Skocz do zawartości
Forum

Brak reakcji ludzi na agresję w autobusie


Gość pechowa pasażerka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość pechowa pasażerka

Witam,
Wczoraj zostałam zaatakowana w autobusie miejskim przez pijaną/po narkotykach kobietę w średnim wieku. Wsiadałam, skasowałam bilet i stałam na środku autobusu, nawet nie zauwazyłam kiedy do mnie podbiegła i uderzyła mnie w twarz. trzymałam w reku książkę, za okładką miałam kilka kwitków. Wsztsko mi się rozsypało, było sporo ludzi w autobusie, godzina woeczorna a nikt nie zareagował. Kiedy złapałam to wszytsko i odsunęłam się w tył autobusu ludzie patrzyli sie spokojnie w okna...zaczęłam krzyczeć do kierowcy, żeby zadzwonił na policję, ale on też nie zareagował. Sama byłam w takim szoku, że nawet nie mogłam sobie przypomniec numeru na policję, a kobita nadal była w autobusie i po chwili zaczęła leciec znowu w moją stronę. Na szczęście znalazł się jakiś młody, wysoki chłopak, który zagrodził jej przejście, zadzwoniłam na policję jeszcze w autobusie, kierowca łaskawie podał numery pojazdu, przestępczyni oczywiście uciekła...
podsumowując to wszytsko, ludzie patrzyli się na mnie dziwnie, a przeciez mogli zareagować, złapac tą kobietę, było kilku dorosłych mężczyzn i poczekać na przyjazd policji. Nie wiem czy ją załapano, czy też dowaliła komuś innemu tego wieczoru. jedno jest pewne, jesli nawet w pełnym autobusie, zaatakuje cie nawet nie jakiś umięśniony facet, a zwykła pijaczka, nikt nie pomoże....czemu żyjemy w takim społeczeństwie? Kto za to odpowiada i co można z tym zrobić? Przeciez jeśli nic sięz tym nie zrobi, któregos dnia może to spotkać każdego z nas...a na prawdę w cżłowieku po takich wydarzeniach pozostaje strach i złość.

Odnośnik do komentarza

pechowa pasażerka, bardzo Ci współczuję. Niestety, w tłumie osób bardzo trudno doprosić się o pomoc, bo następuje dyfuzja (rozproszenie) odpowiedzialności: "Dlaczego ja mam reagować, narażać się, skoro są inni? Niech inni zareagują". Pozostali w autobusie myśleli pewnie podobnie i w rezultacie nie zareagował nikt. To przykre, ale ze względu na konformizm wielu z nas ulega temu zjawisku psychologicznemu i w kryzysowych sytuacjach wolimy się wycofać niż aktywnie działać, interweniować, pomagać itd.

Odnośnik do komentarza
Gość pechowa pasażerka

Dziękuję za odpwiedź.
Ale ciężko mi to zrozumieć zważywszy na warunki. Rozumiem gdyby to był przystanek, noc i napadło mnie ze 2 facetów a na przystanku byłaby 1 osoba,sama w takim wypadku uciekałabym i jedyne co mogłabym zrobić sensownego, to zadzwonić na policję. Ci dorośli mężczyźni, którzy byli wtedy w autobusie łącznie z kierowcą, który tak poprostu jechał sobie dalej, zatrzymując się na kolejnych przystankach mimo, iż wszystko widział, powinni się za siebie wstydzić, że bali się podpitej kobiety i pozwolili jej uniknąć odpowiedzialności. Kierowcy autobusów są odważni, owszem, potrafią zareagowac ostro, ale nie wtedy kiedy potrzeba. Niedawno też zepsuł mi się rower na drugim końcu miasta, ponieważ w Łodzi gdzie studiowąłam, można normalnie przewozić rowery myślałam, że w moim mieście też. jak wnosłam rower odrazu usłyszałam chamski ton z kabiny kierowcy: "Gdzie tu z tym!"- jakby nie można było poprostu powiadomić, że nie można przewozić rowerów. Kogo to MPK wogóle zatrudnia, płacimy za bilety a traktuja nas jak...

Odnośnik do komentarza

Gdybyśmy tak wszyscy byli skorzy do pomocy w takiej czy podobnej sytuacji ,nie byłoby takiego zjawiska o jakim pisze psycholog,
bo każdy by wiedział ,że jak ruszy z pomocą w razie potrzeby pójdą za nim inni...,wtedy też mało kto by się odważył atakować ,bo by wiedział ,że nie masz szans w tłumie...,
ale mamy, co mamy.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

No wspólczuje bo też nie raz widziałam a i uczestniczyłam w wesołych miejskich akcjach, ale wiesz, nie możesz powiedzieć, że nikt nie zareagował, bo sama napisałaś, że jakiś młody wysoki chłopak zagrodził jej przejście, gdy chciała drugi raz do Ciebie podlecieć. Za pierwszym razem tak jak pisałaś Ty byłaś w szoku, a inni tak samo nie wiedzieli o co chodzi, a może sie znacie i macie jakieś porachunki ( mogli tak pomyśleć). Pewnie dopiero gdy zaczęłaś krzyczeć zrozumieli, że jednak nastąpiło coś czego pod dywan nie da się zamieść, natomiast dalej sprawa nie dotyczyła ich osobiście, bo tamta akurat w zwidzie zafiksowała się na Ciebie. W takich sytuacjach podobno najlepiej prosić konkretną osobę o pomoc ( bo tworzysz z nią więź oraz stwarzasz poczucie odpowiedzilności za przyszłość), a nie krzyczeć np: ludzie pomóżcie. Więc podkreślę, dobrze że chłopak zareagował. A tak na marginesie, to prędzej kobiety w takich przypadkach coś zrobią jak mężczyźni, natomiast teraz chodzi tylu naćpanych wariatów po ulicach, że za zwykłe zwrócenie uwagi można dostać cięgi, że nikt nie chce się wychylać.
Co do kierowcy, powinien zareagować, dając sygnał że coś sie dzieje w autobusie, bo przecież chyba mają jakieś przyciski alarmowe czy coś w tym stylu, pozatym też są kamery w autobusach. Myśle, że możesz przeskarżyć mpk że zostałaś zaatakowana w ich autobusie, a kierowca nic nie zareagował. Powinni oni mieć jakieś procedury, bo takie akcje im się napewno zdarzają. Nie mówię że kierowca ma sam wychodzić i tłuc się z każdym pasazerem, ale policje czy straż miejską powinien wezwać, jakaś reakcja interwencyjna powinna być. Pytasz kogo zatrudniają, no kierowców i wsumie tego się od nich oczekuje, choć tak jak napisałam procedury w takich sytuacjach powinny być i powinna być reakcja. A co do bohaterów to na wojnie poginęli stadnie, a jak przeżyli to za czasów milicji ich wytępili i nie zdąrzyli spłodzić dzieci, aby je odpowiednio wychować. A zresztą czy kiedyś było lepiej?

Odnośnik do komentarza

Problem jest po prostu w typowej Polskiej mentalności mającej korzenie w PRL-u- "nie doniosę bo będę miał/a problemy".

Na to nie poradzisz, tu musi po prostu odejść pokolenie komunizmu w Polsce.

Kiedyś na Przysposobieniu Obronnym powiedziano mi (co prawda o pierwszej pomocy, ale to będzie raczej uniwersalne), że jeżeli liczysz na pomoc nie mów "niech mi ktoś pomoże" tylko podchodzisz do konkretnej osoby i coś w stylu "mógłby/mogłaby mi pan/pani pomóc"?.

Odnośnik do komentarza
Gość ofiaranarazie

kiedyś zostałam pobita na uczelni przez osobę z grupy. Po prostu ta dziewczyna była agresywnym chamem, który upatrzył sobie mnie za cel. Inne osoby z roku jednak ją odciągały ode mnie (jednak miały taki odruch), ale ona się wręcz potem pyszniła, że zrobiła co zrobiła.
Do czego zmierzam: mimo tego, że jednak otoczenie nie wsparło biernością tamtej łobuziary w jej działaniu ja nadal uważam, że człowiek sam musi umieć się bronić. Człowiek jest w życiu tak naprawdę sam. Nie oczekuj od ludzi pomocy, bo się srodze zawiedziesz.
Byłaś zaskoczona, nie życzę ci powtórki, ale gdyby jednak tak się stało-nie wahaj się oddać napastnikowi i to oddać mocniej. Wal z całej siły, ale panuj nad sobą. Pomyśl-gdybyś była z dzieckiem, musiałabyś je obronić.
Tamta dziewczyna pobiła mnie, gdy moi rodzice byli w szpitalu. Miałam koszmarny okres, na wydziale zamieciono tę sprawę pod dywan a ja odpuściłam i nie chciałam by policja ciągała mnie i kazała przeżywać to na nowo.

Odnośnik do komentarza
Gość anonimkaaaa

ofiaranarazie

Mogłabyś więcej o tym napisać?
Bo aż wierzyć mi się nie chce, że na studiach takie akcje się dzieją o.o
Sama jestem studentką i na moim roku, mimo iż za bardzo nie mam z kim tam rozmawiać, to jednak ludzie są normalni.
Czy ta laska zachowywała się tak do wszystkich? I co było motywem/ co ją sprowokowało, żeby Ciebie pobić?
Koszmar... ale tak to jest, jak na studia byle głąb może się dostać. Strzelam, że dziewczyna z mentalnością lumpiary nadającej się do sprzątania ulic, lub stania na nich.
Masakra.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...