Skocz do zawartości
Forum

Czy warto byc wytrwalym?


Rekomendowane odpowiedzi

„- Widziałem mężczyznę, który przewrócił potężne drzewo! – zachwycał się Znajomy. – Było wielkie, grube, a on je powalił! To niewiarygodne, ile siły może mieć w sobie człowiek! – pokrzykiwał, zafascynowany tym, co zobaczył.
Wiedźma była znacznie spokojniejsza.
- A ja znam mężczyznę, który pewnej jesieni podniósł z ziemi orzech - powiedziała. - Zabrał go do domu i tam zadbał o to, by orzech wypuścił korzenie. Zasadził go, a po kilku miesiącach troszczył się o drobne zielone listki, które pojawiły się ponad ziemią. Pierwszej zimy chronił je przed mrozem, skwarnym latem podlewał. Było to wiele lat temu… Dziś człowiek ten siada z wnukami w cieniu potężnego drzewa pogryzając orzechowe ciastka. Jak myślisz, który z nich jest silniejszy? – zapytała Znajomego podsuwając mu kawałek szarlotki. – Z jabłek z mojego sadu – dodała i mrugnęła okiem.”

................................................................................................................................................................................

Jaka fajna bajka..

Jeden zwala drzewo.. Potezne, ale moze chore?.. Zdobywa podziw.. -Silny czlowiek..

Drugi znajduje orzeszek.. Nie wyrzuca, bo widzi w nim cos, co moze powstac. Moze wlasnie potezne, zdrowe drzewo? Nie peszy sie tym, ze to tylko maly orzeszek, moze nawet w srodku juz zgnily albo wysususzony? Zabiera do domu i pielegnuje.. Dlugo i cierpliwie. Moze czeka wiele dni na pierwszy kielek? Moze ten kielek jest slaby ? Ale nie rezygnuje.. I z kielka powstaje mala galazka.. Pierwsze listki. Moze byly zolte i odpadly? Dalej nie rezygnuje i robi wszystko co w jego mocy, aby ta slaba roslinke uratowac. Chroni przed ostrym sloncem, przed mrozem.. Wszyscy dookola smieja sie z niego mowiac: -daj spokoj.. Nie warto. Przeciez z tej marnej roslinki i tak nic nie wyrosnie. Tracisz tylko czas..... Stukaja sie palcem w czolo... A on nie slucha, bo jest wytrwaly.
I rzeczywiscie, jak w tej bajce, kiedys siedzi w cieniu wielkiego, silnego drzewa..

Jak to jest? Czy warto byc wytrwalym?
Czy warto czasem na przekor wszystkim i nawet sobie, nie poddawac sie? Nie rezygnowac?
To juz przeciez zakrawa na bezsensowny upor, a jednak moze przyniesc oczekiwany efekt...

Sluchac serca czy rozumu? Sluchac siebie czy innych?

Macie cos w tym temacie do powiedzenia?

Odnośnik do komentarza

ka-wa
Witaj Ken! Dawno Cię tu nie było:D
Jesteście cały czas razem,coś się zmieniło?

Siła a siła,nie zawsze oznacza to samo.
Trzeba słuchać serca i rozumu ,a przede wszystkim siebie.

Pozdrawiam:)

Czesc.. No tak.. To juz 2 lata.. Nic sie nie zmienilo.. W pelnym tego slowa znaczeniu ;)

Serce i rozum to przeciez ja.. Moglbym dodac jeszcze watrobe i zoladek, ale te nie maja wiele do powiedzienia;)

I dylemat jak byl, tak jest nadal..

Odnośnik do komentarza

ka-wa
No tak... ,słuchając siebie miałam na myśli ,żeby nie słuchać innych.
Rozumiem ,że jesteście razem,ale dalej nie możesz pogodzić się z jej przeszłością,
ale co to ma wspólnego z wytrwałością..., bo nie bardzo rozumiem,
na co liczysz?

Tu nie chodzi o przeszlosc.. Ale schodzimy z zalozonego przeze mnie tematu. Napisalem do Ciebie na priv.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś musi nastąpić ten czas, gdy siądziemy pod "drzewem" w poczuciu zwycięstwa.
Jeśli chodzi o drzewo, to prawdziwie czasochłonny proces.
Z uczuciami jest podobnie, ale ten progres powinien być szybciej wyczuwalny. Jeśli nic się nie zmienia przez lata, to czasami trzeba odpuścić. Przykro gdy głowa przyprószona siwizną, a my w rozliczeniu uznajemy, że straciliśmy życie dla czegoś z góry skazanego na porażkę. Wypadałoby słuchać siebie, nie robić nic na przekór własnemu ja ( głownie przeciw sercu jak mniemam). Jednak czasami należy posłuchać rozumu, otworzyć oczy, zdjąć z nich mgłę ... nawet jeśli to bardzo boli.

Choć ... trudno pisać o czymś abstrakcyjnym. Bywa, że warto walczyć do utraty tchu, jeśli czujemy, że nasze życie będzie pełniejsze, a my szczęśliwsi w swojej misji.

Jedni usiądą pod drzewem w poczuciu zwycięstwa, inni przełkną gorzką pigułkę porażki, ale może i tak niczego nie będą żałowali.

Trudno stwierdzić czy warto być wytrwałym. Zależy.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Lena V.
Kiedyś musi nastąpić ten czas, gdy siądziemy pod "drzewem" w poczuciu zwycięstwa.
Jeśli chodzi o drzewo, to prawdziwie czasochłonny proces.
Z uczuciami jest podobnie, ale ten progres powinien być szybciej wyczuwalny. Jeśli nic się nie zmienia przez lata, to czasami trzeba odpuścić. Przykro gdy głowa przyprószona siwizną, a my w rozliczeniu uznajemy, że straciliśmy życie dla czegoś z góry skazanego na porażkę. Wypadałoby słuchać siebie, nie robić nic na przekór własnemu ja ( głownie przeciw sercu jak mniemam). Jednak czasami należy posłuchać rozumu, otworzyć oczy, zdjąć z nich mgłę ... nawet jeśli to bardzo boli.

Choć ... trudno pisać o czymś abstrakcyjnym. Bywa, że warto walczyć do utraty tchu, jeśli czujemy, że nasze życie będzie pełniejsze, a my szczęśliwsi w swojej misji.

Jedni usiądą pod drzewem w poczuciu zwycięstwa, inni przełkną gorzką pigułkę porażki, ale może i tak niczego nie będą żałowali.

Trudno stwierdzić czy warto być wytrwałym. Zależy.

Pieknie to napisalas Lena :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli jesteś zdeterminowany, posiadasz w sobie siłę, wolę walki, uczucie, to nikt nie będzie w stanie wpłynąć na zmianę Twojego zdania.
Wiele zależy od samego człowieka, jeden odejdzie w bezsilności, drugi nie podda się nigdy, bo urodził się fajterem.
Myślę, że czasem nie ma nawet wyjścia. Gdy to ktoś bliski, bardzo bliski, rodzina, to po prostu jest się z tą osobą na dobre i złe.
Ja nie miałam siły walczyć, zbyt bolały mnie pewne rzeczy i pochopnie wypowiedziane słowa i przerósł mnie strach bo obcowanie ze zjawiskiem wymaga odwagi. W moim przypadku pewnie zabrakło wielu czynników. Brak siły, być może brak prawdziwego uczucia. Moja własna duma też nie pomogła. To nie była rodzina, ale w danej chwili ktoś rzeczywiście bliski.
Walka o zdrowie osoby chorej psychicznie to żaden heroizm, ale jednak wymaga poświęcenia, czasami zatracenia samego siebie i schowania dumy ( bo bywa, że padają gorzkie słowa i bolą niedobre czyny).

Trudno napisać - poddaj się, bo trudno ocenić sytuacje po kilku lakonicznych słowach. Ciężko też napisać - walcz, bo ... w głębi serca chyba sam wiesz jak postąpić : )

Z całego serca życzę siły.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Właśnie tak. Może i przyjdzie Ci przełknąć gorzką pigułkę, ale nie będziesz żałował. Szczytne chęci, sumienie czyste, intencje i uczucia czyste.
Wiesz z czym się mierzysz.

Muzykę lubię praktycznie w każdej postaci, więc pozwól, że sobie posłucham.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

W chwili gdy chcemy kogoś zdopingować często się mówi ,,Lepiej spróbować i żałować niż żałować że się nie spróbowało". Na pewno każdy miał przynajmniej raz w życiu taką sytuację. Ja obecnie skłaniam się ku pierwszej części cytatu. Tobie również życzę wytrwałości. Oby się udało. Powodzenia :)

Odnośnik do komentarza

Danuta718
W chwili gdy chcemy kogoś zdopingować często się mówi ,,Lepiej spróbować i żałować niż żałować że się nie spróbowało". Na pewno każdy miał przynajmniej raz w życiu taką sytuację. Ja obecnie skłaniam się ku pierwszej części cytatu. Tobie również życzę wytrwałości. Oby się udało. Powodzenia :)

Dziekuje :) Poki co probuje jeszcze, chociaz sil juz brak..

Podoba mi sie Twoje motto...;)

Odnośnik do komentarza

Myślę,że warto być wytrwałym i nigdy się nie poddawać.Czasem się nie wygra ale trzeba walczyć dla własnego spokoju i czystego sumienia.Walczyłam 20 lat o zdrowie psychiczne swojego dziecka,sama w bólu i płaczu każdego dnia.Padałam i podnosiłam się, miałam żal do boga i ludzi.Jak o tym teraz myślę to chce mi się wyć i myślę jak jak ja to wytrzymałam.Ale się opłacało wszystko skończyło się lepiej niż lekarze prognozowali.Ale trzeba się nie poddawać nawet kosztem swojego zdrowia.

Odnośnik do komentarza

~doś.
Myślę,że warto być wytrwałym i nigdy się nie poddawać.Czasem się nie wygra ale trzeba walczyć dla własnego spokoju i czystego sumienia.Walczyłam 20 lat o zdrowie psychiczne swojego dziecka,sama w bólu i płaczu każdego dnia.Padałam i podnosiłam się, miałam żal do boga i ludzi.Jak o tym teraz myślę to chce mi się wyć i myślę jak jak ja to wytrzymałam.Ale się opłacało wszystko skończyło się lepiej niż lekarze prognozowali.Ale trzeba się nie poddawać nawet kosztem swojego zdrowia.

Dziecko to obowiazek.. Wiezy krwi.

A gdyby chodzilo o kogos bliskiego tylko sercu?

Odnośnik do komentarza

Nie ma różnicy czy dziecko, które kochasz czy osoba którą kocham.
Miłość to miłość.Są matki, które oddają takie dzieci lub mają przy sobie ale nie walczą.
Ale miłość i poświęcenie np do chorej dziewczyny to nie wiem co napisać bo to już nie chodzi o sumienie ale świadome skazanie siebie na ciągły ból, utrata swojego pełnego życia.To jest ograniczanie samego siebie takie niepełne życie.Jeśli się z tym dobrze czujesz i nie chcesz nic więcej tylko poświęcić się innej osobie 24 godziny na dobę.?Ten kto tego nie przeżył nie zrozumie jakie to marne w pewnym sensie jest to życie.Ja byłam w stanie poświęcić się osobie mi bardzo bliskiej, ale też często zastanawiam się czy warto i po co marnować tyle żyć po drodze.To w pewnym sensie taka rozpacz i nie moc siedzi w człowieku.Sama jestem w stanie zrozumieć osoby ,które nie wytrzymują napięcia i odchodzą są słabi niekoniecznie źli.Tylko mocni psychicznie i miłość do człowieka chorego daje możliwość przetrwać i znaleźć jakiś sens w tym życiu żeby przy tym samemu nie zwariować.Wszystko zależy od nas samych od naszej psychiki a próbować zawsze trzeba nawet jak nie wychodzi.Ale też myśleś czy to poświęcenie ma sens, co ono daje też Tobie ,jak Ty czujesz się czy sam nie umierasz po mału.

Odnośnik do komentarza

Jeśli owo zaburzenie psychiczne to nimfomania, to ja bym nie potrafiła walczyć.
Zresztą pytanie czy ta osoba chce się wyleczyć.
Jeśli Ty dla niej robisz tak wiele, czy ona dla Ciebie też chce się zmienić ?
Kochać i cierpieć w ten okrutny sposób, to tylko w niepoprawnych romansach. Nie napiszę, że to czysta desperacja lub z lekka chory altruizm, ale mam wielką ochotę :) Miłość aż tak ślepa być nie może.
Tylko gdybam.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Przeczytałam całość.
Trudne to było bardzo.
Myślę, że to nie kwestia DDA, ale kwestia głębokiego intelektu, ale też duchowego stanu miłosnego uniesienia ( czasem irracjonalnego ). Można oddzielić ciało od ducha, ale wcale to nie jest konieczne, bo nie musisz działać jak norma przewiduje ( jak społeczeństwo nakazuje).
Bądź sobą.
Doświadczyłeś czegoś wielkiego, obdarowałeś i sam zostałeś obdarowany. Czym? Doświadczeniem miłości ( nie wnikam czy odwzajemnionej, choć chce mniemać, że tak, że jesteś mimo wszystko kochany). To coś spotyka nielicznych. Wielka miłość to niczym święty Graal. Bywa z rysami, ale jest. Jest.

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...