Skocz do zawartości
Forum

Niezdecydowanie partnera


Gość Liliana6

Rekomendowane odpowiedzi

Niestety nie radzę sobie już z pewną sytuacją w moim życiu i chciałabym z kimś porozmawiać o tym.

Sprawa dotyczy mojego partnera, który nie potrafi po rozwodzie oczyścić się z poczucia winy względem swojej byłej żony i wciąż utrzymuje z nią kontakt (końcową przyczyną rozpadu ich małżeństwa była zdrada i związanie się ze mną). Mnie bardzo boli ten stan rzeczy, tym bardziej, że ten kontakt jest przede mną ukrywany. Z tego powodu nie możemy sobie ułożyć oboje szczęśliwego życia, mieć wspólnych planów na przyszłość. Choć mieszkamy razem, czuję, że stoimy w miejscu, związek się nie rozwija, jest dużo kłótni i żalu. Chciałabym aby mój partner w końcu się określił, zaangażował w pełni w ten związek. Czuję, że on mnie kocha, a z byłą żoną nie łączy go żadne uczucie, jednak ukrywanie tego kontaktu sprawia mi ból, rodzą się we mnie podejrzenia czy aby na pewno nic pomiędzy nimi nie ma. O jego poczuciu winy wiem od niego, jego też to męczy, a jednak wciąż trwa w tym rozkroku i nie chce pójść do przodu. Jestem już tym zmęczona, czuję się oszukiwana i brak mi już sił na staranie się o tego mężczyznę. Trudno jest mi podjąć decyzję o rozstaniu, bo wciąż wierzę, że możemy ułożyć sobie szczęśliwe życie i jest we mnie bardzo dużo uczuć w stosunku do niego. Nie wiem jednak, czy czekać na niego.

Odnośnik do komentarza

Tak. Nie wiem jak wyglądało ich całe małżeństwo, ale kiedy poznał mnie, zakochał się bardzo, wyznał to jej, wyprowadził się z domu, a potem był procedowany rozwód. Ona choruje też na jakąś chorobę, więc on czuję się winny z tego powodu. Nie wiem też jakie są jej intencje do podtrzymywania tego kontaktu.

Odnośnik do komentarza

Niestety, byłam za młoda, żeby przewidzieć wszystkie konsekwencje. Dziś jestem w innym miejscu, po terapii i wiem dlaczego wtedy weszłam w ten związek. Dziś bym już tak nie zrobiła.

Nie mam wyrzutów sumienia, nie czuję, że byłam przyczyną rozpadu ich małżeństwa. Mogłam być ja, mogła być inna - to on decydował o rozstaniu, był otarty na nową relację znał konsekwencje tego "wyjścia na zewnątrz" dla ich związku.

Z tego co obserwuję, to on ma w ogóle trudności w budowaniu mocnej, silnej i głębokiej relacji. Z tamtego małżeństwa nie ma dzieci (bo on się bał), dom wciąż stoi pusty i nieurządzony (wygląda jak hotel) - tak teraz jak i przedtem.

On chciał spróbować wrócić do niej zaraz po rozwodzie. Nie chciała.

Trudno mi jest odejść, bo wciąż dostaję od niego sygnały, że chce i mu zależy, z drugiej jednak strony jego zachowanie jest pełne sprzeczności, uników, wycofań. Może potrzebuję jeszcze trochę czasu, aby zrozumieć, że to nie ma sensu. Szkoda.

Odnośnik do komentarza

Wg mnie powinnaś odejść,ale zrobisz jak zechcesz,nie będziesz mu mogła nigdy do końca zaufać ,a jeszcze może się zdarzyć ,że zakocha się w trzeciej...

Klapki z oczu mu spadły i na pewno inaczej Ciebie postrzega niż na początku,
tym bardziej ,że jak piszesz miałaś problemy z osobowością ,a to nie jest coś co można do końca wyleczyć...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie napisałam, że miałam problem z osobowością, tylko na terapii poopowiadałam sobie na różne pytania, m.in. dlaczego wybrałam jego i dlaczego w niektórych sytuacjach zachowywałam się tak, a nie inaczej.

Nic jednak nie zmienia faktu, że on nie potrafi zamknąć przeszłości, ustabilizować się. Powiedział mi jednak, że możemy zorganizować spotkanie we trójkę, abym zobaczyła, że to co mówi jest prawdą. Tylko tak sobie myślę, po co..., co mi to da.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Okres totalnego zachowania minął i nie wiem czy te poczucie krzywdy wobec żony jest szczere, czy też jest to po prostu wymówka do spotykania się z nią.
Moim zdaniem Twoj partner to facet bardzo niezdecydowany i niestety,nieodpowiedzialny.Pomyśl czy gdybyś nie daj Boże kiedys straciła zdrowie,czy też się zestarzesz to nie poszuka sobie pocieszycielki.
Potrzeba Twojego zdecydowania bo partner własciwie nic nie traci mając dwie kobiety wokół siebie.

Odnośnik do komentarza

No właśnie nic ,bo Ty przecież nie chcesz się nim dzielić,bo kto by chciał...,
zawsze będziesz w niedyskomfortowej sytuacji.

Pisałaś ,że byłaś na terapii,to ja tylko podejrzewałam jakieś zaburzenia osobowości,skoro potrzebny Ci był psycholog,
bo w sumie to jest tylko pozorne wytłumaczenie dlaczego w życiu nas zauroczy akurat ten, a nie inny,
snuje się jedynie domysły ,a to wychowanie bez ojca ,a to rodzina dysfunkcyjna,
bo z jednej rodziny wyrastają całkiem różne osobowości.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Ja już nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego on tak postępuje. Dlaczego oni wciąż utrzymują kontakt, czasami się spotkają. On twierdzi, że jest to zwykła znajomość, bez zażyłości, i nie ma nic, o co ja go podejrzewam. Za każdym razem przeprasza mnie, że jednak wie, że źle postępuje (ukrywa to przede mną) i jest mu przykro, że po rozwodzie nie umie odciąć się od tego.

Co robić z takim człowiekiem? Wiem, że powinnam być bardzo zdecydowana, tak jak pisze cytrynowa babeczka. A ja nie umiem taka być, mówię mu o tym, że mnie to boli, niby wszystko wyjaśnia, ale i tak co miesiąc wychodzi ten ich kontakt.

Nie umiem po prostu spakować rzeczy i zatrzasnąć drzwi za sobą (bo po co się męczyć z takim człowiekiem). Dlaczego tak trudno jest mi zrezygnować z tak nie rokującego mężczyzny? To jakby działanie wbrew sobie, niedbanie o siebie.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Liliana zastanów się czy za tym niezdecydowaniem nie stoi obawa że nie znajdziesz nikogo lepszego. To najczęstsza przyczyna w ktorej kobiety tkwią w niedanych związkach.To straszne ale tak jest.Część z nich budzi się po wielu latach i odchodzą,mając sobie za złe zmarnowane lata które nie wrócą.Zmarnowane szanse także.

Nawet,gdy rzeczywiście,nie ma miedzy nimi zażyłości,to trudno żeby oczekiwał od Ciebie akceptacji bez szemrania.Żadna kobieta nie chce się dzielić a szczególnie z byłą z którą kiedyś przecież coś go łaczyło.

Jeszcze taka sprawa,napisałaś że po rozwodzie chciał do wrocić do byłej zony a ona tego nie chciała...No własnie,jaką masz pewność ze w dalszym ciągu nie ma nadziei, a wszystkie te spotkania sa po to, żeby ją znów przekonać do siebie.
To tylko takie dywagacje ale może coś być na rzeczy ...

Odnośnik do komentarza

Jest coś na rzeczy, co piszesz cytrynowa, bo bądź co bądź, on do tej pory okazał się dla mnie najbardziej interesującym mężczyzną.

Poza tym, co ja robię w takim związku? Z tak postępującym mężczyzną?

Chyba muszę dosięgnąć jakiejś granicy, abym w końcu obudziła się z tego złego snu. Po co mi to całe zamieszanie, niepewność, wzloty, upadki, niestabilność. Kiedyś umiała odejść od mężczyzn, których stosunek do mojej osoby mi się nie podobał. Ucinałam to i koniec. A teraz..., głupia nadzieja, którą on od czasu do czasu wzmacnia.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Pewnie musisz dojrzeć do tej decyzji bo partner Ci tego nie ułatwi.Gdyby mu rzeczywiście zależało na Waszym związku to podjąłby decyzję Ciebie satysfakcjonującą.Jeśli nawet jest w jakimś stopniu uzalezniony od żony to są jeszcze terapie ,psycholodzy do których powinien sie udać.Nie wiem,może zaproponuj taką opcję.
Partner powinien wiedzieć ze oszukując Ciebie nie buduje zaufania które w związku jest najważniejsze.Jak sama widzisz to sprawa juz przekłada się na inne aspekty życia ...

Odnośnik do komentarza

Może napiszę tu za jakiś czas. Teraz nie wiem co się będzie działo, czekam na jego powrót z pracy (pracuje co co jakiś czas, po kilka dni w innym mieście). Chcę po prostu żeby to się skończyło, zmęczona jestem tymi nerwami, nieszczerością, nie zasługuję na to.

~Pangolin - "Hymn o miłości" jest śliczny, ale słowa w nim zawarte nie są zgodne z moim charakterem. Nie godzę się na nieuczciwość, brak odpowiedzialności i wewnętrznego rozwoju. Wymagam tego od siebie, wymagam i od niego.

Nie wiem też dokładnie co miałaś/miałeś na myśli zamieszczając ten link.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Oczywiście że nie zasługujesz.Nie marnuj czasu bo szkoda młodości.Powodzenia Ci życzę.

Hymn do miłości zupełnie tu nie pasuje.
Raczej partnerowi Liliany możnaby go zadedykować i to w stosunku do byłej żony jak i Liliany.....
I w jednym i drugim przypadku niestety się nie sprawdził.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Myślę, że szkoda tak wartościowej wrażliwej i niezgadzającej się na nieuczciwość, nieszczerość, brak odpowiedzialności i wewnętrznego rozwoju kobiety na faceta, który stoi w rozkroku. Najlepszym wyjściem byłoby znaleźć takiego, który już jest przekonany że chce odejść od żony tylko brak mu tego ostatecznego bodźca, wtedy będzie szansa na szczęśliwe życie :)

Odnośnik do komentarza

Liliana6, nikt nie zgadnie motywacji Twojego partnera - dlaczego jest w związku z Tobą, ale o ten związek nie dba, a z drugiej strony nie potrafi zamknąć związku z byłą żoną, z którą przecież wziął rozwód, by być z Tobą. Naprawdę Twój partner jest zagadką. Musisz sama sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteś w stanie dalej tolerować ten "układ" w Waszej relacji z eks żoną w tle, czy postawisz partnerowi ultimatum (albo Ty, abo była żona i spotkania z nią). Jeżeli zależy Ci na relacji z dotychczasowym partnerem, proponowałabym skorzystać razem z terapii dla par. Podejrzewam, że Twój partner nie chce zrezygnować ani z Ciebie, ani z byłej żony, bo każda z Was zaspokaja u niego inne potrzeby, każda jest "po coś". Pytanie tylko, co daje mu jego było żona, czego Ty nie jesteś w stanie mu zapewnić? Dlaczego ciągle jest w tym rozkroku, o którym wspomniałaś? Zachęcam do wspólnej terapii z partnerem, o ile oboje chcecie jeszcze walczyć o siebie. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Spotykając się z żonatym mężczyzną, a tym bardziej współżyjąc z nim, trzeba myśleć o konsekwencjach. Do zdradzania zawsze potrzeba dwojga, więc niepoczuwanie się do winy, czy wręcz lekceważące podejście (typu "mogłam być ja, mogła być inna"), mówi samo za siebie. O partnerze świadczy zdradzanie żony, na dodatek osoby chorej - być może potrzebującej go jeszcze bardziej niż osoba zdrowa. Ciężko mi dojrzeć w obu postawach cokolwiek pozytywnego. Zgadzam się z wypowiedzią ~przeczytałam (chodzi o hipokryzję).
Przypuszczam, że w partnerze być może kołata się jeszcze odrobina człowieczeństwa, która przytrzymuje go przy żonie, bo zdał sobie sprawę, co jej wyrządził. Teraz jednak za późno, kobieta podjęła mądrą decyzję.

Dziwię się osobom, które próbują budować bliskie relacje z czyimś mężem / czyjąś żoną. Tak, jak zostawił ją, zostawi kiedyś i ciebie, gdy trafi mu się ktoś, kto w danej chwili wyda mu się lepszy od ciebie, bardziej sprostający jego bieżącym potrzebom. Masz co najmniej współudział w rozpadzie ich małżeństwa, a boli cię, że nie udało się do końca. W takim razie jeśli już nie kwestie etyczne powinny nas powstrzymywać przed wiązaniem się z osobami, które nie są wolne, to może przynajmniej ryzyko porażki? Może ktoś przeczyta te słowa i zastanowi się dwa razy, zanim pójdzie podobną drogą? Mam nadzieję, że tak, i w sumie tylko ta nadzieja skłoniła mnie do zabrania głosu w dyskusji.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że żona tego faceta podjęła mądrą decyzję. Natomiast nie widzę żadnej hipokryzji w tym co piszesz.
Jednak niestety jest możliwe, że on gra na dwa fronty, próbuje bajerować i Ciebie i byłą żonę, aby jak najdłużej wykorzystywać Was obie, każdą na swój sposób. Jeśli tak jest, jeśli faktycznie on ma złe intencje, to żadna terapia nie pomoże.
Mogłaby pomóc jedynie w przypadku, gdyby za jego działaniem stały np jakieś problemy emocjonalne, lęk przed stabilizacją, itd.
Możesz z nim przeprowadzić poważną rozmowę o tym wszystkim o czym tu piszesz, i spróbować z tego wywnioskować, co nim tak naprawdę kieruje.

Odnośnik do komentarza

Aha, no ale skoro już po związaniu się z Tobą, próbował do niej wrócić, to raczej na 100% widać, że te złe intencje ma.
Przecież gdyby chodziło o to, że nie kocha już jej tylko Ciebie, to by Ci takich numerów nie robił, że też od razu o tym nie pomyślałam. :P
Wszystko wskazuje na to, że kieruje nim wyrachowanie. Łazi z przeproszeniem od jednej do drugiej, w zależności od tego jak mu wygodniej, i tyle. W takim razie powinien od obu Was dostać kopa w d....

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...