Skocz do zawartości
Forum

Toksyczny rodzic


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
Mam powazny problem który ciagnie sie od bardzo dawna i nie potrafie sobie w zaden sposob pomoc. Mieszkam z rodzicami i mam dwojke dzieci z pierwszego malzenstwa. Po 3 latach nieudanego zwiazku postanowilam zabrac dzieci i odejsc. Powrocilam wtedy do domu rodzinnego gdyz wtedy nie mialam pracy, zadnych oszczednosci ze wzgledu na to ze moj wybranek serca byl hazardzista. Co zarobilam zabieral mi wymowkami ze na zakupy, ze na czesci potrzebuje itp. Oczywiscie jak glupia mu wierzylam i dawalam mu. Po pewnym czasie wyszlo ze jest uzalezniony od gier. Klotnie, afery, brak okazywania szacinku, nawet pobicia i notoryczne zdrady. Kiedy powiedzialam stop, wrocilam do domu. Wiedzialam ze dalej nie ma sensu tkwic w tym toksycznym zwiazku. Po powrocie bylo jeszcze gorzej. Maz sie mscil na mnie za odejscie, pojechal za mna i stal sie moim katem. Notorycznie wydzwanial telefonem, domofonem, nachodzil mnie w pracy lub caly dzien stal pod oknem w miejscu gdzie pracowalam. Bylo nawet kilka interwencji policji bo nie wytrzymywalam tej presji oraz nie potrafilam skupic sie na pracy. Pracodawca niestety zwolnil mnie. Mimi tego dalej nie przestawal stosowac stalkingu. W domu ciagle afery mialam. Matka ciagle dyktowala mi co mam robic. Zylam w ciaglym stachu, leku. Nie bylo mi dane zastanowic sie, pomyslec co z tym zrobic, jak sobie pomoc. W koncu maz odpuscil bo grozila mu kara pozbawienia wolnosci za swoje wybryki i wyjechal. Odczulam ulge i probowalam na nowo sobie ulozyc zycie. Niestety to tez nie bylo mi dane. Niska samoocena powodowala ze nie potrafilam sie w niczym odnalezc. Za co sie nie wzielam odrazu rezygnowalam bo po co, nikt tego nie doceni, nie chce tego. I tak w kolko. Po mimo traumatycznych wydarzen spotkalam kogos na swojej drodze, jest to dobry czlowiek, ktory nawet zaakceptowal moje dzieci. Na poczatku wszystko pieknie, jak w bajce, alepo pewnym czasie wszystko zaczelo mi przeszkadzac. Chcialam miec go pod kontrola. Kiedy sie poklocilismy a nasz zwiazek stal na zakrecie walnelam sie w glowe "boze co ja wyprawiam?" Zaczelam wglebiac sie w temat moich niepowodzen i dlaczego jestem nieszczesliwa. Odpowiedz znalazlam bardzi szybko. Mialam trudne dziecinstwo, matka nie poswiecala mi duzej uwagi, byla skupiona na drugim starszym dziecku. W stosunku do mojego brata byla nadopiekuncza a w moim surowa, zimna i stanowcza.Tak jak powiedziala mialo byc. Nie mialam prawa wypowidzenia sie, a jesli juz udalo mi sie wylac co czuje, co mysle, czego pragne bylam wysmiewana, obrazana albo po prostu krzyczano na mnie. Czulam sie odrzucona przez wlasna matke. Tata praktycznie nie odgrywal zadnej roli w moim zyciu. Pracowal ciezko, wraca do domu, zjadal kolacje i szedl spac. Ze wszystkimi problemami bylam calkowicie sama. Kiedy ktos z znajomych przychodzil w odwiedziny moi rodzice o wszystko wypytywali, nawet ile zarabiaja jego/jej rodzice. Czulam w ten sposob wstyd i upokozenie ze tak postepuja. Przestalam zapraszac kogokolwiek bo sie wstydzilam zachowania rodzicow. Z czasem moj krag znajomych zmalal sie do takiego stopnia ze nie mialam nikogo. Czulam sie zle, podle, nienawidzilam iebie, rodziny. Mialam rowniez mysli samobojcze. Czulam odrzucenie ze strony rodziny. Nie moglam chodzic na dyskoteki, na noce do kolezanek, ciagle bylam kontrolowana. Do dzisiaj to trwa, moja matka potrafi mi codziennie grzebac w rzeczach jak i w koszu na smieci. Kiedy pojawia sie problem, matka wrzaskiem, krzykiew wymusza na mnie co mam zrobic. Kiedy sie postawie, mowie ze to moje zycie obraza sie na mnie i mina niezadowolenia lub zbitego psa wymusza we mnie poczucie winy. Kiedy juz wymusi we mnie to, robie tak jak ona tego chciala. Nie potrafie pokonac srachu przed nia. Wiele czynnikow w dziecinstwie wplynelo na moje zycie dorosle. Do dnia dzisiejszego wytyka mi moje bledy, obraza, wplywa na moje wszystkie decyzje, nawet zwiazane z moimi dziecmi a jej wnukami. Wiecznie jest niezadowolona. Zauwazylam ze kiedy jestem szczesliwa przeszkadza je to i stosuje swoje rozne schematy abym poczula sie zle, myslala o sobie w najgorszych kategoriach. Kiedy moj zwiazek stana na zakrecie a bardzo mi zalezy na aktualnym partnerze, postanowilam zrobic cos dla siebie i udowodnic ze jestem cos warta. Niestety moja niska samoocena powoduje ze mimo chceci i zapalu rezygnuje. Kilka dni temu powiedzialam tacie ze zapisalam sie do psychiatry. Kiedy przed nim stalam i chcialam mu to wyznac opanowal mnie strach, obawa ze nakrzyczy na mnie lub wysmieje. Mimo tego sprobowalam i wydusilam to z siebie, reakcja taka sobie byla. Zaczelam opowiadac z placzem, wylewac z siebie jak sie czuje i co sie dzieje. W ten sposob ja tak to rozumiem probowalam uzyskac od niego pomocy, ktorej i tak mu nie dal. Jedynie przyznal ze dla swojego swietego spokoju przytaluje matce, co jest krzywdzace dla nas. Zrezygnowana przez rozmowe z tata zamknelam sie w sobie jeszcze bardziej. Moj tata od dluzszego czasu leczy sie z powodu depresji, zawsze tlumaczy sie ze jesien, zima, brak kwiatkow, slonca. Ale ja wiem ze to z powodu mamy zle sie czuje. Nigdy nie widzialam aby okazywali sobie uczucia. Jego zdanie sie nie liczy, z mojego brata zrobila mamisynka. Chlop ktory ma 31 lat nie daje sobie w zyciu rady, bo mamusia za niego wszystko robi. Pierze, sprzata, kupuje mu rozbe rzeczy, dba o niego jakby mial 11 lat. Nawet ma dostep do jego konta bankowego i zarzadza jego pieniedzmi. Jedynie tylko ja probuje cos z thm zrobic ale strach, niska samoocena albo brak jej powoduje ze nie mam ochoty na nic. Nic mnie nie cieszy, robie co mi matka kaze, nie moge znalezc pracy przez to. Wlasne dzieci mnie nie ciesza. Staje sie taka sama jak ona. Zimna. Nie chce tego. Chcialabym sie wyprowadzic, ale brak pieniedzy powoduje ze nie moge. Rowniez strach, ze nawet jakbym sie wyprowadzila to jak zrobic aby na odleglosc nie sterowala moim zyciem bo juz tak robila. Zapisalam sie do psychiatry i czekam z niecierpliwoscia na wizyte. Przez to wszystko mam depresje, zaburzenia snu praktycznie od 15 roku zycia i problemy z jedzeniem. Waze 43kg i jestem strasznie chuda. Moje zdrowie coraz bardziej podupada. Mam ochote siedziec w swoim pokoju i z niego nie wychodzic. Probuje sie ratowac ale po chwili dopadaja mnie mysli, po co, nikogo to nie obchodzi. Nie wiem co robic. Czuje sie nikim. Prosze o doradzenie jak postepowacw takich sytuacjach.

Odnośnik do komentarza

http://sciaga.pl/tekst/55903-56-toksyczni_rodzice http://portal.abczdrowie.pl/jak-podniesc-poczucie-wlasnej-wartosci
Przeczytaj tą książkę,pracuj nad sobą,korzystaj z porad specjalistów,być może psychiatra skieruje Cię na psychoterapię,
bo nie ma uniwersalnej recepty na Twoje problemy,bo wiesz jak postępować tylko nie potrafisz a ,żeby to zmienić to właśnie psychoterapia i praca nad sobą,powinna pomóc.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Mam problem. Mieszkam z matka, ktora od zawsze byla dla mnie toksyczna. Dyktuje mi co mam robic, kontroluje mnie na kazdym kroku, grzebie mi w rzeczach, sprawdza co wyrzucam. Jak juz mnie doprowadzi do szalu i powiem co mysle, czuje wysmiewa mnie, obraza, wytyka bledy i przypomina ile to ona dla mnie zrobila, ze jestem niewdzieczna. Owywoluje we mnie w ten sposob poczucie winy oraz strach i mimo staran robie to co ona chce. Od zawsze tak bylo. Od dziecka byla dla mnie zimna, surowa, wolala poswiecic swoj czas mojemu starszemu bratu ktory dzisiaj ma 31 lat, nie potrafi nic zrobic, czuje sie nieudacznikiem zyciowym bo mamusia wszystko za niego robila i dalej robi. Ma nawet dostep do jego konta bankowego i zarzadza jego pieniedzmi. Przyznal mi sie ostatnio ze dobrze mu mamusi. Moj tata leczy sie na depresje od bardzo dawna, zawsze tlumaczyl ze to z podowu zimy i braku slonca. Prawda jest taka ze to przez moja matke leczy sie ale nie przyzna sie do tego. Rowniez zawsze byla zimna w stosunku do niego, nie okazywala uczuc, zawsze musiala miec racje, nawet jak cos dostala od niego kpila z prezentu. Od dziecka mi wpajala ze jestem leniem, nikim, wysmiewala mnie, obrazala, nie mialam prawa wypowiedzenia sie, jedynie tylko w sytuacji kiedy klocila sie z tata. Wywierano na mnie nacisk po ktorej stronie stoje. Metody jakie byly stosowane wobec mnie i to negatywne wartosci jakie wpojono mi zaprocentowaly w moim zyciu doroslym. Nic mi sie nie udaje, malzenstwo szlag trafil, zostalam sama z dwojka dzieci. Nie moge znalezc pracy. Moje poczucie wartosci jest tak niskie ze mnie nic nie cieszy, nie chce mi sie zyc. Mieszkam z rodzicami i jest coraz gorzej, jej obsesynaj kontrola nad moim zyciem doprowadza mnie do szalu. Mam ochote przywalic jej z calych sil aby dala mi spokoj. Mam zaburzenia snu i jedzenia. Rano mam problemy z wstaniem bo w nocy nie spie i zazwyczaj krzykiem jestem budzona lub obrazna. Boje sie pytac o cokolwiek. Zawsze reagowali moi rodzice krzykiem. Powoli poddaje sie temy wszystkiemu. Chcialabym wyprowadzic sie, odseparowac od tego wszystkiego ale brak pracy pieniedzy, powoduje ze jestem bezsilna. Rowniez zachowania mojej matki odbijaja sie na moich dzieciach. Potrafi ich obrazac, a to sa male dzieci. Nie chce aby wpajano im takie negatywne wartosci jak mi. Co mam robic. Pomozcie mi, doradzcie mi. Przeprowadzka na razie jest niemozliwa. Jak sobie radzic w takich sytuacjach aby nie wyladowac w psychiatryku?!

Odnośnik do komentarza

Cześć, z zapałem czytałam Twoją wypowiedź, wzbudziła we mnie taką chęć bycia supermanem który przylatuje, bierze na ręce (no oczywiście nie dosłownie) Ciebie i dzieciaki, leci do innego mieszkania, tam pomaga Ci znaleźć pracę, opiekuje się małymi w czasie Twojej nieobecności i tak przez 2-3 miesiące aż wreszcie samoistnie sama dasz sobie radę..ach rozmarzyłam się, nie wiem jak to zrobiłaś, ale ta wypowiedź wzbudziła we mnie chęć opieki i przekazania całej wiedzy jaką mam.
Ale jako, że nie mam super mocy, super zarobków i super dużo czasu, pomogę Ci w inny sposób (mam nadzieję) najlepiej jak mogę.
Po pierwsze poczytaj o tym jak ważne jest zdrowie -w moim wypadku przeczytanie paru artykułów zwiększyło świadomość i ochotę na dbanie o zdrowie. Długi czas zmagałam się z depresją i dopiero zmiana diety itp. znacząco mi pomogła.
Po drugie, poczytaj o medytacji. Medytując samoistnie się uspokajasz, wyciszasz i po pewnym czasie sprawi, że nie będziesz musiała wymyślać rozwiązań, one się po prostu pojawią - będziesz wiedziała co robić, nawet mieszkając z toksyczną matką. Medytować nie musisz w klasztorze, jednak warunki są dość ważne. Pewnie ciężko będzie Ci się zrelaksować w domu, a może nawet trudno będzie znaleźć czas, dlatego doskonałym pomysłem będzie regularne spacerowanie. Może to głupie ale wydaje mi się zbawienne. Jeżeli nie możesz wybrać się sama - idź z dziećmi, spędzisz z nimi czas aktywnie (polecam szczególnie spacer w szybkim tempie - dobre dla zdrowia). Podczas spaceru nie spuszczaj głowy w dół i nie pogrążaj się w problemach! Rozejrzyj się, skup uwagę na swoim oddechu, przypatrz się gdzie jesteś, jak wygląda drzewo (bo najlepiej wybrać się na spacer do parku,lasu), jaki kolor mają otaczające Cię rzeczy, co dzieje się wokoło.
Pamiętaj, że w zdrowym ciele zdrowy duch, a zdrowie fizyczne i psychiczne da Ci to czego potrzebujesz :)

Odnośnik do komentarza

Malenka1987, skoro Twój związek małżeński się rozpadł, to podejrzewam, że masz jakieś pieniądze na dzieci od ich ojca, że są zasądzone alimenty. Swoją sytuację finansową mogłabyś dodatkowo podreperować, idąc do pracy. Nie tylko wpłynęłoby to korzystanie na Twoją niezależność finansową, ale dodatkowo miałoby to znaczenie terapeutyczne - wyrwałabyś się z domu od narzekań i pretensji wszystkowiedzącej matki, pokazałabyś jej, że potrafisz sama sobie radzić. Z czasem może nawet mogłabyś pomyśleć o wyprowadzce. Napisałaś bardzo oskarżającego posta w kierunku swojej matki - oskarżyłaś ją nawet o rozpad Twojego związku. Nie wiem, czy to jest do końca sprawiedliwe, bo myślę, że na jakość związku pracowałaś przede wszystkim Ty i Twój mąż. A nawet jeśli Twoja matka próbowała coś mieszkać, wtrącała się do Waszego małżeństwa, to Twoim i Twojego męża zadaniem było postawienie granicy i odseparowanie się od toksycznej matki/teściowej. Polecam Ci również przeczytać książkę L. Glass "Toksyczni ludzie". Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Myslalam ze usunelam poprzedni watek i napisalam nowy. Przepraszam. ~Dzie dziekuje ci za wypowiedz. Zauwazylam ze jak jestem poza domem inaczej sie czuje, lepiej. A jak jestem u partnera to czuje ze zyje i czesto jest tak ze nie chce wychodzic od niego. Czuje sie wtedy szczesliwa. Zauwazylam ze kiedy jestem szczesliwa z jakieg powodu mojej matce to przeszkadz i zaczyna stosowac swoje schematy abym poczula sie gorzej. Staram sie nie myslec o problemach ale przy niej sie nie da. Nawet jak sie nie odzywam do niej, nie zaczepiam jej, wystarczy ze spojrze na nia i widza tą jej mine ciaglego niezadowolenia i scisniete usta. Zaczynam wtedy odczuwac niepokoj i paniczny strach. Zapisalam sie do psychiatry aby pomogl mi. Rowniez nieustannie poszukuje pracy. Chce sie wyprowadzic. Postawilam sobie cele. Jeszcze musze wyznaczyc sobie granice oraz innym a z tym mam niestety problem. Dziekuje jeszcze za radh, latwiej mi jest napisac na forum gdzie nikt mnie nie zna. Znajomym nie mowie co sie dzieje, bo sie boje reakcji. Jedynie partnerowi mowie ale tez ciezko mi sie przelamac.

Odnośnik do komentarza

Tak, mam zasadzone alimenty na dzieci. Jesli chodzi o malzenstwo maz nie wytrzymal presji i nacisku mojej matki. Musialo byc tak jak ona tego chciala. Nie podobalo jej sie ze pracuje na budowie, wytykala mu wszystkie bledy, rowniez i jego starala sie kontrolowac. Rowniez i jemu grzebala w rzeczach, w dokumentacji. Pozniej juz bylo coraz gorzej. Doszedl hazard, zdrady. Zadne prosby nie pomagaly ani rozmowy. Rowniez kiedy dzieci sie urodzily. Zawsze wszystko zle robilam jej zdaniem. To jak karmie, przewijam itp. Po mimo tego ze teraz mieszkam u niej za co jestem wdzieczna ale nie potrafie tego omazac bo mnie tego nie nauczono, zauwazylam ze wszystkie jej obowiazki jej przejelam. Za przeproszenie zapiepszam ile sie da i nawet nie zostaje to docenione tylko slysze pretensje ze jeszcze tego nie zrobilam. Ona w tym czasie siedzi przed komputerem i gra w kulki. Dopiero jak tata przyjdzie do domu udaje ze cos robi. Troche mam zal za to. Chcialabym aby okazala mi troche szacunku i podziekowala.

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj syn nie chcial isc ze mna aby odprowadzic jego siostrzyczke do przedszkola. Chcial zostac w domu i rysowac bo to jego pasja. Zostal pod opieka babci. Kiedy wrocilam siedzial smutny. Zapytalam co sie stalo. Odpowiedzial mi ze przez caly czas siedzial sam z pieskiem i babcia ani razu do niego nie zajrzala. Przykre to bylo dla mnie, bo zostal pod jej opieka. Nie rozumiem jej postepowania

Odnośnik do komentarza

Malenka1987, zdaję sobie sprawę, że najtrudniejszy jest zawsze ten pierwszy krok. Później jest już lepiej. Świetnie, że podjęłaś decyzję o konsultacji u psychiatry. To już coś! Nie musisz mieć błogosławieństwa ojca ani matki w tej materii. Jeśli czujesz, że tego potrzebujesz, to po prostu idź. To Twoje życie i Ty nim kierujesz. Tak jak napisała ka-wa - Ty wiesz, co masz robić, tylko brakuje Ci odwagi, by działać i boisz się reakcji matki. Postaraj się o pracę, może wówczas uda Ci z czasem wyprowadzić z domu, bo prawdopodobnie to ona Tobą manipuluje i osacza Cię, a Ty z lęku przed nią, z poczucia winy robisz, na czym jej zależy, sama stając się nieszczęśliwa. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Nie rozmawialismy, ale w sobote z nim porozmawiam na ten temat. Dzisiaj posprzatalam caly domu, zrobilam zakupy, ugotowalam obiad, siedzialam z dziecmi cicho w pokoju a matka powiedziala tacie ze ja dzisiaj nic nie robilam. A tata dla swietego swojego spokoju przytakiwal kiedy moeila jaka ja jestem zla. Nie rozumiem dlaczego tak mnie ciagle karci i mowi nie prawde na moj temat. Mam dosc. Ktora matka tak postepuje?????

Odnośnik do komentarza

W koncu tata zrozumial ze dzieje sie zle w domu i ze jej zachowania do niczego dobrego nie prowadza. Od dzisiaj bede ja ignorowac. Robic swoje i wypelniac obowiazki, poswiecac wiecej czasu dzieciom a nie spelniac chore zachcianki mojej mamy, ktorej nic sie nie chce. W sobote porozmawiam z chlopakiem na temat wspolnego zamieszkania. Moze po nowym roku by sie udalo o ile by chcial. Postaram sie tez znalezc prace i poukladac sobie to wszystko.

Odnośnik do komentarza

Może to nie jest najlepszy sposób, ale na początek abyś mogła pozbierać się weź tabletki na uspokojenie. Bez recepry są dostępne ziołowe a od lekarza dostaniesz coś na receptę wychodzi to bardziej ekonomicznie, tylko poproś o małą dawkę hydrokxyzinum żebyś mogła wszystko robić ja nawet samochodem jeździłam, a nic mnie nie denerwowało, a wtedy zaczniesz ogarniać swoje życie, żeby nie wpaść w depresję zrób co dobre dla dzieci

Odnośnik do komentarza

Bralam tabletki z podowu depresji ale powodowaly u mmie jeszcze wiekszy lęk i musialam odstawic. Teraz przyjmuje nowe ale efekt bedzie dopiero za kilka dni. Matka po wczorajszym nie odzywa sie i w koncu wziela sie za swoja robote. Ja rozumiem ze ma prawo do odpoczynku ale nie moze dochodzic do sytuacji liedy ja ją we wszystlim wyreczam. Tez mam swoje obowiazki, chcialabym wiecej poswiecic czasu swoim dzieciom, a nie ciagle biegac ze szmatka, miotelka bo jej cos sie nie podoba. Wydaje mi sie ze obowiazkami ludzie powinni sie dzielic. Troche moja sytuacje mozna porownac do bajki o kopciuszku. Praca, praca i nic wiecej. Pretensje rowniez mam ze z kims sie spotykam. Chyba kazda matka chcialaby aby jej dziecko ulozylo sobie zycie. A tutaj....wprost przeciwnie. Czuje sir jakbym miala niewidzialne kajdanki na rekach. Kilka dni temu kiedy nastapil u mnie kryzys zaczelam sie zastanawiac dlaczego ona taka jest?! Tak na prawde nic nie wiem na temat swojej matki. Co lubi, jak poznala tate, dlaczego nie utrzymuje kontaktu z swoim rodzenstwem. Co wplynelo ze taka ona jest? Naruszylam jej prywatnosc czego nie powinnam robic, ale to tez czesc mojego zycia. I sie okazalo ze juz za dziecka taka byla. Pozniej w zyciu doroslym miala kontrole nad swoja matka. Brat jej zarzuca ze przyczynila sie do smierci ich matki. Wyczytalam to z pozwow ktore moja matka trzyma w domu. Rowniez wiem jak poznala tate, przyszedl ktoregos dnia z jeh bratem do domu i tak juz zostal, po mimo tego ze w wyjasnieniach dla sadu przejawia wielka agresja do wszystkich, nawet do swojego meza. Nie wytykam jej tego i nie zamierzam, chcialam tylko poznac prawde. Nie jestem taka jak ona, zla choc probuje mi to wpoic. Dlatego sie ratuje. Jak to sie mowi z kim sie zadajesz taki sam sie stajesz i to jest prawda. Zapisalam sie do psychiatry, oraz postanowilam dalej sie uczyc, zapisalam sie do szkoly policealnej, jeszcze tylko musze dokumenty doniesc. Nie mowie o tym nikomu w domu, bo wiem ze zniechceca mnie do tego. A ja chce cos zrobic dla siebie, udowodnic sobie ze mam wartosci, jestem kims a nie udowadniac wszystkim jaka ja nie jestem

Odnośnik do komentarza

A co do wyprowadzki, nie wytrzymalam i zapytalam swojapolowke co sadzi na temat wspolnego zamieszkania. Przyznal sie ze ostatnio o tym myslal. Wszystko obgadamy za jakis czas, wolalabym wpierw znalezc prace aby wszelkie platnosci na niego nie spadly. Po nowym roku bedziemy cos szukac. Ciesze sie ze mam w nic oparcie i dziekuje wam za rady i wysluchanie. To dla mnie bardzo wazne :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...