Skocz do zawartości
Forum

Nieszczęśliwa miłość - nie umiem sobie z nią poradzić... Co robić?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć dziewczyny!

Nie umiem poradzić sobie z nieszczęśliwą miłością... Ale od początku.

Mam 26 lat i ok. pół roku temu, zaczęłam w pracy mijać chłopaka, który od razu wpadł mi w oko. Wymienialiśmy tylko uprzejmości w postaci słowa „cześć”. Postanowiłam jednak zaryzykować i pierwsza rozpocząć rozmowę (wymieniliśmy się tylko podstawową wiedzą, jak nasze imiona i w jakich działach pracujemy). Dowiedziałam się, że Pan X jest młodszy ode mnie o trzy lata.

Chciałam, żeby dalej mnie zauważał, więc zaczęliśmy się mijać także na parkingu. Nasze „spotkania” dalej kończyły się tylko na wymianie uprzejmości, dlatego.. To znowu ja.. jako pierwsza zaczęłam rozmowę i od tamtej pory rzucaliśmy sobie jeszcze paroma słowami, oprócz zwykłego przywitania.

Któregoś dnia dostałam w pracy mały bukiecik kwiatów (w ramach podziękowania za pomoc) i gdy wracałam z nimi do samochodu zaczepił mnie i zaczął zadawać pytania: od kogo je dostałam, na jaką okazję.. On nie ustępował i dalej drążył temat, mówiąc mi, że gdyby to on takie dostał to nie miałby komu ich dać (zrozumiałam to tak, iż nie ma partnerki).

Od tego momentu, gdy wychodziłam z pracy przed nim, co jakiś czas mnie doganiał, próbował rozmawiać, ale te rozmowy nie trwały dłużej, niż parę minut. I zawsze dotyczyły spraw około pracowych... Nigdy nie zapytał mnie o nic prywatnego. Znalazł mnie także w mediach społecznościowych (wiem, że próbował się dowiedzieć jak się nazywam). I oczywiście.. Kto napisał jako pierwszy? Tak, ja.

Powiedział mi, że jest małomówny, z niektórymi bardziej rozgadany.

Wytrzymałam parę tygodni.. i tak.. Znowu napisałam pierwsza (czy to już stalking?). Tym razem rozmowa trwała parę godzin, stwierdziliśmy, że po wyjściu z pracy razem jest zawsze miło.

Po długiej ciszy nastał dzień, gdzie doczekałam się jednej lub dwóch wiadomości.. Tylko, szkoda, że gdy na nie odpisałam, nie odezwał się przez cały weekend, a dał znać o swoim istnieniu dopiero 5 minut przed opuszczeniem pracy, wiedząc, że zaraz spotkamy się przed budynkiem. Gdy zapytałam czy nigdy nie pisze pierwszy (co było totalną głupotą), odpisał, że zwykle nie ma z tym problemu.. po czym cofnął wiadomość.

Stwierdziłam, że moja chęć poznania go przekroczyła już wszelkie granice. Nie jestem w stanie uspokoić swoich emocji... Dlatego zmieniłam parking, staram się nie spotykać go na pracowniczych korytarzach, tak żeby nie wchodzić z nim w żadne interakcje, usunęłam go z mediów społecznościowych. Myślałam, że taki krok jakoś na niego wpłynie... Niestety przeliczyłam się jak zawsze... Od prawie dwóch miesięcy widujemy się tylko z daleka... Traktujemy się jak obcy, każdy rozchodzi się w swoją stronę... A mnie jest przykro i cały czas wracam do tych paru wiadomości. Rano mówię sobie, że to moja wina, nie powinnam tak go osaczać, dać mu czas... Nie uciekać, może i spróbować porozmawiać i przyznać się co leży mi na sercu... A wieczorem wraz z płaczem przychodzi myśl, że przecież nigdy nie chciał mnie poznać... Nigdy nie pytał jakie mam hobby, co lubię, co robię po pracy, nigdy nie zainteresował się pierwszy.

I tak w kółko... Totalnie sobie z tym nie radzę. Po prostu tęsknię za tymi drobnymi, miłymi chwilami. Mam dosyć płaczu. Nie potrafię się cieszyć z drobnych rzeczy i działam jak automat. Każdy dzień jest taki sam, rozklejam się prawie codziennie.

Nie radzę sobie....

Dziękuję, że dotrwałyście do końca <3

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...