Skocz do zawartości
Forum

Powroty i rozstania w związku


Gość na...an

Rekomendowane odpowiedzi

Gość na...an

Hej. Mam 20 lat i od prawie 2 lat tkwię w toksycznym związku. Poznałam go na imprezie u koleżanki. Wpadliśmy sobie w oko i całą imprezę bawiliśmy się razem. Byłam akurat kilka tygodni po rozstaniu z moim pierwszym chłopakiem na serio, więc starałam się być ostrożna, ale on mnie od razu zafascynował. Nie wiem sama czym, nie był ani przystojny, ani wysoki a jeżeli chodzi o wykształcenie to było tak źle, że szkoda słów (ja skończyłam bardzo dobre liceum i teraz studiuję dziennie a on nie ukończył szkoły średniej). Zaczęliśmy ze sobą pisać. Minął miesiąc i zaproponowałam, aby wpadł na herbatkę. W tym momencie nastała cisza a ja jak głupia czekałam aż odpisze i łudziłam się, że przyjedzie. Niestety, odpisał dopiero późnym wieczorem, zdawkowo. Byłam załamana. Potem niby było już lepiej, spotkaliśmy się kilka dni później. Niestety, gdy przyjechał do mnie 2 raz (to było jakieś niecałe 2 miesiące od tej imprezy, na której się poznaliśmy) wylądowaliśmy w łóżku. Nadszedł grudzień. Planowałam kupić mu jakiś drobiazg z okazji Mikołajek, jednak zauważyłam, że on nie wykazuje specjalnej inicjatywy, więc sobie darowałam. Odwiedził mnie w święta (w drugi dzień, bo w pierwszy był na imprezie sam, beze mnie) a 2 dni później dostałam od niego sms, że to koniec, że on nie chce ze mną być bo do mnie nic nie czuje. Byłam spanikowana, wydzwaniałam do niego... Specjalnie pojechałam do niego (a mieszka ponad 35 km ode mnie) żeby to wyjaśnić osobiście. Musiałam jechać miejskim do miasta a potem PKSem, więc podróż kosztowała mnie mnóstwo czasu i wtedy strasznie zmarzłam, ale najważniejsze było dla mnie to, żeby to wyjaśnić i przekonać go, żeby tego nie kończył. Spotkaliśmy się. Nie chciał mi niczego wyjaśniać, po prostu powiedział, że teraz nie chce z nikim być. A ja stałam ja słup i po prostu płakałam. On praktycznie w ogóle się nie wzruszył, moje łzy miał gdzieś. Mówił tylko, żebym się uspokoiła. Po tym miałam depresję. Sylwestra spędziłam sama, płacząc, że nie jestem z nim. Niestety nie potrafię ukryć emocji więc mama i tata wszystko widzieli i wiedzieli przez kogo tak się zachowuję. Doszło do tego że miałam myśli samobójcze, ale wtedy w tajemnicy przed wszystkimi poszłam do psychologa, bo zaczęłam się bać. Chyba popełniłam błąd, że byłam u tej Pani tylko raz. Potem trochę mi przeszło, ale nadal byłam nieszczęśliwa. Kiedyś siedząc w McDonaldzie zobaczyłam, że on przyszedł. Wymieniliśmy krótkie spojrzenia, powiedzieliśmy sobie cześć i to wszystko wystarczyło, żebym znowu miała większego doła. Pamiętam, że poszłam z nim zapalić i skończyło się pocałunkiem. Potem znowu nadzieja odżyła. Poprosił mnie żebym mu napisała wypracowanie z polskiego do szkoły, bo sobie nie radził. Obiecałam że mu napiszę jeżeli się spotkamy u mnie. Obiecał że przyjedzie. Napisałam mu to wypracowanie, miał być o 20 u mnie. Dosłownie o 19:55 mi napisał, że nic z tego dzisiaj. Byłam wściekła, potargałam to, nad czym pracowałam 2 godziny. A on miał to oczywiście głęboko gdzieś. Potem znowu napisał, chciał iść na piwo. I wtedy zrobiłam chyba najbardziej żałosną rzecz w swoim życiu. Napisałam od nowa dla niego to wypracowanie i zgodziłam się pójść. To był luty albo marzec. Potem (nie pamiętam już w jakich okolicznościach) znowu wszystko się posypało. W czerwcu był powrót. Byłam z nim na grillu u jego kumpla którego nigdy nie lubiłam, bo miał zły wpływ na mojego chłopaka. Oczywiście był seks. A 3 dni później sms, że to bez sensu i on nie chce się spotykać. Potem było 1,5 miesiąca totalnej ciszy. Nie odzywaliśmy się do siebie w ogóle. Ja poznałam wtedy fajnego chłopaka, który był dla mnie dobry, ale ciągle myślałam o byłym. No i cisza się skończyła, kiedy lekko wstawiona napisałam do byłego sms. Zaczęło się wszystko od nowa i trwało pół roku. Poznałam wtedy jego rodziców, rodzinę... Myślałam, że to zagwarantuje, że tym razem się uda, bo do tej pory nie chciał żebym do niego przyjeżdżała. Niestety. W styczniu tego roku zachowywał się znowu jak dupek. Powiedział, że nie chce się ze mną widywać częściej niż raz w tygodniu. Zabolało mnie to, bo akurat wtedy zaczynałam ferie i miałam nadzieję, że będziemy więcej czasu spędzali razem, bo podczas semestru wracałam tylko na weekendy do domu (głównie dla niego, ale tego nie docenił). Powiedział także, że nie chce się angażować. No to ja z nim zerwałam, powiedziałam że mnie rani a on na to, że dobrze i idzie, bo nie ma czasu gadać. Poczułam się strasznie. Rodzice byli szczęśliwi, nie akceptowali tego związku głównie dlatego, że widzieli jak przez niego cierpię. No i nie znali go, bo mimo że często u mnie bywał to z moimi rodzicami nie zamienił ani słowa. Kolejny powrót był na początku czerwca. Ale już się psuje. Teraz spotykaliśmy się w tajemnicy przed moimi rodzicami, to był tzw. okres próbny. No i znowu to samo. Jest zmęczony pracą, nigdzie nie wychodzimy, nie ma ochoty się spotykać (raz w tygodniu to max)... Jak mu mówię że mi przykro to mnie nazywa dzieckiem. W żaden sposób nie czuję, że się zmienił. Wiem, że raz na zawsze muszę to skończyć, ale nie potrafię. Boję się sama nie wiem czego. Wydaje mi się, że go kocham ale sama nie wiem za co, skoro on mnie tak traktuje. Chciałabym o tym porozmawiać z mamą, ale boję się, że się wkurzy jak się dowiem że od miesiąca ją okłamuję i że znowu brnę w ten beznadziejny związek. Proszę o pomoc, naprawdę jestem bezradna... :(

Odnośnik do komentarza

Wiesz co, ja bym sobie dała spokój z tym facetem. Już jakiś czas się znacie i to jest raz tak raz tak a w konsekwencji nijak. Zobacz ile to trwa i nic nie zapowiada poprawy. Będzie tak cały czas, on się będzie zastanawiał i nic z tego nie będzie. Moim skromnym zdaniem, jemu na Tobie nie zależy, nie kocha Cię. Traktuje Cię jak koleżankę i pozwala Ci się do siebie zbliżyć gdy sam tego chce a nie dba o Twoje uczucia. Po co Ci to ciągnąć, aż za miesiąc Ci powie, że ma kogoś i że sory jednak nic z tego nie będzie? Ja bym na Twoim miejscu definitywnie zakonczyła te znajomosc. Urwij kontakt, bo inaczej bedziesz sobie cały czas robiła nadzieje. Porozmawiaj szczerze z mamą. Mysle ze Cie zrozumie, bo sama jest kobieta i wie, ze milosc bywa slepa zwlaszcza dla mlodej dziewczyny. Uwazam, ze powinnas te relacje przeniesc do historii, nie wracac do niej i rozejrzec sie za nowym facetem. Tej relacji nawet bym nie nazwala zwiazkiem, on po prostu nie traktuje Cie na powaznie i wykorzystuje Twoje zauroczenie.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Cały czas wracasz do niego, bo masz nadzieję, że jeszcze się zmieni, że pokocha Ciebie tak, jak Ty jego. Ale myślę, że powinnaś porzucić tę nadzieję.
Zrób sobie bilans, aby zobaczyć ile kosztował Cię ten związek do tej pory - załamania, depresję. A z jego strony głównie polegało to na wykorzystywaniu Ciebie - seks, pisanie wypracowań itp. Czy naprawdę chcesz, żeby Twoje życie wyglądało cały czas w ten sposób?
Musisz sobie postanowić, że nie chcesz mieć nic wspólnego z tym chłopakiem i być konsekwentna w swoich działaniach. Porozmawiaj z mamą - mając jej wsparcie łatwiej będzie Ci znosić rozstanie.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...