Skocz do zawartości
Forum

Jak walczyć o związek?


Gość aaggnieszka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość aaggnieszka

Witam, nie wiem co robić...
Byłam z partnerem ponad 4 lata mamy synka i jestem w 4 miesiącu ciąży. Jestem po rozwodzie mam jeszcze dwie córki które są ze mną. Bardzo kochał je, jak swoje, a one jego.
Ostatno , a nawet wcześniej już coś się zaceło dziać, ja widziałam winę w jego zachowaniu. Dziś już ponad miesiąc jestem sama, wiem że to ja powodowałam złą atmosferę między nami. Oceniłam to szczerze wobec siebi, nie żeby go bronić, wiem że nie zawsze była moja wina, ale te wielkie kłótnie ja powodowałam.
Choć bym mu wszystko mogła obiecać by tylko był, wiem że to ja muszę się zmienić, by to miało przyszłość. Stałam się zawzięta, egoistyczna, wymuszająca i kłótliwa siłą chcąc postawić na swoim.
Ostrzegał mnie i pokazywał co źle robię, ale nie widziałam tego, mówił że się wyprowadzi jak tak dalej będzie, że jeśli coś nie zrobię z sobą to jest tylko dla dziecka. Choć, wiele mówił, okazywałmi swą troskę o mnie, dzieci nigdy nie były mu obojętne. Twierdził że jeśli w kłotni mamy chować dzieci to lepiej jak odejdzie.
Przez tydzień co dzień mówił że się wyprowadzi i przepraszał, że jest i to znosi bo i mnie kocha.
W nocy ni z tego ni owego wstałam i dałam mu torbę z rzeczami bez powodu, kilka razy ją rozpakowywałam i pakowałam, położyłąm obok łóżka a potem zaniosłam mu, nie wiem co mi kazało, co mną kierowało. Po prostu zasnął przed telewizorem,a ja byłam taka zła że nie ma go obok chyba. Wiem jaką idiotką jestem.
Bardzo go kocham, nie chcę go stracić, nie chodzi o pieniądze bo jestem niezależna.
Teraz on jest 100km od nas, nie chce rozmawiać, nie widzi już przyszłości razem. Jak dzwoni to tylko do dziecka. Mówi że ma swoje plany już na życie i jest szczęśliwy choć teskni, że nie ma przy nim syna. Wczorej zadzwoniła, już wcześniej przepraszałam, ale on nie chce mnie słuchać. Powiedziałm, że widzę jaka byłam i rozumiem jego zachowanie, nie obiecuję poprawy,ale naprawdę chcę to pokazać, by jeszcze nas, mnie nie skreślił w życiu. Bardzo bym chciała żeby był i jeśli zechce zobaczyć, że się staram to da mi szansę może jeszcze trochę czasu upłynie zanim to dostrzeże, ale żeby pozwolił mi wszystko naprawić. On powiedział, że nie. Podjął pracę tam (mieszka u mamy, cała rodzina mówi żeby już nie wracał, że skoro nie szanowałam to już nie uszanuję ), chodził do szkoły dla dorosłych tu też ją zmienił. Mamy ponad 30 lat, obojgu nam zależy na rodzinie, wim że tym razem nie zawiodę bo wiem na czym mi zależy, i wiem że nie chodzi tylko o mnie.
Bardzo obarczam się winą, skrzywdziłam bardzo dzieci i jego swoim egoizmem. Zapisałm się do psychologa ale jeszce tydzień czekania, nie radzę sobie emocjonalnie, mam myśli samobójcze, zrobiła testament, trudno mi się zająć domem i skupić na dzieciach, po prostu widzę do czego co swoim postępowaniem doprowadziłam. Jedyna myśl jaka mnie powstrzymuje to, to jak dzieci to przeżyją, a nie chcę ich bardziej stresować. Sama nie mam nikogo byłam w domu dziecka.
Bardzo chcę to wszystko naprawić, już wiem co robiłam źle. Nie wiem jak poprosić o to od niego. Ten miesiąc zmienił całe moje życie, pokazł mi czym jest życie i jak powinno się żyć. Proszę o pomoc, wiem że muszę nauczyć się rozmawiać a nie wymagać, pokazać to, że naprawdę to zdarzenie czegoś mnie nauczyło. Nie potrafę zadzwonić by nie powiedzieć żeby wrócił. Piszę do nie go tylko dobranoc wieczorem, czasem odpisze. Wczoraj napisał mi że komedia jest w tv, tylko jedno zdanie a mi dało tak wiele, może źle to rozumiem ale dla mnie to znak. Nie chcę jużniczego w życiu stracić, nie chcę by omineło go coś z życia dzieci, by dzieci miały w nim wzór do życia i miłości. Wiem że szacunek i wspólne decyzje pozwolą nam stworzyć rodzinę jaką byliśmy kiedyś, po prostu zapomniałam o tym. Bardzo się boję że już nie będzie okazji by to wszystko naprawić.
Bardzo proszę o jakieś nakierowanie mnie co ma robić (wiem skupić się na domu, nie myśleć, zająć się sobą), tak by chociaż chciał to wszystko przemyśleć.

Odnośnik do komentarza
Gość Maciek 71

Piszę bo właśnie jestem w ciężkiej sytuacji... Niewiem co dalej ? Kocham swoją rodzinę mam dwie córki 17 i 7 lat. Od kilku lat około 3-4 obserwuję u mojej Ż agresję psychiczną i fizyczną w stosunku do mnie. W rozmowie staram się spokojnie mówić, nieprzerywać ale moja Ż wogóle mnie traktuje z góry i najgorsze jest w tym że robi to celowo przy córkach. Ustalamy jakieś zasady, wogóle się do nich niestosuje, łamie je aby jej było zawsze na górze nawet kosztem okłamywania dzieci szczególnie starszej. Manipuluje nią (co wydaje mi się niedopuszczalne). Najgorsze jest to że wogóle już nieczuje żadnych wyrzutów sumienia pieniądze jej przysłoniły oczy. Brak z jej strony jakiegokolwiek kompromisu doprowadził do sytuacji takiej, że wogóle jestem traktowany jak sługa i do tego stale wyzywany i nękany. Ostatnio zwróciłem Ż uwagę bo opowiadała córce o naszej sprzeczce, powiedziałem że tak niemożna to podeszła do mnie Ż i mnie kopnęła a córka oblała wodą i czymś rzuciła we mnie. Była wtedy już godzina 22 i młodszą córkę usypiałem i niemogła zasnąć. Dlatego wstałem i zwróciłem Ż uwagę że jutro dziecko rano wstaje a wy rozmawiacie b. głośno i na niestosowne tematy...co robić ? to jest horor !!!

Odnośnik do komentarza
Gość aaggnieszka

Witam, może nie pomogę tobie, ale zachowywawałm się podobnie, może nie było ataków agresji , ale właśnie rządziłam, dyrygowałam i myślałam w związku tylko o moich potrzebach bardzo perfidnie to robiąc. Nigdy też go nie obwawiałam do nikogo, a dzieci nie napuszczałam na niego. Partner wiele razy mi mówił,że to się źle skończy jak tak dalej będzie, ja byłam zaślepiona i nie widziałam tego co teraz. Nie wiem co wtedy by mnie przekonało, może rozmawiajcie ze sobą, poproście o pomoc kogoś przy kim wiesz że żona będzie chciała się otworzyć i uzgondijcie co was drażni w drugim i jak można to naprawić.
Wiem że swoim zachowaniem bardzo go raniłam, teraz go nie ma, a ja go coraz bardziej rozumiem swoje zachowanie że było naganne. Im bardziej rozumiem co złego zrobiłam i mam coraz wieksze poczucie winy, tym bardziej czuję że nie zasługuję na życie. Skrzywdziłam dzieci czego nie moge sobie darować, jego za jego serce i ciepło okazane mi i dzieciom. Nie wiem jak to naprawić, jedyne co dziś czuję to że tylko odejście z tego świata sprawi że już nikogo nie skrzywdzę. Naprawdę straciłam wszystko i nie wiem jak to wszystko naprawić.

Odnośnik do komentarza

~Maciek 71
Piszę bo właśnie jestem w ciężkiej sytuacji... Niewiem co dalej ? Kocham swoją rodzinę mam dwie córki 17 i 7 lat. Od kilku lat około 3-4 obserwuję u mojej Ż agresję psychiczną i fizyczną w stosunku do mnie. W rozmowie staram się spokojnie mówić, nieprzerywać ale moja Ż wogóle mnie traktuje z góry i najgorsze jest w tym że robi to celowo przy córkach. Ustalamy jakieś zasady, wogóle się do nich niestosuje, łamie je aby jej było zawsze na górze nawet kosztem okłamywania dzieci szczególnie starszej. Manipuluje nią (co wydaje mi się niedopuszczalne). Najgorsze jest to że wogóle już nieczuje żadnych wyrzutów sumienia pieniądze jej przysłoniły oczy. Brak z jej strony jakiegokolwiek kompromisu doprowadził do sytuacji takiej, że wogóle jestem traktowany jak sługa i do tego stale wyzywany i nękany. Ostatnio zwróciłem Ż uwagę bo opowiadała córce o naszej sprzeczce, powiedziałem że tak niemożna to podeszła do mnie Ż i mnie kopnęła a córka oblała wodą i czymś rzuciła we mnie. Była wtedy już godzina 22 i młodszą córkę usypiałem i niemogła zasnąć. Dlatego wstałem i zwróciłem Ż uwagę że jutro dziecko rano wstaje a wy rozmawiacie b. głośno i na niestosowne tematy...co robić ? to jest horor !!!

Maciek, ja uważam, ze sytuacja Twojego małżeństwa nie jest taka jak u aagnieszki. U niej były kłótnie, ale nie zawsze z jej winy, nie było manipulowania dziećmi, nastawiania przeciwko partnerowi, poniżania, pogardy, nękania, wyzywania, przemocy psychicznej i fizycznej. Przynajmniej ja tak to zrozumiałam. Natomiast w Twoim małżeństwie to wszystko niestety jest, i nie można tego dłużej tolerować. Tym bardziej, że Twoja żona nie ma żadnych skrupułów, zupełnie inaczej niż aagnieszka, która bardzo żałuje swoich błędów. Popatrz, doszło nawet do tego, ze nawet dziecko ją nasladuje, stosując wobec Ciebie przemoc i poniżając Cię! Nie, tak dłużej być nie może. Moim zdaniem powinieneś od niej jak najprędzej odejść. Nie pozwól się dłużej krzywdzić! Masz rację, to horror, dlatego jak najszybciej go przerwij.

Odnośnik do komentarza
Gość Monika8627

Witam

Mam na imie Monika jestem w 7 miesiącu ciąży i jestem znęcana psychicznie przez mojego partnera zauważyłam to od 25 grudnia ubiegłego roku niewiem co mam robic ja naprawdę go kocham a on mnie poniża jak tylko może.Nie wiem dokogo mam się udać z pomocą na dodatek zażywa alkohol i to w dużych ilościach proszę o porady

Odnośnik do komentarza

Monika, skoro znęca sie nad Toba psychicznie, to powinnaś od niego jak najszybciej odejść. Czy masz możliwość nagrania go? Wtedy mogłabys pójść z tym na policję. Takie rzeczy też są zabronione(na szczęście) i można dostać za nie jakis wyrok. Rozumiem, że go kochasz, ale w czym Ci to pomoże, kiedy on Ciebie niszczy?

Odnośnik do komentarza

mam podobny przypadek tyle że bez przemocy fizycznej jestem 15 lat po ślubie mam 2 córki 11 i15 lat i męża którego kiedyś bardzo kochałam od pewnego czasu stale wysłuchuję , że nie potrafię prowadzić domu nie umiem gospodarować pieniędzmi na życie których tak na prawdę nie dostaję gospodarzę swoją pensją- krajową najniższą robię co mogę sprzątam piorę dbam o dzieci jedynie nie gotuję bo mieszkamy przy teściach a mój mąż jest przyzwyczajony do kuchni mamy .te jego stałe nażekanie doprowadza mnie do szału .Starałam się być niezależna o nic go nie prosić sama dbam o samochód ,rozpalam w piecu ale mam już dość

Odnośnik do komentarza

Tu przydałaby się pomoc psychologa.
Może wskazałby wam, jak unikać kłótni? Jak się porozumieć?
Bo jeśli się kochacie, to jest nadzieja, że się dogadacie. Ale jeśli nic nie zmienicie w waszych relacjach, to stworzycie sobie piekiełko , a takie życie nie ma sensu.

Odnośnik do komentarza

kaas1
po kłóyni z chłopakiem , jestesmy na krawędzi oboje wiemy ze najlepszym wyjsciem było by rozstanie jednak oboje tego nie zrobimy bo mocno sie kochamy. on z jednej stony mysli ze ja to zrobie bo on by w zyciu tego nie zrobił. jak mam próbowac to naprawić? ja sie z tego nie podniose

Po pierwsze to wina zawsze leży po obu stronach, oboje więc powinniście się naprawić Wasze relacje i związek. Nie tylko Ty, czy on. Jak przy byle jakiej kłótni myśli się o zakończeniu związku to musicie być bardzo niedojrzali do związku. Co będzie, jak spotka Was prawdziwy kryzys?
Musicie oboje popracować nad swoimi wadami, zaakceptować je, tym sposobem tworzy się trwały, oparty na miłości związek.

A o co się pokłóciliście?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...