Skocz do zawartości
Forum

samotność!!! wyrzuty sumienia!!!


Gość krzychu1980

Rekomendowane odpowiedzi

Gość krzychu1980

Witam!
Mam 30 lat. Moim problemem jest samotność. Nie mam znajomych ani kolegów, dziewczyny także nie mam i nie miałem...Jestem wstydliwy,niepewny siebie. Od czasów dzieciństwa zawsze byłem w grupie najgrzeczniejszy, cichy, mało przebojowy...przez to zawsze miałem pod górkę. W szkole średniej i na studiach było ogólnie ok, dogadywalem się ze znajomymi z klasy, grupy.
Problem zaczął się gdy znalazłem pracę. Tam dopiero właśnie przekonałem się jacy ludzie potrafią być chamscy, jak bardzo potrafią sie wyrzywać na innych i cieszyć się z czyjegoś nieszczęścia...
Mam już tego dość więc stałem się taki jak oni, potrafię być chamski, mściwy i bezlitosny..."oko za oko,ząb za ząb ".
Jednak czuję się z tym źle, jest to gra z mojej strony bo w rzeczywistości taki nie jestem...
Nikomu w pracy nie można ufać, zawiodłem się już na wszystkich, ten fałsz w ich oczach mnie przeraża.
Sedno mojego problemu:
Staram się być taki jak oni przez co zyskałem jakiś tam szacunek, jestem bardziej szanowany ale niestety nie jestem lubiany!!! Staram się być dla nowych kolegów z pracy dobrym kolegą, pomagam im lecz jakbym się nie starał zawsze się z czasem ode mnie odwracają. Jak ktoś chcę coś ode mnie to udaję kolegę a potem ma mnie w d..ie. Nikomu już nie można ufać.
Jestem bardzo słaby psychicznie, jak baba.
Przeżywam każdą przykrą sytuację i się strasznie przejmuje czasem byle czym. Chciałbym być inny ale nie potrafię...
Pytanie do Was:
Jak wzmocnić się psychicznie i nie przejmować się niczym? Czy da się tak? Czy lepiej być prawdziwym ale słabym (i mieć wiele przykrości z tego powodu ) czy może udawać ( być fałszywym ale szanowanym i dzięki temu pewniejszym siebie)??????

Odnośnik do komentarza

jeśli ktoś ci robi na złość a ty masz siedzieć ciacho jak mysz to coś jest nie hallo :-/ nie ma co się patrzeć na innych... i przejmować się tym co myślą, po prostu jak piszesz to jesteś spokojny i charakteru nie da się tak łatwo zmienić :-/ ale w pracy walcz o swoje ;-)

Odnośnik do komentarza
Gość krzychu1980

Wiem że trzeba walczyć o swoje i robię to. Wiele razy chciałem odejść z tej pracy ale wiem że nigdzie nie jest za wesoło więc wiele to nie zmieni. Poza tym praca jest dość dobrze płatna i jest mi bardzo potrzebna bo na rodzinę nie mogę liczyć .
Poza tym nie chciałbym się poddawać bo ludzie, którzy mi źle życzą mieliby satysfakcję i cieszylby się z mojej porażki.
Zawsze jednak przemyśle sobie sprawę i dochodzę do poprawnego wniosku,że dlaczego to ja mam się poddać i nie osiągnąć jakiegoś tam sukcesu w życiu bo inni tak chcą...
Najgorszy jest brak wsparcia psychicznego przez rodzinę. Jestem zupełnie sam.
Moim problemem głównym są jednak wahania nastroju; raz jestem wesoły i bardzo pewny siebie ( nikt i nic nie może wyprowadzić mnie z równowagi, widzę szacunek innych i ich wręcz zazdrość o różne rzeczy ,co mi pochlebia bo czuję się niedowartosciowany ) zaś innym razem jestem smutny i przygnębiony (czuję się jak nic nie warty człowiek którego inni nie szanują i mają głęboko w du..e).
Wszystko to niestety prowadzi do nadużywania przeze mnie alkoholu, picia w samotności i różnych dolegliwości zdrowotnych zarówno na tle fizycznym ale i zdrowotnym. Wiele razy mówię sobie; gościu weź się w garść i ciesz się życiem; ale jakoś nie potrafię...

Odnośnik do komentarza

Każdy z nas ma indywidualny sposób reagowania i działania w swoim otoczeniu. Trudno jest wiec ogólnie odpowiedzieć, czy lepiej byłoby dla Pana "odpuszczać" innym, czy też "walczyć o swoje". Niemniej z Pana wypowiedzi wynika, że aktualnie każdy z wybieranych sposobów działania, szczególnie w pracy, nie jest dla Pana wystarczająco satysfakcjonujący. Z tego względu warto byłoby pomyśleć o wprowadzeniu zmian w swoim funkcjonowaniu, które byłyby spójne z Pana sposobem funkcjonowania, a jednocześnie sprawiałyby satysfakcję. Zachęcam Pana do rozważenia możliwości rozpoczęcia psychoterapii pod okiem specjalisty. Cechy, o których Pan pisze, a które nie odpowiadają Panu podlegają kształtowaniu, które może spowodować, ze poczuje się Pan znacznie lepiej i będzie Pan w stanie nawiązywać lepsze, bardziej satysfakcjonujące kontakty z innymi osobami
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość krzychu1980

Dziękuję za zainteresowanie moim tematem i dobre rady. Psychoterapia niestety odpada.
Wiem, że muszę być twardy i stawiać czoło problemom. Staram się ale czasem mi to nie wychodzi.
Jestem wrażliwy i tak musi być.
Straciłem wiarę w ludzi, w ich dobro i życzliwość, ciężko będzie mi teraz komuś na prawdę zaufać...
Czas coś zmienić, polubić siebie takim jakim jestem.
Nie chcę już więcej użalać się nad sobą i marudzić...

Odnośnik do komentarza
Gość Dark_Rivers

Tak bardzo kiedyś lubiłem w szkole gnębić słabszych od siebie. Nie wiem dlaczego, ale już od gówniarza sprawiało mi to straszną przyjemność. Gnębienie takich delikatnych chłopczyków jak ty i ten piękny widok ich wystraszonych ,zapłakanych oczek, to było po prostu coś wspaniałego.

Odnośnik do komentarza

Hej.
W pracy często bywa tak jak w zamkniętym słoiku z pająkami. Skazane na siebie istoty, z różnymi charakterami i temperamentami. Wcześniej czy później następują konflikty i walka.
Nie tylko Ty masz problemy w pracy.
Niestety masz dwa wyjścia. Wejść między wrony i krakać jak one ( tego nie chcesz, już to wiemy), lub po prostu pozostać sobą. Może nie będziesz lubiany, wszak i tak nie jesteś, ale znikną moralne dylematy. Widać ludzie cwani już wyczuli, że jesteś słaby, a może raczej dobry i w prosty sposób można Cię wykorzystywać i obrobić tyłek do woli. Już tego nie zmienisz. Ludzie też wyczuwają fałsz. Wchodzisz w rolę której nie znosisz i to widać.

Alkohol nie doda Ci odwagi i nie zagłuszy wyrzutów sumienia. Jeśli już, to na moment, a potem to wraca ze zdwojoną siłą.
Oczywiście możesz popracować nad sobą. Coaching kariery, coaching relacji czy life-coaching. To nie terapia i nie grzebie Ci w przeszłości, ale zajmie się Twoją przyszłością. Jeśli nie chcesz skorzystać z pomocy profesjonalisty ( bo to sporo kosztuje), to sam trochę o tym poczytaj. W necie jest również masa materiałów na temat samorozwoju.
Wrzuć na tapetę książki typu " Potęga podświadomości" Murphy'ego. Nie zaszkodzi, a może pomóc.
Takie truizmy, ale cóż można więcej doradzić. Jak pomóc komuś tak wrażliwemu ...
Gdybyś miał swoje życie np. dziewczynę i mógł liczyć na rodzinę, na pewno byłoby łatwiej. Może popracuj nad lepszymi stosunkami z rodziną.
Wyjdź gdzieś, poznaj kogoś. Dlaczego nie robisz nic w tym kierunku? Byłoby łatwiej gdybyś mógł się komuś wygadać i dostać dawkę wsparcia.
Jest cała masa ludzi niepewnych siebie, a jednak mają swoje drugie połówki. Wiesz ... wystarczy trafić na człowieka z podobnej bajki. Tylko należy szukać. Sama księżniczka nie zapuka do drzwi ;)

P.S. A baby potrafią być silniejsze psychicznie od mężczyzn. Nie ma co generalizować :)

D.R. to jakaś nowa forma terapii ?

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Tak bardzo kiedyś lubiłem w szkole gnębić słabszych od siebie. Nie wiem dlaczego, ale już od gówniarza sprawiało mi to straszną przyjemność. Gnębienie takich delikatnych chłopczyków jak ty i ten piękny widok ich wystraszonych ,zapłakanych oczek, to było po prostu coś wspaniałego.

No ba! Bo w szkole albo było się frajerem i go tępiono, albo było się patologiem i tępiło się innych. Ja sobie wmawiałem, że dokuczam im żeby nauczyć ich, że powinni się bronić, ale okazało się, że ciota staje się jeszcze większą ciotą, a patolog jeszcze większym patologiem.

Alkohol nie doda Ci odwagi i nie zagłuszy wyrzutów sumienia. Jeśli już, to

koks albo amfa :D
Ale nie polecam.

Poza tym słuchaj Leny, bo ona daje tylko dobre rady :*

Odnośnik do komentarza
Gość Dark_Rivers

[quote="js_11"][quote]No ba! Bo w szkole albo było się frajerem i go tępiono, albo było się patologiem i tępiło się innych. Ja sobie wmawiałem, że dokuczam im żeby nauczyć ich, że powinni się bronić, ale okazało się, że ciota staje się jeszcze większą ciotą, a patolog jeszcze większym patologiem.[quote]

Może i masz rację:) Lecz ja za czasów szkolnych wolałem już być tym patologiem , niż miałbym się dawać i być zawsze kopanym i poniżanym. Zresztą w tych czasach też tak jest, że jak w klasie nie pokażesz, że masz jaja, to zaraz wejdą tobie na głowę i masz już, cały rok przesrany.

Odnośnik do komentarza

Krzychu, teraz w PL w pracy to gorzej jak na wojnie- prawie każdy Ci to powie.
Czasami to mnie nawet zadziwia to forum- tylu wrażliwych dobrych ludzi, a w realu to jakby mniej ich było.
Lena dobrze Ci napisała.

Też nie miałam wsparcia w rodzinie -to jest nieraz przyczyna ze człowiek czuje się słaby.
Z tego co piszesz to i tak sobie radzisz, problem w tym żebyś przestał przejmować się tymi wszystkimi dupkami i nawet uśmiechał wiedząc jacy są.
Poza tym skoro oni tez są chamscy - tak jak Ty próbujesz- to tam chyba nikt nikogo nie lubi, wiec nie martw się o relacje.
Jeżeli przeszkadza Tobie ta maska, to może bądź asertywny- tzn uprzejmy, ale stanowczy.Pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Gość krzychu1980

Dzięki wielkie Lena V. i Datoja za wsparcie. Po tym co piszecie i jak piszecie wnioskuję że również jesteście bardzo wrażliwymi osobami, ktore potrafią postawić się w sytuacji innej osoby i jej pomóc. Szkoda, że w realu nie mam takich osób wokół siebie...na pewno byłoby mi łatwiej.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Ci bardzo, Krzychu, za miłe słowa:-).
Ze swojej strony naprawdę polecam żebyś poczytał o postawie asertywnej.
Wiadomo że nieraz trzeba po chamsku, ale na ogół jeśli nie współgra to z Twoja naturą, to i tak nie na długo pomoże a Ty się męczysz.
Asertywność to postępowanie poprzez które nie naruszasz czyichś granic, jednocześnie nie pozwalasz na naruszenie Twoich. Nie za ostro, ale i nie za łagodnie. Jasne konkretne komunikaty.

Moze trafiłeś też na zespól wyjątkowo wrednych ludzi, ale z doświadczenia też wiem ze nieraz szczere powiedzenie o relacjach pomaga. Tzn ktoś się orientuje że nie ma przed sobą głupka tylko człowieka który wie ze próbują go wykorzystać czy obgadują. Już to wzbudza szacunek i na mniej sobie pozwalają. Możesz np pomagać, ale kiedy ktoś to nadmiernie wykorzystuje - po prostu spokojnie powiedz mu o tym i więcej tego nie rób.

Na pewno pomogłoby gdybyś miał kogoś bliskiego.
Życzę powodzenia i spotkania kobiety która Cię wesprze i zrozumie.Jak będziesz asertywny, to będziesz miał lepsze zdanie o sobie i z takim nastawieniem łatwiej kogoś poznać:)

Odnośnik do komentarza
Gość krzychu1980

Ja niestety nie akceptuję siebie takim jakim jestem. Nie raz wmawiam sobie,że jestem do niczego i nic w życiu nie osiągnę. Brak pewności siebie jest przyczyną wielu problemów.
W pracy widzę, że jestem lubiany i szanowany przez szefów i niektórym współpracownikom pewnie to przeszkadza i chcieliby mnie wyeliminować...
Nauczyłem się już, że złośliwe uwagi i komentarze niektórych osób trzeba ignorować i "odwracać kota ogonem" i udawać, że mnie to nie rusza...Nic nie wkur..a ludzi bardziej niż uśmiech i szczęście innego człowieka. Ten mój uśmiech jest często udawany (pierwszy nigdy nie zaczynam konfliktu) ale jest też satysfakcja jak komuś odpowiem coś takiego, że aż się zaczerwieni ze wstydu i nie wie co odpowiedzieć a potem już uważa na to co mówi...

Odnośnik do komentarza

Taaak, nic tak nie boli ludzi jak to ze ktoś ośmiela się być w czymś lepszy.
Rozumiem, że udajesz obojętność żeby nie dać im powodów do satysfakcji.
Nie wiem, czy dobrze powiem, bo nie znam dokładnie tych relacji, no ale gdybyś rozważył zdjęcie tej maski i pokazanie prawdziwych uczuć? Wiesz, bo oni mogą Cię odbierać jako takiego faceta bez problemów i bez wad - a wtedy naturalną rzeczą jest szukanie rysy na szkle i złośliwości.
Jest taka zasada, że lubimy osoby nie te, które nam pomogły- bo często wręcz potem czujemy ciężar tej otrzymanej pomocy- ale te , którym my mogliśmy pomóc.
Chcesz wzbudzić zainteresowanie i życzliwość ? poproś o radę.
Więc może pokaż się z trochę innej strony, poproś o pomoc, poskarż się na coś.
Jeżeli oczywiście sytuacja jest taka, że uznasz to za zasadne.

No i jednak nie odwracałabym kota ogonem -złośliwość to złośliwość i nie udawaj że nie wiesz kiedy Cie obrażają.
Czasem lepszy jest czytelny komunikat niż nakręcanie sztucznej atmosfery:)

Odnośnik do komentarza
Gość krzychu1980

Im mniej inni ludzie wiedzą o nas, tym lepiej; gdyż potem ktoś może wykorzystać to co powiemy komuś w tajemnicy przeciwko nam...
Dawniej często skarżyłem się komuś z pracy na coś lub na kogoś, oczekiwałem wsparcia i zrozumienia a niestety zawsze obracało się to przeciwko mnie. Jest wiele osób,które grają na dwa fronty, skłócą kogoś celowo i mają z tego satysfakcję...
a to wyjątkowo chamskie.
Najgorsze, że ja często robię podobnie, chcąc się bronić staję się taki sam jak ludzie, do których wcześniej odczuwałem wstręt...
Nie powinienem mieć żadnych skrupułów, nie chcę być słaby...
Staje się coraz twardszy ale muszę być jeszcze silniejszy jeżeli chcę przetrwać w tej dziczy... Albo będę twardy i będę kimś albo będę słaby i będę skończony... Wybór jest prosty, nie dam się!!!!

Odnośnik do komentarza
Gość krzychu1980

Datoja jeszcze raz dziękuję za pomoc. Piszesz bardzo mądrze, Twoje rady są dla mnie wsparciem...wiem,że mnie rozumiesz.
Jednakże nie jest to wszystko takie proste jakby się wydawało, życie to nie bajka ale żyć jakoś trzeba.

Odnośnik do komentarza

Rozumiem .Trudno funkcjonować normalnie w toksycznym środowisku.
Z tą prośbą o rade czy pomoc u kolegów miałam na myśli nie mówienie na początek o faktycznych problemach, tylko jakichś błahostkach, żeby dać do zrozumienia, ze nie jesteś taki idealny i samowystarczalny.Moze zazdroszczą relacji z przełożonymi?

Nie chybabym Cie zranić i być adwokatem diabła, ale uczciwość każe spojrzeć na sprawę z dwóch stron. Tzn myślę ze zrobiłeś chyba ten błąd, że od razu na wejściu szukałeś przyjacielskich relacji.
Niestety ludzie często odbierają dobroć jako słabość, a szczerość jako głupotę.
Jeżeli wiec szczerość zawiodła, to żeby nie zwariować, nie mieć rozdwojenia jaźni ani zbytnich wyrzutów, spróbuj podejść do tego z większym dystansem. Bywasz chamem? Ale przecież nie dla niewinnych owieczek. Czym się przejmujesz, że radzisz sobie z gnojstwem, w kretowisku? To tylko plus dla Ciebie.
Tu sprawa jest prosta –Ty albo oni.
Spróbuj bawić się tą sytuacją i mieć poczucie satysfakcji, ze się nie dajesz.

Ja tam jestem wrażliwa, może nawet za bardzo, ale jeśli w pracy potrafię wygrać z manipulantem, to jest to dla mnie powód do radości, nie skrupułów.
No może raz miałam wyrzuty, kiedy dziewczyna wyleciała z roboty, i to nawet nie dlatego, ze wyleciała, tylko dlatego ze wiedziałam ze nie jest zła, tylko głupia.
Jednak tu już nie było czasu na tłumaczenia, bo nastawiona przez moich „przyjaciół” na tyle mi szkodziła, że było albo ja, albo ona. Gdybym ją ratowała, to kosztem swojej opinii i pracy, a to już byłaby głupota, no i ona i tak nawet by tego nie zrozumiała. A ”przyjaciele” mieliby święto. Jednak szkoda mi jej było i tak, zawsze żałuję jeśli ktoś coś źle robi zmanipulowany, z niezrozumienia.
Ale kiedy przegra, lub nawet i wyleci, totalny, świadomy gnój, to otwieram szampana:)

I na pociechę powiem Ci, że świadomość sytuacji u mnie nie podkopała jakoś totalnie wiary w człowieka. Lubię ludzi pomimo ich wad, tylko już nie tak naiwnie. A co do zdania o sobie – to mam tylko lepsze, bo ileż można być ofiarą.

To bzdura, że można zło dobrem zwyciężyć- bo nie zawsze. Zasada, żeby być w porządku, ale tylko wobec ludzi, którzy są w porządku, jest ok.
Po prostu w PL sytuacja jest ekstremalna, dobrej pracy brak, wypłaty często groszowe, walka o przetrwanie trwa, no i gorzej jak na wojnie – bo nie wiesz kto wróg, kto przyjaciel.
To że walczysz poczytuj sobie za zaletę.
Pracowałam jakiś czas w Niemczech i u nich, poprzez dobrobyt i praworządność, praca dla mnie, zaprawionego w bojach Polaka - jeśli chodzi o relacje - była jak urlop.

Ja rozumiem, ze problem jest również w tym, że traci się ogólnie zaufanie do ludzi jako takich.To jest cena i to jest ta krzywda. Coż, życie. Ale szacunku do siebie nie trać, bo jest wręcz odwrotnie – nie powinieneś go mieć gdybyś jako dobry człowiek dał się wygryźć. Wtedy właśnie byłoby źle.

Ale może rozejrzyj się Krzychu uważnie, może nie wszyscy są tacy sami, być może jest wśród was ktoś, kto tez się tylko maskuje, żeby przetrwać? Bo fajnie jest mieć w pracy chociaż jedna bratnią duszę, naprawdę zaufaną osobę.Spróbuj.
Ale jeśli nie ma kogoś takiego, to po prostu nie szukaj tam przyjaźni i bądź dobrym człowiekiem w niedobrym świecie, tzn wspieraj dobro –walcz ze złem:)Trzymam kciuki.
Gdybyś np. miał kiedyś w planach zmianę pracy –to w następnej, w nowym środowisku, ze zdobytym już doświadczeniem, zapewne byłoby łatwiej, wiem po sobie.

PS Cytat jest z piosenki”Cisza”–już tu ja raz wstawiłam w swoim wątku, ale zrobię to ponownie bo trochę pasuje do tematu, no i mnie zawsze pociesza:)

"Oni słuchają lecz nie słyszą, pomiędzy niebem a ciszą spotkamy siebie.
Oni patrzą lecz nie widzą, z Twojej radości szydzą, przychodzą kiedy są w potrzebie."

Odnośnik do komentarza
Gość krzychu1980

Rzeczywiście popełniłem błąd kilka lat temu. Zaczynając tą pracę (moją pierwszą pracę w życiu) byłem bardzo łatwo wierny, szczery do bólu, wierzyłem we wszystko co ktoś mi powiedział (choć była to nie prawda ), po prostu chyba nie byłem przygotowany do prawdziwego życia i do walki.... współpracownicy ( połowa to ludzie z wieloletnim stażem pracy) od początku wyczuli,że jestem szczery, nieodporny na krytykę, poprostu słaby. Od początku zaczęli wykorzystywać to przeciwko mnie chcąc mnie upokorzyć, ośmieszyć... Zgadza się również, że szukałem tam przyjaźni a czas pokazał kto kolega a kto szmata. Popełniłem błąd, który nauczył mnie, że nie można ufać nikomu.
Na pewno drugi raz nie popełnię tego błędu. Gdy kiedyś tam w przyszłości zmienię pracę to na pewno będzie mi łatwiej bo ta praca to dla mnie szkoła życia, po której będę silniejszy ( więc są i jakieś plusy). Doświadczenie o naturze ludzkiej, które ciągle zdobywam uczyni mnie naprawdę silnym człowiekiem...

Odnośnik do komentarza
Gość krzychu1980

Datoja cieszę się bardzo,że Tobie się udało pokonać wrogów i walczyć dalej. Tak trzymaj, nigdy się nie poddawaj.
Wracając do mojej sytuacji to chciałbym Ci powiedzieć, że aktualnie nie daję się w pracy, walczę i zyskuje szacunek. Nie muszę już być lubiany, chcę być tylko szanowany , nie daję się oczerniać i poniżać...ale nie mam też zamiaru poniżać innych; tzn tych, których chociaż trochę lubię a całą resztę mam w du..e!!!
Chodź przyznaje,że jestem zbyt spostrzegawczy
i widzę, że często mnie obgadują,drażni mnie to ale staram się nie zwracać na to uwagi... pociesza mnie fakt,iż w tej mojej pracy to wszyscy wszystkich obgadują, w grupie wszystko ok a jak ktokolwiek tylko odejdzie na krok to już jadą po nim... wyjątkowo wredna brygada, choć umieją się podlizać komu trzeba...
Szkoda,że nie miałem i nie mam wsparcia w rodzinie, na pewno byłoby mi łatwiej uporać się z tymi wszystkimi problemami.
Mama nauczyła mnie tej słabości, wszystkim zawsze ustępować,dać się poniżać...sama boi się własnego cienia...a ojciec jak nie ojciec, obcy dla mnie człowiek.
Nie chcę szukać winnych, muszę sobie radzić bo chcę w życiu coś osiągnąć.
Wierzę,że rok 2016 będzie dla mnie rokiem przełomowym, zamierzam zmienić miejsce zamieszkania, nawiązać nowe znajomości, znaleźć kobietę moich marzeń. Może nie wszystko się uda ale małymi krokami będę spełniał swoje marzenia.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...