Skocz do zawartości
Forum

jak uwolnić się od rodziców, którzy zniszczyli mi życie?


Gość help2

Rekomendowane odpowiedzi

Proszę o pomoc. Jak uwolnić się od toksycznych rodziców? mam 22 lata. Wszystko mi niszczą, cały czas trzymają mnie "pod kloszem" , nie mogę nigdzie normalnie wyjść jak normalny człowiek, co chwila telefony "co robisz?", "posprzątałeś ?" . Nie pamiętam już kiedy z nimi normalnie rozmawiałem. Zawsze o moje wyjścia były kłótnie, po większej awanturze zgadzali się , ale patrzyli na mnie źle. I zawsze mam obawy, czy czasem nie będą źli. Więc dzwonie do nich i mówię czy mogę to a tamto?, czy "nie będziecie źli"?Nie mam żadnych znajomych, bo się boję reakcji rodziców, już były kłótnie o moje znajomości, że to strata czasu. Nie mogę normalnie z nikim na piwo wyjść, bo się boję że może z tego być piekło w domu. Nie mam życia żadnego po za siedzeniem w domu, bo gdzie nie wyjdę to jest awantura, mówili mi "zarób to będziesz robił co chciał"pracowałem już - i co? nagle się okazało że mam nie wydawać kasy na głupoty, najlepiej żebym oszczędzał. Do tej pory dają mi na wszystko. Zawsze uważali że sobie nie poradzę w życiu, bali się o mnie, dlatego nigdy nie miałem styczności z ludźmi , i tak oto teraz nie mam nic, nie mam swojej najmniejszej choćby prywatności. Matka zawsze się panicznie o mnie bała, "nie zrób głupoty" , "zachowuj się", zawsze mnie poprawiała we wszystkim. Tak naprawdę nie mam nic oprócz życia z rodzicami. Całe życie byłem manipulowany, nie pozwalano mi cieszyć się z każdej chwili, byłem zawsze nieśmiały zamknięty w sobie. I oni zamiast pchać mnie do życia , zawsze mówili ty zostajesz w domu nigdzie nie idziesz, nie raz były takie sytuacje. I co po za czterema ścianami przeżyłem? nic. I te lęki się jakoś we mnie pogłębiły, i awantur jest coraz więcej. Teraz jest tragicznie ze mną , mam leki , fobie. boję się wyjść do ludzi, boję się stykać z sytuacjami codziennymi. I zawsze jestem poprawiany. To co ja robię , jest dla nich złe , okrutne , "nie szanujesz nas" ,"jak możesz się tak zachowywać", "źle ci u nas?" . Ja już nie wiem co dalej będzie? Wiem że tej relacji nie naprawię. Było to by bez sensu. Najbardziej żałuję w tym wszystkim tego że każda chwila to kłótnia , kłótnia którą można by zamienić na normalne dogadanie się z nimi, szczerą rozmowę. Nie liczę już na to . Nie liczę na jakąkolwiek zmianę z ich strony. Próbowałem wielokrotnie z nimi siąść porozmawiać, zawsze kończyło się to kłótnią. A teraz za daleko to zabrnęło , nie mam już czym się cieszyć. Sprzątam, zmywam, zajmuję się domem, uczę się, naprawdę robię wszystko byle by nie mieli do mnie pretensji a i tak jestem najgorszy. Ja już nie mam sił .

Odnośnik do komentarza

Idź do psychologa, bo sam sobie nie poradzisz. Ty się przejmujesz, ty się boisz, ty się kłócisz, ty siedzisz w domu.
Tak, ty się kłócisz, zamiast działać. Do kłótni trzeba dwojga, jedna osoba nie wystarczy.
Ty dzwonisz do nich, jeśli to oni nie dręczą cię telefonami.
Wiec to ty musisz nauczyć się , jak się nie przejmować, jak odciąć się psychicznie od zbytniej zależności, jak przestać się bać i zacząć być samodzielnym.
To że pomagasz w domu, że się nie "szlajasz", to duży plus. Wychowali cię na dobrego człowieka.
Ale już najwyższy czas, byś nauczył się samodzielności, byś odciął "pępowinę", byś poznał ludzi bez poczucia strachu przed rodzicami.

Te wszystkie lęki i obawy, siedzą w twojej głowie, więc czas się ich pozbyć.
Oczywiście i sam możesz to zrobić, jest dużo porad i metod, podanych w internecie, są książki na ten temat, ale łatwiej by ci było, gdyby psycholog dał ci wskazówki.

Odnośnik do komentarza

Aktualnie jestem wrakiem człowieka. Nie potrafię żyć samodzielnie. Całe życie "pod kloszem" wpłynęło na moją psychikę, i zniszczyło mi życie. Nie potrafię samodzielnie myśleć, bo zawsze moje zdanie się nie liczyło. Kłócę się o rzeczy które , wydają się być błahe. Jak wyjście na miasto, albo poznanie kogoś. Chciałbym jakoś uwolnić się spod ich kontroli, ale mam zakorzeniony strach że zrobię coś przeciwko im, zranię ich.
I zawszę się upewniam czy mogę wyjsć, czy mogę napić się piwa. Naprawdę czasem chcialbym pożyć sobie bez ich kontroli . Bo ciągłe kłótnie stają się już dla mnie męczące.

Odnośnik do komentarza

nawet poznanie kogoś sprawia mi ogromne problemy, już nie mówię o pracy - bo to dla mnie koszmar. Zawsze jestem strofowany przez rodziców. Mówią mi co mam robić a czego nie. Przykładowo przyzwyczaili mnie do robienia tylko tego co oni sobie zażyczą, a ja cóż.. jestem im posłuszny. No i robię zmywam podłogi, naczynia , koszę trawnik.słowem zajmuję się całym domem i jeszcze muszę nadrabiać zaległości z zajęć bo nie wyrabiam już.

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem najlepiej by było, gdybyś poszedł do psychologa, psychoterapeuty, naświetlił sytuację tak jak tutaj i poprosił o możliwość rozmowy przy rodzicach.
Z tego co opisujesz ewidentnie blokują Tobie wszelka aktywność życiową i nadmiernie kontrolują, zawłaszczyli sobie Ciebie i postępują jakby nie uznawali faktu ze dorosłeś.

Pewnie wynika to z jakichś ich lęków.
Moze specjalista miałby u nich na tyle poszanowania i autorytetu ze zmieniliby w jakimś stopniu podejscie i nie trzymali Cie już na zbyt krótkiej psychicznej smyczy.

Jeżeli do tego nie dojdzie- napisz do nich szczery list - sobie zostaw kopie w razie gdyby go nerwach zniszczyli.
I ważne -nie korzystaj z wolności na oślep, bo nie mając treningu możesz czasem przesadzić i rzucić się na zbyt głęboka wodę.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Miałam dokładnie to samo co ty.
- Przeczytaj koniecznie książkę Suzan Forward "toksyczni rodzice".
- Musisz zrozumieć że każdy człowiek jest odrębną istotą żywą. Jesteś człowiekiem. Jesteś odrębną istotą żywą. Niezależną od twoich rodziców. Masz własne ręce, własną głowę, własne myśli, własne lęki, własne pragnienia, własny ból. Nie możesz żyć tak rodzice ci każą, bo oni nie odczuwają za ciebie twojego lęku, ani bólu, nie umrą za ciebie.
- Musisz zrozumieć że społeczeństwo wciska nam kity że rodzice są świeci, bo nas urodzili i się nami opiekowali więc żyjemy dzięki nim i jesteśmy im winni posłuszeństwo i opiekę. TO NIE JEST PRAWDA. Urodzić dziecko i utrzymać je przy życiu jest bardzo łatwo, seks, rodzisz, potem karmisz, ubierasz, kąpiesz, pilnujesz. Jak psa czy kota. Każdy może to zrobić. Istotą miłości nie jest urodzenie i wyhodowanie dziecka. Istotą miłości jest szanowanie i akceptacja drugiego człowieka, w tym jego woli, jego myśli. NIE WSZYSCY RODZICE KOCHAJĄ DZIECI. Wielu rodziców wyhodowało sobie dzieci. Tak jak ciebie i mnie. Potem przychodzą z tekstami "ja cie wychowałam a ty mnie nie słuchasz", "rób jak każę bo jestem twoją matką/ojcem!" "masz mnie słuchać bo jesteś mój!" "nikt nie wie lepiej niż matka, tylko matka się tobą najlepiej zajmie!" "niczego nie robisz dobrze, to ja muszę o ciebie dbać bo sam nie umiesz!". Wszystko to mówią tylko z 1 powodu: CZUJĄ SIĘ PRZEGRANI, czują się nieudanymi rodzicami i NIE CHCĄ SIĘ DO TEGO PRZYZNAĆ!
- Istoty które kochają szanują twoje zdanie, akceptują cię. Istoty które cie kochają nie krytykują cie za wszystko. Dlaczego krytykujesz, obgadujesz kogoś? Dlaczego krytykujesz kogoś "beznadziejnie skosiłeś trawnik..."? Żeby mu POMÓC zrobić to lepiej? NIE!!! ŻEBY POCZUĆ SIĘ LEPSZY, WYŻEJ OD NICH! To samo robią twoi rodzice, strofują cię żeby być rodzicami, żeby nadal czuli się potężni jak kiedyś nad małym bezbronnym dzieckiem! Wiedzą że oni się starzeją a ty doroślejesz i rośniesz w siłę! Dlatego odstawiają cyrki, chcą mieć nadal władzę nad tobą!
- Musisz zrozumieć że nie jesteś winny rodzicom tego żebyś pozwalał się kontrolować i robić co zechcą. Popatrz na ulice, gdyby każdy człowiek na ulicy służył swoim rodzicom i robił to co im każą, nikt nie chodziłby do pracy, nie bawiłby się, nie miałby sowich dzieci, tylko wszyscy siedzieliby z rodzicami i wachlowali ich, tak jak ciebie zmuszają...
- ZRANIENIE ICH jest tym co powinieneś zrobić bo oni cały czas RANIĄ CIEBIE!!! Zrozum to. Czy gdybyś kochał, szanował i akceptował dziewczynę, kontrolowałbyś ją tak jak oni ciebie????? Gdyby cię zdrowo kochali, szanowali i akceptowali nie traktowaliby cię w ten sposób!!!
- ŻYCIE WŁASNYM ŻYCIE NIE JEST ZRANIENIEM kogokolwiek! Jesteś odrębną żywą istotą i musisz żyć własnym życiem! Pamiętaj ze to czy ktoś czuje się zraniony twoimi działaniami - TO JEST JEGO WYBÓR!!!!


Lata żyłam po to żeby nie zranić rodziców, podczas gdy ONI MNIE RANILI, nikt mnie tak nie zranił jak oni!!!!!!!! To nic ze są twoimi rodzicami - to TYLKO ludzie!!!!!!!! Popatrz na ludzi na ulicy - kto to? Ludzie. Odrębni ludzie. To czyiś rodzice. Ale to tylko ludzie!!!!!!! Twoi też są tylko ludźmi, i są jak ludzie wyrachowani, manipulują, oszukują, kłamią, kontrolują, zadają ból, łączą was tylko więzy krwi - ale więzy krwi nie pozwalają na więzienie ciebie i kontrolowanie ciebie, jak psa czy kota!!!! Gdyby cię kochali i szanowali nie kontrolowaliby ciebie! Gdybyś kochał dziewczynę, traktowałbyś ja tak jak oni ciebie????? chciałbyś żeby ona o tobie to mówiła, co ty o nich???? że ją kontrolujesz, krytykujesz, jest zmęczona z tobą, chciałaby być z kimś innym i czuć się lepiej, ciągle się kłócicie, ale ona jest z tobą bo czuje że powinna albo bo musi być ci posłuszna....???????
- pamiętaj oni kiedyś znikną - co wtedy, kim wtedy będziesz???? nikim bo póki co jestem przedłużeniem swoich rodziców i ich psem..... będziesz psem bez właściciela.... oni robią ci krzywdę, to nie jest dobre wychowanie, to nie jest dobra miłość, prawdziwy szacunek, ani prawdziwa akceptacja!!!!
Odnośnik do komentarza

I pamiętaj - ONI SIĘ NIE ZMIENIĄ!
Oni się nie zmienią sami z siebie. Nie wierz w teksty "idźcie do psychologa to oni się zmienią" Nie zmienią się! dlaczego?
Ponieważ psycholog nie może zmienić człowieka.
Tylko człowiek sam może siebie zmienić.
Ponieważ jeśli ktoś nie chce się zmienić, nie zmieni się!!!!
A TWOI RODZICE NIE MAJĄ POWODU ŻEBY SIĘ ZMIENIAĆ!!!!!!!!!!! Im jest dobrze! Im jest dobrze z tym że ich słuchasz i cię kontrolują! Po co mieliby się zmieniać????? Po co mieliby oddawać taką władzę??? To są ludzie którzy nie kochają zdrowo, nie szanują i nie akceptują ciebie - po co mieliby oddawać swoją władzę???? NIE ODDADZĄ, NIE ZMIENIĄ SIĘ! Im jest wygodnie, ich nie boli jak ciebie, oni są zadowoleni - ONI SIĘ NIE ZMIENIĄ, bo po co???? Po to cię uczyli uległości żebyś był uległy! Po co mieliby to zmieniać????????

Musisz zmienić się TY !!!!!!!!
Musisz zmienić swoje podejście do nich!!!!!
Twoim prawem jako żywej istoty jest wolność i szacunek wobec ciebie. Oni ci tego sami z siebie nie dadzą! Musisz to sobie zabrać!
Oni ci nie dadzą osobnego mieszkania, pracy, żony!
Musisz sam zdobyć swoje osobne mieszkanie, pracę, żonę.
Musisz zacząć się zmieniać i walczyć o to co ci się należy, o wolność i szacunek!
Nie kłócąc się z nimi o to!
ONI CI TEGO NIE DADZĄ! Po co się kłócisz o to z nimi skoro oni ci nie dadzą tego????? Po co się kłócisz "nie krytykujcie mnie, liczcie się z moim zdaniem" skoro oni ci tego nie dadzą???? Zostaw ich, przestań mówić do ludzi którzy cie nie słuchają!!!!
Musisz ich porzucić i sam to zdobyć!

Odnośnik do komentarza

Z tym pójściem z rodzicami do terapeuty który wcześniej pozna temat na WSPÓLNĄ rozmowę - to wiem z własnego doświadczenia, że tacy ludzie wstydzą się jednak opinii innych, szczególnie specjalistów, i z takim podparciem łatwiej ich opamiętać i przebić ten mur.

Viowa ma racje ze oni sami z siebie się nie zmienią.

Odnośnik do komentarza

~viovva
Miałam dokładnie to samo co ty.
- Przeczytaj koniecznie książkę Suzan Forward "toksyczni rodzice".
- Musisz zrozumieć że każdy człowiek jest odrębną istotą żywą. Jesteś człowiekiem. Jesteś odrębną istotą żywą. Niezależną od twoich rodziców. Masz własne ręce, własną głowę, własne myśli, własne lęki, własne pragnienia, własny ból. Nie możesz żyć tak rodzice ci każą, bo oni nie odczuwają za ciebie twojego lęku, ani bólu, nie umrą za ciebie.
- Musisz zrozumieć że społeczeństwo wciska nam kity że rodzice są świeci, bo nas urodzili i się nami opiekowali więc żyjemy dzięki nim i jesteśmy im winni posłuszeństwo i opiekę. TO NIE JEST PRAWDA. Urodzić dziecko i utrzymać je przy życiu jest bardzo łatwo, seks, rodzisz, potem karmisz, ubierasz, kąpiesz, pilnujesz. Jak psa czy kota. Każdy może to zrobić. Istotą miłości nie jest urodzenie i wyhodowanie dziecka. Istotą miłości jest szanowanie i akceptacja drugiego człowieka, w tym jego woli, jego myśli. NIE WSZYSCY RODZICE KOCHAJĄ DZIECI. Wielu rodziców wyhodowało sobie dzieci. Tak jak ciebie i mnie. Potem przychodzą z tekstami "ja cie wychowałam a ty mnie nie słuchasz", "rób jak każę bo jestem twoją matką/ojcem!" "masz mnie słuchać bo jesteś mój!" "nikt nie wie lepiej niż matka, tylko matka się tobą najlepiej zajmie!" "niczego nie robisz dobrze, to ja muszę o ciebie dbać bo sam nie umiesz!". Wszystko to mówią tylko z 1 powodu: CZUJĄ SIĘ PRZEGRANI, czują się nieudanymi rodzicami i NIE CHCĄ SIĘ DO TEGO PRZYZNAĆ!
- Istoty które kochają szanują twoje zdanie, akceptują cię. Istoty które cie kochają nie krytykują cie za wszystko. Dlaczego krytykujesz, obgadujesz kogoś? Dlaczego krytykujesz kogoś "beznadziejnie skosiłeś trawnik..."? Żeby mu POMÓC zrobić to lepiej? NIE!!! ŻEBY POCZUĆ SIĘ LEPSZY, WYŻEJ OD NICH! To samo robią twoi rodzice, strofują cię żeby być rodzicami, żeby nadal czuli się potężni jak kiedyś nad małym bezbronnym dzieckiem! Wiedzą że oni się starzeją a ty doroślejesz i rośniesz w siłę! Dlatego odstawiają cyrki, chcą mieć nadal władzę nad tobą!
- Musisz zrozumieć że nie jesteś winny rodzicom tego żebyś pozwalał się kontrolować i robić co zechcą. Popatrz na ulice, gdyby każdy człowiek na ulicy służył swoim rodzicom i robił to co im każą, nikt nie chodziłby do pracy, nie bawiłby się, nie miałby sowich dzieci, tylko wszyscy siedzieliby z rodzicami i wachlowali ich, tak jak ciebie zmuszają...
- ZRANIENIE ICH jest tym co powinieneś zrobić bo oni cały czas RANIĄ CIEBIE!!! Zrozum to. Czy gdybyś kochał, szanował i akceptował dziewczynę, kontrolowałbyś ją tak jak oni ciebie????? Gdyby cię zdrowo kochali, szanowali i akceptowali nie traktowaliby cię w ten sposób!!!
- ŻYCIE WŁASNYM ŻYCIE NIE JEST ZRANIENIEM kogokolwiek! Jesteś odrębną żywą istotą i musisz żyć własnym życiem! Pamiętaj ze to czy ktoś czuje się zraniony twoimi działaniami - TO JEST JEGO WYBÓR!!!!


Lata żyłam po to żeby nie zranić rodziców, podczas gdy ONI MNIE RANILI, nikt mnie tak nie zranił jak oni!!!!!!!! To nic ze są twoimi rodzicami - to TYLKO ludzie!!!!!!!! Popatrz na ludzi na ulicy - kto to? Ludzie. Odrębni ludzie. To czyiś rodzice. Ale to tylko ludzie!!!!!!! Twoi też są tylko ludźmi, i są jak ludzie wyrachowani, manipulują, oszukują, kłamią, kontrolują, zadają ból, łączą was tylko więzy krwi - ale więzy krwi nie pozwalają na więzienie ciebie i kontrolowanie ciebie, jak psa czy kota!!!! Gdyby cię kochali i szanowali nie kontrolowaliby ciebie! Gdybyś kochał dziewczynę, traktowałbyś ja tak jak oni ciebie????? chciałbyś żeby ona o tobie to mówiła, co ty o nich???? że ją kontrolujesz, krytykujesz, jest zmęczona z tobą, chciałaby być z kimś innym i czuć się lepiej, ciągle się kłócicie, ale ona jest z tobą bo czuje że powinna albo bo musi być ci posłuszna....???????
- pamiętaj oni kiedyś znikną - co wtedy, kim wtedy będziesz???? nikim bo póki co jestem przedłużeniem swoich rodziców i ich psem..... będziesz psem bez właściciela.... oni robią ci krzywdę, to nie jest dobre wychowanie, to nie jest dobra miłość, prawdziwy szacunek, ani prawdziwa akceptacja!!!!

Przeczytałem twój wpis. Zgadzam się w całości. Moi rodzice są czasem wredni, ale to "czasem" to jest większość mojego życia. Doskonale rozumiem że oni chcą żebym został jak najdłużej przy nic żeby kiedyś w razie gdy starzy i nie będą mogli nic zrobić , będą chcieli żebym robił za nich wszystko. Owszem rozumiem sytuację któryś z rodziców będzie ciężko chory ok.. ale teraz? kiedy mogą wszystko zrobić, a narzekają że nie mają na nic czasu, owszem bo muszą wydawać na mnie na życie na dom , wiadomo.. to dlaczego mi nie powiedzą żebym ich jakoś odciążył?! Ja tego chcę, ale tak jak już mówiłem nabyłem masę lęków i fobii, ograniczanie mnie sprawiło że boję się wyjść z domu i normalnie funkcjonować. Ja już nie mówię że kiedyś założę rodzinę, bo to wydaję mi się w tym momencie czystą abstrakcją. Po za tym oni nastawili mnie abym się bał , abym ciągle nie podejmował ryzyka, nie oswajał się z codziennymi problemami. Ja już nie mówię nawet że styczność z klientem (gdybym kiedyś pracował) byłaby dla mnie straszna (zacinanie się, plątanie języka, pocenie się). Nie mam problemów np. z kupieniem czegoś , czy normalne chodzenie do sklepu bo to są neutralne rzeczy. Gorzej już np. z zapytaniem kogoś na ulicy o godzinę - w tym momencie przypadkowy brak zegarka. Boję się że jak już poznam kogoś, nie będę miał o czym rozmawiać, nie będę miał o czym mówię, bo moje życie było "ubogie" , i ten ktoś może mnie zwyczajnie wyśmiać. Moja przyszłość mnie przeraża.
Nie wiem jak ja odnajdę się w życiu. Próbuję jakoś sam rzucać się na "głęboką wodę" ale to daje odwrotny skutek.
Teraz nic nie robię bo dałem sobie spokój, skoro ogranicza mnie mój lęk, to po co ryzykować. I właściwie to moje życie jest bardzo ubogie, ograniczające się tylko do kłótni z rodzicami, nic nie robię żeby wyrwać się z tego marazmu. Po prostu teraz dałem sobie spokój, bo nie widzę szans . Ale dzięki za odpowiedź wiem że sam nie jestem z tym problemem. Chciałbym żyć normalnie, wychodzić i nie przejmować się co powiedzą rodzice, poznawać ludzi. Chciałbym przestać czuć niepewność przed rodzicami, po prostu zacząć robić to co do tej pory było i jest dla mnie utrapieniem. A ta niepewność jest coraz większa. Zawsze się boję ich reakcji, a ta reakcja jest zawsze taka sama ciągle kłótnie i to mnie najbardziej męczy.

Odnośnik do komentarza

Wiem że nie potrzebnie się z nimi kłócę, ale nawet oni sami prowokują abym się zdenerwował, widzą że jestem zły a ja się daje łatwo wyprowadzić z równowagi to to podsycają. A ja się coraz bardziej denerwuję. I wtedy jestem według nich "nienormalny", "jak możesz się tak błaźnić", "co się tak szarpiesz?" .. bezpodstawne mówienie.. najpierw mnie zdenerwują a potem wymyślają sobie że jestem taki a nie inny. Ale oni? Oni nie mają sobie nic do zarzucenia , myślą że robią dobrze, a to tymczasem ja na tym dużo tracę..
I nie ma opcji że się z nimi dogadam.. bo dogadywać się z nimi to inaczej - oni ustalą SWOJE zasady to tak ma być, masz być na zawołanie, przestrzegać ich planu godzinowego tj. wracać o ustalonej godzinie , a jak nie posłuchasz jesteś zły i niedobry. Ja jestem raczej normalny, nie chodzę nie szlajam się ale oni myślą że ja i tak zrobię jakieś głupstwo, bo przecież ja same głupstwa robię - według nich. A głupstwem jest dla nich kiedy cieszę sie z życia. Nie poznałem dużo osób, nie czesto mam okazje.
Ostatnio nawet już coś matka mówiła żebym gdzieś wyszedł coś zrobił ze sobą. Tak tak .. zacznę wychodzić znowu się zacznie kontrolowanie . I macie racje po prostu wychodze i tyle . Jaki plan ? Jakie ustalanie godziny? Jakie przyzwolenia na napicie się piwa . Nie chciałbym kiedyś zaprosić kogoś do kawiarni albo restauracji i płacić za ich pieniądze. Bo to nadal jest kontrola z ich strony. "My ci dajemy i masz przyjmować to od nas, sam nie wydawaj swoich pieniędzy" no i błędne koło się zamyka, bo oni mi dają na wszystko. Czemu uwiesili się tak mnie? Niech sami sobie pożyją , niech odpoczną , a nie uwieszą się mnie . Ja chcę żeby choć raz oni dali mi spokój, zajęli się sobą. Bo ciągle jestem tylko ja .. wokół mnie ich życie się obraca, i to już staję się dziwne i niezrozumiałe.
I to wszystko mnie przeraża, ale wiem że sam muszę to zrobić. I za nie długo nie wiem za tydzień, może za dwa dni to zrobię. Do psychologa nie pójdę bo według mnie to jest strata czasu na siedzenie i słuchanie nic nie znaczących wywodów, po których tak naprawdę nadal stoisz w miejscu. Tak wiem bo już byłem u psychologa i nic mi to nie dało.
Myślę że teraz jest najlepszy na to czas no bo jeśli będę czekał, jeśli będę się kłócił, jeśli będę żył rodzicami a nie sobą, no to kiedy? a najlepiej byłoby już coś robić. Gdzieś się zapisać, cokolwiek.
Sam zacząłem myśleć, że za dużo już czasu siedzę z rodzicami i żyję według ich nakazów i zakazów.

Odnośnik do komentarza

Problem już znasz, to teraz najwyższy czas, by coś z tym zrobić.
Piszesz o pracy, jakie masz wykształcenie, co potrafisz?
A może warto pójść na studia i dokształcić się trochę?
Wtedy mógłbyś tak zorganizować dzień, by jak najmniej przebywać w domu.
Uczyć się gdzieś w czytelni, lub z kolegami.
Jak nie uczelnia, to koniecznie znajdź pracę. Po pracy idź na jakieś zajęcia dodatkowe tak, abyście jak najmniej przebywali razem.
Jak już ruszysz tyłek, to stopniowo przyzwyczaicie się do tego że przebywacie osobno i że w tym czasie robisz to, co chcesz i to bez opowiadania się i tłumaczenia.
Twój los jest w twoich rękach. Jak nie zdobędziesz się na działanie, to nie zmienisz swego życia.
I co z tego, że będziesz obwiniał rodziców, skoro to ty będziesz tym wielkim przegranym?
To twoje życie, walcz o nie! Samo biadolenie nic nie zmieni!

Powtarzaj sobie, to moje życie, ja za nie odpowiadam. Jestem sprawny i energiczny, dobrze sobie radzę w każdej sytuacji.
Powtarzaj to sobie w kółko, na okrągło, aż w końcu sam w to uwierzysz.
Na razie mówisz sobie, że nie możesz itd. a takie myśli jeszcze bardziej cię dołują. Mów sobie, że wszystko możesz, a zobaczysz, jak świat zacznie się zmieniać na lepsze.

Wszystko jest w twojej głowie, więc to ty musisz się zmienić. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Help chyba nie zrozumiałeś - po co piszesz, skoro nie przeczytałeś tej ważnej książki "toksyczni rodzice"?
PRZECZYTAJ.
Ze 2 razy.
Potem pisz.
Po co piszesz w kółko to samo? Nic nie zmieniłeś. Zrozum póki nic nie zmienisz będziesz w kółko gadał o tym samym i w kółko będziesz uwięziony w miejscu.
PRZECZYTAJ.
Nie bądź jak dziewczyna siedząca w oknie i płacząca "nikt mnie nie kocha nie mogę znaleźć chłopaka!" ktoś pyta"a szukałaś? wyszłaś z domu chociaż?" ona: "nie, bo przecież jestem brzydka i nie umiem! na pomoc co mam zrobić, nie mogę znaleźć chłopaka!"

Help oni cię BĘDĄ prowokować do kłótni. Zrozum, póki się z nimi kłócisz i wściekasz na nich, oni mają nad tobą WŁADZĘ! Żgają cię patykiem jak lwa w klatce a ty na to reagujesz - a oni MAJĄ UBAW z tego i WŁADZĘ nad tobą!

Moja matka dzwoniła do mnie 3 razy dziennie. Jak nie odbierałam dzwoniła non stop przez godzinę i w końcu odebrałam o ana rozryczana drze się na mnie. Morał? Nauczyła się że jeśli będzie wydzwaniać i odstawiać cyrki ja BĘDĘ ODBIERAĆ i z poczucia winy jeszcze DZWONIĆ PIERWSZA DO NICH bo NIE CHCĘ ICH "ZRANIĆ"!!!!! to jest WŁADZA rozumiesz??????? Nie dawaj się temu!!!!!!!!!

Przestałam odbierać jak tak wydzwania. Robiła histerie ale nie odbierałam. czego się nauczyła? Że to NIC nie daje. To działa. I co z tego że się obraziła na jakiś czas? Potem jej przeszło.

NIE REAGUJ na bezpodstawne zaczepki. NIE REAGUJ.
Zrozumieją że one nie mają sensu.
A nawet jeśli nie zrozumieją to ciebie przestaną one boleć jak będziesz je ignorować.
NIE REAGUJ, nie porównuj że oni to oni tamto, NIE wplątuj się z nimi w dyskusję - to jak dyskusja z idiotą, wciąga cię w dyskusję i ma z tego ubaw żgania patykiem lwa w klatce a ty się denerwujesz.
Ty masz otwarte drzwi tej klatki.
Wiesz jak idiotycznie wygląda lew w otwartej klatce, pozwalający się żgać patykiem?
Wiesz jaki oni mają z tego ubaw? "patrz, wyhodowaliśmy sobie lwa tak, że teraz nas słucha i leży w otwartej klatce i nie ruszy się bo się nas boi!" - myślisz, że im się to znudzi? Tu nie chodzi o opiekę na starość, uwierz mi....... Oni są nieporadnymi rodzicami, ty chociaż bądź normalniejszy od nich.....
to oczywiste że będą cie wyzywać od nienormalnych bo przecież NIE PRZYZNAJĄ SIĘ DO PORAŻKI!!!!!!!!!! Żartujesz????? Oczywiście, że się nie przyznają!!!!!!! Oni mają rację, to ty jesteś nienormalny i niezaradny. A co mają powiedzieć, żartujesz, myślisz że powiedzą "no tak przepraszamy, masz rację tym razem, myliliśmy się..." ??????? Nie, powiedzą "gówniarzu nie znasz życia, wszystko za ciebie musimy robić!"

Przeczytaj te książkę a potem pogadamy. Nie chce mi się przepisywać książki. Zamiast pisać stale to samo przeczytaj książkę.

Odnośnik do komentarza

Jak ich nie słuchasz "jesteś niedobry".
To idiotyczne i kiedyś to zrozumiesz, to jest warunkowa miłość, to jest zło.
Ale TERAZ załóżmy na chwilę że ich nie posłuchałeś.
I "jesteś niedobry".
Jesteś niedobry bo wróciłeś 0,5 h później.
Jesteś niedobry.
I CO Z TEGO????????
Umarłeś????????? raczej nie.
Dostałeś raka od tego????? chyba nie.
Zabiłeś kogoś tym że jesteś niedobry????? nie.
Czy wszyscy ludzie na ziemi znienawidzili cię w tej sekundzie bo jesteś niedobry???? Nie.
Czy rodzice wypędzą cię z domu?????? Nie.
Czy zabiorą ci jedzenie i picie i umrzesz? Nie.
Czy skoro jesteś niedobry żaden szef nie przyjmie cie nigdy do pracy???? Nie.
Czy skoro jesteś niedobry żadna dziewczyna cie nigdy nie pokocha????????? Nie.
Czy wszyscy wokół widzą że jesteś nagle niedobry i wytykają cie palcami?????? Nie.
Czy to jesteś niedobry znaczy że nikt cię nigdy nie doceni, nie pochwali, nie będzie podziwiał, ani potrzebował twojej rady i pomocy?
czy to znaczy że NIGDY NIC nic nie osiągniesz bo jesteś niedobry WEDŁUG TWOICH RODZICÓW???????? Nie!
To TOTALNA BZDURA!!!!!!!
Możesz sobie być "niedobry". I CO Z TEGO???????????

Nie ma ludzi nieomylnych- każdy jest niedobry kiedy popełnia błąd albo DOKONUJE WŁASNEGO WYBORU i jest dobry kiedy dobrze coś zrobi lub zgodnie z czyjąś wolą????????? TO BZDURA ROZUMIESZ???? Oni cię tym kontrolują a to totalna bzdura!!!!!

Odnośnik do komentarza

~viovva
Help chyba nie zrozumiałeś - po co piszesz, skoro nie przeczytałeś tej ważnej książki "toksyczni rodzice"?
PRZECZYTAJ.
Ze 2 razy.
Potem pisz.
Po co piszesz w kółko to samo? Nic nie zmieniłeś. Zrozum póki nic nie zmienisz będziesz w kółko gadał o tym samym i w kółko będziesz uwięziony w miejscu.
PRZECZYTAJ.
Nie bądź jak dziewczyna siedząca w oknie i płacząca "nikt mnie nie kocha nie mogę znaleźć chłopaka!" ktoś pyta"a szukałaś? wyszłaś z domu chociaż?" ona: "nie, bo przecież jestem brzydka i nie umiem! na pomoc co mam zrobić, nie mogę znaleźć chłopaka!"

Help oni cię BĘDĄ prowokować do kłótni. Zrozum, póki się z nimi kłócisz i wściekasz na nich, oni mają nad tobą WŁADZĘ! Żgają cię patykiem jak lwa w klatce a ty na to reagujesz - a oni MAJĄ UBAW z tego i WŁADZĘ nad tobą!

Moja matka dzwoniła do mnie 3 razy dziennie. Jak nie odbierałam dzwoniła non stop przez godzinę i w końcu odebrałam o ana rozryczana drze się na mnie. Morał? Nauczyła się że jeśli będzie wydzwaniać i odstawiać cyrki ja BĘDĘ ODBIERAĆ i z poczucia winy jeszcze DZWONIĆ PIERWSZA DO NICH bo NIE CHCĘ ICH "ZRANIĆ"!!!!! to jest WŁADZA rozumiesz??????? Nie dawaj się temu!!!!!!!!!

Przestałam odbierać jak tak wydzwania. Robiła histerie ale nie odbierałam. czego się nauczyła? Że to NIC nie daje. To działa. I co z tego że się obraziła na jakiś czas? Potem jej przeszło.

NIE REAGUJ na bezpodstawne zaczepki. NIE REAGUJ.
Zrozumieją że one nie mają sensu.
A nawet jeśli nie zrozumieją to ciebie przestaną one boleć jak będziesz je ignorować.
NIE REAGUJ, nie porównuj że oni to oni tamto, NIE wplątuj się z nimi w dyskusję - to jak dyskusja z idiotą, wciąga cię w dyskusję i ma z tego ubaw żgania patykiem lwa w klatce a ty się denerwujesz.
Ty masz otwarte drzwi tej klatki.
Wiesz jak idiotycznie wygląda lew w otwartej klatce, pozwalający się żgać patykiem?
Wiesz jaki oni mają z tego ubaw? "patrz, wyhodowaliśmy sobie lwa tak, że teraz nas słucha i leży w otwartej klatce i nie ruszy się bo się nas boi!" - myślisz, że im się to znudzi? Tu nie chodzi o opiekę na starość, uwierz mi....... Oni są nieporadnymi rodzicami, ty chociaż bądź normalniejszy od nich.....
to oczywiste że będą cie wyzywać od nienormalnych bo przecież NIE PRZYZNAJĄ SIĘ DO PORAŻKI!!!!!!!!!! Żartujesz????? Oczywiście, że się nie przyznają!!!!!!! Oni mają rację, to ty jesteś nienormalny i niezaradny. A co mają powiedzieć, żartujesz, myślisz że powiedzą "no tak przepraszamy, masz rację tym razem, myliliśmy się..." ??????? Nie, powiedzą "gówniarzu nie znasz życia, wszystko za ciebie musimy robić!"

Przeczytaj te książkę a potem pogadamy. Nie chce mi się przepisywać książki. Zamiast pisać stale to samo przeczytaj książkę.

i myślisz że przeczytanie tej książki coś mi da? Ja wiem że rodzice mają ze sobą problem i tego NIGDY nie zmienie. To zawsze będzie . Sam muszę coś zrobić ze sobą, nawet jeśli w mojej podświadomości jest to że to jest niewykonalne , niemożliwe.

Dziękuje za polecenie tej lektury, i być może kiedyś przeczytam. Ale to ja sam musze zacząć coś robić.

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

No co?
Przecież dobrze napisałem. Trzeba własną matkę szanować, bo przecież ta kobieta dała nam jakże cenne życie. Ja to jestem takiego zdania, że można teoretycznie zlekceważyć wszystko.
Ale jednego nie można:-)
A tym czymś jest słowo mamusi. :-)
Pamiętajcie Autorze, że matkę masz tylko jedną.
Matkę, która chce dla Ciebie jak najlepiej i zawsze, ale to zawsze musisz się jej słuchać.
Choćby nie wiem co jej słowo zawsze ponad wszystkich.:-)
Ta kobieta ma być dla Ciebie wzorem do naśladowania i masz spełniać jej każde zachcianki.
Pamiętaj chłopcze, iż Ten o którym się nie mówi z góry cały czas Cię obserwuje, a to jak będziesz zachowywał się wobec swojej matki to, będzie na sondzie ostatecznym wysoko brane pod uwagę :-)
Mama- priorytet
Mama- mądrość
Mama- przepustką do życia wiecznego
I tego należy się trzymać :P
Amen +

Odnośnik do komentarza

'" Ja wiem że rodzice mają ze sobą problem i tego NIGDY nie zmienie. To zawsze będzie . Sam muszę coś zrobić ze sobą, nawet jeśli w mojej podświadomości jest to że to jest niewykonalne , niemożliwe."

To zacznij od zmiany w swojej podświadomości.
Podświadomość to myśli, które się tam zagnieździły. TO TYLKO TWOJE MYŚLI!!!, które często powtarzane, utrwaliły się w twojej pamięci.
Jeśli teraz zaczniesz sobie powtarzać, że to wykonalne, że dasz radę, że zmieniasz swoje życie, to te myśli też wrosną w twoją podświadomość i zaczną funkcjonować.
Dopiero wtedy będziesz mógł uwolnić się od starych wzorców.
Powtarzaj to tak często, aż w to uwierzysz. To wykonalne!!

Odnośnik do komentarza

DarkRivers
No co?
Przecież dobrze napisałem. Trzeba własną matkę szanować, bo przecież ta kobieta dała nam jakże cenne życie. Ja to jestem takiego zdania, że można teoretycznie zlekceważyć wszystko.
Ale jednego nie można:-)
A tym czymś jest słowo mamusi. :-)
Pamiętajcie Autorze, że matkę masz tylko jedną.
Matkę, która chce dla Ciebie jak najlepiej i zawsze, ale to zawsze musisz się jej słuchać.
Choćby nie wiem co jej słowo zawsze ponad wszystkich.:-)
Ta kobieta ma być dla Ciebie wzorem do naśladowania i masz spełniać jej każde zachcianki.
Pamiętaj chłopcze, iż Ten o którym się nie mówi z góry cały czas Cię obserwuje, a to jak będziesz zachowywał się wobec swojej matki to, będzie na sondzie ostatecznym wysoko brane pod uwagę :-)
Mama- priorytet
Mama- mądrość
Mama- przepustką do życia wiecznego
I tego należy się trzymać :P
Amen +

To było wyśmianie mnie, ironia? Czy co?
Jeśli tak to naprawdę nie wiem w jakim celu.
Mam takich a nie innych rodziców. I to że się tak zachowuję
to ich wpływ . I rozumiem że trzeba szanować matkę, ale wszystko ma swoje granice. Kiedyś trzeba powiedzieć stop.

Odnośnik do komentarza

-viowa poleca Ci książkę,jak sądzi najbardziej odpowiednią w Twojej sytuacji a Ty grzecznie i uprzejmie dziękujesz i mówisz może kiedyś przeczytam. Czy dlatego,że wydaje Ci się,że ona zbyt gwałtownie z dużymi literami, wykrzyknikami i znakami zapytania próbuje Cię zmotywować i dlatego lektura polecana przez nią, może też będzie na Ciebie pokrzykiwała a krzyków to Ty masz juz dość w domu, więc uprzejmie dziękujesz.
Obruszyłeś się na Dark-Riversa bo taki bez serca i chyba coś się nabija z mamusi? Nic chłopak nie ma zrozumienia dla Ciebie.

Masz 22 lata i jeśteś dorosły. Fizycznie już silniejszy i doroślejszy nie będziesz. Mentalnie z powodu domu w którym wyrastaleś trudno nazwać Cię doroslym. Może tak Cię rodzice traktowali, bo jako chłopczyk byles chorowitym, drobnym chucherkiem i tak izolacją chronili Cię i tak im zostalo do dziś.
Ty wiesz,że coś trzeba zmienić i to już jest pierwszy krok. Niemniej za nim trzeba stawiać drugi i trzeci. Rozpisujesz się o traktowaniu przez rodziców a nie piszesz co każdego dnia oprócz wykonywania wydanych przez nich poleceń (pewnie typu pozmywaj, skoś trawnik itp) robisz. Chodzisz do szkoły, pracy, na studia?Uczęszczasz na zajęcia sportowe?
Wygląda jakby nie.

Po pierwsze, każdy młody człowiek powinien albo się uczyć albo pracować, albo jedno i drugie.Przy okazji świadczyć pewne czynności na rzecz domu, w którym mieszka (czyli owo zmywanie, koszenie trawnika itp). Jeśli nie pracujesz lub sie nie uczysz, nie masz do siebie samego s z a c u n k u. Jak nie masz do siebie szacunku, to byle zdanie ze strony rodziców wyprowadza Cię z równowagi i to jest zrozumiale. Tak Tobie przyrodzona energia życiowa rozmywa się na jakieś kłotnie, dąsania i oni są zdenerwowani a Ty nieszczęsliwy.
Musisz podjąć pracę lub naukę- być może im dalej od domu tym lepiej, ale nie jest to takie pewne, bo nie wiadomo do jakiego stopnia jesteś nieżyciowy i za daleko to tylko utoniesz.

Po drugie , wskazane jest aby każdy młody czlowiek po pracy lu szkole uprawial jakąś dyscyplinę sportu. Korzyści będziesz mial dwie, dłużej będziesz poza domem i nabierzesz pewności siebie. Fizycznie jesteś dojrzaly, ale niewytrenowany, nie panujesz nad wlasnym ciałem, nie niesie Ci ono pewności siebie to i Twoje myśli są niepewne. Jak zawsze podrzucam link dla doroslych zachęcanych aby zapisywali oni swoje dzieci na naukę a zapewniam ,że na sali treningowej są i dużi i mali i uprawiający ten sport dłuższą chwile i nowicjusze. Zalety treningu dla dzieci nie są obce doroslym.
http://www.karatebielanski.com.pl/wko---bc/co-daje-karate/co-daje-karate-dzieciom

Oczywiście nie musi być karate, może być inna dyscyplina sportu bardziej Ci odpowiadająca.

Pisze Ci Unna- próbuj zmienić sposób myślenia.

Pytanie, czy ironia lub poważne porady, zalecana lektura są Ci naprawdę potrzebne, czy wyniosleś z domu poczucie, że jesteś dla swoich rodziców pępkiem świata, środeczkiem i z braku przyjaciół, znajomych zapragnąłeś na chwilkę być w centrum uwagi u innych ludzi i niekoniecznie są Ci potrzebne ich rady, ich czasem przewrotna lub gwałtowna motywacja Ciebie do dzialania. Tobie wystarczy chwilowe poczucie bycia w środku, bo w domu jesteś w środku a wcale nic nie chcesz zmienić, bo to w środku jest po prostuyCi wygodne.

Sam się zastanów. Jesli chcesz coś zmienić ,to nie rozpraszaj się na utarczki z rodzicami tylko spokojnie idz do celu.

A ksiązka choć jej nie czytałam może być Ci potrzebna abyś zrozumiał, ze jak np wychodzisz z domu to nie pytasz się rodziców o pozwolenie tylko ich informujesz. Nie dzialasz z pozycji malego dziecka, które pyta czy ja mogę wyjść na spacer, tylko informujesz: ja wychodzę na spacer i wróce o tej i o tej aby w tym czasie się o Ciebie nie martwili i nie zasypywali Cię niepotrzebnymi telefonami. Trochę asertywności jakoś musisz się nauczyć. Może w księgarni coś o asertywności sobie wypatrz jeśli hasło tosyczni rodzice jest dla Ciebie zbytnią rewolucją.

Pozytywnych zmian zyczę.

Odnośnik do komentarza

kikunia55
-viowa poleca Ci książkę,jak sądzi najbardziej odpowiednią w Twojej sytuacji a Ty grzecznie i uprzejmie dziękujesz i mówisz może kiedyś przeczytam. Czy dlatego,że wydaje Ci się,że ona zbyt gwałtownie z dużymi literami, wykrzyknikami i znakami zapytania próbuje Cię zmotywować i dlatego lektura polecana przez nią, może też będzie na Ciebie pokrzykiwała a krzyków to Ty masz juz dość w domu, więc uprzejmie dziękujesz.
Obruszyłeś się na Dark-Riversa bo taki bez serca i chyba coś się nabija z mamusi? Nic chłopak nie ma zrozumienia dla Ciebie.

Masz 22 lata i jeśteś dorosły. Fizycznie już silniejszy i doroślejszy nie będziesz. Mentalnie z powodu domu w którym wyrastaleś trudno nazwać Cię doroslym. Może tak Cię rodzice traktowali, bo jako chłopczyk byles chorowitym, drobnym chucherkiem i tak izolacją chronili Cię i tak im zostalo do dziś.
Ty wiesz,że coś trzeba zmienić i to już jest pierwszy krok. Niemniej za nim trzeba stawiać drugi i trzeci. Rozpisujesz się o traktowaniu przez rodziców a nie piszesz co każdego dnia oprócz wykonywania wydanych przez nich poleceń (pewnie typu pozmywaj, skoś trawnik itp) robisz. Chodzisz do szkoły, pracy, na studia?Uczęszczasz na zajęcia sportowe?
Wygląda jakby nie.

Po pierwsze, każdy młody człowiek powinien albo się uczyć albo pracować, albo jedno i drugie.Przy okazji świadczyć pewne czynności na rzecz domu, w którym mieszka (czyli owo zmywanie, koszenie trawnika itp). Jeśli nie pracujesz lub sie nie uczysz, nie masz do siebie samego s z a c u n k u. Jak nie masz do siebie szacunku, to byle zdanie ze strony rodziców wyprowadza Cię z równowagi i to jest zrozumiale. Tak Tobie przyrodzona energia życiowa rozmywa się na jakieś kłotnie, dąsania i oni są zdenerwowani a Ty nieszczęsliwy.
Musisz podjąć pracę lub naukę- być może im dalej od domu tym lepiej, ale nie jest to takie pewne, bo nie wiadomo do jakiego stopnia jesteś nieżyciowy i za daleko to tylko utoniesz.

Po drugie , wskazane jest aby każdy młody czlowiek po pracy lu szkole uprawial jakąś dyscyplinę sportu. Korzyści będziesz mial dwie, dłużej będziesz poza domem i nabierzesz pewności siebie. Fizycznie jesteś dojrzaly, ale niewytrenowany, nie panujesz nad wlasnym ciałem, nie niesie Ci ono pewności siebie to i Twoje myśli są niepewne. Jak zawsze podrzucam link dla doroslych zachęcanych aby zapisywali oni swoje dzieci na naukę a zapewniam ,że na sali treningowej są i dużi i mali i uprawiający ten sport dłuższą chwile i nowicjusze. Zalety treningu dla dzieci nie są obce doroslym.
http://www.karatebielanski.com.pl/wko---bc/co-daje-karate/co-daje-karate-dzieciom

Oczywiście nie musi być karate, może być inna dyscyplina sportu bardziej Ci odpowiadająca.

Pisze Ci Unna- próbuj zmienić sposób myślenia.

Pytanie, czy ironia lub poważne porady, zalecana lektura są Ci naprawdę potrzebne, czy wyniosleś z domu poczucie, że jesteś dla swoich rodziców pępkiem świata, środeczkiem i z braku przyjaciół, znajomych zapragnąłeś na chwilkę być w centrum uwagi u innych ludzi i niekoniecznie są Ci potrzebne ich rady, ich czasem przewrotna lub gwałtowna motywacja Ciebie do dzialania. Tobie wystarczy chwilowe poczucie bycia w środku, bo w domu jesteś w środku a wcale nic nie chcesz zmienić, bo to w środku jest po prostuyCi wygodne.

Sam się zastanów. Jesli chcesz coś zmienić ,to nie rozpraszaj się na utarczki z rodzicami tylko spokojnie idz do celu.

A ksiązka choć jej nie czytałam może być Ci potrzebna abyś zrozumiał, ze jak np wychodzisz z domu to nie pytasz się rodziców o pozwolenie tylko ich informujesz. Nie dzialasz z pozycji malego dziecka, które pyta czy ja mogę wyjść na spacer, tylko informujesz: ja wychodzę na spacer i wróce o tej i o tej aby w tym czasie się o Ciebie nie martwili i nie zasypywali Cię niepotrzebnymi telefonami. Trochę asertywności jakoś musisz się nauczyć. Może w księgarni coś o asertywności sobie wypatrz jeśli hasło tosyczni rodzice jest dla Ciebie zbytnią rewolucją.

Pozytywnych zmian zyczę.

Bardzo dziękuje ci za ciepłe słowa. Wiem że to jest problem. Jeśli pytasz jak bardzo się posunęła moja toksyczna relacja, i jak bardzo głęboko jestem nią przesiąknięty to powiem ci że jestem jednym wielkim lękiem. Życie mnie przeraża. Przeraża mnie wszystko wokół. Wszelkie relacje mnie przerażają. To jest trudne dla mnie, ponieważ nie odnajduję się w rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...