Skocz do zawartości
Forum

czy to choroba somatyczna?


Gość rozdrażniona26

Rekomendowane odpowiedzi

Gość rozdrażniona26

Witam.
Mam 27 lat i odkąd nie pamiętam wszystko mnie drażni a ostatnio to się nasiliło. Nie potrafię nad tym zapanować. Mlaskanie, ćwierkanie ptaków czy śpiew pawia zwłaszcza w nocy a dziś nawet zwykłe tykanie zegarka to dla mnie mega stresująca sytuacja zwłaszcza jak w nocy wcale nie spałam. Jak jestem na dworze to aż tak bardzo mnie to nie drażni, dopiero jak siedzę w domu. Kiedyś nie miałam właściwie prywatności, latem było trochę lepiej ponieważ w 6 mieszkaliśmy w 3 pomieszczeniach choć ja zawsze mieszkałam w kuchni gdzie spało 3 osoby a zimą to była prawdziwa męczarnia ponieważ wszyscy spali tylko w kuchni ponieważ tylko tam było grzane. W tej chwili mieszkamy gdzie indziej w trochę innym ,,składzie" i każdy ma swój pokój jednak w moim jest telewizor więc i tak często nie mam prywatności. Co do objawów to od kilku lat choruję na jelita dlatego też podejrzewam właśnie tą chorobę. Co zrobić w tym przypadku? Psycholog czy może po prostu zmienić jakoś tryb życia? Bardzo proszę o pomoc. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość rozdrażniona26

Chyba wprowadziłam w błąd. Z moich objawów bardziej prawdopodobna jest nerwica. Z objawów mam właściwie codziennie niewyspanie się a co jakiś czas bezsenność, kołatanie serca, o problemach jelitowych już wspomniałam, wzdęcia, nudności, jestem rozkojarzona, mam problemy z koncentracją i pamięcią (nawet ,,świeże" informacje), zawroty głowy, nadmierne ślinienie (często inni nie rozumieją co mówię), obsesja na punkcie czystości (rodzeństwo to typowi bałaganiarze a zwłaszcza brat który np. jak wyjdzie z kąpieli to ,,zrobi powódź" w łazience, jedzenie zjada wszędzie tylko najczęściej nie przy stole a najczęściej przy laptopie i nie zrobi sobie np. kanapki tylko zje samą wędlinę, wszystko rozkłada po kątach tylko nie tam gdzie trzeba itd.), jednak chyba najgorsze jest to, że przy silnym stresie mdleję (ostatnio, gdyby były płytki w kuchni, to zapewne bym rozbiła sobie głowę). Przy problemach ze snem nawet jak wezmę lek Zomiren (biorę od czasu do czasu) to śpię tyle samo czasu co jakbym wcale nie brała więc w farmakologię ,,na receptę" zbytnio nie wierzę jednak zioła słabo pomagają. Co zrobić, jak sobie dać radę? Czy powinnam udać się do specjalisty, czy jednak są ,,domowe sposoby" żeby chociaż to zmniejszyć jak najbardziej?

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie!

Twoje objawy są niespecyficzne, dlatego powinnaś skonsultować się z lekarzem. Na początku proponowałabym lekarza pierwszego kontaktu i wykonanie przynajmniej podstawowych badań, by sprawdzić, czy przyczyny dolegliwości nie leżą po stronie organizmu. Jeśli wyniki będą w porządku, dopiero wówczas będzie można szukać przyczyn choroby w psychice. Zomiren, który zażywasz, jest pochodną benzodiazepiny. To silny lek i powinien być stosowany ściśle z zaleceniami lekarza. Nie można go brać "doraźnie", jak się chce. Leczenie tym lekiem powinno trwać do 2-3 miesięcy, łącznie ze zmniejszaniem dawki. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość rozdrażniona26

Takie objawy mam od kilku lat jednak (zapewne) po skumulowaniu wielu problemów to wszystko się nasiliło a badania w przeciągu tych lat niezbyt odbiegały od normy (kiedyś miałam czasami za niski poziom glukozy i potasu ale ostatnio jest w normie) ale nawet jak coś nie było w normie to niewielka była różnica więc ze zdrowiem wszystko w porządku. Lek Zomiren dostałam właściwie doraźnie jak będę bardzo rozdrażniona czy mocno zdenerwowana (po tym często jest omdlenie) bądź będą problemy z zasypianiem. Opakowanie 30 tabletek wystarczyło mi na prawie rok więc raczej się nie uzależniłam. Moje pytanie podyktowane jest raczej co mogę zrobić żeby zapanować nad nadmiernym stresem. Wiem że jest wiele,,domowych" sposobów jednak jest tyle sugestii że nie wiadomo co wybrać. Czy może jednak powinnam szukać pomocy u specjalisty?

Odnośnik do komentarza
Gość moriarti

Uważam, że wszystko ma swoje podłoże. Musisz pogrzebać w pamięci i samej spróbować się z tym uporać.

U mnie było tak:

1) przyczyny dokładnego sprzątania i umiłowania porządku:

a) na pierwszym roku studiów miałam mało pieniążków i byłam zmuszona do wynajmowania pokoju w mieszkaniu o prawie tragicznym standardzie z wieloma osobami - towarzyskimi aż zanadto. łazienka w stanie tragicznym, rury z których pobierałam wodę także. skończyło się kilkumiesięczną walką z pasożytami jelitowymi. bardzo nieprzyjemne, zwłaszcza jak obserwujesz na dnie muszli klozetowej kawałki glist ludzkich.
od tego czasu wszystko musi być czyste, wymyte, ręce muszą być po kilka razy myte, unikam jedzenia z budek, kebabowni. mam codzienny kontakt ze zwierzętami, dlatego też tym bardziej trzeba dbać o czystość rąk.

b) mam "znajomego", który lubi sprawdzać co sie u mnie dzieje o różnych godzinach, dlatego porządek musi być :)

2) przyczyny nerwowości:

a) nerwowi i wybuchowi członkowie rodziny. praktycznie w każdym momencie, co bym nie zrobiła, mogę zostać zrugana. Lękliwość nasila się w godzinach ich powrotu z pracy, czyli po południu i wieczorem

b) stary sprzęt komputerowy, na jakim przychodzi mi pracować - czekam po 5/10 min aż mogę przeglądać internet. niestety na razie nie mogę go wymienić.

c) cięzki egz. we wrześniu, a mam problem ze zmobilizowaniem się do nauki. tu pojawiają się wyrzuty

d) niepewność co do szeroko pojętej przyszłości - zawodowej, uczuciowej, zdrowotnej (torbiel w piersi do kontroli na jesieni).

e) wrażenie jakoby pewne osoby bawiły się mną + fałszywość dawnych znajomych

f) brak pieniędzy, brak perspektywy na godną płacę w tym kraju, godną emeryturę

g) nieustawiczne marzenia o tym co bym chciała zjeść, co bym sobie świetnego - jarskiego ugotowała, a brak pieniędzy na realizację tego, a w rezultacie depresyjne stany na śmieciowym jedzeniu

h) niezaspokojenie uczuciowo-seksualne.

i) chęć wyrwania się z mojej dziury, a aktualna niemożność.

j) chęć trenowania i schudnięcia, a brak siły na to i brak ewentualnych rezultatów bez wyrównania poziomu ferrytyny - brak kasy na hematologa

k) brak prawdziwych wakacji od 10 lat

Odnośnik do komentarza
Gość rozdrażniona26

U mnie dbałość o porządek ma inne podstawy: kiedyś mieszkaliśmy w (delikatnie ujmując) nie najczystszych warunkach. Mieszkanie z wieloma osobami oraz niedbanie o porządek w mieszkaniach doprowadziło do tego, że nie nauczyłam się porządku, z moim myciem było na bakier... Dlatego rodzeństwo, mające w tej chwili swoją rodzinę próbuje nas nauczyć porządku, jednak jedna z sióstr jest osobą dość nerwowa dlatego jako ,,argumentu używa" krzyku. Jest w stanie każdego ,,postawić do pionu" dlatego dużo osób jej się boi co odbija się na mnie, siostra z którą mieszkam też całe życie była kłótliwa i dodatkowo mieszkała ze mną więc też nie nauczyła się porządku a brat, jak już wspomniałam to duży bałaganiarz a ja, z racji nie akceptacji takich warunków (kiedyś jakoś to znosiłam ale po remoncie zaczęło mnie to drażnić) strasznie złoszczę się na niego a dodatkowo tamta siostra ,,dopinguje mnie" wyzywając od brudasów. Dodatkowy stres, to rzecz jasna, również moje dzieciństwo. Mieszkając w trudnych warunkach i jako że zawsze byłam taką szarą myszką nikt, kto mnie znał nie szanował mnie, byłam ciągle wyśmiewana itd. a ja nie potrafiłam się postawić, więc jak już dorosłam, to trudno było mi się odnaleźć w obecnym społeczeństwie. Nigdy nie byłam zbyt towarzyska, z wiekiem zamykałam się w sobie, brak pieniędzy w dzieciństwie spowodował że obecnie, mając pracę żyję dość rozrzutnie (kolejny powód ,,czepiania" się siostry). Jednak już nawet na studiach czułam ogromną presję otoczenia więc wszystko mocno przeżywałam i bardzo brałam do siebie. Podejmując jakąkolwiek pracę zawsze się bałam że mnie wywalą z niej czego koniec końców i tak wylatywałam. W mojej obecnej pracy pracuję już 3 lata, jednak choć wiem, że jest irracjonalny to strach wciąż tkwi we mnie. Może dlatego, bo na początku (mniej więcej przez rok) szef ostro mnie krytykował (od kretynek, bezmózgowców, betonów, teksty typu ,,wiesz dlaczego masz mózg wielkości główki od szpilki? Bo ci spuchł" itd i nie ukrywał że trzyma mnie bo jest im (pracownikom i szefowi) mnie po prostu szkoda i często to okazywali. Po roku ,,ogarnęłam się" przynajmniej w części więc zaczęli mnie po prostu tolerować. Dodatkowo stres powoduje moja nieporadność, wiele rzeczy mi nie wychodzi więc obawiam się że, jak ktoś coś skarze, to nie będę w stanie dobrze tego wykonać. Zapewne dość chaotycznie to napisałam, ale tekst jest już za długi żeby coś poprawiać. Mam nadzieję że coś zrozumiecie z moich ,,wypocin" :D

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...