Skocz do zawartości
Forum

Wścibska teściowa


Rekomendowane odpowiedzi

zgadza się nie mam już do niej sreca, mialam ale tylo to już trwa ze już brakuje mi cierpliwości.jej corka była w tym roku na wakacjach i dużo było takich sytuacji ze ja opipszala za jej nadopiekunczosc i te jej zlote rady ,corka nie mogla z nia wytrzymać co ona może jeje powiedzieć żeby przestala ,dużo razy wydzierala się na nia bo jzu wytrzymać nie mogla jej rad .A co jaj mam powiedzieć kiedy ja nie mogę się odezwac bo nei jestem u siebie jestem tu przybleda .Czuje się tu jak w cyrku gdzie dziadki się nudza i jedyna rozrywka jest oglądanie mnie i malej i ciagle co my robimy ,kto u nas jest ,,,,,w dodatku jak przychodzi i cos mi opowiada to ja tego sluchac nie mogę to nie jest mój swiat .Zawsze zyalam samodzielnie wynajmowałam mieszkanie mieszkałam sama nikt mi nie wchodzil z butami w zycie ,a to ze nie mam do niej serca ,już stracilam to serce bo i stracilam cierpliowsc do niej ,,,

Odnośnik do komentarza

a co do pracy to ona nie nadaje się do opieki nad mala ,ma meza chorego na wylew on jest w miare samodzielny ale nieobliczalny ma rozne dziwne pomysły ,np. raz mi wziol mala na rece a jedna reke ma sparalizowana ,nawet nie wiedzilam ze przyszedł i wziol ja bylam pranie powieści a zostawiam ja na dywanie i ona się bawi ,wiec musze zamykac drzwi bo nawet nie wyjde do wc bo on może w każdej chwili wejść i stać nad nia w dodatku się przewraca bo jednej nogi nie czuje,a jeżeli oni sa we dwoje to atmosfera jest tak nerwoa ze mala to wyczuwa i nie chce być jak jedno lub drugie jest blisko niej,wiec mala zostawiam tylko na chwilke jak spi i ide do sklepu który mamy pod mieszkaniem ,mysle ze babcia nie ndaje się do opieki nad nia ,chyba ze będzie miała z 5 lat ,ma już wnuczke która ma 8 lat i kedy przyjechala wogole nie chciała być z babcia wręcz uciekala od niej ,widocznie nie tylko na mnie zle dzial ta babcia,,,

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

No to musisz się wyprowadzić, albo mieć cały czas zamknięte drzwi.
Pytasz czy teściowa jest wariatką, albo czy Ty masz fobie, prawda leży gdzieś po środku. Teściowa nadużywa Twojej cierpliwości, a Ty masz jej już po kokardkę i nie znosisz jej towarzystwa.
Piszesz że jak byłaś sama nikt Ci nie wchodził z butami w życie, ale teraz nie mieszkasz sama i to jest niezaprzeczalny fakt i mieszkając przy teściowej nie możesz się spodziewać że będzie tak samo jak wtedy gdy mieszkałaś sama.
Wiec albo akceptacja sytuacji, albo wyprowadzka, albo wprowadź nowe zasady kontaktów z teściową.
Gdy się wiesza na klamce nie otwieraj, dopiero gdy zapuka, chociaż tyle na początek. Jak się zapyta po co zamykasz drzwi, to powiedz że potrzebujesz prywatności. Gdy będzie pukać do drzwi pięć razy do południa, to jej powiedz że w tym czasie karmisz dziecko i jej wizyty je rozpraszają, więc będziesz do nich przychodziła rano ale już po karmieniu. Może teściowa potrzebuje się napatrzeć z rana na dziecko, a potem da spokój.
O której Ty tam do nich chodzisz i czy jest to jakaś ustalona pora? Jak nie to tak zrób.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Myslę ze powinnaś porozmawiać ze swoim partnerem ... o jego pracy.Nie wiem w czym on robi ale chyba to duza przesada jesli ktoś pracuje bez dnia wolnego.Wiem ze czasy są trudne ,i jeśli się ma pracę zwłaszcza dobrą to nierzadko trzeba poswiecić czas poswiecony dla rodziny ale we wszystkim trzeba mieć umiar ...
Może jednak to jest w pewnym stopniu zaslona przed obowiązkami wobec rodziny ...
Ty sfrustrowana,samotna czekajaca na partnera masz do towarzystwa jego matkę i ojca...Podswiadomie przenosisz cały ciezar winy z partnera na jego rodziców.Bo wybacz ,ale ja tu nie widzę jakieś patologii ani złosliwości z ich strony .
Mozna przekornie powiedzieć ze najwiekszym błedem dziadków jest to, że za bardo kochają swoją wnuczkę...

Masz swoje mieszkanie.Masz gdzie odejść.Nie jesteś z tą rodziną jakoś formalnie zwiazana tzn kredyty itd Twoje dziecko i tak praktycznie nie widzi ojca skoro pracuje na okrągło...to może opcja wyprowadzki nie bedzie taka zła ..a partner w tym czasie zastanowi się czy oby nie przesadza z tym czasem poswieconym na pracę.

Odnośnik do komentarza

No nie, już po tym co pisałaś o jej dobijaniu się szczęka opada, normalny człowiek się tak nie zachowuje, a co dopiero to wieszanie się na klamce?! I to nachalne do tego stopnia, że wyrywa człowieka ze snu, do którego ma święte prawo. Nic dziwnego, że jej córka z nią nie wytrzymywała, i że Ty nie masz do niej cierpliwości. Ja na Twoim miejscu już dawno bym ją straciła.
Ale po co w takim razie na to reagujesz? Po co jej otwierasz drzwi i pytasz się o co chodzi? Przecież w ten sposób pokazujesz jej, że takie zachowanie jest ok i że zawsze osiągnie nim wszystko co chce.
Ignoruj je, dopóki nie zapuka jak kulturalny człowiek. Gdy będzie pukała non stop, to też nie reaguj, nie może być tak, żeby co i rusz zawracała Ci głowę bzdurami i nie dawała Ci zająć się w spokoju swoimi sprawami.
Dobrze, że rozmawiasz o tym z partnerem, ale czy mówisz mu otwarcie wszystko co myślisz o tym, o swoich uczuciach? I czy on rozmawiał już w tej sprawie z matką?
Tak jak pisałam wcześniej najlepiej byłoby się wyprowadzić, ale piszesz, że znowu zaczął mieć do tego zastrzeżenia. Jakie?

Odnośnik do komentarza
Gość Pandula

Ja doskonale Cię rozumiem. I jest tylko jedno wyjście z tej sytuacji wyprowadzić się! Zaraz po ślubie zamieszkaliśmy z moją teściową . Trwalo to 4 lata . To byl koszmar i szkoda się rozpisywać. Jeszcze jak pracowałam to bylo w miarę rano wychodziłam wieczorem wracałam. Jak urodziłam dziecko to się zaczelo. Na silę uciekałam z domu oby tylko gdzieś wyjść. Moj mąż tego nie rozumiał,uwazal że się czepiam, tez plakalam po kątach. Dopiero jak dalam mu ultimatum albo się wyprowadzamy albo zabieram dziecko i jadę do swojej mamy i kazde z nas będzie mieszkalo u swojej mamusi to trochę sie przestraszyl i podjęliśmy decyzje. 4 lata ciągłych kłótni żalu do siebie itp. Mieliśmy trochę kasy reszte kredytu i udało się . Mieszkamy sami ,nasze życie towarzyskie ruszylo ,zyjemy własnym życiem,robimy co chcemy. Nikt nam się nie wtrąca. A i stosunki z teściową są lepsze . Nie czekaj tylko wierć mężowi dziurę w brzuchu. Zobaczysz ze Twoje życie zmieni się na lepsze ,będziesz szczęśliwa. Jezeli macie np możliwość sprzedac mieszkanie to się nie zastanawiaj . Ja osobiście widzę tylko takie wyjscie z Twojej sytuacji. Przezylam to samo co Ty sytuacja prawie ze identyczna i tylko wyprowadzka to zmieniła. Jesteśmy teraz bardzo bardzo szczęśliwi.

Odnośnik do komentarza

Za bardzo się przejmujesz.
Wszystko rozumiem z tego, co napisałaś. Sama taka byłam. Jednak skoro mąż nie chce się przeprowadzić, a jak sądzę, jesteście dość dobrym małżeństwem, to jedyna rada, przestań się przejmować.
Naciska klamkę? To jej problem, nie twój. Ty jesteś u siebie, bezpieczna, odizolowana, a że ona coś chce? Jej sprawa, nie twoja./ tak sama to sobie tłumacz/
Ustal zasady. Napisz list, w którym jasno określ, kiedy może do ciebie przychodzić, jak często. Napisz, że jak masz gości, to nie życzysz sobie jej wizyt.
Dla osłody napisz, że jesteś przyzwyczajona do chwil samotności i że źle się czujesz w takiej sytuacji, gdy ich nie masz.
Że się obrazi?
Może, ale za to będziesz miała spokój.
Możliwe, że jednak coś z tego zrozumie i podporządkuje się twojej woli.
Nie przejmuj się.- to jest najważniejsze, bo tak się czujesz, jak o tym myślisz. To twoje myśli decydują o twoim samopoczuciu, nie jej pukanie. Ona tylko puka, ty się denerwujesz. Po co?
Powalcz o swoje prawo do czucia się swobodną we własnym domu. USTAL ZASADY, BĄDŹ KONSEKWENTNA. Nie bój się.
Nie bądź ofiarą, walcz o swoje.

Odnośnik do komentarza

do cytrynowej babeczki.Masz racej moja frustracja na pewno jest tez przez to ze on za dużo pracuje były o to klotnie ale on wie lepiej mysle ze jest pracoholikiem i ogromnym materialista ,musi mieć dużo wszystkiego ,nie wiem po co obiecuje ze skończy z ta praca ,ale nie chce mi się w to wierzyc za bardzo bo jak tylko powei ze konczy z ta praca,to wymysla inne opcje zarobkowe,i najgorsze jest to ze widze ze jego matka go popiera i cieszy się ze synek tylu rzezcy się dorobil,malo kto ma tyle co on,,,ale kolo tego wszystkiego trzeba robic,ja wogole nie przywiazuje uwagi do tego jakim samochodem jezdze byle jechal,aby było co zjeść i opłaty zrobić on natomiast musi mieć jeszcze jeden samochod a ma 3 jeszcze jakies cos ..i atak nasze zycie wyglaad ze często szarpimey się o ta prace ja mu mowie ze dziecko go wogole nie widzi a on na to ze jeszcze rok i będzie koniec tej pracy ,,,ale jak będzie to nei wiem,,,

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Damino ,macie rozbieżne priorytety.On materialista i zrobi wszystko zeby mieć coraz wiecej Ty skromna kobieta ktora preferuje skromne zycie.Myślę ze tu jest to sedno sprawy.Gdybyś kochała luksusy tak jak Twój partner ,to myślę ze z tej "miłosci "zniosła bys o wiele wiecej ...
Trudno tak jednoznacznie powiedzieć czy On kiedys sie opamieta i rodzinę postawi na pierwszym miejscu czy dorabianie się bedzie jego celem życia.Przyznam szczerze ze nie znam pracoholika który by się nawrócił chyba że dobra passa się skonczyła czy zdrowie zaczynało mocno szwankować.,

Prawdę mowiąc szczere rozmowy ani stawianie partnera pod ścianą na niewiele się zdadzą ,zreszta tak jak do tej pory.On jest pewien że Ty i tak bedziesz tkwiła w tym zwiazku mimo tego że nie czujesz sie komfortowo . To już tak jest, że jesli sie rzuca słowa na wiatr to potem te słowa mają znaczenie tyle co wiatr ...Albo jesli cos mowisz i jeśtes konsekwentna albo n ie mów tego wcale.

Może się myle,a może nie.Opcja wspolnego zamieszkania może miec tez inny powod nizli tylko opieka na rodzicami.Może tez przy ..okazji chciał zeby mieli oko na Ciebie...Stad też te nadmiernie częste odwiedziny...
Jeśli partera stac jest na dom i na kilka samochodów to dlaczego nie mozecie się przeprowadzić do domu a do tego mieszkania wprowadzić opiekunki ktora bedzie stale opiekowała się jego rodzicami.Mozesz zaproponować taką opcję i zobaczysz jaki bedzie odzew.Jeśli kategorycznie odmówi to mozesz byc niemal pewna że ta drugi powód może mieć miejsce a Ty bedziesz zmuszona zawsze mieszkać z jego rodzicami....

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Wiesz co, kiepsko to wszystko wygląda. Nie wspominałaś o swojej rodzinie, a może warto byłoby jakoś się z nimi zacząć " zadawać".
Teściowie i facet już Cie wcisneli w podłogę, na tyle że nie widzisz w sobie żadnych atutów. Co z tego, że masz mieszkanie na kredyt, ale masz. Oby ono było tylko Twoje, a nie tytana pracy. To tak jakby Ci pokazywali gdzie Twoje miejsce, oni są silni mają pałer i kasę, a Ty możesz tańczyć jak przygrywają. Dlaczego nie jesteście małżeństwem? On się dorabia teraz, ale na własny rachunek, gdybyście byli małżeństwem, to dorabiałby się na Wasz wspólny rachunek, Ty przecież ponosisz konsekwencje tego związku. To nie tylko kwestia upierdliwej tańczącej na klamce teściowej.
Jeszcze rok i obiecuje że to się skończy, w ustach faceta który robi swoje nie licząc się własną kobietą to jest tylko zalepianie jej ust jak plastem. Pomaga na troche, oby tylko nie zrzędziła. 3 samochody? No chyba że ma firmę budowlną i zbiera " narzędzia" do pracy.
Jesteś z jego niesfornymi rodzicami, to wygodne.
Tylko raz piszesz że teściowie mówią że to ich mieszkania, ale też mówiłaś że są jego. Ale czyje,oliwek by nie były, fakt jest taki że mieszkanie z teściową to żaden luksus, to przymus. Dla mnie tylko w ciężkiej sytuacji finansowej wytłumaczalny.

Odnośnik do komentarza
Gość Pandula

Jakieś to pogmatwane wszystko . Podobał mi się poprzedni wpis. Najpierw męża mieszkanie a drugie kupił rodzicom, później że to mieszkania teściów. Co ma życie w luksusie do mieszkania prawie że z teściami. Jaki to luksus ? To udręka. A jaki mają związek 3 samochody z wątkiem to już zupełnie nie rozumiem. Skoro Twój mąż tak dobrze zarabia że chce więcej niż ma a może i czwarty samochód to wtedy można 3 sprzedać dołożyć kasę i kupić własne M . W tym ciężko nawet coś doradzić bo jedno przeczy drugiemu . Zgadzam się z poprzednim wpisem że mieszkanie z teściami tłumaczy jedynie argument że młodym brak kasy na własne gniazdko a u was tego problemu nie ma ,więc po co się męczyć ?????

Odnośnik do komentarza

Ciężko jest żyć razem jak się ma skrajnie różne priorytety,
poza tym widać ,że partner Cię nie rozumie ,
uważa ,że masz dach nad głową,kasę,to więcej nic do szczęścia Ci nie brakuje...,zwodzi Cię ,bo na nadzieję ,że zaakceptujesz w końcu taki stan rzeczy,

Twoja w tym głowa ,żeby go wyprowadzić z błędu,czasami pomaga właśnie radykalne cięcie,
ja bym postąpiła jak Pandula.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Damino Ty jedna chyba zrozumiałas o co chodzi z tym luksusem....Nie wiem dlaczego inni tego nie zrozumieli.Nie chodzi wszak o mieszkanie z rodzicami partnera ,tylko o całokształt...

Zawsze staram się dotrzeć do sedna sprawy na ile to mozliwe.Tam gdzie inni widzą tylko zła teściową to ja szukam głebiej i stąd masz wrazenie że czytam w Twoich myślach...
Problem Ty sama musisz rozwiazać.Naprawdę to nikt z forumowiczów nie zna na 100% intencji partnera.To Ty go znasz pewnie na tyle dobrze że wiesz albo mozesz przypuszczać co On ma na myśli stawiając Ciebie w takiej sytuacji.
Jedno jest pewne że nie dzieje się w Waszym związku dobrze ...i zeby się zaczeło dziać dobrze to przecież nie wystarczy sama wyprowadzka z dala od rodziców jak niektórzy tu sugerują... To problem o niejednym podłożu ściśle ze sobą zwiazanych.
Jeśli nie zmieni swoich priorytetów to i nawet gdybyś zamieszkała z nim na Hawajach to Twoja frustracja bedzie taka sama bo bedziesz sama ze sobą....

Pandula gdybys sie nie doczytała ...to On ma dom i nie musi kupowac mieszkania tak jak sugerujesz.

Odnośnik do komentarza

U ludzi w podeszłym wieku, nie doszukiwał bym się samych tylko działań opartych na upierdliwości podyktowanej ich latami. Te wcześniejsze nawiązania do zastania okradzioną poprzez koleżanki oraz to, że u męża boku może pojawić się inna, nie musi oznaczać tego, ze ludzie starsi przesadnie się troszczą lubiąc pogadać. Równie dobrze może to oznaczać, uważaj jesteś mało ogarnięta, łatwo Cie zastąpić. Jeśli od początku teściowa, traktuje wasze relacje z góry, po macoszemu, to na polu szukania kompromisu w porozumieniu, może nie być szans, gdyż akceptacja w jej oczach wobec jej przekonań, może być nieosiągalna pomimo starań. Spróbować można większej asertywności, lecz to tylko wytyczy granice pomiędzy wami. Takie otwarcie drzwi po 7miu szarpnięciach, można przeciągnąć do 77miu o ile niemowlę to wytrzyma. Zamieszkanie osobno, problemu nie rozwiąże a raczej go może spotęgować. Tu poza tym, że mąż popadł w pracoholizm i widzi w tym dobro w postaci opieki nad rodzicami, to niema tego emocjonalnego przywiązania do miejsca zamieszkania. Trudno przetłumaczyć osobie która traktuje dom jak hotel, co to takiego oaza spokoju, na czym polega urok prywatności. Z drugiej strony jest rozdarcie w którym teściowa bardziej zafascynowana jest kreatywnym synkiem, możliwe że mówiąca mu a co ona wie w życiu, mój synek tak ciężko pracuje i ja utrzymuje. Może w rodzinie będzie kolejny wylew lub zawał? Mąż się realizuje i jeśli trzyma się priorytetów, to pozostał rok by go nauczyć korzystania ze spokojniejszego trybu życia. Godzić się na wspólną intymność jeśli sprawia ona zażenowanie, ustępować naskakując ze względu na wiek, nie zawsze są rozwiązaniami. Nieustępliwość i złośliwość dzieli lecz i umożliwia dalsze działania wraz z rezultatami.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

~przeczytałam
Kurcze no co za ciemnogród. Wszyscy myślą jednokierunkowo, tylko Cytrynowa babeczka ratuje świat i myśli globalnie.
Kłaniam się.

Jezeli poczułas się jakoś urazona to przepraszam.
Nikogo nie uwazam za ciemnego.Chyba sporo przesadziłaś...
Rzeczywiście niektórzy patrzą jednotorowo skoro nie widzą pewnych powiązań...
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Czy się poczułam urażona, nie zastanawiałam się nad tym. Poczułam tylko, że wmówiłaś jedną teorię i jeden wniosek pod wiele wypowiedzianych wcześniej słów i wrzuciłaś to w worek pod tytułem inni.
Więc jak ja przesadziłam, to musisz przyznać że i Ty też. Bo u mnie miało być przesadzone, ale Ty nie zauważyłaś że przesadziłaś pierwsza ;)
Jak walczyć z takimi teściowymi nie wiem, za dużo widziałam i słyszałam, no i niestety w rezultacie same porażki. Niespecjalnie byłam też świadkiem przemiany synów, a to właściwie wg mnie na tym oparła by się prawdziwa transformacja związku. No ale nie mam jeszcze siwej głowy, więc może i w swoich obserwacjach doczekam się kiedyś czegoś pozytywnego, aczkolwiek to niemieszkanie z teściową jakoś pomaga.
Ale z chęcią poczytam o innych wyjściach, bo to że ja ich nie znam, nie znaczy że nie istnieją.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Ej ...chodziło mi o to że nikt wczesniej nie zobaczył że Damino jest własciwie sama.Chodziło mi o pracoholizm Jej partnera.Z tym powiazałam jej frustrację czego nie zrobił nikt przedtem.Skoro wszyscy już tyle napisali o złej tesciowej pod innym kontem to ja sie odniosłam do drugiego aspektu sprawy .
Nikomu nie wmawiam swojej teorii bo i po co.
Ale jak Oni się mają wyprowadzić skoro zapowiedział ze do domu także przeprowadzą się z rodzicami ...Wiec o jakiej przeprowadzce tu ma być mowa...Wiec sugerowanie przeprawadzki jest bez sensu.Najpierw muszą załatwić inne sprawy miedzy nimi...

Naprawdę widzę ze trzeba się bardzo pilnowac bo jedno slowo może nie całkiem dobrze użyte moze prowokowac niepotrzebna dyskusję.

Odnośnik do komentarza

Czy to teściowa jest upierdliwa, czy to autorka tak na nią reaguje?
Ja skłaniam się do tego drugiego. /oczywiście, czytając tylko wypowiedzi/
Teściowa może być po prostu troskliwą osobą, może też jej syn prosił ją o opiekę wiedząc, że dziewczyna cały dzień siedzi sama.
Mam młodą znajomą, która żyje w takich samych układach, jak ta teściowa. Tak jest nauczona, że rodzina trzyma się razem, że odwiedzają się, że interesują się swoim życiem.
Ja, podobnie jak autorka, wolę więcej przestrzeni tylko dla siebie i musiałam ją trochę pogonić, by nie traktowała mnie jak własnej ciotki.
Przyznam, nie powiedziałam tego wprost do niej, ale parę razy opowiadałam o tym, jak to byłam zbyt zmęczona, gdy ktoś siedział zbyt długo, czy zbyt często wpadał.

W każdym razie wyjaśniłam swe stanowisko, pomogło, zrozumiała i teraz wpada na zaproszenie.
Czyli można się dogadać, porozumieć, a w twoim przypadku też wydaje mi się to możliwe.- o ile nie będziesz tak nerwowo reagowała na jej widok. Trochę spokoju radzę,

Odnośnik do komentarza

witam znow cytrynowa babaeczka ma racje czuje się sfrustrowana ze mój partner ciagle pracuje ,może przez to tez jestem zla ze dzięki temu musze siedzieć z jego rodzicami caly dzień od rana do nocy.A co do teściowej to ona jest za bardzo troskliwa ,i ciekawska przy tym ,nie ma wyczucia co można a czego nie,pewnie jest wyjsci ez tej sytuacji jestem dobrej nadzieji ze mój facet w następnym roku będzie mniej pracowwal i w końcu się przeprowadzimy sami,co wiem ze będą mieć nam za zle dziadki ze ich zostawiamy ,ale to nie ejest dla mnie zycie z nimi,tym bardziej ze coraz mniej osob mnie odwiedza bo chyba czuja atmosferę ze dziadki gości nie lubia zwłaszcza tesciowa ,nie lubie jak koleżanki przychodzą ,odwiedzjac mnie wtedy nawet się nie odezwie tylko dzień dobry ten jej wzrok badawczy ,,,kto to co to po co...przyszedł.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Damino ,jeśli ograniczy pracę i bedzie naprawdę wiecej czasu spedzać z Tobą i z coreczką i jeśli faktycznie przeprowadzicie się beż teściów,to jest szansa że bedzie lepiej się działo w zwiazku a i Ty odzyskasz wigor.
Póki co ,staraj się zrozumieć że to niekoniecznie ta upierdliwość teściowej wynika z jej złej woli .Najprawdopodobniej ona nie zdaje sobie sprawy że jej zachowanie Ci tak bardzo przeszkadza.
Trudno znależć jakąs radę ale jest ciepło więc coraz wiecej czasu bedziesz spedzała z małą na powietrzu to juz też odpoczniesz od odwiedzin.No i przypominaj od czasu do czasu partnerowi o tej danej Ci obietnicy.
A może uda Ci się wynegocjować parę godzin w tyg albo wolną niedzielę chociażby....
Trudno coś konkretnego doradzić gdy się nie jest na Twoim miejscu...

Odnośnik do komentarza

Czyli wychodzi jednak na to, że to o czym już dawno temu pisałyśmy, czyli wyprowadzka, jest najlepszym rozwiązaniem, tym bardziej pisanie o tym wcale nie jest nie na miejscu. xDDD
Pandula, Twoja historia jest bardzo poruszająca i daje do myślenia, też bym pewnie postąpiła tak jak Ty w takiej sytuacji. Ale super, że teraz jesteście bardzo szczęśliwi z mężem, o to właśnie chodzi. :))))

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...