Skocz do zawartości
Forum

Chorobliwa zazdrość partnera


Gość polly_15

Rekomendowane odpowiedzi

Gość polly_15

Mam 19 lat. Jestem w związku od roku. Nasz związek należy do burzliwych i trudnych. Na początku było pięknie. Myślałam, że dobrze go poznałam na naszych spotkaniach zanim zaczęliśmy być razem. Mieliśmy dużo przeciwności losu na swej drodze. Udawało nam się pokonywać je i wydawało mi się, że powinno być tylko lepiej. Nagle zauważyłam, że często gniewa się na mnie, wkurza, odpycha od siebie, obraża mnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi przez parę miesięcy, aż w końcu przyznał, iż jest chorobliwe zazdrosny. Chciał, żebym odeszła. Źle to przeszłam. Nie potrafiłam wyobrazić sobie mego świata bez niego. Potrafi nagle przestać się do mnie odzywać, kiedy jesteśmy razem. Bez powodu. Tak jakby nagle go uderzyła zazdrość. Po prostu. I już sama nie wiem w co wierzyć. Nie mówi mi już, że mnie kocha, nie całuje mnie namiętnie, nie mówi, iż potrzebuje. Od dwóch miesięcy nie kochaliśmy się, choć wcześniej potrafiliśmy robić to kilka razy w tygodniu. Czasami okazuje mi, że kocha, a czasami zupełnie przeciwnie. Ostatnio wręcz częściej wygląda to tak, jakby coś mu przeszło. Nie potrafię uwierzyć, że jest aż tak zazdrosny. Kiedy przestaje się do mnie odzywać dłużej niż dwa dni, ja nie wytrzymuję, i choć obiecam sobie, że pierwsza znowu nie wyjdę z inicjatywą, to jednak to robię. Czuję, że zrobię wszystko by chociaż przez kolejny dzień udawać, iż wszystko jest dobrze. Mimo tego, nadal on planuje zamieszkać ze mną w przyszłym roku. Nie jestem silnym człowiekiem. I to co się między nami dzieje kompletnie mnie de-motywuje. Boję się, że zniszczę sobie życie. A najważniejsze dla mnie jest to, czy to rzeczywiście może być zazdrość?

Odnośnik do komentarza
Gość renata6k

Jeśli jest chorobliwie zazdrosny jak sam to określa to może czas pójść na jakąś terapię. Przecież on nie okazuje Ci szacunku, przez swoje urojenia sprawia Ci przykrość i wszystko niszczy. Jeśli macie być razem to musi się zmienić. Nie dajesz mu podstaw do zazdrości, więc nie ma prawa tak się zachowywać. Postaw mu ultimatum - albo zaczyna terapię albo odchodzisz, bo tak żyć się nie da. Nie będziesz z nim szczęśliwa, jeśli się nie zmieni. A udawanie sprawia, że sprawa wygląda jeszcze bardziej żałośnie. Zasługujesz na więcej.

Odnośnik do komentarza

Tak naprawdę ciężko powiedzieć czy faktycznie jest zazdrosny, bo nie opisałaś żadnej przykładowej sytuacji, oprócz tego, że czasem zachowuje się nie tak jakbyś chciała aby się zachowywał bądź się nie odzywa. Może tylko powiedział, że jest zazdrosny, a problem jest w czym innym? Zanim z nim zamieszkasz, powinniście przeprowadzić szczerą rozmowę i wyjaśnić sobie pewne zachowania. Musisz powiedzieć wprost, czego nie zaakceptujesz i co chciałabyś aby w sobie zmienił. Jeśli nie jesteś pewna przyszłości Waszego związku, boisz się, że zniszczysz sobie życie - wstrzymaj się z decyzją o wspólnym zamieszkaniu. Lepiej się wstrzymać niz potem żałować. Może się okazać, że w Waszym związku coraz gorzej będzie się układało i w takiej sytuacji nie ma sensu mieszkać ze sobą, bo dojdą kolejne kłótnie i "ciche dni". Dlatego w pierwszej kolejności, musisz z nim szczerze porozmawiać i znaleźć prawdziwe źródło jego zachowania. Jeśli się okaże, że mówił prawdę i jego zachowanie wynika z chorobliwej zazdrości, powinien pracować nad tym stanem inaczej się on pogłębi i będzie konieczna pomoc psychologa. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Witam,
jestem wykończona psychicznie. Powodem jest czteromiesięczna znajomość z pewnym facetem. Pokochałam go bardzo, nie zostawiłabym, chciałam tylko jego, mimo tego co mi robił, mowilam mu to caly czas. Teraz go kocham i jednocześnie nie nawidze. Chodzi o to, że dla niego wydawało się, że nie jest on moim drugim a tak faktycznie jest. Próbował mi udowadniać jakies zdrady, skoki w bok w poprzednim sześcioletnim związku, bo przecież nie może być za pięknie, bo takich kobiet już nie ma. A jednak. Nie miałam przy nim swobody, każdy mój ruch, telefon, email, wszystko było kontrolowane, przeszkadzało mi to ale tak go kochałam i kocham, że wszystko zostawiałam z tyłu, zresztą nic do ukrycia nie mialam. Miał pretensje o wszystko, a najgorsze, że wkręcił sobie jakies spotkania, których wg mnie i innych znajomych nie było. Twierdził, że skoro, czegos się wypieram to jest coś nie wygodne w moim życiu. Ale nie ma takich rzeczy. Siedzialam i myslalam, czy było czy nie. Wypominał mi każde moje słowo, każdy czyn zanim się jeszcze poznaliśmy, ze bylam tu na imprezie tam na imprezie, wszystko mi wypomniał. Byłam nastawiona strasznie negatywnie do wszystkich moim bliskich, bo tyle mi gadał. Trzy dni ciszy i trzy dni kłotni. Każdy dzień był dla mnie stresem i bólem brzucha czy wybuchnie czy nie, jednak dalej w tym tkwiłam, w ciągu dwóch miesięcy schudłam 6 kilo. Każdy mi go odradzał, że zwala wszystko na partnerki a sam nie lepszy, obcy ludzie do mojej rodziny to mówili, ja w to nie wierzyłam, aż sama się przekonałam. Do niego jakas baba pisze "slonce" i ja nie mogę mieć o to pretensji (do mnie nikt nie pisał) a on ma pretensje ze ja bedac w związku dijezdzałam z kolegom do szkoły, był u niego nawet w domu, rozmawialm z nim bo był pewien, ze cos mniedzy nami było, ale nic nie było. Cały czas twierdził ze klamie. Raz go oklamalam, bo on caly czas o seksie, jak się mnie zapytal czy bylam u kogos tam w domu to powiedziałam ze nie, bo balam się ze pomyśli, że już cos tam było a później przyznałam się i tak się zaczelo, zaczal wracac i krażyc i w nic nie wierzyc. i było coraz gorzej. Dwa razy się od niego wyprowadzałam, to było upokarzające. Bo tu jak mnie kocha, jak zartujemy, wspólne plany i kolejny dzień znowu dym. To bolało. Jego słowa: "przynajmniej mu się imiona nie mylą" jakbym była czyjąms kochanka, "jeba.. ku..iska" ale to nie było w moja strone, "nie wiem jak się kiedyś ubieralas", "ale ma firme i kase" jak bym na kase leciała,a z nikim innym niż mu powiedziałam nic mnie nie laczylo, on twierdzil ze laczylo. Miałam szesciletni związek, który skonczylam, a wcześniej przed tym związkiem 3 spotkania z pewnym chłopakiem z którego sama zrezygnowałam. Tu kocha a rano, mówi, że chce być sam i się zaczyna, caly dzień w pracy na klotni na telefonie i to samo od początku. Wiem, ze dużo przezyl ale czy on naprawdę nie zdaje sobie sprawy jak meczy druga osobe? Ja nie mam ochoty na nic, wstaje i boje się każdego dnia. Już od tygodnia nie jesteśmy razem. Ja dalej to wszystko przezywam i co chwile placze. Ja mam dosyć, mimo ze to się skonczylo. To były najbardziej cztery miesiące stresu, wyjęte z zycia. Ja nie wiem jak ja funkcjonowałam. Na paczatku brałam cala wine na siebie ale z czasem stwierdzilam, ze ja zyje i zylam zwyczajnie, nic nie robie, że to nie ze mna jest problem, on wszystko wyolbrzymia. Niewiem jak z tym wszystkim mam sobie poradzić, przejść przez to, wytlumaczyc to sobie. Nie mam pojęcia, mecze się strasznie i nic dla mnie sensu nie ma. Jak sobie przypominam jego słowa, to nie moge. Tu go nie nawidze, jednocześnie mysle co robi, co on myśli, co przezywa, tesknie. Sam twierdzi ze jest nie ufny. On nie powinien mieć nikogo a ja tak chciałam go kochac i być dla niego na zawsze, to boli, ze nie widział moich staran.Tu jest mily kochający, a zaraz się zaczyna wszystko. Dlaczego tak jest?

Odnośnik do komentarza

Zerwalismy wszelkie kontakty. Ale najgorsze ze on swojej winy nie widzi w tym wszystkim, tym co mi robi. Nie wie co mysle i co czuje. Jak można kogos tak ograniczać. Ja nawet z tel zaczelam chodzic do ubikacji, bo raz jak bylam nie odebrałam i on już wtedy chciał końca. Wiec z tel się nie rozstawałam. Tsak go kochałam, i na to wszystko sobie pozwoliłam.

Odnośnik do komentarza
Gość doświadczona

Myślę, że jak już na początku drogi jest źle to później będzie tylko gorzej. Człowieka nie jest się w stanie zmienić, można tylko wygładzić i cały czas będziesz musiała znosić jego zachowanie raz słabsze ,raz mocniejsze i to będzie trwało przez całe życie ,więc czy warto je marnować ? chyba nie lepiej rozstać się na początku drogi bo później będzie jeszcze trudniej.Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Witaj aniu_płaczku.
Masz rację, że to nie z Tobą jest coś nie tak, ale właśnie z nim.
Chłopak ma poważny problem , którego nie dostrzega, ale nie sądzę, żebyś była w stanie mu pomóc. Ktoś musi mu oczy otworzyć, Ciebie jednak nie posłucha.
Mogę Ci jedynie powiedzieć : zapomnij o nim bo to nie zmieni się tak szybko. Trudno powiedzieć, czy obdarzył Cię jakimkolwiek uczuciem, czy też jesteś dla niego jedynie obiektem nienawiści i podejrzeń.
W ogóle, kiedy dwie osoby decydują się być ze sobą, to ich przeszłość powinna nie mieć znaczenia w nowym związku. Taka zazdrość, chora zazdrość i wypominanie nie mogą mieć miejsca.
Dobrze, że to były tylko cztery miesiące a nie cztery lata!
Rozumiem, że jesteś zraniona, rozbita, zagubiona. Trzeba jednak jakiś czas "przecierpieć", to normalna reakcja na taką sytuację.
Bardzo dużym problemem jest to, że zniszczył Twoje własne wyobrażenie o sobie, poczucie wartości. Może wizyta u psychologa pomogłaby Ci stanąć na nogi? Może wystarczy szczera rozmowa z przyjaciółką, rodzicem?
Pamiętaj, że to nie Ty ponosisz odpowiedzialność za to, co się stało, to nie Ty zawiniłaś. Pamiętaj, że to wszystko nie czyni Cię gorszą osobą. Rozumiem, że bardzo Cię zranił, nie pozwól jednak, żeby wciąż to robił.
Daj sobie trochę czasu i zapomnij o nim. Zrozum też, że to ogromne uczucie do niego, powstało w oparciu o cechy, których tak na prawdę nie posiada.
Wiem, że to jest trudne, ale da się zrobić. Jeżeli masz taką możliwość, to wyjedź na jakiś czas, gdzieś i postaraj się żyć.
Życzę Ci dużo siły.
Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

•Boisz się swojego partnera - tego jaki wstyd mi może zrobić przed obcymi
•Ciągle chodzisz wokół partnera na paluszkach z powodu jego wahań nastrojów.
•Starasz się oceniać w jakim jest humorze, a jego potrzeby są zawsze w centrum.
•Partner łatwo traci panowanie nad sobą z powodu drobnostek.
•Twój partner zachowywał się patologicznie w poprzednim związku.
•Krytykuje Twoją rodzinę i znajomych i/lub utrudnia Ci spotkania lub rozmowę z nimi bez jego udziału.
•Wyzywa Cię
•Jest zazdrosny i oskarża Cię o flirtowanie lub romanse.
•Regularnie krytykuję Cię
• to on podejmuje decyzje w związku.
•Trudno Ci znaleźć momenty, gdy jesteś bez niego. Kiedy już spędzasz czas nie w jego towarzystwie, żąda, abyś powiedziała mu gdzie byłaś i z kim się spotkałaś.
•Kontroluje Twój dostęp do podstawowych, najpotrzebniejszych rzeczy takich jak samochód, rodzinne finanse, telefon i internet.
•Próbuje kontrolować różne aspekty Twojego życia, m.in. to, czy i gdzie pracujesz; z kim i kiedy się widujesz; ile pieniędzy możesz wydać; co możesz nosić;
•Żąda, abyś podała mu swoje hasła do poczty email lub konta w portalu społecznościowym.
To wszystko było w moim związku, boli mnie najbardziej to, że on nie rozumie że to on stwarzał ten patologiczny związek, przez to o co mnie podejrzewał, mówił, twierdził jak wyglądało moje życie wcześniej a tak nie było. Te humory, raz kocha, raz nienawidzi. Jak mam sobie to przetłumaczyć, bo zamęcza mnie to coraz bardziej. Mam już dosyć tych myśli.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...