Skocz do zawartości
Forum

Zaburzenia odżywiania przy depresji


Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, od czego zacząć. W tym roku skończę 21 lat, studiuję. Moje problemy z odżywianiem zaczęły się kilka lat temu od pewnego wydarzenia, do którego wolę nie wracać (choć wiem, że to konieczne, aby dość do przyczyn choroby). Zaczęło się niewinnie dietą, niczego nie świadoma po kilku miesiącach wylądowałam ze znaczną niedowagą na oddziale internistycznym (wagi wzrostu nie podaję, bo to nie istotne, a wiem, jak wpływa na inne osoby z ED). Potem hospitalizacja na oddziale psychiatrycznym (jeszcze wtedy młodzieżowym), jedyne, co się we mnie zmieniło to to, że przytyłam. W ogóle byłam bardzo zdziwiona, gdy mama zaciągnęła mnie do psychiatry, twierdząc, że mam problem. Nie zdawałam sobie z niczego sprawy, myślałam że wszystko ze mną w porządku. I tak zdiagnozowano u mnie jadłowstręt psychiczny. Po dwóch miesiącach miałam kolejną hospitalizację (trwała 3 miesiące), nie udało mi się ani na trochę powstrzymać spadku wagi i obsesji na punkcie diety. Doszły do tego myśli samobójcze. Cały czas mydliłam wszystkim oczy, mówiąc, że jest dobrze, zdałam maturę, dostałam się na wymarzone studia, w międzyczasie cały czas chudłam i pogłębiała się moja choroba. Jedyne leczenie jakie stosowałam to było farmakologiczne, z żadnym psychologiem nie potrafiłam nawiązać dobrej więzi, mimo że korzystałam z ich pomocy. Nie zmieniało to jednak mojego nastaiwenia do choroby. W szpitalu psychiatrycznym znalazłam się jeszcze 4-krotnie (na oddziale dla dorosłych). To było piekło. Raz z powodu anoreksji, potem zaczęłam wymiotować, bardzo dużo, napady, pochłaniałam ogromne ilości jedzenia, przytyłam znacznie (i nie umiem tego zaakceptować). Dlatego jeszcze dwa razy byłam hospitalizowana z powodu bulimii, miałam próbę samobójczą, kolejna hospitalizacja, depresja, natrętne myśli samobójcze, hospitalizacja. Ostatnie lata mojego życia tak właśnie wyglądały - ciągła wędrówka między domem a szpitalem. Musiałam przez to zacząć studia od nowa, za dużo zajęć straciłam. Od sierpnia zeszłego roku mam spotkania z psychoterapeutą, i powiem Wam - dopiero to zaczęło pomagać. Ale nie jest kolorowo, są wzloty i upadki. Raz lepiej, raz gorzej. Ostatnio ten gorszy okres, zajadam każdą emocję, wymiotuję, jem, wymiotuję i takie błędne koło... Pracuję nad sobą, wykonuję zadania na terapię, podobno robię postępy, ale czuję, że stoję w miejscu. Nie mam znajomych, z nikim się nie spotykam, nie chcę, żeby widzieli ile przytyłam (pozwoliłam im zapamiętać siebie jako osobę z anoreksją). Atmosfera w domu jeszcze bardziej mnie dobija, z ojcem w ogóle nie mam żadnej więzi, jego zachowanie w stosunku do mnie od kilku lat podchodzi pod... molestowanie. Ciężko mi z tym wszystkim, niby jestem pełnoletnia, a nie umiem podejmować decyzji. W domu zawsze był horror, wcześniej mieszkaliśmy z dziadkami, o szczegółach nie będę wspominać, ale wszystko to odbiło się na mojej słabej psychice...
Wiem, rozpisałam się, bo dużo tych problemów. Ale... czy mogę mieć jeszcze nadzieję, że wszystko się ułoży? Że poradzę sobie z bulimią i niechęcią do życia? Czy może jedynym wyjściem jest wyprowadzka z domu? Tu się wszystko rodziło, każde miejsce kojarzy mi się z chorobą i jej objawami, rozwojem... Chętnie bym to zrobiła, ale mamy problemy finansowe i muszę tu tkwić, słuchać ojca, znosić wrzasków matki, wykonywać wszystkie polecenia. Mam już wszystkiego dość...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Agnes, pytasz, czy możesz mieć nadzieję, że jeszcze wszystko się ułoży. Wiem, że trudno jest Ci w to uwierzyć, gdyż wiele razy byłaś hospitalizowana i nie pomogło Ci to za bardzo, ale tak - możesz mieć nadzieję i musisz w to uwierzyć. Zobacz - nawet Twój terapeuta mówi, że robisz postępy. Uwierz mu.
Co do wyprowadzki, jeśli czujesz, że to by Ci pomogło, to warto spróbować. Przedyskutuj również ten problem z terapeutą.
Czy proponowano Waszej rodzinie terapię rodzinną?
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Szansa na nowe lepsze życie jest zawsze. Wystarczy mieć nadzieję i zacząć coś z tym robić. Twoje problemy z odżywianiem, próby samobójcze to twoja psychika i zdrowie. Jeżeli to w Twoim domu rodzinnym wszystko w Tobie się pogłębia, wyprowadzka byłaby dobrym wyjściem. Oczywiście nie namawiam Cię do tego, ale to by Ci dobrze zrobiło. Zmiana otoczenia i środowiska. Ale kontaktu z rodziną nie może zrywać. Ta terapia rodzina w sumie też dobre wyjście. Ale zaangażować wtedy musiałby się każdy członek rodziny, aby walczyć o wasze, twoje szczęście. Nie poddawaj się. Wierzę w Ciebie. Uda Ci się, musi się udać. Bądz silna.
Trzymaj się kochana.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...