Skocz do zawartości
Forum

Lęk i ataki płaczu w nowej szkole


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam 13 lat właśnie zaczęłam naukę w pierwszej klasie gimnazjum. Od samego początku miałam złe nastawienie do mojej klasy - myślałam, że mnie nie polubią, ponieważ mam dziwne oko (miałam wypadek) - jednak się pomyliłam. Zostałam przyjęta do klasy bardzo miło, znalazłam sobie b. fajne koleżanki itd. Pierwszy dzień szkoły (rozpoczęcie) upłynął mi miło i spokojnie, czułam się szczęśliwa i zadowolona z wyboru szkoły i klasy. Drugiego dni idąc do szkoły prawie się nie stresowałam, jednak gdy upłynęło kilka lekcji czułam się trochę wystraszona nauczycielami i materiałem oraz wymaganiami, ale zdawałam sobie sprawę, że to normalne. Trzeciego dnia po lekcjach czułam się przytłoczona, nieszczęśliwa i przestraszona bez konkretnego powodu, jak wróciłam do domu od razu zaczęłam płakać. Czwartego dnia było jeszcze gorzej od razu gdy weszła do gimnazjum zaczęło mi się chcieć płakać, ale jakoś się powstrzymywałam. Na następnej lekcji nie mogłam wytrzymać i zaczęłam po cichu płakać, czułam się kompletnie zagubiona oraz przestraszona/ zlękniona. Akurat na tej lekcji miałam wdż z psycholożką, więc zostałam by jej o tym powiedzieć, chciałam (choć może wam się to wydawać dziecinne) za wszelką cenę wrócić do domu, do mamy, gdzieś gdzie czułam się bezpieczniej. Nie mogłam zrozumieć mojego zachowania, czułam, że mój lek jest bezpodstawny, a uciekanie ze szkoły w niczym nie pomoże, tylko może pogorszyć moją sytuacje. Po 10 minutowej rozmowie przestałam płakać i poczułam się troszeńkę lepiej, ale gdy doszłam do klasy w której miałam matematykę znowu zaczęłam pochlipywać. Na następnej przerwie poszłam do gabinetu pani psycholog, w którym ujrzałam mojego tatę. Okazało się, że przyszedł on przynieś jakieś papiery. Na jego widok zaczęłam beczeć jeszcze mocniej. Niestety tata się śpieszył i musiał zostawić mnie z panią, znów przeprowadziła ze mną krótką rozmowę po której przestałam płakać i pani odprowadziła mnie na lekcje. Do końca szkoły zaciskałam zęby i nie wypuściłam już prawie żadnej łzy. Lecz gdy weszłam do domu zaczęłam ryczeć jak opętana, płakałam prawie przez 3 godziny. Mama próbowała mi pomóc i wymyśliła, że jutro przyjedzie mnie odebrać ze szkoły i pojedziemy razem na zakup. Chciała mi dać motywacje, żebym myślała o czym innym i jej się prawie udało bo dziś w szkole nie płakałam myślałam o tych 2 dniach bez szkoły i o tym że spędzę za te 7 godzin miłe popołudnie. Kiedy wróciłam do domu weszłam na fb i zaczęłam sprawdzać powiadomienia, moja nowa koleżanka oznaczyła mnie na zdjęciu, które jest załączone. Znowu zaczęłam myśleć o szkole, nie wiem czemu ona budzi we mnie taki lęk i na samą myśl o wyjściu z domu pęka mi serce a oczy zalewają się łzami. Na pewno nie jest to przez strach przed nauczycielami, wymaganiami i nowymi kolegami, bo zdążyłam sobie w głowie przemyśleć te rzeczy i znalazłam kilka wyjść, które mnie przekonywały, że nie togo się boję. Nie mam zielonego pojęcia czego się boję, nie umiem sobie tego logicznie wytłumaczyć. Chciałabym to zmienić ale nie potrafię, ja nie mogę nad tym zapanować i to jeszcze dodatkowo pogarsza sytuacje. Pomimo tego, że jestem w domu jest piątek wieczór, ja się boję iść w poniedziałek do szkoły, co chwila przechodzą mnie ciarki i jest mi okropnie zimno - dziś także cały dzień chodziłam po szkole w kurtce i szalu, mam silne bule brzucha i głowy, cały czas mam ciepłe, lekko różowe policzki i całe obramówki oczu czerwone. Nie mogę zasnąć a gdy wreszcie mi się uda to co jakiś czas się budzę bo śnią mi się koszmary których później nie pamiętam, a oczu mam całe w łzach. Wizyty u psycholożki nic mi nie pomagają, cały czas mam straszny mętlik w głowie. Nie wiem co robić. Przepraszam, że tak dużo tego napisałam ale chciałam jak najkonkretniej przedstawić sytuacje.

monthly_2013_09/nowa-szkola-ataki-placzu-lek-bez-przyczyny_1027.jpg

Odnośnik do komentarza

Bardzo Cię rozumiem. Teraz jestem w 3 gimnazjum, ale kiedy szłam do 1, miałam tak samo. A ja jeszcze nie zmieniałam szkoły, więc niby miałam łatwiej, ale najlepsza koleżanka mnie zostawiła w 6 klasie i musiałam radzić sobie sama. Chodziłam do psychologa i pedagożki i tak samo dużo płakałam. Psycholog nie pomagał za wiele, chodziłam rok i później w 2 gimnazjum niby było ok, ale teraz znowu miałam jakies lęki. I tak samo jak ty, mam totalne zmiany nastrojów-raz jest dobrze, a raz źle. Szkoła też napawa mnie lekiem, często czekam żeby iść do domu, a później w domu czuję się okropnie, bo wiem, że niedługo pójdę do szkoły.Z natury mam też tak, że nigdy nie jestem czerwona, a kiedy czuję sie źle w szkole lub z jej powodu , wyglądam jak burak, jest mi zimno i poprostu sie boję. Sama jeszcze nie doszłam o co chodzi w moim zachowaniu, ale wydaję mi się, że czuję sie inna, mniej fajna, denerwuje mnie to, że wszyscy usmiechaja sie do siebie, w sumie bez powodu i nie ma PRAWDZIWYCH przyjaźni. NIe załamuj się, wiem, że to trudne, sama to przechodziłam, przechodzę. Powiedz sobie, że dasz radę, mi np. pomagaja ćwiczenia albo biegi często nie mam ochoty ale z czasem kiedy się zmuszę jest mi lepiej. :)

Odnośnik do komentarza

Dzięki Domi, że odpowiedziałaś :) Jutro poniedziałek wypróbuje twojego sposobu, mam nadzieje że mi pomoże :/ Sama nie wiem co napisać, czuję się jak głupia płacząc chociaż nie wiem dla czego płacze. Przynajmniej wiem, że nie jestem jakimś dziwolągiem i że jest jeszcze garstka osób która czuje to co ja :) Jeszcze raz dzięki, łatwiej mi pisać tu z tobą niż to komuś mówić , kto w ogóle nie ma pojęcia jak mogę się czuć :]

Odnośnik do komentarza

Cześć, Domi :] Niestety jest jeszcze gorzej niż w pierwszym tygodniu całymi dniami płacze nie wiem co robić a rodzice nie umieją mi pomóc :/ Czuję się strasznie nie wiem kiedy skończy się ten koszmar ! Jestem w sumie osobą wierzącą w Boga ale modlitwy nic już nie dają, zaczynam wątpić, to wszystko mnie tak przeraża ! :'( Nie wiem co robić, mam ochotę zerwać się lub w ogóle nie przychodzić, specjalnie zaspać lub jeździć od pętli do pętli by tylko nie pójść do szkoły!!! Chce być normalna i normalnie się zachowywać :( Ale nie umiem rodzice myślą że chce coś na nich wymusić ale ja się po prostu boję. Myślałam, że rodzice mi się pozwolą prznieść do innej szkoły gdzie chodzą moi przyjaciele ale nie :< Pomocy ! Cały czas myslę że lepiej już umżeć niż się starać, starałam się ale przestałam bo nie przynosi to skutków ! Pisząc to bęczę i nie mogę przestać ja już tak nie chce nie chce płakać !

Odnośnik do komentarza

Miałam taki sam problem kiedy uczyłam się w gimnazjum! Podobnie jak Ty nie byłam od początku zbyt dobrze nastawiona do swojej nowej klasy. Bardzo chciałam iść do takiej zwykłej, bezprofilowej ze swoimi znajomymi z podstawówki, ale mój ojciec uparł się, żebym złożyła papiery do klasy lingwistycznej, która miała być najlepszą w szkole. Niestety dostałam się i już przez całe wakacje zastanawiałam się jak ja sobie tam poradzę. Nie mogłam spać, nie cieszyłam się wolnym czasem tylko zadręczałam czarnymi myślami. Pamiętam, że spociłam się jak kot, kiedy 1 września szłam do nowej szkoły jak na ścięcie. Znałam niektórych przyszłych uczniów i przeczuwałam, że może nie być zbyt miło... a ja miałam nadwagę, trądzik i nosiłam aparat na zęby! Wyglądałam i czułam się wtedy jak siedem nieszczęść, "koledzy" szybko zaczęli mnie dręczyć. Byli bardzo wulgarni, a przecież to jest ten wiek, kiedy tak bardzo chce się podobać chłopakom!!!
Teraz mam 21 lat i wszystko widzę zupełnie inaczej...
Miałam za dużo czasu na myślenie i rozpatrywałam wszystkie możliwe scenariusze. Potrafiłam się tak nakręcić, że wystarczyło tylko wejść do szkoły, żeby poczuć na plecach zimny dreszcz. ZA DUŻO MYŚLAŁAM, i Ty chyba też cierpisz z powodu tej nieustannej analizy :P Kompletnie w siebie nie wierzysz, a do niskiej samooceny pewnie też dołożyli się rodzice. Może nie zabrzmi to zbyt wesoło, ale nie mamy wpływu na swoje środowisko-nie wybieramy sobie rodziców, miejsca urodzenia, ani kolegów z klasy...boimy się "bać", bo przecież media wmawiają nam, że życie ma być idealne, więc nie wolno się już nawet na chwilę zasmucić. Uwierz mi, że każdy uczeń z Twojej klasy zmaga się z jakimś lękiem, ale nikt się nie przyzna że ma swoje słabości! Najważniejsze, żebyś nie żyła tylko samą klasą i lekcjami!!! Na pewno są w tym gimnazjum jakieś kółka zainteresowań, spróbuj się do jakiegoś zapisać. Poznasz wtedy nowych ludzi, spoza klasy, może będą tam jakieś starsze roczniki. Ja zaczęłam chodzić na siatkówkę, chociaż nikogo tam nie znałam i średnio mi szło, ale bardzo pomogło mi to poczuć się pewnie. Wiedziałam, że nawet jeśli moja klasa mnie wyśmieje to mam w tej szkole innych znajomych :) Warto też utrzymywać kontakt z przyjaciółmi z podstawówki,szukać okazji do spotkań w weekendy. Jeśli wypełnisz sobie czas po szkole np. chodząc na basen, czy ucząc się gry na jakimś instrumencie to zwyczajnie nie będziesz miała czasu rozmyślać o każdej minucie w nowej budzie. Jesteś teraz w najlepszym momencie, żeby odzyskać spokój, póki jeszcze te czarne myśli nie zaczęły Cię trawić od środka;) Masz święte prawo się bać, ale to nie znaczy, że nie masz próbować. Jasne, że nie zawsze wszystko kończy się sukcesem, ale takie jest życie. Będzie to co musi być :D Pamiętaj-nawet niepowodzenia można przeżyć. Stawiaj sobie małe cele, np. obiecaj sobie, że jutro na przerwie zagadasz do jakiejś osoby z klasy, z którą jeszcze nie rozmawiałaś. Najlepiej wybierz kogoś, kto będzie stał sam, albo jakąś małą grupkę. Wystarczy zacząć od czegoś zwyczajnego np. "o boże znowu ta matma, rozumiecie cokolwiek z paplaniny tej baby?" ( wspólne nieszczęścia jednoczą ludzi) :P Nawiąż we wrześniu jak najwięcej znajomości, jeśli możesz wracaj z kimś z klasy do domu. Działaj Kochana i uszy do góry!!! :D

P.S. Dawno nie czytałam tak dobrego stylistycznie tekstu napisanego przez nastolatkę :D

Odnośnik do komentarza

Dzięki, mam nadzieję, że jakoś się odnajdę w tej sytuacji, próbuje i próbuje na razie nie ma efektów ale kto wie co będzie za tydzień czy za pół roku. Mam nadzieje że pójdę twoim przykładem i mi się uda! Jest mi trudno ale się staram, nie mam już siły ale walczę choć to jest bardzo bardzo trudne. Może dziś za bardzo stawiam sytuacje w dobrym świetle, bo jest naprawdę strasznie, ale mam nadzieję, że mi się uda. Dziękuję, że to napisałaś, przynajmniej wiem że nie tylko mi jest trudno :] Powiem ci, że mogła bym znosić dwa razy coś gorszego byle bym była jedyna było mi by bardzo trudno ale bym wytrwała by inni nie musieli tego znosić :]
PS. Bardzo b. ci dziękuję !

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...