Skocz do zawartości
Forum

problemy z chłopakiem.


Gość munieczka1189

Rekomendowane odpowiedzi

Gość munieczka1189

Mam 9 tygodniową córeczkę. Z chłopakiem byliśmy razem 3 lata, nie mieszkaliśmy razem, bo studiowałam poza miejscem zamieszkania i tam mieszkałam. Po skończeniu studiów wróciłam do swojej miejscowości. Później okazało się jestem w ciąży - dzidziuś nie planowany, ale wielką niespodzianką też nie był. Płakaliśmy oboje ze szczęścia. Ale później już nie było tak pięknie, największym problemem stała się dla Nas kwestia zamieszkania. Chłopak mieszka na leśniczówce, co prawda jakieś 8 km od miasta z którego pochodzę, ale Ja nie mam prawa jazdy, więc byłabym tam uziemiona i nie chciałam mieszkać z Jego Mamą. Prosiłam żebyśmy coś wynajęli, stwierdził, że On nie będzie płacił komuś za wynajem skoro ma dom. Moi Rodzice zaoferowali pomoc i powiedzieli, że mogą Nam pomóc w kwestii finansowej. Powiedział, że lepiej te pieniądze odłożyć na coś dla Dziecka a gdy już urodzę czegoś poszukać - zgodziłam się. Gdy już nadchodził termin porodu poszukałam kawalerki - tylko tak na początek, żeby jakoś zacząć. Nie była umeblowana, więc trzeba było wnieść tam meble. Oczywiście zaczęło się narzekanie, że kawalerka bez mebli, że na 4 piętrze, że jeden pokój i po co to brałam w ogóle. Urodziłam prawie 3 tygodnie przed terminem, więc po porodzie z córeczką zamieszkałam u Mojej Mamy ( meble jeszcze nie zostały wniesione do kawalerki ) Chłopak w tygodniu pracuje, weekendy ma wolne ale wszystko było odkładane z weekendu na weekend aż po 4 tygodniach powiedziałam czy wniesie w końcu te meble ( sam nie zaproponował ) jak zawsze po pracy (dzień przed planowaną wyprowadzką) przyjechał do Nas i do Mnie wielkie pretensje, że Malutka ma katar, że po co z Nią wychodzę na dwór i że mam siedzieć z dupą w domu ( tylko raz trochę przez "nosek" oddychała a poza tym było ciepło na dworze, więc to źle że wyszłam z dzieckiem na spacer?) miałam tego już dosyć i powiedziałam że ma się wynosić z mojego domu. Wiem, że przesadziłam i mogłam to powiedzieć inaczej, ale nie miałam już siły. Wyszedł i zapytałam - to co z przeprowadzki nici ? nie zdążyłam nawet nic odpowiedzieć i wyszedł. Na drugi dzień nie przyjechał, dopiero na trzeci. Powiedział, że jak Ja mogłam tak powiedzieć do Niego, że nie zasłużył sobie na takie traktowanie. Póżniej znowu o coś się pokłóciliśmy.. powiedziałam mu, że wymeldowałam Mała i przemeldowałam na swój adres i, że najchętniej zmieniłabym Jej nazwisko na swoje ( wiem wiem, tutaj przesadziłam.. ale chyba jeszcze hormony mi buzowały i chciałam mu zrobić na złość ;/ ) wtedy powiedział, że co ze Mnie za dziewczyna ? że nie taką mnie znał i , że nie chce ze Mną być, że doprowadziłam do rozpadu związku.. czułam się winna i zapytałam czy już nie chce ze Mną być ? powiedział, że teraz mi nie odpowie na to pytanie. Przyjechał na drugi dzień - zapytał czy mam u Niego jeszcze jakieś rzeczy ? odpowiedziałam, że nie i czy to znaczy, że już podjął decyzje i między Nami koniec ? powiedział, że tak. Popłakałam się. On stojąc przy łóżeczku też. Jak wychodził zapytał czy potrafię się jeszcze poświęcić dla Nas. Zapytałam co mam zrobić a On - zamieszkać u Mnie. Powiedziałam, że przemyśle to sobie ale na pewno nie teraz jak jeszcze jest Jego Mama ( pół roku jest zagranicą a pół roku w domu, teraz Jej nie ma w domu ) odpowiedział, że dostanę list z sąd bo wniósł o ustalenie kontaktów z dzieckiem.. że jeśli zdecyduje się zamieszkać u Niego to nie mam go otwierać, ale mimo wszystko otworzyłam ... Dziewczyny nawet nie wiecie co tam było napisane ;/ same kłamstwa a najgorsze co Mnie zabolało to to, że byłam z Nim dla korzyści materialnej ( pisała ten list Jego siostra, On niby działał w emocjach, nie czytał go ale podpisał ) I znowu kłótnia .. przeprosił Mnie, powiedział, że żałuje tego, że Nas kocha, że mamy teraz zamieszkać u Niego a pozniej wyjedziemy razem zagranicę. Kochane bardzo proszę o udzielenie odpowiedzi jak to wygląda z Waszej strony:
1 - czy sąd pozwoliłby na to aby zabierał córkę do siebie np na weekend skoro karmie piersią ?
2 - oboje źle zrobiliśmy, ale kto Waszym zdaniem ma większą winę?
3 - czy myślicie, że chłopakowi zależy na Nas, czy tylko na dziecku aby było obok ? skoro nie chce sie przeprowadzic.
4 - czy na moim miejscu zamieszkalibyscie u Niego czy nie?

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze nigdy nie wychodzi na dobre jeśli w związku robimy sobie na złość,
odnośne tych punktów, to sama musisz zdecydować ,wiele związków się rozpadło przez spór o miejsce zamieszkania,
powinniście to ustalić dużo wcześniej,a nie liczyć ,że jakoś to będzie.
Jest dziecko,trzeba się dla niego poświęcać ,chłopak ma lepszy argument ,żeby u niego zamieszkać,skoro ma dom ,nie chce płacić za wynajem,
Ciebie też rozumiem ,że nie chcesz mieszkać z teściową,ale zastanów się czy nie warto dla swojej rodziny jednak tam zamieszkać ,może zrobić sobie osobną kuchnię,zrobić prawo jazdy,
szkoda by było wg mnie rozbijać rodzinę jaką praktycznie już tworzycie,
Co do dziecka,to na pewno nie będzie mógł go zabierać do siebie ,skoro karmisz piersią.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ciekawe, czy jego siostra, która zredagowała zjadliwe pismo do sądu, też z nim mieszka?
Obydwoje sobie nawtykaliście, ty jemu i on tobie, działacie w emocjach, rzucacie słowa na wiatr. Najpierw mówicie, potem myślicie
Myślę, że obydwoje powinniście ustalić zasady rozmowy; nie podnosicie głosu, nie przerywacie sobie wypowiedzi, staracie się wziąć pod uwagę argumenty drugiej strony, jeśli emocje nabrzmiewają, kończycie dyskusje, żeby uniknąć kłótni, powrócicie do rozmowy, gdy się uspokoicie.
Dajecie sobie czas na przemyślenie pewnych kwestii.
Powinniście także ustalić, "dogadać" jak będzie wyglądało twoje życie w jego domu, ustalić podział obowiązków, zakres jego opieki nad dzieckiem, a przede wszystkim granice "współpracy" z teściami.
Żeby w razie nieporozumienia między wami, on nie biegał na skargę i po ratunek do mamusi i siostruni?
Problem w tym, że zaczęliście się kłócić zanim zamieszkaliście razem, a wiesz z pewnością, że często do kryzysu dochodzi właśnie wtedy, gdy para zaczyna życie pod wspólnym dachem. Wy jeszcze nie zamieszkaliście, a już toczycie boje.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...