Skocz do zawartości
Forum

Brak uczuć do innych ludzi


Gość alienkai

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Longina113

Witam serdecznie, z pewnością już nie raz padało takie pytanie czy brak emocji, uczuć wyższych jest chorobą i czy jest ona wyleczalna, i pewnie nie raz już Państwo na takie problemy odpisywaliście, ale mi czytanie tego nie wystarcza, potrzebuje pomocy indywidualnej, ale wstydzę się iść z problem do psychologa i łatwiej jest mi zadać pytanie w ten sposób. Otóż, jestem młodą kobietą, mam 25 lat i od dłuższego czasu czuję w sercu pustkę, nic w nim nie ma, jestem totalnie wyjałowiona z uczuć. Nie umiem kochać, a mam kogo wspaniałego męża, roczną córkę i cudownych rodziców, ale nie zwierzę im się z tego problemu, bo co im powiem, że ich nie kocham? Czuję się jak aktor, poprostu gram, wiem jakiego zachowania oczekują ode mnie inni, i tak się zachowuję, ale to nie jest normalne, przecież ja nie jestem sobą, nie mam swojej osobowości, do tego stopnia, że czasami mam wrażenie, że jak kiedyś ludzie na mnie zwracali uwagę, tak teraz wydaje mi się, że jestem dla nich powietrzem, że tak pustka uczuciowa przeszywa mnie i jestem pusta na zewnątrz. Nie umiem się cieszyć, a tez mam z czego bo nie mam żadnych problemów, mam wymarzoną pracę, nowy dom, niczego mi nie brakuje i z kąd ten brak uczuć? Zrobiłam się ostatnio leniwa, na nic nie mam ochoty, nie mam zapału do działania, ani motywacji i w życiu prywatnym i zawodowym. Najgorsze też jest to, że nie umiem się wczuć w czyjąś sytuację i wtedy tez gram, a to jest sztuczne i nienaturalne. Nie wspomne o tym, że normalnie się cofam intelektualnie, nie umiem się skupić na jednej rzeczy, w głowie mam strusia pędzi wiatra, ja to tak nazywam, kiedy nie wiem za co mam się wziąć, a mysli mnie naglą. Nigdy nie należałam do soób zorganizowanym, ale teraz to jest jakaś katastrofa. Nie wiem co się dzieje, jestem tak obojętna na wszystko no detogo stopnia, że jak myślę o jakiejś nie daj Panie Boże, tragedii rodzinnej, to nie wiem czy bym umiała nawet płakać, lub co gorsza, czy wtedy by coś do mnie dotarło i miałabym nawrót uczuć? Co z tego, że wszystko jest idealne, kiedy budzę się w nocy i czuję, że to wszytsko jest i tak bez sensu bo czuję się drętwa i pusta. Brakuje mi zapału i energii do życia, boli mnie to, że nie jestem juz tą samą osobą co kiedyś, choć sprawiam pozory, że wszystko gra i jestem otwarta, kochająca, opiekuńcza, staram się być dobra i uczynna, ale to jest tylko gra. Domyślam się, że to napewno objawy depresji, juz gdzieś tam próbowałam przebąkiwać mojej mamie, że jest coś ze mną nie tak, ale ona w dobrej wierze, próbowała mi wybić ten pomysł z głowy, żebym tylko myśleć optymistycznie, ale tego uczucia, uczucia pustki, nie da się oszukać i co teraz? Cxy ludzie z takiego stanu wychodzą, czy kiedykolwiek będę kochać swoje dziecko? Czy będę przeżywać normalny dzień jak człowiek z duszą, czy już duszy nie ma i zostało puste ciało na ziemi, bo jak tak, to po co ma ono żyć? Proszę o wsparcie, bo ta depresja sprawia mi ból w myśleniu i czasami czuje się mało błyskotliwa, gdzie kiedyś moja błyskotliwość uroczyła mojego męża, a teraz patrzy na mnie jak na przysłowiową blondynkę. Będę naprawdę wdzięczna za pomoc i instruktarz co zrobić by to zmienić! Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Myślę, że jednak należałoby zwrócić się do psychologa. Terapia może być tu bardzo pomocna, a być może lekarz zaleci jeszcze leki. Nie ma się czego wstydzić. Musisz porozmawiać z mężem, że czujesz, że dzieje się z Tobą coś złego, że coś w środku Ciebie jest nie tak i dlatego chcesz iśc na terapię. Nie musisz od razu mówić mu jaka jest prawda. Zresztą wcale go nie okłamiesz jak przedstawisz tak sytuację. Na pewno z tego stanu można wyjść. Jestem tego pewna. Tylko należy rozpocząc działanie. Dużo zalezy tu od Ciebie, ale zupełnie sama sobie nie poradzisz. Musisz mieć kogoś, specjalistę, kto Tobą pokieruje.

Odnośnik do komentarza

Ja również zgadzam się z tym, że powinnaś pójść do psychologa. To, co opisujesz może być depresją. Oczywiście, że problem zniknie, gdy rozpoczniesz leczenie. Oczywiście, że kochasz swojego męża, swoją córeczkę, po prostu teraz te uczucia zaćmiła prawdopodobnie delikatna depresja powodując rozkojarzenie i wewnętrzną pustkę. Nie rezygnuj z bycia szczęśliwą, jesteś młoda kobietą - matką, żoną, masz wokół siebie ludzi, którzy Cię kochają i jesteś dla nich najważniejsza. Porozmawiaj z psychologiem, przecież to żaden wstyd. Możesz poprosić męża aby poszedł z Tobą na wizytę. On to na pewno zrozumie. Nie bój się być szczera. Nie musisz mówić, że nie czujesz tego, że go kochasz. Powiedz, że masz gorszy okres i jesteś mniej wylewna, uczuciowa, otwarta, ale że chcesz to zmienić dlatego potrzebujesz rozmowy ze specjalistą. Na pewno wszystko wróci do normy, nie załamuj się, uwierz w siebie i w szczęście, jakiego nie jedna kobieta Ci zazdrości. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

To nie prawda, że nie mam emocji. Nie kiedy jestem szczęśliwa, smutna itd, jak każdy człowiek. Ale nie potrafię kochać, nienawidzić kogoś... Nie mam uczuć wobec innych ludzi. Jednak mam dużą empatie, gdy ktoś płacze to też zaczynam płakać wbrew własnej woli :/

Odnośnik do komentarza

Witam, mam 15 lat i mój problem polega na braku uczuć w stosunku do innych. Wiele osób twierdzi, że brak uczuć wiąże się z brakiem emocji, ale to nieprawda. Posiadam emocje jak każdy człowiek. Jednak nwm co to znaczyć kogoś kochać, nienawidzić, tęsknić itd, bo nigdy tego nie czułam. A jeśli chodzi o moje dzieciństwo to wychowywała mnie mama, a tata pracował za granicą. Przyjeżdżał raz w miesiąc na kilka dni. Obecnie nic się nie zmieniło co do moich rodziców, chociaż teraz trochę częściej widuje ojca.

Odnośnik do komentarza
Gość amelia_000

A ja Ci mówię, że ciesz się z tego co masz-uczucia tęsknoty i inne duperele są najgorszymi z możliwych. Bardzo dobrze, że za nikim nie tęsknisz-to oznacza że nie przywiązujesz się do ludzi, czyli nikt Cię nie zrani i nie skrzywdzi.

Odnośnik do komentarza

Witaj ~alienkai.
Uczucia to emocje a emocje to uczucia. Tobie brakuje tylko albo raczej aż miłości i tęsknoty.
Dla każdej osoby podstawowym wzorcem uczuć są rodzice, ich relacje między sobą i do dziecka. Chłoniemy to co nam przekazują i bez względu na to czy to dobre, czy złe stanowi podstawowy wzorzec do dalszych zachowań. W Twoim przypadku coś zachwiało tym wzorcem i straciłaś pewność tego co czujesz albo boisz się tego. Bardzo możliwe, że sprawiła to rozłąka z ojcem, który jest przecież ważną osobą w życiu każdej osoby.
Nie oznacza to jednak, że nie masz uczuć. Jak najbardziej potrafisz kochać i tęsknić. Jedynie boisz się tych uczuć, boisz się, że jeżeli okażesz miłość to obiekt tej miłości i tak zniknie.
Jesteś bardzo młodą osobą i jeszcze bardzo wiele uczuciowych lekcji przed Tobą, i nie wszystkie będą przyjemne.
Spróbuj powiedzieć, co takiego czujesz do swoich rodziców? Możesz to opisać? Jak traktujesz znajomych ze szkoły? Masz przyjaciółkę/przyjaciela?
Pozdrawiam serdecznie i czekam na odpowiedź.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza
Gość amelia2929292922929

Ja mam właśnie tak, że na ogół boję się przywiązywania i uczuć, a jak już do kogoś się przywiążę, kogoś obdarzę głębszym uczuciem to ta osobą i tak odchodzi/porzuca mnie...Dlaczego tak się dzieje?Czy ja wtedy przytłaczam kogoś moimi uczuciami?To dość przykre, bo coraz rzadziej już ufam ludziom.

Odnośnik do komentarza
Gość amelia2929229292929

Pomyślałam, że założe osobny temat. Pisałam już w którymś wątku o tym. Mam tak, że na ogół boję się przywiązywania do kogoś, pokazywania, że mi zależy. Ale jak już komuś zaufam i przywiążę się do kogoś to ta osoba ucieka/odrzuca mnie. Czy ja tym swoim uczuciem ją przytłaczam czy po prostu źle wybieram?Czemu tak się dzieje?To dość przykre, bo prawie nie ufam nikomu...

Odnośnik do komentarza
Gość Martita89

Jesteś zbyt nachalna , obiekt Twoich zainteresowań czuje się OSACZONY/A.

Pamiętaj CZAS MUSI BIEGNĄĆ SWOIM TEMPEM!
Nie wolno starać się , go przyspieszyć - bo wtedy wszystko zatracasz .

ZNASZ ZASADĘ : '' na wszystko przyjdzie czas '' , wiesz że w takich sytuacjach z jaką masz tutaj problem - jest ważna kolejność ( tzw POSTĘP ) . Nie wolno na starcie zachowywać się jak zdesperowana , pozbawiona logicznego myślenia osoba - która zaczyna przedstawiać swoje uczucia w taki sposób , że mężczyzna na podstawie ZBYT NACHALNEGO jego zdaniem zachowania dochodzi do wniosku - '' zaraz , zaraz czy ja aby na pewno nie jestem na zapchanie tzw dziury ? '' .

Uważaj , gdy ktoś zauważa że Tobie zbyt mocno na początku zależy - budzą się w nim PODEJRZENIA ( akt desperacji ) .
Pozwól swobodnie rozwijać się relacją między Tobą , a osobą którą się interesujesz . Patrz na jego ruchy , podejmuj temat który on narzuca - i odwrotnie z jego strony będzie działo się , to samo .

Jest jedna ZASADA - nawiązywanie znajomości musi przebiegać swoim torem .

Odnośnik do komentarza
Gość amelia2929292292929

Hmmm...Ale ja nie jestem nachalna. Własnie sęk w tym, że raczej sama z niczym nie wychodzę pierwsza. Chodzi o taki przywiązanie/zaufanie ale nie w relacji partnerskiej. Nie wiem czy wiecie o co mi chodzi...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...