyle, ze jak szybko uruchomi myślenie, to dotrze do niego, ze do związku potrzeba dwojga, a jego druga polowka sie wymiksowała- czyli zwiiązku już nie ma. Dobrze wtedy , gdy rozne uczucia targają tą porzuconą osobą nie rozgrzebywac tych w stylu: a dlaczego, a co zrobiłam żle, a czego zabrakło temu mojemu bywszemu juz partnerowi, ze zrezygnował. Równolegle pojawiają się myśli a dlaczego mnie nie docenił, dlaczego nie zauważył, ze dużo poświęcilam dla związku- te myśli dobrze jest rozdmuchiwać w sobie. Poniewaz za chwile powinny się pojawić te, w których stwierdza się, ze ja sroce spod ogona nie wypadłam i jak on nie umiał docenić mojego serca, mojego charakteru, mojej urody, to niech spada. Ja byłam dla niego za dobra, za miękka, za sympatyczna- życie (czytaj jakies zołzy) go za mnie wytrenują a ja spokojnie mogę iśc w świat na spotkanie nowego.

Nie wiem jaką jeszcze macie sprawę między sobą- co ważnego obiecal Ci załatwić wykonac- nie wiem czy to jest tak istotne, abys chciała to miec. Na moj gust powinnas to odpuścić i wogóle nic od niego nie chcieć (chyba, ze jest Ci dłużny kase- to oczywiscie niech w podskokach oddaje).

A już spotkania ,w ktorych wygarniamy, co my o delikwencie myślimy wydają mi się bardzo nie na m-scu. Tylko się rozkręcisz i jeszcze będziesz żałowała, ze tego czy tamtego nie powiedziałas, bo się zdenerwowalas lub zapomniałas. Lub jeszcze gorzej, cos niby wygarniesz, on zrobi mine pokrzywdzonej sierotki lub Twoj zarzut odtrąci pokręconym tłumaczeniem i z wielkiej tyrady, w której miałas komuś wytłumaczyc, ze tak się nie robi, ze coś jest nie w porządku, znów będziesz miala spotkanie ,o którym przez kilka następnych tygodni będziesz myślala.

Tak uważam, bo od ostaniego roku to rozumiem,że on Tobą manipuluje a nie Ty nim, nawet jak czasem wydaje Ci się ,że jakoś mu zadałas bobu: "Bylo mi lzej kiedy w moim zyciu pojawiali sie jacyś interesujący faceci ale gdy ich nie ma, nie czuje sily w sobie".
Ty żyjesz tak, zeby sprawdzić, co zrobilo na nim wrażenie. Czyli wciąz żyjesz nim. I wygarnianie czegoś, to życie dalej życiem jakby z nim i obok niego.

Skoro ten facet Cie nie chce od roku, to Ty tez go nie chciej i nie baw się w powiedzenie prawdy "prosto w oczy". Jedyna prawda prosto w oczy to ta, ze kiedyś byliście parą i było to dla Was obojga nowe i ciekawe doświadczenie a od roku, gdy on z Ciebie zrezygnował nalezy iśc swoją, odlegla od niego drogą .

Wygarnianie, to jeszcze rodzaj utrzymywania więzi- takiego typu w życiu więzi potrzebujesz, lubujesz się w nerwach wlasnych i innych ludzi?

Odpusc sobie faceta, ale tak naprawdę. Czy on teraz będzie gral zazdrosnego, urażonego gościa, zbitego psa czy innego palanta- to to jest i tak palant, bo to od roku udowodnil- nie jestesmy parą ale Ty i tak powinnas być w gotowości bojowej dla mnie.

Pamiętaj on ma taki cel, a Ty naiwnie mu się poddajesz, nawet tym programowanym wygarnianiem. Ty chcesz zachowac miedzy Wami więż, nawet taką  wygarnianą. A on tez chce więzi, tylko jemu jest ta więż potrzebna do budowania swojego "ego" - dziewczyna wkurza się, placze, złości się ale i tak bedzie grzeczniutko na mnie czekała jak to robila od ostatniego roku.

Odnośnik do komentarza

"Wiec gdy on nagle pokazuje ze mu zalezy to ja miękne . Rozumiecie te zaleznosc ? :("

Przeciez jemu nie zależy na Tobie, bo bylby z Tobą. Jemu tylko zależy na uchylonej furtce do Twojego ogrodka. Rozumiesz tę rożnicę? Rozumiesz, ze Ty masz być ciągle w gotowości bojowej a on jak zechce to skinie paluszkiem i będzie Ci przez chwilę milo, będziesz sobie roiła wyobrażenia o wspólnej przyszłości?

U mnie w dalszej rodzinie kiedyś była taka para malżeńska, mieli jedno dziecko i się rozwiedli. On z racji dziecka (kontakt z mlodzieża trzeba trzymac) zawsze się odzywał kiedy chcial i kiedy bylo mu wygodnie. Jak dostrzegal, ze jego byla żona ma szansę na ponowne ulożenie sobie życia to znów się objawial (trudno powiedziec jako kto) i tak jej zawracał w glowie, ze nowa znajomośc byłej żony się urywala. On zadowolony z siebie znów odchodzil w niebyt, objawial się tylko jako stęskniony tatuś, aby kontrolować dyskretnie sytuację. Jego nikt nie kontrolowal, ile mial bab, jaki tryb życia prowadził, przeciez on się rozwiódł i nikt mu nic nie umial , nie chcial , nie potrafil nakazac. Taki dojrzalszy "pies ogrodnika".Nie umiał i nie chciał zadbac o kobietę, ktorą kiedyś sam wybrał, ktora była matką jego dziecka a jednocześnie mimo prawnej wolności, psychicznie tej wolności zupelnej nie chcial jej dać. A ona byla taka widać wmawiająca sobie tak jak Ty- ze wszystkich męzczyzn na świecie tylko ten jest jeden i ważny. Tyle, ze ona miala z nim syna i mogla uwazać, ze jakiś następca może nie być jako ojczym dobrym opiekunem dla jej syna i to moglo być jej slabością a jego wytrychem do jej osoby.
A u Ciebie jakie jest wytłumaczenie, ze tak bezwolnie poddajesz się manipulacjom tego faceta? Chcesz udowodnić sobie i światu iż mimo, ze on oglosil Wasze rozstanie- Ty dopniesz swojego i jednak z nim będziesz? Tylko zapominasz, ze to będzie pyrrusowe zwycięstwo, bo on będzie, jesli będzie musiał tylko przez moment, by Cię przyciągnąc i znów pójdzie swoją drogą. On zasmakowal bycia panem sytuacji. Nigdy nie byl wylewny, czyli laskawie pozwalal się adorować, potem się znudzil i tylko dba z pewnej odleglości o swoj interes. Zapominasz go, to on Ci siebie przypomni, raz na milo, raz na zazdrośnie, raz na skrzywdzonego pysia, raz na focha- kazdy sposób prowadzący do jego celu jest dobry. Jestes pieseczkiem wodzonym na jego psychicznej smyczy. Tyle, ze nie jestes milym rozpieszczanym kanapowcem, jestes niepotrzebnym szczekaczem, ktory powinien siedziec cicho jak mysz pod miotla a jak się zbuntujesz to zaliczysz kopniaczka i bedzie na troche spokój.

Odnośnik do komentarza

Dowiedzialam sie ostatecznie ze on nie wie co ma zrobic. Ze ona mu bardzo pomogla i jesli ją odrzuci to ją zrani. A jesli ją wybierze to zrani mnie . I ze ja oczekuje ze on rzuci wszystko i uwiesi sie mi na szyji . A tak sie nie da... A moze by sie tak na nim zemscic ? Przeciez on mi nadzieji narobil a teraz mowi ze nie wie co ma robic . Az mi sie najgorsze przeklenstwa cisna na usta . Gdzie jest lojalnosc ????

Odnośnik do komentarza
Gość gorzkie życie

przypadkowo przeczytałam całą tę dyskusję i pozwól droga "onebyone", że poprę wszystkie wcześniejsze jakże bardzo mądre wypowiedzi. Rozumiem doskonale co czujesz i absolutnie wiem z czym/z kim walczysz. Rozumiem też, że nie potrafisz i trudno Ci jest skorzystać z tych dobrych rad i po prostu wymazać z pamięci kogoś kto rani cię na każdym kroku, a tobie mimo wszystko na nim zależy choć sama nie potrafisz wytłumaczyć dlaczego. Zadaj więc sobie pytanie: o co tak naprawdę walczę, jak będzie wyglądało moje życie z takim człowiekiem za kilka lat, czy mam szansę ułożyć z nim szczęśliwe życie?? Wiem, że w tym momencie jest to dla ciebie bolesne, ale uwierz mi, on się nie zmieni będzie tylko gorzej, przerwij więc jak najszybciej tę farsę, bo szkoda twego życia. Mówię to z własnego doświadczenia, jestem żoną, matką, "jestem" w związku ok. 30 lat. Niestety nie jestem szczęśliwa, popsuły się relacje od ok. 10 lat cierpi na tym cała rodzina. Uwierz mi, nie da się żyć z człowiekiem który cały czas czegoś nie dopowiada, masz wrażenie, że coś ukrywa, oszukuje i wiem, że kłamie choć nie rozum,iem dlaczego, jest niezdecydowany czy chce być z rodziną czy nie, z jednej strony potrafi powiedzieć, że jest mu wszystko jedno a z drugiej, że" tak mu zależy" i tak w kółko. Nie można nawet konstruktywnie porozmawiać, bo się zwyczajnie nie da, bo co chcesz usłyszeć to usłyszysz, a jak ja go zaczynam ignorować to on ze zdwojoną siłą. Życie ucieka przez palce tak na prawdę niby razem a w samotności, nawet nie wiesz jak bardzo to jest straszne.
Rozsądnie myśląc również powinnam ten związek zakończyć, ale nie potrafię tak jak Ty bo z jednej strony nienawidzę a z drugiej gdzieś mi zależy bo tyle lat życia... Nie mam już siły analizować jego postępowania, czy on chce dobrze a nie potrafi, czy też jest kompletnym idiotą i ignorantem.
Dzisiaj siedzę więc w samotności, on się nie odzywa, dramat... żyjemy z dnia na dzień...
"onebyone" przemyśl kochana, czy warto zabiegać o kogoś takiego, nie wybielaj jego postępowania bo będziesz cały czas w rozsterkach. Jesteś młoda, wszystko przed Tobą, na prawdę masz szansę poznać tego jedynego wspaniałego człowieka, który przede wszystkim będzie ciebie szanował.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...