Skocz do zawartości
Forum

Tęsknota za zmarłą mamą


Gość Ewa199303

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Ewa199303

Witam Serdecznie

Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć mam 21 lat, od roku leczę się psychiatrycznie w Tworkach, rok temu również zmarła moja mama na raka miała 41 lat przez 8 lat leczyli ją na wrzody 3 lata temu dowiedziała się że ma nowotwór 3 stopnia umarła w domu przy mnie przy 14 letniej siostrze i przy tacie, od jej śmierci bardzo się zmieniło, na gorsze, siostra opuściła się w nauce a miała czerwone paski na świadectwie stała się bardzo opryskliwa leniwa i denerwująca ,natomiast ja ukończyłam szkołę obecnie szukam pracy lecz dopiero po śmierci mamy zrozumiałam że bycie dorosłym nie jest takie proste, mam żal do siebie ponieważ nie chodzę do Niej na cmentarz nie potrafię tam iść każdego dnia o Niej myślę codziennie przed sobą mam obraz tego jak wyglądała kiedy umierała, od roku również leczę się psychiatrycznie lecz nie widzę żadnej poprawy nie mam na nic siły nic mnie nie cieszy, w dzień śpię a nocy buszuję.W tacie nie mam wsparcia mówi mi że wymyśliłam sobie tą chorobę że jestem leniwa i jestem nieudacznikiem że po prostu nie chce mi się pracować co jest nie prawdą nie ma go przeważnie w domu bo pracuje w 3 pracach zauważyłam że i jego łapie chandra zwłaszcza wieczorami nie wiem jak mam go przekonać żeby i on poszedł na jakieś leczenie lub terapie bo zaczyna coraz częściej zaglądać w kieliszek . Bardzo brakuję mi mamy i tego wszystkiego co kiedyś było ona miała wpływ na tatę ja niestety go nie mam

Odnośnik do komentarza

Czytałam Twój wpis i szczerze płakałam bo stanęła mi przed oczami śmierć mojej mamy.Byłam od Ciebie starsza 32 lata i choć miałam już rodzinę własną to przeżyłam ten czas tylko dlatego, że miałam starszą siostrę i uczepiłam jej się ,trwało to 20 lat , smutno wspominam ten czas uzależnienia wtedy tego nie wiedziałam.Czas zrobił swoje na tyle że od 5 lat mogę samodzielnie bez niej żyć.Coć spotykamy się raz w tygodniu i rozmawiamy przez telefon co drugi dzień to uważam że najgorsze mam za sobą.Mogę Ci poradzić z własnego doświadczenia że po śmierci rodziców już nic nie jest takie same , ale też nic nie jesteśmy w stanie zmienić takie życie i żyć trzeba.Żebyś nie przechodziła tej żałoby tak długo jak ja to lecz się i spróbuj skorzystać z psychoterapełty, psycholog przez rozmowę pomoże Ci przez to przejść.Nie obwiniaj się że nie chodzisz do niej na cmentarz każdy człowiek inaczej reaguje , ja chodziłam codziennie przez rok i cały czas chciałam chodzi do kościoła choć miałam do boga ogromny żal zato co mi zrobił.Ale często do niej rozmawiam i jak w domu miałam takie fajne sytuacje np kupno nowego samochodu , domu, kiedy córka kończyła studia kiedy zostałam babcią i wiele , wiele innych nawet tych smutnych to idę na cmentarz palę znicz i wszystko rodzicom opowiadam.Tak zostało mi do dzisiaj i jest mi z tym dobrze.Poza tym mam brata i siostrę i utrzymujemy b dobre stosunki zawsze trzymamy się razem i sobie pomagamy i wiem że mama jest z Nas zadowolona ,że tak sobie dobrze radzimy i się kochamy.Ty też masz siostrę i jeszcze tatę jest rodzina musicie się wspierać nawet tata choć dorosły człowiek potrzebuje wsparcia nie wspomnę już o siostrze musisz jej pomóc.Róbcie wszystko tak jakby mama była i na Was patrzyła, opowiadajcie jej o wszystkim to może w jakiś sposób Wam pomoże przetrwać ten czas ,kochajcie się i trzymajcie się razem.

Odnośnik do komentarza
Gość tarantula

Witaj bardzo Ci współczuję. Chciała bym Cie pocieszyc ale jest trudno coś doradzić. Może powinnaś iść na cmętarz do mamy i porozmawiać z nią? Tacie też napewno nie jest łatwo. A spory i kłótnie tylko pogorszą sprawe. Wszyscy cierpicie zdaje sobie sprawę. ponad 2 lata temu mojej koleżanki syn zginą w wypadku, miał 21lat. To była masakra. Patrząc na nią chciało mi sie wyć. Uczucie którego nie można opisać. Chodziła codziennie na cmętarz, rozmawiala z nim. Ewuniu wiem że jest Ci bardzo ciężko , spróbuj spokojnie porozmawiać z tatą , jeżeli nie potrafisz to napisz mu list może i to lepszy sposób , spokojnie przemyśli co napisalaś. Trzymaj się

Odnośnik do komentarza

Witaj. Rozumiem co czujesz, moja mama również zmarła nieco ponad rok temu. Mam 22 lata. Zmarła nagle, niespodziewanie. Gdy się o tym dowiedziałam cały świat obrócił się do góry nogami. Jest mi nadal bardzo ciężko. Wszystko się zmieniło, codziennie mi jej brakuje i nie umiem się przyzwyczaić do tej nowej rzeczywistości. Zostałam z tatą, teraz mieszka ze mną również mój od niedawna narzeczony. Gdy myślę o sobie przed tym wydarzeniem to widzę osobę szczęśliwą i korzystającą z życia. Dziś niestety już tak nie jest i nie wiem czy to się kiedyś zmieni. Nie potrafię Cię w żaden sposób pocieszyć, mogę Ci jedynie powiedzieć, że nie jesteś sama. Życzę Ci, a także sobie, żebyśmy jeszcze kiedyś znów były szczęśliwe.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Nie miej wyrzutów sumienia, że nie chodzisz na cmentarz, każdy żałobę przechodzi inaczej. Pamiętasz ją, jest w Twoim sercu i to jest najważniejsze. Spędziłyście wiele lat razem, wiesz co ją cieszyło, gdy chcesz sprawić jej przyjemność, gdy za nią tęsknisz, zrób od czasu do czasu coś co by ją uszczęśliwiło, jakiś drobiazg.
Może rodziną moglibyście gdzieś wyjechać, jakieś wakacje wspólne, musicie podtrzymywać więzi rodzinne. Może też jakaś terapia wspólna by się przydała, jak poradzić sobie z tą stratą i jak nauczyć żyć na nowo.

Odnośnik do komentarza
Gość Kaśka666

Ewo, mam 40 lat, moja Mama zmarła na poczatku stycznia tego roku. Tęsknie za nia codziennie, mam corke prawie 11 letnią, ktora byla bardzo zżyta z Babcia......przezywamy tesknote ale kazda z nas na swoj sposob. Tata moj tak bardzo przezywa smierc Mamy ze swoje emocje wyladowuje na mnie. Dostaje takie " kopy emocjonalne" ze płacze wieczorami w poduszke tak zeby moja corka nie widziala. Mam brata 7 lat starszego i wyobraz sobie ze 4 miesiace po smierci Mamy wział slub nie zwracajac uwagi na to ze ja i Tata jesteśmy w załobie, miał w dupie nasze uczucia. Oczywiscie nie pojechałam na ten slub a spakowałam sie z córka dzień wczesniej i wyjechałysmy na weekend zeby odpoczeły nasze głowy i zeby jakos byc z dala o tego co nie powinno sie wydarzyc. Nie teraz, może za kilka miesięcy byłoby ok. Rozmawiam z Mama codziennie jak jade do pracy, Jezdze zapalic znicz w kazda sobote. To co mi sie udaje w zyciu np: znalazłam moją wymarzoną prace, tłumacze sobie w ten sposób, że Mama mi w tym pomogła :) Jest mi bardzo cięzko bez Mamy, Była zawsze moja powierniczka i najlepsza przyjaciółka. Kocham Mamę całym swoim sercem. Tęsknie za nią kazdego dnia. Znajomi mi tłumacza ze czasu mi trzeba zeby sie pogodzic ze smiercia Mamy. Tak naprawdę taki czas nigdy może nie nadejsc bo jak tu pogodzić się z odejściem kogoś kogo sie kocha ponad wszystko..........Córka moja bardzo przypomina mi Mamę z rysów twarzy..................Ewa, chcę Ci powiedziec ze kazdy ma swoje dramaty mniejsze lub wieksze. Ja musiałam wziąć sie w garść bo dziecko moje dawało mi sygnały ze nawalam "na całej linii " Trzymam sie i słysze od corki ze jestem najlepsza mama na swiecie. Ona tez teskni za Babcia bo Babcia ja wychowywała gdy ja siedzialam w pracy po kilkanscie godzin dziennie a mojego męza ( teraz juz byłego0 ) przerosło wychowywanie dziecka i wrocił do swojej Mamy. Musisz wziąć sie w garsc. Znajdz sposob na siebie. Załóz bloga i pisz albo zacznij biegac i cwiczyc. Mozesz zajac czyms głowe i az tak bardzo nie przezywac. Pomóz siostrze i Tacie. Czuje ze porafisz to zrobic. Moja córka zawsze mi powtarza w różnych sytuacjach " Mamo, Babcia to widzi czy płaczesz czy sie śmiejesz a bardzo lubiła jak sie usmiechałysmy obie"
Więc pamietaj , Twoja mama widzi wasze dramaty i nie jest zadowolona, wiec wez sprawe w swoje rece i napraw swoja rodzine. Musicie byc dla siebie wsparciem. Ja w swoim barcie nie mam wsparcia żadnego. Trzymam kciuki za Twoja rodzine i za Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Tata pracuje na 3-etatach, byle tylko was utrzymać, zapewnić wam byt.
Wraca do domu zmęczony, a tu dwie dziewczyny chandryczą się, a on sobie z tym nie radzi.
Siostra też widać nie daje sobie rady, przeżywa to na swój sposób.
Pozostajesz ty. Tak, dorosłość jest trudna, ale zamiast odwracać się od siostry, spróbuj z nią porozmawiać.
Powiedz, że tobie też jest ciężko bez mamy, ale pozostałyście same i musicie sobie z tym poradzić. Mamie byłoby smutno, że siostra zaniedbała się w nauce, że atmosfera w domu, zrobiła się niemiła.
Teraz ty musisz zastąpić jej mamę.

Odnośnik do komentarza
Gość Simona Nikola

Moja Mama odeszła nagle. Widziałam jak umiera.. często za Nią płaczę.. Nie pogodzę się z Jej odejściem. Nie mogę chodzić na cmentarz bo wracam stamtąd zapłakana..Mieszkam sama
Jestem po rozwodzie.. Nawet wnuczki tylko na chwilę uciszają mój ból.. Kiedy idę na cmentarz rozmawiam z Mamą. Chcę by spoczywała w spokoju ale tęsknota wraca jak bumerang i straszenie płaczę w domu gdzie nikt mnie nie widzi i nie słyszy. Nie jesteś sama. Życzę spokoju Sobie i Tobie .

Odnośnik do komentarza

Simona, bylam wczoraj na pogrzebie "cywilnym", bo bez obrządku katolickiego i w takim ukladzie zaklad pogrzebowy wyznacza mistrza ceremonii. ktory z nalezyta powaga, wspólczuciem prowadzi uroczystosc. .Poniewaz w tym momencie nie mówi sie ze zmarły odszedł do "domu ojca" gdzie wszyscy sie spotkamy byłam ciekawa jakich słow ukojenia poszuka ten prowadzacy. A on zacytowal wiersz chyba "Droga", autorstwa nie przytoczyl albo ja przeoczylam. Wiersz wydał mi sie piekny i taki kojacy. To mówila jakby osoba ta ,ktorą żegnamy i w owym wierszu poprosila o pamiec o niej, bo zawsze mówi sie o przerwanej linii życia. Nie, ja nie umarlam ja tylko jestem jakby w innej formie. To tak jakbym tylko przeszla na druga strone drogi. Ja jestem i chce byc z Wami, dlatego prosze, by imie moje w domu było wymieniane tak czesto jak żylam, aby mówiono i do mnie i o mnie. Ja jestem, pamietajcie ja tylko przeszlam na druga strone drogi i patrzcie za mną, ale sie nie smućcie. Ja z tej odleglosći drugiej strony drogi chce z Wami życ i być.

Czyli kazdy moze to sobie tlumaczyc jak chce. Niemniej osoba za życia dala nam tyle darow :umiejetnosci cieszenia sie z daru życia, umiejętności kochania życia, smakowania go, umiejętnosci radzenia sobie z trudami życia i teraz jakby prosi pamietaj o mnie i pamietaj czego Cie nauczyłam, korzystaj z moich mądrości, ktore próbowalam Ci wpoic. Jesli Twoje życie będzie jakby zgodne z tym czego probowalam Cie uczyć to pamietaj, ze ja wiem, ze żyje w Tobie, twoich dzieciach czy wnukach. Ja jestem, bo ja przekazalam jak umiałam i swoje geny i swoje prawdy i obyczaje i mozesz powiedziec dzieki temu sobie, ze ja jestem tylko po drugiej stronie drogi.

Zmarla to nie była mi jakas zaprzyjazniona pani tylko tesciowa mojej bliskiej kolezanki, to byłam jakby bardziej obserwatorem niz w przypadku pochówku bliskiej mi osoby i dostrzegłam wybor tego wiersza. Choc bywamy na obrzadku pochowku kogos tylko ledwo znajomego to jakby chowamy znow swoich najbliższych, których kochamy zawsze ,niezaleznie w jakiej formie istnieja- moze sa tylko po drugiej stronie drogi- ale zawsze sa z nami, bo byli i są naszą miłoscią.

Sąsiadka, która zginęla w wypadku samochodowym i osierocila troje dzieci córka (21) syn (18) syn(17). W rodzinie oczywiscie zaloba. Zaraz za nia umarla jej mama a babcia mlodzieży (chyba pękło jej serce, ze stracila swoją córkę). I moze dlatego, ze prawie w jednym momencie odeszla spora czesc damskiej linii rodu ,załosc po mamie najbardziej odbila sie na najstarszej córce. Od wypadku minelo juz pewnie z 13 lat a ta dziewczyna i leczyla sie psychiatrycznie i nie ulożyła sobie życia rodzinnego (chlopcy maja swoje rodziny). W czasie jak ona sie leczyla to zapowiedzialam swoim dzieciom, a corce w szczególnosci, ze gdybym odeszla, to nie życze sobie tak glebokiej rozpaczy, po mnie aby zrujnowala ona jej życie. Wole aby mnie mniej kochala. ale szła przez życie tak jak jej życie scenariusz pisze a nie zeby moja smierc wytracila ja z jej planow, zamierzen marzen. Obserwujac życie sasiadow wydawało mi sie okropne- jej mama nigdy nie chcialaby stanąc na drodze samorozwoju swojego dziecka- a fakt przedwczesnej jej smierci poczynil az tak ogromne spustoszenia w życiu jej córki.

Mysle, ze jestes dojrzala kobieta i rozpaczasz po smierci mamy- i to jest zrozumiale. Niemniej żadna matka czy malego dziecka, mlodej osoby czy dojrzałej nie chcialaby swoja smiercia jakby niszczyc życia swojego dziecka. One za życia oddałyby za nas swoje życie to czemu po śmierci mialyby chciec je pogorszyc, odbarwnic, odrealnic. Owszem jest czas żaloby po śmierci naszych mam, czas zadumy i długotrwaly czas tesknoty. Ale jest od nich przykazanie : zyj dziecko swoim życiem tak dlugo jak ono jest Ci dane i niech to życie pokazuje Ci swoje wszystkie barwy a Ty umiej z nim sobie radzic. I jesli masz swoje dzieci i swoje wnuki to swoim przykladem ucz młodszych, ze przeciwnosci losu sa do pokonywania.

Odnośnik do komentarza
Gość Najdrozsza ukochana

Mialam 21 lat jak mi mama zmarla wieku 43 lat na zawal. Wstrzas totalny dla calej rodziny. A najbardziej dla jej meza i dzieci. Ja jako jej dziecko przezylam bardzo ciezko ( nawet teraz mi sie chce plakac mimo ze mija 14 lat od jej odejsciu od nas) byl moment kiedy po kilku dniach weszlam na srodek ulicy z mysla kiedy mama zmarla to i ja dzis odejde stojac i czekajac kiedy jakis pojazd mnie przejedzie. Bylam tak nastawiona niemowiac nikomu o tym wbialy dzien tak to zrobilam w miescie . okazalo sie ze wszyscy mnie omijali i trabili na mnie jeden pan wziol mnie za reke i pociagnal mnie sila na chodnik krzyczac na mnie co wyprawiam.A ja go zlekcewazylam bylo mi obojetne co sie stanie. Zrozumialam ze smierc bliskiej osoby to nauka dar od Boga jak mamy zyc doswiadczenie ktore zdobywamy , utrata osoby tzn. Mysl czlowieku , zmien sie, zyj i kochaj. Kochajmy ludzi bo tak szybko odchodza. Cytat na grobie mojej mamy , o napisie zdecydowal jej maz. Napis na grobie np.Modl sie za mna , pomysl po co! , czemu itp. Nachodzi cie mysl ide na cmentarz i czytam napis" modl sie za mna" czy to aby niedziwne!!! Sam rozum podpowiada jestes przy grobie to co masz tanczyc czy modlic sie ...miejmy rozum szukajmy wyjasnienia bo nie bez powodu bliscy nam odchodza. Jutro jest 14 rocznica mojej mamusi .Kocham , tesknie i ciesze sie ze na mnie tam czekasz usciskamy sie z usmiechem na twarzy:) a ja musze wykonac tu na ziemi zadanie, ktory sam Bog wie kiedy go skoncze:)

Odnośnik do komentarza
Gość ania ani

Bardzo Wam wspolczuje i przytulam. Autorko jestes tam? Dziewczynki trzymajcie sie, nie poddawajcie. Taka kolej rzeczy w zyciu, ja sie o moja mamusie strasznie boje. Jest schorowana..ja cale lata szukalam pracy, jeden wielki koszmar. Wszedzie wyzysk. W koncu mam prace, jest mi bardzo ciezko, tam jest koszmarny halas. Ale jakos daje rade. Piszcie tu, jesli bedzie Wam ciezko. Postaram sie zagladac.
I nigdy nie trzeba tracic adziei, z gory zakladac, ze cos nie wypali. Jak tak przezylam lata a moglo byc lepiej.

Odnośnik do komentarza
Gość Psychotrop

Witam...czytalam wpsiy i widze ze każdy ma swój koszmar ale inny... Nie ma dwóch takich samych strat...Moja Mamusia zmarła prawie 5 miesiecy temu nagle i była za młodą by umierać..ja zostałam sama z mezem, brata nie widziałam już 5 lat, z ojcem mam zły kontakt od dawna dziecka nie mam i nie będę mieć... Jestem bez Mamy skazana na szybka śmierć:(
Ja nie żyje już tylko wegetuje. W niczym nie widze sensu... Zyje bo musze a nie ze chce...

Odnośnik do komentarza

do Psychotrop -->mam nadzieje, ze nie zatracasz sie w lekach? :(
Musisz zyc, Twoja Mama by chciala, zebys byla szczesliwa.Przytulam Wam wszystkich, trzyamajcie sie cieplo.
Zagladam tu, tylko czasem ledwo zyje, bo praca z dziecmi, ktora poki co odbieram jak koszmar i mamy chorowanie mnie dobija.

Odnośnik do komentarza

Autorko jak się trzymasz? Wiem, parę latek już minęło, stąd częściowa ciekawość... Moja mama zmarła 13 miesięcy temu. Pierwsze oznaki choroby miała ok 15 lat temu, choć lekarze stwierdzili, że to nerwica. Później, że depresja. Podejrzenie Parkinsona. Miała pląsawicę Huntingtona. Genetyczne nieuleczalną śmiertelne g**no. Najgorszemu wrogowi bym tego nie życzyła. Przez trzy ostatnie lata nawet nie poznawała swojej najmłodszej córki. W pewien wtorkowy poranek ponad rok temu tato dowiedział się od lekarzy, że może nie dożyć urodzin (były w sobotę). Wsiadłam w samochód - prowadził narzeczony. 500 metrów od szpitala otrzymałam telefon, że mama umarła... Wyrzucałam sobie, że nie powinnam jechać po pieprzone tabletki uspokajające bo wtedy bym zdążyła. Pożegnać się. Dotknąć jej skóry wychudzonej przez tą przeknlętą chorobę... okropnie tęsknię. Przez chorobę moja siostra nie miała mamy - zabrała ją. Gdy się urodziła mama miała objawy lekarze nie wiedzieli czego. Sama ja wychowałam.dziecko wychowało dziecko (miałam 15 lat). Ale nie zapomnę jej wycia tak. Wycia na pogrzebie. Boże dlaczego my? Dlaczego dziecko tak musi cierpieć?? Ona biedna aż się trzęsła. Z bólu. Z żalu...Nie uroniłam ani jednej łzy. Dla młodej. Mimo że wyłam z rozpaczy w środku. Nie wiem co gorsze...

Odnośnik do komentarza

Nie wolno płakać,tęsknić,wylewać łez więcej niż 3 dni po pogrzebie.Każda mama, która odeszła jest najszcześliwsza na świecie,pięknie wygląda ,uśmiecha się i dziękuję Bogu że ją zabrał. Dlaczego płaczesz ?może czas na to abyś razem z nią się cieszyła ,kochaj ludzi,uśmiecha się i dziękuj Panu.Zbawienie przyszło przez Krzyż ogromna to tajemnica każde cierpienie ma sens prowadzi do pełni życia.

Odnośnik do komentarza

Trzymajmy się dziewczyny. Ja też tęsknię. Mama umarła mi 9 miesięcy temu. Nie pożegnałam się z nią. Nie odebrałam od niej telefonu jak do mnie dzwoniła parę dni przed śmiercią. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas...  Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jestem facetem. Mam 52 lata. Mama odeszła prawie pięć lat temu. Jest cały czas ciężko. Po drodze incydenty depresyjne. Chyba za mocno Ją kochałem. Mam żonę i dwie córki, ale niezbyt mi to daje ukojenie. Żyje też Ojciec. Bardzo porządny facet, który po dwóch latach po śmierci żony doszedł do siebie.

Taki świat to mi się nie podoba. Nie mogę zrozumieć po co tyle cierpienia.

Pozdrawiam wszystkich będących w podobnej sytuacji. Może kiedyś będzie lepiej?

Odnośnik do komentarza

Mam 60 lat. Moi Rodzice odeszli oboje w jednym roku, pustę jaką zostawili po Sobie nic nie zastąpi.  Mam młodszą siostrę 49 lat, którą kocham najbardziej na świecie  i kochanego męża i nikogo więcej. Mama martwiła się co będzie jak umrze. Umierała świadoma wszystkiego co się wokół Niej dzieje.  Obiecałam Jej, że damy sobie radę, że będziemy się wspierać i to się udaje. Myślę że udzielanie rad komukolwiek kto stracił bliską osobę i pocieszanie nie pomoże.  Myślę że nasi zmarli martwią się gdy widzą nasze łzy.  Pocieszajmy się tym, że uda nam się kiedyś spotkać z Nimi. Wszystkim życzę  abyście odnaleźli spokój.  Trzeba się podnieść i ŻYĆ dla siebie i swoich bliskich. 

 

Odnośnik do komentarza

W kwietniu zmarła mi nagle siostra. Zostawiła dwójkę małych dzieci. Chłopiec 2 i dziewczynka 6 lat. Jestem po 30, ona miała 34. Mieszkamy w domu rodzinnym z moimi rodzicami i bratem, mężem siostry i jej dziećmi.  Jestem singlem i dzieci siostry traktowałam jak swoje. Od jakiegoś czasu szwagier zabiera je do swoich rodziców, ba nawet tam nocują a nigdy wcześniej tego nie robiły. A ja się czuję jakbym oprócz żałoby po śmierci siostry przeżywała też żałobę po ich utracie. Jeden dzień bez nich wytrzymuje ale na drugi już życzę po kątach.  Wiem, że to samolubne, i dzieciaki  są w gorszej sytuacji niż ja. Straciły matkę tak młodo. Chciałabym im ją zastąpić jednak nigdy nie miałam ręki do dzieci  zawsze byłam ciocią, która była pod ręką. Sorki, że nie na temat ale musiałam się wygadać. Po prostu jak tu czytam to wszyscy trafiliście matkę już w starszym wieku, będąc odchowani a tu takie maluchy  ....

Odnośnik do komentarza
Gość gość Marcin

Moja Mama odeszła 2,5 roku temu, cierpiała na raka. Miałem wtedy 23 lata. Bardzo byłem z nią związany. Pisząc ten post jestem zalany łzami, nadal bardzo cierpię po jej stracie. Mówię do niej na cmentarzu, mam nadzieję że mnie słucha... Chodziłem na psychoterapię, jestem na lekach. Wszystko od tamtej pory przestało mieć dla mnie sens. Mam brata i tatę oraz babcię ze strony Mamy. W reszcie rodziny nie mam oparcia. Tak bardzo chciałbym, by było jak dawniej... Święta są smutne. Tęsknota jest tak bardzo bolesna.

Odnośnik do komentarza
Gość zdruzgotana

Mam 55 moja mama odeszła w tym roku w styczniu miała 76 lat od 39 roku życia była wdową nasz tata odszedł nagle miał 42 lata . Mama wychowała  sama  3 dzieci . Całe życie walczyła w trudnościami najpierw pożar domu potem przedwczesna śmierć męża . Wychowanie dzieci które po tych tragediach długo poszukiwały miłości i nie koniecznie ja znalazły nie było łatwe. Mama mieszkała z siostrą jej synem i bratem. Ja osobno z mężem i 2 córkami . Od  ponad 30 lat cały czas baliśmy się o jej zdrowie. Od 13 lat miała ona rozrusznik serca 2 lata temu wymieniony cały czas baliśmy się o serce , 2 lata temu przeszłą udar. Cały czas baliśmy się o serce o udar i chyba to wszystko nas zmyliło na tyle , że nie zauważyliśmy objawów innej choroby . Cały czas myśleliśmy że po udarze nie może jeść i staraliśmy się jej dogadzać kupowaliśmy smakołyki nikomu z nas nie przyszło na myśl , że to inna choroba. Mama zawsze bardzo się bała lekarzy i nie lubiła ich. Uczęszczała jedynie regularnie do kardiologa . Jej serce było słabe miała jeszcze wadę zastawki. Kardiolog nie podjął decyzji o operacji bo i stan jak mówił był bardzo poważny. My też za jego radą nie zmuszaliśmy jej do tego czego ona by nie chciała. Jeśli chodzi o badania to trzeba się z nią było kłócić żeby coś zrobić. W październiku 2021 chciałam ją zabrać do ginekologa a ona odpowiedziała mi , ze urodziła trójkę dzieci ma tyle lat i nigdzie już nie pójdzie do żadnego ginekologa. Ja powiedziałam tak no dobrze mamuś jak nie chcesz to ważniejszy Twój spokój niż badania. Zawsze jej się słuchaliśmy .  Mam nas wychowała w ten sposób żeby nikogo nie ranić , schodzić z drogi i nikogo nie obmawiać ani nie oceniać.  Jej życie było bardzo trudne , ciężko pracowała . W naszej rodzinie nie było różowo siostrze nie ułożyło się życie wyszła za nieroba rozeszli się zamieszkała z mamą i swoim synkiem . Dochodziło  w domu do kłótni siostra dokuczała mamie za swoje niepowodzenia . Ja  chciałam reagować i reagowałam na początku ale najpierw mama mówiła żeby się nie czepiać  siostry, wiec przestałam . Brat  nie chciał się wtrącać bo na początku mam powiedziała mu to samo co mnie . Ja kłóciłam się z siostrą na początku , Później z nią i jej synem rozmawiałam ale skutek chyba był żaden.  Prosiłam mamę aby u mnie zamieszkała ale nie chciała . Ostatnia wigilia była osobno powiedziano mi że nie chce mnie na wigilii moja siostra nie wiem jak to było kto kłamał siostra czy brat czy może mama mnie nie chciała . Poczuła m się odrzucona i nie pojechałam nawet podzielić się opłatkiem . W święta to mama mnie odwiedziła. Dopiero po świętach powiedziało mi rodzeństwo że mama ma wodobrzusze . Lekarz szybka diagnoza po drodze covid . Śmierć bez pożegnania . Owszem wszyscy odwieźliśmy ja do szpitala ale kto żegna się na śmierć i życie z idącym na leczenie. Diagnoza ostatnie stadium raka jajnika. Śmierć nagła jeszcze w niedzielę z nią rozmawiałam przez telefon  w poniedziałek nieprzytomną i zmarła z nocy z poniedziałku na wtorek. Czuję się teraz winna wszystkiemu zbyt mało zdecydowanej reakcji na zachowanie siostry ,  że nie zauważyłam, że coś się dzieje w kierunku innej choroby. Obwiniam się za wszystko  za to że za mało jej pomagałam finansowo, ze za mało z nią spędzałam czasu , że powinnam być u niej codziennie . Byłam przynajmniej raz w tygodniu ale i częściej , Codziennie dzwoniłam nie chciałam jej zamartwiać swoimi problemami. Bardzo żałuję wszystkiego i o wszystko się obwiniam nie chcę żyć . Wszystko zrobiłam źle  . Ostatnie dni gdy była w szpitalu to tak jakby już nie chciała żebym się angażowała w jej pomoc zawsze walczyłam o nią a tu jakby mi odebrało wszystkie siły jakbym już wiedziała , że to koniec . Nie wiem jak dalej żyć a muszę bo mam 2 córki 21 i 19 lat. Mam tylko nadzieję że moja mam jest już szczęśliwa i że kiedyś spotkam ją i tatę w niebie i wtedy ich przeproszę. 

Odnośnik do komentarza

Moja Mama odeszła w styczniu tego roku. Mam 44 lata, a czuję się jak mała, opuszczona dziewczynka. Tęsknię za Mamą tak bardzo, kocham ją nad życie, nie wyobrażam sobie jak moje życie ma dalej wyglądać. Na razie nie żyję a trwam, próbuję przetrwać jakoś kolejny dzień, nic mnie nie cieszy, nic nie sprawia radości, stale myślę o Mamie, rano jak się budzę, wieczorem jak zasypiam. Staram się jak najczęściej być na cmentarzu, ale jak patrzę na jej imię i nazwisko na krzyżu to czuję jakby ból rozrywał mnie od środka. Zrobiłam się jakaś strachliwa, boję się wszystkiego, boję się być sama. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas i wrócić do tych dni gdy była ze mną. Jak mam dalej żyć :( Mamo, tak bardzo tęsknię za Tobą, kocham na zawsze.

Odnośnik do komentarza
Gość Krzysztof

Witam, moja mama odeszła 23 stycznia i odtej pory nie mogę sobie poradzić mam 30 lat a czujemy się jak starzec mało mnie cokolwiek cieszy , oglądam bezsensowne seriale , zrobię sobie coś do jedzenia , posprzątam i tak w kółko myślałem żeby zapisać się do zaocznej szkoły dla zbicia czasu ale jak przychodzi się zapisać to nie mam siły mam nadzieję mamo że spotkamy się na tamtym świecie

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...