Skocz do zawartości
Forum

Życie ucieka mi sprzed nosa


Gość mmmmmm88

Rekomendowane odpowiedzi

Gość mmmmmm88

Witajcie. Nie mam pojęcia co sie ze mną stało. Mam 24 lata, od prawie dwóch lat jestem mężatką. Nie mam dzieci.
Kiedyś studiowałam w innym mieście, mieszkałam w akademiku, miałam paczkę znajomych. Dodam jeszcze, że zawsze chciałam się wyrwac z domu od mojej matki która mnie gnębiła i miała problemy z alkoholem. Oczywiście przez faceta postanowiłam rzucić studia i wprowadzić się do niego. W tym czasie miewałam napady nerwicy, lęków. Potem poznałam obecnego mojego męża. Wydawał się odpowiednim kandydatem na męża. Bardzo szybko mi się oświadczył i juz wkrótce byliśmy po ślubie. I od tej pory zaczęło się wszystko zmieniać i pogarszać. Sama nie wiem czemu, ale rzuciłam pracę i studia, zaszyłam się w domu a moje lęki były nie do wytrzymania. Czułam się przez niego zniewolona w pewien sposób. jak byliśmy jeszcze parą to spotykałam się czasem ze znajomym (tylko znajomym) ale nie mówiłam o tym mojemu mężowi. Po jakimś czasie okazało się że mnie śledził i to odkrył. Od tamtej pory, choć go nie zdradziłam przestałam sie z kimkolwiek spotykać ale on stracił zaufanie. Sprawdzał mi telefon, komputer, a jak chciałam się z koleżanką spotkać to on zawsze chciał przy tym być. Czuję sie przy nim bardzo kontrolowana. Żałuję bardzo że tak szybko zgodziłam się zostać jego żoną. Mijają prawie dwa lata, a ja nie wychodze prawie wcale z domu bo sie boję niewiadomo czego. Nie mam żadnych znajomych, nie pracuję. Najgorsze jest to, że gdybym zdecydowała się od niego odejść to nie mam się gdzie podziać. Moja matka jest też bardzo toksyczną osobą i długo bym z nią nie wytrzymała. Pomóżcie co mam zrobić. To w telegraficznym skrócie ale naprawdę wiem że to patowa sytuacja.

Odnośnik do komentarza

Cóż. Chyba na tym forum mogę się samozwańczo obwieścić człowiekiem, który może się wypowiedzieć w tej sprawie.

Opowiem Ci to na swoim przykładzie, co powinnaś zrobić. Moja historia zawarta jest w innym wątku: ale w skrócie.

Pomijając wszystkie szczegóły, popsuło się w moim 5 letnim związku, na 5 miesięcy przed ślubem. On zawsze był zazdrosny, z umiarem - bo zawsze ulegałam, nigdy nie dawałam mu powodów. Aż do momentu, w którym miałam dość. Chciałam wychodzić. Wtedy stracił do mnie zaufanie. Zakazywał wychodzić i nakazywał się meldować w domu dokładnie po zajęciach. Miałam mu gotować i być jego ozdobą w mieszkaniu, bo przecież miałam być jego żoną.

Od tego się zaczęło, później było coraz gorzej. Szantaże emocjonalne na porządku dziennym i przemoc. Odwołałam ślub. Zaczął mnie zadręczać poczuciem winy i do tego wyrzucił mnie z domu.

Wróciliśmy do siebie, ale nigdy ponownie sobie nie zaufaliśmy. Zdecydowalam, że to nie ma sensu. Odeszłam

Nie ukrywam - bardzo bolało. Cierpiałam długo. Dalej za nim tęsknie. Ale to było ważne dla moje życia, bym się mogła ratować. Ratować jeszcze swoje życie.

I ty też powinnaś. Nie poświęcaj siebie dla niego, bo im bardziej będziesz chciała go uszczęśliwić zostając z nim, tym gorszymi ludźmi będziecie dla siebie, tym bardziej będziecie się krzywdzić. Odejdź od niego. Będzie boleć, nie oszukuj się. Będzie trudno.

Myśl trzeźwo. Jeśli nie masz pieniędzy, znajdź pracę. Chyba znajdzie się osoba, która zawsze przyjmie wyciągniętą do siebie rękę? Choć na kilka nocy. Ja mieszkałam w pięknym mieszkaniu, nigdy nie odzyskałam wkładu, który włożyłam w meble (okolo 8 tysięcy złotych i samochód - kolejne 5 tysięcy). Ale musiałam to rzucić, zamieszkałam w okropnej spelunie, ale tanio i powoli się podniosłam.

Ty też potrafisz. Patrzę na to jak na siebie sprzed dwóch lat i trzymam za ciebie kciuki.

Będziesz miała wątpliwości, ale nie rezygnuj z własnego szczęscia - z własnego życia. Jesteś za młoda, żeby zczeznąć w kuchni przy garach.

Odnośnik do komentarza

mmmmm, rozumiem Twoją sytuację. Po pierwsze Twoje lęki i niepokój mogą świadczyć o tym, że się stresujesz całą sytuacją w której sie znalazłaś. Możliwe, że tęsknisz za pracą za studiami - wróć na studia, znajdź pracę. Musisz zainwestować w swoją przyszłość, studiowac i pracować nie tylko dlatego, ze chciałabyś, że wydaje mi się, że to dla Ciebie ważne i da Ci poczucie obowiązku, spełnienia, będzie zadowolenie Twoich ambicji, ale także z tego powodu, że będziesz miała kontakt z innymi ludźmi, spotkasz koleżanki, pogadasz, poplotkujesz, nie bedzie tylko dom dom, ale beda rozmowy, nowi ludzie, rozne sytuacje itp. To jest pierwsza sprawa.

Natomiast co do Twojego męża, to Twój mąż jest toksycznym człowiekiem. Musisz z nim porozmawiać, powiedzieć mu, że czujesz się zniewolona, że nie masz swojego życie, że czujesz się pilnowana i kontrolowana i po prostu jest Ci z tym źle.
Powiedz mu szczerze co czujesz i jak to wygląda. Jeśli Twój mąż Cię śledzi, obserwuje co robisz, nie ufa Ci, boi sie że go zdradzisz, możliwe, ze cierpi na syndrom otella. To takie zaburzenie, które występuje u męzczyzn, widzą w każdy geście i zachowaniu kobiety to, że ich zdradza, podczas gdy to nie prawda. Poszukaj o tym na necie, jeśli wydaje Ci się, że Twój mąż ma ten syndrom, musisz mu o tym powiedziec i po prostu zasugerować leczenie, bo to choroba która wymaga proady psychologa. Jeśli on nie będzie chcial współpracowac, nie bedzie chciał przyjac do wiadomosci, ze jego zachowanie jest krzywdzace w stosunku do Ciebie, musisz odejsc, bo za miesiac, dwa czy rok bedzie gorzej i bedziesz widziala tylko pokój łazienke i kuchnie. Wypalisz się, już się wypalasz :(
Piszesz, że nie masz gdzie odejść, dlatego szukaj pracy, jakiejkolwiek, bylebys mogła wynająć sobie mały pokoik. Bedziesz wolna a z czasem wszystko sie ułozy. Na pewno masz przyjaciol, jakas rodzine, ktora bedzie Cie wspierala. Moze na ten ciezki czas wroc do matki - moze nie bedzie rozowo ale krotki czas wytrzymasz zanim nie znajdziesz dobrej pracy i nie poukladasz swojego zycia.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

steskniona ma racje - z czasem moze byc gorzej, napisalas ze moze za szybko podjelas decyzje o slubie, moze faktycznie masz racje. a probowalas z nim rozmawiac o tym, ze Ciebie ta sytuacja meczy, ze nie jest tak jak sobie marzylas, ze jest Ci ciezko? on ma tego swiadomosc?

"Kiedy jest smutno, kocha się zachody słońca..."Mały Ksi

Odnośnik do komentarza

Tak, kiedyś podjęliśmy terapie małżeńską ale mój mąż zrezygnował bo było za drogo a poza tym stwierdził że to ja mam problem a nie on i to ja sama powinnam coś z tym zrobić i to na własną rękę. A ja obecnie nie mam tyle pieniędzy żeby iść na jakąś terapię a wiem że powinnam bo prawdopodobnie mam nerwicę lękową która w tym małżeństwie się wzmogła.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...