Skocz do zawartości
Forum

Czuję się zagubiony, oraz zmęczony życiem


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.
Mam 22 lata, w chwili obecnej jestem studentem 1 roku na Uniwersytecie Ekonomicznym. Studia podjąłem z małym opóźnieniem, ponieważ bezpośrednio po ukończeniu szkoły średniej postanowiłem pójść do pracy, aby przemyśleć sobie, czym chciałbym się w swoim życiu zajmować. Pokrótce mój problem polega na tym, iż odnoszę wrażenie, że się gdzieś pogubiłem w swoim życiu. Od dłuższego czasu towarzyszą mi myśli samobójcze (od około pięciu lat) oczywiście z małymi przerwami, aczkolwiek za każdym razem, gdy już powracają to ze wzmożoną (niż w poprzednim epizodzie) siłą. Obecnie swój stan psychiczny mógłbym określić, jako w miarę stabilny, lecz pozbawiony zdolności do odczuwania jakiegokolwiek zadowolenia z podejmowanych czynności, które jeszcze nie tak dawno dostarczały mi przyjemności. Do tego pojawiają się problemy ze snem. Przez pewien okres czasu potrafię spać jedynie przez (przykładowo) 1-2h dziennie, choć zdarzały się też takie dni, gdy nie spałem w ogóle. Obecnie śpię po kilkanaście godzin dziennie, mimo to nie czuję się wypoczęty. Apetyt uległ znacznemu pogorszeniu, posiłki spożywam jednie w celu podtrzymania funkcji życiowych, zaś same spożywanie jedzenia również nie przysparza mi zadowolenia. Natomiast, gdy przychodzi już czas na naukę pojawiają się problemy z koncentracją, a na samych zajęciach czuję się jak przysłowiowa roślina. Nic praktycznie do mnie nie dociera. Jestem obecnie zupełnie inną osobą, niż chociażby parę lat wcześniej w technikum, gdzie z wchłanianiem wiedzy nie miałem większych problemów. Pierwszą sesję ledwo co zdałem (z rekordową liczbą poprawek na moim roku). Nauka przestała sprawiać mi przez to satysfakcję, w wyniku czego postanowiłem zaprzestać uczęszczania (od dwóch tygodni) na zajęcia. Spotkania ze znajomymi również ograniczyłem do minimum (ponieważ nie odczuwam potrzeby z kimkolwiek się spotykać). Pojawiło się uczucie braku sensu życia. Od wielu lat towarzyszy mi również lęk przed alkoholizmem. Niestety tak się składa, że w męskiej części mojej rodziny (dziadkowie, wujkowie oraz ojciec) nadużywany jest alkohol. Jak na razie staram się kontrolować spożywanie tego typu trunków, aczkolwiek nie mam pewności, czy na starość sam nie będę miał z tym problemów. O swoich problemach osobistych nigdy z nikim nie rozmawiałem, z obawy przed uznaniem mnie za osobę słabą psychicznie, oraz przed oskarżeniem mnie o użalaniem się nad sobą. Odnoszę wrażanie, że tak na prawdę zmuszam się do życia (które w chwili obecnej przypomina moim zdaniem raczej wegetację). Jeżeli mam być szczery, do tej pory nie zdecydowałem się targnąć na swoje życie z dwóch powodów: przed lękiem pozostania kaleką oraz nie chciałbym sprawić przykrości mojej matce (a podejrzewam, że moją śmierć bardzo by przeżywała).
Podsumowując: bez wątpienia uważam, że potrzebuję pomocy. Do tej pory starałem sobie radzić ze wszystkim sam, ale obecny stan psychiczny mnie przerasta. Czuję się kompletnie wypalony. Nie wiem, czym chciałbym się zajmować przez resztę życia. Od nowego roku akademickiego chciałbym podjąć kolejne studia, ale najpierw chciałbym doprowadzić się do takiej kondycji psychicznej, która pozwoliłaby mi na normalne funkcjonowanie. Oczywiście nie oczekuję, że nagle odzyskam sens życia. Byłbym bardzo zadowolony, gdybym odzyskał motywację do pracy, oraz zdolność do odczuwania przyjemności. Czy mógłbym prosić, o jakieś konkretne porady, co mógłbym uczynić w zaistniałej sytuacji? Z góry bardzo dziękuję za zainteresowanie się tym tematem.

Odnośnik do komentarza
Gość Kotkrolik

Uek podpowiada mi ze to moze byc krakow... tak czy tak odezwij sie na gg3760462 (wiem ze z gg juz nikt nie korzysta ale nie chce podawac swoich danych tutaj), jesli krk znam fajna przychodnie :) chcialabym tez pogadac, opowiem Ci swoja historie i postaram sie poradzic. Sama dlugi czas cierpialam, bulimia i depresja, i bez zadnego psychologa sama dotarlam do sedna swoich problemow. Obecnie jestem na psychotropach i uwazam ze w krytycznym stanie moga naprawde pomoc, choc twierdze ze to znieczulacze i trzeba zrozumiec siebie, przeanalizowac i wygarnac swoje żale do ludzi (jesli tak jak w moim przypadku kogos za cos winisz). Uwierz mi, wcale nie trzeba umierac zeby zaczac nowe życie. Skoro sie nie ma nic do stracenia moze zmienic codziennosc o 180 stopni?

Odnośnik do komentarza

Skoro już sam stwierdzileś, że potrzebujesz pomocy to pewnie trzeba zapisać się do poradni na wizytę do psychologa.

Ja trochę w innej kwestii. Rozumiem, że studia nie sprawiają Ci radości, bo całe twoje życie stało się nijakie. Skoro jednak przestałeś chodzić na uczelnię dopiero od dwóch tygodni, to może jednak wróc do niej znów i zamknij choć pierwszy rok.

Skoro dość czasu czekałeś chodząc do pracy po technikum, żeby ustalić na jakie studia iść, to teraz dlaczego ze studiów tak latwo rezygnujesz? Jesteś w stanie ,w którym życie jakby Ci nie smakuje ( i z tym pójdziesz do psychologa, może na jaką terapię). Skoro jesteś w takim stanie to i studia Ci się nie podobają. Niemniej jednak trochę przez rozsądek można to co zacząłeś próbować skończyć. Teraz studia są dwuetapowe- może na magisterskie dobierzesz sobie coś co wyda Ci się bardziej interesujące ,niż to, czego teraz się uczysz. Ponadto często trzeba skończyć studia, aby one uprawniały nas do wykonywania danego typu pracy, w której się sprawdzisz i poprzez wykonywanie jej nauczysz się nowego zawodu. Niemniej aby ją podjąc potrzebny jest papierek ukończenia studiów. Czyli po co przeciągać w nieskończoność zdobywanie papierka ukończenia studiów. Może trzeba zacisnąc ząbki i na teraz zakończyć pierwszy rok a na dłużej je po prostu skończyć.

Jeśli wiesz, że alkohol to słabość Twojego męskiego rodu, to nie zamartwiaj się bez sensu do przodu ,tylko po prostu bądz z nim ostrożny.

Jeśli myśl o mamie trzyma Cię czasem w reżimie, to bardzo dobrze. Każda nić trzymająca nas przy życiu jak się nad nią popracuje może być mocną liną, która będzie nas wiązać z tym życiem. Jeśli życie miało barwy i Cię cieszyło i wiesz, że czasem jest trudno ale nie niemożliwie i do takiego stanu należy dążyć- może też czasem przy pomocy specjalistów.

Nikt nie wie co jest po życiu. Starzy ludzie chyba mocno wątpią w to, co tam zastaną , po drugiej stronie życia, bo choć cierpią niejednokrotnie i fizycznie i psychicznie, kurczowo się tego życia trzymają. Oni już niejedno przeżyli i wiedzą, że po burzy jest słońce, po czarnym humorze może być radość,po smutkach szczęście, że z czasem może nas cieszyć zupelnie co innego niż wcześniej. Każdy nasz czas ma swoje wzloty i upadki- ale to się dzieje tu ,na ziemi, a co jest tam, to nie wiadomo. Dlatego oni choć schorowani, starają się jak najlepiej siebie konserwować aby jak najdłużej być tu gdzie wiedzą, że jest życie, czasem nudne i smutne, czasem pelne niespodzianek, ale ono po prostu jest.

Nie daj się z niego wyeliminować jakimś depresjom! Wszystko można i należy leczyć. I zabierz się za to nie marnując pierwszego roku.

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem powinieneś iść do psychiatry.Zdecydowanie potrzebujesz leków, które pomogą ci wyrwać się z tego stanu.Ja poszłam i czuję lekką poprawę (niektóre objawy choroby mam bardzo podobne do twoich).Możesz też spróbować z terapią i czytaniem książek jak poradzić sobie z depresją itp.Ja też próbuję i myślę że to może pomóc.Pozdrawiam i powodzenia

Odnośnik do komentarza

Nadużywasz jakieś inne środki? Może nie uprawiasz sportu?Może otaczają Cię głąby? Może słuchasz za dużo polityki? Nie próbuj na siłę wydostać się z depresji. Stracisz siły. Wgłęb się w nią. Szczęście jest rezultatem działania. Spróbuj czegoś nowego. Porzuć przeszłość. Zmień otoczenie. Ludzie potrafią odebrać skrzydła.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...