Skocz do zawartości
Forum

zachowanie mojego meza bardzo mnie niepokoi


Gość aniaaaf

Rekomendowane odpowiedzi

kawo i inni on sie na zadna terapie nie zgodzi wiec nie mam co naciskac..nie wiem jak mam mieszkac w miejscu ktore jest nieprzyjazdne rodzina z malutkim dzieckiem?nie ma tam wogole placu zabaw,wychodzac sie przejsc w miejscu w ktorym mieszkamy mozesz w kazdej chwili narazic sie na wypadek gdyz auta bardzo szybko tam jezdza dwa razy kiedy wyszlam z mala w wozeczku o malo nie zostalysmy potracone,on nie widzi problemu,to nie wychodz taka jest jego opinia...czyli przez kolene 2,5 roku mam wiezic dziecko i siebie bo on nie moze znalesc nam lepszej okolicy?z mala wyszlam tylko [pare razy narazajac sie przy tym,byly o to dzikie awantury ze mam nie naciskac bo on i tak nie zmieni zdania...jak dotrzec do takiego czlowieka?

Odnośnik do komentarza

Ja mam jednak inne wrazenie niz moje poprzedniczki. Wydaje mi sie ze ty masz tendencje do rozrzutnosci, masz duze wymagania a twoj maz stara sie im sprostac. Dla mnie zachowujesz sie jak rozkapryszona panienka. Sorry, ale gdybym ja mieszkala w okropnym miejscu by za trzy lata miec wlasne dom to raczej cieszylabym sie z tego a nie narzekala na forum na meza sknerusa.
Ty chcesz bukietow roz, pieknych ubran, bizuterii, restauracji a to kosztuje. Masz pretensje do meza ze on moze ci to dac a nie chce. On mysli o calej rodzinie a ty kierujesz sie wlasnym interesem. I dla mnie tu jest sedno problemu.Nie czujesz odpowiedzialnosci za rodzine, a maz traktuje cie jak mala dziewczynke. Nie wiem moze jemu sie to podoba a ty sie dostosowalas do jego oczekiwan?
Szczerze to nie mam pojecia co mozna zrobic. Jakakolwiek decyzje musisz podjac ty sama. Nikt inny zrobic tego nie moze.To jest moja opinia, nie musisz sie z nia zgadzac.

Odnośnik do komentarza

To już przynajmniej wiesz na co oszczędzacie.
Czy sprawa budowy domu była waszą wspólną decyzją, czy ją akceptujesz?
aniaaf , nie mogłabyś chociaż na jakiś czas przenieść się do rodziców? Bynajmniej nie w atmosferze kłótni i dramatycznego stawiania sprawy na ostrzu noża, tylko tak po prostu, żeby odpocząć psychicznie, wyjść z dzieckiem na spacer i poczuć się bezpiecznie.
Napomknij może mężowi że za 3 lata może sam mieszkać w tym domu, bo Ty do tego czasu wykończysz się psychicznie. Jeśli nie zdaje sobie sprawy, że dziecko musi wychodzić na dwór, to może zaproponuj spotkanie z pielęgniarką środowiskową, czy zaproś na wspólną wizytę do pediatry, niech mu to uświadomią, skoro twoje słowa ma za nic.
Przykro mi ze względu na Twoją sytuację, wiem że łatwo siedzieć przed komputerem i anonimowo udzielać rad, ale to Ty jesteś w centrum problemu i jakoś musisz znaleźć wyjście, lub przetrwać w tym trudnym momencie życia (oby był to tylko moment).
Myślę, że Twój mąż ma jakąś wizję "szczęśliwej" rodziny, którą próbuje realizować, ale po drodze zapomniał o podmiocie swoich starań. Zapomniał też, że ma jedno dziecko i dorosłą, świadomą swoich i nie tylko swoich, potrzeb żonę, a nie dwoje dzieci które może ustawiać w/g własnego uznania.

Odnośnik do komentarza

jonko masz racje jest mi cholernie przykro nawet jakbym chciala to nie moge zmienic miejsca zamieszkania nawet na chwile..moi rodzice sa schorowani a ojciec od jakiegos czasu choruje na psychoze starcza i mu odbija..ja juz wyjechalam do rodzicow pare lat temu aby odboczac na 3 tyg.(jeszcze przed choroba ojca) to byl bardzo niezadowolony i wzburzony do teraz mi to wypomina w klotniach...nie moge pojac jakby ktos mi mowil ze zle sie gdzies czuje albo nie czuje sie bezpieczny(tutaj juz nawet nie chodzi tylko o mnie ale o nasze dziecko!!)to nie wiem poszlabym do tymczasowej pracy zeby mnie bylo stac na wiekszy czynsz w lepszej okolicy ale napewno nie zostawilabym tego tak sobie...

Odnośnik do komentarza

kazda ale to kazda wzmianka o przeprowadzce konczy sie tak samo:
1.on mowi ze nie bedzie niepotrzebnie wydawal ekstra kasy na inne mieszkanie
2.to odsunie kupno domu
3.ja juz go probowalam podchodzic sugerowac,prosic i nic nawet mi kiedys powiedzial po takim incydencie(szlam z malutka w wozeczku na spacerek i jechal dosyc szybko jeden z ludzi mieszkajacych na tym kompleksie co my ja zrobilam mine typu debilu powinienes zwolnic nie widzisz ze mam malutkie dziecko a ten zatrzymal sie i mial do mnie waty ze popatrzylam sie na niego nie tak a tak naprawde to musialam odskoczyc na bok bo su...yn o mal sie nie wyrobil)moj kochany maz na to ze ja mam DENDENCJE do przesadzania i ze to jest moja wina ze ja tego goscia w aucie sprowokowalam ,bo mu pokazalam swoja mimika ze powinien uwazac i ze wystraszyl mnie najzwyczajniej na swiecie) czyli jednym slowem mialam potulnie spuscic glowe i udawac ze nic sie nie stalo.nosz cholerka chyba kazda matka tak samo by zareagowala)!

Odnośnik do komentarza

Ja mam jednak inne wrazenie niz moje poprzedniczki. Wydaje mi sie ze ty masz tendencje do rozrzutnosci, masz duze wymagania a twoj maz stara sie im sprostac. Dla mnie zachowujesz sie jak rozkapryszona panienka. Sorry, ale gdybym ja mieszkala w okropnym miejscu by za trzy lata miec wlasne dom to raczej cieszylabym sie z tego a nie narzekala na forum na meza sknerusa.
Ty chcesz bukietow roz, pieknych ubran, bizuterii, restauracji a to kosztuje. Masz pretensje do meza ze on moze ci to dac a nie chce. On mysli o calej rodzinie a ty kierujesz sie wlasnym interesem. I dla mnie tu jest sedno problemu.Nie czujesz odpowiedzialnosci za rodzine, a maz traktuje cie jak mala dziewczynke. Nie wiem moze jemu sie to podoba a ty sie dostosowalas do jego oczekiwan?
Szczerze to nie mam pojecia co mozna zrobic. Jakakolwiek decyzje musisz podjac ty sama. Nikt inny zrobic tego nie moze.To jest moja opinia, nie musisz sie z nia zgadzac.

Ja także początkowo miałam podobne do Twojego zdanie. Ale czy nie uważasz, że jeśli mąż zaplanował budowę, czy kupno domu, kosztem wszelkich przyjemności, nie powinien wcześniej przedyskutować tego z żoną, czy ona godzi się na życie w totalnej ascezie przez najbliższe lata?
Przecież życie nie składa się tylko z pracy i oszczędzania, choćby dla komfortu psychicznego warto czasami zrobić sobie jakąś małą przyjemność.
Czy on dużo by stracił kupując żonie różę, czy choćby raz na kwartał zabrać ją do kina czy restauracji, jeśli wie, że tak bardzo jej tego brakuje? Nawet gdyby jego plany miały przesunąć się o rok, czy dwa (choć nie sądzę ,że takie atrakcje tak bardzo zubożyłyby jego konto).
Czy dla zdrowia i bezpieczeństwa własnego dziecka i spokoju żony nie powinien jednak poszukać innego mieszkania do wynajęcia?
Wygląda na to , że ów mąż bez skrupułów, nie licząc się z nikim realizuje swój plan "uszczęśliwiania" rodziny doprowadzając ją do kryzysu.
Wcale nie byłabym zdziwiona, gdy już wprowadzą się do swojego domu, trzeba będzie dalej oszczędzać na wyposażenie (kolejne 3 lata?), na lepszy samochód, na domek letniskowy itd.
Nawet, gdy autorka pójdzie do pracy, prawdopodobnie jej dochody też będą pod kontrolą, bo skoro on już wypytywał ile zapłaciła za rzeczy które kupiła sobie za pieniądze od rodziców tylko dla niej, na prezent.
Ileż ta dziewczyna jeszcze wytrzyma? Chyba jedynym wyjściem dla niej jest stanowcze postawienie go pod ścianą, wymuszenie terapii małżeńskiej i może za sprawą mediatora wyprostowanie wielu spraw. Może być też tak, że on nie zgodzi się na żadne ustępstwa...i cóż dalej? rozwód, czy depresja, szpital psychiatryczny i spaprane życie.

Odnośnik do komentarza

jonko nie wiem ile jeszcze to wszytko wytrzymam.nie wiem dlaczego ten incydent z tym facetem w sachochodzie go nie otrzezwil..ostatnio rozmawialam z inna kobieta (z innego budynku)szla z dzieckiem do samochodu kiedys kilka razy z nia rozmawialam,skarzyla sie ze w tym budynku maja pluskwy(!!)ze chca sie stamtad wyprowadzic bo ludzie ktorzy tutaj zaczynaja wynajmowac sa z roku coraz gorsi taka chahorownia..oczywiscie powiedzialam o tym mezowi a moj maz -co mnie zszokowalo-powiedzial to tylko sa jakies tam robaki-a ja mu dalej wywod co przeczytalam na ten temat w necie(o tych robalach) a on ze on sie z tego powodu nie bedzie przenosil(!!)nie rozumiem jak mozna byc takim nieczulym na cierpienie swoich najblizszych,tymbardziej ze te 2,5 roku moga sie zamienic w 3 lata po on bedzie tak dlugo szukal domu az znajdzie taki jaku MU bedzie odpowiadal.A ja z dzieckiem bedziemy sie meczyli tam gdzie jestesmy..jestem zalamana..

Odnośnik do komentarza

Ania, jak widać, Twój mąż na wszystko znajdzie usprawiedliwienie (zepsuta pralka, agresywny kierowca, masz siedzieć w domu itd) żeby było jak jest.
Rozumiem, że mając maleńkie dziecko ciężko o pracę, ale może znajdziesz jakąś pracę na zlecenie, którą mogłabyś wykonywać w domu, lub po południu, gdy on wróci z pracy, choćby na 1/4 etatu. Może zarobione w ten sposób pieniądze pomogłyby na zmianę lokum.
OK, kupno domu było Waszą wspólną decyzją, ale czy mąż uprzedzał Cię jak on to wszystko widzi. Jeśli kupujecie stary dom, to przecież trzeba będzie go remontować, a więc czekają Cię kolejne lata gehenny.
Zastanawia mnie tylko to co napisałaś, że już kilka lat temu wyjechałaś na 3 tyg. do rodziców tzn że nie pracowałaś?
Może Twoje marzenie o posiadaniu domu w tych okolicznościach było zbyt wygórowane. Teraz, gdy pojawiło się dziecko masz związane ręce, ale pomyśl o pracy może choć w niewielkim stopniu poprawisz swoją/waszą sytuację.

Odnośnik do komentarza

jonka pracowalam (mialam urlop) ja sie boje ze cos wyskoczy i tego domu nie bedzie m na tym kompleksie juz juz dlugo zyjemy stanowczo za dlugo i nie mowie tutaj o 5 latach;(( zarabialam,bralam nadgodziny itd a sytuacja nadal byla taka sama;((nie wiem czy w tej sytuacji zaniechac tego odkladania na ten dom i postawic sprawe na ostrzach noza albo wyprowadzka albo z nami koniec?)a co sadzisz o tym robactwie przeciez to sie kurcze moze przeniesc?to zaledwie dwa budynki dalej od nas:(

Odnośnik do komentarza

Własny dom, to skarbonka. Jak macie mało pieniędzy, to bez sensu jest się przy tym upierać. Zmieńcie plany, kupcie własne mieszkanie. Nie tylko taniej, ale też utrzymanie kosztuje bez porównania mniej.
Pluskwy dwa domy dalej? Nie panikuj. One zwykle przenoszą się z jakimiś meblami, czyli w każdym miejscu jakiś niechluj może je sprowadzić, nawet w luksusowym osiedlu.

Odnośnik do komentarza

Z tego co wiem, pluskwy żyją w zawilgoconym środowisku, w starych tapicerkach, pod starymi tapetami. Chyba niechlujstwo gospodarzy powoduje, że te robale sobie żyją w mieszkaniu.
Gdyby jakimś cudem pojawiły się u Was, no cóż spakowałabym najpotrzebniejsze rzeczy i wyjechała, mimo wszystko do rodziców.

Odnośnik do komentarza

Co ja bym zrobiła? Jeżeli decyzja kupna domu jest Waszą wspólną, wytrwałabym jeszcze do granic możliwości, informując co jakiś czas męża, że jestem u kresu wytrzymałości. Jednocześnie szukałbym dorywczej pracy, żeby znaleźć jakieś pieniądze na wyższą opłatę za lepsze mieszkanie.
Z Twojego opisu wynika, że mieszkacie w jakiś slamsach.
Szukałabym też intensywnie innych możliwości mieszkaniowych, może za podobną kwotę znalazłoby się coś ciut lepszego.
Próbowałabym przekonać męża, że wolisz poczekać dłużej na kupno domu, ale tymczasem żyć w nieco lepszych warunkach.
No, z gdyby te pluskwy pojawiły się w moim mieszkaniu, wyprowadziłbym się do rodziców, mimo choroby ojca.
Nie ma idealnego wyjścia z Twojej sytuacji.

Odnośnik do komentarza

Chcialaby z ta wyprowadzka aby bylo to takie latwe bo po kazdej takiej rozmowie konczacej sie dzikimi wrzaskami z jego str ja dochodze do siebie przez kilka dni po tym traktuje mnie bez szacunku jak wroga swojego a ja mam dziecko ktorym sie musze zajac..dostalam raz nawet w twarz:(

Odnośnik do komentarza

Uderzył Cię w twarz? Myślę, że wtedy powinnaś stanowczo zadziałać i wyprowadzić się. Rozumiem, że pod wpływem emocji wiele osób nie jest w stanie opanować się i dyskutować w miarę spokojnie, ale rękoczyny?
Jest takie powiedzenie (mniej więcej): na tyle cię zranią, na ile sama sobie pozwolisz.
Co do pluskiew, nigdy na szczęście nie miałam z nimi do czynienia, ale podobno kąsają boleśnie.
Tymczasem, idę spać, miłej nocy, mimo wszystko

Odnośnik do komentarza

Po raz kolejny podjeta proba kolejny raz ta sama gatka on nie bedzie komus nabijal kieszeni kasa i nie bedzie odkladal kupna domu...jonka to nie sa slumsy jak to nazwalas powiedzialabym ze cos na modle blokow w Polsce(mieszkalam cale zycie w domu wiec bloki kamienice to dla mnie cos strasznego jak mozna zyc na takim makym.metrazu jak pudelko od botow)?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...