Skocz do zawartości
Forum

Wewnętrzna samotność


Gość solitaire

Rekomendowane odpowiedzi

Gość solitaire

Mam 22 lata i czuję, że z samotności oszaleję.

Staram się myśleć, że jestem bardzo młoda, wszystko przede mną, że w końcu NA PEWNO kogoś kiedyś poznam coś miłego mnie jeszcze w życiu spotka. Staram się rozwijać, inwestować w siebie, nie tracić czasu na smutki. Studiuję, pracuję, działam, mam ciekawe życie towarzysko - społeczne. Jestem radosną, otwartą osobą. Staram się mieć nadzieję. Jednak zastanawiam się, ile tak można?? Czasami tracę ''cierpliwość''. Jestem praktycznie zawsze sama, miałam w przeszłości kilka znajomości, jednak nie było to nic poważnego.
Jest mi bardzo źle z tego powodu, czuję że cierpię, boję się o moją przyszłość, nie wyobrażam sobie, że tak już będzie zawsze a z drugiej strony przestaję wierzyć, że coś nagle może się odmienić. Radzę sobie doskonale sama, nie nudzę się, mam co robić cały czas, ale jednak towarzyszy mi wewnętrzna samotność. Może nie było to takie silne gdybym nie czuła, że jest to stan permanentny. Brakuje mi ciepła, dotyku, poczucia stabilności. Najbardziej jest mi źle, kiedy czuję że niespełnienie w miłości odbija się na innych dziedzinach i relacjach w moim życiu. Nie wiem, zastanawiam się co ze mną tak? Nie mogę stworzyć żadnej poważnej relacji, nawet niezobowiązującego spotykania się. Kurcze, to jest tak. Lubię siebie, podoba mi się co robię i miejsce w którym jestem, jednak po prostu chciałabym mieć do kogo się przytulić wieczorem, mieć dla kogo przygotować obiad, do kogo zadzwonić. Jasne, mogę to wszystko robić ze znajomymi i rodziną, ale wydaję mi się, że miłości w życiu nic nie zastąpi.
Nie wiem po co to piszę w ogóle, chyba chcę się wygadać, chociaż z samotności czasami chce mi się krzyczeć.

Odnośnik do komentarza

Czasami zbytnie starania, mogą powodować odwrócony efekt. Ciężko tak konkretnie doradzić, jednak czytając odniosłem wrażenie, że Jesteś osobą przypominającą super kumpelę z którą każdy dobrze się czuje w towarzystwie. Może to zabrzmieć dziwnie, lecz niekiedy właściwie ta atrakcyjność sprawia, że pewne sygnały pomija się, mając ich nadmiar, gdy w innym przypadku, były by podstawą do gry wstępnej i chociażby tych niezobowiązujących spotkań. A może po prostu, stwarzasz pozory osoby niedostępnej i w pobliżu jest już osoba zainteresowana, jednak uważa że niema u Ciebie szans?

Odnośnik do komentarza
Gość solitaire

Dzięki za odp.
Krzysztof.W- wydaje mi się, że w obu przypadkach - coś w tym jest. Mam wielu kumpli i raczej tylko i wyłącznie na takim polu mnie traktują. Ważna znajomość przyjacielska mi 'uciekła', jak się okazało ''głębsza obustronnie''. Przez brak jakikolwiek znaków i sygnałów z mojej strony, które wskazywać mogłyby coś więcej niż kumpelstwo, a teraz już jest za późno. Nie chcę drugi raz mieć poczucie, że przez moją nieuwagę, brak odwagi coś mnie ominie.
Nie umiem okazywać zainteresowania, najwyraźniej nie traktuje się mnie jako dziewczyny na randkę.
Niedostępność - trudno mi coś na ten temat obiektywnie powiedzieć, często bywam zamknięta i nawet mogę nie dopuszczać czegoś/kogoś do siebie, jednak z drugiej strony wydaję się sobie wyluzowaną? dziewczyną i mimo wszystko (nawet ja :D) mam trochę wspomnień z krótkich znajomości i jakoś działo się.
Nie wiem. Po prostu nie wiem. Marzy mi się przerwać ten schemat, właśnie okazać, że kimś jestem zainteresowana, coś cokolwiek miłego....

Odnośnik do komentarza

mam podobnie :) Nawet teraz gdy mam męża :) Mój mąż stwierdził ostatnio że musiał stawać na rzęsach abym w końcu zauważyła jego starania .... Ja prawie nigdy nie widzę tego że ktoś się o mnie stara czy chce mi zaimponować. Jestem miła, lubię się bawić i większość oznak zainteresowania traktowałam jako przejawy sympatii niczego więcej. Za to w drugą stronę to już było różnie, bo moją sympatię albo po prostu bycie miłą odbierano różnie, niekoniecznie jako znajomość czysto przyjacielską. Może u ciebie tak jest. Nie zauważasz tego, albo nie dopuszczasz do siebie wiadomości że ktoś mógł by się tobą zainteresować.

Odnośnik do komentarza
Gość Marcellla

Pomuzcie mam chłopaka,ktory bardzo sie stara,a mimo to ja ciągle sobie wmawiam że nie zasługuje na szczescie rodzina nigdy mnie nie doceniala ciagle mnie krytykowali skonczylam szkole srednia myslalam ze cos powiedza,a oni tez nic zupelnie jak gdyby nic teraz chce isc dalej do szkoly przyniose kolejny dyplom i nikt nawet nie zauwazy jestem jedynaczka mam syna nie mam z kim porozmawiac gdy mam dola to chlopak mówi ze to jego wina,że nie potrafi mi pomuc czuje,że mu sprawiam przykrosc i ze jestem tylko dla niego ciezarem powiedzialaam mu to wczoraj on twierdzi ze tak nie jest bo mnie kocha czasem siegam po alkochol co konczy sie awantura wczoraj pokłucilismy sie w aucie i z jadacego auta chcialam wysiasc ale mnie zatrzymal doradzcie cos bo ciezko mi samej nie umie sobie pomuc.

Odnośnik do komentarza

Mam podobny problem. Tylko, że mam chłopaka i tak jak koleżanka u góry, nie potrafi on zrozumieć mojego bólu. Myśli, że wszystko przez niego, chociaz zawsze powtarzam, że tak nie jest. Nie mam mu tego za złe. Boli mnie to, że często i tak zostaję sama, bo nie mieszkamy jeszcze razem i on zawsze ma jakieś zajęcia, gdy się nie widujemy - ciągle coś robi, spotyka się ze znajomymi itd, A ja nie. Nie mam dobrych znajomych, nie mam gdzie wyjść, a chociaż kocham swoją pasję i staram poświęcać jej dużo czasu, to jednak czuję się samotna i znudzona życiem.

Odnośnik do komentarza
Gość solitaire

Wydaję mi się, że wyżej wymienione problemy nie kwalifikują się do tej samej kategorii. Może moja wiadomość zbyt optymistycznie brzmi, nie wiem skąd te analogie.

Byłam zakochana, ale nic więcej z tego nie wychodziło.

Ja nie mówię o jakimś osamotnieniu wśród ludzi, czy samotności w związku. Wyrażam mój smutek, spowodowany brakiem jakiekolwiek relacji damsko- męskiej i tracenia nadziei na przyszłość.
Wiem, że to tylko forum, krótki wpis co mi leży na sercu, więc nie mogę mieć 'pretensji', że jest to nie do zrozumienia. Chyba w takim liście czekam sobie, aż ktoś napiszę to co bym chciała usłyszeć... Bez sensu. :)

Odnośnik do komentarza
Gość Marcellla

Do Kas22 witaj to jedziemy na tym samym wózku mój tak samo jak nie prac to zaraz ma inne zajecia a to pracuje u sąsiada to znowu robi kolo domu widujemy sie raz w tyg teraz juz weekend,a mimo to jak sie widzimy to ja jestem jakas znudzona do tego codzienne telefony nudza mnie jak sie spotkamy to ja juz nie mam mu co mówic przez to ze on mysli ze ja mam problem nie chce mi sie zyc nie czuje wsparcia w nim on przezywa czasem gozej jak moj dziadek,a ja chce tylko normalnego faceta ktory by byl wesoly a nie dolowal sie razem ze mna czasem zaluje ze tak szybko zgodzilam sie z nim byc bo czuje sie ciagle samotna czuje pustke w seru ...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...