Skocz do zawartości
Forum

Niska samoocena i kompleksy


Gość KompletnieZałamana

Rekomendowane odpowiedzi

Gość KompletnieZałamana

Mam 24 lata. Od dziecka miałam problemy z nadwagą - z tego powodu byłam kozłem ofiarnym klasy i części szkoły. Plus... mama, która nazywa(ła) mnie tłustą krową odkąd pamiętam.
Nigdy nie uważałam, że jestem ładna bądź choć w maluteńkim stopniu w "przegrodzie" przeciętnej urody. Dla mnie każda osoba, którą widzę jest ładniejsza ode mnie. W lustrze widzę jedno wielkie "A FE" i nawet nie mam już siły się nad sobą litować.

Nigdy nie miałam chłopaka, bo jak? Chłopaki wolą atrakcyjne, szczupłe kobiety; a ja jestem gruba i obleśnie paskudna z twarzy w szczególności.
Nie noszę makijażu ponieważ według mnie, jeśli ktoś urodzi się brzydki (ja) nawet operacja plastyczna nie pomoże.
Ubieram się w luźne ciuchy ponieważ nie mam powodu by się ubierać ładnie. To nie pomoże.

Wiem, że wygląd nie powinien być najważniejszy, ale trudno mi w ogóle funkcjonować widzą tragedię zamiast twarzy za każdym razem kiedy spoglądam w lustro.

Wychodząc na miasto mam wrażenie, że ludzie się ze mnie wyśmiewają, z tego jak wyglądam.
Dlaczego innych natura obdarzyła ładnym wyglądem, a o mnie zupełnie zapomniała?

Poza tym, gdybym jeszcze była mądra. Ale nie... W gimnazjum nie zdałam przez matematykę, do dzisiaj mam problemy ze zwykłą tabliczką mnożenia.

Nie wiem już co mam robić.

Odnośnik do komentarza
Gość Komercha

Nie możesz wierzyć w to co mówi Twoja matka,na pewno masz jakieś dobre strony i części ciała które są ładne. Na świecie nie ma też ideałów, każdy z nas ma jakieś niedociągnięcia i rzeczy które chce poprawić. Moze wstaw swoje zdjęcie? To bysmy zobaczyli czy rzeczywiście masz jakieś problem ze swoją sylwetką?

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze Twoja matka jest dziwna, ma problem chyba ze sobą. Jak można wyzywac swoją córkę od tłustej krowy? To chyba z nią jest coś nie tak, matka powinna pomóc, wspierać dziecko, skoro już we wczesniejszych latach czy jako dziecko byłaś przy kości powinna sie tym zainteresowac a nie olała sprawe i teraz jeszcze Ci ubliża. Współczuje takiej matki :/
Ja bym na Twoim miejscu zrobiła tak:
idź do lekarza, zrób sobie badania czy nie masz niedoczynnoscitarczycy jaki masz cukier itp bo Twoja waga moze miec podoze zdrowotne. Wynik Ci oceni lekarz da Ci jakies leki a jak nie, to pojdziesz z wynikami do dietetyka on Ci ustali diete co mozesz jesc czego nie, zapiszesz sie na jakies fitnesy nie fitnesy i bedziesz cwiczyla. Zmienisz swoja garderobe pozbedziesz sie bluz zamienisz je na dziewczece ubrania, uwierz ze nawet duze rozmiary mozesz dostac w sklepie. Bedziesz ukladala codziennie ladnie wlosy zmienisz fryzure troche podmalujesz oczy. Zobaczysz ze jestes piekna tylko ze tego nie zauwazasz. Nadwaga to naprawde nie jest powod do rozpaczy znam chłopaków którzy poniżej rozmiaru 42 nie zwrócą uwagi na dziewczyne. Naprawde sie tym nie przejmuj zrob tak jak napisałam - zmien powoli garderobe nie wstydz sie siebie, zmien fryzure zrob makijaz i oczywiscie badania + dietetyk + cwiczenie i zobaczysz siebie na nowo!

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Rady Pandy są dobre - spróbuj zmienić coś w swoim wyglądzie - na pewno pomoże Ci to nabrać trochę pewności siebie.
Napisałaś, że w szkole przyjęłaś rolę "kozła ofiarnego" a w domu mama nie okazuje Ci akceptacji bezwarunkowej. Myślę, że te czynniki spowodowały, że dalej przyjmujesz rolę ofiary, uczysz się bezradności - nie czujesz chęci do zmian, bo myślisz, że to w niczym nie pomoże. To błędne rozumowanie. Postaraj się zmienić chociaż drobną rzecz w swoim wyglądzie - po pierwsze zobaczysz, że warto, a po drugie, będziesz miała poczucie kontroli nad swoim życiem.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wiesz, za czasów podstawówki i gimnazjum miałam tak samo. Byłam brzydkim kaczątkiem z pulchną twarzą i końskim ogonem o kolorze świńskiego blondu. Do tego miałam fobie społeczną i wszyscy ze mnie kpili, naśmiewali sie i często wracałam do domu z płaczem. Wykorzystywali mnie jedynie do prac domowych i do ściągania bo byłam kujonką. Pamiętam taką sytuacje w 6tej klasie gdy dwóch chłopców rozmawiali o dziewczynach i jeden z nich powiedział że wszystkie w klasie są ładne oprócz mnie. I mówili to serio, nie żeby mnie wkurzyć bo myśleli że nie słyszę.
Zmiana wizerunku BARDZO pomaga. Ściełam włosy tak za ramiona, zaczęłam nosić rozpuszczone, chemicznie wyprostowałam,schudłam, przefarbowałam na ładny kolor, zaczęłam się malować. W liceum zaczęli się mną interesować i zaczęłam dawać swoje pierwsze kosze. Miałam natrętów i to JA ich odrzucałam.
Napisałaś
"Nie noszę makijażu ponieważ według mnie, jeśli ktoś urodzi się brzydki (ja) nawet operacja plastyczna nie pomoże.
Ubieram się w luźne ciuchy ponieważ nie mam powodu by się ubierać ładnie. To nie pomoże.
."
Po pierwsze-makijaż działa cuda!Uwierz w to!!! Ja bez makijażu jestem potworem. Nie dość że nikomu się bez niego nie pokazuje to sama sobie w lustrze sie nie pokaże .
Powinnaś nauczyć się podkreślać swoje atuty. Bez makijażu pewnie myślisz że ich nie masz ale postaraj się zrobić makijaż np na początek pomalować rześy, użyć podkładu, różne cienie- tak poeksperymentować i odkryć w czym wyglądasz ładnie. Na początku mogą być wpadki ale w końcu znajdziesz coś co pasuje Ci do twarzy
U mnie jest to eyeliner. Uważam ża tak bardzo poprawia mój wygląd że za 3 tygodnie jestem umówiona na permanentny i będę miała permanentnie ładne oczy :)
Po drugie- UBIERZ SIĘ ŁADNIE. Nie powiem Ci jak masz się ubierać bo każdy ma swój gust ale radziłabym ubierać się bardziej elegancko niż sportowo. Nie powinnaś ubierać się jak nastolatka.
A co do figury to nie powiem że nie masz chudnąć. Nie jestem z tych które wmawiają innym że w rozmiarze 40+ można też ładnie wyglądać. Jeśli się nie akceptujesz taka jaka jesteś to schudnij. Nie powiem jak bo jestem ostatnią osobą która mogłaby dawać rady na ten temat ale mogłabyś się wybrać do dietetyka.
A co do mądrości to napewno jest jakaś dziedzina w której jesteś dobra. Z matematyki jest wielu słabych. Mało kto ją lubi.
i jeszcze jedno- NIE radziłabym pokazywać ludziom swoich słabości, tego że masz niską samoocene bo wtedy mogą to wykorzystać przeciwko Tobie a zupełnie inaczej patrzą na osobe która robi wrażenie pewnej siebie.

Odnośnik do komentarza
Gość olka-h88

witam forumowiczki! mam 22 lata, nigdy nie miałam chłopaka, nie potrafię zdać prawa jazdy Nie potrafię dostrzec w sobie niczego wartościującego. Zdarza się czasami,że jakiś chłopak w klubie zaczepi mnie, powie coś miłego. Ja w takim momencie jestem strasznie płochliwa. Na dodatek się czerwienię, gdyż mam problem z naczyniami krwionośnymi. W gimnazjum z tego powodu spotykało mnie mnóstwo przykrości, nosiłam wtedy jeszcze okulary i aparat na zębach. W liceum było lepiej, zaczęłam powoli odkrywać swoją "kobiecość". Jednak, do tej pory nie znalazłam żadnego chłopaka. Fakt, zdarzali i tacy którzy może i by chcieli coś , ale z mojej strony nic.., albo byłam beznadziejnie zadurzona w kimś innym( jednostronnie oczywiście), albo po prostu się bałam. Przyjaciele i znajomi uważają mnie za optymistkę, bo taka jestem w ich towarzystwie, ale czasem po prostu lubię sobie poryczeć do poduszki, i zadać pytanie:"Co do cholery jest z Tobą nie tak, że zawsze masz pod górkę"
Nie cierpię rodzinnych meetingów, spotkań ze szczęśliwie zakochanymi i spełnionymi kuzynkami i tej całej gadki szmatki.

Odnośnik do komentarza
Gość cukierkowo

Witam. Mam 20 lat Jestem dziwna osoba bardzo zakompleksiona z niska samoocena zerowa wiara w siebie. Od dawna borykam sie ze wszelkimi fobiami,nerwica,depresja,ciagle placze nie widze w niczym sensu nic mi sie nie udaje nie mam celu,motywacji. Nie chce mi sie zyc. Wszystko pzrezywam bardzo emocjonalnie i czuciwoo co nie pozwala mi zyc normalnie. Czuje sie samotna i nierozumiana,utrudniam zycie sobie i wszystkim na około przez to...Bardzo chcialabym wkoncu sie tego pozbyc. Nie czuc...co mam zrobic? jak zablokowac uczucia emocje jak poprawic nastroj? dzieje sie ze mna juz naprawde zle i sama sobie nie radze. Myslalam o psychotropach czy one pomoga? Jak je zdobyc? Czy one sa szkodliwe? Boje sie bardzo skutkow ubocznych..prosze o odpowiedz. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witaj ~cukierkowo.
Emocji nie da się, ot tak po prostu zablokować. One wciąż żyją i szukają sposobu wyrażenia się na zewnątrz, nie zawsze mądrego sposobu.
To, co opisujesz to bardzo poważna sytuacja i namawiam Cię do wizyty u psychologa lub lekarza psychiatry.
Tak, "psychotropy" Ci pomogą, ale muszą być odpowiednio dobrane do Ciebie i przepisane przez lekarza psychiatrę. Absolutnie nie możesz podejmować takiego leczenia na własną rękę.
Nie musisz się obawiać skutków ubocznych. Mogą się pojawić, ale wtedy jest to sygnał, że trzeba podjąć leczenie innym lekiem. W porównaniu z tym, co się z Tobą dzieje teraz i będzie w przyszłości, skutki uboczne to naprawdę niewiele.
Jeżeli chcesz, to opowiedz więcej o sobie. Może będzie Ci troszeczkę lżej, może będziemy mogli Ci pomóc?
Bądź silna i daj sobie pomóc.
Pozdrawiam.

Gdyby ktoś, kiedyś na chwilę się zatrzymał być może wykwitłaby z tego minuta refleksji. Poszedł jednak zmierzch do poranka a temu wcale nie było do śmiechu, bo gdyby chcieć przeczytać własne wspomnienia można by je odnieść do teraźniejszości a przyszłość przestałaby być potrzebna.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...