Skocz do zawartości
Forum

Nadużywanie alkoholu przez ojca i gwałty


Gość j...l

Rekomendowane odpowiedzi

Nie odmawiałam słuszności wyjazdu- bo jest to bardzo dobra rzecz- tylko uważam ze prawdziwa wartościowa terapia da pomoc na głębszym poziomie .
Tak ze dotyk nie będzie bolał a mężczyzna nie będzie naturalnym wrogiem.

Jak czytam o tej hipnozie- ja się boje takich rzeczy, nie wiem co by w sumie wyszło.
Ale to niesamowite jaka zbieżność - moi rodzice ścinali mi włosy na męsko pomimo histerii z mojej strony, dopiero jak byłam nastolatka olali to i miałam piękne długie geste jak Indianka.
Matka bila mnie smyczą trzymając noga na podłodze.
Ojciec za każde słowo nie kazał klęczeć godzinami z twarzą do ściany i rekami w gorze.
Oboje z wykształceniem wyższym .

Odnośnik do komentarza

Tak z tym dotykiem to zależne od przypadku, psychiki osoby itd. Wiesz, ja poszłam na terapie, bo już mi seksuolog nie potrafił pomóc i stwierdził, że mój problem tkwił w psychice. I dlatego zgodziłam się na hipnozę. Chciałam mieć normalny związek z kimś. Uwielbiałam czuć mężczyznę obok siebie - to chyba normalne. No i wyszło co wyszło. Po 4 godzinnej sesji powiedział wprost, że tego nie wyleczę i mogę jedynie łagodzić to przychodząc na kolejne sesje, że być może pomoże mi się to pozbyć wstrętu od dotyku. Byłam jeszcze rok czasu. Nie pomogło. Gość był przerażony po hipnozie a ja nie byłam w stanie słuchać swojego nagrania. Koszmar. To jak oglądanie filmu, bo nic nie pamiętam sprzed 5 roku życia. Amnezja wczesna, mózg wyparł wspomnienia. To mi po prostu rozwaliło grunt pod nogami. Pozostały tylko ślady na plecach (mam odciśnięte w kręgach kręgosłupa), blizny (w tym na pośladku od gaszenia świecy) i mój problem. Nienawidzę swojego życia. Najlepsze lata zmarnowane, łzy, rozpacz, ból. Do końca ciąży był strach przed ojcem. Do samego wyjazdu na porodówkę. Gdy odchodziły mi wody bałam się wyjść z pokoju bo chodził zapijaczony. Matka wyprowadziła się i miała mnie w dupie. Leżał tak zapijaczony a ja 28 godzin z wodami płodowymi spakowałam się, wsiadłam w auto i pojechałam do szpitala. Dojechałam ledwie przytomna. 6 dni później do mnie zadzwonił, bo przetrzeźwiał i myślał że jestem u mamy. Jak mu powiedziałam, że w szpitalu to pierwszy raz w życiu mnie przeprosił. Moje nerwy i bóle spowodowały, że mój Skarb jest wcześniakiem, ale zdrowiutka, że hej. I tylko to się dla mnie liczy. Żyjemy tak skromnie, że ledwo najadamy się do syta ale jesteśmy razem, bezpieczne i zdrowe. Nic więcej się dla mnie nie liczy.

Odnośnik do komentarza

Z tym ze Lewa pamięta- działo się to od 14 r ż., wiec terapia tez przebiegałaby zapewne inaczej.
Zawsze warto chociaż spróbować.

Co do hipnozy podskórnie czuje ze mogłaby coś u mnie pokazać-(niekoniecznie z tego życia choć wiem ze dla niektórych to bzdura ~js_11 pozdrawiam:))-
jednak jest to tak głęboka ingerencja i zdanie się na niewiadome ze nie zaufałabym żadnemu terapeucie w ten sposób.

Odnośnik do komentarza

Ja poszłam do zupełnie obcego człowieka. Dostał tylko kartkę z wytycznymi od swojego psychiatry o co ma pytać, jak nagrać i wnioski. Nie rozmawiał ze mną kiedy byłam świadoma o tym co pamiętam. Ja też nie wierzę w jakieś inne tam życia ale mózg w pewnych chwilach zawodzi i czasami warto skorzystać z hipnozy, tym bardziej, że ja chciałam się leczyć a innej możliwości nie było - trzeba było znaleźć źródło moich problemów. No i się znalazło. Cieszę się, że nie pamiętam obrazów ani głosów z tamtego okresu. Na prawdę się cieszę. Żyłabym pewnie z taką nienawiścią, że mogłabym go pozbawić życia. I doskonale siebie znam i wiem, że byłabym do tego zdolna. I bym skończyła w pierdlu. Zapewne jeszcze by mnie uznali za psychola i może dożywotnio wariatkowo. A tak, to moim obowiązkiem jest teraz iść spać, bo rano usłyszę: mamooo wstawajcieeee :) Dobranoc wszystkim.

Odnośnik do komentarza

Mirszczyk, zgadzam się z Tobą w 100 %, że nie każda kobieta jest powiedzmy, że normalna, bo to nie prawda. Zawsze znajdzie się jakaś i to dość spore grono, które będzie pastwić się, nad Wami, ale to chyba nie o to chodzi... I miałeś prawo odnieść wrażenie, że generalizuję, za co Was przepraszam. Bo, tego też nie powinnam robić. A co do rodzeństwa to doskonale wiem, że nawet jeśli mi nie uda się zdobyć praw do oieki, nad nimi to, przecież będą zwyczajnie bezpieczne. A, o to mi chodziło, żeby ten skur..., więcej nie podniósł na nich ręki. Wiem Datojo, że pełno we mnie sprzeczności ;-) po mimo, tego jestem otawrta na innych, tylko muszę po pracować nad relacjami z mężczyznami i tutaj jest mój problem, no, ale życie.. A co do weekendu jutro, tzn jeszcze dzisiaj idę do pracy o7, a w niedziele do rodzeństwa, chociaż tyle mogę dla nich zrobić. Dark_rivers, dzięki rozbawił mnie ten wpis, ale gdzieś tam kilka siwych włosów przy prostowaniu się znajdzie, ale naszczęście nie rzucają się aż tak w oczy, ale jak by nawet to nie dawno była tendencja do farbowania ich na siwo, więc jak by nie patrząc oszczędziła, bym na farbie i nie miała, bym problemu odrostów;-) , a co do mnie to już czuję się jak ta matka polka, bo to zawsze ja musiałam dbać, pilnować rodzeństwa i do dzisiaj to zostało. Ale nie zamykam się, nie mówię" nie ", może kiedyś w przyszłości, o ile jeszcze będę mogła. A co do Ciebie milimila ja też uciekam z domu, bo tylko w, tym widziałam ratunek. I wieku niespełna 17 zwiałam w środku zimy. Nie liczył się fakt, że mogę zamarznąć, umrzeć. A jeśli nawet to podczas walki o siebie, więc mam swój honor wolałam zginąć tak niż z jego rąk. Mnie co prawda nawet nikt nie szukał. Więc od razu poszukałam pracy i zatrzymałnam się kątem u znajomej, która jak ona próbowała mnie zwyczajnie pocieszyć, przytulic to mój odruch był tylko jeden, więc pewnie mam ten sam problem. Drażni mnie dotyk, co ja mówię, bzdura, nawet fakt, że ktoś dziwnie mi się przygląda. Głupie, bo wyobrażam sobie od razu nie wiadomo co... Kolejny efekt nie przepracowanej traumy. Też mam blizny po gaszeniu co prawda papierosa i nie tylko, ale to już przemilczę. I też nikt nie chciał uwierzyć, gdy sygnalizowałam to światu. Ty przy najmniej masz dla kogo walczyć, masz wspaniałą córcie, co do włosów też nie pozwoliła bym ich obciąć, nie po to zapuszczałam całe życie, żeby jakiś...mi je obcioł. Twoja historia też jest przerażająca i żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego co na prawdę czujemy, a puste teksty o współczuciu, o zrozumieniu wydają się tandetne, chociaż nie powiem, że nie przydatne ,bo mi w jakiś sposób pomaga fakt, że się tutaj znalazłam

Odnośnik do komentarza

Myślę MiliMila ze każdy normalny sąd powinien by Cie uniewinnić po tym co mogłabyś ewentualnie zrobić, ale ze raczej nie ma normalnych sądów- pewnie skończyłoby się dla Ciebie tak jak to przewidujesz.
Szkoda ze terapia nie pomogła- może też terapeuta za szybko się poddał. Niestety problem z fachowcami jest taki ze nie każdy ma predyspozycje prawdziwe do wykonywania swojego zawodu.

Kiedyś też reinkarnacje odrzucałam jako totalna bzdurę- teraz im jestem starsza tym mniej pewna tego ze coś wiemy na pewno.
Sama nie wiem w co wierzyć- bo pełno jest zagadkowych zjawisk których nie umie wyjaśnić nauka.

Jeśli chodzi o hipnozę- obawiam się nawet nie tego co usłyszałabym o sobie, ale nie wiem co mogłoby się ze mną tak naprawdę duchowo stać i dziać w trakcie i po .

W każdym razie moje zaburzenia społeczne, emocjonalne były/ w pewnym stopniu jeszcze są/ dziwnie nieproporcjonalnie głębokie co do tego ze byłam "tylko" lana, molestowana psychicznie, pozbawiana godności i prawa do samostanowienia.

Tylko tu znaczenie miał fakt ze dosłownie nikomu nie mogłam się poskarżyć- bo po pierwsze schemat jest taki - zamożni szanowani rodzice i zepsute dziecko któremu się w d... poprzewracało, no i nawet jeśli ktoś w coś tam by uwierzył to nikt nie ruszy ustawionych ludzi.
Przez lata odwracano kota ogonem ze mnie robiąc niewdzięczną i złą córkę której odbija, a z siebie wspaniałych troskliwych rodziców.

No i oprócz nich miałam przeciwko sobie jeszcze dwie dręczycielki w białych rękawiczkach w postaci kuzynki i ciotki.
Wobec takiej armii można było albo zwariować albo uznać a priori ze naprawdę to ja jestem ta zła.

Odnośnik do komentarza

~MiliMila
Kilku chłopakom opowiedziałam mniej więcej co było w domu, jednak patrzyli na mnie jak na osobę która bierze na litość. Od razu zrywałam związek bo wiedziałam że nie wierzyli. Terapie przeszłam dwie. Jednak nie przyniosły one rezultatów w sferze intymnej, dlatego rezygnuję z poszukiwań partnera.

Twoje słowa świadczą o jednym -, jak istotne jest spotkanie tego właściwego człowieka. Im bardziej się zastanawiam tym bardziej wiem ze miałam w życiu więcej szczęścia niż rozumu. WY jesteście o wiele dzielniejsze ode mnie, tak myślę.
Mój mąż- wtedy chłopak- sam mi pokazywał co jest nie tak w relacjach z rodzina. Ja chociaż ich nienawidziłam- to czułam taka toksyczna, ale w sumie naturalna wieź i nie pozwalam nic powiedzieć na nich.
Dopiero po długim czasie mając własne dzieci powoli zaczynałam rozumieć co mi zrobili.

Odnośnik do komentarza

Witajcie. Wiesz Datoja, co do tych sędziów - prawo jest prawej, nawet w obronie własnej by mnie skazali. Mojej niewinności broniliby tylko ludzie na forach internetowych, bo widzieliby w tym słuszność. Ale prawa nie zmienią. Co do odwagi...ja wyrobiłam w sobie wielką dumę. Nauczyłam się wielu rzeczy, których niejeden facet może mi pozazdrościć: od ścinania 7-metrowych drzew w ogrodzie, przez kładzenie tynku, gładzi czy kafelek, piłowanie drzewa itd. Męska praca nie jest mi obca, a że wybrałam samotność, to dziecku, domu i podwórku muszę zastąpić i kobietę i mężczyznę bo nie stać mnie nawet na sąsiedzką pomoc. I ta duma wyrobiła już samoczynnie we mnie twardą osobę. Nie pozwolę się obrażać, potrafię z zimnym spojrzeniem wygadać (niby przemiłej) starszej babci jaką jest fałszywą katoliczką bo latem co wieczór widziałam ją z winem w parku a mnie się czepiała, że jej podwieźć nie chciałam. A przede wszystkim mam na prawdę w dalekim poważaniu co o mnie ludzie myślą (tutaj mówią o mnie antyspołeczna). Datoja - jeśli patrzeć na samo istnienie gwałtu - ból a na znęcanie się psychiczne to wierz mi ale każdy lekarz i każdy psycholog powie Ci, że to drugie jest 100-krotnie gorsze patrząc na perspektywę Twojej przyszłości. Znęcanie się psychiczne potrafi doprowadzić do wielu zaburzeń, do wielu chorób i to bardzo ciężkich. To jest na prawdę masakra. Osoby które były bite w domu i znęcano się nad nimi psychicznie to po wielu latach będą mówić, że to znęcanie się było najgorsze i są wiąż ślady. To nie zniknie, z tym się nie pogodzisz. Zawsze co jakiś czas (w najlepszym przypadku) będzie wracać. Ja byłam u 6 różnych lekarzy przez 8 lat. Jeden z nich nawet mi zasponsorował wyjazd do Warszawy do specjalisty, ale i tamten nie dał rady. Mam podobno zbyt wielką blokadę psychiczną i prawdopodobnie to, że się tak bardzo usamodzielniłam to też nie pomaga, bo nie uważam rodzaju męskiego jako niezbędnego w moim życiu codziennym. Nigdy nie chciałam mieć dzieci - teraz wiem, że moje dziecko to podarunek od losu - wszystko się zmieniło. A ja jestem jeszcze twardsza bo w dziecka obronie (jakiegokolwiek dziecka) jestem zdolna do najgorszych okrucieństw. A gdy czytałam o pracoholizmie Lewy to ja również nim jestem. Najgorsze momenty, gdy jestem zła lub zdenerwowana - szpadel i do ogrodu, siekiera i do drewna, (origami teraz mnie jeszcze bardziej wku*** bo nie wychodzi :) ale muszę gdzieś się rozładować. Emocje rozładowuję pisząc opowieści, rysując obrazy (emocje dobre: tęsknota, żal, potrzeby seksualne) a ryjąc w ogrodzie czy w domu rozładowuję negatywy. Nie chcę by mój brzdąc widział moje łzy. Choć i tak pewnie wie co się dzieje ze mną, to staram się to ukryć jak tylko mogę.

Odnośnik do komentarza

Lewa co do denerwowania się na spojrzenia innych - doskonale Ciebie rozumiem. Ja akurat bardzo lubię męskie towarzystwo (mimo wszystko) - nigdy nie lubiłam plotkarek o paznokietkach, jak to wychwalały się o łóżku, o ich facetach, o farbowaniu włosów, zakupach, modelkach itd., ale nawet jak rozmawiałam z kolegami to jedno ich jakby głębsze spojrzenie, jeden ich nietypowy uśmiech i po prostu szłam do domu bo według mnie on się już do mnie przystawiał. A jak kiedyś pojechałam nad jezioro z dwoma kolegami i ich narzeczonymi i jeden z nich wziął mnie na ręce bo chciał mnie wrzucić do wody,to wpadłam w taką histerię, że ochrona na plaży chciała go bić a on nawet nie wiedział co się stało. To tylko głupia historia ale wiem, że wiele dziewcząt ma taki wstręt. To jest bardzo smutne i godne pożałowania. To burzy cała psychikę i spojrzenie na świat. I wtedy właśnie odbierają Cię jako psychiczną, bo nie wiedzą co drzemie w tej małej biednej główce z okropnymi wspomnieniami.
Datoja... no co jak co ale ja jestem typową ateistką od wielu lat. Boję się duchów i luster ale to zapewne przez mój fanatyzm horrorami za czasów młodości. W bogów nie wierzę, w reinkarnację też nie ani tam żadne dusze czy coś. Myślę, że każdy ma własne wierzenia i tyle i neguję tego, jeśli są one zgodne z etyką. Ale hipnoza chyba nie może wejść w stan Twojego poprzedniego wcielenia - myślę że od tego są już ci terapeuci, którzy dodatkowo zajmują się światem zewnętrznym, uduchowionym, z innego czasu. Zwykła hipnoza jest chyba zbyt delikatną wersją na to.

Odnośnik do komentarza
Gość Dark_Rivers

Mnie to tylko zastanawia jak ojciec Twojego dziecka może normalnie funkcjonować wiedząc, że zostawił Cię bez żadnych dochodów w dodatku z tak małym dzieckiem . Jesteście w tak kiepskiej sytuacji finansowej, a do tego nakładają się jeszcze domowe obowiązki przy, których musisz zapieprzać jak prawdziwy mężczyzna. Oczywiście Twoja praca jest godna podziwu i myślę, że nie jedna kobieta, by przy Tobie po prostu wymiękła. Lecz według mnie ten chłystek nie jest godzien tego by nosić miano> Ojca <i zgadzam się z Tobą w całą rozciągłością, że jest to zwykły w dodatku bardzo zasmarkany chłopak.

Odnośnik do komentarza

Dark_Rivers ... rozmowa o nim to już odmienny temat i zupełnie prywatnie. Posiada on "pracę państwową" i wolałabym by pewne wpisy nie było ogólnodostępne. mam nadzieję, że rozumiesz. Jednak co do jego osoby to teraz (w przyszły wtorek) zakładam mu sprawę o alimenty i o ograniczenie praw rodzicielskich (widział dziecko w tym roku 3 razy, bo go jego matka przyciągnęła ze sobą i w ciągu tych odwiedzin może 4-5 razy się odezwał do dziecka. Przyjechał, usiadł i patrzał jak na lalkę). Nie wyobrażam sobie, żeby w razie mojej śmierci dziecko trafiło pod jego opiekę. Nie mieszka z nami ponad 2,5 roku, więc nie wiem jaki jest, z nikim o niczym nie rozmawia, dla nas jest obcy. Ale resztę prywatnie. To jednak też sprawiło, że musiałam się wziąć w garść i zapewnić jakieś warunki sobie i dziecku. Jest bardzo ciężko, ale jak już pisałam - zdrowe, razem i szczęśliwe. Wystarczy.

Odnośnik do komentarza
Gość Dark_Rivers

No i bardzo dobrze, że zdecydowałaś się założyć mu sprawę o alimenty.To nie może być tak, że on sobie wiedzie dalej swobodne życie kawalera pławiąc się w luksusach, a cały trud włożony w wychowanie waszego dziecka, spoczywa tylko i wyłącznie na Twoich spracowanych rękach. Skoro potrafił zrobić dziecko to i niech bierze za to teraz odpowiedzialność i Ci po prostu pomaga finansowo. Myślę, że wygrasz. Zazwyczaj kobiety w takich sytuacjach wygrywają sprawę w sondzie za 1 razem i tego Tobie właśnie życzę.

Odnośnik do komentarza

A wiesz, dlaczego zwiałam z "domu", bo on będąc w ciągu alkolowym, tak cholernie potrzebował wódy, że sprzedał mnie swoim kumplom na noc za flaszkę wódy, więc zrobił ze mnie kurwę, jak by nie patrzeć. Tyle jestem dla niego warta... Wtedy nie wyrobiłam, uciekłam z czegoś co podobno nazywa się dom. Chociaż dla mnie to puste słowo. Szlajałam się przez kilka dni po mieście bez niczego, próbowałam się zabić, a na końcu i tak wylądowałam w domu, bo koleżanka myślała, że zwiałam po kolejnych awanturach . Jest dużo rzeczy, o których nie napisałam, nie wspomniłam policji, bo mi zwyczajnie tak to już nie pomoże. Mam gdzieś to czy poniesie konsekwencje, zniszczył mi życie i dla mnie zdechł jak pies, nie żyje. I miała bym spory dylemat, czy pójść na jego pogrzeb. Nie nawidzę go.

Odnośnik do komentarza

Dark_Rivers staram się jak mogę by to życie jakoś wyglądało. Mam wciąż w sobie wiele nienawiści i ona daje mi siłę do walki.
Lewa89 powiedz mi jak wygląda Twoje życie teraz? Kiedy widzisz się z rodzeństwem? I kiedy ostatnio ojciec zrobił Ci jakąkolwiek krzywdę (ile wtedy miałaś lat)?

Odnośnik do komentarza

idz do opieki i zgłos to do Dyrektora/ki /na pewno ci Pomoze PEWNIE TRAFISZ DO OSRODKA /DOMU DZIECKA ALE UWIERZ MI TAM PRZYNAJMNIEJ NIKT NIE BEDZIE TOBA POMIATAL ! Ja pamiet tez... tyle ze to b.jednorazowe i TO BYL WOJEK ale gdyby był ojciec to hyba bym się p.... WIEC JA NA TWOIM MIEJSCU POPROSTU BYM UCIEKŁA!

Odnośnik do komentarza

Wiesz rodzeństwo staram się odwiedzać jak najczęściej,na tyle ile pozwala mi czas. Bo zaczęłam uciekać w wir pracy, biorę nadgodziny, bo nie chcę mi się wracać do pustego mieszkania. Dzisiaj widziałam się z nimi. Najmłodsza rozmawiała ze mną od początku gdy ich zabrali z domu, starsze miało do mnie ogromny żal, zarzucali mi wiele, padło wiele przykrych słow pod moim adresem, ale ignorowałam to, bo wiem, że kiedyś mi wybaczą, że zburzyłam ich świat. Ale tak będzie lepiej dla nich. Przynajmniej są bezpieczne. Jasne staram się o prawa do opieki nad nimi, ale jestem sama, w małej ciasnej kawalerce, ale zrobię wszystko , aby zapewnić im godne warunki do życia. Tylko, żeby mi przyznali prawa i ich nie rozdzielali. A co do mnie, jeżeli chodzi Ci, kiedy ze mną ostatnio współżył to miałam jakieś nie spełna 18lat, a teraz jakieś z miesiąc temu nasłał na mnie swoich kumpli. I jakoś po mimo, że tymczasowo siedzi, udało się mu mnie znowu zaszczuć, bo nie śpię po nocach, lekarz grozi mi, że weźmie do szpitala na przymusowe dożywienie organizmu, albo zapisze mi jakiś syrop na zwiększenie apetytu i masy ciała bo podobno teraz zagraża to mojemu życiu, ale nie ważne. Ja jakoś sobie po prostu poradzę, oni są najważniejsi. A co do Ciebie dark_rivers, jasne, przecież mam dopiero 27lat, a do menopauzy jeszcze sporo, jak dożyję oczywiście;-) Ale jestem straszną realistką, nie będę się oszukiwać , który normalny facet wytrzymał by z kimś takim jak ja?? Ile mnie kosztowało by to pracy nad sobą, a go pewnie jeszcze więcej. Więc wybieram mniejsze zło. Nie chcę, żeby ktoś się ze mną męczył, więc o własnych dzieciach mogę pomarzyć:-)

Odnośnik do komentarza

Lewa ... po pierwsze MYŚL o SOBIE. Jak chcesz pomagać innym będąc wrakiem człowieka? Nie da się. Pomyśl o tym, gdy będziesz miała prawa do opieki nad rodzeństwem - musisz mieć siłę by się nimi zająć. Żadnego alkoholu, tylko siadasz do 3 posiłków dziennie, gotujesz dla siebie tak jakby wszystko było normalnie. Musisz zrobić wszystko, by mieć siłę. Każdy ma gorsze dni i sobie odpuści posiłek, można nawet nie jeść cały dzień, ale to rzadkość. Chodzisz do pracy, więc energia Ci potrzebna. A może chcesz się nabawić anemii? Mało masz problemów? Nie stwarzaj ich więcej. Głowa do góry. Idziesz się myć - zrób sobie masaż stóp, jesz śniadanie, pomyśl jak to będzie gdy oni będą z Tobą. Pomyśl jak wiele już zrobiłaś. Pomyśl, że rodzeństwo jest bezpieczne. Nie myśl o bólu bo jeszcze wiele razy będziesz musiała o tym mówić, ale Ty sama dla siebie myśl o tym co będzie. Praca i kawka to nie najlepsze rozwiązanie. Wiem, bo sama to przeszłam. Apetyt wróci, gdy będziesz dobrych myśli. Co do rodzeństwa... wiele słów padło ale jak zapewne sama po sobie wiesz - takie są nastolatki i dzieci - zrozumieją za kilka lat. My byłyśmy takie same. Nie można ich za to winić. A teraz głowa do góry, pomyśl jak wiele osób jest myślą przy Tobie, np. ja i idź coś zjeść, smacznego (koniecznie się pochwal co to było). Nie czytaj teraz tyle, tylko poszła do garów :)

Odnośnik do komentarza

Boże jakich 3 posiłków, gdzie ja to bym zmieściła? ;-) Mój dzień zaczynam od kawy i kanapki i kończę kanapką, z resztą co to, za przyjemność gotować tylko dla siebie...? , a w pracy wiadomo faszeruję się kawami, aby być efektywną, bo wiadomo muszę jakoś normalnie funkcjonować. Oni tak twierdzą, że mam anoreksję, ale bez przesady, mam te 40 kilka kg. Więc ja naprawdę nie widzę problemu. A prawa do opieki chciała bym zdobyć, ale to nie takie proste, niestety. I jeszcze ten głupi psycholog, który zrobi ze mnie wariatkę ;-) Nie lubię, nie umiem, albo zwyczajnie nie chcę zwierzać się z własnych problemów. Każdy ma własne i swoje życie. Ale wiem, że to Ty masz rację i może wykupię tą receptę na ten syrop, bo jak ze mnie skóra i kości to jeszcze mi praw nie przyznadzą, bo zasugerują, że nie będzie mnie stać na ich utrzymanie, skoro sama wyglądam jak wyglądam.Ale wiem MiliMilo, że wiele Wam zawdzięczam, za co jestem Wam szczerze wdzięczna, chociaż nigdy nie proszę o pomoc, bo mam jakieś chore wyobrażenia, że w jakiś dziwny sposób będę zmuszona się odwdzięczyć. Ale to moja wina, to ze mną jest coś nie tak, wiem. Dziękuję Wam za wszystko, za słowa wsparcia, zrozumienie i odrobinę ludzkiej życzliwości.

Odnośnik do komentarza

Ja przy wzroście 165 cm NORMALNIE ważyłam 62 kg. Po lekkiej depresji spadłam do 42 kg w ciągu pół roku. To było dwa lata temu. Teraz ważę 52 kg i jest lepiej choć już figura nie ta sama (biust nie nabrał nic). Ale gotowanie dla siebie ma sens. Ja mieszkałam 7 lat sama i w końcu nauczyłam się. Jednego dnia robisz 3 litry rosołu i dzielisz na porcje, wsadzasz do zamrażalnika, a na drugi dzień coś dodajesz i masz krupnik, na trzeci coś dodajesz i masz pomidorówkę i tak np. w sobotę czy niedzielę jak zrobisz rosół to masz zupy na cały tydzień. Musisz się zawziąć i chociaż spróbować. Same kanapki nie dodadzą Ci energii i uważaj z kawą. Ja przez 3 lata wypijałam dzień w dzień 1 litr kawy. Bardzo mocna i zimna Nescafe niesłodzona. Ludzie nie mogli się nadziwić jak ja to piję, ale bez łyka kawy to 2 godzinach usypiałam. W końcu nie było mnie stać na nią. Kupiłam zwykłą Inkę. Ponieważ jest w smaku obleśna dla mnie, to piję 2 szklanki dziennie (rano i popołudniu) z odrobiną mleka i cukru (cukier ważny jest w kawie, bo chroni). I apetyt wtedy wrócił. Nie próbuj się tylko usprawiedliwiać, że nie masz czasu na zrobienie sobie jedzenia bo to będzie stek bzdur i nie uwierzę, a ja też tak tłumaczyłam nawet jak nie pracowałam. W necie jest masa przepisów na 10-minutowy obiad. I nie gadaj, że nie zmieścisz, bo mając 40 kilka kg musisz zacząć jeść. Wyobrażasz sobie, gdyby coś się stało i musiałabyś wciąć kogoś na ręce? Leżałabyś razem z nim. Nie patrz na wagę, ale masz być syta i zdrowa i pełna energii. Raz,że poprawi Ci się nastrój ale nawet gburowaty psycholog inaczej na Ciebie spojrzy. Uwierz mi, w kuchni można się zakochać, daje wiele przyjemności i zdrowia. I na nerwy - najlepsze w mojej ocenie lekarstwo - herbata z melisy. Kosztuje tylko 2,50 zł jest zdrowsza od tabletek a na ciepło na prawdę uspokaja. A na apetyt i energię zmniejsz ilość kawy do 2 szklanek dziennie i kup sobie żeń-szenia. Ale nie suplement diety tylko w jakiś zielarskim albo na necie normalnego żeń-szenia w kapsułkach. o tygodniu będziesz o 50% spokojniejsza. Piszę to, co wypróbowałam na sobie i dało rezultaty.

Odnośnik do komentarza

Nie no spokojnie nie jestem, z tych co codziennie kontrolują swoją wagę,a gdy przytyją kilka kg od razu się głodzą,z kawą fakt mam ogromny problem, piję 4-5 dziennie takich z 2-3łyżeczek. Ale muszę ograniczyć, bo, w końcu wszystkie organy mi wysiądą;-) bo wiadomo, wszystko szkodzi zdrowiu. Jasne zawsze znalazła bym czas, żeby coś dla siebie ugotować. Kiedyś tak było. Ale to teraz nie ma sensu, mam ważniejsze sprawy. A ja to zniosę, co innego, gdy bym miała rodzeństwo u siebie to chociaż miała bym dla kogo. Ok i dzięki jutro po pracy pójdę do zielarskiego po coś na nerwy, żeń szeńi coś na sen, bo nie wyrabiam. Śpię po 2-3godz,a pracuję po 10-12,aby praktycznie wcale nie przebywać w pustym mieszkaniu. A psychologa najchętniej bym sobie odpuściła, bo zakręci mną tak, że to ja będę czuła się jak wariatka. Będzie mnie oceniał, komentował, ale jeżeli mam zdobyć prawo do opieki nad rodzeństwem to, chyba go przeżyję, zmuszę się, chociaż nie wiem, czy to przyniesie mi ulgę. Zmuszać się do czegoś. To tak jak by on zmuszał mnie do stosunku z sobą, czy swoimi popierdo....kumplami, którzy kupili mnie jak towar za wódę. Więc, chyba mam jakieś podstawy, żeby siebie nie nawidzieć, chyba to robisz?

Odnośnik do komentarza

Tak, masz za co siebie nienawidzić: po 1 - wypijasz za dużo kawy. Nie gadaj, że musisz ja ograniczyć tylko OGRANICZ. Po 2 - taka ilość snu spowoduje tylko omdlenia (wiem coś o tym), więc nie dbając o siebie nie możesz dbać o innych, bo wyjdzie na to, że jak rodzeństwo zamieszka z Tobą to o 2 dni będą o karetkę dzwonić (nie to nie żart), więc herbatka z melisy na godzinę przed planowanym snem i ŚPISZ. Po 3 - nie wmawiaj sobie, że musisz iść do psychologa bo musisz. Musisz bo chcesz, żeby było lepiej. A nie będzie lepiej jeśli do niego nie pójdziesz. Szkoła też była jak papier toaletowy - długa, szara i do d**y ale w końcu ta rolka się skończyła, więc i on się skończy. Nie wiń go za to, że ma taką pracę. On ma Ci umożliwić lepszą przyszłość. Ty od niego wymagaj. Więc tutaj musisz tylko pomyśleć o nim troszkę inaczej. Po 4 - Pani Kruszynko - nie wmawiaj sobie, że dla siebie nie warto gotować. GOTUJ i JEDZ. Tyle ode mnie na dziś Twoich negatywów, za które możesz się nienawidzić. Reszta to już Twój chory stan umysłu. Nie możesz się za wszystko obwiniać i czuć nienawiść do siebie. Wiem jak to jest czuć się brudnym choć 15 minut temu brało się kąpiel. Wiem jak bolą spojrzenia innych choć nic o Tobie nie wiedzą. Ale ja mam dziecko, Ty masz aż troje rodzeństwa. Więc dbaj o siebie. Co to za radość mieć siostrę, której nawet nie można szturchnąć bo się połamie? Tak to sobie wytłumacz i do apteki, herbatki, obiadki i będzie dobrze. Na dziś dobranoc.

Dark_Rivers widzę, że Ci słów zabrakło szlachetna istotko :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...