Skocz do zawartości
Forum

Niechęć do pracy zawodowej


Gość Tamira

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, Piszę z wielką nadzieją o pomoc i jakąś wskazówkę. Chodzi o mojego partnera. Jesteśmy w związku ponad 12 lat i mamy dwoje małych dzieci. OD przynajmniej 2- 3 lat jest pewien problem, który dotyczy mojego partnera i nie wiem czy to....objawy zwykłego lenistwa, czy powinnam szukać fachowej pomocy ( partner na moją wzmiankę o wizycie u jakiegoś terapeuty wykpił mnie...). Chodzi o to, że mój partner ... nie chce podjąć się żadnej pracy zawodowej. Przez pewien czas mieszkaliśmy za granicą. Tam nie było takiego problemu mimo braku języka. Kiedy wróciliśmy do kraju- partner ponad rok pomagał przy budowie domu u swego brata ( była to jego "praca na czarno")- wcale nie lekka. Ale od tamtego czasu ( ponad 3 lata jak skończył tam pomagać) - nie potrafi- nie chce ? iść do żadnej pracy! Podsuwałam mu różne oferty i pomysły. W zasadzie każdą odrzucał...A kiedy już poszedł na rozmowę kwalifikacyjną- z jego streszczeń wynikało że w rozmowie wykazywał więcej niechęci do pracy niż chęci....Dodam że partner ma wykształcenie zawodowe- budowlane. Proponowałam mu nawet jakieś kursy, szkolenia- wszystko odrzuca bo twierdzi że mu niepotrzebne i że on się w tym nie widzi... Obecnie dochodzi między nami do poważnych kłótni na tym tle. Mam dosyć utrzymywania całej rodziny! Rozmawialiśmy o tym i na spokojnie- i w złości. Bez efektu. Zaczęłam podejrzewać że może problem tkwi gdzieś w psychice- jakaś nerwica? depresja? Bo partner od ponad 2 lat ma dziwne dolegliwości typu częste bóle głowy, kaszel, trzęsące się dłonie , bieganie do toalety ( był u lekarza na róznych badaniach i nic nie wykryto). Te objawy chyba sie nasilają zawsze wtedy kiedy poruszam temat pracy- a ostatnio robię to już tylko krzykiem bo brakuje mi siły na spokój. Doszło do tego że ja sama czuje się gorsza i wykorzystywana. I nie umiem tego zmienić. Ja sama zaczełam unikac spotkań z kolezankami w obawie że beda pytac gdzie mój mąż pracuje i co potem pomyslą...JAk ktos spontanicznie zapyta- ciągle kłamię że "mąż " pracuje- za każdym razem podaje inne miejsce pracy aż wkońcu sama nie pamiętam co komu mówię.. Wstydze się z kimś o tym rozmawiać i udaję że jest wszystko w porządku... A nocami często beczę do poduszki.....Nawet teraz boje się że jak ten list będzie na forum to ktos mnie zidentyfikuje!... Partner tłumaczy sie tym że on sam sobie znajdzie pracę która jemu spasuje ( a u nas duże bezrobocie ...). Wymawia sie że nie bedzie pracował za najniższą krajową u jakiegoś .... Nie będzie nim nikt poniewierał. Nie bedzie pracował na zmiany bo jego organizm tego nie wytrzyma. Nie będzie pracował ciężko fizycznie bo on sie juz dosyc w zyciu narobił...itp... Ja juz naprawdę nie wiem czy to pasożyt? Czy jakas fobia- moja albo jego? Pamiętam że w międzyczasie poszedł do pracy na 3 miesiace- a zawsze rano nim wyszedł- było to samo- siedzenie w ubikacji, kaszel, trzęsące ręce- choc praca była wg mnie w średnim stopniu uciążliwa ( ale partner się skarżył że on sie tam nie widzi i nie będzie pracował bo sie tam męczy- mimo że nie usłyszałam jakichś dramatycznych opowieści z tej pracy....).... Proszę bardzo o pomoc....Czy jest taki rodzaj nerwicy lękowej , który blokuje ludzi przed podjęciem pracy ??? Bo ja juz nie mam siły...Jestem zdesperowana że odejdę od niego - ale z dziećmi to nie takie łatwe. One tez słyszą te krzyki..A ja od chyba pol roku to juz tylko krzyczę na partnera- wymyślam mu że jest fajtłapa, że nawet najgorsze łachudry które znałam przed nim- maja pracę- a on siedzi na moim garnuszku...Wiem ze to nie pomaga bo jeszcze mu podcinam poczucie wartości. Ale on jakby wogóle nie był zainteresowany pracą. Nie mówi o tym, nie przezywa...Gdyby choć na moich oczach- znosił gazety,dzwonił za ogłoszeniami, szukał coś w mieście, w internecie, po znajomych....Mówił mi że był tu- tam, że może się uda, że ma nadzieję...Może byłabym spokojniejsza....Ale to on czeka aż ja mu skseruję podania, ułoże list motywacyjny. I to ja go wyganiam na szukanie czegoś. Sam rzadko się rusza....Bo wiecznie ma coś innego do zrobienia....( dostalismy w spadku stary dom po babci- partner teraz porządkuje tam plac i twierdzi ze "weźniemy" kredyt, sprzedamy mieszkanie- i wyremontujemy tamten dom.......).......No nieważne. Chodzi o to że nie przesiaduje jakoś w kanapie, ale i tak ja odpowiadam za 3/4 naszych obowiazków. ... Prosze o poradę....Bo wali sie moje zycie.....Na moich oczach.... Dziękuję.... Anonimowa....

Odnośnik do komentarza
Gość genowefa2

To ze Pani partner nic nie mówi nie oznacza, że wcale tego nie przeżywa. Odradzam wypominania, że "siedzi na garnuszku" i nazywania nieudacznikiem i stosowania krzyku. To na pewno nie pomoże. Jednak musi Pani bardzo szczerze i spokojnie porozmawiać z partnerem, powiedzieć mu o wszystkich swoich obawach, oczekiwaniach i że nie może Pani dalej być jedynym "żywicielem" rodziny. Warto także dodać mu otuchy i zapewnić, że wierzy Pani w niego. Proszę dalej zachęcać partnera do odwiedzenia psychologa.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że Twój partner nie chce iść do pracy, bo ma ku temu powody. Piszesz o objawach nerwicowych - drżenie rąk, przesiadywanie w toalecie itp. Nie chce iść do pracy i nie chce jje szukać, bo może odczuwa jakieś lęki i stres związany z pracą. Może wydarzyło się coś co go zniechęciło do pracy. Tłumaczenie, że nie chce pracować za najniższą krajową nie jest żadnym wytłumaczeniem, bo jakby nie było, lepsza praca jakakolwiek i pieniądze niż nie robienie niczego i nie posiadanie nawet tej niskiej pensji. Im dłużej będziesz mu na to pozwalała tym bardziej będzie się utwierdzał w przekonaniu, że jest dobrze tak jak jest, bo przecież rodzina sobie radzi. Masz prawo czuć się wykorzystywana i masz prawo oczekiwać zmian. Musisz postawić ultimatum: albo idziemy do psychologa i omówimy temat pracy i stresu z nią związanego, popracujemy nad tym, albo po prostu szukasz pracy, w przeciwnym wypadku, musisz sobie radzić sam ze swoimi wydatkami. Możesz porozmawiać z jego kolegami albo znajomymi, którzy z nim pracowali. Może wydarzyło się coś co go zniechęciło. Może oni z nim porozmawiają i nakłonią do pewnych kroków, w przeciwnym razie będziecie stać w miejscu, a kłótnie do niczego nie doprowadzą, co najwyżej do odsuniecia się od siebie. Porozmawiaj z osobami, które go znają i które z nim pracowały może oni znajdą mu pracę nawet tymczasową gdzieś u siebie. Będzie pracowal ze znajomymi, bedzie wiedział, że nie jest sam i będą go motywować. Możesz także wymyślić jakąś nagrodę, np. jak pójdzie do pracy, to te pieniądze, które uda Wam się odłożyć przeznaczycie na wspólny urlop. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

De facto masz trójkę dzieci, w tym jedno pełnoletnie(!). Zapewniasz wszystkim lokum, wyżywienie i całą szeroko pojętą „resztę”.
Może na początek nie finansuj żadnych potrzeb partnera. Ma dach nad głową i „michę”. Na gacie, krem do golenia, fryzjera i co tam jeszcze mu trzeba – nie dawaj pieniędzy.

No i ten pomysł z kredytem, sprzedażą mieszkania, remontem domu – 10 razy zastanów się.

Jeśli chodzi o problemy zdrowotne partnera – jest dorosły i wie gdzie szukać pomocy.

Nie krzycz, nie ubliżaj partnerowi, nie załatwiaj za niego JEGO spraw. Oczywiście możesz mu doradzać, pomagać.
Zasadniczo - zajmij się sobą i dziećmi.
Pozdrawiam,
Misia

Odnośnik do komentarza
Gość wlasniedlatego

zeby miec 2 dzieci nie mial depresji a teraz ma. Daleka jestem od oceniania, ale skoro zagranica juz byliscie to moze warto, zeby tam pojechal zarabic. Jak mozna nie miec litosci i zerowac na kobiecie z 2 dzieci, ktore sie same splodzilo?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...