Skocz do zawartości
Forum

Nie potrafię przełamać lęku....


Rekomendowane odpowiedzi

Na wstępie chciałbym podziękować wszystkim użytkownikom,którzy doradzali mi jak próbować walczyć ze swoimi lękami.
Od zamieszczenia ostatnich postów nadal tkwię w swoim marazmie i "schematowym" planie dnia,który dziennie powtarza się jak deja vu .
Nie radzę sobie z moim lękiem i nie radzę w życiu.
Po napisaniu kilku postów na tym i innym forum okłamałem sam siebie,że wszystko będzie ok,że zmieniam swoje myślenie itd.
Przez kilka tygodni starałem się jakoś trzymać jednak to wszystko wróciło.
Jak przestać się nad sobą użalać,bo przecież inny mają zdecydowanie gorzej ode mnie,a ja pomimo tego,że jestem "zdrowy" nie potrafię wziąć się za siebie i zacząć działać.
Nie potrafię się cieszyć z drobnych sukcesów.
Nie wiem jak ruszyć z miejsca,od czego zacząć,gdzie wysyłać CV do tego dochodzi strach przed nowymi miejscami...
Na innym forach utworzyłem już kilka tematów w których dużo osób z różnymi fobami opisywało swoją sytuację,lęki gdzie i jak szuka pracy.
Jednak pomimo odpowiedzi i poniekąd wsparcia(za co dziękuję) dalej nic nie zrobiłem z faktem,że w wieku 24 lat tak naprawdę mogę określić się mianem nieudacznika i "życiowego zera".
Kiedyś nie myślałem,że będę szukać pomocy na forach psychologicznych bo parę lat temu byłem zupełnie inną osobą jednak pewne sytuacje jak problem z ukończeniem studiów|robię licencjat już 4 rok i chyba za parę miesięcy będę mógł wpisać kolejną życiową porażkę do swojego życiorysu| i rozstanie z dziewczyną,która kochałem całym sercem i gdzie związek skończył się z dnia na dzień|po tym wszystkim została mi jakaś "zadra"(może dlatego,że nie dowiedziałem się dlaczego odchodzi) bo od rozstania minęło już ponad półtorej roku,a czasami mam dni gdzie wspominam chwile spędzone z ex i zastanawiam się dlaczego mnie tak potraktowała i czym sobie na to zasłużyłem|.
Pewnie boję się też tego,że tak naprawdę kiedyś zostanę sam jak palec.
I wiem,że te sytuacje wpędziły mnie w to bagno,w którym teraz jestem ale nie wiem jak sobie z tym poradzić.
Wiem,że są osoby,które są w znacznej gorszej sytuacji ode mnie i pomimo problemów radzą sobie i starają się normalnie żyć.
Nie wiem czy mam kolejny gorszy dzień i potrzebę wyrzucenia z siebie tych wszystkich negatywnych emocji,które są we mnie czy po prostu już nie dostrzegam światełka w tunelu na jakakolwiek zmianę w życiu|zresztą co zrobiłem żeby tą sytuację poprawić?|.
Czuję się jak odludek,który nie potrafi odnaleźć celu i pasji w życiu,którą będzie podążać.
Obce osoby mogą pomyśleć,że jestem leniem ale tak nie jest,bo z jednej strony chcę zacząć pracować gdziekolwiek żeby zmienić coś w swoim życiu ale z drugiej strony blokują mnie moje lęki,a w szczególności przed oceną obcych mi osób w miejscu pracy i samym nowym miejscem,który byłby poza moją "Strefą komfortu"|np praca w innym mieście|. Do tego dochodzi strach przed tym,że sobie nie poradzę,nie wywiąże się ze swoich obowiązków,które da mi pracodawca albo,że się nie odnajdę poza "moją strefą komfortu".
Już nie potrafię myśleć pozytywnie Neutral .
Co do psychoterapii,psychologów nie jestem do nich przekonany,a dlaczego? Z prostego powodu,bo doskonale wiem,że jeżeli sam nie poukładam sobie czegoś w głowie i nie wyrzucę sam swoich lęków to obca osoba mi nie pomoże(no może po wizycie mój humor i ocena samego siebie poprawiłaby się na parę dni po czym wróciłbym do stanu wyjściowego,zresztą nie stać mnie na wydawanie ok.130 zł za sesję trwającą 50 min,a na NFZ pomimo długiego czekania dobrze wszyscy wiemy na jakim poziomie jest większość psychoterapeutów).
Ostatnio robiłem test Liebowitza i wyszło,że nie mam fobii społecznej. Z innych sprawdzonych i poleconych mi testów wyszło,że na wysokim poziomie jestem osobowością unikającą i zależną.
Wydaje mi się,że ten marazm w którym tkwię wywołany jest przez poczucie własnej wartości poniżej zera(spowodowane problemem na studiach i rozstaniem bez wyjaśnienia) i przeświadczeniu,że czego się nie dotknę to po prostu to spieprzę,zawiodę zaufanie pracodawcy i wystawię się na pośmiewisko innych współpracowników.
Najgorsze jest to,że jest mi cholernie wstyd przed samym sobą i rodziną,że nie potrafię się pozbierać do przysłowiowej "kupy".
Co do środków farmakologicznych zażywałem Hydroxyzinum(parę tabletek,bo po zażyciu max. 1h byłem zmęczony i chciało mi się spać,a poza tym miałem wrażenie "otępienia".

Odnośnik do komentarza
Gość doświadczenie mówi

Nie potrafię wczuć się w Twoją sytuację dlatego pewnie jej nie rozumie. Jesteś wrażliwy ale to nie wada, studia, nie wszyscy muszą je ukończyć, dziewczyna przykro mi ale się zdarza. Jesteś młody, zdrowy spróbuj coś ostro trenować to poprawia naszą samoocenę. Praca, np fizyczna która nie będzie zbyt odpowiedzialna, na początek wystarczy byś uwierzył w siebie i poczuł się dowartościowany, a także by spać w nocy snem zdrowym po dobrze odwalonej robocie. Piszesz że okłamywałeś sam siebie to nie kłamstwo lecz szczera prawda, jeśli sam będziesz się nakręcał że jest źle to źle będzie, trzeba myśleć pozytywnie wmawiać sobie że jest OK tak długo aż w to uwierzysz. Moja rada idź na onkologię dziecięcą, zobacz jak sobie radzą najmłodsi z tak wielkim brzemieniem polecam też geriatrię, jeśli ludzkie cierpienie to za dużo są jeszcze schroniska dla zwierząt na pewno mile widziani są wolontariusze. To nie drwina i proszę tak jej nie odbieraj Ja po prostu uważam że ludzie nie doceniają tego co mają i dobrze robi zobaczenie na własne oczy jak innym jest ciężko a mimo to potrafią cieszyć się chwilą. Pozdrawiam i życzę szczęścia.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...