Skocz do zawartości
Forum

Niska samoocena, strach, bezradność.


Gość InBlanco

Rekomendowane odpowiedzi

Gość InBlanco

Mam 26 lat i ciągle stresuję się z byle powodu. Boję się prowadzić samochód, odbierać telefony, rozmawiać z nieznajomymi. W towarzystwie czuję się bardzo niezręcznie. W szkole nieraz mi dokuczano, i pewnie przez to później w szkole średniej i na studiach nie potrafiłem z nikim rozmawiać. Jako dzieciak byłem ponoć bystry; przeglądałem książki o astronomii i różne atlasy przyrodnicze, nie było problemów w szkole.
Problemy zaczęły się po przeprowadzce i zmianie szkoły. Dzieciaki w nowej szkole były dość nieprzyjemne i wyśmiewanie się było na porządku dziennym. Trzymałem się razem z garstką innych kolegów którym też dokuczali. Potem w gimnazjum było tylko gorzej. Dokuczali jeszcze bardziej, raz nawet doszło do bójki między mną a jednym z chuliganów, jak się potem okazało pochodził z patologicznej rodziny. Byłem nerwowy, najbardziej stresowały mnie lekcje wf, w szatni nikt nas nie pilnował. Jakoś w tym czasie zacząłem czuć się zdołowany. Nieraz stresowałem się byle czym, aż czułem ból w klatce piersiowej.
Dlaczego o tym nie mówiłem w domu? Przez ojczyma, który wiecznie widział we mnie oferme. Chciał żebym był bardziej "męski", ale ja wolałem komputery. Po wspomnianej wcześniej bójce, powiedziałem mamie, rozklejając się trochę, bo nigdy wcześniej nikt mnie nie uderzył. Ojczym tylko się śmiał jaki to ze mnie mięczak. Po gimnazjum uparłem się iść do liceum, bo potem i tak chciałem robić studia. Prawda jest taka że do liceum szedł też mój kolega z gimnazjum, a ja panicznie bałem się iść do technikum w którym nikogo nie znam. Do dzisiaj żałuję tej decyzji. W liceum było już trochę lepiej, ale nauka nie szła mi za dobrze. Na koniec ledwie dałem radę zdać maturę (musiałem poprawiać). Nadal bywalem przygnębiony. Na studiach zmarnowałem 3 lata życia nie zdałem nawet 1 roku. Ojczym zaczął obracać się w złym towarzystwie, ciągle kłocił się z mamą, nie chciał jej dawać pieniędzy. Godzinami zajmował mi komputer, chyba na złość. Wkoncu doszło do rozwodu.
Byłem zmuszony znaleźć pracę. No i wylądowałem w jakiej podrzędnej fabryce za byle jakie pieniądze. Nienawidzę tej pracy, wiem że mogę więcej, ale nie pamiętam już kiedy ostatni raz spojrzałem w lustro bez wstrętu do siebie. Czuję się jak zupełny nieudacznik, do tego moje ciągłe lęki nie pozwalają mi się w żaden sposób rozwinąć. Chciałbym znów pójść do szkoły, zdobyć zawód który by mnie interesował, ale poprostu za dużo negatywnych myśli ciągle staje mi na drodze.
Przepraszam, że piszę dosyć chaotycznie, chcę tylko wyrzucić to wszystko z siebie.

Odnośnik do komentarza

InBlanco, masz skrajnie niską samoocenę, a do tego dochodzą zgeneralizowane lęki. Możliwe, że masz depresję, niewykluczone, że z nerwicą. Konieczna jest wizyta u lekarza i postawienie diagnozy. Samo nic się nie zrobi. Nie możesz udawać, że nic się nie dzieje, skoro jesteś niezadowolony ze swojego życia i pogrążasz się w smutku. Zachęcam do konsultacji u specjalisty! Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...