Skocz do zawartości
Forum

Kłótnia z matką


Gość Wera97

Rekomendowane odpowiedzi

Przeczytałam wpis unny w wątku olimpi, faktycznie może pomóc, dziękuję ;)
Unna, nasze sytuacje są bardzo podobne, może zamiast rozmowy o uczuciach (nie umiem takiej przeprowadzić), zacznę od zwykłego dzień dobry, może rozwinie się podobnie jak u Ciebie.

"więc jest taką służącą wszystkich w domu,pewnie weszła w menopauzę i może ma świadomość że oprócz wychowania dzieci nic w życiu nie osiągnęła."
Wszystko się zgadza, oprócz obowiązków, które są rodzielane po równo.

Jeśli chodzi o wypady, kiedyś kilka razu namawiałam ją na jakieś wyjście, nie chciała. Kiedy już poszła, to krytykowała,ceny,jedzenie, kelnerów-wszystko. Odechciało mi się już. Z resztą jej też - jak mówi "w domu najlepiej."

"Czy tylko można wymagać od matki a od siebie nic bo mi się należy"
Jedyne czego od niej wymagam, to zaprzestanie bluzgania? to dużo?

"To że już zrozumiałaś że trzeba poprawić relacje z mamą to dobry pierwszy krok na początek, wierze że Wam się uda." Dziękuje :)

Odnośnik do komentarza
Gość do Wera 97

Z mamą podobnie jak z dzieckiem trzeba wiele razy tłumaczyć pokazywać ,żeby zrozumiało że można inaczej i lepiej coś zrobić.To tak jak z nauką ile to trzeba dziecku tłumaczyć że uczy się dla siebie i to zaowocuje w przyszłości.I nikt nie mówi że to będzie proste mamę przekonać do pójścia gdzieś i jeszcze żeby zobaczyła w tym przyjemność.Ale co się nie robi dla kochanej osoby, przenieść można nawet góry ,tylko trzeba najpierw to zrozumieć a potem mieć dużo wytrwałości w osiągnięciu celu.Gdyby sama widziała w tym frajdę to sama dała by radę i nie musiałby jej nikt pomagać.Najpierw my rodzice uczymy dzieci a później my od tych samych dzieci się uczymy.

Odnośnik do komentarza

Po co namawiać na wyjścia osobę, która deklaruje się jako nie lubiąca wychodzić z domu? Za każdym razem będzie wracała wściekła, bo coś jej nie pasowało. Też wydaję mi się, że jest dorosłą osobą, na tyle aby wiedzieć co jej się podoba a co nie..

Odnośnik do komentarza

Chociaż teraz głównym problemem nie są wyjścia, lecz to jak zacząć rozmawiać. Poszłam za radami Unny: Powiedziałam, że wychodzę i wrócę za kilka godzin, odpowiedziała : "Rób co chcesz". Więc chyba daleko tak nie zajdę, chociaż może z czasem będzie lepiej..

Odnośnik do komentarza

Ja również jestem zdania, że nie ma co na siłę namawiać mamy Wery97 do wyjść do restauracji czy na koncerty, jeżeli ona tego nie czuje, nie odpowiada jej to i bardziej się męczy podczas takich wyjść, irytuje, drażni ją to niż przynosi relaks i frajdę. Poczytałam sobie cały wątek i odnoszę dziwne wrażenie, że to jednak mama Wery ma problem – agresja słowna, wyzwiska, obelgi w stronę córki, wulgaryzmy, chłód emocjonalny i bierny, wycofany ojciec, który chyba obawia się wejść między żonę a córkę. Nie, nie chcę usprawiedliwiać Wery, bo zdaję sobie sprawę, że ta relacja matka-córka zależy od nich obu. Niemniej jednak jestem w stanie zrozumieć prawa córki, jej chęć do „poszlajania się”, jak to zostało określone, tym bardziej, że jak napisała, stara się pomagać matce w domu, jeśli ta o to poprosi. Poza tym, zastanawia mnie fakt, o którym wspomniała Wera, a mianowicie, że matka jest TAKA nie tylko wobec niej, ale wobec wielu osób (jeśli nie wszystkich), tylko ona jako córka najbardziej się tym przejmuje i to podkręca spiralę niezrozumienia z matką. Jeśli coś źle zrozumiałam, proszę mnie poprawić. Szkoda, że mama jest bardzo na „anty” wobec psychologów czy psychiatrów, bo niewykluczone, że jej reakcje to syndrom jakichś problemów osobowościowych. Być może teraz ten rys osobowościowy bardziej się uwidocznił ze względu na etap życia, w jakim jest aktualnie matka Wery – dorosłe praktycznie dzieci, środek życia, czas na robienie bilansu, co mi się udało, co nie, chęć zatrzymania czasu, by było „jak dawniej”, bo zazwyczaj to „dawniej” kojarzy się z „lepiej”… Tak sobie gdybam tylko, ale może coś w tym być…

Odnośnik do komentarza

Założyłam prywatną firmę, potrzebna mi była pomoc przy przyjmowaniu zamówień itp. Poprosiłam mamę, by się tym zajęła do czasu, aż nie znajdę pracownika.
Zgodziła się, ale ile było narzekań! Że dojazd, że obowiązki..że musi...
Ulżyło mi gdy znalazłam wreszcie kogoś, na jej miejsce, bo nie musiałam mieć wyrzutów sumienia, że obarczam ją niechcianą pracą.
Po latach usłyszałam, że to był najpiękniejszy okres w jej życiu!!!!
Bo wychodziła, bo czuła się potrzebna....
A ja bym ją wtedy chętnie zatrudniła na stałe, bo naprawdę, była w tym dobra!!!
Może i twoja mama, po latach doceni to, że ją gdzieś zaprosiłaś?
Może będzie to tak miło wspominała, jak moja mama?

Odnośnik do komentarza

Wera, trzymam kciuki :-)
Moja mama czasem dzwoni do mnie, ale staram się nie przeciągać rozmowy, by mama nie zdążyła mnie sprowokować do podjęcia niepożądanych tematów.
Gorzej, że mam jechać w tym miesiącu gdzieś daleko, a po drodze mogłabym się zatrzymać u mamy i mama na to nalega, tylko że ja nie mogę sobie pozwolić na to, by dalej pojechać spłakana. Dlatego waham się...

Odnośnik do komentarza

Pani Kamilo, jest taka w stosunku do bliskich, dla sąsiadów i dalszej rodziny, jest aż przesadnie miła. Nie wiem, czy to ma znaczenie, ma jeszcze taką specyficzną wadę (nie wspomniałam o niej wcześniej bo nie dotyczyła bezpośrednio kłótni), lubi skłamać w błahych i tych poważniejszych sprawach, bądź przeinaczać różne historię. Ja też nie należę do świętych, jak się zdenerwuję reaguję krzykiem, albo mam drżący głos (którego nienawidzę). Po kłótniach też jestem oschła, przez jakiś czas, jestem zapominalska (za co nie raz mi się "oberwało"), brak mi dystansu, nie lubię "na żywo" mówić o uczuciach. (ale to nie tylko ja).
Więc zdaję sobie sprawę, że wina jest po obu stronach. Pora nauczyć się dystansu, i opanowywać emocję.

"dorosłe praktycznie dzieci, środek życia, czas na robienie bilansu, co mi się udało, co nie, chęć zatrzymania czasu, by było „jak dawniej”, bo zazwyczaj to „dawniej” kojarzy się z „lepiej”… Tak sobie gdybam tylko, ale może coś w tym być…"
Pasuję do niej. ;)

Unna: Ale Twoja mama się zgodziła, a moja nigdy nie chciała.. Wyszła kilka razy, a mój brat proponował często. Wydaję się, że masz bardzo fajną mamę ;)

Olimpia: Popieram unnę, wiem z doświadczenia, że w emocjach lepiej z trudnymi mamami nie rozmawiać. :)

Odnośnik do komentarza

" jest taka w stosunku do bliskich, dla sąsiadów i dalszej rodziny, jest aż przesadnie miła. Nie wiem, czy to ma znaczenie, ma jeszcze taką specyficzną wadę (nie wspomniałam o niej wcześniej bo nie dotyczyła bezpośrednio kłótni), lubi skłamać w błahych i tych poważniejszych sprawach, bądź przeinaczać różne historię."

To jakby o mojej mamie :-)
Ale dawniej inna była, dużo milsza ogólnie dla wszystkich, a może u niej się po prostu ta zła strona charakteru nasiliła pod wpływem ostatnich przeżyć, też pewnego bilansu życiowego (śmierć męża, ja z czterdziestką na karku), no i pod wpływem jej wieku...

Ja próbuję znaleźć jakąś winę w mej relacji z mamą, ale nie mogę znaleźć - chyba tylko taką, że nie spełniłam pokładanych przez nią we mnie nadziei... Werbalnie nigdy nie chciałam jej urazić, ale gdy ona atakowała mnie, ja się broniłam i wtedy też zaczęłam jej różne rzeczy wypominać, ale robiłam to w samoobronie, a nie żebym jakieś specjalne żale wobec mniej miała...

Odnośnik do komentarza

No to faktycznie mamy podobnie, chociaż mam wrażenie, że jednak Ty bardziej cenisz sobie relację z mamą i ciągle poszukiwałaś akceptacji z jej strony. U mnie raczej była kłótnia, a później oschłość przez kolejne kilka dni (z obu stron). Później zachowywałam się w miarę normalnie, ale i tak pamiętałam jej słowa i nie potrafiłam się nigdy przed nią otworzyć. W waszej relacji według mnie, nie ma w ogóle Twojej winy. Cóż, trzeba przecierpieć i nabrać dystansu. ;)
Masz prawo żyć własnym życiem.

Odnośnik do komentarza

Tak, cenię sobie relacje z mamą, bo matka to matka, a dzieciństwo i młode lata z nią spędzone wspominam naprawdę dobrze, choć teraz z perspektywy widzę, że idealną matką nie była (bo takich i tak nie ma). Ale było dobrze, miałam z nią naprawdę cudowne stosunki. Tylko że zaczęłam swoje życie zaraz po szkole średniej (przeprowadzka do innego miasta, oddalonego o 125 km, podjęcie pracy). Raz z miesiącu starałam się odwiedzać mamę, było to swego rodzaju święto. Przypuszczam, że inaczej by się nasze relacje rozwinęły, gdybym nie opuściła domu rodzinnego, lecz mieszkała z nią razem. Moja kuzynka rówieśniczka nadal mieszka ze swymi rodzicami i jej stosunki z nimi są bardzo złe.
I teraz też bym się spodziewała, że jak odwiedzę mamę, to przeżyjemy chwile radości... a gdzie tam, to już się jakiś czas temu skończyło, teraz prawie każda wizyta to awantura i płacz.
Ale w ostatnim roku ograniczyłam kontakty, bywało, że przez długie miesiące nie kontaktowałyśmy się i nie odwiedzały.

Odnośnik do komentarza

Ja za to mam dziwne wrażenie, że jak kiedyś się wyprowadzę z domu to nasze kontakty się poprawią. Jak do czegoś dojdę w życiu, to może ona nabierze do mnie szacunku (tak jak w przypadku brata). Was jeszcze scalają dobre wspomnienia... U mnie od gimnazjum, mój dobry humor był równoznaczny z brakiem kontaktów z mamą. Strasznie lubiła mnie do brata porównywać, przez co bardzo długo miałam niską samoocenę. Masz dobrze, że nie jesteś od swojej mamy uzależniona, wydaję mi się że łatwiej będzie wam wrócić do normalności.

Odnośnik do komentarza

Jak się wyprowadzisz to stosunki mogą się polepszyć z racji tego że będziesz robiła wszystko w swoim czasie nie pod dyktando mamy.Nie zgodzę się nawet z ekspertem ,że nie należy mamie przygotowywać przyjemności.Jeśli nie lubi jazdy na rowerze to może być spacer, słuchać muzyki to każdy lubi tylko wybrać odpowiednią to tylko przykłady należy pokazyć i próbować.Sama po sobie wiem ,że dużo nauczyłam się od swojej córki, nieraz mi się nie chciało gdzieś pójść a potem okazało się że warto było.Gdybym nie pracowała zawodowo i siedziałabym w domu to nie wiem czy moje zachowanie byłoby inne niż mamy Wery97.Zawsze mówię wszystkim młodym kobietą.W życiu najważniejsza jest inwestycja w siebie , praca i dopiero rodzina.

Odnośnik do komentarza

Nie byłam zależna od mamy w zakresie utrzymania, to fakt, ale właśnie teraz, kiedy tak roztrząsam to wszystko, to widzę, że byłam (jestem?) uzależniona emocjonalnie. Było tak zawsze, ale do pewnego momentu chyba mi to nie przeszkadzało, a problem zaczął się, gdy ja przestałam się zbytnio zwierzać, bo widziałam, że moje poglądy i koleżanki mamie się nie podobają, mama musiała tym samym wyczuć, że traci kontrolę nad moimi sprawami (o ile jej się wydawało wcześniej, że jakąś miała), i się zaczęło...

Odnośnik do komentarza

Może jeśli zobaczy, że nie zmienisz poglądów to sobie odpuści. Dzięki temu, że wasze wcześniejsze relacje dobrze się układały, jest większe prawdopodobieństwo, że powrócicie do normy. Ja za to bardzo rzadko się zwierzałam, a jeśli już to później tego żałowałam. U mnie chyba jedyna nadzieja jest w wyprowadzce.

Odnośnik do komentarza

Pewnie widzi, że się przejmujesz i nie olewasz jej zdania. Ten sam schemat co u mnie. A nie zwierzasz jej się z niczego? Czy po prostu omijasz w rozmowie drażniące tematy?

Mam takie pytanie, odrębnie od tematu. Czy aby iść do lekarza w wieku 17 lat, trzeba zabierać rodziców? Zdania są wśród osób których się pytałam są podzielone.

Odnośnik do komentarza

Dawniej się dużo zwierzałam mamie, ale od jakiegoś czasu (może roku, 2 lat) staram się to bardzo ograniczać, nie podejmować drażliwych tematów. Inna sprawa, że ona często do niej prowokuje i czasem zdarza jej się mnie sprowokować, a może ostatnio już tak nie daję się sprowokować, ale sam fakt, że ona próbuje prowokować, sprawia, że mi przykro i to jest ten problem.
Muszę jednak przyznać, że dzięki Waszym radom i mojej autoanalizie zaczęłam już nieco inaczej na to wszystko patrzeć i chyba już nieco silniejsza jestem - ale jak będzie, to się okaże w najbliższej przyszłości.

Odnośnik do komentarza

Wera..napisałaś, że mam bardzo fajną mamę.
A u mnie od razy puściły tamy i morze żalu się wylało..
Przypomniałam sobie, że JEJ WYBACZYŁAM / a pracowałam nad tym wybaczaniem dość długo/ i to jedno słówko wyciszyło mnie.
Znowu jest dobrze z moją psychiką.

To ja się zbyt przejmowałam i pewnie podobnie jest z wami. Popracujcie nad swoją psychiką, by tak mocno się nie przejmować.
Ja pracowałam, warto.

Odnośnik do komentarza

Ja też pracowałam nad sobą, wybaczałam mamie, stosowałam radykalne wybaczanie itd. Radziłam sobie jak mogłam, umiałam. Ale to nie pomagało, dlatego trafiłam tu.
Ja ogólnie jestem pogodna i mam dużo wyrozumiałości dla ludzi. Myślę, że moje ogólne załamanie wzięło się stąd, że w ciągu ostatnich kilku lat przeszłam wiele dużych stresów z kulminacją w postaci 2 śmierci w rodzinie i poczucia odrzucenia przez zawsze kochaną matkę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...