Skocz do zawartości
Forum

Kłótnia z matką


Gość Wera97

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, Mam 17 lat lat i od roku nie rozmawiam z moją matką. Mieszkamy razem. Po jednej z kłótni (o zwyczajną pierdołę) obraziła się na mnie. Mimo, że już dawno gniew na siebie minął, nie potrafimy zacząć ze sobą rozmawiać-byłoby to strasznie nie naturalne. Dodaję, że z ojcem też nie mam dobrych kontaktów, więc w niczym nie pomoże..
Jak zacząć rozmowę? Chciałabym, w końcu przestać się czuć intruzem we własnym domu. Może ktoś miał podobnie i powie jak sobie z tym poradził?

Odnośnik do komentarza

Jestem matką, a byłam córką,nie wyobrażam sobie ,żeby obrazić się na mamę czy na dziecko i nie rozmawiać,dużo trzeba wybaczać...,

przecież jeśli jest problem to tylko rozmową możemy coś zdziałać,
cokolwiek to było przeproś mamę i zacznijcie normalnie funkcjonować,bo jej też na pewno jest ciężko w tej sytuacji,pewnie uważa,że to
Ty pierwsza powinnaś wyciągnąć rękę,

a co takiego się stało,że tak śmiertelnie mama się na Ciebie obraziła?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Nie zgasiłam światła i w odpowiedzi na niezbyt kulturalną wiązankę, zareagowałam równie nie miło. Tylko, że po prostu miałam już dość wyzwisk, które uwielbia słać w moim kierunku. Sama też aniołkiem nie byłam, ale nigdy nie wpadłoby mi do głowy nazywać matkę s*ką, dz*wką.

Odnośnik do komentarza

Nie ma nic zdiagnozowanego, ale zaczynam się nad tym zastanawiać bo nie zachowuje się normalnie.
Jeśli chodzi o kontakt to po prostu nie za bardo mam z nimi o czym rozmawiać. Szczególnie, że mama jest straszną peplą i raczej między nami rozmowa by nie została. Rozpowiedziała by dookoła, a na dodatek wszystko przeinaczyła. Nie uważam, że jej nie zależy na mnie,bo haruję dla nas, gotuję, sprząta. Jako pani domu się sprawdza. No ale relacje mamy wątłe, teraz zresztą ich brak.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że nieźle sobie pozwoliłaś w stosunku do mamy skoro ona tyle czasu nie może Ci wybaczyć.Pozostało Ci mamę szczerze przeprosić i starać się aby takich sytuacji więcej nie było.Ten konflikt między Wami narastał i stało to się z błahego powodu.Musisz trochę nad sobą popracować bo szacunek należy się każdemu a matce w szczególności. Rozwiązywanie problemów nie polega na krzyku i ubliżaniu tylko na rzeczowej ,spokojnej rozmowie a tego można się nauczyć.

Odnośnik do komentarza
Gość bum-bum-bec

doś ale to mama ją za pierdołę zbluzgała. A autorka napisała, że to nie był też pierwszy raz kiedy co nieco pod swoim adresem usłyszała.
"Rozwiązywanie problemów nie polega na krzyku i ubliżaniu tylko na rzeczowej ,spokojnej rozmowie a tego można się nauczyć." to sie powinno tyczyc nie tylko autorki :)

Odnośnik do komentarza

W ogóle to nie widać ,żadnego uczucia w tej rodzinie,
takie zachowania mnie się kojarzą z rodziną patologiczną,

może mama ma zaburzenia osobowości i zachowuje się nieadekwatnie do sytuacji i Ty też masz to po niej i dlatego nie możecie się dogadać,

bo jak ja bym wiedziała ,że mam taka mamę to bym po prostu schodziła jej z drogi,nie reagowała na jej zachowanie,zrzuciła to na karb niezrównoważenia emocjonalnego
i namawiała na terapię,

i tak naprawdę to razem powinnyście chodzić na psychoterapię,
same raczej nie dacie dary naprawić tych chorych stosunków.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

To proszę mi powiedzieć co można zrobić matce,jaki zadać ból, że mieszkając pod jednym dachem z córką ona nie potrafi zapomnieć.Widocznie zachowanie córki w stosunku do matki trwało już dłuższy czas i serce matki się poprostu się zamknęło.A dzieci myślą że tak mogą sobie pozwalać bez końca.Konflikt zaczął się dużo wcześniej a wybuchło jak to w życiu jest o drobnostkę.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Nie odzywać się przez rok?! Córką jestem, nie jestem matką, ale nie wyobrażam sobie żadnego powodu na takie zachowanie.vWedług mnie matka tak wychowała dziecko, że nie ma tego kontaktu. Matka jest njbliższą osobą na świecie od początku i to od niej zależy jakimi ludźmi jesteśmy, tak emocjonalnie do innych. Dzieci to jak koty, które przekazują na zewnątrz czyli jakby oddają zachowania i uczucia właścicieli. Po dzieciach widać czego nie dostały, bo w dorosłym życiu z tych braków robią się problemy np adaptacyjne.
Nie mieści mi się w głowie coś takiego, żeby nie odzywać się rok i to mieszkając w jednym domu.

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem powinniście siąść i pogadać o tym co się stało, bo i jedna nie zachowała się tak i druga nie pozostała jej dłużna. Przeprosiny, nawet jeśli nie do końca czujesz się winna to dobry pomysł, czasem trzeba tak zrobić. Pogadać szczerze, powiedzieć co się nam nie podobało, spróbować znaleźć jakieś wyjście z sytuacji...

Odnośnik do komentarza

Przeczytałam cały wątek i mnie również wydaje się niedorzeczne nieodzywanie się do siebie wskutek jakiejś kłótni dotyczącej niezgaszonego światła. Myślę, że niezgaszone światło było tylko bodźcem spustowym dla wyładowania negatywnych emocji, które się kumulowały od dawna. Nie będę rozjemcą i nie zamierzam wyrokować, kto jest bardziej "winny" zaistniałej sytuacji - czy matka, czy córka. Na jakość relacji pracują obie strony... Jeżeli jednak Wera97 czujesz się źle w swoim domu, męczy Cię ta ciężka atmosfera i milczenie, które zazwyczaj jest "karą", to może faktycznie lepiej wyciągnąć rękę do matki i przeprosić (nawet jeśli do końca nie czujesz się winna)? Może to będzie początkiem lepszych stosunków między Wami? Jeżeli jednak nic się nie zmieni, matka nadal będzie słała obelgi i wyzwiska pod Twoim adresem, a Wasze relacje będą sprowadzały się tylko do "dbania o dom", zamiast szczerej rozmowy, to niestety, ale sama nie zdołasz "uzdrowić" tej relacji. Wówczas przychylam się do propozycji ka-wy, czyli rozważenia uczestnictwa w terapii dla Ciebie i matki. U Was w rodzinie brakuje komunikacji uczuć, rozmowy o emocjach.

Odnośnik do komentarza

W końcu ktoś to powiedział wyraźnie na jakoś życia zarówno w małżeństwie jak i w relacjach z ludźmi mają wpływ zawsze obie strony.Więc nie oceniajmy tak srogo matki bo ja osobiście wierzę w to ,że matka nie ponosi winy sama.Autorka nie ma poparcia również w ojcu.Więc musi wyciągnąć wnioski i poprawić swoje zachowanie.

Odnośnik do komentarza

Ka-wa: Nie no rodziną patologiczną bym tego nie nazwała. Wiem, też że powinnam schodzić jej z drogi tylko, że ja niestety jestem typem osoby, którą łatwo zranić i wcale szybko nie zapominam. Nie potrafię zachowywać się jak w kochającej rodzinie od razu po tym jak usłyszałam, że jestem ku*wą. Nie powiem, że nigdy nie pałałam do niej wielką miłością, ale pomagałam jej w jej pracy i w domu jak mogłam. Wiem, że to jest po części moja wina i się tego w żaden sposób nie wypieram.
Pani Kamilo: Też uważam, że to był element zapalny. Wieloletnie kłótnie musiały w końcu do tego doprowadzić. Nie wiem za co konkretnie przepraszać, w sumie to nawet nie wiem czy umiem. U mnie w rodzinie nikt nikogo nigdy nie przeprasza. Nie wiem też do jakiej konkretnej sytuacji się odnieść w przeprosinach. Do niezgaszonego światła? Nasze relacje nawet w latach świetności sprowadzały się do „dbania o dom”, wiec zgoda nic nie zmieni. Moi rodzice są bardzo anty jeśli chodzi o psychologów. Sama też sobie tego nie wyobrażam, o wiele łatwiej pisać anonimowo niż gadać z „obcą” osobą.
Doś- mój tata zawsze jest neutralny. On chce „mieć tylko święty spokój”. Potwierdzam, w tym też jest moja wina.

Odnośnik do komentarza

Często się "szlajam", ale rodzice nigdy nie protestowali. Jeśli mama mówiła, że mam zostać w domu-np. posprzątać to zostawałam. Jestem typem osoby, która po prostu nie lubi siedzieć w domu. Zresztą moi rodzice za młodu,też tak mieli, więc według nich to normalne.

Odnośnik do komentarza

Te relacje to od małego musiały być miedzy wami nieprawidłowe,
nie wszyscy nadają się do wychowania dzieci,
ojciec zresztą też...chowa głowę w piasek,to ma być ojciec!?

Nie widzę nadziei na zmianę bez pomocy psychologa,będziecie tak egzystować obok siebie do czasu Twojego usamodzielnienia się,
a jak się uczysz,o jakim zawodzie myślisz?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Skoro sama zauważyłaś że tak dalej być w relacjach z mamą nie może to spróbuj przynajmniej na początku mamę przeprosić za wszystko co sprawiło jej przykrość a potem postaraj się mocno przynajmniej odpowiadać i rozmawiać w sposób rzeczowy i bez nieprzyjemnych słów.Nie warto walczyć szczególnie z rodzicami szkoda życia. Oni wiecznie żyć nie będą dlatego trzeba cieszyć się że jesteście zdrowi i cieszyć się sobą.Ile bym dała żeby moi rodzice żyli.

Odnośnik do komentarza

Uczę się nawet dobrze. W przyszłości mam plany iść na fizjoterapie.
Ojciec nie może nic zrobić w tej sytuacji, więc nie ma powodu by go obwiniać. Do psychologa, na pewno się nie wybierzemy, jak wcześniej pisałam rodzice są "anty".

"potem postaraj się mocno przynajmniej odpowiadać i rozmawiać w sposób rzeczowy i bez nieprzyjemnych słów."

Doś: Zdaję sobie sprawę, że nie warto jest walczyć z rodzicami (w sumie właśnie dlatego tu piszę). Tylko, że nie zawsze potrafię, na mocne słowa zareagować spokojnie udając, że nic się nie stało. np. jak tu rzeczowo i bez emocji odpowiedzieć na słowa typu : "ja to bym wolała spędzić święta bez Ciebie."? Mam odpowiedzieć, że faktycznie, ma rację, a później grać kochaną córeczkę?
Rozumiem, że życie pisze różne scenariusze i powinnam cieszyć się, że przynajmniej mam rodziców. Ale w takich sytuacjach się o tym nie myśli.
Tak czy inaczej. Dziękuję bardzo za wszystkie rady ;)

Odnośnik do komentarza

Ona nie jest taka tylko do mnie. W nerwach zdarza jej się tak samo do taty bądź brata odnosić. Tylko, ja się tym przejmuje i tego nie olewam, tak jak reszta rodziny. To ją troszkę nakręca bo widać, że mnie to rusza. Wie też, że jestem od niej całkowicie zależna. Nie tak jak brat - który ma już 23 lata (na dodatek ma dobry kontakt z ojcem), bądź ojciec- od którego to ona jest zależna po części finansowo.
To nie jest tak, że ona jest zawsze nastawiona anty, bywały dni "normalne", tylko zawsze kłótnia a głupoty - przeradza sie w awanturę.

Odnośnik do komentarza

Ja też tak miałam! Chyba wszystkie wasze problemy, sama doświadczałam /przesadzam oczywiście/
Ja przez rok nie rozmawiałam z ojcem.
Nie kłóciłam się, tylko "uciekałam" z domu /nie dosłownie/. Zajęłam się żeglarstwem i dzięki temu to był najmilszy okres w moim życiu. Potem studia wieczorowe, więc dość skutecznie udawało mi się ich mijać.Po roku matka poprosiła mnie, bym zaczęła się odzywać do ojczyma. Nie ucieszyło mnie to, ale się dostosowałam do prośby.
Zaczęłam od zwykłego "dzień dobry". Potem były jakieś informacje rzucane w przestrzeń "wychodzę, wrócę o 8-ej"
Początkowo bez odpowiedzi, później zaczął odpowiadać i tak sprawa znormalniała.

Odnośnik do komentarza
Gość do Wera 97

A może zastanowimy się, dlaczego mama tak nerwowo się zachowuje.Po pierwsze zależna finansowo od męża, nie pracuje zawodowo, więc jest taką służącą wszystkich w domu,pewnie weszła w menopauzę i może ma świadomość że oprócz wychowania dzieci nic w życiu nie osiągnęła.Nie ma swojego życia,zaiteresowań, pasji żyje życiem domowników z którymi nie ma już dobrego kontaktu.Pyskująca córka to nie jest miłe.Prawda jest też taka ,że nie powinna sama nawet w największych nerwach tak odzywać się do dziecka.Ale też dlaczego dziecko doprowadza matkę do takiego stanu .A gdyby tak córka wzięła mamę i poszła z nią dam tylko przykład na koncert,czy jakiś babski wypad cokolwiek ,żeby mamę wyrwać z domu.Pochwalić że ładnie wygląda czy to za duże wymagania dla prawie dorosłej córki.Czy tylko można wymagać od matki a od siebie nic bo mi się należy.To że już zrozumiałaś że trzeba poprawić relacje z mamą to dobry pierwszy krok na początek, wierze że Wam się uda.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...