Skocz do zawartości
Forum

Problem w pracy i obawa przed powrotem


Gość Maja 3333

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Maja 3333

W dniu 8 lutego poszłam na kwarantannę z racji pozytywnego wyniku u mamy. Jeszcze wg starych zasad na 17 dni, co nie podobało się współpracownicy, bo wg niej "dziwne bo to ponad dwa tygodniu nikomu nie dają a co dopiero zdrowym, dobrze byłoby dopytać bo coś jest nie tak, nie sądzę by to się w pracy podobało, to jest szczyt szczytów jak dla mnie, jakieś jaja. Jestem mega wkurzona bo ciągle sama siedzę ale cóż, ozdrowieńcy są traktowani jak szczepieni a szczepieni mają krótszą". To "ciągle" chodziło o to, że w dniach 2-4 lutego miałam jelitówkę i byłam w domu na L4. A niby co tu ma być do podobania się komuś w pracy? Nałożyli to nałożyli, nic nie poradzimy... Miliony ludzi było jest i będzie na kwarantannie lub izolacji bo takie mamy czasy. Po tych jej uwagach aż mi się odechciało wszystkiego... Byłam podłamana zwłaszcza, że bałam się o mamę bo to starsza schorowana osoba po zawale w wieku blisko 70 lat, doszły jeszcze problemy z bratem bo też chory a nie poszedł na test i jeszcze pretensje do mnie miał, że na siłę mamę wysłałam i teraz nie może nikt wyjść i przyjmować ludzi... Wyszedł tu z jej strony brak znajomości przepisów bo szczepieni i ozdrowieńcy mają kwarantannę jak wszyscy... Mój tata po 3 dawkach i też dostał 17 dni. Po prostu miałam dość... Uzgodniłam z kierowniczką, że będę pracowała zdalnie więc pracuję. Dwa dni później (10 lutego) pisała normalnie, pytała jak się czujemy, obserwuje siebie i ma nadzieję, że się nie zaraziłam ani ja ani ona i że trzyma kciuki za nas i za siebie. Zakończyła "to sobie siedźcie i tyle, zobaczymy się po kwarantannie."

Natomiast w ostatni wtorek zauważyła w systemie, że jestem obecna w pracy i domniemała, że pracuję zdalnie i przesadziła ze swoją reakcją. Rozmowa zaczęła się normalnie, pytała jak się z pracuje z domu bo skoro jestem widoczna w systemie to chyba pracuję zdalnie choć nikt jej nic nie mówił (a niby z jakiej racji? to sprawa między mną a przełożonym). Pytała o samopoczucie i czy nam skrócą bo przy ujemnym teście można szybciej wrócić. Potem tak "z tego co wiem to za "pracę" masz płacone 100% więc jestem ciekawa co robisz". Zdenerwowało mnie to bo nie powinna się tak mieszać w nieswoje sprawy i dopytywać na siłę. Odpisałam, że tak, zgadza się mam zdalną bo lepiej tak niż chorobowe i 80%. Napisałam, że spoko się pracuje, zdalna dobra na chwilę a na dłuższą metę już tak średnio. No i napisałam co robię i że to i tak chciałam w lutym zrobić. To się rozwścieczyła i pytała skąd mam materiały. Ja pierw odpisałam, że czuję się tak sobie i że sytuacja jest trudna bo i tata zachorował i gorączkuje a nie chciał iść na test... o kłopotach z bratem (pracujemy kilka lat razem to zna moją sytuację rodzinną). Później bardzo niefajnie odpisała... " ja sie czuję tu najbardziej oszukana. Bo siedze jak debilka sama a inni za siedzenie w domu dostaję 100 %. Szczerze mówiąc mam wrażenie że nikt mnie tu nie szanuje i jestem traktowana jak ostatnia idiotka, jeszcze wielkie kurwa tajemnice przeede mmną nie no super to ja tez żądam zdalnej bo moiżesz mnie zarazić skoro nadal się nie zaszczepiłaś, ciekawe czymi tak chętnie pozwolą z kim się umawiałaś na zdalną? bo tu cisza, chcę wiedzęć. I skąd materiały masz? za plecami z Dorota to robiłyście?" 

W tym momencie poczułam się okropnie... Zrobiła problem z niczego. Nie miałam głowy by pisać jej o zdalnej bo miałam problemy w domu z chorą mamą ("koleżanka" myśli tylko o sobie)... Poza tym domyślałam się jej reakcji to wolałam nie mówić. Odpisałam tylko, że część materiałów z pracy a część z internetu. I jakby słuchała na zebraniu to by wiedziała, że zdalna u nas możliwa tylko na kwarantannie lub izolacji (jeśli ktoś na tyle się czuje). Ja w październiku przy covidzie miałam propozycję ale nie czułam się na tyle dobrze bo 40 stpni gorączki i słabe samopoczucie i ona dobrze o tym wiedziała... To powinna dodać dwa do dwóch... Nic tu nie było załatwiane tajnie. W dniu 8 lutego był telefon do kierowniczki, zadeklarowałam pracę zdalną, na drugi dzień poszło pismo do dyrekcji, później do kadr więc wszystko zgodnie z procedurami. Nie wiem czy chciałaby być na moim miejscu w tym momencie, zna sytuację rodzinną a jeszcze jakieś swoje frustracje przelewa, zazdrości, bardzo nieładnie... To nie jest moja szefowa więc nie muszę jej się z niczego tłumaczyć (pracownik taki jak ja tylko rok dłużej pracuje i tyle).  Zgłosiłam sprawe kierowniczce, ona już wiedziała o co chodzi bo "koleżanka" również jej mówiła, że coś za długa ta kwarantanna na co kierowniczka "tak dają, wszystko jest w porządku, nikt sam sobie nie wymyśla". Też jej przykro bo kierowniczka to dobra kobieta i zawsze nam idzie na rękę a tu jest oskarżona o jakieś tajne działania... Mówiła, że ruszy tą sprawę gdy ja wrócę do pracy. Ogólnie ja już dawno zauważyłam, że z tą dziewczyną coś się dzieje, reaguje zbyt gwałtownie nieadekwatnie do bodźca gdy tylko coś idzie nie po jej myśli, o szczepienie mnie atakowała nie raz mówiąc aluzje "jeba*i antyszczepionkowcy" czy o moim wujku, że sam sobie winien respiratora bo sie nie szczepił, nie mówi się tak nawet jeśli to prawda... Czuję się okropnie, strach wrócić do pracy mam nadzieję, że sprawa jakoś ruszy i ją przeniosą gdzieś indziej. Kolejnym etapem może być coś gorszego np posądzenie o kradzież, oskarżenia o pobicie (takie przypadki widziałam), nie wiadomo co się spodziewać... Nie czuję się tam komfortowo już dłuższy czas. O wszystkim powiedziałam i nie wiem co zrobić gdy wrócę do pracy... Jeszcze może ona sama zrezygnuje? Dawno mówiła, że nie lubi swojej pracy. 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 18.02.2022 o 09:16, Gość Maja 3333 napisał:

po tych jej uwagach aż mi się odechciało wszystkiego... Byłam podłamana

W tym momencie poczułam się okropnie... 

Masz niską samoocenę? 

W dniu 18.02.2022 o 09:16, Gość Maja 3333 napisał:

Zdenerwowało mnie to bo nie powinna się tak mieszać w nieswoje sprawy i dopytywać na siłę.

To trzeba było jej to powiedzieć zamiast tłumaczyć sie co robisz. 

W dniu 18.02.2022 o 09:16, Gość Maja 3333 napisał:

To nie jest moja szefowa więc nie muszę jej się z niczego tłumaczyć

Dlaczego więc jej tego nie powiedziałaś? 

W dniu 18.02.2022 o 09:16, Gość Maja 3333 napisał:

Ogólnie ja już dawno zauważyłam, że z tą dziewczyną coś się dzieje, reaguje zbyt gwałtownie nieadekwatnie do bodźca gdy tylko coś idzie nie po jej myśli

Widzę też, że Tobie sie udziela jej emocjonalność, bo cały wątek o jakiejś kobiecie, która nie powinna Cię obchodzić.  Może ona ma problemy z wyrażaniem uczuć lub panowaniem nad emocjami, może czuje sie niedoceniana, może ma traumy z poprzednich zakł.pracy.... pod każdym działaniem coś się kryje. Tak naprawdę to nie ona jest tu problemem tylko to jak Ty się tym wszystkim przejmujesz. Niech się z nią dzieje cokolwiek, to i tak rozpatrzy szefowa. Ty sie zajmuj swoimi sprawami i żyj własnym życiem, bo teraz to siedzisz w domu i rozmyślasz o niej, choć nie jest tego warta ?  

W dniu 18.02.2022 o 09:16, Gość Maja 3333 napisał:

nie wiem co zrobić gdy wrócę do pracy... Jeszcze może ona sama zrezygnuje? Dawno mówiła, że nie lubi swojej pracy. 

A co robić? Po prostu pracować normlanie. Można jej zasugerować, ze skoro nie lubi swojej pracy to niech sie przebranżowi i wykonuje to co lubi, a może wtenczas będzie mniej konfliktowa. Domyślam sie, że skoro swojej pracy nie znosi i miałaby zdalne, to by nic nie robiła tylko brała kasę za siedzenie w domu. Myśli więc (bo każdy myśli w swoich kategoriach),  że inni robią tak samo. Wg mnie musisz sie po prostu zacząć odzywać ? Nie milczeć, nie kulić ogona i uciekać, tylko zacząć sie normalnie zachowywać i mówić jej to co nam tu piszesz... czyli szczerze ?  Może wtedy wiedziałaby, że Tobie sie nie podskakuje, a może to by ją zniechęciło bardziej do tej pracy co skutkowałoby jej odejściem. Naucz się asertywności, obrony i pewności siebie. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
Gość Maja 3333

Tak, mam niską samoocenę już od dawna ale to inny temat. Ogólnie to cenię sobie spokój i unikam konfliktów. Ale jak ktoś mnie atakuje i to bez powodu... To trzeba się bronić... Dobrze, postaram się, jeszcze mam kilka dni do powrotu ale wiem, że już nie widzę naszej dalszej współpracy. Wysłałam kierowniczce screeny tego co ona pisała to odpisała, że jest to przykre. W sumie na żywo nie miałam możliwości konfrontacji jeszcze a dopiero po czasie widzę, że mogłam jej nie odpisywać a "pogonić" choć i tak ucinałam te bezsensowne dyskusje. 

Odnośnik do komentarza

Hej, wiesz, to co opisujesz jest bardzo przykre, zwłaszcza kiedy ewidentnie tak bardzo przezywasz coś, co naprawdę nie jest tego warte, żebyś traciła swoją energie. Tutaj problem ma Twoja koleżanka - widać ze wyładowała się na Tobie w bardzo niesprawiedliwy sposób. Z jej slow wynika, ze chciałaby mieć większa władze, tak szczerze mówiąc - to jest naprawdę jej problem a nie Twój. 
 

skup się proszę na sobie, żeby popracować nad samooceną, żeby tego typu rzeczy spływały po Tobie bo nie warto przejmować się frustracjami innych. Z tego wcale nie musi być żaden konflikt po Twoim powrocie, przecież to wszystko nie zalezalo w ogóle od Ciebie. Rób swoje a na głupie prowokacje reaguj bez emocji - uwierz mi, nie warto tracić na to nerwów i sił ? Będzie dobrze! 

Odnośnik do komentarza
W dniu 20.02.2022 o 09:54, Gość Maja 3333 napisał:

Tak, mam niską samoocenę już od dawna ale to inny temat.

Otóż to nie jest inny temat ? To jest podstawą wszystkiego. Nie będziesz miała podobnych problemów gdy popracujesz nad poczuciem własnej wartości. Mówię serio! Inaczej takie rzeczy będą się za Toba ciągnąć zarówno w życiu zawodowym jak i osobistym. 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Hm...

zalatwilas sobie siedzac w domu i podsylając Waszą korespondencję kierowniczce, wolne przedpole po przyjsciu do pracy. A teraz sie denerwujesz, ze w  te nieliczne wspólne dni kiedy, jeszcze bedziecie razem ,ona moze byc baaardzo niezadowolona. Moze ona i tej pracy nie lubi, ale juz i prace i Ciebie znala a teraz gdzies ja kierowniczka oddeleguje.I będzie miala klopot a Ty będziesz od niej wolna i w sobie juz ukladasz zdarzenia w stylu, sama sobie jest winna..

Miejmy nadzieję, ze następna, ktora z czasem jej miejsce zajmie będzie bardziej przez Ciebie lubiana. Inaczej podejrzewam, ze tez znajdziesz na nią sposób. 

Cały Twój post jest jakby obroną przed małym rachunkiem sumienia z Twojej strony. Niby masz zmartwiewnia rodzinne, siedzisz zapracowana w domu a jednak nie klocąc sie specjalnie z koleżanką jestes w stanie w bialych rękawiczkach pozbyc sie jej z Twojego pola widzenia.  

Jak dla mnie to trochę obłuda.

,Zwyczajowo w podobnych okolicznosciach o jakich piszesz, dziewczyny same sie dogadywaly, czasem jedna drugą osadzila jakąs cięta ripostą jak koleżanka sie zapędzila i mialy jakies zdrowsze uklady. Po pierwszym sparzeniu sie ,gdy zbyt wylewnie opowiedziana sytuacja rodzinna byla jakos w rozmowach niegrzecznie przytaczana, czlowiek oduczal sie wprowadzac w uklady rodzinne kolezanki z pracy i tyle.  Kierowniczka nigdy do tego potrzebna nie byla. Ale widac wszystko dzis idzie do przodu, nawet wojny podjazdowe uprawiane z miną niewiniątka.

Odnośnik do komentarza
Gość Maja 3333

Zachowywała się normalnie jakby nic się nie stało, pierw jakiś lekki foch ale też chyba wyczuła mój dystans, nie wracała do tematu i ja też nie... Nie wiem czy działać z tym czy zostawić sprawę bo na koniec dnia spytała czy wybieram się na kolejne L4... Nie wiem co to miało być... 

Odnośnik do komentarza
Gość maja 3333

2 dni przeszły normalnie. Dziś kierowniczka wróciła ale jej napisałam wczoraj wieczorem smsa by na razie tego nie ruszać a zostawić ten "kaliber" na wypadek gdyby znowu atakowała o coś... Dziś była u nas rano po listę obecności za luty i nic o tym nie było, mi też nie odpisała a patrzyła w moją stronę. No i miałam z ta dziewczyną rano spięcie o szczepienie bo znowu ingerowała ale pogoniłam ją pytając co ją to interesuje a ona jakieś żale swoje wylewała ze mój brak szczepienia nie fair wobec niej bo sama musiała długo siedzieć eh... Teraz żałuję bo jednak trzeba było to kontynuować chyba, sama nie wiem już co lepiej ano co robić ;/

Odnośnik do komentarza
Gość kasiula

Jak długo w życiu pracowałas z innymi? Ty normalnie zachowujesz sie tak ,jakby jakies niedogodnosci ze strony wspólpracowniczki, to od razu z nią do odstrzału.

 

Pytanie o następne L4 slusznie pominęłas milczeniem.

A atak, ze pozwolilas sobie byc chorą i ona siedziala w pracy długo sama? Przeciez z tej racji, ze bylas na L4 ona za Ciebie nie pracowała, bo jak pisalas, pracowalas z domu. Trzeba bylo zazartowac, ze przez ten czas kiedy Cie nie bylo to ona sobie od Ciebie odpoczęla  i starasz sie brac jej niepokoje jako objaw tęsknoty za Tobą. Starasz sie nie myslec, ze po prostu przez czas, kiedy Cie nie było. to ona sie od Ciebie odzwyczaila i teraz może chcialaby Ci jakos dokuczyć.

,Ale Ty widze potrzebujesz do ustawiania swoich spraw  w pokoju ,w którym pracujesz, pani kierowniczki.

, Zawsze mialas w życiu za sobą panie kierowniczki?  Tak sie po prostu złożyło? Byla to osoba znajoma, dalsza krewna, osoba, ktora pomogla w znalezieniu pracy? I jak sie odplacasz tym kierowniczkom, ktore za Tobą stoją, donosisz na koleżanki, przekazujesz nastroje wsród podwaładnych?

A co w życiu zrobisz, jak trafisz do pracy, w ktorej to kierowniczka nie będzie Twoją osobistą wielbicielką , tak jak sie wydaje, ze niezbyt przychylnie jest do Ciebie nastawiona kolezanka? Zapewniam, ze oschla, niezyczliwa kierowniczka to dopiero problem.ogromny problem.Wtedy to dopiero cięzko isc co dzień do pracy jak masz pewnosc, ze spotka Cie cos krzywdzacego. Pracy najczesciej zmienić nie można, jest nam potrzebna, chocby z powodów finansowych. A to ta kierowniczka zarządza premiami, ocenia naszą prace i w swiat (w otoczenie) wypowiada o nas opinie. Z pracusia zrobi leniwca, malo bystrego pracownika, zakałę zespolu. Jak wtedy ustawisz sie w życiu? Jesli na równorzednym polu dwoch takich samych pracowników potrzebujesz zaplecza w postaci pani kierownik? Nie bądz taka cichociemna. Z kolezanka  to sie wspólistnieje bez donosów do kierowniczki. Kolezankę sie wychowuje osobiscie a nie poprzez panią kierownik. Z kolezanką tez ,z czasem ,utrzymuje sie mile i serdeczne kontakty, choc podbarwione lekkim dystansem aby sie zbytnio nie otwierac, bo potem szybko nas ktos moze zranic, wywlec dalej gdzieś informacje, które nie są dla szerszego ogólu. Jak sie oczekuje, ze koleżanka nam nie powinna szkodzić to i koleżance nie powinno sie szkodzić. Nie słyszalas o prostej międzydzkiej zasadzie "jak Kuba Bogu, tak Bog Kubie"?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...