Skocz do zawartości
Zamknięcie Forum WP abcZdrowie ×
Forum

związek z osobą narcystyczną?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam
Od roku jestem w związku z prawdopodobnie osobą narcystyczną. Chciałabym z kimś o tym pogadać, chciałabym opowiedzieć komuś o tym co się dzieje, komuś kto ma wiedzę na ten temat, kto nie będzie stronniczy. Chciałabym sie dowiedzieć czy to moze jednak ze mna jest problem, i jak można sobie z tym problemem poradzić, czy można coś naprawić i jak to zrobić.

Wiem że w takiej sytuacji powinnam udać sie do psychologa, ale jestem osobą pracującą i nie bardzo mam na to czas. Bardzo proszę o pomoc

Odnośnik do komentarza

sama nie wiem, na youtubie znalazłam filmiki na temat osób narcystycznych i pare rzeczy się zgadza. Nie wiem, moze wyolbrzymiam. Ale takie rzeczy jak np. gdy powiem mu, że coś mi nie odpowiada, nigdy nie skupia się na tym temacie, tylko zawsze wygarnia mi złe rzeczy które zrobiłam. Odwraca kota ogonem. Jak np. w gniewie zacznie mnie dusić, mówi mi że to ja go sprowokowałam, że to moja wina a w ogóle to ja pierwsza zaczęłam go bić bo kiedyś gdy mnie obraził uderzyłam go z liścia. Wiem że nie powinnam była tego robić, i wiele razy go za to przepraszałam, ale nie wydaje mi się żeby to go usprawiedliwiało. Sama nie wiem już co jest prawdą, a co nie, czy to on ma racje czy ja.

Dziękuję za radę odnośnie konsultacji przez skypa. Muszę się za taką opcją rozejrzeć. Na bloga też chętnie zajrze, dziekuje :)

ten rok był dla mnie bardzo ciężki właśnie ze wzgledu na niego. Nie potrafie odejść bo zawsze tak wszystko przekręca, że koniec końców to ja czuje sie winna i nienormalna. Już raz z podobnego związku zrezygnowałam, po 5 latach, później strasznie tego żałowałam, bo stwierdziłam że to chyba jednak we mnie był problem.. Nie chce znowu popełnić tego samego błędu.

Odnośnik do komentarza

Trudno tu ocenić, kto jest winien .
Jak często wytykasz mu jego błędy i czego one dotyczą?
Jakie błędy on wytyka tobie?
Zastanów się, napisz to, nam łatwiej będzie ocenić sytuację, a i ty będziesz miała jaśniejszy i bardziej czytelny obraz.

Duszenie jest czymś haniebnym i nic go nie usprawiedliwia. Nawet to, że kiedyś dałaś "mu z liścia"
Już samo to powinno być sygnałem do tego, by opuścić takiego faceta. On jest niebezpieczny.

Odnośnik do komentarza

Nie chce za bardzo tutaj pisac jakie bledy sobie wytykamy, bo jest to dosc osobista sprawa, po za tym za duzo byloby pisania.

Ale moze opisze co sie stalo teraz w swieta. Postaram sie opisac to dokladnie. Na swieta dostalam od niego dodatek do gry diablo. Wiele razy wczesniej mowilam mu ze tej gry nie lubie, ale rozumiem, on ja lubi, chcial zebysmy pograli w to razem, zebysmy w ten sposob spedzali razem czas. W pierwszy dzien swiat postanowilam zainstalowac ta gre, jednak okazalo sie ze bylo z tym duzo problemow, nawet bardzo duzo, Radek bardzo zaangazowal sie w to zebym mogla w bia zagrac. Walke z tym jednak ostatecznie przegralismy, bo okazalo sie ze nie mam pelnej gry, zeby moc zainstalowac dodatek. Byly juz na to niezbite dowody, wiec chcialam juz zakonczyc ta walke, ale Radek sie upieral i chcial jeszcze cos sprawdzac, mimo iz go prosilam zeby to zostawil juz. W koncu sie zirytowalam i powiedzialam mu ze chyba ten prezent dla siebie kupil a nie dla mnie. No i tu sie zaczelo. Pierw poszedl do swojego biurka i siedzial wpatrzony w blat biurka. Wiele razy tak robil, czeka w ten sposob az przyjde go tulic, glaskac i przepraszac. Ja jednak tego nie zrobilam no i sie wsciekl. Zaczal na mnie krzyczec jaka to jestem niewdzieczna itp. Juz nawet nie pamietam co takiego wykrzykiwal, ale koniec koncow wyszedl z domu, a ja na odchodne napisalam smsa zeby sie leczyl. Gdy nie bylo go w domu pisalismy smsy ze soba, probowalam mu wytlumaczyc ze nie chodzilo mi o to ze nie podoba mi sie prezent a o to ze nie chcialam sie juz meczyc z instalowaniem gdy widac ze nic sie juz nie da zrobic. Napisal pare nieprzyjemnych rzeczy (jak zwykle wracajac do przeszlosci, jak to on mnie wszedzie wozi itp.) gdy wrocil byl juz spokojniejszy, ale po tym co pisal i ze wczesniej na mnie nawrzeszczal ja nie mialam ochoty na rozmowe, pokazalam mu fucka, a on sie wkurzyl, znowu zaczal wykrzykiwac wiele rzeczy, chwile sie z nim spieralam, a pozniej stwierdzilam ze do niczego to nie doprowadza wiec zaczelam go ignorowac. To go wkurzalo jeszcze bardziej wiec zaczal mnie obrazac, juz naprawde nie pamietam co takiego powiedzial, ale nie wytrzymalam juz, poszlam do szafy i zaczelam zabierac jego rzeczy, wkurzyl sie, zagrodzil mi przejscie, pozniej zaczal mna szarpac, w koncu sie wyrwalam, poszlam do kuchni a on za mna, caly czas cos wykrzykujac, ze go nie kocham, ze jestem biewdzieczna, ze on wszystko dla mnie robi a ja nic, podirytowana przytakiwalam na wszystko co mowil i tu pierwszy raz mnie uderzyl, mowiac mi ze jestem kurwa, szmata i inne takie. Po tym zostawil mnie w spokoju i zaczal sie pakowac, a ja chcialam zaczac prasowac, rzucajac mu jego rzeczy. To go wkurwilo jeszcze bardziej, pobiegl do mnie z krzykiem i pchnal mbie na choinke. Przewrocilam sie razem z nia. Wtedy on usiadl na lozku i zaczal plakac, ja nic nie zrobilam, tylko poprawilam choinke i zaczelam prasowac. Mowi ze jak on placze to ja nigdy go nie pocieszam, tlumacze mu ze nie potrafie go pocieszac po tym co zrobil, a on dalej ze jestem okropna, ze go nie szanuje, ze nie szanuje jego rodzicow bo spozbilismy sie 15 minut do nich na wigilie. I tutaj ja juz nie wytrzymalam i sie rozplakalam. Spoznilismy sie bo wczesniej bylismy na wigilii u mojej mamy, ktora zostala sama bo bracia pojechali do taty. Na wychodnym zaczelam jeszcze o czyms z nia rozmawiac i dlatego troszke sie przeciagnelo. Nie chcialam jej zostawiac sama w wigilie. On tego nie rozumial, mowi ze czemu to on ma mnie pocieszac gdy ja placze, a ja jego nie pocieszam, tlumacze ze ja nie placze po to zeby mnie pocieszal, tylko ze juz nie potrafie tego powstrzymac.

Ktos napisal ze patologia. Nikt patrzac na Radka nie powiedzialby ze on moze robic takie rzeczy. Jest inteligentny, dobrze ulozony, zadbany, kochany. On naprawde duzo dla mnie robi, naprawde widac ze mnie kocha. Tylko ze jest tak dopoki ja jestem ta kochajaca dziewczyna. Gdy wyraze chociaz najmniejszy sprzeciw w czyms on sie obraza albo jeszcze gorzej.

Odnośnik do komentarza

Na podstawie opisanej sytuacji ze świąt nie widzę, by Pani partner przejawiał charakterystyczne cechy dla narcyzmu. Chyba Pani przypuszczenia są na wyrost. Jednego, czego można być pewnym to fakt, iż macie problemy z komunikacją, stąd dochodzi do eskalacji napięć i poważnych kłótni, razem z rękoczynami. Uważam, że oboje powinniście zastanowić się nad podjęciem terapii dla par i podczas sesji mieć możliwość popracowania nad zdrową komunikacją w związku. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, czy przyczyną jest narcyzm.
On chce cię zdominować i dobrze, że tak do końca, nie dajesz mu się.
Z tego co opisałaś, ja jestem całkowicie po twojej stronie. Uważam, że postępujesz właściwie. Jeśli mu ulegniesz, to wejdzie ci na głowę i nie będziesz miała nic do gadania, stłamsi cię i zrobi z ciebie popychadło.
Już masz wyrzuty sumienia i zastanawiasz się, czy z tobą jest coś nie tak.
A to on nie ma prawa bić cię, popychać, wyzywać. A tym bardziej, dusić!!

Z nim jest coś, nie tak. Nie daj się dziewczyno, a jak on się nie zmieni, to rzuć go. Masz tylko jedno życie, nie zmarnuj go.

Odnośnik do komentarza

Musze przyznac ze wypowiedz Pani ekspert strasznie przezylam. Poczulam sie juz zupelnie przegrana. Jesli to co sie dzieje, to jak on mnie traktuje, jest tylko wynikiem slabej komunikacji, to ja juz nie wiem co rrobi, bo nad tym staram sie od dawna pracowac. Kolega Radka twierdzil wlasnie to samo, ze zla komunikacja, byl to czesty argument Radka podczas klotni, ze przeciez jego kolega mowi ze ja mam problem z komunikacja, ze to wszystko moja wina, ze to we mnie jest problem, ze to przeze mnie on jest jaki jest. I Pani jakby potwierdzila jego slowa.

Odnośnik do komentarza

Ja wypowiedź eksperta odebrałam nieco inaczej.
OBOJE powinniście iść na terapię dla par. Nie tylko ty, ale i on. To, że odebrałaś to jako krytykę tylko twojej osoby, świadczy o niskiej samoocenie.
I nad tym powinnaś popracować, to w sobie zmienić. Musisz podnieść poczucie własnej wartości, a jak to zrobić, porady znajdziesz w internecie.
Ty potrafisz się buntować, ale sygnały, jakie wysyłasz są jedne - jestem słaba, pewnie winna. Ten twój bunt wynika z bezradności, nie siły i pewności siebie.
Zmień to, naucz się tego.

Przyciągamy osoby, które są naszym uzupełnieniem.
Ty jesteś słaba, więc przyciągasz osoby silniejsze psychicznie. Jak ulegasz, to on się wzmacnia, a ty słabniesz.
Jak staniesz się silniejsza psychicznie, to będzie coraz więcej równowagi w waszym związku.
Nie chodzi tu o to, byś się odcięła, pysknęła, ale o twoją psychikę. Ty musisz mieć poczucie własnej wartości.
Pracuj nad tym.

Komunikacja, to jest porozumienie, słuchanie drugiej strony, zrozumienie jej intencji, i wypracowanie jakiegoś kompromisu. Tego oboje nie potraficie, ale głównie on ma z tym problemy.

Czy terapia wam pomoże?
Mam lekkie obawy. Wydaje mi się, że to on lepiej tam wypadnie i możesz mieć dodatkowy stres.
Znałam pana, który był pijaczyną, lekkoduchem, niesolidnym i beztroskim, ale był sympatyczny.
Żona zestresowana, zmęczona , to ona pracowała, wychowywała dzieci i to dobrze, ale gorzej się prezentowała.
Przed komisją psychologów, to on wypadł lepiej!!! To ją dodatkowo zdeptali!!
Tam też bywają ludzie, którzy wolą uśmiechnięte osoby i patrzą na pozory.

Odnośnik do komentarza

Nie odebralam wypowiedzi eksperta jako moja krytyke. Po prostu jesli to ze on mi mowi ze jestem nikim, ze nikt mnie nigdy nie pokocha, ze on dla mnie wszystko robi a ja dla niego nic, ze ja go nie szanuje, to ze mowi mi ze moja praca jest gowniana i on nie chce byc takim glupim robolem jak ja. pracowalam wtedy w banku, fakt ze na umowe zlecenie ale praca dobrze platna, moglam oplacic mieszkanie i mialam za co zyc. Jezeli to i wiele wiecej przykrych sytuacji jest wynikiem tylko i wylacznie problemem z komunikacja, to ja juz nie wiem co mam zrobic.

Problem z samoocena mialam kiedys bardzo duzy, ale wydaje mi sie ze w jakims stopniu sobie z tym poradzilam, wiem ze nie do konca ale jest juz duzo, duzo lepiej. Szczerze mowiac nie wydaje mi sie zeby on mial duza samoocene, bardziej mam wrazenie ze na mnie probuje on ja sobie podniesc.

Odnośnik do komentarza
Gość expert bez magistra

Przykro mi to mówic ale poprzedniczka ma bardzo dużo racji...(-onka Y).Poza tym,może to nie narcyzm ale zaburzenia emocjonalne na pewno (może bordeline ???,poczytaj sobie ale się nie dołuj i nie przerażaj !!!) a pani "ekspert" nie wiem, w czym jest ekspertem, bo chyba tylko to, że skończyła studia (jak dla mnie ,to i tak trochę za mało ,żeby być ekspertem...) Ja znam przypadki podobne jak Twój z doświadczenia i nie ma tu mowy, że to tylko brak komunikacji....i albo Twój partner podejmie się leczenia albo ratuj siebie, póki czas dziewczyno, bo zgotujesz sobie i kiedyś dzieciom straszny los...Przykro, że muszę to powiedzieć ale bardzo mi Cię żal...Musisz coś z tym zrobić albo przed tym uciec, bo zniszczysz sobie i kiedyś nie tylko sobie, życie...Uwierz, że wiem, co mówię...Dasz radę ,będę trzymać za Ciebie kciuki :)

Odnośnik do komentarza

Dziekuje Wam za te wszystkie rady, naprawde biore je sobie do serca. I uwierzcie mi ale sa chwile ze naprawde chce odejsc, szczegolnie wlasnie gdy pomysle jakie zycie moga miec w przyszlosci nasze dzieci, gdybysmy je mieli.
Tylko nie rozumiem dlaczego jeat mi tak bardzo ciezko to zrobic. Momentami go nienawidze, kaze mu sie wynosic, ale gdy juz ma dojsc co do czego zmieniam zdanie i prosze zeby tego nie robil. Nie wiem czy to dlatego ze tak go kocham, czy przez to co on mowi np. Zebym z placzem nie prosila zeby wrocil, ze jak wyjdzie nie bedzie juz odwrotu. Nie rozumiem sama dlaczego po tym wszystkim co zrobil nie potrafie go tak zupelnie znienawidzic.
Kiedys sluchalam jakas wypowiedz pewnego psychologa, o doswiadczeniu ze szczurami ktore wlozono do pojemnika z woda. Jednego ze szczurow na chwile wyciagano, czy dawalo sie mu podporke, tak zeby odpoczelo, ale koniec koncow oba szczury utonely, tylko ze ten z podporka duzo pozniej (dluzej sie musial meczyc) I prawdopodobnie wlasnie u mnie tak jest. Czesto jest zle, ale po tym sa bardzo dobre chwile gdy jest mega kochajacy i mozliwe ze to mnie przy nim trzyma caly czas, bo ciagle mam nadzieje na poprawe.
Wiele razy slyszalam ze powinnam od niego odejsc, i to nie to ze mam gdzies takie rady, tylko po prostu nie jestem w stanie z jakichs nawet sobie niezrozumialych powodow, tego zrobic.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...