Skocz do zawartości
Forum

Halucynacje i omamy przy chorobie alkoholowej


Gość Mirimi

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, opisze mój problem najkrócej jak się da. Moja matka jest alkoholiczka, od małego pamiętam ją taka, chociaz wtedy nie było tak tragicznie jak teraz. Umiała przestac pić na 2tyg. a potem parę dni znowu pić. Kiedys jeszcze wymiotywała, teraz już nie. Mój ojciec bił ja nie raz na moich i siostry oczach, i nie raz zakończyłoby się to tragicznie, np, gdy rozbił jej całkiem śledzionę. Stres, w szkole wieczne kłopoty z nauka, obiady często spałone. Poprostu patologia. Ojciec wyprowadził się gdy miałysmy 14lat. Mimo tego jaka była sytuacja w domu nigdy z siatrą nie wdałyśmy się w zle towarzysto, nie paliłyśmy, nie piłyśmy i tak do dziś. Wiadomo, czasem się zdarzało na sylwestra, czy na jakąś okazję, ale to normalne. Mama nie raz próbowała popełnić samobójstwo, a raczej straszyła, łykała tabletki na naszych ochach, wychodziła po nocach, chodziła po lesie wieczorami strasząc, że się zabije. Alkohol coraz bardziej się nasilał, towarzytwo jej w tym pomagało. Niestety mieszka w takim miejscu, gdzie alkoholików i meneli jest na wyciągnięcie ręki. Ja się stamtąd wyrwałam mając 21 lat, siotra tez, chociaz mieszka blok obok. Niestety to wszystko dało się we znaki po latach picia. Mama ma marskość wątroby, żylaki przełyku, wodobrzusze, padaczki i prawie wszystko źle jej funkcjonuje. Bierze leki, popijając alkoholem. Te na padaczkę też. Wygląda jak wrak człowieka. W szpitalu ląduje do 10 razy na rok. Nic sobie z tego nie robi, uważa że piwo(które pije ciągle, jak herbatę nie jest alkoholem) . Kiedys piła nawet z towarzystwem"F16"- cos z metanolem bodajże. Mimo tego, że nie mieszkamy z nią, ciagle jesteśmy na jej zawołanie, siostra nawet bardziej, ja się trochę zbuntowałam. Mimo wszytsko nie potrafie sie od niej odwrócić chociaz wiem, że ona i tak nie sobie z tego nie robi, wie, że zawsze bedziemy na jej zawołanie, na każde jej złe samopoczucie. W tamty roku wydarzyło się jednak coś nowego, coś bardzo złego. Zaczeła mieć halucynacje, widziała "duchy", potem straciła świadomość. Była bardzo osłabiona, nie było z nia kontaktu, patrzyła w jeden punkt i wkładała przez 2 godziny np, cos do reklemówki, gdybym jej tego nie wzięła, potrafiła by tak cały dzień. Wł. gaz, nie wył, potem siostra szybko go wył. trzeba było byc przy niej 24h, w nocy nie spałyśmy, ja tymabardziej, mam strasznie czujne sen, chyba przez dzieciństwo, mam nadsłuchowość, słysze naprawdę bardzo ciche rzeczy, których nikt nie słyszy. Dziś znowu zaczęło się. Tamto trawało 2 miesiące... po 2 miesiącach niczego nie pamiętała. Ponoć w nocy, odkreciła kran i się lało poł nocy, patrzyla w jenek punkt i targała papierki. Zadzonił do siostry z tym jej"fecet". któy tak naprawdę ma ją gdzies, też ciagle pije. Co mamy z siostra zrobić? Nie mamy już sił, boimy się. Tak nie da się zyć, siostra pracuje, ja mieszkam daleko. U mamy jej straszny syf, brud, zimno. Nie wiemy już co począć. Nie napisałąm wszytskiego, bo naprawdę można ksiązkę napisać :( Prosze o pomoc, o porady !!!

Odnośnik do komentarza

Witaj, nie będę ci mówić co masz zrobić, bo sama tego nie lubię. Ale wydaje mi się że można taką osobę ubezwłasnowolnić i poddać leczeniu. Spytaj o to lekarza pierwszego kontaktu. Jeżeli oczywiście jesteś na to gotowa psychicznie i finansowo pewnie też. Przede wszystkim psychicznie, skoro jesteś trochę zbuntowana to przemyśl tą kwestię, bo twoje zdrowie jest najważniejsze! Powodzenia w myśleniu i dotrwaniu w działaniu bo ja mam z tym problem.

Odnośnik do komentarza

Jestem dla Was pełna podziwu,mimo tylu traumatycznych przeżyć jesteście wspaniałymi córkami.
Pomocy możecie szukać w Ośrodku pomocy społecznej. Wasza mama jest zagrożeniem nie tylko dla samej siebie ale też dla sąsiadów.Pracownicy Opieki są zoobligowani w takich przypadkach do podjęcia odpowiednich kroków.Możliwości jest sporo,od zapewnienia mamie pomocy w postaci opiekunki społecznej po umieszczenie mamy w jakimś ośrodku.
Dziewczyny tylko nie dajcie się zwieść,jeżeli powiedzą że nie mogą pomóc, ,idzcie na skargę do burmistrza.

Odnośnik do komentarza

~eeeh..
Jestem dla Was pełna podziwu,mimo tylu traumatycznych przeżyć jesteście wspaniałymi córkami.
Pomocy możecie szukać w Ośrodku pomocy społecznej. Wasza mama jest zagrożeniem nie tylko dla samej siebie ale też dla sąsiadów.Pracownicy Opieki są zoobligowani w takich przypadkach do podjęcia odpowiednich kroków.Możliwości jest sporo,od zapewnienia mamie pomocy w postaci opiekunki społecznej po umieszczenie mamy w jakimś ośrodku.
Dziewczyny tylko nie dajcie się zwieść,jeżeli powiedzą że nie mogą pomóc, ,idzcie na skargę do burmistrza.

Dziękuję :( Mama juz od kilku lat jest pod opieką pomocy społecznej, zazwyczaj finansowo, a jak przychodza na kontrole, wtedy mama szybko sprzata, ukrywa prawdę. Własnie dzis ja przyjęli na ostry dyżur. Nie wiem jeszcze niczego o jej stanie, dopiero popołudniu się dowiem ze siostrą.

Odnośnik do komentarza

Holenderka
Witaj, nie będę ci mówić co masz zrobić, bo sama tego nie lubię. Ale wydaje mi się że można taką osobę ubezwłasnowolnić i poddać leczeniu. Spytaj o to lekarza pierwszego kontaktu. Jeżeli oczywiście jesteś na to gotowa psychicznie i finansowo pewnie też. Przede wszystkim psychicznie, skoro jesteś trochę zbuntowana to przemyśl tą kwestię, bo twoje zdrowie jest najważniejsze! Powodzenia w myśleniu i dotrwaniu w działaniu bo ja mam z tym problem.

Ubezwłasnowolnienie wiąże się z długoletnim czasem. Mamy już dosyć sądów, bo musiałyśmy się bronić z długów mamy. Jesteśmy już tyle lat straszone i teraz przestraszone wszytskim i wszystkimi. Nie wiem czy uda nam sie ją gdzieś przymusowo zamknąć, jest z nią naprawdę żle a my mimo naszych starań patrzymy jak matka nam umiera!

Odnośnik do komentarza

A rozmawiałyście z pracownikami Opieki, więdzą od Waa o tym co dzieje się z mamą,o tym że włącza gaz,że ma omamy itd. Możecie zrobić zdjęcia, nakręcić filmik na komórkę. ,niech zobaczą jak jest naprawdę.Trzeba rządać pomocy.Nikt nie robi Wam łaski, oni od tego są, żeby ruszyć się ze stołka i zrobić wszystko co w ich _mocy.Często budzą się jak już jest za póżno.

Napisz potem czego dowiedziałaś się w szpitalu,jak mama się czuje.

Odnośnik do komentarza

~eeeh..
A rozmawiałyście z pracownikami Opieki, więdzą od Waa o tym co dzieje się z mamą,o tym że włącza gaz,że ma omamy itd. Możecie zrobić zdjęcia, nakręcić filmik na komórkę. ,niech zobaczą jak jest naprawdę.Trzeba rządać pomocy.Nikt nie robi Wam łaski, oni od tego są, żeby ruszyć się ze stołka i zrobić wszystko co w ich _mocy.Często budzą się jak już jest za póżno.

Napisz potem czego dowiedziałaś się w szpitalu,jak mama się czuje.

Napiszę. No nie pomyślałam o tym kamerowaniu. Porazmawiam o tym z siostrą, ale to jest troche skomplikowane. Poza tym trochę mamy uraz do opieki, ponieważ niedawno dostałyśmy zawiadomienie o płaceniu alimentów na mame. Wg mnie, im się nie chce mamie pomagać, wolą obciążyć nas. Oczywiście zrzekłyśmy się tego i powiedziałyśmy, że mama pieniądze wydaje na alkohol. Mama te halucyjacje miała rok temu, i rok temu miała także to co dziś dnia znowu sie zdarzyło, czyli brak świadomości i zawieszenia. To się dzieje, gdy wątroba jest bardzo osłabiona. Dodam, że mama wyszła ze szpitala niecałe 2 tygodnie temu, ponieważ miała tyle wody w brzuchu i wyglądała jak w 9 miesiącu ciąży. Woda także zbierała się w nogach. Skoro przyjęli ją dziś na ostry dyżur to musi być naprawdę z nia źle. Czasem chciałabym żeby ten koszmar się skończył, tam w innym świecie byłoby jej lepiej, a ja z siostrą wkońcu wysłałabyśmy naszą psychikę na urlop. Ale nie chcę też stracić mamy :(

Odnośnik do komentarza

Eh, jade do mamy 30 km, z resztka pieniedzy na paliwo, zeby sie dowiedziec co i jak i co sie okazuje? Mama nabrała sił i świadomości( pewnie jakieś kroplówki albo coś jej dali) i na własne żądanie wypisała się do domu. W takim stanie każdy dzień będzie dla nas jeszcze gorszy bo teraz musimy doglądać codziennie mamy bo nie wiadomo czy sobie czegoś nie zrobiła.

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie.Dziewczyny,jestem aa,11 lat nie piję.Z doświadczenia wiem,że jak alkoholik,nie osiągnie SWOJEGO DNA,to nie przestanie pić.Z jakiego miasta jesteście?Są poradnie dla uzależnionych i współuzależnionych(dla was to DDA- Dorosłe Dzieci Alkoholików). Tam dostaniecie wsparcie terapeutów i osób z tym samym problemem.Z doświadczenia wiem,że alkoholika trzeba zostawić samego sobie,nawet jeżeli ma to mieć tragiczny kres.Wasza mama Was kocha,chciałaby inaczej,ale inaczej teraz nie umie.Może już nigdy,a może jeszcze da radę?Kto wie co jest jej pisane? Jest strona aa,są mityngi aa(dla was otwarte)-na które możecie chodzić,czerpać wiedzę i informacje,gdzie w waszych okolicach i co możecie zrobić.Jak chcesz możemy skontaktować się przez e-mail,czy telefon.Tyle,ze nie chcę na forum tutaj podawać swoich kontaktów.Pozdrawiam,aaaaa Przesyłam jeszcze trochę może choć na początek kilka linków,może coś uda Ci się wziąć z nich http://www.dda.pl/index.php?option=com_frontpage&Itemid=1 http://www.aa.org.pl/main/viewpage.php?page_id=1

Odnośnik do komentarza

Mam na imię Agata, mam 56 lat i jestem alkoholiczką. Kiedy myślę o tym kiedy zaczęły się u mnie problemy z alkoholem to trudno mi to rozgraniczyć. Zawsze wraz z mężem prowadziliśmy dość rozrywkowy tryb życia, często bywali u nas znajomi, odbywały się suto zakrapiane imprezki. Nie widziałam w tym nic złego. 20 lat temu mój mąż wpadł na pomysł niezłego interesu, wybudował zajazd za miastem, przy trasie. Interes szybko zaczął przynosić zyski, początkowo pracy było mnóstwo, ale zatrudniliśmy sporo pracowników i zaczęło być całkiem przyjemnie. Wychowałam się w biednej rodzinie więc zachłysnęłam się przypływem gotówki. Częstość imprez i zapraszania znajomych znacznie się zwiększyła. Praktycznie co kilka dni budziłam się skacowana. Mój rytm tygodnia wyznaczały kolejne grille, ogniska i imprezki. Ponieważ mąż postępował tak samo czułam, że to co robię jest akceptowane. Z czasem mąż zaczął uskarżać się na wątrobę. Traktowałam to z przymróżeniem oka, każdy się starzeje, a stary po prostu się rozczula nad sobą. Gdy mój mąż dostał żółtaczki i znalazł się w szpitalu nie rozumiałam od czego to. Diagnoza: marskość wątroby trafiła mnie jak grom z jasnego nieba. Długo płakałam rozmawiając z lekarzem. Nie wiem jak oboje mogliśmy z mężem doprowadzić się do takiego stanu. Mój mąż ma nieodwracalnie zniszczone zdrowie, jego wątroba jest na wykończeniu. Alkohol jest dla niego śmiertelną trucizną. Nie wiem co będzie dalej ze zdrowiem mężą, mam nadzieję, że jego stan z czasem poprawi się chociaż lekarze nie SA optymistyczni. Jedyne co wiem to, że więcej nie tknę alkoholu. Już od ponad miesiąca jesteśmy trzeźwi, grono naszych znajomych zmniejszyło się. Nie jesteśmy już dla części z nich atrakcyjni towarzysko, nie stwarzamy okazji do darmowej napitki. Chodzimy na spotkania AA i wiem, że musimy chodzić tam dalej. A wszystkim Wam radzę: uważajcie, bo alkohol to bardzo podstępny zabójca!

Odnośnik do komentarza

~Agarta
Mam na imię Agata, mam 56 lat i jestem alkoholiczką. Kiedy myślę o tym kiedy zaczęły się u mnie problemy z alkoholem to trudno mi to rozgraniczyć. Zawsze wraz z mężem prowadziliśmy dość rozrywkowy tryb życia, często bywali u nas znajomi, odbywały się suto zakrapiane imprezki. Nie widziałam w tym nic złego. 20 lat temu mój mąż wpadł na pomysł niezłego interesu, wybudował zajazd za miastem, przy trasie. Interes szybko zaczął przynosić zyski, początkowo pracy było mnóstwo, ale zatrudniliśmy sporo pracowników i zaczęło być całkiem przyjemnie. Wychowałam się w biednej rodzinie więc zachłysnęłam się przypływem gotówki. Częstość imprez i zapraszania znajomych znacznie się zwiększyła. Praktycznie co kilka dni budziłam się skacowana. Mój rytm tygodnia wyznaczały kolejne grille, ogniska i imprezki. Ponieważ mąż postępował tak samo czułam, że to co robię jest akceptowane. Z czasem mąż zaczął uskarżać się na wątrobę. Traktowałam to z przymrużeniem oka, każdy się starzeje, a stary po prostu się rozczula nad sobą. Gdy mój mąż dostał żółtaczki i znalazł się w szpitalu nie rozumiałam od czego to. Diagnoza: marskość wątroby trafiła mnie jak grom z jasnego nieba. Długo płakałam rozmawiając z lekarzem. Nie wiem jak oboje mogliśmy z mężem doprowadzić się do takiego stanu. Mój mąż ma nieodwracalnie zniszczone zdrowie, jego wątroba jest na wykończeniu. Alkohol jest dla niego śmiertelną trucizną. Nie wiem co będzie dalej ze zdrowiem mężą, mam nadzieję, że jego stan z czasem poprawi się chociaż lekarze nie SA optymistyczni. Jedyne co wiem to, że więcej nie tknę alkoholu. Już od ponad miesiąca jesteśmy trzeźwi, grono naszych znajomych zmniejszyło się. Nie jesteśmy już dla części z nich atrakcyjni towarzysko, nie stwarzamy okazji do darmowej napitki. Chodzimy na spotkania AA i wiem, że musimy chodzić tam dalej. A wszystkim Wam radzę: uważajcie, bo alkohol to bardzo podstępny zabójca!

życzę Wam powodzenia.Pamiętajcie ,ze nie ma przypadków beznadziejnych.Alkoholizm to choroba,podstępna,postępująca,ale wtedy ,gdy jej nie leczymy.Ja nie piję 11 lat.Z doświadczenia innych ludzi wiem,że choróbska potrafią wsiąknąć.Ale to decyzja Najwyższego.Jak pochodzicie na mityngi,to dużo się dowiecie,jestem tego pewna.A cokolwiek by nie było,ja jestem świadoma tego,że chcę umrzeć trzeźwa.Bo przecież śmierć sprawiedliwie, nie ominie żadnego z nas.Póki co, korzystajcie z radości trzeźwienia.Trzeźwienie to nie łatwa droga.Wymaga dużo zapału, siły, chęci,wiary.Ale uwierzcie mi,warto.Jeszcze raz ,
Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Witam Was po paru dniowym milczeniu. Dziękuję za wsparcię i rady!! Najgorsze jest to, że gdy ona jest taka słaba, trzeźwa to serce mi się kraje na sam widok. Mam ochotę wtedy zatroszczyć się mamą, pomóc w domu. Ale gdy widzę ja później pijaną jestem bardzo wredna dla niej, a potem gryzie mnie sumienie. I właśnie teraz po tym osłabnięciu jest taka biedna.. Żal by mi było coś jej zrobić tzn, umieścić gdzieś, czy coś- wiem dla jej dobra), lecz mam taka blokadę. Jej marskość trwa już kilka lat i wszystkie dolegliwości. Studiujac jej wypisy ze szpitala uświadamiam sobie jak bardzo ona jest chora- wyniszczona. Lekarze rok temu, albo dwa nie pamietam dokładnie, mówili, że mama nie dożyje końca roku, jak dalej będzie pić. Przeżyła i żyje nadal. Tyle szczęścia ile ona miała, jeżeli chodzi o walkę ze śmiercia chyba nikt w zyciu nie miał. Już tyle razy była nogą na drugim świecie, a dalej żyje. I nie docenia tego... Jedynie czasem, gdy do niej dociera chyba co się dzieje, czesto zaczyna płakać przy mnie i siostrze, ale nie mówi dlaczego. Często mówi w nawiązaniu do swojego stanu zdrowia "Najwyżej zdechnę i będzie świety spokój"

Odnośnik do komentarza

Mirimi nie możesz niczego sobie zarzucić,nie możesz mieć żadnych wyrzutów sumienia.Niczemu nie jesteś winna,a wręcz przeciwnie twoja determinacja w ratowaniu mamy musi wzbudzać wielki szacunek.
Jeżeli miałabyś taką możliwość umieszczenia mamy w jakimś ośrodku to byłoby z korzyscią dla Was wszystkich.
Tylko to nie takie proste.Nie wiadomo też czy mama byłaby zainteresowana takim rozwiązaniem. Nie mogłaby pić.
Mirimi ile razy mama miała ściąganą wodę?

Odnośnik do komentarza

Wiele razy. Co roku jest z tego powodu w szpitalu- 1 lub 2 razy na rok. Teraz gdy była, to poszła w ostateczności chociaż miała iść już wcześniej. Zwlekała z tym, aż wkońcu sama od siebie chciała się wkońcu tam zgłosić. Jeszcze tydzien, albo dwa i serce by jej się zalało wodą. W płucach miała juz mała ilość wody. Od pewnego czasu narzeka też na ból krzyży. Pewnie to kolejny objaw czegoś...
Mama nie jest zainteresowana żadną pomoc. A ja czuję, że i tak już za późno na pomoc dla niej, chociaż wciąż mamy jakąś nadzieje z siostrą na cud.

Odnośnik do komentarza

Halo.Mama musiałaby sama chcieć ze sobą coś robić.Chyba,że przez sąd byś coś załatwiła(przymusowe leczenie),może by pomogło.Nie wyrzucaj sobie ,że coś źle robisz,czy robicie.Alkoholik musi sięgnąć swojego dna Naprawdę terapia,mityngi DDA ,albo Al-anon,dla Was>Nie bójcie się terapii,one działają na Waszą przyszłość.Jak mama nie będzie hciała,to nic jej nie pomożecie,niestety.Smutna ,ale prawda.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam. Ja wlasnie tez przezywam koszmar z partnerem alkoholikiem. Ma skierowanie do szpitala z powodu podejrzenia marstkosci watroby. Niestety picie jest najwazniejsze. Wlasnie jutro ide zlozyc wniosek o przymusowe leczenie do gminnego osrodka leczenia uzaleznien. Mamy razem troje dzieci. Cala rodzina sie od niego odwrocila. Ja nie moge. To jednak tez czlowiek. Mam nadzieje, ze jutro dowiem sie konkretnie jak Nam pomoc. No bo cierpie tez ja i dzieci. Trzymajcie kciuki.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich chciałam opisac swój problem ,może ktoś mi doradzi co robić?
Mam mame po udarze i tate alkoholika mieszkam 100 km od rodziców nie mam już siły jeździć na każdy telefon mamy .kiedyś tato jak pił to miał dłuższe przerwy abstynencji a teraz tydzień to góra i doszły omamy np. że mama go zdradza i mowi że przez to pije ,ostatnio był w szpitalu psychiatrycznym zabrało go pogotowie błagał o pomoc a jak wyszedł po tygodniu zaczął pić nie chce dalej się leczyć mówi że i tak mu to nie pomaga dalej widzi jakieś niestworzone rzeczy że kamery są pomąntowane w domu i jak mama mogła mu to zrobić po 40 latach małrzeństwa .Rozmawiam z nim że to nie prawda ale nie daje się przekonać bo on to widzi.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...